Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Nie przestawaj wierzyć kochana. Uda się na pewno tak już 17 tydzień jak ten czas leci. Nie wiem czy Wam pisałam ale najprawdopodobniej mój Igus będzie miał sisotrzyczkeIgorek [*] - 10 marzec 2016
20 czerwiec dwie kreski, termin 23 luty 2017
Wielka nadzieja -
Witam, przeczytałam wszystkie wpisy w tym wątku i postanowilam dołączyć do Waszego grona, bo czuje się coraz gorzej. Niespełna miesiac temu urodziłam w 36 tc moją martwą córeczkę. Jeszcze dzień wczesniej czułam jej ruchy, zawsze mocno w brzuszku dokazywała. Ciąża przebiegala bezproblemowo, nie licząc okrutnych mdłości na poczatku. Na rutynowej wizycie moj gin.nie mógł znaleźć tętna, poprosił mnie na usg, które tylko potwierdziło, ze serduszko nie bije. Urodzilam w szpitalu w ten sam dzień, bardzo szybko, bo w 2 godz. Lekarze przed porodem mówili, ze pewnie nigdy nie poznam przyczyny śmierci, ze to tzw. "straszna statystyka". Jednak tuz po porodzie poznałam przyczynę- węzeł prawdziwy na pępowinie. Lekarz powiedpowiedzial, że jak dziecko jest małe i ma jeszcze duzo miejsca w macicy, to przy fikaniu koziolkow, zawiazuje pepowinę. Nie mogę przebolec tego, ze byla zdrowa, donoszona i wystarczyło trafic do szpitala kilkanascie godz. wczesniej. Robilam wszytkie badania prenatalne, usg 2 razy w m-cu, wyniki zawsze idealne i to uśpilo moją czujność. Mam 7-letnią córkę, która bardzo czekała na siostrę, ciagle mówiła do brzuszka, że bardzo ją kocha. Powiedziała,ze to niesprawiedliwe, ze wszytkie koleznaki maja rodzeństwo, a ona nie. Serce mi sie kroi jak myślę o tym co mi powiedziała, ale drugi raz nie przeżyłabym takiej straty. Pozdrawiam ciepło wszytkie Aniołowie Mamusie . Dobrze wiedziec, ze nie jestem jedyna...Alina
-
Bardzo nam przykro. Kochana trzymaj się, musisz być dzielna dla córci. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumie, dlaczego się tak dzieje. Jeszcze przy końcówce ciąży...Igorek [*] - 10 marzec 2016
20 czerwiec dwie kreski, termin 23 luty 2017
Wielka nadzieja -
nick nieaktualnyAlina33 wrote:Witam, przeczytałam wszystkie wpisy w tym wątku i postanowilam dołączyć do Waszego grona, bo czuje się coraz gorzej. Niespełna miesiac temu urodziłam w 36 tc moją martwą córeczkę. Jeszcze dzień wczesniej czułam jej ruchy, zawsze mocno w brzuszku dokazywała. Ciąża przebiegala bezproblemowo, nie licząc okrutnych mdłości na poczatku. Na rutynowej wizycie moj gin.nie mógł znaleźć tętna, poprosił mnie na usg, które tylko potwierdziło, ze serduszko nie bije. Urodzilam w szpitalu w ten sam dzień, bardzo szybko, bo w 2 godz. Lekarze przed porodem mówili, ze pewnie nigdy nie poznam przyczyny śmierci, ze to tzw. "straszna statystyka". Jednak tuz po porodzie poznałam przyczynę- węzeł prawdziwy na pępowinie. Lekarz powiedpowiedzial, że jak dziecko jest małe i ma jeszcze duzo miejsca w macicy, to przy fikaniu koziolkow, zawiazuje pepowinę. Nie mogę przebolec tego, ze byla zdrowa, donoszona i wystarczyło trafic do szpitala kilkanascie godz. wczesniej. Robilam wszytkie badania prenatalne, usg 2 razy w m-cu, wyniki zawsze idealne i to uśpilo moją czujność. Mam 7-letnią córkę, która bardzo czekała na siostrę, ciagle mówiła do brzuszka, że bardzo ją kocha. Powiedziała,ze to niesprawiedliwe, ze wszytkie koleznaki maja rodzeństwo, a ona nie. Serce mi sie kroi jak myślę o tym co mi powiedziała, ale drugi raz nie przeżyłabym takiej straty. Pozdrawiam ciepło wszytkie Aniołowie Mamusie . Dobrze wiedziec, ze nie jestem jedyna...
Wylewaj morze łez, nie tłum w sobie emocji, krzycz jeśli masz taką możliwość jeśli nie to w zawinięty ręcznik, ja np. parkowałam autem gdzieś na obrzeżach i przy włączonym radiu darłam się (z reguły przekleństwa) ile wlezie, bardzo mi to pomagało; rozmawiaj z córką z partnerem o tym co się stało, przeżyjcie tą żałobę, by potem nie wracało to ze zdwojoną siłą. Życzę dużo siły, wiary i nadziei. Przytulam Cię mocno :* -
Serdecznie dziękuję dziewczyny za wsparcie, a przede wszystkim dziękuję za Twój post Buziaku, to dla mnie bardzo ważne. Niesamowite jest podobieństwo sytuacji w jakiej sie znajdujemy i jak przeżywają tę sytuację nasze córki. Moja starsza córeczka też ma na imię Wiktora. Staram sie dla niej trzymać i przy niej nie płakać. Ale z wytęsknieniem czekam na chwilę, kiedy zostaję sama w domu.Wtedy włączam tv na cały regulator i wyję. Z kolei czasami przychodzą takie dni ze nie potrafię już płakać. W przyszlym tygodniu mam wizytę u psychologa, idę tam trochę wbrew sobie, ale próbuję już wszystkieo, żeby ogarnąć to co się stało i zacząć życ normalnie, o ile to możliwie. Staram sie nie obwiniać, ale wyrzuty sumienia zostaną gdzies z tyłu głowy, bo chodzilam do pracy, biegalam z zakupami, robilam prawo jazdy,a moze jakbym siedziała spokojnie w domu, to by tego węzła nie było..., Jestem czarnowidzem, ale do głowy by mi nie przyszło,że zamiast na spacerki chodzić, to będę chodziła na cmentarz, albo będę sie zastanawiała jak grobek przystroic na 1-go listopada. Moja przyjaciółka urodzila parę m-cy wcześniej, starsze dzieciaki też mamy w tym samym wieku i teraz zawsze będę juz porownywala jej córeczkę do mojego Aniolka. Narazie każde spotkanie z nimi boli, ale mam nadzieję, ze to minie i nasza przyjaźń przetrwa. Dobrze, ze tu spotkalam takie Dobre Dusze, bo łatwiej przetrwać kolejny dzień. Dzięki...
Alina -
Alinko, bardzo mi przykro, ze tu trafiłaś jest mi przykro z powodu każdej Mamy, która tutaj trafia. Ja nie mam starszych dzieci, mam tylko Aniołka Zosię, która też odeszła w 34 tc przez odklejenie łożyska (prawdopodobnie utworzył się skrzep, który dostał się do łożyska i spowodował jego zawał i odklejenie, ale tak jak u Ciebie Buziak - to hipoteza, której nikt na 100% teraz już nie potwierdzi).
Niedawno minął rok. Najgorszy rok w moim życiu. I powiem Wam Dziewczyny, ze oprócz mojego Męża i Rodziców to właśnie tutaj dostałam najwięcej wsparcia i zrozumienia.
I chociaż każdego dnia zastanawiam się dlaczego nas to spotkało i dlaczego nie możemy jak tysiące innych małżeństw iść po prostu na spacer z wózkiem, to wiem, ze jest jeszcze nadzieja na przyszłość. Zobaczyłam to dzięki dziewczynom które tutaj poznałam i które po podobnych przeżyciach jak my miały siłę żeby dalej walczyć o swoje marzenia o macierzyństwie. To jest następny krok, o którym być może jeszcze w ogóle nie myślicie. Ale wierzcie, ze właśnie tutaj możecie się wygadać, wykrzyczeć i wyplakac. Bo tutaj są kobiety z peknietym sercem, które wiedzą co to znaczy próbować dalej żyć, kiedy swoje szczęście zostało pogrzebane razem z malutką, białą trumną i które rozumieją jak nikt inny. ŚciskamWas bardzo mocno i życzę dużo siły. A dla naszych Aniołków światełka (*)(*)(*)Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Alinko i pamiętaj. Nie obwiniaj się, nie miej do siebie żalu. Pewnych sytuacji po prostu nie da się przewidzieć. Wiem, że trudno się z tą świadomością pogodzić, ale naprawdę tak jest. Jestem przekonana, ze nigdy nie chciałaś źle dla swojego Dziecka i że gdybyś tylko miała wybór na pewno byś je ocalila ❤
Nie wzbraniaj się przed wizytami u psychologa. Śmierć dziecka jest tak skrajnym i traumatycznym przeżyciem, ze ciężko samej sobie z Tym poradzić. Dobrze, żeby ktoś z boku mógł obiektywnie ocenić Twój stan psychiczny. Wiem, ze juz zawsze będzie Ci brakowało tej jednej główki do poglaskania i buzi do pocałowania Cieszę się że nie jesteś sama, ze masz w domu starsza córkę. Mam nadzieję, ze jakoś razem przetrwacie te trudne chwile. Jeszcze raz - ściskam.Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Dokładnie, wizyta u psychologa jest bardzo potrzebna i pomocna. To osoba, która spojrzy na ta sytuacje pod kontem matki. Która straciła swoje dziecko. Mi Pani psycholog powiedziała,że ona nie powie mi jak ja mam przez to przejść, ale spróbuję mi pomóc. Noszę pod sercem druga istotke a ciągle mowie, ze z igórkiem bym jeździła spacerkiem, że miałby 3 miesiące. Teraz wybieram piękne stroiji żeby miał piękny grobek ale ciągle żyje w strachu czy teraz się uda, ale muszę wierzyć. Wierzę se czuwa synek do góryIgorek [*] - 10 marzec 2016
20 czerwiec dwie kreski, termin 23 luty 2017
Wielka nadzieja -
Cześć dziewczyny
W zeszłym roku we wrześniu zaszłam w ciążę i w listopadzie w 8 tygodniu poroniłam (powód nieznany)...później po 3 miesiącach w lutym br. zaszłam ponownie w ciążę i 3 dni temu urodziłam w 34 tygodniu martwego synka, popołudniu przestałam czuć ruchy pojechaliśmy od razu do szpitala i okazało się, że serduszko naszego maluszka nie bije...czuję okropny ból...nie mogę się pozbierać...mam milion myśli w głowie..dlaczego tak się stało, jaki był powód...czekamy na sekcje zwłok, ale lekarze mówią, że może być tak, że nigdy nie poznamy powodu co mnie dobija jeszcze bardziej...mam 3 letnią córkę i tylko ona i mąż trzymają mnie przy życiu...najgorsze, że nie wiem jak poskładać teraz swoje życie...nie wyobrażam sobie powrotu do pracy, wzięłam 8 tygodni macierzyńskiego, ale nie wiem co potem. Nie wiem, czy to dobre, czy złe???, ale ja już myślę o kolejnej ciąży, tak bardzo chciałabym być w ciąży pomimo tego co mnie spotkało...tak bardzo pragnę dzieckamm -
Mimia, witaj jakoś dużo się tutaj nas zrobiło w ostatnim czasie, niestety i kolejny raz strata w 34 tc
Mimia, pragnienie dziecka jest normalne. Ja też dobrze pamiętam, ze lezalam jeszcze w szpitalu i chciałam być w kolejnej ciąży, już, zaraz. I doskonale pamiętam ta pustke, te puste ramiona gdyby ktoś wtedy dał mi jakieś dziecko pod opiekę pokochalabym je jak swoje, jestem o tym przekonana
Nie myśl o tym co będzie za 8 tygodni. Daj sobie czas na oswojenie się z tą tragedią, z pustką i z tą okropna świadomością, ze wszystko co zaplanowalas w związku z powiększeniem się rodziny nie nastąpi tzn. będzie mnóstwo uczuć, emocji itd, ale niestety nie tych pozytywnych. Powrót do domu bez Dziecka, pogrzeb, badania, wyniki sekcji to wszystko wymaga ogromnej siły...
Pamiętaj, ze po macierzyńskim nie musisz wracać do pracy jeśli nie będziesz czuła się na siłach. Na L4 możesz spędzić nawet pół roku. Wiem, ze na początku to brzmi banalnie, ale po prostu daj sobie czasu. Tyle ile potrzebujesz. Ściskam!Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Hej Dziewczyny, ja straciłam córeczkę w 35tc. Powód- skrzep w pępowinie, Mała nie była chora genetycznie. Zrobiłam badanie na mutację Leiden, wyszło, że wszystko ok. Zupełnie nie wiem, jak do tego doszło. Teraz jestem w kolejnej ciąży. Martwię się o Malucha. Czy mogę mieć mutację genu MTHFR, skoro nie wyszło Leiden?
Przytulam Was Kochane,mnie też czeka 1 listopad, potem urodziny zdrowej córki... (muszę mieć siły na radość), a potem pierwsza rocznica po stracie mojego Serduszka.... Przytulam.
Z rad pewnych wspaniałych kobiet, które są w takiej samej sytuacji jak my... "Krzycz i płacz, jeśli czujesz taką potrzebę, Szukaj pomocy dla siebie" - u mnie zawiązała się grupa wsparcia dla rodziców po stracie. trzymajcie się.Zdrowa 2006r.
Malutka 2015r. 35tc martwy poród
Maluszek w brzuchu 16tc -
nick nieaktualnyWitam.
17 października w 16 tc dowiedziałam się, że mojemu dziecku nie bije serce.
Mozna pomyśleć, że historia jakich wiele ake dla mnie jedyna.
Mam juz dwoch synów, teraz staraliśmy się o ciążę przez ponad cztery lata.
Okazało sie ze mam Zespół Ashermana, pełno zrostów w mavicy. Przeszłam trzy zabiegi histerolaoaroskopii zrosty w większości usunięto ale ciąży nie było.
W tym roku odpuściliśmy. Nie mialam juz siły na monitoringi, jazdy do lekarzy, badania, stymulacje.
I jakież bylo nasze zdziwienie gdy w sierpniu test pokazał dwue kreski.
Radość ogromna i dużo strachu czy bedzie ok?
I było, beta rosła, zarodek prawidłowo się rozwijał. Test pappa wyszedł świetnie i to pomimo mojego wieku (39 lat).
Cały czas żyłam z wizją ze moze być róznie, że ciąża się nie utrzyma.
W 13 tc miałam epizod z krwawieniem, wylądowałam na IP z przeczuciem, ze to juz koniec. Było ok, dziecko żyło, łozysko w porzadku, wróciłam do domu.
Lekarze mowili ze skoro juz doszłam do drugiego trymestru to juz będzie dobrze.
Pozwoliłam sobie na optymizm.
Duży bład.
14 października trafiłam do szpitala z zakrzepem w żyle podudzia. To był piątek, brałam heparynę i lezalam sobie spokojnie, w weekend niewiele sie w szpitalu dzieje. Zakrzep był niewielki, nie zagrażał życiu.
W niedzielę przyjechał mąż z synami, wygłupialiśmy się, narobilismy zdjęć z brzuchem, było cudownie. Ostatni mój szczęśliwy dzień.
W poniedzialek lekarz przyszedł i poprosił mnie na pokazowe usg. Dla studentów.
Zaczął robić i....
Szok ogromny.
Zadzwoniłam do męża.
Przenieśli mnie na inną salę. Dostałam cytotec na wywołanie porodu.
W międzyczasie przyszły studentki położnictwa i chciały słuchać tętna dziecku....
O 18 odeszły mi wody a o 20.50 urodziłam naszą córeczkę.
Wyszlam następnego dnia.
Kupiliśmy ładną skrzyneczkę. Zawinęłam małą w kolorowe pieluszki, co juz je miałam kupione, do środka włożyłam jej obrazek Matki Boskiej Anielskiej. Skrzyneczkę zawinęliśmy w biały materiał i przewiazaliśmy wstązką.
I pochowaliśmy naszą Anielkę.
Minął ponad tydzień.
Dzisiaj mam 40 urodziny.
Życie bywa strasznie przewrotne.
Wieczorem w niedzielę ogladałam wozki w necie a na drugo dzień organizowaliśmy pogrzeb.
Wiem, ze juz nie nede mogla miec dzieci. Moja macica nie dala rady. Doktor w klinice mówil ze wg niego dziecko miało wady, może i tak ale ja myślę ze chciał mnie po prostu pocieszyć.
Jest mi strasznie smutno.
Mam męża, synów.... Mam dla kogo żyć ale wiem ze juz nigdy nie będę szczęśliwa.
Ktoś mi powiedział, że już nic gorszego nie może mnie spotkac....
Nieprawda.
Mam jeszcze dwoje dzieci.
Mam jeszcze 7 tygodni urlopu. Siedzę w domu i snuję się z kąta w kąt.
Nie chcę wracać do pracy. Nie dam rady. Zresztą teraz mam zapalenie macicy po poronieniu.
Chciałabym zeby moje dziecko nie umarło.
-
Witaj Kochana! Przytulam Cię szczególnie mocno.też jestem w 16 tyg... przez mój koszmar przechodziłam niedawno. Teraz każdego dnia drżę o bijące serduszko Mojego kolejnego dziecka. U mnie po stracie były święta Bożego Narodzenia. Rozpacz była wielka.oddałam cały ból Bogu i mnie wsparł. Nauczyłam się na nowo żyć. Mam odwagę dla kolejnego dziecka... oby było dobrze. .dałaś córci piękne imię. Przytulam Cię Kochana.Zdrowa 2006r.
Malutka 2015r. 35tc martwy poród
Maluszek w brzuchu 16tc -
Dla mnie też każdy dzień jest walka. Teraz zaczęłam 23 tydzień. Mojego synka straciłam w 22 tyg. Modlę się codziennie. Ale ufam Bogu ze teraz będzie dobrze. Musze, musze być dzielna dla tej istotki w brzuszku. I wierzę że aniołek mój do góry czuwaIgorek [*] - 10 marzec 2016
20 czerwiec dwie kreski, termin 23 luty 2017
Wielka nadzieja -
U mnie niedługo mija miesiąc od naszej tragedii...chodzę do psychologa...modlę się...Bóg mi pomaga czuję to...jutro wyjeżdżamy z mężem na miesiąc za granicę do teściów...rzekomo zmiana otoczenia ma mi dobrze zrobić ale mi to obojetne...w dalszym ciągu czekamy na sekcje..badanie łożyska i pepowiny nic nie wykazało. Jak wrócimy będziemy robić badania gentyczne kariotyp i mutacje 6 genów...w szpitalu jak bylam pytalam lekarzy kiedy moge zajść znowu w ciążę i otrzymałam informację ze po 3 pełnych cyklach czyli 3-4 mc...potem bylam u swojej gin i jeszcze poszłam też do innego żeby porozmawiać i pokazać wyniki i zapytalam kiedy moge byc znowu w ciąży i otrzymalam informacje ze teraz to mam w ogóle o tym nie myslec i że mam dopiero 32 lata i jeszcze przez wiele lat będę płodna...wkrzurzylam sie ..zero zrozumienia...przecież to normalne ze mysle o kolejnej ciąży...że to przyniosłoby ukojenie pomijając oczywiście lęk ale myślę że z tym jakoś sobie poradze...nie wiem może powinnam poszukać innego lekarza...najgorsze ze ja nie wyobrażam sobie powrotu do pracy ehhh...uczę sie żyć na nowo ale jest bardzo ciężkomm
-
To prawda. To trudne. Nauczysz się żyć nowym życiem. Z ranami ale silniejsza. Szukaj dla siebie pomocy. Obojętność to depresja. Walczysz dla córki. Dla bliskich i dla siebie. Z czasem będziesz tego potrzebować. Teraz możesz być słaba, delikatna, masz do tego pełne prawo. Nie oszczędzaj innych. Wołaj-pomóż mi, zajmij się dzieckiem, bo ja się muszę wyryczeć. U mnie obiadu nie było tygodniami. Aż w końcu podniosłam się dzięki modlitwie.miałam służyć mojej córce, mojemu mężowi. To mnie wyprowadziło. Płacz. Ja czasem nawet się zmuszałam, prowokowałam do płaczu. Potem była ulga. Widziałaś film Return to zero? Mi uświadomił, że kryzys w małżeństwie może być. Gdy nastał potraktowałam to jak objaw żałoby, a nie osobiście. Mówiłam bliskim duuuuzo że ich kocham. Tak zostało też jest artykuł oswoić slonia w pokoju o małżeństwie po stracie. Przytulam Cię mocno. Odzywaj się. Mam Cię w sercu.Zdrowa 2006r.
Malutka 2015r. 35tc martwy poród
Maluszek w brzuchu 16tc -
Zaraz po porodzie dziewczynek jedyne o czym marzyłam to zajść w ciążę. Był to ciężki czas dla mnie i mojego męża. Staraliśmy się prawie 1,5 roku. Najdłuższe 1,5 roku w moim życiu. Teraz jestem w 19 tyg ciąży. Pierwszy raz o tym tu piszę. Nie chciałam robić przykrości innym aniolkowym mamą. Wiem co to znaczy starać się i pragnąc tego najbardziej na świecie. Znam ten ból każdej pojawiające się miesiączki i stres mijającego czasu. Nie mam na to żadnego złotego środka. Mogę tylko życzyć wam dużo dużo siły. Przytulam was mocno.Emilia i Nadia 13.02.2015 [*][*] 26tc
Bruno 26.03.2017 - mój tęczowy syn
Aniołek 03.04.2019 [*] 16tc