Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzisiaj byłam u psychologa, ja płakałam a psycholog ze mną gdy zapytałam co odpowiedzieć 5 letniemu synkowi gdy pyta dlaczego On się urodził a bąbelki nie
Ściskam Was wszystkie mocnoWiadomość wyedytowana przez autora: 17 października 2015, 14:46
Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
Martynka30 wrote:Ja też tak myślę, że to do damy wróci do nas z 10 krotną siłą, ale nie życzę nikomu, żeby to ich spotkało...
Nie ma nic gorszego od straty dziecka na które się czekało, gdy ma się świadomość, że nigdy, ale to nigdy nie będziemy mogły go przytulić...
Gdy nie ma miejsca na cmentarzu, nie ma gdzie zapalić znicza...
Dlaczego osobie po śmierci żony albo męża nie mówi się, nie rozpaczaj będziesz miał następną, albo, że nic się nie stało? Są wdowy, sieroty... a dla nas nie ma odrobiny współczucia... taka jest ludzka mentalność...
Często się zastanawiam co ja takiego zrobiłam, że mnie takie nieszczęście spotkało w myśl zasady, że wszystko wraca?.. Trudno o sobie nie myśleć, że jest się złym człowiekiem, a to jest jakaś kara. Staram się wprawdzie te myśli odsuwać, bo tylko pogarszają moje samopoczucie, ale łatwo nie jest..
z teściową też mam słaby kontakt, tak jak Wy, mam wrażenie, że ona nie bardzo rozumie co nas spotkało. Nie usłyszałam jeszcze "weź się w garść", ale pewnie kiedyś te słowa padną... Nie zamierzam się nimi przejmować. Każdego kto nie przeszedł przez to co ja, a odważy się komentować moją postawę wyślę na drzewo!
Z okazji naszego Dnia Dziecka trafiłam w sieci na piękny tekst. On najlepiej oddaje to co straciłyśmy, moje uczucia oddaje w 100% - przeczytajcie: http://www.diora.me/pamieci-mojej-lilenki-urodzonej-i-zmarlej-3-stycznia-2010-roku/Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Sarayu bardzo Ci współczuję straty
Postawa lekarzy po prostu żałosna.
Mamo4aniołków... na to nie ma słów... może powiedz mu, że ma za to braci, którzy będą nad nim zawsze czuwać? Nic innego nie przychodzi mi do głowy, przykro miNasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Antoninina piękny tekst (aż bolący)... ja kiedyś mojemu mężowi powiedziałam, że wszyscy zachowują się tak jakby rybka zdechła Przepraszam, za te określenie
Było i jest we mnie tyle złości, ale ja już nie daje sobie powiedzieć, teściowej wygarnełam, że od nikogo nie usłyszałam ciepłego słowa.... to zaczeła a bo... co bo? dla mnie to były dzieci... ukochane, te na które czekaliśmy...
Kochana jesteś wspaniałym człowiekiem, dałaś swojemu dziecku coś pięknego, miłość, kochałaś je od początku... a nie wszystkie dzieci są chciane nie wszystkie są kochane...
Wiem, ze to jest strasznie niesprawiedliwe, mnie też to boli, że rodzą te co zabijają... a moje ukochane dzieciątka są tam w niebie daleko ode mnie...
Kochana masz rację, nie wolno się tym co inni paplają przejmować, choć te słowa potrafią ranić jak nóż...ja powiedziałam sobie dosyć, nikt nie będzie moich dzieci traktować jak nic... stałam się wrednaWiadomość wyedytowana przez autora: 17 października 2015, 15:26
missy83 lubi tę wiadomość
Mama 3 Aniołków- 2.06.14 Zuzia 10tc,12.09.14 Dominiś 10tc, 12.05.15 Kropusia
Synek 54cm, 2800- urodz 36/37tydz -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Witam. Ja jestem mama 2 aniołków. Stracone ciąże na wczesnych etapach (9tc, 6tc).
Jednak...to nie ważne jaki czas ciąży. Ważne, że już beta rosła,że na usg było widać pęcherzyk,że mogły te dzieci na świecie żyć, obok nas, rodziców. Hmm..na moich usg utraconych ciąż nie było widać pulsującego serca...jednak nie było Im to dane, niestety... za wcześnie wszystko na Ich niekorzyść się rozegrało.
Staramy się o następne , żywe dziecko / dzieci .
Synka jednego ziemskiego mamy (tak jak w podpisie widać). Zalecza nam te straty...jednak nie zastępuje. Daje on nam dużo radości i miłości, ale chcemy i on na pewno wewnętrznie również chce większej rodziny,mieć rodzeństwo,nie chce wychowywać się tylko sam z rodzicami. Żadne żywe dziecko nie zastąpi miejsca po stracie. One są i będą w sercu.
Chcemy powiększyć rodzinę,bo chcemy dać miłość, której mamy z mężem bardzo dużo także dla przyszłego rodzeństwa naszego synka. Miłość trzeba rozmnażać ... .
Życzę każdej z Was osobna, aby spełnił się Wasz cel, bycia po raz pierwszy ziemską mamą, oraz bycia ponownie mamą . Oby później było już tylko łatwiej. Pozdrawiam i powodzenia życzęWiadomość wyedytowana przez autora: 18 października 2015, 23:46
Martynka30 lubi tę wiadomość
synek 6 lat 2010 r. [ 2011-[*],marzec 2015-[*].. ]
synek ur. 18.08.2016
-
Witam nowe aniolkowe mamusie.
Niestety z czasem na otoczenie bedziecie reagowac z wieksza agresja. W moim otoczeniu jest max 10 osob ktore okazuja mi faktyczne wsparcie, dla ktorych pamiec o moim synku jest zywa. I tylko polowa jest z rodziny. Od tesciow uslyszalam " nie ty pierwsza nie ostatnia". Ja juz prubuje zlewac otoczenie bo nie mam sil sie denerwowac. Obecnie wszystcy patrza na mnie jak na wariatke, bo przeciez juz tyle czasu minelo. 100% wsparcie otrzymalam tylko na tym forum. Nikt tu nigdy nie smial mi napisac ze "wez sie w garsc", albo ze "zdziwiam". Trzymajcie sie dziewczynyMartynka30 lubi tę wiadomość
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
marzusiax wrote:Witam nowe aniolkowe mamusie.
Niestety z czasem na otoczenie bedziecie reagowac z wieksza agresja. W moim otoczeniu jest max 10 osob ktore okazuja mi faktyczne wsparcie, dla ktorych pamiec o moim synku jest zywa. I tylko polowa jest z rodziny. Od tesciow uslyszalam " nie ty pierwsza nie ostatnia". Ja juz prubuje zlewac otoczenie bo nie mam sil sie denerwowac. Obecnie wszystcy patrza na mnie jak na wariatke, bo przeciez juz tyle czasu minelo. 100% wsparcie otrzymalam tylko na tym forum. Nikt tu nigdy nie smial mi napisac ze "wez sie w garsc", albo ze "zdziwiam". Trzymajcie sie dziewczyny
Kochana prawda, ja już reaguje agresją, w maju jak straciłam, to jak teściowa ( nie wiedząc, że byłam w ciąży) zaczęła na mnie gadać, czemu to nie jedziemy na wesele, nie mogłam, powiedziałam dosłownie, co o niej, o innych i o tym wszystkim myślę, że traktowali mnie jak nic by się nie stało...
Poczułam ulgę...
Marzusiax ja usłyszałam to od mamy " nie Ty pierwsza nie ostatnia"
Przykro mi kochana z powodu śmierci Krzysia (*) i że spotykasz na drodze ludzi, którzy myślą w ten sposób....
Tak naprawdę nie ważne ile czasu minęło... dla nas dzieci zawsze pozostaną w sercu, zawsze będziemy o nich pamiętać...Mama 3 Aniołków- 2.06.14 Zuzia 10tc,12.09.14 Dominiś 10tc, 12.05.15 Kropusia
Synek 54cm, 2800- urodz 36/37tydz -
No i rozpłakałam się... siedzę i ryczę choć od rana tak dobrze mi szło...macie rację, ta strata zawsze będzie boleć. Może i czas uleczy rany, ale blizna na sercu zostanie mi aż do końca moich dni. Zawsze będzie brakowało mi TEJ główki do pogłaskania i TEJ buzi do ucałowania choćbym urodziła jeszcze tuzin dzieci. Zawsze będę miała w głowie widok naszej trójki, jak mieliśmy szcześliwi spacerować z wózkiem. tak miało być, szczęście przepełniające serce, a jest tylko smutek, żal i złość. Złość na wszystko, na ludzi oczywiście też. I na inne dzieci (wiem, to chore), że urodziły się żywe, a Zosia nie mogła!!
Nie bez powodu jest tylko dowcipów o teściowych, tylko że żaden z nich nie jest żartem, to sama prawda. To niezdolne to empatii i współczucia kobiety, które chyba nie mogą pogodzić się z faktem, że ich syn dorósł i kocha inną kobietę. może nie powinnam tak uogólniać, ale jak patrzę na moją teściową to tak własnie myśle. Z Waszymi widzę nie jest chyba dużo lepiej. Doszły do mnie własnie dzisiaj sluchy, że teściowa nas nie odwiedza w żałobie, bo "wydaje jej się, że synowa nie chce jej widzieć..." oczywiście, że nie chcę! Dlaczego mam nagle chcieć? Ona nie interesuje się swoim synem wcale, ani mną ani całą ciążą w ogóle, więc nie rozumiem dlaczego nagle oczekuje, że bedę skakać na jej widok? Po braku zainteresowania przez tyle miesięcy mam nagle uwierzyć, że ona tak z dobrego serca tu przychodzi czy po prostu bo tak wypada? Poza tym ona mnie nie musi odwiedzać, ale niech chociaż zainteresuje się swoim własnym synem, przecież to on stracił dziecko... czy telefon raz na kilka dni to tak wiele?
Dobrze, że jest to forum, tu faktycznie wsparcie jest ogromne. Nikt nas nie zrozumie tak jak inne kobiety po stracie... Sory, za taki długi wywód, ale po prostu taka mnie złość wzięła na to wszystko... chociaż największą ulgę poczułabym gdybym powiedziała jej to w twarz, no cóż, może kiedyś nadarzy sie taka okazja...Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Antoninina przytulam Cię najmocniej jak tylko umiem... ( ja też ostatnio mam złe dni )
Myślę podobnie, że ból będzie kiedyś mniejszy, ale będzie a blizna zostanie na zawsze... też patrząc na inne dzieci, matki z dziećmi mam żal, że dlaczego mi się nie udało...
Ja nie lubię swojej teściowej... nie lubię? mało powiedziane... na to nie ma słowa... to zła kobieta, od początku mnie nie lubiła, ma działkę, a ja będąc w ciąży kupowałam warzywa, nie dała mi nic...
i jeszcze po stracie mojej Zuzi plotek na mnie narobiła, że była u mnie a ja jej nie wpuściłam, że powinnam siedzieć w domu itp...że powinnam się wziąć w garść... wiecie co ja nigdy nie byłam agresywana, ale po tym co od niej i innych usłyszałam to zaczęłam... w dniu matki powiedziałam co myśle i wyszłam!!!
Najgorsze jest to, że mój mąż nigdy nie potrafi jej powiedzieć
Kochana nie przepraszaj, jesteśmy po to by słuchać i wspierać!!!
Trzymaj się kochana, jeszcze raz Cię mocno przytulam ...Mama 3 Aniołków- 2.06.14 Zuzia 10tc,12.09.14 Dominiś 10tc, 12.05.15 Kropusia
Synek 54cm, 2800- urodz 36/37tydz -
antoninina,
masz racje co do tesciowych,
mi sie nawet wydaje a raczej tak jest na pewno ze mnie tesciowa traktuje gorzej niz swoja poprzednia synowa (byla zone mojego meza, rozstali sie przez jej nalog alkoholowy)
na wiesc o mojej ciazy nawet sie nie ucieszyla, a bylo mi przykro, bo przeciez ma juz 1 wnuczkę (corke mojego partnera z poprzedniego zwiazku) nawet teraz gdy bylam w ciazy z synkiem, mowila swojej wnuczce ze dom w ktorym mieszka bedzie dla wnuczki, itp itd
o swoja poprzednia synowa bardzo dbala, czesto tzn kilka razy w miesiacu jezdzila z nia do sklepow robila jej zakupy wszystkie zaczynajac od spozywki na ubraniach i butach konczac,
ze mna nigdy nie jezdzila nawet na zakupy spozywcze, dodam ze mamy nawet gorsza sytuacje finansowa niz moj partner mial kiedys, moj ukochany zarabia caly czas tyle samo, ja zarabiam troche mniej niz jego byla, poza tym jego byla miala jeszcze rente po ojcu, wiec mieli wiekszy budzet domowy na 3osoby, my mamy mniejszy budzet w dodatku na 4osoby,
tylko raz poprosilam tesciowa o pomoc w zakupach, bo bylam wtedy po szpitalu, oczywiscie tego dnia jej cos wypadlo, powiedziala ze na inny termin sie ze mna umowi, ale oczywiscie sie nie umowila (chodzilo o pomoc w kupnie ubranek dla naszego synka)
nie wiem czy przez tesciowa nie rozwali sie nasz zwiazek?
nie moge zniesc tego ze wyroznia nasze dzieci, tzn widzi tylko swoja wnuczke, jej kupuje prezenty, a moja corka stoi z boku, swojej wnuczce na urodziny kupila tablet, mojej corce misia i to w dodatku z ciuchlandu, bylo widac ze jest uzywany, nawet moja corka to zauwazyla, dodam ze nasze dzieci sa w tym samym wieku maja 9lat,
moi rodzice nie sa tak zamozni finansowe jak tesciowie, ale przynajmniej nie wyrozniaja zadnej i kupuja takie same prezenty, badz tez za ta sama kwote,
dodam tylko, ze moja byla tesciowa byla gorsza, ale nie chce o niej nawet pisac. -
Wiecie co dziewczyny? Nie każda teściowa jest zła. Ja miałam to szczęście, że trafiła mi się cudowna kobieta. Kiedy miałam 17 lat (było to 18 lat temu) urodziłam pierwsze dziecko. Jeszcze podczas mojego pobytu w szpitalu przyjechała do nas teściowa. Posprzątała nam mieszkanie i przygotowała wszystko na mój i córci powrót ze szpitala. Kazała mojemu mężowi wozić do szpitala obiady które gotowała (a gotowała wyśmienicie). Po powrocie do domu nauczyła mnie wszystkiego co powinnam wiedzieć o opiece nad dzieckiem. Codziennie rano szła do sklepu po świeże pieczywo i robiła mi śniadanie. Ja miałam tylko dojść do ładu po porodzie. Nauczyła mnie jak karmić, przewijać, kąpać, układać do snu córcię. Dosłownie wszystkiego!!! A co najlepsze swoją matkę miałam niecały kilometr od siebie. Niestety nigdy nie mogłam na nią liczyć. Moja wspaniała teściowa wychowała sama 6 dzieci i 2 wnuczki (jej córka zmarła zastrzelona przez swojego męża). Niestety zmarła 2 lata temu po wielkich zmaganiach z rakiem. Nawet będąc w hospicjum nie traciła pogody ducha. Ciągle nam powtarzała, że ma dla kogo żyć i będzie walczyć do ostatnich sił. Niestety przegrała tą walkę. Po moim przykładzie widać, że teściowa może być lepsza od rodzonej matki. Wiem, że mój synek jest pod opieką kochanej babci co daje mi jakieś minimalne pocieszenie. A do tych pań co mają wredne teściowe nie przejmujcie się starymi zrzędami. To wasze życie, wasz ból. Jeśli nie chcą was wspierać to niech przynajmniej nie przeszkadzają.
Ściskam was mocno a to dla waszych aniołków [*] [*] [*]♥ Krystianek † 02.06.2015 [*]
Żył 31 i pół godziny
♥ Aniołek 9 tc † 09.11.2015 [*] -
witajcie Kochane,
Nie było mnie dwa tygodnie. Wróciłam z urlopu. Mąż mnie namówił i pojechaliśmy z córką za granicę.
Pewnie powinnam napisać, że było piękna pogoda, słońce, plaża i w ogóle cudo ale powiem Wam, że może i tak było ale ja nie potrafiłam się cieszyć. Ciągle rozmyślałam, że nie powinno mnie tu być...miałam inne plany na październik.
Dziś 19 październik..termin mojego porodu.....w rozsypce piszę do Was. Pomimo iż na co dzień dźwigam swój ciężar i życie się toczy to jednak NIC nie jest dobrze. Kiedyś tak się cieszyłam jako jechaliśmy na wakacje, jak sobie coś kupowałam i w ogóle... a teraz? Uśmiecham się półgębkiem do innych i sama siebie oszukuję że jest dobrze.
W następnym cyklu będziemy próbować znów...tylko czy ja dam radę??????06.2010- córeczka
5.06.2014- Aniołek [8 tc]
21.06.2015- córeczka[24 tc]
niedrożny LJ., AMH 4,78 PCO, IO.Mutacja MTHFR CT i AC
02.02- INV Bocian BS,krótki p. 6 komórek/3 zarodki
16.02- transfer 2 x 8A. -
CRIO 28.04.- 3 BA
II pro. Novum- długi p.19.08-transfer 1x8A.
4 sniezynki na zimowisku -
nick nieaktualnyKaro85 głowa do góry, odpuść sobie zadręczanie samej siebie. Weź głęboki wdech i powtarzaj sobie, że dasz radę, że musisz żyć dalej. Zawsze będziesz pamiętać to co Cię spotkało ale nie może to zawładnąć Twoim życiem. Masz córeczkę i masz dla kogo chcieć. Trzymam kciuki za Ciebie i przytulam ❤
Karo85 lubi tę wiadomość
-
Karo85 ja Cie doskonale rozumiem... mam identycznie... nic mnie nie cieszy... moje wakacje w tym roku przebiegały jak Twoje: zamiast sie cieszyc tym gdzie i z kim jestem, myslalam tylko o tym, ze nie tak powinno wygladac teraz moje zycie i nie tu powinnam byc, a juz na pewno nie powinnismy byc we dwoje, tylko w trojke.
Tak doskonale Cie rozumiem, zycie jest takie szare, nic nie cieszy, nawet jak.sie usmiecham to w srodku jest ciagle ogromny smutek. Ja wlasnie urzadzam dom. Marzylam o nim cale zycie poniewaz zawsze mieszkalam w bloku. Tak sie spieszylismy zeby Mikolajek mogl sie wychowywac w domu z ogrodkiem. Nie moglam sie doczekac kiedy skonczy sie etap budowy a zacznie urzadzanie. A teraz? Jakie plytki wybrac, jaka kuchnia, jakie meble, jaki kolor na sciany? Zupelnie mnie to nie obchodzi.
Dlatego doskonale Cie rozumiem.
A jesli chodzi o starania - dasz rade, jesles silna kobieta. Bardzo mocno trzymam kciuki.
Sciskam Cie.
I wszystkie Mamy Aniolkow zarowno te z beznadziejnymi tesciowymi jak i te, ktore maja fajne tesciowe (ja na szczescie jestem w tej drugiej grupie).Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 października 2015, 12:32
Karo85 lubi tę wiadomość
-
Martynka, Pati czyżbyśmy miały tą samą wspólną teściową?? hyhy ;> z waszych opisów wypisz-wymaluj moja wracam do moich starych postanowień z czasów ciąży - nie przejmowałam się tym po prostu wtedy, odseparowałam się i teraz zamierzam myśleć tak samo. Nie chcę żeby ta sytuacja siedziała mi głowie, mam ważniejsze rzeczy do przemyślenia...
Pati - nigdy nie pozwól by teściowa w jakikolwiek sposób mogła wpłynąć na rozpad Twojego związku. Jeśli jesteś w nim szczęśliwa zrób co w Twojej mocy żeby to utrzymać, na przekór wszystkim i wszystkiemu :* ściskam Cię, powodzenia
Szczerze cieszę się, że są osoby, które dobrze trafiły z teściowymi. Daje mi to malutką nadzieję, że świat nie jest taki zły i odnoszę to od razu do naszego ziemskiego macierzyństwa, że jest nadzieja, może i nam się kiedyś uda.
Karo85 ściskam Cie najmocniej jak umiem. Wiem, że nic nie ukoi Twojego bólu, a ta data zawsze będzie w Twoim sercu. Za kilka dni też mnie to czeka.. Nie wiem jak mam Cię pocieszyć i dodać otuchy, bo sama nie wierzę w lepsze jutro. Wiem za to doskonale o jakim smutku piszesz, o rozczarowaniu i żalu z powodu niespełnionych planów. Dokładnie tak samo jak Ty i MamaMikolajka ciągle mam poczucie, że jestem i robię nie to co powinnam.. PrzytulamMartynka30, Karo85 lubią tę wiadomość
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
antoninina wrote:Martynka, Pati czyżbyśmy miały tą samą wspólną teściową?? hyhy ;> z waszych opisów wypisz-wymaluj moja
możliwe, nasze teściowe to rodzina
antoninina lubi tę wiadomość
Mama 3 Aniołków- 2.06.14 Zuzia 10tc,12.09.14 Dominiś 10tc, 12.05.15 Kropusia
Synek 54cm, 2800- urodz 36/37tydz -
nick nieaktualnyWitajcie,
czytam te Wasze wpisy i rycze jak głupia. Płacz mi pomaga.
Moja cała ciąża przebiegała prawidłowo. Wszystko pieknie, fajnie i cudownie. Pokoik gotowy - łózeczko, ubranka, wozeczek...
Pojechałam do mamy..duze miasto, cała masa szpitali, poza tym tam cała rodzina. Z partnerem mieszkamy w małej miejscowosci (migracja za praca) gdzie jestesmy tylko my dwoje i pies. 40 tydzien nastał...jeszcze kilka dni przed terminem robiłam badania krwii ogólne zeby w szpitalu były aktualne. 5 toreb spakowanych bo to by sie jeszcze przydało, to tamto i tak wyszło.
3 dni po terminie czułam sie strasznie..tzn miałam pełno energii ale jakas taka inna byłam.
Wieczorem odeszły mi wody...zielone...zółte..bure...sama nie wiem lekarz który mnie przyjmował na sorze tez nie okreslił tego koloru..zreszta...inny niz powinien byc...
po godzinie od momentu gdy wody mi odeszły juz lezałam w łózku szpitalnym...ktg...serduszko Synka biło niemiarowo...wkoncu zaczeło zanikac...lekarze uprzedzili mnie ze jesli nic sie nei zmieni to bedzie potrzebne cesarskie ciecie...papiery mi dali do podpisu bo powiedziałam ze moga mnie nawet na pol przeciac tylko zeby było wszystko dobrze.
I nastał ten moment, gdzie serduszko Maluszka zaczynało zanikac..
Pojawił sie na świecie 23.06.2015 o godzinie 23:57...jeszcze w dzien ojca..
Ale cos było nie tak...nawet nie zapłakał...zakwilił tak cichutko 2 razy...zabrali go ode mnie...tak na prawde to nawe go nie widziałam...dostał 1 pkt z 10...2 godziny pozniej juz jechał karetką do innego szpitala..Intensywny Oddział dla Noworodków..taka mała kruszynka..W nocy jeszcze przychodziły do mnie pielegniarki, pani dr z pediatrii i moja ginekolog która odbierała poród..robiła CC. To co mogły mi przekazac - bo same wiedziały - to przekazywały...a ja lezałam i słuchałam i coraz bardziej ryczałam. Pępowina owinieta w okół szyjki, zachłysniecie smułką, tzw białe płuca...z kazda godzina było tego coraz wiecej. Nastepnego dnia rano wstałam na nogi po znieczuleniu..przyjechał mój...był u Szymonka..widział go..z Kruszynką było na prawde zle..cały dzien spedziłam na korytarzu szpitalnym bo mnie do istniego szału doprowadzały kobiety na sali z którymi lezałam...one miały przy sobie dzieci..mój Synek walczył o zycie na drugim koncu miasta. 25.06.2015 o godzinie 00:32 przyszła pani dr z pediatrii..obudziła mnie..usiadła obok i zaczeła opowiadac...ze płuca odmówiły posłuszeństwa, ze oddawały CO2 a tlenu nie przyjmowały..ze miał 2 kryzysy ze 2 razy go odratowałi...trzeci raz juz sie nie udało...
Głupia podziekowałam za informacje a po chwili do mnei dotarło..Szymon nie zyje..
Ryczałam cała noc...
Na dniach minie 4 miesiac od tego wszystkiego..ja sie jeszcze nie pozbierałam..i chyba sie nie pozbieram bo jednak cos co było czescia mnie odeszło.
Jechałam do szpitala ze swiadomoscia ze za kilka dni we 3 pojedziemy do domu...a wracałam sama...bo mój siedział za kierownica i tez jakby był nie obecny...
Rozumiem Was..i płacze razem z Wami...bo powstaje - mimo wszystko - ogromna pustka, która nigdy nie zniknie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 października 2015, 14:34