Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
BlueBerry, Lena
jak ja Was doskonale rozumiem... Mój Synek udusił się pępowiną w 37 tc. W poniedziałek widziałam na USG ja sobie szalał, a w środę przestałam czuć ruchy - szpital, diagnoza lekarza: odklejone łożysko, szybka cesarka i cisza...nie zapłakał... Po sekcji okazało się, że przyczyną śmierci było uduszenie pępowiną, która po tym jak się okręciła wokół mojego Synka zrobiła się krótka i naderwała łożysko. Lekarz wtedy powiedział do męża, że jeszcze chwila i miałby dwa pogrzeby... Dziewczyny nawet nie wiecie jak ja żałowałam, że to ja żyję a nie mój Skarb. Mikołaj odszedł równo 4 misiące przed Szymonkiem. Rozumiem ten Wasz ból rozdzierający serce kiedy się wraca do domu z pustymi ramionami, do domu w którym wszystko już było gotowe na nowego członka rodziny. Wiem co czujecie odwiedzając Dzieci na cmentarzu zamiast chodzić z Nimi na spacer, wiem jak Was boli serce gdy zamiast zabawek kupujemy im świeczuszki...
Płakałam jak czytałam Wasze historię.
BlueBerry odrobinkę cierpliwości i też niedługo będziesz mogła pochwalić się ja Sylwia, że jesteś w ciąży... Bardzo mocno trzymam za to kciuki.
Ściskam Was bardzo mocno dziewczyny. A dla Waszych Synków kolorowe światełka do Nieba....
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 października 2015, 20:07
-
Bluebery, lenka bardzo mocno was przytulam. Za dobrze wiem co czujecie. Jest nas naprawde bardzo duzo. Nie jestescie same w tej sytuacji w ktorej jestescie. Jak czujecie potrzebe to piszcie na tym forum. Tu zawsze zostaniecie wyslychane.
To forum zna dziewczyny ktore urodzily dzieci zywe, dostaly 9-10pkt a i tak odeszly z roznych powodow.
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnySylwia gratuluje i trzymam za was kciuki :*
Witam was BlueBerry i Lena. Przytulam was obydwie z calych sil :*:*:*
Ja tez stracilam corcie w 40tc, bol jest i pozostanie z nami na zawsze, ale nie mozemy sie w nim zatracic bo to nic nie da. Placzcie ile potrzebujecie, piszcie tu do nas na watku, wsparcie dziewczyn jest ogromne i nieocenione. Nigdzie nie znajdziecie tyle wsparcia co tutaj.mama4aniołków lubi tę wiadomość
-
BlueBerry, Lena
Bardzo mi przykro, bardzo dobrze wiem jak się czujecie. Mój Synek urodził się w 38 tygodniu ciąży, która była książkowa. Doszło do przedwczesnego oddzielenia łożyska i Jasinek został niedotleniony. Żył 4 dni. Bardzo cierpiał w listopadzie minie rok odkąd Jasiu odszedł a ja do teraz nie jestem w stanie otworzyć komody z jego ciuszkami. Dziś cały dzień w pracy przepłakałam bo zamiast szykować imprezę na roczek Jasia wybierałam stroik na jego grobik.
We wrześniu po pierwszym cyklu starań poszłam przed pracą zrobić betę, wychodząc z badania poczułam, że coś mi pękło. Trafiłam do szpitala. Okazało się, że jestem w ciąży ale pozamacicznej, ciąża rozwijała się w jajowodzie. Miałam prawie 2 litry krwi w brzuchu. Szybka operacja. Straciłam jajowód i malutka Kruszynkę. Nienawidzę jak mi ludzie mi powtarzają, że wyczerpałem limit nieszczęść. W tamtym roku straciłam Jasia, w tym jajowód i Kropeczkę. Nienawidzę swojego życia, jest takie beznadziejne....
Kochane przytulam Was do mojego pękniętego serca.
Dla naszych kochanych dzieci [*]Jasinek 38tc, *24.11.2014 +28.11.2014
Malutka Kropeczka c.p. 21.09.2015 (*)
Tęczowa Oleńka ❤️ 30.10.2016
-
nick nieaktualny
-
Trzymamy, trzymamy! Już tak 33 tygodnie Więc jak już Wojtuś się urodzi i za kilka miesięcy odstawisz Go od cyca to stawiasz dobrego szampana
A tak poważnie Mamo Mai - trzymamy mocno kciuki za jutro, daj koniecznie znać po wizycie.
Spokojnej nocy!
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Lena, Bluebery, Ewa tak mi przykro. Ściskam Was bardzo bardzo mocno.
Wiecie ostatnio zdałam sobie sprawę, że ja gdyby nie to jak mocno los mnie doświadczył też bym nie wiedziała co w takiej sytuacji komuś powiedzieć.
Wydawało mi się ze mąż mnie rozumie, jest wspaniały... Ale ostatnio oglądaliśmy film od poczatku. Zapytał mnie czy też tak się czuje, odpowuedzialam ze widze w bohaterce swoje zachowanie chociaż w wielu sytuacjach powstrzymywalam się w wylądowaniu swojej zlisci. Nasza złość na cały świat jest uzasadniona. U mnie jest tak że znajomi zachowują się albo jakby nic się nie stało albo mowia mi wprost ze bali się ze mną kontaktować bo nie wiedzą co powiedzieciec.
Nauczyłam się sobie radzić gdy nikt nic nie mówi, wtedy ja wspominam moje bąbelki i wtedy to mają mnie chyba za wariatke. Ale dla mnie jest tak lżej.
Trzymajcie się kochane.
Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
Mamo4Aniolkow ja tez w bohaterce filmu widze siebie. Identyczne uczucia. Ona nawet w podobny sposob ja ja stracila swojego Synka.
Wiesz Kochana mnie tez draznilo jak ludzie zachowywali zie jakby nic sie nie stalo. Nie wspominali o Mikim jakby nie istnial. Ale teraz przestalam sie tym przejmowac bo i tak mam wystarczajaco zmartwien. Stwierdzilysmy wczoraj z Ewa ze nasz swiat dzieli sie na ten ktory byl 'przed' i 'po' i ten 'po' rozni sie bardzo od zycia innych ludzi. I czujemy sie tak jakbysmy zyly na innej planecie. Ewa wczoraj plakala bo musiala wybrac wiazanke na grobek dla Synka a moja kolezanka w tym samym czasie mi pisze, ze wyje bo corke na 2 h w zlobku zostawila. I ja rozumiem jej uczucia ale... jak ja ma to porownac do Nas ktore zostawilysmy nasze dzieci na cmentarzu juz na zawsze? Kiedys bylo mi przykro jak przyjaciele sie od nas odwrocili, a teraz kiedy oni probuja odbudowac nasza znajomosc ja stwierdzilam ze zdziwieniem ze zupelnie ich nie potrzebuje i nie chce tej pustej znajomosci, ze szkoda mi na to czasu...
Ktoras z Was wrzucila ostatnio link do artykulu o malej Lilce. To co opisala ta kobieta.... to jest tak jakby mi siedziala w glowie. -
Ewo, mamo Mikolajka ja też mam dokładnie takie zdanie, że żyjemy w dwóch światach. Gdy słyszę o niby problemie w rodzinie myślę jak to się ma do tego co my przeżywamy.
Zastanawiam się nad tym jak zniesiemy zblizajace się święta. Święta? Jak to brzmi? Minie 3 lata od straty Mai. Jak już wspominałam wprowadzili się do nas tesciowie na czas remontu ich domu, ma zjechać się rodzina do naszego domu (zawsze przyjezdzala do nich) nie wiem jak to wszystko przetrwać.Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
Ja też nie mam pojęcia jak przetrwać Święta bez Mikiego. Dopiero październik, a mi to już sen spędza z powiek. Pamiętam Wielkanoc, która była koszmarem... a Boże Narodzenie? Jak o nim myślę to mnie ściska w sercu. Miki miałby 10 miesięcy, pewnie by z wielkim zainteresowaniem oglądał światełka na choince... Boże serce mi zaraz pęknie. Ja wczoraj zaproponowałam mojemu Mężowi wyjazd na Święta. To kiedyś było dla mnie nie do pomyślenia, dla mnie Boże Narodzenie to bardzo rodzinny i magiczny czas. Ale teraz sobie nie wyobrażam usiąść przy stole bez mojego Synka i ten pusty talerz...
Wiecie to dla mnie będzie szczególnie ciężkie zarówno ze względu na Mikiego jak i ze względu na mojego Dziadka ukochanego, który zmarł 2 tygodnie temu...
Nadal do mnie nie dociera, że go nie ma...
I chciałabym gdzieś wyjechać, gdzieś gdzie nie będzie czuć atmosfery świąt, albo gdziekolwiek... ale wiem, że to sprawi wielką przykrość moim rodzicom i Babci...
Ewa, Mamo Mai - jak Wy dałyście radę rok temu??? -
Mamo Mikolajka mi też chodzą myśli po głowie żeby wyjechać na święta, ale z drugiej strony świadomość ze nie odwiedzę grobu moich dzieci nie pozwala mi na wyjazd. Na dodatek już przerabialiśmy temat wyjazdów, Ty na wakacje ja na weekend. Pomimo zorgazowania czasu przez męża fajny hotel ze SPA nic nie cieszyło... Tylko radość naszego synka blokowala moje łzy... I o tyle mi łatwiej ze mam przy sobie naprawdę fajnego syneczka 5 latka. Mamo mikolajka czy wrocilas do pracy? Ja w przyszłym tygodniu mam kolejną wizytę u psychologa i poproszę o dłuższe zwolnienie.Nikt nigdy mnie nie zrozumie...
-
Kochana ja na Twoim miejscu pewnie bym nie wyjechała. Zrobiłabym to dla Synka, który jest przy Tobie. Żeby miał normalne, tradycyjne Święta: choinkę, prezenty, rodzina przy stole... Chociaż z drugiej strony wiem jaki to będzie ciężki czas dla Ciebie... zrób tak jak Ci podpowiada serducho...
Ja tak jak już Ci chyba opowiadałam - wróciłam do pracy po 8 tygodniach "macierzyńskiego", ale po 4 miesiącach musiałam iść na L4 ponieważ nie dawałam rady. Póki co nie wracam do pracy. -
BlueBerry,
przeczytaj moja historie w pamietniku, tez nie jest kolorowa,
troche sie roznimy bo moj synek byl bardzo chory,
i dlatego ciezko mi bedzie podjac decyzje o staraniu sie o kolejne dziecko,
na razie chodze tylko do psychologa, ale chyba do psychiatry tez bede musiala chodzic,
nie wiem za jakie grzechy musimy tak cierpiec?
zycze ci szczescia i duzo siły!!!