Jak długo trwa poronienie
-
WIADOMOŚĆ
-
U mnie niestety organizm sam nie dał rady we wtorek wieczorem zaczęło się intensywne krwawienie, całą noc wstawałam zmieniać podpaski, tak się ze mnie lało. W życiu czegoś takiego nie widziałam. Nie chciałam panikować więc w środę poszłam do ginekologa. Potwierdził już poronienie na 100% i powiedział, że mogę zaczekać, aż organizm sam się oczyści - nie zaniepokoiło jej to, że przy usg zalałam jej fotel... A po południu omdlenie, karetka i pędem na zabieg Tyle krwi ze mnie uszło, że czuję się jak zombie...
W całym tym zamieszaniu nie zapytałam tylko jak długo muszę czekać zanim zaczniemy się znowu starać...
-
Frelka tydzień lub dwa po zabiegu idź do lekarza na kontrolę, do tego czasu nie starajcie się i wtedy na kontroli zapytaj co i jak, może na wypisie ze szpitala jest napisane, kiedy powinnaś iść do kontroli do swojego gina lub do innego jeżeli uważasz, że Twój się średnio spisał
-
Ja i po zabiegu i poronieniu wywoływany farmakologicznie dostałam to samo zalecenie, przyjść na kontrolę po pierwszej @ i wtedy lekarz na podstawie tego, że macica ładnie się oczyściła i powróciła do stanu sprzed ciąży, podejmował decyzję, o dalszych staraniach.
kambel lubi tę wiadomość
Mama najcudowniejszych skarbów -
Dzięki dziewczyny. Ze staraniami pewnie się trochę wstrzymamy - psychicznie nie jestem gotowa na powtórkę. Wizytę jeszcze przed całym tym zamieszaniem umówiłam na 13.12 - najwyżej nie powie mi nic konkretnego, ale wyduszę skierowania na badania m.in. tsh i progesteronu (przed ciążą miałam w każdym cyklu plamienia przed @ a to podobno może być objaw zbyt niskiego poziomu progesteronu).
Matylda - długo Ci kazał czekać?
U mnie zwykle wszystko dobrze się goi, więc mam nadzieję, że obejdzie się bez komplikacji i nie każe czekać np. pół roku... -
W obu przypadkach dostaliśmy zielone światło na starania od razu po pierwszej @ właśnie, bo wszystko było tam w środku idealnie. Ale oboje z mężem nie byliśmy na to gotowi i zaczęliśmy się starać dopiero po jakichś 3 miesiącach.Mama najcudowniejszych skarbów
-
nick nieaktualnyFrelka Ja bym poczekała 3cykle od zabiegu. Ja zaczne sie starać pod koniec grudnia to będzie 4 cykl.Największa moja przeszkoda jest odległość, mąz jest w Anglii, co miesiąc nie moge latac przeceż Myślę, że 3,4 miesiące od poronienia to dobry czas , moj gin (a mam b. dobrego jest Ordynatorem i nawet prowadził ciążę mojej mamy ze mną ) twierdzi, że najmniejsze prawdopodobieństwo kolejnego poronienia jest własnie tak po upływie 3 cykli ja bym od razu nie mogła, nie mogłam psychicznie dojśc do siebie a mam jeszcze nerwicę więc tym bardziej nie byłam gotowa.
-
Karolek, chyba tak właśnie zrobię... myślałam, że dobrze sobie z tym poradziłam. Bo to przecież była bardzo wczesna ciąża, zarodek pewnie wadliwy...jakoś to sobie wszystko wytłumaczyłam, zepchnęłam w kąt świadomości i myślałam, że jest ok. Ale nie jest... wczoraj przeryczałam pół dnia, nie mogę się z tego otrząsnąć Jak pomyślę, że ledwie kilka dni temu zastanawialiśmy się z M. jak sobie wszystko poukładamy, jak powiemy rodzinie w Święta...
Nie jestem i nie wiem kiedy będę gotowa podjąć ryzyko, że to się powtórzy. Bo przecież każda kolejna ciąża może się tak skończyć...
Trzymam kciuki, żeby Nowy Rok przyniósł Wam upragnione dwie kreski i wszystko dobrze się układało.
Sciskam mocno :*ash, karolek lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNie jest łatwo się z tego otrząsnąć,ale po takich doświadczeniach jestesmy mocniejsze.Jak zaszłam w ciążę, byłam pełna obaw, nie mogłam się tym cieszyć tak jakkbym czuła że cos będzie nie tak, płakalam bez powodu i mowiłam do meża że coś się stanie a wtedy ja chyba umrę ! I stało się...ja nie umarłam, zmieniło mi sie tylko podejście bo co ma być to będzie , na pewne rzeczy wpływu się nie ma mam nadzieję, że wkóncu wszystkie będziemy mieć te upragnione bobaski
Bree lubi tę wiadomość
-
Witajcie. Może będziecie w stanie mi pomóc. Obecnie mieszkam za granicą i jestem w toku załatwiania lekarzy ubezpieczeń itp. ok 04.02.14 powinnam dostać okres, jak się domyślacie nie dostałam. Nie zrobiłam testu bo stwierdziłam że nie jest potrzebny. Postanowiłam pozałatwiać sprawy i udać się do lekarza gdzieś w marcu. Niestety 24.02.14 pojawiła się przez chwilę krew. Następnego dnia wieczorem także razem z bólami podbrzusza. Przeczekałam do rana. Krew raz była raz nie. Zrobiłam test (moczy nie był z krwi) wyszedł pozytywnie. Zadzwoniłam do polskiego lekarza, który mnie uświadomił że nie mam po co iść, bo w tak wczesnej ciąży oni nic nie zrobią, zalecą tylko leżenie (ok7tyg). nie dostane żadnych tabletek. Przez 3 dni było tak jakbym miała okres z tym że wyleciały 3 skrzepy. Dzisiaj tj. 01.03.14 prawie nic nie krwawiłam. Powiedzcie co mam o tym myśleć? Czy mogło byc to poronienie? Czy te skrzepy to mogło być moje serduszko:( Kiedy mogłabym zrobić kolejny test? Jak długo utrzymuje się beta? Do lekarza udam sie najwcześniej za tydzień lub 2. A i tak nie wiem czy na jakieś badania mnie wyślą Czytam że niektóre z Was bardzo krwawiły, mdlały itp. Pierwsza ciąża była normalna, raz może tylko plamiłam w 2 trymestrze.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 marca 2014, 01:33
LiLLi87 -
Lilli wydaje mi się, że jeszcze nie poroniłaś. 3 skrzepy, to trochę za mało. Najlepiej udaj się do lekarza na USG i zobaczysz czy serduszko bije. Trzymam kciuki. Ja poroniłam na początku 9 tygodnia i było łożysko z dzieckiem w środku, którego nie da się pomylić ze skrzepami. Ale też wczesniej w każdych skrzepach dopatrywałam się najgorszego. Trzymaj się dzielnie, jestem z Tobą.
Bree lubi tę wiadomość
-
NoI ja też mam teraz problem. W sumie mój poprzedni cykl, był cały na metforminie i wychodzi na to, że doszło do pierwszej owulacji właśnie dzięki niej. Mam PCOS. Wczoraj byłam u ginekologa, bo historia moja wygląda tak...
16-17.02 miałam lekko tylko zabarwiony śluz na różowo i beżowo czasami.
18.02. już w środku pojawiła się krew.
19.02. już poleciało na wkładkę i właściwie krwi było trochę ale głównie dużo rozciągliwego śluzu. Żadnych skrzepów, jeden mini mini skrzepik ale to raczej krew zastała ze śluzuem, bo to było bardzo rozciągliwe...
Właściwie jednego dnia a dokładnie dość mocno chwycił mnie skurcz ale na chwilkę i puścił. To było 20.02.
21.02 już znów mniej na wkładce i 22 już minimalnie.
23. 02. tylko wewnątrz zostało troszkę lekko brązowego kremu.
Przepraszam za opisy.
Próbuje to ułożyć.
Miałam spokój do 26. kiedy to dostałam plamienia i poczułam ból jajnika. myślę sobie blisko owulacja ale tak szybko i to krwawa. Pierwszy raz w życiu. Tamte dni krwawienia wzięłam za okres. I tak od 26 plamię do dziś z przerwami, ale krew jest tylko w środku i najwięcej pojawia się po nocy gdy się podcieram. Jest ciemniejsza. Dziś lekko beżowa ale i czasem ciut ciemnej. Nie mam żadnych skrzepów, nic a nic. Wczoraj na usg pęcherzyka dominującego nie ma. Endo 12,7 ale macica względem innych usg powiększona o 0,71 cm. Endo miałam z racji PCOS nawet w 41 dc tylko 3mm. Nie wiem co mam myśleć na ten temat. Nigdzie nie widać żadnych zmian. Ani resztek ciąży, nic.
Lekarz nie widzi nigdzie (nawet poza macicą) pęcherzyka, zarodka, nic a nic. A beta u nas norma dla ciężarnych od 10 wyszła mi 15,1. Nijaka. Do tego testy wychodziły mi od soboty wieczora ok.22 jasne kreski, aż po dziś dzień. Co ja mam myśleć. Za dwa dni zrobię powtórkę bety ale nastawiam się na spadek, bo przecież jak moga od trzech dni testy z moczu wychodzić pozytywy jasne ale wyraźne i różowe a beta dość niska?
Obstawiam, że ta ciąża jest z poprzedniego cyklu, bo na jajnikach nie widać zmian jak po owulacji...brak ciałka żółtego, nic nie ma już. Ani nowego pęcherzyka ani cyst jak przy PCOS, bo metformina zadziałała. Nie wiem tylko dlaczego szyjka wysoko nadal. Nic już nie wiem.
Gdyby ciąża była z tego cyklu to na Boga mamy nawet licząć wewnętrzne różowe zabarwienie śluzu 17 dc a wg normalnego krwawienia 15. To przecież niemożliwe.
-
nick nieaktualnyHej, postanowiłam i ja napisać.
Według OM powinnam być właśnie w 10 tc. Według owulacji w 9tc. Niestety w sobotę 6 grudnia, kiedy chciałam zrobić mojemu prezent w postaci bijącego serduszka na USG wyszło, że jest tam tylko pęcherzyk wielkości z 5tc. Zlecono mi zrobienie 2xbety, ale ja już wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Nie było szans na opóźnienie ciąży o 3-4 tygodnie, bo bym musiała zajść po pozytywnych testach ciążowych. W takie cuda nie wierzę.
Zaraz po tej wizycie dostałam skurczy jak na okres, a następnego dnia plamienia. Pojechałam na IP, ale tam tylko dali luteinę i wysłali do domu, bo na USG też 5tc, choć pęcherzyk zmniejszył się o kilka mm (wzięłam to za błąd w pomiarze). W poniedziałek zrobiłam betę. Wynik we wtorek. W poniedziałek plamienie ciemnobrązowym śluzem, więc bez paniki. We wtorek już żywa krew, ale mało i szybko zniknęła. Jeden czy dwa skrzepki zeszły i tyle. Wynik bety wyszedł na 5 tc. Na chwilę się ucieszyłam. W środę zrobiłam kolejną i choć dziewczyny z forum i mój byli dobrej myśli, ja wiedziałam, że beta spadnie. Czułam to. Plamienie w środę i czwartek ustało całkiem. Pojechałam po wyniki po południu. Faktycznie, spadła. Od chwili otrzymania wyniku znów mam skurcze jak na okres, a nawet silniejsze i boli mnie w krzyżu. Plamię ciemnobrązowym śluzem.
Lekarz powiedział, żebym rano stawiła się w IP na zabieg, ale ja nie chcę. Czuję po bólach, że oczyszczę się sama. Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej. Myślę, że mimo 9tc krwi nie będzie dużo, skoro pęcherzyk zatrzymał się na 5tc i był bardzo malutki (6,6mm).
Mam nadzieję, że będę mogła zacząć starania już od nowego cyklu. Oczywiście o ile hormony mi znów nie zwariują, bo przed ciążą leczyłam niedoczynność tarczycy i zbyt wysoką prolaktynę.
Jutro mam wizytę u gina na NFZ. Jadę odebrać wyniki I trymestru (co za ironia), od lekarki, która nawet nie zleciła bety i USG. Będzie "wesoło". Zobaczymy jej zdanie w kwestii zabiegu. W przyszłym tygodniu wybiorę się do gin-endo zapytać czy i od kiedy brać znowu bromka, bo raczej bez niego się nie obejdzie. Po pierwszym poronieniu z 2012 roku też wróciłam do leczenia prolaktyny, więc nie liczę na cud. -
tydzień ciąży 9..
poszłam na usg - lekarka nie widzi bicia serca
ale nie zgadzało się nic- wg OM tydzień ciąży 9 wg mnie - mam bardzo nie regularne cykle, wiem kiedy się kochaliśmy było 3 tygodnie mniej..
dostałam skierowanie do innego lekarza, aby iść na dokładniejsze usg i sprawdzić czy wszystko jest ok.
niestety nie zdążyłam - w nocy dostałam bóli i plamienia..
od 14 grudnia krwawię - mniej lub więcej, z przerwą i bez... leciały ze mnie skrzepy natomiast ostatnie dwa dni - czasem zdarzają się takie krwotoki, że w ciągu 10 minut 5 podpasek maxi, do tego jak siądę na wc to leci ciurkiem. i wylatują ze mnie "wątróbki" ok 5 cm... byłam u lekarki - dostałam hemorigan i cyclonamine - i mam oczyścić się sama.
dziewczyny czy to normalne?
nie wiem co ze mną nie tak...
chyba za bardzo chciałam -
Teraz przechodziłam przez to 3 raz. Samoistnie. Pusty pęcherzyk. Powinnam być w 9 tc. ale wielkość pęcherzyka wskazywała na 4 tc. W Sylwestra "wyleciał" pęcherzyk. Dziś mam straszne bóle. Obstawiam, że to macica mnie boli. Miałyście jakieś bóle podbrzusza?
Dzisiaj miałam raczej średnie krwawienie. Skrzypy są ale malutkie i tylko podczas wizyty w WC. Mam bardzo dużo śluzu.
05.11.2015 Mój mały chłopczyk ❤
15.07.2014 DWA ANIOŁKI [*] [*] - 11 tc.
29.10.2014 biochemiczna
31.12.2014 pusty pęcherzyk
Jeśli masz zamiar w coś wątpić, to zacznij wątpić w swoje ograniczenia -
nick nieaktualnyJa miałam bóle podbrzusza i to bardzo mocne. Wzięłam ketonal i mi pomogło. U mnie poronienie trwało właściwie 3 doby, bo liczę od mocnego krwawienia - 1 dzień skurcze średnie, sporo krwi i skrzepy, 2 dzień bardzo mocne skurcze, ketonal, duzo krwi i skrzepy, 3 dzień rano wypadł pęcherzyk a krwawienie ustało prawie od razu. Potem tylko kilka dni plamiłam.
Bóle miałam głownie w nocy. Budziły mnie. Drugiego dnia bez ketanolu prawie płakałam z bólu i ledwo doszłam do szafki z lekami.
Wings - jak byłaś u lekarki i ona w tym nic dziwnego nie widziała, to raczej normalne, ale z takim silnym krwawieniem chyba powinnaś być w szpitalu. Tak na wszelki wypadek, bo taka utrata krwi, to duże obciążenie dla organizmu. Jak sie dzis czujesz? -
HEJ DZIEWCZYNY
WSPÓŁCZUJE WSZYSTKIM DZIEWCZYNĄ CO PRZESZŁY PORONIENIA ,
27 GRUDZIEŃ ZROBIONY TEST SUPER 2 KRESKI WIZYTA U GINEKOLOGA 9 STYCZEŃ I 6 TYDZIEŃ KAZAŁA MI JESZCZE ZROBIĆ BADANIE bHCG I ZROBIŁAM 12 STYCZNIA WYNIK 16800 A PO 48 GODZ NIESTETY 7500 I 16 POJECHAŁAM DO GINEKOLOGA I KONIEC ZARODEK PRZESTAŁ SIĘ ROZWIJAĆ STRASZNE PRZEŻYCIE PIERWSZA CIĄŻA 6 M-CY STARAŃ I DOSTAŁAM SKIEROWANIE DO SZPITALA BO NIE KRWAWIŁAM I NAJPIERW TABLETKI A PO 4 GODZINACH ŁYŻECZKOWANIE NIKOMU NIE ŻYCZE NIE BOLAŁO FIZYCZNIE TYLKO BÓL PSYCHICZNY, PISZE ZE ZNAJOMYMI I WSZYSCY BEDZIE DOBRZE ( łatwo powiedzieć) ALE TEN BÓL CZUJA TYLKO OSOBY KTÓRE TO PRZEŻYŁY .
MAM NADZIEJE ŻE NASTĘPNYM RAZEM SIĘ UDA ,ZA WAS TEŻ DZIEWCZYNY TRZYMAM MOCNO KCIUKIrzęsa 85 -
nick nieaktualny