Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja też zazdroszczę, chociaż aż wstyd się przyznać, bo kiedyś narodziny dziecka w rodzinie, znajomym, to była ogromna radość dla mnie. A teraz serce mi pęka. Tydzień temu pierwszy raz miałam bliski kontakt z kilkumiesiecznym dzieckiem- siedziało koło mnie i mnie zaczepialo, łapało za rękę. Cały czas słyszałam że jest takie drobne bo malutkie się urodziło- ponad 2 kg. Miałam ochotę wykrzyczeć że malutkie to były moje dzieci. Oczywiście całą sytuację odchorowałam.
W sobotę spotkałam się z przyjaciółmi z dzieciństwa, których nie widziałam lata. Mimo wszystko cieszyłam się na to spotkanie. Wpadła inna znajoma której też wieki nie widziałam- urodziła dziecko w tym czasie co Ja- cała ciążę płakała bo nie chciała jeszcze dzieci, a jeszcze dużo przytyla.zostawiaja to dziecko na parę dni, jak chcą wyjechać albo poimprezować. Ma "depresję "Z powodu nadwagi jaka jej została.gadla na temat depresji- że otoczenie na pewno widzi jak ktoś ma problem, doła. I takie tam bzdury że mało nie wybuchłam. Ja dyskutowalam, żartowałem, śmiałam się, oczywiście co jakiś czas kierując myśli w wiadomym kierunku. Pier.... takie głupoty przy mnie i tej mojej przyjaciółce- która jak się okazało już 3 razy poroniła i leczy się bo od długiego czasu nie może zajść. -
Dziewczyny bardzo Wam wszystkim współczuję, naprawdę czytałam niektóre historie ze łzami w oczach. Jednocześnie przepraszam, że ośmielam się tutaj napisać, w sytuacji, gdy nie przechodziłam poronienia, a jedynie ciążę biochemiczną. To jest zupełnie inna sytuacja, chociaż też bardzo bolało, bo długo staramy się o dziecko.
Nurtuje mnie jednak jedno pytanie. Niektóre z Was pisały, że prawdopodobną przyczyną poronienia mogła być bakteria. Czy badania kontrolne, które robione są w trakcie ciąży tej bakterii nie wykazywały, albo czy mogły wykazać gdyby zostały zrobione na czas?SonoHSG - ok, Mutacja MTHFR, Kariotypy ok
2017 - 2 x IMSI - PGS-NGS - transfer blastki - cb
Prolaktyna wreszcie prawidłowa
Histeroskopia zabiegowa
2018 - IMSI - 25.10. - transfer blastki
2019 - 09.03. - transfer 12A (3d) cb
NK 6%, ANA ujemne, KIR: Bx, PAI-1 - 4G/4G homozygota -
Witaj Jagoda. Bardzo mi przykro, każda strata jest straszna, a chyba jeszcze bardziej ta wyczekiwana...
Ja miałam bakterie, jednak były bezobjawowe i lekarz nie zbadał mnie pod tym kątem.
Wyszły dopiero w szpitalu, kiedy miałam mieć zakładany szew. Wytłukli je antybiotyki.potem Złapałam bakterie szpitalna, która spowodowała zakażenie wewnątrzmaciczne. U mnie dostały się do środka bo miałam rozwarcie wewnętrzne. Mój gin twierdzi że prawie wszyscy mają bakterie, ale one nie są groźne jak szyjka jest zamknięta.
A Ty pytałaś gina o To? Bo mi tę teorię potwierdziło dwóch Ale z chęcią poznam inne opinie. -
McBeal czytałam Twoją historię, współczuję Ci ogromnie. Ja również miałam traumatyczny poród i komplikacje po nim. I zastanawiam sie czy miałaś histerioskopię? Może to badanie coś by wyjaśniło. Widzę, że po porodzie przeszliście już in vitro. U mnie w klinice histero jest zalecana po 3 nieudanych transferach. I muszę przyznać, że czasami daje poznać odpowiedź dlaczego transfery się nie udawały i dzięki temu wyeliminowano problem .
Mikuśka 3mam kciuki za dużo jajek i zarodków!!! Przestymulowanie się zdarza, potem na spokojnie podejdziesz do crio. Moja obecna ciąża jest właśnie z crio, trzeciego z kolei i to najsłabszego zarodka z dużą fragmentacją więc niestety nie rokował najlepiej. Pamiętam jak wyłam wracając z transferu, że to wszystko na nic, bo i tak się nie uda, ale okazało się inaczej... Man nadzieję, że razem z igle niedługo będziecie się chwaliły dwoma kreseczkami!!!Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 listopada 2018, 12:31
02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
igle wrote:Witaj Jagoda. Bardzo mi przykro, każda strata jest straszna, a chyba jeszcze bardziej ta wyczekiwana...
Ja miałam bakterie, jednak były bezobjawowe i lekarz nie zbadał mnie pod tym kątem.
Wyszły dopiero w szpitalu, kiedy miałam mieć zakładany szew. Wytłukli je antybiotyki.potem Złapałam bakterie szpitalna, która spowodowała zakażenie wewnątrzmaciczne. U mnie dostały się do środka bo miałam rozwarcie wewnętrzne. Mój gin twierdzi że prawie wszyscy mają bakterie, ale one nie są groźne jak szyjka jest zamknięta.
A Ty pytałaś gina o To? Bo mi tę teorię potwierdziło dwóch Ale z chęcią poznam inne opinie.
Igle, nie ja nie mam takich doświadczeń, natomiast miałam problemy z nerkami, przez co często łapałam infekcje, przechodziłam nawet sepsę, co nie było związane w ogóle z ciążą. Teraz teoretycznie problem jest opanowany, ale temat bakterii, jako przyczyny poronienia bardzo mnie zaintrygował, z punktu widzenia diagnostyki profilaktycznej, albo ujmując to prościej, jakie badania wykonywać, aby wykryć to odpowiednio wcześnie.SonoHSG - ok, Mutacja MTHFR, Kariotypy ok
2017 - 2 x IMSI - PGS-NGS - transfer blastki - cb
Prolaktyna wreszcie prawidłowa
Histeroskopia zabiegowa
2018 - IMSI - 25.10. - transfer blastki
2019 - 09.03. - transfer 12A (3d) cb
NK 6%, ANA ujemne, KIR: Bx, PAI-1 - 4G/4G homozygota -
Jagoda, jeżeli chodzi o układ rozrodczy to wiem tylko o posiewie z kanału szyjki macicy. Ale mój gin twierdzi że zawsze "coś "wyjdzie i nie ma sensu faszerowac się antybiotykami bo tracimy odporność, przez co łapiemy nowe dziadostwa. A odnośnie bakterii w organizmie to sama się zastanawiam czy jest jakieś badanie które pokaże czy gdzieś coś jest i jak to się ma do in vitro i ciąży.
Dydone, co to ta histero? Na czym polega i jak rozwiązuje problem nieudanych transferów? Pytam bo ja miałam 8 nieudanych i nikt mi o tym badaniu nie powiedział. Pytałam lekarzy o powód i nikt mi nic konkretnego nie odpowiedział. Jeden zaproponował badania genetyczne, ale inni to wykluczył bo moje dzieci były zdrowe.
Moi chłopcy też są z crio słabej jakości. I tak samo jak Ty myślałam że nic z tego bo wcześniej miałam podawane i świeże i wręcz doskonałe jakościowo. Udał się wtedy pierwszy ale C.pozamaciczna. dopiero z chłopcami lekarz poinformował nas o nacięciu otoczki i mój m twierdzi że to pomogło.
-
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 lutego 2021, 12:02
SonoHSG - ok, Mutacja MTHFR, Kariotypy ok
2017 - 2 x IMSI - PGS-NGS - transfer blastki - cb
Prolaktyna wreszcie prawidłowa
Histeroskopia zabiegowa
2018 - IMSI - 25.10. - transfer blastki
2019 - 09.03. - transfer 12A (3d) cb
NK 6%, ANA ujemne, KIR: Bx, PAI-1 - 4G/4G homozygota -
igle tak jak pisze Jagoda7, są 2 rodzaje histerioskopii. Wg mnie lepsza jest ta zabiegowa, bo każdorazowo pobiera sie wycinek endometrium do badania i jeżeli są jakieś polipy, albo inne dziadostwa nie widoczne w usg, to się je po prostu usuwa, a nie tylko diagnozuje. Czasem z wycinka endometrium, bo badaniach biochemicznych wychodzi zapalenie edometrium, co również może być przyczyną niepowodzeń transferowych. Znam kilka dziewczym z wątku mojej kliniki, które miały zapalenie endometrium, które wyszło po histero i po przeleczeniu antybiotykami zaowocowały udanym transferem. Niestety nie jest to "cudowna metoda", która każdemu pomaga i z tym trzeba się liczyć...
Co do nacięcia otoczki, to na 4 tranfery nacinałam 3 razy. Były z tego 2 ciąże. Przy ostatnim oddałam tę decyzję embriologowi i też było AH - udane.Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 listopada 2018, 16:53
02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
nick nieaktualny
-
McBeal wrote:czy zapalenie endometrium może być tak bezobjawowe że nic nie widać w czasie zwykłego usg? muszę chyba przepytać lekarza na tę okoliczność choć on i tak po tym wszystkim twierdzi że wszystko jest "super" i wpisuję się w statystykę
Tak, zrosty też nie zawsze widać w usg.02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Hej dziewczyny. Mam nadzieję, że Wasza wymiana doświadczeń i wiedzy da już wkrótce wymierne efekty.
Ja mam dzisiaj jakieś masochistyczne zapędy. Poszłam do "Smyka", chyba żeby się dobić po 1 listopada. Widzę jakie spustoszenie w życiu sieje śmierć dziecka. Staram się ogarniać codzienność i rzeczywistość, ale wiem, że już nigdy nie będę normalna. Zawsze, w każdej sytuacji, moje myśli ostatecznie wędrują do mojej córeczki i tego co się stało. Żal do losu, życia, poczucie niesprawiedliwości. Zazdrość wobec innych też nie jest mi obca. Zazdroszczę pełnych rodzin, śmiechu dzieci, tej beztroski i nieświadomości, że wszystko można stracić03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mamo Malwinki, przytulam Cię mocno. Też byłam niedawno w smyku- mojej siostrzenicy zachciało się pić i Nic innego nie było. Wpadłam i wypadlam- to była chwila, a dochodzilam do siebie przez resztę dnia. Za każdym razem jak tamtędy przechodzę to serce mi peka- widzę siebie w ciąży z mężem kiedy buszujemy- nasze pierwsze zakupy dla naszych dzieci. Mąż z przejęcia wziął dwie pary takich samych spodni- tylko że inne rozmiary. Długo się z tego śmielismy. Miejsce które dało tyle radości sprawia teraz tyle bólu...
Dziś u dzieci zamknęłam oczy i próbowałam sobie wmówić że to tylko zły sen. Otworzyłam oczy A przede mną grob moich dzieci... tak bym chciała chociaż na chwilę zapomnieć o bólu, moc odetchnąć pełną piersią. Faktycznie, czasem mam wrażenie że moje życie to zły koszmar, że moje dzieci nie umarły, tylko wewnętrzny ucisk przywołuje mnie na jawę. Tak bardzo za nimi tęsknię że nie wiem jak to możliwe że jeszcze żyję... -
igle, dziękuję. Również przytulam i życzę Ci powodzenia w nadchodzących miesiącach.
To życie w bólu i niemożność odetchnięcia pełną piersią, jest to bardzo wykańczające. Uświadomiłam sobie, że żyję w bólu i nieszczęściu już prawie 8 miesięcy i jestem po prostu bardzo zmęczona, fizycznie i psychicznie.
W Smyku oglądałam sukienki na 8 miesięcy i wyobrażałam sobie, że planuję jak ubiorę córeczkę na święta, są już właśnie dostępne takie odświętne rzeczy, że będzie ona w centrum uwagi, wszyscy będą się nią zachwycać, a już na pewno jej rodzice. Będzie raczkować po dywanie, a ja będę pilnować żeby nie poraniła się choinką, nie przewróciła jej na siebie. Masochistyczne fantazjowanie, to mi zostało. Czy jestem osamotniona w wyobrażaniu sobie różnych sytuacji? Też tak macie? Nie robię tego oczywiście non stop, ale zdarza mi się.
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Dziewczyny przytulam Was mocno.
Mamo Malwinki, ja raczej staram się unikać tego typu sklepów. Robię co mogę, żeby żyć normalnie, choć minęło dopiero tak mało czasu. Ale nie zadręczam się pytaniami, przyczynami itd (a przynajmniej staram się tego nie robić). Jasne, że zdarzają się takie dni, że jest mi bardzo ciężko, płacze i zastanawiam się dlaczego, ale próbuje trzymać pion, żeby nie zwariować. Ale zauważyłam też , że (choć może to wygladac z boku "dziwnie") , że mam dni gdzie śmieje się i nie rozpamiętuje, a są i takie, w których nie widzę żadnego sensu w życiu... Ale u nas "Aniołkowych mam" to raczej normalne. Mnie teraz prześladuje data porodu, co jakiś czas myślę, że jeszcze troszkę i urodzilabym synka.. Łapie się też na tym, że np jak boli mnie głowa to "zapominam" , że mogę przecież wziąć tabletkę i dopiero po chwili nagle uświadamiam sobie, że przecież już nie jestem w ciąży i mogę wziąć coś na ból...
Dzisiaj wizyta u lekarza, pierwsza od porodu, jestem nią tak zestresowana. Denerwuje się strasznie, czy goi się wszystko tak, jak powinno. No i co lekarz powie o kolejnej ciąży, za ile będziemy mogli się starać...Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 listopada 2018, 12:24
Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
lorinka,życzę Ci z całego serca żebyś usłyszała dzisiaj pokrzepiające informacje, że wszystko się dobrze goi. Wyobrażam sobie jak się stresujesz tą wizytą. U mnie każda wizyta u ginekologa od czasu śmierci córeczki okupiona jest wielkim stresem i emocjami. Zawsze jest przecież rozmowa o przeszłości i przyszłości, czyli w zasadzie o wszystkim co w naszym życiu ważne.
Również staram się nie zadręczać, wręcz wizualizować sobie przyszłość z kolejnym dzieckiem. Na ogół się udaje. Wiem, że nie mam wpływu na przeszłość, a przede mną być może jeszcze jakaś przyszłość, tylko tego chcę tak naprawdę. Ale czasami daję się ponieść emocjom lub własnemu nastrojowi. Tak, wieczna huśtawka to u nas stan normalny. Każda z nas jest inna i każda robi sobie w głowie inne rzeczy, czasami niekoniecznie korzystne dla siebie, niestety.
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
nick nieaktualnyLorinka9191 trzymam mocno kciuki, żeby było wszystko w porządku. Z resztą musi być.
Ja miałam ostatnio bardzo słabe dni. 4go Ala miałaby właśnie miesiąc, gdyby urodziła się w terminie. Też mnie prześladują różne daty. Chociaż zauważyłam, że nie liczę już tygodni od porodu. "Przerzuciłam" się na miesiące:/
Co do sklepów dla dzieci, to na razie staram się nie katować. Chyba też nie mają dla mnie takiego wymiaru, bo aż wstyd się przyznać, ale my nic nie kupiliśmy specjalnego dla naszej niuni. Miałam reklamówki ciuszków od koleżanek. Stwierdziłam, że jak wszystko popiorę, to dopiero zobaczę czego brakuje i pójdę na zakupy. Teraz żałuję, że nie celebrowałam tak swojej ciąży, nawet się wściekałam, że tak długo już to trwa:/ A był to w sumie cudowny okres mojego życia.
Co do wyobrażeń, to ja też ostatnio sobie myślałam o tym jak powinny wyglądać najbliższe święta i jak radosne powinny być. I jak już wracam na ziemię, to jestem przerażona i nie wyobrażam sobie składania życzeń, najchętniej zupełnie olałabym ten okres. -
Mamo Malwinki, też mam takie fantazje- jakby wyglądali, jakbym ich stroila, jakby wszyscy ich uwielbiali.Bardzo często, w różnych sytuacjach sobie tak marzę... Mieliby 16 mcy- już by wolali mama i nieźle dawali w kość. Ale czasem też się zastanawiam- aż wstyd się przyznać jakby to było gdyby byli niepełnosprawni- wg statystyk tak skrajne wcześniactwo niesie za sobą ogromne ryzyko. W każdym bądź razie byliby z nami i to by się tylko liczyło...
Makakus, nie złość się na siebie- ja akurat nie dostałam nic od nikogo, ale było ich dwóch A ja chciałam wszystko takie same. W przypadku jednego dziecka też nie musiałabym nic kupować, bo jak ogłosiliśmy ciążę- nie mówiąc o blixniakach to oferty sypaly się że wszystkich stron.
Lorinka, czekamy na dobre wiadomości. -
Dziękuję dziewczyny za wsparcie!
Ja już po wizycie, wszystko jest w porządku. Chociaż tyle dobrego w tym wszystkim. Niestety złapałam jakaś taka dolinę teraz wszystko znowu wróciło... Dostaliśmy dziś wyniki sekcji, które nic nie wykazały. Tak mnie wzięło, że jak wróciliśmy to aż się popłakałam. Dopiero co pisałam, że staram się trzymać pion, a teraz znowu mam chwilę gdzie nie potrafię myśleć pozytywnie... Lekarz powiedział, że gdybym wtedy nie trafiła tak szybko do szpitala, to dziś bysmy nie rozmawiali, ale jakoś mnie to nie pocieszyło. A co do starań to niby pół roku i będziemy mogli się starać. Ale złapałam taka dolinę, że nawet to mnie w tym momencie nie cieszy. Może jutro będzie lepiej i bardziej optymistyczne podejście do życia...
Naprawdę bardzo Wam dziękuję dziewczyny, Wasze słowa otuchy bardzo mi pomagają!Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
lorinka, bardzo się cieszę, że wszystko z Tobą fizycznie w porządku. Bardzo współczuję lektury tego strasznego dokumentu, jakim jest raport z sekcji zwłok. To jest coś czego nie powinien przechodzić żaden człowiek. Czytanie o wszystkich częściach ciała ukochanego dziecka, to jest po prostu niewyobrażalne. Również bardzo to odchorowałam. To były najgorsze dwa tygodnie mojego życia, w trakcie których kolejno nastąpiła śmierć, pogrzeb, omawianie/czytanie sekcji zwłok.
Trzymaj się, tak bardzo chciałabym napisać coś, co doda Ci sił. Od śmierci Twojego synka minęło jeszcze bardzo niewiele czasu, masz prawo do wszystkiego, do wszelkich emocji, do dowolnego ich wyrażania. Żyję w tym cierpieniu ponad 6 miesięcy dłużej i mogę powiedzieć, że ten ból jest cały czas, ale człowiek się z nim oswaja, uczy się z nim żyć, funkcjonować. Po kilku miesiącach serce wciąż jest pęknięte, ale jest spokojniej i da się żyć, cieszyć z niektórych rzeczy. Po prostu trzeba swoje wycierpieć, przejść żałobę, innej drogi nie ma. Nie ma przepisu na "jak nie cierpieć po śmierci swojego dziecka"03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda