Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyNowe Mamy Aniołków bardzo mocno was przytulam :* widze, że ostatnio zbyt dużo Was dołączyło
dawno mnie tu nie było, wczoraj wieczorem czytałam wasze posty i wszystko do mnie wróciło, nie mogłam w nocy spać... to tak cholernie niesprawiedliwe, ze te maleństwa umierają w naszych brzuchach!!!! że nikt nie jest w stanie ich uratować
od urodzenia mojej Mai minęły już 2 lata!!! a serce ciągle boli... jest lepiej, bo jak to się mówi "czas leczy rany"
chciałabym Wam życzyć duzo siły i woli walki, bo warto walczyć o swoje szczęście. Moje największe szczęście za kilka dni skończy rok Wojtek jest moim dowodem na to, że warto wziąć się w garśćantoninina lubi tę wiadomość
-
Witam Dziewczyny
niestety miesiąc temu urodziłam martwego synka w 32tc, ciąża była fizjologiczna, brak nadciśnienia, brak cukrzycy, wyniki prawidłowe, USG nie wykazało żadnych nieprawidłowości, więc nic złego nie miało prawa się zdarzyć (dodam że to moja druga ciąża - pierwsza prawidłowa, rozwiązanie w terminie) Teraz synek owinął sie pępowiną - niedotlenienie, sekcja nie wykazała nieprawidłowości u dziecka, badanie popłodu również nie wykazało żadnych wad... Jak się czyta o pępowinie, jej budowie to w zasadzie w łonie mamy nie ma prawa dojść do zacisku i niedotlenienia dziecka (co innego przy akcji porodowej - tutaj wiadomo że to się zdarza)... jednak życie pokazuje inaczej, chyba że się mylę... zastanawiam się jakie sa statystyki, bo chyba nie ma żadnych badań w tym kierunku, mam wrażenie, że nasze przypadki są tak nieliczne że nie warto sie nimi zajmować - od lekarzy słyszymy "To się czasem zdarza..." i to my jako mamy zadręczamy się myślami czego nie dopilnowałyśmy, co mogłyśmy jeszcze zrobić... ja staram się myśleć że nie ma w tym mojej winy, ale przyznam Wam się, że mam wrażenie że otoczenie myśli inaczej...bo ludzie chyba tak mają, że przecież ktoś musi być winny danej sytuacji. Niestety nie natknęłam się w necie, aby były prowadzone jakieś badania dotyczące nagłej śmierci dziecka przy ciąży fizjologicznej, tak jakby światek lekarski obawiał się tej tematyki, że zarzuty będą i tak kierowane w ich kierunku...
Kolejny problem to brak świadomości społeczeństwa w tej tematyce, o tym powinno sie mówić, żeby kobiety w ciąży wiedziały co może się zdarzyć i żeby ludzie wiedzieli jak w takiej sytuacji reagować...Nie chodzi przecież o straszenie kobiet w ciąży, tylko uświadomienie - tak jak świadome jesteśmy wysokiego ryzyka poronienia w I trym, czy też faktu, że dziecko może być chore.
A Wy jak myślicie?
Jak u Was wyglądała sytuacja już po, co mówili lekarze? co zalecali? Jakie badania robiłyście?Tymek, 18.06.2010
Krzyś 32tc, 29.10.2016 [*]
Piotruś, 08.12.2017 -
Kalina tule Cie mocno i łącze sie z Toba :* przykro mi i ze Ciebie to spotkalo swietnie Cie rozumiem ja 6tyg temu urodzilam martwa coreczke, moja pierwsza ciaza ktora tez niby rozwijala sie prawidlowo o wszystko było ok, po porodzie nie byla owinięta pepowina. Sekcja zwlok wykazała ze Mala byla zdrowa jak ryba ale badania histo wykazaly ze byl to zawal lozyska... w szpitalu zostalam potraktowana tak jakby sie mnie chcieli szybko pozybc lekarz nawet nie omowil ze mna wynikow...jeszcze byl arogancki:/ dzisiaj jade do swojej Ginekolog zobaczymy co ona powie i jakie badania zleci;) uwazam ze cala ciaza to wielkie ryzyko od poczatku do końca nie ma takiego czegos jak pierwszy trymestr jest najgorszy a pozniej to juz z gorki... hmmm wlasnie na naszych przykladach jak bylo nam z gorki...a o pepowinie tez wiele razy słyszałam ze nie powinno dziecko sie nia owinac w lonie matki bo jest przystosowana odpowienio do tego wszystkiego i nawet dziecko sie nia bawi...,,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’
Zuzia 15.10.2016 32tc [*]
Tęczowa Ola 04.09.2018 -
Agnieszka90 jestem z Tobą
Daj znać jak po wizycie, ja idę w poniedziałek do swojego gin. i mam stresa. Tak jak napisałaś - ja tez mam wrażenie że lekarze nas omijali, bo takie "przypadki" nie są lubiane... obym się myliłaTymek, 18.06.2010
Krzyś 32tc, 29.10.2016 [*]
Piotruś, 08.12.2017 -
właśnie jestem po wizycie, wytlumaczyla mi ze tak naparwde nie wiadomo co bylo przyczyna bo zawal lozyska moze powstać kiedy dziecko juz umarlo wiec powiedziala ze moze to dzialac w dwie strony:( jesli chodzi o badania to powiedziala ze mialam komplet badan jakie tylko byly mozliwe robione w ciazy wiec to nie ma sensu ich powtarzac skoro nic nie wykazyly jedyne co to pomoze nam zalatwic badania pod katem genetycznym na NFZ kazała zakonczyc ten rodzial choc wiadome ze to jest nie mozliwe...zbadala wszystko okej, i kolejna wizyta za pol roku i zaczynamy od nowa przykro mi to mówić ale obawiam sie ze sie nie mylisz..,,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’
Zuzia 15.10.2016 32tc [*]
Tęczowa Ola 04.09.2018 -
Jesteś bardzo dzielna, wierzę że nasze Aniołki jeszcze do nas powrócą, że teraz po prostu nie były gotowe
ja po samym wyjściu ze szpitala miałam spotkanie z dyrektorem szpitala (bo musieliśmy mieć zgodę szpitala na sekcję zwłok - ale to nie istotne) i okazało się że to lekarz ginekolog, okazał nam duże zrozumienie i powiedział, że przed kolejnymi staraniami muszę mieć wykonane wszystkie badania (nie pamiętam dokładnie co wymieniał, bo wiadomo w jakim byłam stanie, ale raczej wszystkie te przedciążowe standardy) i że mąż raz powinien zbadać spermę.
Badania genetyczne na pewno baardzo wskazane, ale myślę, że musimy się kosnultować też z innymi lekarzami.
no nic... ja czekam do poniedziałku i zobacze co mi mój powie, jak mnie zbędzie słowami ze miałam komplet badań przed i w trakcie ciąży i teraz to zbędne to mu powiem coś od siebie... musimy być silnymi babkamiTymek, 18.06.2010
Krzyś 32tc, 29.10.2016 [*]
Piotruś, 08.12.2017 -
Powinnyście w pierwszej kolejności zrobić badania hormonalne, pakiet nadkrzepliwości i genetyczne. Jak Wam mogę coś doradzić u każdego lekarza mówcie o Waszych stratach. Wiem, że to początkowo trudne, ale lekarze boją się Nas i bardziej się przykładają do diagnostyki. Wiem, że to trochę granie na emocjach, ale w obecnych czasach o wszystko trzeba walczyć.
Ja przebadałam się na wszystkie możliwe strony i nie znalazłam 100% odpowiedzi ''dlaczego''. Największym prawdopodobieństwiem był konflikt pępowinowy. Wam też życzę, abyście nie znalazły przyczyn w sobie. Nie zrobiłyście nic co mogło zaszkodzić dzieciom. Jak będziecie potrzebowały porady to służe pomocą. Wiedzcie jedno - nie jesteście same. Aniołkowych Mam jest tysiące. Polecam przeczytać cały wątek. Naprawdę nie jesteście same w obecnej sytuacji. Wspieram wirtualnie i [*] dla Waszych dzieciaczków
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Witajcie dziewczyny... Od mojej straty minelo już pol roku, kto śledził wcześniejsze wiadomości ten już coś o mnie wie. Też nie znamy powodu, Córeczka umarła w 41 tc.... Zdrowa, duża dziewczynka.... Przytulam Was wszystkie i żałuję, że dołaczyliście do grona Aniołkowych mam:*
__________________
Marysia(*) 21.05.2016r. 41tc.
Kocham Cię Aniołku
https://biedroneczkolecdonieba.blogspot.com -
Cześć Biedroneczka - gratuluję i mocno trzymam za Was kciuki:)
mam pytanie - jakie badania robiłaś przed drugą ciążą? u mnie organizm zaczyna wracac do normy, dostałam @, chciałabym zrobić pierwsze USG - żeby sie upewnić że niczego tam "nie popsuli", ale do pozostałych badań jestem sceptycznie nastawiona, pewnie i tak nic nie wyjdzie, ale wiadomo - przebadać się trzeba
...już było u mnie lepiej, ale termin porodu miałam na 23.12 i im bliżej świąt tym gorzej, a tych świąt to w ogóle nie chce...Tymek, 18.06.2010
Krzyś 32tc, 29.10.2016 [*]
Piotruś, 08.12.2017 -
_Kalina_ wrote:Cześć Biedroneczka - gratuluję i mocno trzymam za Was kciuki:)
mam pytanie - jakie badania robiłaś przed drugą ciążą? u mnie organizm zaczyna wracac do normy, dostałam @, chciałabym zrobić pierwsze USG - żeby sie upewnić że niczego tam "nie popsuli", ale do pozostałych badań jestem sceptycznie nastawiona, pewnie i tak nic nie wyjdzie, ale wiadomo - przebadać się trzeba
...już było u mnie lepiej, ale termin porodu miałam na 23.12 i im bliżej świąt tym gorzej, a tych świąt to w ogóle nie chce...
Rozumiem Cie... Ja tez nie chce tych swiat.... Mialy byc zupełnie inne. Tamte mialy byc ostatnimi bez Dzidziusia... No ale nie ma co narzekac:*
Pozdrawiam i dziekuje:*
__________________
Marysia(*) 21.05.2016r. 41tc.
Kocham Cię Aniołku
https://biedroneczkolecdonieba.blogspot.com -
Dołączam do Was, mam aniołków. Mam swoje 2 aniołki, bliźniaczki 21t6d. TTTS, 22 czerwca zaieg koagulacji naczyń, 23 zmarła jedna córka wewnatrzmacicznie, 24 urodziłam obie. Druga córka nie miała szans na przeżycie. Mimo że minęło pół roku i zaczynam dochodzić do siebie, jeżeli sa tu mamy z komplikacjami ciazy bliźniaczej, BARDZO chętnie z takimi porozmawiam i wymienie się tymi przykrymi doświadczeniami ponieważ mam wątpliwości co to procedur w moim przypadku i wydaje mi sie że popełniono błąd lekarski.
Teraz jestem w 5 tygodniu ciąży,pierwsza wizytę mam 9 stycznia i nie mogę się jej doczekać.modlę się każdego dnia o ciaze pojedynczą i żeby było wszystko dobrze. Pozdrawiam!NADZIEJA UMIERA OSTATNIA. -
Musisz myśleć pozytywnie wiem ze jest ciężko,ale mi myślenie pozytywne dużo pomogło. Teraz jestem w 32 tyg, nie było dnia żebym się nie bała,ale zaufalam Bogu i powierzyłam Jemu nasze maleństwo. Wiem,że synuś czuwa nad nami z góryIgorek [*] - 10 marzec 2016
20 czerwiec dwie kreski, termin 23 luty 2017
Wielka nadzieja -
Witam wszystkie mamy Aniołków.
02.12.2016 na świat przyszła moja mała Calineczka. Urodziłam ją SN w 26 tc. Od 23 tc. moja córeczka "walczyła o życie". 2 tygodnie po II badaniu prenatalnym, gdzie wszystko jeszcze było w porządku miałam wizytę u swojego lekarza prowadzącego. Niestety ale jego wyrazu twarzy i przerażenia w oczach nie zapomnę nigdy i to milczenie... chyba było najgorsze. 14.11.2016 trafiłam na oddział patologii ciąży (brak wód płodowych, odwrócone przepływy) gdzie od samego początku nikt nie dawał małej żadnych szans. 3 tygodnie byłam pod obserwacją lekarzy, 3 razy dziennie słyszała bijące serduszko maleńkiej i oglądałam ją co kilka dni na USG. Starałam się cieszyć każdym dniem choć wiedziałam, że może zdarzyć się najgorsze. Dnia 01.12.2016 o godzinie 15 nie usłyszałam już serduszka, na USG lekarze potwierdzili śmierć mojej kruszynki, mimo, że starałam się przygotować przez te 3 tygodnie do jej śmierci to nadal wierzyłam, że stanie się cud. Wierzyłam w nią tak bardzo, że cieszyłam się każdą sekundą, minutą i godziną, każdym dniem i tygodniem, które mogłam z nią spędzić w szpitalu. Dnia 02.12.2016 o godzinie 5:37 urodziłam SN moją Calineczkę, śliczną malutką Calineczkę 25cm 420g.
W trakcie leczenia szpitalnego stwierdzono u mnie problemy z krzepliwością krwi co było przyczyną udaru oka, który nastąpił w 2 tygodniu leczenia, straciłam wzrok w prawym oku, wychodziły mi potworne siniaki a moja skóra zrobiła się twarda jak tektura, mąż miał problem w podawaniu zastrzyku bo nie mógł się w nią wbić już podczas kontynuacji leczenia w domu po porodzie. Wykryto również niewielką niedoczynność tarczycy, która pojawiła się nagle w trakcie ciąży. Niestety do dziś nie wiem jakim cudem wody płodowe zanikały ponieważ nie miałam upławów przez cały okres ciąży. Rozpoczęłam wizytę u wszystkich lekarzy (ginekolog, hematolog, endokrynolog) i czekam na odpowiedź co mogło być przyczyną.
-
Witajcie dziewczyny... Przykro mi jak czytam wiadomości o nowych Aniolkowych Mamach. Przytulam Was mocno i zapalam światełko dla Waszych Maluszków:* (*)
__________________
Marysia(*) 21.05.2016r. 41tc.
Kocham Cię Aniołku
https://biedroneczkolecdonieba.blogspot.com -
mama Calineczki wrote:Witam wszystkie mamy Aniołków.
02.12.2016 na świat przyszła moja mała Calineczka. Urodziłam ją SN w 26 tc. Od 23 tc. moja córeczka "walczyła o życie". 2 tygodnie po II badaniu prenatalnym, gdzie wszystko jeszcze było w porządku miałam wizytę u swojego lekarza prowadzącego. Niestety ale jego wyrazu twarzy i przerażenia w oczach nie zapomnę nigdy i to milczenie... chyba było najgorsze. 14.11.2016 trafiłam na oddział patologii ciąży (brak wód płodowych, odwrócone przepływy) gdzie od samego początku nikt nie dawał małej żadnych szans. 3 tygodnie byłam pod obserwacją lekarzy, 3 razy dziennie słyszała bijące serduszko maleńkiej i oglądałam ją co kilka dni na USG. Starałam się cieszyć każdym dniem choć wiedziałam, że może zdarzyć się najgorsze. Dnia 01.12.2016 o godzinie 15 nie usłyszałam już serduszka, na USG lekarze potwierdzili śmierć mojej kruszynki, mimo, że starałam się przygotować przez te 3 tygodnie do jej śmierci to nadal wierzyłam, że stanie się cud. Wierzyłam w nią tak bardzo, że cieszyłam się każdą sekundą, minutą i godziną, każdym dniem i tygodniem, które mogłam z nią spędzić w szpitalu. Dnia 02.12.2016 o godzinie 5:37 urodziłam SN moją Calineczkę, śliczną malutką Calineczkę 25cm 420g.
W trakcie leczenia szpitalnego stwierdzono u mnie problemy z krzepliwością krwi co było przyczyną udaru oka, który nastąpił w 2 tygodniu leczenia, straciłam wzrok w prawym oku, wychodziły mi potworne siniaki a moja skóra zrobiła się twarda jak tektura, mąż miał problem w podawaniu zastrzyku bo nie mógł się w nią wbić już podczas kontynuacji leczenia w domu po porodzie. Wykryto również niewielką niedoczynność tarczycy, która pojawiła się nagle w trakcie ciąży. Niestety do dziś nie wiem jakim cudem wody płodowe zanikały ponieważ nie miałam upławów przez cały okres ciąży. Rozpoczęłam wizytę u wszystkich lekarzy (ginekolog, hematolog, endokrynolog) i czekam na odpowiedź co mogło być przyczyną.
Na początku powiedzieli mi ze należy terminować ciążę, że zagraża mojemu życiu gdyż może wdać się zakażenie. Potem, że.nie potrwa to dłużej niż 3 tyg. A my wytrwałości jeszce 15 tyg. Franuś urodził się przez cc 9.02.2015r.i przeżył tylko półtorej godziny. Niestety płuca nie wykształcily się prawidłowo bez wód płodowych.
Od 17 października jest z nami Nikodem brat Frania, który urodził się siłami natury, po idealnie przebiegającej ciąży, zdrowy o czasie.
Ściskam Cie mocno, i posyłam milion światełek dla Twojej małej Calineczki. [*][*][*]
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.