Zaczynamy- pocztakujace wracaja do staran od Nowego Roku
-
WIADOMOŚĆ
-
Mysia 15 wrote:@ powinna przyjść 08.05. ale nie nastawiam się za bardzo na ten cykl, ponieważ mąż był w delegacji i z było słabiutko, więc to byłby cud
rozumiem, pytam ponieważ nie masz udostępnionego wykresu, ale nie dziwie się ja się tak ogromnie nakręciłąm w ostatnim cyklu, że teraz nie mogę sobie na to pozwolić, a czytając komentarze dające nadzieje się jeszcze bardziej nakręcałam.
cuda też się zdarzają! ale czas pokarze, nie ma co się nastawiać.
tak trzymaj!
a ja trzymam kciukiMysia 15 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMysia 15 wrote:@ powinna przyjść 08.05. ale nie nastawiam się za bardzo na ten cykl, ponieważ mąż był w delegacji i z było słabiutko, więc to byłby cud
Mysia cuda się zdarzają a jak nie teraz to się uda w następnym cyklu w co bardzo wierzę
Nejważniejsze jest to, żebyś dobrze się czuła i miała dobre nastawienie
Rozmawiałaś z mamą?
Cieszę się że się wczoraj odezwałaś bo martwiłam się o Ciebie kibicuję Wam z całego sercaMysia 15 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyhey
ja wczoraj miałam taki zrypany dzień że nawet na komputer nie wchodziłam, pojechałam na 6 do tego lekarza, nawet mi się udało dostać, byłam 5, ale było straszne zamieszanie bo nie było tego lekarza co miał być tylko inna, ta babka u której byłam ostatnio, ale jak zaczęła przyjmować to za raz ją wezwali na górę na jakąś operację ginekologiczną, to część osób poszło, na ale ja czekałam, wysiedziałam się do 13, ale mogłam nie czekać bo nie zbadała mnie wcale ani usg nie zrobiła, tylko kazała znowu brać duphason przez 5 dni i czekać a jak w ciągu 10 dni nie będzie nadal okresu to znowu przyjść, ale ja nie będę chyba brała tego leku, czekam aż sama okresu dostanę, ale jeszcze nie wiem zastanowię się -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyTruskaweczka83 - a masz umowę na czas określony czy na zastępstwo bo to też różnica ? z tego co ja wiem to nie trzeba być w 3 miesiącu ciąży możesz być np w 6 tygodniu iść na L4, tylko jest taki wymóg że trzeb pracować minimum 3 miesiące żeby iść na L4, a Ty pracujesz od września więc to Ciebie nie dotyczy, na pewno zasiłek do porodu będzie Ci się należał, a potem może wprowadzą te roczne becikowe 1 tyś zł to by Was poratowało
-
lucy1983 wrote:Rachele - dobrze, że się odezwałaś Kochana Kamień spadł mi z serca, bo się zamartwiałam o Ciebie. Na pewno się stresujesz bardzo tymi ponownymi plamieniami, ale mam nadzieję, że sytuacja zostanie opanowana. Nie myślałaś żeby się wcześniej wybrać do lekarza albo chociaż do szpitala podjechać?
Kkasieńka - ja też bym koniecznie sprawdziła te plamienia... po co się zadręczać. Wrócę jeszcze do twojego męża i ksywki Słodka z was musi być para Ale ja i tak nie mogę sobie Ciebie wyobrazić z małą piłką
Kehlana - kochana, powiedz o co chodzi z tą pracą? Byłaś teraz na zwolnieniu i coś marudzą czy ogólne problemy w firmie? Na pewno ci tego teraz nie potrzeba...
Witaj Kochana,
usg mam 12 maja... i tak troszke wczesniej niz zalecil lekarz, potem kolejne juz dawno zarezerwowane w klinice, gdzie chcialabym rodzic na 26 maja. Na razie, dzieki Bogu, moje plamienia sa malenkie, 2 tyg, temu to byl praktycznie potop szwedzki w porownaniu z tym co teraz. Jestem zawsze gotowa by jechac do szpitala ale dopoki bedzie tak jak teraz leze i biore progesteron.... Lekarz w szpitalu powiedzial mi, ze moge plamic caly czas...Odliczam kazdy dzien do usg i dziekuje Bogu, ze nie jest gorzej. Staram sie trzymac dzielnie ale ostatnio nagle zaczynam plakac..jestem zmeczona psychicznie...kazda wizyta w lazience to dla mnie koszmar.... Chcialabym usnac i obudzic sie za 10 dni!
Dosyc tego marudzenia
A co u Ciebie? Jak sie czujesz? Jak samopoczucie? Plany na najblizsze dni?
Fasolka 9tyg (24.12.14)
-
KkasienkaA wrote:Ja już po wizycie. Powiedział, że nic złego poza tym łożyskiem przodującym nie widzi (a Młody jeszcze wsadzał akurat nogę w to miejsce gdzie łożysko schodzi na szyjkę). Całe szczęście szyjka długa i z tym ok. Serce wali 146. Ale powiedział, że te krwawienia to nic normalnego ani nic dobrego, więc mam odpoczywać, bardzo uważać na siebie i dupka zwiększyć na razie 3x2 i kilka leków rozkurczowych mi dał, żebym sobie sprawdziła, które dla mnie najlepsze... Pobrał też posiew z szyjki, za tydzień mają być wyniki, ale i bardziej krwawię teraz...
Ehhh no to w takim razie kładę się... i czekam do października!
KkasienkaA, wazne ze Twoje Malenstwo rosnie zdrowo i ladnie
Powiedzial Ci lekarz jaka jest przyczyna plamien?
Ja dolaczam do grona lezakujacych ..... moze w cos pogramy
Fasolka 9tyg (24.12.14)
-
Mysia, Kochana, trzymam mocno mocno kciuki!! Jak Julenka? Mam nadzieje, ze wszystko dobrze
Jangwa, jak sie czujesz? Jestes jeszcze w szpitalu prawda?
Mama_Mai, dzis wraca Twoj maz? Teraz dluzszy weekend wiec naciesz sie mezem i niech da o Ciebie ...o Was
Kiedy masz kolejna wizyte?
Kehlana, Truskaweczka.... ciezka sytuacja... Az sie gotuje we mnie, ze nie jestesmy praktycznie wogole chronione. W tych czasach az strach pomyslec o staraniach....o zalezeniu rodziny... Kazde pokolenie ma swoje problemy i swoja wojne do stoczenia.... ale jesli chodzi o macierzynstwo wydaje mi sie, ze naszym rodzicom bylo latwiej... Nie mowimy przeciez o sytuacji kiedy chce sie kupic kolejny samochod, itp ale o minimum do ktorego mamy prawo, by przezyc.. przezyc nie godnie zyc, bo to juz nie jest osiagalne....
Przede mna tez trudne decyzje jesli chodzi o prace.... ale staram sie nie myslec do najblizszej wizyty, bo mam juz dosc stresu.... jak tylko o tym mysle, to noz mi sie normalnie w kieszeni otwiera....
Zycze wszystkim radosnego dniaMysia 15 lubi tę wiadomość
Fasolka 9tyg (24.12.14)
-
nick nieaktualnyRachele tak,maz wraca dzis wieczorem juz sie go doczekac nie moge
a jezeli chodzi o wizyte to musze sie umowic na jakas w maju, ale u innego gina bo mojego lekarza nie ma przez caly maj zapisalam sie do niego na 3.06. Usg genetyczne bede miec 27 maja w Lodzi.
A jesli chodzi o moje doleglowosci to zaczelam brac ten Lactovaginal. Niby zauwazylam roznice, mniej mnie swedzi, ale czuje zdecydowanie wieksza wilgoc i kolor sluzu sie nie zmienia (wedlug mnie ma lekko zielonkawy odcien, ale lekarz czegos takiego nie stwiedzil na badaniu) i nie jest taki rozciagliwy jak na poczatku. Poczekam do konca brania tych tabletek, a pozniej pojde do tego innego gina zobacze co powie. Troche sie martwie bo niby nie ma infekcji a kolor sluzu sie zmienil. Chociaz czytalam gdzies, ze taka zmiana w sluzie moze miec zwiazek ze stresem a obecna ciaza jest mimo wszystko bardzo dla mnie stresujaca...Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 kwietnia 2015, 09:56
-
Rachele pobrał ten posiew, żeby sprawdzić, czy to nie infekcja jakaś, ale najprawdopodobniej to te łożysko przodujące. No cóż Kochana leżymy i koniec, nie ma wyjścia, teraz Maluchy są najważniejsze
Rachele Kochana trzymaj się, odliczaj dni, niestety najgorsze jest to że właśnie mamy małe możliwości, żeby się czymś zająć tak na leżąco, a wtedy czas płynął by szybciej... Jak chodziłam do pracy to dni mi aż uciekały. A teraz ciągną się niemiłosiernie... Ale wierzę Kochana, że na USG wszystko będzie dobrze i zobaczysz ślicznego Waszego Bąbla. -
Rachele, kochanie, na pewno będzie dobrze! Lekarz Ci powiedział, że plamienia mogą być, więc nie jest to na pewno nic nienormalnego. Niektóre ciąże tak mają i tyle, choć nawet nie chcę sobie wyobrażać, co przez to przeżywasz. Trzymam kciuki za piękne USG 12! I życzę dużo siły i cierpliwości na najbliższe tygodnie.
Ja zaczęłam czytać sobie kodeks pracy (i tak muszę to robić w związku z egzaminem zawodowym, który mam za 3 tygodnie) i rozważam wszystkie możliwe scenariusze starań w kontekście zmiany pracy. Konkluzje do tej pory - jeżeli zajdę przed zmianą pracy, super - ale tylko, jeżeli znowu nie poronię... Gdyby tylko ktoś mógłby mi to zagwarantować, ech...Rachele lubi tę wiadomość
5tc [*] 04.2015
10tc [*] 01.2015 -
nick nieaktualnyRachele, kochana musisz być dobrej myśli Wiem, że jest ciężko, ale musisz być silna i starać się zachować spokój
U mnie każda wizyta w toalecie to też stres, bo w tamtej ciąży mniej więcej na tym etapie zaczęły się plamienia, ale jakoś próbuję się uspokoić biorę trzy głębokie wdechy i mówię sobie, że wszystko będzie dobrze No i do tej pory jest czyściutko.
Poza tym czuję się w miarę dobrze ale jestem zmęczona i senna i dużo odpoczywam. Najgorzej jest rano, jak jestem sama w domu, bo mam teraz zwolnienie do przyszłej środy. Lekarz oprócz zwolnienia nic mi nie dał, wiesz jak to tutaj jest, jak się utrzyma to ok, jak nie to tak miało być... Mam tylko te witaminy prenetalne i magnzez.
Wizytę miałam mieć w środę 06.05 ale dzisiaj do mnie dzwonili, że muszą przełożyć na czwartek rano 07.06 bo lekarz ma jakieś tam sprawy rodzinne, więc jeszcze tydzień czekania... Ale mam nadzieję, że jakoś dam radę mąż od jutra jest 3 dni w domu, to będzie mi raźniej
Poza tym kupiłam 5 książek na mojego kindla i czas jakoś leci
Trzymam kciuki za Ciebie Obłóż się książkami i dobrymi filmami i czas jakoś zleci -
nick nieaktualny
-
Przede wszystkim chciałam Wam bardzo podziękować za wszystkie ciepłe i dodające otuchy słowa jakie napisałyście po tej nieszczęsnej niedzieli! Były one oparciem dla mnie. Czytała je wielokrotnie gdy było naprawdę źle. Dodawały mi one odwagi.
Nie udzielam się teraz na forum, ponieważ mam naprawdę ciężki okres w życiu, ale czytam Was codziennie i bardzo się cieszę z kolejnych dobrych wiadomości! Łezka mi się kręci gdy czytam o kolejnych naszych forumowych córeczkach lub nowych Fasolinkach.
Rozmowa z mamą nic nie dała. Uważa, że to ja jestem winna, ponieważ powinnam wysłuchać, a ja bezczelnie się zdenerwowałam i wyszłam obrażona, a ona oczywiście jak zwykle nie chciała nic złego. Ona się martwi, że nie mam pracy i nie chodzę na rozmowy kwalifikacyjne. Uroiła sobie na dodatek, że gdyby ona na przykład piła lub wszczynała awantury to ja bez skrupułów wyrzuciłabym ją z domu.Tato jej tłumaczy, żeby nie wygadywała takich bzdur, ale ona nie da sobie tego wytłumaczyć. Nurza się w tej wizji wyrzucenia i w swoim nieszczęściu, że ma taką wyrodną córkę. A ja naprawdę uważam, że nie robię jej krzywdy. Rozmawiałam z moja siostrą i on też mówi, że byłam za dobra i za bardzo dałam sobie wejść na głowę. To mnie bardzo boli, ponieważ naprawdę się starałam. Powiedziała do taty żebyśmy się od nich odłączyli. I tato mi to w poniedziałek wykrzyczał. Nie powiedziała mi tego wprost. Do tej pory było tak, że raz gotowałam obiad ja, raz rodzice. Zakupy też robiliśmy na pół. Ja np kupowałam zawsze makaron, olej itd ponieważ bardziej orientowałam się w promocjach. Oni np mięso, chociaż też starała się dokładać do tego. Rachunki opłacamy na połowę- ja mam 3 do opłacenia i oni 3. Więc się odłączyliśmy. Nie biorę od nich nic nawet tego co ja kupiłam. Kupię to dla siebie jeszcze raz.
Ale najgorsze jest to, że Jula od soboty codziennie ma gorączkę. W dzień 39,7 w nocy 40,4. Byłam już dwa razy u lekarza i ona twierdzi, że teraz jest wirus, który powoduje gorączkę tygodniową. Jula jest już przeźroczysta, schudła, sińce pod oczami, krwotoki z nosa i jest taka przeraźliwie smutna. Tak bardzo się o nią martwię. Rodzice tylko ze względu na nią się odzywają więc ja też się odzywam. Ale jest mi tak cholernie przykro, że nie potrafią mi pomóc i ugotować chociaż dla nas głupich ziemniaków gdy widzą, że Jula jest chora, marudzi strasznie i cały czas wymaga mojej uwagi. I ja jeszcze gotuję obiady, ponieważ przecież mąż musi coś jeść. Ciężko pracuje przecież.
Jestem zmęczona psychicznie i fizycznie. Martwię się tak strasznie o Julkę.
I nie rozumiem tej całej sytuacji z mamą. Od lutego jej nie było, ponieważ miała wymianę biodra potem rehabilitację. I było dobrze. Jeździłam do nie non stop żeby jej coś przywieźć, pomóc czy po prostu porozmawiać. Teraz jest w domu tydzień i takie rzeczy się porobiły. Nie mogę sobie tego poukładać w głowie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 kwietnia 2015, 10:23
-
nick nieaktualnyKkasieńka jak tam relacja z mężem? Wrócił po rozum do głowy?
Wiesz, mój też czasem marudzi i pyta się co cały dzień robiłam i czemu tego a tego nie mogłam zrobić i czemu jestem taka marudna albo wybuchowa albo płaczliwa, to ja mu raz pokazałam raz rozdział książki o ciąży gdzie opisane jest jak czuje się kobieta w ciąży, o zmianach hormonalnych i jaki to wysiłek dla jej ciała - jakby biegła cały czas maraton - i wtedy dał mi spokój i w końcu zrozumiał chyba o co chodzi... Teraz bardziej się stara i nawet sam z siebie przyniesie mi herbatę albo zrobi coś do jedzenia.
Ja myślę, że oni sobie czasem myślą, że ciąża to nic takiego i można robić wszystko to co wcześniej, zwłaszcza jak nie widać... Trzeba im to po prostu dobitnie uświadomić Ja tam też mam swoją teorię, że faceci czują, że nie są już w centrum uwagi i próbują znowu tą uwagę zdobyć
Mam nadzieję, że twój mąż wyluzuje i da ci spokój Zwłaszcza w twojej dość trudnej sytuacji
-
nick nieaktualnyOj, Mysia kochana, rzeczywiście masz trudną sytuację Współczuję ci z całego serca.
Wiesz co, teraz to skup się na Juli i jej zdrowiu, bo to teraz najważniejsze. Przesyłam dla niej życzenia zdrowia i oby niedługo ta gorączka ustąpiła. Ja myślę, że dzieciaki bardzo przeżywają to co dzieje się w domu i to je osłabia i łapią choroby...
Zostaw na razie rodziców i ich wyimaginowane problemy i skup się na Was. Nie rozumiem czemu mają do Ciebie takie pretensje i ne chcą Wam pomóc. Brak mi słów, bo nie rozumiem po prostu... Dobrze, że masz oparcie w mężu
Dbaj teraz o Julę i o siebie Przytulam Kochana :*
-
Lucy ja zrobiłam podobnie- wydrukowałam z męskich blogów artykuły facetów o tym co przechodzi kobieta i jak ją wspomagać. Tez pomogło- ale na jakieś dwa miesiące... Wczoraj jak już był w domu dzwoniła moja mama i pytała jak po wizycie i trochę emocje wzięły górę i zaczęłam płakać jak z nią rozmawiałam, po prostu tak trochę z nerw trochę ze strachu. I on się chyba trochę wystraszył wtedy i już wczoraj wieczorem i dzisiaj było dobrze. No oby tak dalej. Ale ja potwierdzam w 100% Twoją teorię!!! Oni uwielbiają jak się o nich troszczy! A tu bach i rolę się odwracają, może gdybyśmy to my były inne to i dla nas byłoby trudne...
Mysia no brak mi słów na Twoją mamę... A może to są jakieś jej niespełnione ambicje, które stara się przelać na Ciebie??? Bardzo dobrze robisz, że się odcinasz, masz przecież swoją rodzinę! Co prawda to trudne i fizycznie i psychicznie, ale Wy jesteście najważniejsi! I ucałuj Julę!!! Słyszałam o tych wirusach różnych które teraz panują i podobno najgorsze, że musi minąć konkretny czas żeby ustąpiły... Ale może się skonsultujcie w innym lekarzem? Moja ciocia była kilka razy z 2-letnią córką raz u lekarza (z czymś innym, ale chodzi o podejście) i niby przejdzie przejdzie. Poszła w końcu do innej, a ta kazała do szpitala nawet nie zajeżdżać do domu, bo to zapalenie płuc, faktycznie leżała długo w szpitalu.lucy1983 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMysia 15 - współczuję Ci problemów z rodzicami, na pocieszenie mogę Ci powiedzieć że chociaż tyle dobrego że mieszkasz z rodzicami a nie z teściami, rodzicom łatwiej i szybciej będzie Ci wybaczyć i dojść do porozumienia, i myślę że jest szansa że gdy emocje opadną to się dogadacie, dobrze że dziadkom zależy na wnuczce, ja mieszkam blisko teściów i moja teściowa jest taka bezwzględna że nawet na wnuczkę nie patrzy jak ma jakiś cel do realizacji, idzie po trupach.