Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poronienie Zabieg łyżeczkowania - jak wygląda?
Odpowiedz

Zabieg łyżeczkowania - jak wygląda?

Oceń ten wątek:
  • Justa87 Autorytet
    Postów: 1537 1074

    Wysłany: 3 października 2016, 17:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Zoskaaa ja miałam taki wielki skrzep kila dni od poronienia samoistnego w domu, to było tez ok 10 dni później ...

    Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności jakie panują w naszych sercach...3 aniołki.
    CORCIA 06.09.17r.
  • Jacqueline Autorytet
    Postów: 5448 4182

    Wysłany: 3 października 2016, 22:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ten skrzep po drugim zabiegu był really ogromny - to "coś" po rozłożeniu na papierze miało z 3-4cm szerokości, z 10cm długości i z 2mm grubości, wyglądało jak kawał surowej wątróbki...

    Jak było zwinięte to było właśnie wielkości małego jajka.

    Po pierwszym to miałam może na 1/5 tego co po drugim, a po trzecim to gdzieś tak 1/3 tej wielkości co po drugim.

    Jeśli kogoś odraża opis to skasuję.

    12.12.2017 - jestem :D Izabela, 55cm i 4450g :)
    Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g :)
    Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
    Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
    Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
    Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
  • Zośkaaa Autorytet
    Postów: 1245 719

    Wysłany: 4 października 2016, 14:47

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Justa87 dzięki za odpowiedź. Cos tam widocznie zostało i teraz się usuwa.

    Jacqueline, nie odraża, przeciwnie, nawet w pewien sposób mi pomagasz dokładniejszym opisem bo własnie ten drugi większy skrzep też przypisałabym do takiej surowej wątróbki. Jednak z rozmiarami mnie pobiłaś, bo na długość po rozłożeniu u mnie to "coś" mogło mieć z 5-6cm. Szerokości też około 3cm. Zauważyłam jeszcze w tym moim "czymś" coś białego, nie wiem czy to był jakiś kawałek tkanki, nie mam pojęcia...
    Wczoraj wieczorem nie miałam żadnego horroru, w nocy tylko wyleciało kilka maluteńkich skrzepów.
    A dziś znów powtórka z wczoraj, od rana elegancko, brzuch mnie nie bolał, a od jakiejś godziny znów czuję. Nie wiem czy to po powieszaniu prania? Chyba nie, co? Dziś jeszcze dodatkowo od godzin południowych nie zauważyłam żadnych plamień, krwi, niczego. Więc niby czysto, a brzuch boli. Pewnie coś i tak poleci, dość już tego mam.

    oar8ikgnjlcssob7.png
    qdkk2n0arn45g84d.png
    Aniołek <3 [*] 17.09.2016 9tc
    Aniołek <3 [*] 02.2018 5/6tc
    01.12.2018 - Nasz Wielki Cud Czarek ❤

    Starania o drugie bobo od 10.2019
  • Jacqueline Autorytet
    Postów: 5448 4182

    Wysłany: 4 października 2016, 17:00

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wiesz, ja bardzo długo krwawiłam po każdym zabiegu, po każdym kolejnym o 2 dni dłużej gdzieś. Zawsze miałam tak, że pierwsze 2 dni minimalne tyci plamienie przy podcieraniu, a potem do 10-14 dnia po zabiegu krwawienie najpierw jak okresowe z czasem zmieniające się w plamienia. U mnie zabiegi były w 10/11tc wg OM.

    To coś jasnego to wyglądałoby na pozostałości jakiejś tkanki, położna mi tłumaczyła przy ostatnim poronieniu co mam zabezpieczyć do badania dla nich skoro uparłam się na tabletkach i mówiła, że tkanka to będzie właśnie jasnoróżowe, tzw. cielisty kolor. Nie zauważyłam u siebie nic takiego przy tych resztkach co Ci napisałam, ale maluszek był właśnie taki baaaardzo jasno różowy, można powiedzieć w sumie, że beżowy (tak, ostatnim razem uparłam się, że chcę spróbować na tabletkach i maluszek "wyszedł sam", ale i tak mnie doczyszczali bo krwotoku dostałam, zabieg był na żywca i wbrew pozorom nie było jak z horroru, @ mam porównywalnie bolesne).

    Wiesz, to jest rozchwianie hormonalne i jakieś dziwaczne bóle mogą się zdarzać czy plamienia w pierwszych cyklach, ale jeśli coś Cię całkiem niepokoi czy to będzie znów jakieś mocniejsze krwawienie to uderzaj do lekarza, nawet na IP.

    12.12.2017 - jestem :D Izabela, 55cm i 4450g :)
    Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g :)
    Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
    Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
    Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
    Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
  • Zośkaaa Autorytet
    Postów: 1245 719

    Wysłany: 4 października 2016, 18:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wysłałam Ci zaproszenie do przyjaciółek, jeśli możesz, zaakceptuj :)

    Zabieg na żywca? Łoo... Twardzielka. Na tabletki chyba bym się też nie zdecydowała...

    oar8ikgnjlcssob7.png
    qdkk2n0arn45g84d.png
    Aniołek <3 [*] 17.09.2016 9tc
    Aniołek <3 [*] 02.2018 5/6tc
    01.12.2018 - Nasz Wielki Cud Czarek ❤

    Starania o drugie bobo od 10.2019
  • Jacqueline Autorytet
    Postów: 5448 4182

    Wysłany: 4 października 2016, 20:44

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    No mocno krwawiłam, duża podpaska w 10 minut mokra.

    A pozwolili mi rano zjeść śniadanie i nie mogli mnie uśpić, niby jakiegoś głupiego jasia mieli dać, coś tam wstrzyknęli, ale żadnej różnicy nie czułam, zresztą po niespełna minucie i tak zaczęli grzebać.
    Nie trwało to długo, może z minutę, góra dwie.
    Skurcze krzyżowe bolą bardziej ;)

    Chciałam uniknąć zabiegu, ale bo to już byłby trzeci, no jednak nie dało się, ale może tak mocno nie skrobali skoro maluszek sam wyszedł.
    A po tabletkach to bolało tylko jak w @ po pierwszej dawce, później wcale praktycznie, tylko w niedzielę delikatne skurcze, prawie bezbolesne, po ostatnich tabletkach.

    12.12.2017 - jestem :D Izabela, 55cm i 4450g :)
    Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g :)
    Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
    Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
    Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
    Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
  • nadziejaaaaa Autorytet
    Postów: 357 226

    Wysłany: 5 października 2016, 07:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Witam dziewczyny, myślałam że tutaj nie trafię a jednak... Wczoraj na wizycie okazało się że niestety płód się nie rozwija i jest martwy. W piątek mam zabieg- boję się. Całą tą ciążę która nie przetrwała tłumaczę sobie tym że płód musiał być na tyle słaby lub chory że tak po prostu musiało być...

    Aniołek <3 7.10.2016. <3
    "Nienarodzone dzieci nie odchodzą.. one tylko zmieniają datę przyjścia na świat"

    Niedoczynność tarczycy, Hashimoto,,Mutacje,Trombofilia... Niekończąca się opowieść...

    In vitro start kwiecień 2019
    Punkcja 15.04 pobrano 12 komórek
    Transfer 16.05
    7dpt beta 49 😍
    9dpt 151 😍
    11dpt 350 😍
    15dpt 2148 😍
    18dpt 6823 😍
    22 dpt mamy ❤️ 😍😍
  • Justa87 Autorytet
    Postów: 1537 1074

    Wysłany: 5 października 2016, 12:17

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    To ciezki czas dla Ciebie, wiemy o tym kazda która tu trafiła...nie ma słów na pocieszenie. czas leczy rany...

    Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności jakie panują w naszych sercach...3 aniołki.
    CORCIA 06.09.17r.
  • Zośkaaa Autorytet
    Postów: 1245 719

    Wysłany: 5 października 2016, 12:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    nadziejaaaaa, kochanie, Ty też?
    Jeszcze niedawno wzajemnie sobie kibicowałyśmy... Też niestety tu trafiłam... Wiem co czujesz... Trzymaj się kochana...

    Jacqueline tylko Ty wiesz jaki to był ból i mozesz mówić, że znośny, ale dla mnie to brzmi przerażająco i boleśnie ;)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 października 2016, 12:44

    oar8ikgnjlcssob7.png
    qdkk2n0arn45g84d.png
    Aniołek <3 [*] 17.09.2016 9tc
    Aniołek <3 [*] 02.2018 5/6tc
    01.12.2018 - Nasz Wielki Cud Czarek ❤

    Starania o drugie bobo od 10.2019
  • nadziejaaaaa Autorytet
    Postów: 357 226

    Wysłany: 5 października 2016, 15:44

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Zośka- tak niestety się stało. Nic tego nie zmieni- wiem jednak i czuję to że kiedyś na pewno zostanę mamą, wierzę w to z całych sił. Tak kibicowałyśmy sobie- widziałam że u Ciebie też stało się coś złego- jednak nie pytałam aby nie sprawiać bólu.

    Troszkę się sama do tego przygotowałam psychicznie- gdyż od tamtego tygodnia czułam że coś jest nie tak. I może lepiej że wcześniej jakoś to wypłakałam a nie że spadło to na mnie wczoraj jak grom z jasnego nieba na wizycie. Wiedziałam co usłyszę.

    Wiem że może wydać się to Wam straszne że tak piszę bez emocji- nie tak nie jest. Pragnęliśmy z mężem tego dziecka bardzo, stało się inaczej. Jak już wcześniej pisałam tłumaczę sobie to tym że lepiej teraz niż jeżeli miało by ono później cierpieć.

    Chcę żeby było już po zabiegu- bardzo się go boję ale wiem że się inaczej nie stanie i chce dalej żyć i móc za pare miesięcy starać się żeby jednak zostać Mamą.

    Aniołek <3 7.10.2016. <3
    "Nienarodzone dzieci nie odchodzą.. one tylko zmieniają datę przyjścia na świat"

    Niedoczynność tarczycy, Hashimoto,,Mutacje,Trombofilia... Niekończąca się opowieść...

    In vitro start kwiecień 2019
    Punkcja 15.04 pobrano 12 komórek
    Transfer 16.05
    7dpt beta 49 😍
    9dpt 151 😍
    11dpt 350 😍
    15dpt 2148 😍
    18dpt 6823 😍
    22 dpt mamy ❤️ 😍😍
  • Zośkaaa Autorytet
    Postów: 1245 719

    Wysłany: 5 października 2016, 17:05

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja niestety nic nie czułam... Tzn. czułam się świetnie... Więc uważałam, że u maluszka też świetnie... Nie byłam przygotowana na wieści typu młodszej ciąży... Maluszek jeszcze trochę walczył, jednak nie za długo...

    Mogę zapytać co takiego się działo, że przeczuwałaś, ze jest coś nie tak?

    Też bardzo bałam się zabiegu, nie wiem jak u Ciebie praktykują, czy dostaniesz tabletkę, ja nie dostałam i się cieszę... Ogólnie nic nie czułam, spałam, nie bolało... Strach okazał się niepotrzebny... Ale dobrze Cię rozumiem, też chciałam mieć jak najszybciej wszystko za sobą...

    oar8ikgnjlcssob7.png
    qdkk2n0arn45g84d.png
    Aniołek <3 [*] 17.09.2016 9tc
    Aniołek <3 [*] 02.2018 5/6tc
    01.12.2018 - Nasz Wielki Cud Czarek ❤

    Starania o drugie bobo od 10.2019
  • Bella_Bella Autorytet
    Postów: 3366 1723

    Wysłany: 5 października 2016, 22:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Czesc Dziewczyny... Dzisiaj dowiedziałam się ze serduszko nie bije... Mam zdecydować czy zabieg czy odstawić leki i pozwolić działać naturze... Nie wiem co robić...

    m3sxskjoa5ll377l.png
    34bwk0s3uvbnlpvu.png
  • Jacqueline Autorytet
    Postów: 5448 4182

    Wysłany: 5 października 2016, 22:31

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Bella - jeśli masz nerwy na to żeby być "żywą trumną" to lepiej spróbować samoistnie, ewentualnie z pomocą tabletek, ale to już trzeba liczyć się z parodniowym pobytem w szpitalu bo może od razu nie ruszyć. Po samoistnym można nawet w najbliższym cyklu wrócić do starań, organizm traktuje to po prostu jak okres, po zabiegu lepiej odczekać do pierwszej miesiączki.

    Nadzieja - ja również starałam się ostatnio przygotować i jak zobaczyłam pierwsze plamienia (jeszcze przed usg) to stwierdziłam co ma być to będzie, ale jak pierwszy raz zobaczyłam serduszko i potem kolejny, ciąża rozwijała się niby prawidłowo gdyby nie te tyci plamienia, to cały plan legł w gruzach i ryczałam w domu :/ Ale dobre jest takie tłumaczenie jak piszesz, mogło po prostu coś pójść nie tak i następnym razem będzie dobrze :) Znam kilka par u których pierwsza ciąża poronienie a potem doczekali się więcej niż 1 bobaska. I tak też sobie tłumaczyłam po pierwszym, nawet po drugim, ale ja to jakiś dziwny przypadek, choć mam nadzieję, że jeszcze się doczekamy ;)

    Zośka - może ból wydawał mi się znośniejszy, bo położna trzymała mnie za rękę? Sama nie wiem, ale trzymała mnie tak delikatnie za dłoń i jak zacisnęłam no mocniej w trakcie zabiegu to ona też i pogłaskała mnie ;) Ogólnie położne były bardzo miłe.

    12.12.2017 - jestem :D Izabela, 55cm i 4450g :)
    Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g :)
    Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
    Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
    Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
    Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
  • nadziejaaaaa Autorytet
    Postów: 357 226

    Wysłany: 6 października 2016, 07:50

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Zośka przeczucia miałam takie że przestały mnie nagle boleć piersi- urosły na samym początku o rozmiar większe a później przestałam je w ogóle czuć, nie byłam już taka senna, apetyt się zmniejszył no i mdłości zanikły- dziwne to było. Gdy zobaczyłam że wyniki się też nie polepszają już wiedziałam na co mam się szykować- tak po prostu miało być...

    Aniołek <3 7.10.2016. <3
    "Nienarodzone dzieci nie odchodzą.. one tylko zmieniają datę przyjścia na świat"

    Niedoczynność tarczycy, Hashimoto,,Mutacje,Trombofilia... Niekończąca się opowieść...

    In vitro start kwiecień 2019
    Punkcja 15.04 pobrano 12 komórek
    Transfer 16.05
    7dpt beta 49 😍
    9dpt 151 😍
    11dpt 350 😍
    15dpt 2148 😍
    18dpt 6823 😍
    22 dpt mamy ❤️ 😍😍
  • llallka Autorytet
    Postów: 738 523

    Wysłany: 6 października 2016, 10:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Bella_Bella wrote:
    Czesc Dziewczyny... Dzisiaj dowiedziałam się ze serduszko nie bije... Mam zdecydować czy zabieg czy odstawić leki i pozwolić działać naturze... Nie wiem co robić...
    Bardzo mi przykro skarbie z powodu tego co Cię spotkało- niestety sama musisz zadecydować czy jesteś w stanie oczekiwać na samoistne poronienie (które do końca nie wyklucza możliwości zabiegu) czy od razu zgłosić się do szpitala na indukcje poronienia a potem ewentualny zabieg. Lekarze twierdzą, że dla organizmu jest lepiej jeśli sam się oczyści jednak nie za cenę zdrowia psychicznego.

    nzjdyx8dfh9ywefg.png
  • llallka Autorytet
    Postów: 738 523

    Wysłany: 6 października 2016, 10:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jacqueline wrote:
    Bella - jeśli masz nerwy na to żeby być "żywą trumną" to lepiej spróbować samoistnie, ewentualnie z pomocą tabletek, ale to już trzeba liczyć się z parodniowym pobytem w szpitalu bo może od razu nie ruszyć. Po samoistnym można nawet w najbliższym cyklu wrócić do starań, organizm traktuje to po prostu jak okres, po zabiegu lepiej odczekać do pierwszej miesiączki.

    Nadzieja - ja również starałam się ostatnio przygotować i jak zobaczyłam pierwsze plamienia (jeszcze przed usg) to stwierdziłam co ma być to będzie, ale jak pierwszy raz zobaczyłam serduszko i potem kolejny, ciąża rozwijała się niby prawidłowo gdyby nie te tyci plamienia, to cały plan legł w gruzach i ryczałam w domu :/ Ale dobre jest takie tłumaczenie jak piszesz, mogło po prostu coś pójść nie tak i następnym razem będzie dobrze :) Znam kilka par u których pierwsza ciąża poronienie a potem doczekali się więcej niż 1 bobaska. I tak też sobie tłumaczyłam po pierwszym, nawet po drugim, ale ja to jakiś dziwny przypadek, choć mam nadzieję, że jeszcze się doczekamy ;)

    Zośka - może ból wydawał mi się znośniejszy, bo położna trzymała mnie za rękę? Sama nie wiem, ale trzymała mnie tak delikatnie za dłoń i jak zacisnęłam no mocniej w trakcie zabiegu to ona też i pogłaskała mnie ;) Ogólnie położne były bardzo miłe.
    Z całym szacunkiem, ale chyba trochę przesadziłaś z tym określeniem wziętym w cudzysłów w pierwszym akapicie. Miej proszę na uwadze, że dla niektórych osób, zwłaszcza, tych które są dopiero na etapie oswajania się z koszmarem poronienia, takie określenie może być bardzo bolesne.

    nzjdyx8dfh9ywefg.png
  • Jacqueline Autorytet
    Postów: 5448 4182

    Wysłany: 6 października 2016, 14:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    llallka - może jest to faktycznie dość dosadnie wyrażone, ale jest tak a nie inaczej niestety :/ Poronienie - w jakikolwiek sposób miałoby się odbyć to i tak ciężko jest się na to przygotować.

    "Oswajałam się" z tym koszmarem 3, można powiedzieć 4 razy, za pierwszym razem było najgorzej. Najbardziej denerwowały mnie słowa takie ni stąd ni z owąd, że poczekajcie, zróbcie sobie przerwę, będzie dobrze. Zero pytań co planujemy, pogadania na ten temat. Jakby samo czekanie mogło coś dać.

    12.12.2017 - jestem :D Izabela, 55cm i 4450g :)
    Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g :)
    Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
    Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
    Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
    Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
  • Jacqueline Autorytet
    Postów: 5448 4182

    Wysłany: 6 października 2016, 14:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Takie rzeczowe traktowanie poronienia może wydaje się surowe, ale z perspektywy czasu i własnych doświadczeń uważam, że tak lepiej dla mojej psychiki.

    Tęsknię, bardzo tęsknię, za wszystkimi moimi maleństwami, tym bardziej, że ostatnim razem widziałam je, sama zaniosłam położnej. Zawsze będę miała ten widok przed oczami.

    Ale to jest życie, ja mam jakieś zdanie na konkretny temat, ktoś może mieć inne.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 października 2016, 14:58

    12.12.2017 - jestem :D Izabela, 55cm i 4450g :)
    Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g :)
    Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
    Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
    Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
    Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
  • Zośkaaa Autorytet
    Postów: 1245 719

    Wysłany: 6 października 2016, 15:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Bella_Bella wrote:
    Czesc Dziewczyny... Dzisiaj dowiedziałam się ze serduszko nie bije... Mam zdecydować czy zabieg czy odstawić leki i pozwolić działać naturze... Nie wiem co robić...

    Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty, wiem co czujesz...
    Ja na przykład wolałam mieć to jak najszybciej za sobą i zdecydowałam się na zabieg... Liczę się z tym, że po zabiegu regeneracja trwa trochę dłużej (lekarz mi powiedział, że będziemy mogli się starac po 2 miesiączce), ale nie wiem czy dałabym radę (psychicznie) jeszcze dłużej czekać aż wszystko samo ruszy... A nie zapowiadało się aby w najbliższym czasie jakoś szybko ruszyło... Musisz sama zdecydować...

    nadziejaaa - u mnie było ogólnie tak, że nie miałam problemu z mdłościami w ogóle (ale moja mama też w żadnej z 3 ciąż także chyba mam to po niej), senna byłam, piersi mnie bolały, nic, absolutnie nic nie dawało mi powodu do zmartwień... Piersi praktycznie przestały mnie boleć jakieś 2 - 3 dni temu. Chyba beta spadła całkowicie, muszę to sprawdzić. To Ty faktycznie mogłaś się trochę psychicznie przygotować...

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 października 2016, 15:23

    oar8ikgnjlcssob7.png
    qdkk2n0arn45g84d.png
    Aniołek <3 [*] 17.09.2016 9tc
    Aniołek <3 [*] 02.2018 5/6tc
    01.12.2018 - Nasz Wielki Cud Czarek ❤

    Starania o drugie bobo od 10.2019
  • Zośkaaa Autorytet
    Postów: 1245 719

    Wysłany: 6 października 2016, 15:46

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ogólnie nie wiem czy mi się tylko wydaje ale zauważyłam, że paskudne są tygodnie 5/6 i 9/10. Paskudne pod względem takim, że chyba jest wtedy najwięcej poronień z tego co widzę...

    oar8ikgnjlcssob7.png
    qdkk2n0arn45g84d.png
    Aniołek <3 [*] 17.09.2016 9tc
    Aniołek <3 [*] 02.2018 5/6tc
    01.12.2018 - Nasz Wielki Cud Czarek ❤

    Starania o drugie bobo od 10.2019
1 2 3 4
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Koronawirus a problemy z płodnością - o emocjach w obliczu pandemii

Pandemia koronawirusa szczególnie mocno uderza w pary starające się o dziecko lub zmagające się z niepłodnością. Jak radzić sobie z emocjami w tym trudnym czasie? Na czym skupić swoją energię i uwagę? Jak obecny czas może przysłużyć się płodności? Czy z obecnej sytuacji można wyciągnąć dobrą lekcję? O tym wszystkim opowiada doświadczona psycholog, każdego dnia wspierająca pary w drodze do rodzicielstwa - Justyna Kuczmierowska. 

CZYTAJ WIĘCEJ

Znaczenie jakości męskiego nasienia

Jest wiele czynników, które wpływają na szanse na zajście w ciążę u pary, która marzy o rodzicielstwie. Jednak niewątpliwie wśród najważniejszych jest odpowiednia jakość komórki jajowej i plemników. Wyjaśniamy, dlaczego jakościowe komórki jajowe czasami nie gwarantują sukcesu. Jakie znaczenie odgrywa jakość męskiego nasienia? Jak wygląda diagnostyka i leczenie?

CZYTAJ WIĘCEJ

Brak ochoty na seks... - najczęstsze przyczyny niskiego libido u kobiet

Czym jest libido i jakie czynniki mają największy wpływ na popęd seksualny? Co robić, kiedy brak ochoty na seks? Przeczytaj o najczęstszych przyczynach niskiego libido u kobiet oraz dowiedz się, jak możesz poradzić sobie z tym problemem. 

CZYTAJ WIĘCEJ