Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
My dzisiaj też coś zawieźliśmy. Zabrałam z domu tego co miałam więcej i co pisało, że potrzebują. Na Ukrainie mamy jedną rodzinę znajomych. Dobrze że na wsi mieszkają to mają jakieś swoje zapasy. Ale szkoda że my stąd nie mamy jak im pomóc. To takie niesprawiedliwe. Nie dziwię się że nie chcą wyjechać. Też nie wiem czy bym dała radę wyjechać i zostawić męża.Marysia 30.04.2010r. Nasze Szczęście❤
💔Arturek 27.06.2021r. 37tc👼
Adaś 13.07.2022r. 🌈 -
U mnie spadek formy. Cios za ciosem, teraz ten szaleniec rozpętuje wojnę. W dzień się trzymam, ale noce fatalne. Dziś zasnęłam przed 5, a pobudka już o 6. 3-latek nie daje odpocząć w dzień. Dziś idę z nim do lekarza to i dla siebie może coś wezmę na sen, bo tak się nie da funkcjonować. A jutro wracam do pracy. Nie wiem jak dam radę...
A jak u Ciebie Kinia? Jak się czujesz?
Jak pozostałe dziewczyny radzicie sobie?17 czerwca 2015 - (*) Kacperek 30 TC
Wrzesień 2016 - Aniołek 9 tc
7 marca 2019 - Dawidek ❤️ 38 TC - mój Promyczek
16 grudnia 2021 - (*) Martynka 26 tc -
Dzisiaj mijają dwa miesiące jak nie ma naszego maluszka... Od wczoraj nie potrafię się pozbierać. Nawet w kościele siedzę i ryczę, wszyscy patrzą na mnie jak na wariatkę. Mamy z mężem chyba cięższe dni. Niby stara się być wyrozumiały, ale ostatnio chyba sobie nie radzi z moimi emocjami (chodzę ciągle i płacze). Ta bezsilność na to wszystko co się dzieje... Żeby tego było mało moja mała 3-latka nie wiele mówi, zaczęłam chodzić z nią do logopedy i mamy ćwiczenia do robienia, których mała za żadne skarby nie chce robić. Nie potrafię ogarnąć domu, siebie, a do tego wszystkiego jeszcze ta wojna... Strach przed tym co nas czeka i czy uda się zatrzymać tego szalonego człowieka 😭 zaczynam "szukać pracy" chociaż nie potrafię się za nic wziąć i nawet nie mam ochoty... Boję się wychodzić z domu, boję się spotykać ludzi... Cały czas myślę kiedy to wszystko się skończy? Kiedy w końcu ten świat będzie dla nas lepszy... Ciuszki po maluchu chciałam zawieźć na zbiórkę, nie potrafię wyciągnąć ich z szafy... Te ciuszki i ja sama chyba nadal czekam na małego...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 lutego 2022, 11:14
-
Kingus ostatnio każdy ma jakieś gorszy czas... Nie wiem czy to pogada, czy wojna czy inne bodzce ale jest ciężko...
MamoMisia światełko dla Twojego aniołka (*) ja też szukam pracy, ale ciężko jest bardzo....zaczęliśmy starania tzn.bardziej na zasadzie niech będzie co ma być, nie plinujemy się, nie sprawdzamy, co Bóg da bierzemy na klatę, innego wyjścia nie mamyJulcia 7.05.2012❤️
Laurcia 7.04.2014 ❤️
Wikunia 😇 4.11.2021,31tc💔 -
Kinia , Eliza
Taak, jesteśmy już w domu 🥰 miałam chwilowe takie odciecie, że skupiłam się na nas tutaj, na oswojenie się z sytuacja, dwójka dzieci, wszystko takie dzikie jeszcze jest, uczymy się nowego etapu syn starszy różnie reaguje na malucha i tak trzeba uważać trochę.
A tak to wszystko jest dobrze, Kuba jest kochany ( odpukać ) , ja też juz czuje się coraz lepiej. Pierwsze trzy dni były okropne, ale teraz już jest dobrze 😊.
No i oczywiście też przeraża mnie to co dzieje się na Ukrainie, że jeden psychopata tak zaburzył życie tylu ludziom.. mam wielką nadzieję, że wszyscy tak mu dowala, że facet odpusci..Eliza27, Hubertus4, KiniaKl lubią tę wiadomość
Julka 26.01.2018🕯️💔
Mikołaj 11.06.2019 🌈💙
Jakub 22.02.2022 🌈💙 -
U mnie za chwilę będzie 2miesiące od śmierci mojej córeczki. Dziś na cmentarzu znów zaczęłam sie zastanawiać czy to moja wina że mała nie żyje. Czy mogłam coś zauważyć. Na miesiąc przed porodem było wszystko dobrze, a po porodzie dowiedziałam się że było mało wód płodowych. Lekarz mi tłumaczył że nie wiedzą co się stało I gdzie te wody się podziały. A ja cały czas myślę że może ja? Może powinnam wiedzieć? Jakie to niesprawiedliwe kobiety które nie chcą mieć dzieci mają, a ja tak bardzo marzyłam o swoim i nie mam nic...
-
Milan
Jesli nic Ci sie nie sączylo, to skąd Ty miałaś wiedzieć, że jest mało wód płodowych. Od tego był Twój lekarz prowadzący, on na kontrolnych wizytach powinien kontrolować ilość wód płodowych i w razie co zauważyć, że jest ich mniej- o ile to miało wpływ na to co się stało..
Też straciłam moje pierwsze dziecko, córeczkę w 39tyg. - byla okrecona pepowina, dwa dni przed tragedia mialam badania wszystkie, ktg itp. i bylo wszystko ok.
Bardzo dlugo rozmyślałam, gdzie była moja wina, ale po jakimś czasie zrozumiałam, że takie katowanie siebie nic nie da, nigdy w życiu bym nie pomyślała, że spotka mnie cos takiego i czasami nawet jeśli były jakieś małe oznaki to może i tak nie odebrałoby się ich tak jak już to widzimy po. Nie można się zadręczać.. to czasu nie cofnie, a na pewno gdybys widziala jakieś rażące nieprawidłowości to byś reagowała. Żadna z nas nie chciała stracić dziecka i to wszystko to jakiś cholerny, niesprawiedliwy pech, nieszczęście..Julka 26.01.2018🕯️💔
Mikołaj 11.06.2019 🌈💙
Jakub 22.02.2022 🌈💙 -
Kochane nie obwiniajcie się, bo nic nie mogłyście zrobić...ani na wody ani na pępowinę... u mnie jutro miną 4 lata jak urodziłam drugą córeczkę...bardzo długo obwiniałam się o to że mogłam zostać z nią dłużej w szpitalu i jej nie zostawiać, wtedy być może by żyla...obwiniałam się żę nie mam instynktu macierzyńskiego który powinien był mi podpowiedzieć że stanie się coś strasznego...dzisiaj wiem że to nie była moja wina a wina pielęgniarek a ja zrobiłam wszystko co było w mojej mocy zrobić aby mała żyła, przez swój krótki okres życia miała wszystko co najlepsze łącznie z pampersami których nie było w sprzedaży (takie maleńkie do 500g) nic więcej nie byłam w stanie zrobić...
Co do Ukrainy...myślę o nich codziennie ale i obawiam się przez to wszystko o Polskę gdy minie pierwszy "szał" na pomoc... na 100% firmy będą wykorzystywały fakt że jest u nas tyle ukraińców i będą zaniżali stawki bo przecież ukrainiec przyjdzie do pracy aby w ogóle pracować...ludzie biorą prywatnie matki z dziećmi do siebie aby im pomóc ale czy ktoś się zastanowi że to być może pomoc na dłuższy czas bo przecież nie wywalą takich osób na ulicę jak już ich przygarneli a nie ma tyle miejsc w które mogliby pójść...a jednak utrzymywać ich będzie trzeba.. zaczyna mnie martwić po prostu los polaków...24tc...17.05.2017 córeczka 😇💔
26tc...02.03-19.05.2018 córeczka 😇💔
IV.2019 CB
24tc...11.12.2020 córeczka👼💔
9tc... VI.2021 😇💔
05.05.2022 na świecie pojawił się CUD BARTUŚ ❤
"Wtedy, gdy wydaje mi się, że już nie dam rady
- przypominam sobie kto mi się przygląda..." -
Otóż to właśnie Misiaa dlatego ja coraz bardziej przykładam się do znalezienia dobrej pracy, bo za chwilę mogę nie mieć żadnej szansy, a obiecywałam sobie całą ciążę że pójdę na studia podyplomowe i jak byłam w szpitalu obiecałam małemu że nie ruszyłam tematu jak był pod moim sercem więc zrobię to dla niego jak tylko będzie taka możliwość, do tego potrzebne są pieniądze więc nie mam za czym się oglądać taka prawda. Już jest ciężko znaleźć coś dobrego a co dopiero za jakiś czas 🥺
Dziewczyny każda z nas chciała dla swojego maleństwa jak najlepiej... Nie wiele moglysmy, po czasie każda z nas jest mądrzejsza, wie na co zwrócić uwagę, ale niestety takie informacje dopiero przychodzą po doświadczeniu największej tragedii życia... Nie jesteśmy lekarzami by wiedzieć co może się wydarzyć, a jak widać i lekarze pewnych sytuacji nie są w stanie przewidzieć...
Musimy być silne dla tych maluchów które patrzą na nas z góry, by mogły być dumne, że ich mamy nie poddają się i żyją by za jakiś czas spotkać się z Nimi [*]Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 marca 2022, 09:59
-
Milan, nie obwiniaj się. Tak jak napisałaś, chciałaś tego Maluszka, dbalas, nic więcej nie mogłaś zrobić. Od tego są lekarze, ale jak widać, nie wszyscy są kompetentni. I nie daj sobie wmówić, że nie wiadomo czemu wód było mało. Było mało, bo dzidzia nie siusiala już od jakiegoś czasu i w ten sposób nie produkowała wód. Mnie tak wmówiono po pierwszej stracie, że nie wiadomo co się stało, że tak się zdarza. A wystarczyło żebym trafiła do dobrego specjalisty i zagadka została rozwiązana. Szkoda tylko że tak późno, że nie dociekalam wcześniej, bo najprawdopodobniej, wiedza którą mam obecnie pozwoliłaby mi uratować Córeczkę, którą straciłam teraz.17 czerwca 2015 - (*) Kacperek 30 TC
Wrzesień 2016 - Aniołek 9 tc
7 marca 2019 - Dawidek ❤️ 38 TC - mój Promyczek
16 grudnia 2021 - (*) Martynka 26 tc -
Dokładnie pięknie piszecie. Nie mamy wpływu na nic. I najważniejsze by w końcu przestać się obwiniać. Trzymajcie się, chociaż wiem, że jest ciężko.
Jeszcze nie dość że ta pandemia, to teraz wojna. W dziwnym świecie się żyje. I to tak ciężko nawet sobie do głowy przetłumaczyć.
Kingus jak w pracy? Jak dałaś radę? Ja czuję się dobrze. Nie narzekam.
Milan nie wiń siebie. Każda z nas to robiła. Nieraz człowiek analizuje ale nie koniecznie by to coś pomogło. Niestety musimy żyć z takim bagażem doświadczeń.
Mama Misia na ciuszki daj sobie czas. Nie rób nic wbrew sobie. Ja osobiście do tej pory nie chodzę po znajomych. Do sklepu jeżdżę itd. Ale po stracie unikałam większości miejsc. A jak gdzieś byłam to razem z mężem. Gdzieś przez dwa miesiące po stracie nie kierowałam samochodem, bo nie czułam się na siłach.Eliza27 lubi tę wiadomość
Marysia 30.04.2010r. Nasze Szczęście❤
💔Arturek 27.06.2021r. 37tc👼
Adaś 13.07.2022r. 🌈 -
KiniaKl ja jeżdżę tylko jak muszę czyli lekarz, zakupy (mąż często pracuje w delegacjach), no i z małą teraz do logopedy zaczęłam chodzić więc spotkania raz w tygodniu. Mąż często próbuje mnie gdzieś wyciągnąć, nie potrafię wychodzić. Sąsiadów unikam, teraz chciała nas odwiedzić chrzestna córki ze swoją córką (4 mies.), kontaktowali się z mężem, prosiłam by jeszcze dali mi czas, wiem że nie udźwignę tego. W sklepie jak widzę maluszka to potrafię się rozpłakać, nie wyobrazam sobie spotkać z nimi. Sąsiadka jak chodzi z synkiem na spacery (mały ma 6 mies.) To zamykam się na cztery spusty i zasłaniam okno żeby nie widzieć... Chciałabym z jednej strony spotkać się z przyjaciółmi, ale nie potrafię. Niby umawiam się, a w ostatniej chwili rezygnuję. Dostałam ofertę pracy, wymarzona - odmówiłam bo duże prawdopodobieństwo że będę spotykać znajomych z małymi dziećmi... To już jest dla mnie jak jakieś wariactwo, ale nie potrafię inaczej. Boję się... Byłam raz u psychologa i próbowałam Pani powiedzieć że boję się wychodzić ale spojrzała na mnie powiedziała że nie ma czego i że czas zacząć wychodzić z domu i od tego czasu już nie chce tam chodzić... Sama już nie wiem co jest dla mnie dobre a co nie 😣 bez małej to chyba na prawdę bym nie dała sobie rady
-
Mama Misia bo to jest wszystko świeże. Ja np. 1.5miesiąca po stracie na urodzinkach chrześniaka nie patrzyłam w stronę niemowlaka który też był na tych urodzinach. Siostry córeczkę bez problemu akceptowałam. W kościele nieraz łzy mi leciały jak przychodzili z niemowlętami do chrztu. Teraz po 8 miesiącach już tak nie reaguję na dzieci. Ale na imprezy ze znajomymi i domówki nie chodzę. Jedynie na spandy rodzinne. Tutaj jakoś czuję się w miarę ok. Mąż też uważa że jak mi dobrze w domu to niech tak będzie, nic na siłę.Ale do pracy nie wróciłam. Teraz jestem w kolejnej ciąży. Więc dalej w domku. Ale każda będzie inaczej reagować. A ta psycholog co u niej byłaś to widać że w ogóle nie obeznana z tematem po stracie dziecka. Nie myśl że zwariowałaś. Strata dziecka to takie emocje z którymi człowiek musi sobie poradzić. Że naprawdę inni nie są w stanie sobie tego wyobrazić. To nie jakaś błahostka. To duży stres, nerwy, złudzenie że to sen itd. Tego nie da się od tak wyłączyć w głowie i ciele. Na to potrzeba czasu, siły i spokoju. Buziaki dla Ciebie😘
Mgd lubi tę wiadomość
Marysia 30.04.2010r. Nasze Szczęście❤
💔Arturek 27.06.2021r. 37tc👼
Adaś 13.07.2022r. 🌈 -
Mama Misia, ja z kolei mam odwrotnie. Muszę wychodzić z domu, bo oszaleję. Szukam sobie zajęcia na siłę. Jutro jadę do przyjaciółki, z którą nie widziałam się od pogrzebu Wiki. We wtorek byłam w pracy na kawie, bo biuro obchodziło 18 urodziny. Wracam do nich po Wielkanocy. Byłam już u fryzjera, pozapisywałam się do lekarzy. Za tydzień mam kontrolę u ginekologa, bo nie udało się podczas łyżeczkowania usunąć całego łożyska i trzeba to obejrzeć. Idę do okulisty... Muszę coś robić. Od pogrzebu były dwie imprezy urodzinowe dzieci w najbliższej rodzinie. Nie byliśmy na żadnej. Prezent daliśmy później.
Nie mogę uwierzyć, że za chwilę miną 3 tygodnie... Tak bardzo tęsknię.
Wiktoria 30tc 11.02.2022 👼💔
Aniołek bliźniak Wiktorii 6tc 09.2021
👼💔
04.2022 zaczynamy starania o 🌈🤞🏻
Rośnij Okruszku ❤️🙏🏻
14.06.2022 ⏸️
15.06.2022 beta 27,20
17.06.2022 beta 107,40
23.06.2022 beta 2030,00
28.06.2022 (5+6) jest pęcherzyk ciążowy i żółtkowy
12.07.2022 (7+5) 1,24 cm człowieka z bijącym ❤️
26.07.2022 (9+4) 2,26 cm największego szczęścia
19.08.2022 (12+6) 7 cm uparciucha ♀️
13.09.2022 (16+3) 12 cm dziewuchy ❤️
11.10.2022 (20+3) 384 gramy Gwiazdy 🌟
21.10.2022 (21+6) 494 gramy Asieńki połówkowe: zdrowa dziewczyna ❤️
08.11.2022 (24+3) 730 gramów Kung Fu Asi
06.12.2022 (28+3) 1340 gramów Łobuziary 😻
16.12.2022 (29+6) 1700 gramów Kluski ❤️ USG trzeciego trymestru
03.01.2023 (32+3) 2200 gramów Panienki Hrabianki 🥰
17.01.2023 (34+3) 2500 gramów Laluni 🤩
03.02.2023 (36+6) 3200 gramów naszego Cudu
16.02.2023 (38+5) jest nasza Królowa 👑 3620 gramów, 53 cm, 10/10 punktów -
Dziewczyny dziś minęły 4 miechy od tragicznej wiadomości ale i zaczął się początek czegoś pięknego, dwie kreski na teście, modlimy się żeby wszystko się udało, czuję od rana Wikusie, jak by dawała mi znać (mamuś czuwam nad Wami) są łzy szczęścia, wzruszenia, smutku i strachu. Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie miała piękne zakończenie.
Kingus, Hubertus4, KiniaKl, Martyna09, Evli lubią tę wiadomość
Julcia 7.05.2012❤️
Laurcia 7.04.2014 ❤️
Wikunia 😇 4.11.2021,31tc💔 -
Kinia, miło że pytasz, w pracy ok. Wszyscy stanęli na wysokości zadania i o nic nie pytają, dla mnie tak jest najlepiej. Nie lubię okazywać uczuć przy innych, w sumie obcych ludziach. Od pierwszego dnia rzuciłam się w wir obowiązków, bez żadnej taryfy ulgowej i po tych kilku dniach śmiało mogę powiedzieć że to był już najwyższy czas. Lubię swoją pracę, dobrze się tam czuję i czuję, że w końcu wracam na właściwe tory 🙂
Co do wychodzenia to po pierwszej stracie też unikałam wszystkiego i wszystkich. Widok małych dzieci, niemowląt czy kobiet w ciąży przez wiele miesięcy wywoływał we mnie potok łez. Teraz też jest ciężko, ale bardziej już kontroluję emocje. Raczej nie unikam rodziny i przyjaciół, ale na spotkania w większym gronie, np. wypady z pracy nie mam już ochoty. Tak było za pierwszym razem i tak też jest teraz.
Ale tak jak piszecie, każda z nas potrzebuje czegoś innego, najważniejsze to nie robić nic wbrew sobie, nie zmuszać się, bo tak wypada itp. Tak jak Kinia napisała, strata dziecka i związane z tym emocje to coś czego nikt inny nie jest w stanie zrozumieć. Tak więc Mamo Misia, nie zwariowalas. Jesteś mega dzielna. Mimo wszystko podnosisz się dla Coreczki. Na resztę widocznie potrzebujesz więcej czasu. Pozwól sobie na to i rób tak, żebyś Ty czuła się komfortowo.
AnnaAneczka, 😥 przytulam Cię. ale wiedz też, że widzę w Tobie twardy charakter i ogromną siłę.
Zresztą wszystkie jesteście silaczkami ❤️KiniaKl lubi tę wiadomość
17 czerwca 2015 - (*) Kacperek 30 TC
Wrzesień 2016 - Aniołek 9 tc
7 marca 2019 - Dawidek ❤️ 38 TC - mój Promyczek
16 grudnia 2021 - (*) Martynka 26 tc