Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
ewcia21. Tak mi przykro Dobrze,że do nas dołączyłaś.Dziewczynki tutaj są bardzo kochane i można otrzymać od nich duże wsparcie.Każda z nas przeżyła stratę więc dobrze jest się powspierać wzajemnie
Ja od wczoraj łapie doła:-(
Wszyscy się dzisiaj porozchodzili dzieci do szkoły mąż do pracy a ja siedzę sama i się nakręcam.
Jak wszyscy są w domu,to jakoś się trzymam i nie pokazuje nikomu tego ale jak ktoś nie widzi,to bym cały czas płakała
Cały czas podświadomie boję się czwartku kiedy będziemy chować dzieciaczki
Wiem,że czas zagoi trochę rany ale na razie jest ciężko kiedy wszystko jest świeże:-( -
Maja35 to bardzo przykre co Ciebie i Twoje Dzieciątka spotkało. Przed Tobą czwartek, jak piszesz, boisz się. Jeżeli Ci to pomoże, to powiem Ci, że ja po kremacji swojego Bąbelka i po rozsypaniu jego prochów czuję się lepiej. Jest mi lżej, że przynajmniej zrobiłam to co mogłam i tak jak należy, a nie jak się to praktykuje tutaj na "cywilizowanym" zachodzie - "idź i pochowaj w ładnym pudełeczku w ładnym miejscu".
Jestem już spokojniejsza, jednak jeszcze zdarzają się ciężkie dni i będą się zdarzać i pamiętaj, że masz prawo płakać, żalić się, czuć tak jak się czujesz. Każda z nas ma prawo przeżyć żałobę. Bo to jest żałoba. I jak to będzie przebiegać, jak długo to będzie trwać, zależy tylko od konkretnej osoby. Stratę trzeba przepracować. Każda znajdzie swój sposób.
Dla chłopców (*)(*)czekamy na Henia
Bąbelek 13.10.2013 (14tc)
Maluszek 19.11.2014 (8tc) -
maja35 wrote:ewcia21. Tak mi przykro Dobrze,że do nas dołączyłaś.Dziewczynki tutaj są bardzo kochane i można otrzymać od nich duże wsparcie.Każda z nas przeżyła stratę więc dobrze jest się powspierać wzajemnie
Ja od wczoraj łapie doła:-(
Wszyscy się dzisiaj porozchodzili dzieci do szkoły mąż do pracy a ja siedzę sama i się nakręcam.
Jak wszyscy są w domu,to jakoś się trzymam i nie pokazuje nikomu tego ale jak ktoś nie widzi,to bym cały czas płakała
Cały czas podświadomie boję się czwartku kiedy będziemy chować dzieciaczki
Wiem,że czas zagoi trochę rany ale na razie jest ciężko kiedy wszystko jest świeże:-(
Ja całymi dniami jestem sama:( ,maż pracuje w Norwegii,syn w szkole a ja całymi dniami sama:(Tez jak nikt nie widzi to beczę jak bóbr,na początku kilka razy dziennie byłam na cmentarzu,teraz z każdym dniem rzadziej,jest lepiej ale dobrze już nigdy nie będzie:(
dzięki dziewczyny za pocieszenie -
ewcia21k jesteśmy tutaj dla siebie, by sobie pomagać i się wspierać
masz rację, że już teraz nie będzie tak jak wcześniej i dziwne by było, gdyby wróciło wszystko do dawnego stanu rzeczy
te wydarzenia na zawsze Nas zmieniają
ja jeszcze szukam odpowiedzi na pytanie dlaczego? , następne będzie co dalej?
i tak sobie jeszcze "wiszę"
becz, rycz, śpiewaj, tańcz, maluj, czytaj, rób to co daje Ci ukojenie i spokójczekamy na Henia
Bąbelek 13.10.2013 (14tc)
Maluszek 19.11.2014 (8tc) -
Ewcia21 a gdzie maz jest w Norwegii? Ja tez mieszkam w Norwegii w Oslo.
Strasznie mnie dzisiaj ksiadz zdenerwowal az plakac mi sie chce.W tamtym tyg.biuro pogrzebowe zadzwonilo do niego czy pochowa dzieci i powiedzial ze ok ale nie wiedzial nic wiecej o dzieciach.Jak do niego dzisiaj zadzwonilam zeby uzgodnic szczegoly i opwiedzialam mu mniej wiecej sytuacje to zrezygnowal piszac do mnie smsa zebym skontaktowala sie z ksiedzem jakims tam i podal mi jego numer i ze to tamten ksiadz bedzie z nami w czwartek nie on.No szlag mnie zaraz trafi.Zebym nie byla katoliczka to bym pochowala dzieci sama bez laski ksiezy ale ja tak nie umiem i zobacze co powie drugi ksiadz.Moja przyjaciolka ktora przeszla straty dzieci i tez miala nie przyjemnosci z ksiedzem powiedziala ze pojdzie ze mna do tego drugiego ksiedza i powiemu mu o tamtym ksiedzu i jak ten tez powie cos nie tak to mu podziekuje i ewentualnie powie zeby przyszedl poswiecic dzieci i to wszystko a w ostatecznosci wezme Norweskiego ksiedza.
Caly czas mnie zastanawia czemu tamten ksiadz zrezygnowal.Moze dla niego to byly tylko plody i nie chce takich dzieci chowac przykre to,ze w takich chwilach zamiast czlowiek dostac wsparcie od kosciola to jeszcze Cie gorzej doluja -
Dawno mnie tu nie było... Miałam ogromną nadzieję że już nikt do nas nie dołączy dziewczyny tak bardzo wam współczuje i przytulam bardzo mocno...
-
maja35 wrote:Ewcia21 a gdzie maz jest w Norwegii? Ja tez mieszkam w Norwegii w Oslo.
Strasznie mnie dzisiaj ksiadz zdenerwowal az plakac mi sie chce.W tamtym tyg.biuro pogrzebowe zadzwonilo do niego czy pochowa dzieci i powiedzial ze ok ale nie wiedzial nic wiecej o dzieciach.Jak do niego dzisiaj zadzwonilam zeby uzgodnic szczegoly i opwiedzialam mu mniej wiecej sytuacje to zrezygnowal piszac do mnie smsa zebym skontaktowala sie z ksiedzem jakims tam i podal mi jego numer i ze to tamten ksiadz bedzie z nami w czwartek nie on.No szlag mnie zaraz trafi.Zebym nie byla katoliczka to bym pochowala dzieci sama bez laski ksiezy ale ja tak nie umiem i zobacze co powie drugi ksiadz.Moja przyjaciolka ktora przeszla straty dzieci i tez miala nie przyjemnosci z ksiedzem powiedziala ze pojdzie ze mna do tego drugiego ksiedza i powiemu mu o tamtym ksiedzu i jak ten tez powie cos nie tak to mu podziekuje i ewentualnie powie zeby przyszedl poswiecic dzieci i to wszystko a w ostatecznosci wezme Norweskiego ksiedza.
Caly czas mnie zastanawia czemu tamten ksiadz zrezygnowal.Moze dla niego to byly tylko plody i nie chce takich dzieci chowac przykre to,ze w takich chwilach zamiast czlowiek dostac wsparcie od kosciola to jeszcze Cie gorzej doluja
Mój mąż mieszka w Dall,ok 60 km od Oslo,teraz 21 marca lecę do niego na krótki urlopik,odpocząć od tego wszystkiegoWiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2014, 16:55
-
nick nieaktualnyKochane mało mnie teraz tutak na ovu najwyżej wpisze coś do pamietnika aby ulżyć sobie i zajrze na jakiś wykres ale nie mam sił aby tutaj być. Tutaj nowe dziewczyny doszły - przytulam bardzo mocno do serca i wspieram
Ja wczoraj miałm duży kryzys bo pierwszy raz wyszłam na krótki spacer i przy pieknej pogodzie pełno rodzin z dziećmi nie wytrzymałam i musieliśmy z meżem wrócić bo tak płakałam,ze nas to nigdy nie spotka,ze bedziemy mogli wyjsć na spacer chociażby we trójke ( niestety nie mamy dzieci )
dziś troche lepiej ale jestem sama,maż w pracy,tesciów nie ma bo tesć w cieżkim stanie leży nadal w szpitalu po operacji guza płuc (rak) i staram sie nie myślec,pracować ale........... no własnie ale...powraca pytanie co ja źle zrobiłam,dlaczego jestem taka do niczego,ze nie moge donosić ciazy??? wiem,ze tak nie jest ale mój mózg narazie tak działa.
Polecam bardzo dobra ksiażke:
"Przerwane oczekiwanie" - Cozza Giorgia
krótki opis (Serce nie bije, ciąża obumarła”. Te słowa przynoszą ogromny ból kobietom, które doświadczają straty ciąży na różnych jej etapach. Poronienie pozostawia rozczarowanie, niedowierzanie, gorycz, poczucie pustki.
„Przerwane oczekiwanie” dostarcza odpowiedzi na wiele spośród pytań, które stawiają sobie kobiety po stracie. Dlaczego tak się stało? Czy mogłam temu zapobiec? Czy to się powtórzy? Jakie badania powinnam zrobić? Dzięki współpracy wielu specjalistów – psychologów, położników, ginekologów, neonatologów – daje klucz do zrozumienia fizycznych i emocjonalnych reakcji kobiety.
Cisza, która zbyt często otacza problem poronienia, czyni je tematem tabu. Wyjście z kręgu milczenia może być bardzo pomocne nie tylko dla kobiety, ale także tych wszystkich – partnera, rodziny, przyjaciół – którzy chcą jej zapewnić wsparcie po trudnych przeżyciach.
Niezwykle emocjonalne świadectwa rodziców, wzruszające opowieści o osobistych przeżyciach mogą sprawić, że przejście przez te ciężkie chwile będzie choć odrobinę lżejsze.)
Pamietam i śle buziaki -
Dziewczyny jestem z Wami serduchem i myślami...Ja dziś złapałam maksymalnego doła, bo okazało się, że moja kuzynka jest w ciąży i nasze dzieciątka różniłby tylko od siebie 1ym miesiącem. Cieszę się, ze jej dzidzia rozwija się zdrowo, ale ona nawet nie wie jak jej cholernie zazdroszczę i cieszyłam się razem z nią, a w środku umierałam z rozpaczy... Dziś strasznie tęsknię za moimi aniołkami ;(
inessa lubi tę wiadomość