Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Witajcie Kochane!
Przykro mi że jest nas aż tyle, a łączy nas to że jesteśmy Mamusiami najwspanialszych Aniołków:) Ja swoją upragnioną i wyczekiwaną Córeczkę straciłam w 32tc, urodziłam martwe dziecko 15.10 największy koszmar w moim życiu zwłaszcza ze pojechaliśmy z partnerem na zwykłą wizytę, i okazało się że już serduszko nie bije i szybko do szpitala, tam tylko potwierdzili "brak tętna" cały czas to słyszę jak echo Przyczyna nie znana, nikt nie umie nam powiedzieć co się stało płód rozwijał się prawidłowo wszystkie badania do 32tc prawidłowe moja Zuzia była ok dwa tygodnie do przodu co juz w tych tygodniach jest normalne po prostu serduszko przestało bić z dnia na dzień, z tego co nam lekarz powiedział ciąż nie do odratowania nie mieliście żadnych szans:( Moje pierwsze wyczekiwane dziecko i jeszcze Córeczka o której tak marzyliśmy:) Pamiętam jak mój wszedł do gabinetu i powiedział "Pani Doktor niech mi Pani powie, że to Córka i kropka" Ciągle mam jeszcze zal i pustkę.
Moje Kochane łącze się z Wami w bólu, bo doskonale Was rozumiem i wiem przez co musicie przechodzić,,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’
Zuzia 15.10.2016 32tc [*]
Tęczowa Ola 04.09.2018 -
Agnieszko urodziłaś swoją Zuzię w Dzień Dziecka Utraconego... u mnie z moją córcią niedługo mija rok... czy masz jakąś grupę wsparcia rodziców po stracie w swojej okolicy?
Co do badań, to czy zleciłaś sekcję Córci? u nas nawet genetycznie ją przebadali, nic nie znaleźli, tylko był skrzep w pępowinie widoczny nawet po porodzie (moja lekarka i mąż go widzieli, ja potem jak Malutką żegnałam), badam się pod kątem zespoły antyfosfolipidowego. Czasem przyczyn się nie poznaje. Ja też nadal do końca nie wiem, straszna tragedia i tyle. Pomyśl jak wielką radość dała Ci Zuzia, że była właśnie dziewczynką! ile szczęścia czerpałaś z ciąży. Nadaj sens swojemu cierpieniu. Przytulam Cię.Zdrowa 2006r.
Malutka 2015r. 35tc martwy poród
Maluszek w brzuchu 16tc -
Oj tak to prawda radość dała Nam straszna ! i wciąż daje w końcu to nasza Córeczka Narazie czekamy na sekcje zwłok jedyne przypuszczenia to że po porodzie okazalo się że pepowina miała krwiste wybroczyny Położna mi tego nie chciała pokazać widział to tylko mój Partner a jak juz dostaliśmy ją do pożegnania to była otulona w rozek... a co do grupy w moim mieście to szczerze nie wiem czy jest ale dziek za podpowiedź na pewno sie dowiem teraz odliczam az minie pol roku i moze sie starac o rodzeństwo dla mojego Malego Aniolka :*
Annofmary dziekuje za wsparcie :*,,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’
Zuzia 15.10.2016 32tc [*]
Tęczowa Ola 04.09.2018 -
Agnieszka90, bardzo mi przykro i aż za dobrze Cię rozumiem... Ponad rok temu, w 34 tc, urodziłam naszą cudną wymarzoną Córeczkę Zosię..
Piękny masz podpis "Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości".. to jest po prostu niewiarygodne jak w ciągu chwili nasze życie może zmienić się w koszmar.
Macduska... ja w dniu kiedy Zosia zmarła zamawiałam na allegro potrzebne rzeczy - pieluchy, termometr, nożyczki do paznokci, wkładki, podkłady, koszule do karmienia itd.. i ta cholerna paczka przyszła kiedy leżałam już w szpitalu po porodzie wózek i łóżeczko mieliśmy już też wybrane, miałam je zamawiać na następny dzień...
Z okazji Twoich urodzin życzę Ci przede wszystkim dużo siły i żebyś odnalazła spokój. Ściskam Cię mocno
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
nick nieaktualnyDziekuje dziewczyny za słowa pociechy.
Choc wiem i Wy niestety też, że tu żadne słowa nie pomogą.
Trzeba przezyć.
I tak jak mówi Agnieszka90, strasznie mi żal "tamtego" życia, tego oczekiwania, radości...
I tego jakie byłoby nasze życie z Nią.
Antonina, do mnie po powrocie przyszła przesyłka od koleżanki. Z ciążowymi ubraniami i zabawkami dla dziecka.
Nie mogę sie przyzwyczaić do braku brzucha, moze nie był jeszcze duży ale strasznie za nim tęsknię. Nie mogę sie przyzwyczaić, że go nie ma i już nigdy nie będzie.
Mam poczucie, że ktoś z nas strasznie zakpił. Dał coś pięknego a za chwilę okrutnie odebrał.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 października 2016, 12:46
-
witam.chcialam podzielic sie z wami takze swoimmi traumatycznym przezyciem..20.10 urodzilam martwego synka..25tydz.ciazy,9 lat staran i wszystko co dalo nam radosc pryslo,jak banka;[[ to nie byla latwa ciaza,tzn uzyskalismy ja poprzez technike in vitro,w naszym przypadku los zechcial,ze naturalnie nie mozemy miec poczetego dziecka gdyz maz od 3 lat ma stwierdzona bezplodnosc.Diagnoza o bezplodnosci byla dla nas szokiem,wiec szukalismy rozwiazania aby byc wkoncu szczesliwymi rodzicami.ZAPROPONOWANO NAM ZABIEG IN VITRO BADZ ADOPCJE.zdecydowalismy sie na zabieg,pocieszal nas fakt,ze jesli pomyslnie sie on powiedzie to dzieciatko mialo by chociaz moje geny.Musialam przejsc przez szereg badan przygotowania do zabiegu,potem kuracja hormonalna,pobranie komorek..reszte doskonale juz znacie.z 16 pieknych komorek powstaly tylko piekne dwa zarodki ktore mi podano,bylam przeszcesliwa gdy rok temu dowidzilam sie ze udalo sie i za pierwszym podejsciem.ale nasza radosc nie twala dlugo,poronilam w 6 tyg samoistnie.Bylismy bardzo przygnebieni z tego faktu,bo wiele nas trudu i wyrzeczen pragnienie o dziecku kosztowalo.przyzeklam sobie,ze juz odsc!ilez czlowiek moze zniesc.dwa lata temu 4 inseminacje,i teraz inna droga zabieg.zanim sie pozbieralam nastala wiosna,nierozpamietywalam tamtych dni i walecznie powstalam i sie zdecydowalam na kolejne podejscie,z tym,ze od nowa trzeba bylo przejsc przez caly proceder stymulacji hormonalnej i szereg nowych badan ktore mialy wykryc przyczyne poronienia.lekow przybywalo,ale efekt dal sie urzeczywistnic.w maju zaszlam w ciaze.bylam przeszczesliwa,nowo narodzona.odrazu wyczulam,ze w moim ciele nadeszly nowe zmiany,ze sie przyczynilam do nowego zycia.od tamtej pory bylam pod stala opieka mojego ginekologa.wyniki z tyg na tydz bardziej idealne.prenatalne i polowkowe ksiazkowo..moja radosc rosla w oczach,a wraz z nia tymus w brzuszku.juz myslelismy,ze najgosze przeszlismy,a tu szok z dnia na dzien przestalam czuc ruchy-byl to 25 tydzciazy,zawsze te jego ruchy byly leniwe i nie moglam sie doczekac intensywnych bodzcow z jego strony.na wizycie kontrolnej okazalo sie,ze serduszko naszego synka przestalo bic,polowa 6go msca..brzmialo to jak wyrok,nic nie dalo sie zaradzic aby bylo inaczej.tego samego dnia niechcac,bedac w kompletnej rozpaczy musialam malego urodzic.powod wyszedl wraz z przyjsciem na swiat bezwladnego cialka..mial zacisnieta pepowine kilkukrotnie na szyjce;[
ewelinusia -
jak to lekarze powiedzieli,,przypadek,,!!nie moge tego pojac czemu nas te przypadki doswiadczaja;-( mam przed oczami te chwile kiedy rodzilam bez determinacji,celu zwatpiona..minal zaledwie tydzien,rana krwawi..ehhh.zamkne oczy widze te drobniutkie cialko,a chcialam tylko je dotknac,lecz oczy same sie otworzyly by ujzec moje dzieck.niedarowalabym sobie.Taka bezbronna istota,ktora pokochalam od pierwszego migajacego punkciku na usg,tak mi brakuje mojego synka;[powiadaja,ze jestem silna psychicznie i ze odnajde spokoj,niewiedza co przezywam w tym momencie!BIJE SIE Z MYSLAMI!jaki los jest okrutny,ze daje cos nam a potem zabiera..za tydzien moje urodziny,kolejne przeplakane,lecz tym razem za malym czlowieczkiem,nie bede zapalac swieczek na moim torcie,wraz z tymusiem,tylko swiece zaloby na jego grobiku;[[[o to moja historia opowiadziana w skrocie.lacze sie w bolu z waszymi przejsciami drogie mamusie;[[[[[ewelinusia
-
nick nieaktualny
-
ehhh.jestem tutaj bo wy doskonale wiecie co moze przezyc kobieta tracaca kogos o kogo walczy.najgorsze ze nasze male istnienia nie mialy szans aby pozowlono im zyc;[ lza sie kreci na to wszytko,lecz my tak mamy,ze niejestesmy obojetne wobec nikogo.znajoma mnie teperuje,abym nie nakrecala sie bardziej,bo rozmowy z osobami z takich forow nic nie pomoga.ale trzeba probowac wszystkiego by nie popasc w calkowita depresje..sciskam macduska..ewelinusia
-
Cześć Kochane. Dawno mnie tu nie było.... Tak strasznie mi przykro, że nowe kobiety tu trafiają:* Cóż mogę powiedzieć... Rozumiem... Też odebrano mi Spełnione Marzenie. Mogę tylko powiedzieć, że z dnia na dzień będzie łatwiej. Jest pamięć, ale nie ma tak przerazliwego bólu. Jak możecie zobaczyć na moim suwaczku... Udało się. Znowu mam Kruszynkę pod sercem. Każdy dzień przynosi lęk o to co będzie, ale jest j ogromne szczęście, że Dzidziuś jest. Wczoraj usłyszałam serduszko. Płakałam jak bóbr. Przytulam Was kochane i trzymajcie się:*
antoninina lubi tę wiadomość
__________________
Marysia(*) 21.05.2016r. 41tc.
Kocham Cię Aniołku
https://biedroneczkolecdonieba.blogspot.com -
niestety..jestesmy tutaj nie bez przyczyny.utracilismy swoje szczescia,ale nie moze byc tak wkocu wiecznie i czeka na nas nagroda.jestem pelna nadziei,ze uda mi sie podniesc i walczyc o swoje marzenia,nigdy sie nie poddaje i tym razem tez tak bedzie.musze ten czas oplakac,bo to tylko tydzien minal po stracie..trzeba byc dzielna,dla naszych sloneczekewelinusia
-
ewelinusia wrote:niestety..jestesmy tutaj nie bez przyczyny.utracilismy swoje szczescia,ale nie moze byc tak wkocu wiecznie i czeka na nas nagroda.jestem pelna nadziei,ze uda mi sie podniesc i walczyc o swoje marzenia,nigdy sie nie poddaje i tym razem tez tak bedzie.musze ten czas oplakac,bo to tylko tydzien minal po stracie..trzeba byc dzielna,dla naszych sloneczek
__________________
Marysia(*) 21.05.2016r. 41tc.
Kocham Cię Aniołku
https://biedroneczkolecdonieba.blogspot.com -
nick nieaktualnyewelinusia wrote:niestety..jestesmy tutaj nie bez przyczyny.utracilismy swoje szczescia,ale nie moze byc tak wkocu wiecznie i czeka na nas nagroda.jestem pelna nadziei,ze uda mi sie podniesc i walczyc o swoje marzenia,nigdy sie nie poddaje i tym razem tez tak bedzie.musze ten czas oplakac,bo to tylko tydzien minal po stracie..trzeba byc dzielna,dla naszych sloneczek
Ja swoje urodziny przepłakałam.
Miały wyglądać zupełnie inaczej. -
Biedroneczka gratuluję. Czytam i łzy same napływają się. Tez nie rozumiem dlaczegi, dlaczego to się stało. Dlaczego my kobiety które serce oddamy za nasze dzieci musimy je stracić...Igorek [*] - 10 marzec 2016
20 czerwiec dwie kreski, termin 23 luty 2017
Wielka nadzieja -
beata91 wrote:Biedroneczka gratuluję. Czytam i łzy same napływają się. Tez nie rozumiem dlaczegi, dlaczego to się stało. Dlaczego my kobiety które serce oddamy za nasze dzieci musimy je stracić...
__________________
Marysia(*) 21.05.2016r. 41tc.
Kocham Cię Aniołku
https://biedroneczkolecdonieba.blogspot.com -
Wczoraj miałam wizytę, 23+6 tydzień. Mała waży 650 gramy wiec juz w sumie nie taka mala. Dobrze się czuje, przeważnie cały dzień leżę i nic nie robie. Oszczędzam się jak mogę. Ale przychodzą dni ze płacze za igusiem ale wiem ze on do góry czuwa i musze być teraz silna dla naszego drugiego dziecka. Zawsze podkreślamy z mężem ze będziemy jeździć wózkiem do synka na cmentarz. A Ty jak się czujesz kochana?Igorek [*] - 10 marzec 2016
20 czerwiec dwie kreski, termin 23 luty 2017
Wielka nadzieja -
Antoninina to prawda jak w ciągu chwili zmienia się wszystko...wierze tylko głęboko, że następnym razem sie uda choć już się boje...
Ja również już miałam większość rzeczy zakupionych i też jedna paczka przyszla akurat w dniu kiedy byłam w szpitalu jak wyszlam zdazylismy zrezygnować z wozka...
maceduska też nie umiem sobie poradzić z brakiem brzuszka do tej pory go głaszcze i przykladan rękę jakbym liczyla na to ze Mala mnie kopnie dotknie od srodka, ale niestety "cisza pod sercem"
Ewelinusia mowi sie ze Bog wybiera tylko silne osoby, ktore poradzą sobie z takim dramatem jaki dotknął nas tu wszystkie, tylko potrzeba czasu ktory nas do tego przyzwyczai.
Urodzilam 15.10 w 31tc Coreczke, do tej pory nie wiem czemu jej serduszko przestalo bic z dnia na dzień czekam na wyniki sekcji i mam nadzieje ze sie dowiem co sie stalo mi lekarze powiedzieli ze takie rzeczy sie zdarzaja i nie sa w stanie stwierdzic co sie stalo. Najtrudniejsze byly dla mnie te ostatnie dwa tygodnie pierwszy tydzień zalatwiania w Usc gdzie wszyscy dumni tatusiowie przyszli zarejestrowac swoje dziecko i opoowiadali sobie jak to fajnie maja nie wytrzymalam poplakalam sie bo nie moglam tego sluchac, Pani wziela nas bez kolejki...pozniej sprawy z pogrzebem...Jeju jak sobie to przypominam to nawet porod mnie tak nie bolal jak to ze musialam sie z nia pozegnac ta pustka i zal który ciągle jest we mnie.
Uwazam jednak ze ta strona, forum to cos najlepszego co moglo mi sie ostatnio przytrafić jestem tu nowa ale to ze moge sie wygadac opowiedziec co mi na sercu lezy cieszyc sie z Wami ze znowu Wam sie udało bo tak naparwde kto mnie zrozumie lepiej niz Matki ktore musza przechodzic przez to samo... Dzieki Wam mi sie zrobilo lzej dzieki temu ze moglam sie wygadac
Biedroneczka gratuluje i trzymam mocno kciuki ! :*
Nie możemy sie poddawac !
Przytulam Was wszystkie mocno :*,,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’
Zuzia 15.10.2016 32tc [*]
Tęczowa Ola 04.09.2018 -
macduska wrote:Ja swoje urodziny przepłakałam.
Miały wyglądać zupełnie inaczej.
Macduśka, ja swoje też chociaż nie były to żadne okrągłe i obchodziłam je dopiero 7 mcy po śmierci Zosi. I męża urodziny i Dzień Matki i Dzień Dziecka i naszą rocznicę ślubu i święta ii... dużo tego. Prawie każda wizyta znajomych, którzy mają dzieci i narzekają na obowiązki, kłopoty wychowawcze itp. odbija się płaczem... i opowieści dziewczyn w pracy o malowaniu laurek na dzień babci, o wyprawianiu urodzin, o kupowaniu prezentów, o zakupach odzieżowych, o tym, że wyrastają tak szybko z ubrań, że pyskują, że są leniwe... dużo rzeczy doprowadza mnie do płaczu... teraz, po roku przeważnie jestem w stanie w danej chwili się na tyle powstrzymać, że nie ryczę od razu, ale po południu na cmentarzu... łzy lecą same ciurkiem.
Są dni takie jak dziś, kiedy płaczę od rana. Piszę te słowa i płaczę. Popatrzę na Wasze historie i wyję. Dlaczego nas to spotkało!? Fakt, to forum jest cudowne. Poznałam tu kobiety takie jak ja, ze złamanym sercem, dzięki nim jakoś idę do przodu, tylko powiedzcie proszę dlaczego nie mogłyśmy się poznać na placu zabaw?
Zosia miała urodzić się 28 października. Gdyby wszystko dobrze poszło, szykowałabym właśnie jej pierwszą imprezę urodzinową... a tak to snuję sie po domu, łzy mi lecą, jedyne co wczoraj zrobiłam to ozdobiłam znicz dla Niej, żeby miała taki ładny kolorowy, w sowy..
i w głowie mam jedno zdanie: ,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’ (Agnieszka, jest ono naprawdę piękne!)
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Niestety ja tez tak mam czytam Wasze historie wyje, wtaje rano wyje, wieczorem wyje szukam sobie zajecia zeby nie myslec znajome wyciagaja mnie z domu a co z tego jak to tylko na chwile... Moja Mala miala sie urodzic 13.12 jeszcze sie smialam do swojego ze potrzymam ja tydzien i zrobie sobie prezent ja urodziny 20.12 a tak moje urodziny beda wyglądały jak Wasze...
Antoninina ja jak tylko przeczytalam to "Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości" zaczelam wyc jak glupia niby cytat a tak trafiony tak doslowny jakby wiedzial... nawet teraz jak go czytam to mam lzy w oczach...
Musimy byc silne Kochana :* Tule :*,,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’
Zuzia 15.10.2016 32tc [*]
Tęczowa Ola 04.09.2018 -
Eweliniusia nawet najbliższe koleżanki choćby chciały pomóc to i tak nie są w stanie wyobrazić sobie przez co my przechodzimy. Tylko osoba która przeżyła to samo wie co czujesz. Więc jeżeli to forum ci pomaga to zagladaj tu. Mi ono bardzo pomogło. Świadomość że są osoby które znają mój ból dała mi ulgę bo dla mnie najgorsze było słyszeć od innych że wszystko będzie dobrze.... Nie będzie dobrze bo nie ma ze mną moich ślicznych córeczek i tylko inna aniolkowa mama jest w stanie zrozumieć i wie jak to jest żyć z dziurą w sercu.
Przytulam wszystkie nowe aniolkowe mamy, tak mi przykro...Emilia i Nadia 13.02.2015 [*][*] 26tc
Bruno 26.03.2017 - mój tęczowy syn
Aniołek 03.04.2019 [*] 16tc