Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
McBeal tak mi przykro... mi zrobili cc ponieważ ordynator otwarcie powiedział że pn będzie dodatkowa traumą czasami żałuję tej cesarski ale z tego co piszesz wynika ze miał rację dlatego uważam że każdej kobiecie powinien się należeć wybór. Nie wiem czy któraś z Was oglądała wczoraj program uwaga podwójny dramat. Teraz wiem ile miałam szczęścia trafić na dobrych lekarzy i pielęgniarki.
Znalazłam taka stronę może komuś z Was się przyda:
http://www.poronilam.pl/pomoc/pomagam-pacjentkom-przejsc-przez-zalobe/#more-1112
Trzymam za Was wszystkie kciuki żeby się udało. -
Jak po wczorajszym dniu?
My pojechaliśmy z samego rana poroznosić znicze.posiedzielismy u dzieci, ale zaczęli schodzić się ludzie i oczywiście się gapili więc chciałam do domu. Poszliśmy potem koło południa. Chcieliśmy poświęcić pomnik ale się nie doczekaliśmy. Postanowiłam nie przejmować się gapiami i posiedzieć w zadumie, ale cały czas ktoś przychodził zapalić znicz. Z jednej strony denerwowalo mnie to z drugiej bardzo wzruszalo. Przychodzili znajomi, z którymi po śmierci dzieci przestałam się spotykać. Z niektórymi pogadaliśmy o glupotach, z innymi tylko cześć. Czułam się tak dziwnie, nie chciało mi się rozmawiać, przeszło mi przez myśl czy osobom które stawiają znicz nie należy podziękować.
Pojechałam też wieczorem żeby w końcu w spokoju pomyśleć. Kiedy zobaczyłam mnóstwo lampek, łzy naszło mi do oczu, a tu za plecami kolejne czesc. I kolejne. Pojechałam jeszcze bardzo późno, ale nadal było mnóstwo ludzi i się szybko ulotniłam żeby znowu kogoś nie spotkać.
Podsumowując, czułam się nieswojo w "moim"miejscu. Nie miałam nawet jak poplakac. Ale z drugiej strony, tak jak pisałem wcześniej, ludzie chociaż przez chwilę pomyśleli o naszych dzieciach i pomimo naszej "inności " po prostu byli... -
Pola123, cieszę się , że odnalazłaś sens w życiu u jesteś szczęśliwa
McBeal, przykro mi, że zostałaś tak potraktowana...
Ewelin234, też właśnie wczoraj oglądałam "uwagę" , to jest po prostu straszne! Też uświadomiłam sobie jakie szczęście miałam trafić na tak dobry szpital i lekarzy. To co się teraz dzieje to jest wręcz nie do uwierzenia! Teraz takich "rzeczy" dzieje się tak dużo, nie wiem czy wcześniej nie zwracałam na to uwagi, czy po prostu się o tym tak głośno nie mówiło?! Ale naprawdę co chwilę teraz słyszę w telewizji, czy od znajomych o takich sytuacjach.. I szczerze Wam powiem, że jeśli nic się nie zmieni to będzie się rodziło coraz mniej dzieci, bo kobiety będą się bały zachodzić w ciążę i rodzić... Bo coraz więcej się słyszy, że przez "zaniedbania" lekarzy dzieją się takie dramaty...Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Igle, my wczoraj byliśmy po południu na mszy, wchodząc na cmentarz czułam się okropnie. Miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą, a ja wbiłam wzrok w ziemię i nie potrafiłam podnieść głowy. Stojąc nad grobem małego w pewnym momencie łzy same zaczęły mi lecieć , nie mogłam się opanować, w głowie przypominałam sobie jakieś "śmieszne sytuacje" , żeby przestać, bo znowu miałam wrażenie, że wszyscy patrzą. Przez resztę mszy nie odważyłam się spojrzeć na nikogo. Cały czas stałam ze spuszczoną głowa. Wogole nie moglam skupic się na tym co mówił ksiądz. To był "najgorszy" i najsmutniejszy 1 listopad , który przeżyłam. Potem wieczorem pojechaliśmy z mężem, żeby w spokoju postać nad grobem. Nikomu nie życzę, żeby musiał stać nad grobem własnego dziecka bo jest to straszne przeżycie.Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba
-
Ja jak wczoraj szłam przez tłum na cmentarzu warczałam w myślach na tych ludzi. Raz do roku przychodzą na cmentarz, niektóre kobiety poubierane jak na dyskotekę, śmieją sie, żartuja.... A co niedzielę nie ma kto zmarłych odwiedzić.
Na części dla dzieci widziałam małżeństwo z synkiem i małym dzieckiem w wózku. Zastanawiałam się czy to w wózku to tęczowe dziecko czy w grobie leży bliźniak. Takie to przykre... A ludzie przechodzili koło sektora i nawet nie zwracali uwagi...
I ciekawa sytuacja. Na cmentarzu zaczął się różaniec i ksiądz wymieniał za kogo się modlimy: dziadków, rodzicow,przyjaciół.. (I tu zrobił dłuższą przerwę) ...dzieci... Dobrze ze sobie przypomniał ze dzieci tez umierają.
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyMcBeal przykro mi, że tak Cię potraktowano. Po prostu nie powinno tak być, żeby jeszcze kopać leżącego.
Pola133 - też straciłam córeczkę pod koniec sierpnia, tylko tego roku. Bardzo chciałabym za rok być w tym miejscu, w którym Ty jesteś teraz.
Ewelin234, dzięki za linka. W sumie już kiedyś trafiłam na stronę tej psycholożki, ale stwierdziałam, że sobie jakoś poradzę. A po wczorajszym dniu zdecydowałam się do niej zapisać.
lorinka9191 - ja też często chodzę ze spuszczoną głową, nie potrafię spojrzeć ludziom w oczy, zwłaszcza jeżeli spotykam kogoś pierwszy raz od narodzin małej. Ale później to mija. Zwłaszcza jak musisz wrócić do pracy, ruszyć trochę do przodu.
Co do wczorajszego dnia, to początkowo chcieliśmy się przejść na cmentarz a potem na spacer. Koło cmentarza jest piękny park. Ale jakoś nie potrafiliśmy się zebrać. W końcu stwierdziliśmy, że przecież nie musimy chodzić na cmentarz wtedy kiedy wszyscy. Wieczorem mieliśmy jechać do moich rodziców, jak co roku. Wsiadając do auta zdecydowaliśmy, że jednak pojedziemy na grób córeczki. Początkowo myślałam, że trzymam się całkiem nieźle, ale jak mąż zaczął płakać, to rozkleiłam się totalnie I po raz kolejny dotarło do mnie, że już do końca swojego życia będę odwiedzać grób swojego dziecka. -
Dla mnie również to były bardzo ciężkie dni. 31.10 na cmentarzu zaczęło mi normalnie odwalać. Nic mi nie pasowało, nie podobały mi się znicze które kupiliśmy, kwiaty też były nie takie. No po prostu wszystko było nie tak. Uznałam, że nasze przyozdobienie grobu jest zbyt skromne, że jeszcze ktoś pomyśli, że mało kochaliśmy naszą córeczkę... Wyłam jak głupia, długo nie mogłam się uspokoić. Z tego wszystkiego porządnie się pokłóciliśmy na cmentarzu, emocje były już zbyt duże. 1 listopada wyłam już od przekroczenia bramy cmentarza myśląc sobie jak to moje życie zmieniło się od poprzedniego 1 listopada, że zmierzam na grób własnego dziecka. Długo siedziałam na ławce wyjąc i rozmyślając o moim biednym dziecku, któremu życie przeszło koło nosa. Dzisiaj na cmentarzu było już lepiej.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Pola super, że się odezwałaś. Cieszę się, że wszystko dobrze u Was.
Rok temu razem z Polą byłyśmy w tym samym miejscu, co nowe Mamy. Za rok i Wy będziecie tu gdzie my pocieszając niestety zapewne kolejne Mamy.
Dużo siły dla Was wszystkich w te trudne dla nas święta. Ja rozplakalam się stasznie, jak zobaczyłam mnóstwo zniczy, aniołki i kwiaty u mojego Synka. Czasem wydaje mi się , że wszyscy zapomnieli, ale w takim dniu widać, że jednak nie.Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
Makakus bardzo mi przykro, pamiętam dokładnie co czułam o tej porze rok temu.... Też straciłam niunie pod koniec sierpnia. W grudniu już byłam w ciąży i dziękuję za to losowi. Życzę Ci tego samego, bo to była najlepsza decyzja jaka mogłam podjąć. Mimo obciążenia fizycznego, straconej na długi czas figury, dziury zawodowej, jestem szczęśliwa.
Mcbeal a czy lekarze znają powód trudności zajścia w ciążę?
Jeżeli przeszłas aż tak ciężki poród to pewnie ciężko było się po nim pozbierać.Mi w młodości na trzy lata zanikla miesiączka z powodu traumy jaka przeżyłam. Dopiero jak pozbieralam się psychicznie to leczenie ginekologiczne dało efekt....
Bardzo mi przykro, że tak Cię skrzywdzono. Też uważam, że czasami i cesarka jest lepsza w takich sytuacjach. Dla mnie poród był psychicznie okropny.... Chociaż był sprawny.
Azg Ty byłaś dla mnie swiatelkiem nadziei, że tak szybko można być z powrotem w ciąży. Pewnie gdyby nie Twoje wpisy bym dłużej czekała że staraniami. Ja niestety bałam się opinii publicznej, znajomych i nie umiałam się postawić w tej sytuacji....no bo co ludzie powiedzą. A ludzi należy mieć w nosie i żyć po swojemu teraz każdy mi mówi, że zrobiłby to samo na moim miejscu.06.2015 synek
08.2017 córcia Aniołek 36 tc
07.2018 tęczowa córcia -
Kurde dziewczyny mam dzisiaj taki dzień, że tak bardzo, bardzo, bardzo chciałabym móc być znowu w ciąży Teraz, już, natychmiast! Denerwuje mnie i irytuje to, że muszę czekać...
W przyszłym tygodniu mam pierwszą wizytę u lekarza, jestem ciekawa co mi powie.. jakoś tak stresuje mnie ta wizyta, nie wiem czego się spodziewać, boje się, że stwierdzi, że muszę odczekać dłużej niż pół roku. Nie wiadomo, jak ta blizna w środku...
Tak ciężko pogodzić się z tym co nas spotkało. Takie dni, jak dzisiaj uświadamiają mi, że już zawsze będę mamą, która straciła swoje ukochane i wymarzone dziecko... Czy po czymś takim będę potrafiła jeszcze być tak naprawdę szczęśliwa?!
Mały ma tyle zniczy na nagrobku, z jednej strony to miłe, że ktoś pamięta, a z drugiej strony mnie to przeraża... Ludzie przychodzą odwiedzać moje dziecko na cmentarzu, zamiast w domuSynek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Hey dziewczyny
Ja koncze stymulacje jutro pynkcja kiepsko znosze to psychicznie w nocy obudzilam sie z takim nerwem serce mi pikalo jak szalone nie moglam sie uspokoic
U nas na grobie nie bylo duzo zniczy w ogle mialam dola ze pochowalam malego z tesciowa moglam zrobic mu osobny grob takj dla dziecka pozniej jakos mi juz przeszlo ale bylo mi bardzo przykro az sobie poplakalam moja mama 2 dni przed swietem mowi do mnie masz tu kase kup tam znicz na grob bo ja pracuje 1 i nie wiem czy bede miala czas pojsc nogi mi sie ugiely serce zamarlo nigdy tak sie nie poczulam nie wiem jak ona mogla cos takiego powiedziec nie moglam sie pozbierac i nidy jej tego nie zapmmne jak tak mozna powiedziec sowjemu dziecku -
nick nieaktualnyPola133 wrote:
Mcbeal a czy lekarze znają powód trudności zajścia w ciążę?
Jeżeli przeszłas aż tak ciężki poród to pewnie ciężko było się po nim pozbierać.Mi w młodości na trzy lata zanikla miesiączka z powodu traumy jaka przeżyłam. Dopiero jak pozbieralam się psychicznie to leczenie ginekologiczne dało efekt....
lekarz z kliniki podejrzewa że ten krwotok po porodzie mógł uszkodzić rzęski w jajowodach albo jakieś części zostały uszkodzone w wyniku tego, że później lekarze wyżymali mój zmaltretowany porodem brzuch i macicę jak mokrą szmatę (to podobno miało zatamować krwotok). drożność niby ok ale laparoskopii ostatecznie nie miałam
na razie usiłuję nie myśleć o tym cholernym bożym narodzeniu, a od nowego roku zacznę 3 podejście do IVF.
może 2019 będzie przełomowym i szczęśliwym rokiem, czego wszystkim Wam życzę
-
nick nieaktualnyMikuśka, przytulam.
niektóre słowa najbliższych, dla nich niby nic nie znaczące, bolą najbardziej. ja ryczałam jeszcze przed pójściem na cmentarz, a szwagierka mająca problemy małżeńskie powiedziała "że o co mi chodzi bo ona przecież i tak ma gorzej". strasznie mi to brzęczy nadal w głowie. niby nic, każdy ma jakiś problem w życiu, ale zdołałam tylko wydukać że dobrze że nie wie jakie to uczucie trzymać swoje martwe dziecko na rękach. -
Mcbeal ja Ci życzę, żeby jednak organizm się zregenerowal i ivf nie było konieczne. Strasznie mi przykro, ale wierzę, że wszystko będzie dobrze. Niestety nikt kto tego nie przeżył nie umie sobie nawet uzmysłowić tej traumy. Uważam, że żadna matka nie powinna chować swoich dzieci, to jest wbrew naturze niestety
Jedynie to, że przecież donosilas zdrowe dziecko powinno być swiatelkiem i nadzieja, że to teraz chwilowe powikłania po błędzie lekarskim.
06.2015 synek
08.2017 córcia Aniołek 36 tc
07.2018 tęczowa córcia -
McBeal, śmierć naszych dzieci to niewyobrażalny ból i szok, a tu jeszcze komplikacje po porodzie. Ja też miałam problemy po cesarce, straciłam dużo krwi, zakażenie w ranie, czyszczenie, ostzykiwanie rany. Długo by pisać, więc doskonałe Cię rozumiem.
Cholerka, Mikuśka, szkoda, wiem jakie to rozczarowanie. Ja przechodziłem stymulacje dobrze ( łącznie miałam 3), bardzo uważali żeby mnie nie przestymulować, a nawet mi dokladali bardzo ostrożnie.
Ja w tym cyklu zrezygnowałam. 14.11 mam umówiona wizytę w klinice i mam nadzieję że dostanę w tym czasie okres I wtedy podchodzimy. Tylko mam nieregularne cykle i to tak mniej więcej strzelalam zapisując się, bo chciałam do mojego gin, a są do niego długie kolejki więc z dnia na dzień nie dałoby rady. Miałyśmy działać razem i przez twoje przestymulowanie i mój pie... torbiel wróciliśmy na jeden tor.
Odnośnie zachowania waszych najbliższych to faktycznie przykre.
Ja też nie mam łatwo z rodziną, zwłaszcza z matką. Mieszka dwa domy dalej, a kiedy wyszłam że szpitala, gdy mój pierwszy synek nie żył A drugi walczył o życie, nawet do mnie nie zajrzała. Przyszła po paru dniach, kiedy jej się dostało opr od ciotki i głupio zapytała jak się czuje. A pół roku wcześniej sama pochowala syna...
Lorinka, mam nadzieję że na wizycie usłyszysz dobre wiadomości. -
Dziewczyny doskonale Was rozumiem w kwestii tego co słyszymy od najbliższych... Igle, ja też z mamą w ogóle się nie dogaduje... Wszystkie słowa, które usłyszałam od niej w czasie ciąży do dziś brzęczą mi w uszach, wróciły z podwójną siłą i bolą jeszcze bardziej teraz niż wtedy. Do tego teraz wcale nie jest lepiej, myślałam że po tym co mnie spotkało, ona choć trochę się zmieni, ale niestety myliłam się. Ostatnio kiedy próbowałam z nią szczerze pogadać i mówiłam, jak bardzo jest mi ciężko, to powiedziała coś w stylu "co ja wiem o życiu, że nie mam o nim pojęcia" i oczywiście, że ona w życiu ma najciężej, a ja , że nie pochowała swojego dziecka, ale ona oczywiście dalej swoje, że jak to ona nie ma ciężko (nie wiadomo dlaczego, bo nie ma jakiś mega zmartwień, którymi mogłaby się przejmować).. tak mnie to zabolało, że nie usłyszałam słów wsparcia wtedy...
Niestety takie sytuacje pokazuja, że najbliżsi potrafią ranić najbardziej..Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Najbliżsi potrafią zranić najmocniej
Z perspektywy czasu powrót do pracy był ok choć widzę że czasem mnie przerasta ale probuje dać radę. Staram się nie myśleć o tym co się stało, zajęłam głowę weselem i taki piedolami z nim związanymi. Odliczam czas do stycznia aby rozpocząć starania o to trzyma mnie przy życiu. Akurat wszyscy są teraz w ciąży lub dopiero co urodziły zdrowe piękne maluszki-a ja poprostu zazdroszczę im tego tak bardzo że nawet nie da się tego wyobrazić