Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Arletka,
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
Życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń. Tego, żebyś niedługo nie musiała już robić żadnych badań (poza comiesięczną morfologią i paroma innymi ciążowymi). I żebyś nie miała czasu na pisanie tutaj do nas, z powodu płaczu dobiegającego z drugiego pokoju.
Dużo szczęścia!
Sylvuś,
Czy Ty nie miałaś mieć w tym tygodniu wizyty poszczepieniowej?
Koteczko,
Cieszę się, że w tym całym nieszczęściu potrafisz zachować spokój. Dobrze, że mąż jest z Tobą w taki sposób, jakiego potrzebujesz.
To nie jest absolutnie nic dziwnego, że masz w sobie pęd do kolejnych starań. Ja po moich stratach ze względów rozsądkowych czekałam + za trzecim razem po prostu postanowiłam przebadać się z każdej strony. Ale psychika była gotowa na nowy start dość szybko.
Ja Ci bardzo życzę, żeby Twoja głowa i serce w całej tej sytuacji chciały się wyrywać do przodu. Bo to będzie najlepsze dla Ciebie. Ściskam Cię mocno.
Evitka,
Myślę o Tobie.Koteczka82, Arleta lubią tę wiadomość
-
Elmo13 wrote:Arleta wszystkiego najlepszego i przypominam zasadę że kobieta jest ponoć najbardziej plodna w miesiącu swoich urodzin
kilka takich przypadków tu mamy ja Jagna.. i może jeszcze któraś.. wiec powodzenia
:
Ja też.
Nie tylko z miesiącem, ale i z konkretnym dniem trafiliśmy złoty strzałWiadomość wyedytowana przez autora: 8 lutego 2017, 18:40
promyczek 39, Ikarzyca, Elmo13, Arleta lubią tę wiadomość
-
Koteczko...wysylam do Ciebie mocne przytulasy! pomimo ogromu smutku, ktory przezywasz...wyczuwam sile w Twoich postach..ktora na pewno nie pozwoli Ci sie poddac.
Coco, ja tez jestem z grona dziewczyn, dla ktorych Martynka byla wiara i nadzieja. Mocno przezywalam z nia kazda wizyte u ginekologa, jakbym co najmniej siedziala obok niej i z niecierpliwoscia wpatrywala sie w ekran usg... Pamietam tez Twoje dwie kreski
Moze sie komus naraze tym stwierdzeniem i na pewno nie ma to zadnej naukowej i pewnej podstawy, ale ja od dawna mialam intuicje (jesli chodzi o mnie, ale tez inne kobiety), ze rzadko jedno poronienie nie pociaga za soba kolejnego. Byc moze tak nie jest i mamy tego dowody na forum, ale ja po 2 poronieniach rowniez zdecydowalam sie na pelna diagnostyke i leki... wiem..po prostu to wiem..ze bez tego zaliczylabym 3.poronienie. Ja przy pierwszych poronieniach nawet nigdy zarodka nie widzialam...cos nie gralo juz na bardzo wczesnym etapie i pomimo iz nigdy sie nie dowiem to mam przeczucie, ze metformina i clexane daly poczatek Mariance, moze jeszcze wit D odegrala jakas role. Pamietam, ze bylam w 6 tygodniu ciazy u Jerzak i nigdy nie zapomne jej pewnosci i spokoju w glosie kiedy mowila: do zobaczenia w grudniu. Jej pewnosc bardzo mi wtedy pomogla...no bo jak to? skad ona wie, ze w grudniu bede jeszcze w ciazy? przeciez ja do tej pory nigdy zarodka nie widzialam...
Im blizej porodu to coraz bardziej sie boje..zeby nic sie nie stalo:( wyprawka gotowa, pokoik gotowy i czekamy...dni leniwe, ale pedza nieslychanie...
Magdziu, a jak u Ciebie na froncie?
M@linko, czekamy na Bobaska!
Arletko, czyli udalo sie zalatwic lekarza ktory przepisal ci glucophage! super:) nie dziwie sie, ze rzygasz juz lekami..ja juz sporo odstawilam...ale przez wiele miesiecy mialam w sobie duzo buntu przeciwko tej lekomanii..skrupulatnie bralam i przygotowywalam sie do ciazy...ale czulam sie jakby ktos zrobil ze mnie chora chociaz ja sie tak nigdy nie czulam...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 lutego 2017, 18:53
M@linka, Koteczka82, Arleta lubią tę wiadomość
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Niebieskaa,
Hmm... A ja jednak mam zupełnie inne zdanie w kwestii tych poronień.
Nie mam takiego wrażenia, że rzadko jedno nie pociąga za sobą drugiego. Tutaj, w naszym gronie, mamy mnóstwo dziewczyn, które zaszły w ciążę po jednym poronieniu, nawet bez szczególnie zaawansowanej diagnostyki: Elaria, sy__la, Bomblica, Maggi, osa, itd. itd.
Myślę, że jednak to się rozkłada różnie. A pamiętajmy, że i tak nasze forum nie jest reprezentatywne. Tutaj trafiają dziewczyny w trudniejszych sytuacjach (z jakichś powodów szukają tutaj wsparcia). Ale poza naszym światem jest multum dziewczyn, którym strata zdarzyła się raz i nigdy nie szukały pocieszenia czy rady w takich miejscach jak to. Tylko że o nich nie wiemy.
Ale już nawet odcinając się od reszty świata, myślę, że nawet na podstawie naszego jednego wątku, trudno wyprowadzić taki wniosek. Bo naprawdę mamy na liście mnóstwo "pojedynczych" historii i to niektóre już z pięknym, szczęśliwym zakończeniem.
Co nie zmienia faktu, że rozumiem, że w odniesieniu do siebie mogłaś czuć, że musisz zadziałać, aby nie było powtórki. Ja z samą sobą miałam dokładnie to samo. Ale w odniesieniu do wielu innych dziewczyn wierzę, że to był jednak nieszczęśliwy, straszliwie bolesny jednorazowy przypadek.Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 lutego 2017, 18:59
Elaria, sy__la lubią tę wiadomość
-
Ja akurat mam w gronie swoich znajomych przypadków 5, że 1 ciąża była poroniona a kolejne zdrowe dzieciaczki, po jednym i po dwójce maluszków, także nie zgadzam się z tą teorią, że często poronienie pociąga kolejne poronienie
własnie dzięki tym bliskim przypadkom wierzę, że musi być dobrze tym razem, chociaż obawy są cały czas... wiele kobiet też nie mówi o poronieniach, także tak naprawdę ciężko stwierdzić jak to jest dokładnie
-
No wlasnie Aniu, tylko jakos tak coraz czesciej slysze o tym, ze na jednym poronieniu sie nie skonczylo,ale tak jak mowie to moj osobisty, zupelnie subiektywny odbior swiata, selekcja informacji nie majaca nic wspolnego ze statystyka. Mowie oczywiscie o sytuacjach kiedy po 1. poronieniu nie bylo zmienione nic a nic, zero jakiegokolwiek przygotowania. Ale tak jak pisalam wyzej... to moje odczucie, i nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia:) wiec nie ma o czym dyskutowac, domyslam sie, ze prawda moze byc inna.
Edit: dziewczyny, to zadna teoria, no bo czym poparta? to moje odczucie i tyle. I mam nadzieje, ze naprawde na swiecie jest wiele kobiet, ktore nigdy nie przezyly poronienia.. bo jak rozmawiam o tym w Norwegii,a coraz czesciej zdarza mi sie mowic glosno o tym to okazuje sie, ze mam wokol siebie wiecej kobiet po poronieniach niz bez nich...wtf???
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 lutego 2017, 19:16
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Koteczka tak mi przykro, az sie poplakalam. Dziewczyny my juz przezylysmy swoje straty i teraz powinno byc juz dobrze. Boze dlaczego znow ktos kto to przeszedl. To takie smutne:(Każda twoja myśl jest czymś realnym - jest siłą.
Danielek 03.05.2015r.
Sebastianek 27.08.2017r. -
A czy ktoras z Was wie czy Nadzieja urodzila? Czasami mysle o tym jak potoczyly sie jej losy.
I ponoc tez Bianka miala dac znac.
Evitka...mam nadzieje, ze za jakis czas do nas napiszesz... przytulam Cie!
Ciekawe czy blondyna nas jeszcze podczytuje:)
Teraz Evita i Koteczka przezywaja te okropne chwile..przypomniala mi sie czarna seria wiadomosci od Arlety i [email protected] moglam w to uwierzyc, ze po raz kolejny dostaja tak w twarz od zycia:/
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Elmo13 wrote:Arleta wszystkiego najlepszego i przypominam zasadę że kobieta jest ponoć najbardziej plodna w miesiącu swoich urodzin
kilka takich przypadków tu mamy ja Jagna.. i może jeszcze któraś.. wiec powodzenia
:
Oooo to mi się podoba
Mamo okruszka tak pytałam się Romy,ona tez to miała i wogóle naklejki na opakowaniu leku się nie zgadzały bo były dwie z różną dawką kwasu..no i męża raz po tej tabletce wysypało całego tak na czerwono..także wolę nie brać,ewentualnie dokupię te B z Solgara..
kurde prolaktyny nie badałam nigdy przedtem ale słyszałam opinie że jak na czczo jest ok to się nie robi po obciążeniu i tak w kóło tak jak z IO..ja z tą insuliną już kilku lekarzy obchodziłam i jest też 50/50 jedni że IO na 100% i że wyniki mam z kosmosu a drudzy że ok,masakra.ja wiem że to IO,ta Jerzak tez się przecież na tym zna i nie daje metforminy ot tak po prostu,jakby zobaczyła moje to by chyba z krzesła spadła haha no ale do śmiechu mi nie jest bo niewiem naprawdę co mogę jeść a dosłowniej co gotować...bo te podstawy to mam ale to nie jest takie proste...czuję się przybita że nie mogę to co lubię po prostu... -
Niebieska no niestety,tez mi się to przypomina jak czytam terazniejsze posty..
A historia M@linki była taka praktycznie jak moja..ten sam czas i wogole...dzięki niej wiem,że może się kiedys udać...i czekam w napięciu na zdjęcie Dominiczka..M@linka lubi tę wiadomość
-
Arleta wrote:Oooo to mi się podoba
Mamo okruszka tak pytałam się Romy,ona tez to miała i wogóle naklejki na opakowaniu leku się nie zgadzały bo były dwie z różną dawką kwasu..no i męża raz po tej tabletce wysypało całego tak na czerwono..także wolę nie brać,ewentualnie dokupię te B z Solgara..
kurde prolaktyny nie badałam nigdy przedtem ale słyszałam opinie że jak na czczo jest ok to się nie robi po obciążeniu i tak w kóło tak jak z IO..ja z tą insuliną już kilku lekarzy obchodziłam i jest też 50/50 jedni że IO na 100% i że wyniki mam z kosmosu a drudzy że ok,masakra.ja wiem że to IO,ta Jerzak tez się przecież na tym zna i nie daje metforminy ot tak po prostu,jakby zobaczyła moje to by chyba z krzesła spadła haha no ale do śmiechu mi nie jest bo niewiem naprawdę co mogę jeść a dosłowniej co gotować...bo te podstawy to mam ale to nie jest takie proste...czuję się przybita że nie mogę to co lubię po prostu...
No ja sie tez nie umiem przekonać tym bardziej ze to co jest zabronione jest szybkie do przygotowania - bo dobrze to znam i mi już szybko idzie. Najgorsza dla mnie jest świadomości konieczności takiej zmiany żywienia, ale jeszcze nigdy nie dałam rady tak na 100%. I do tego dochodzą wyrzuty, ze nie umiem mimo, że to by było z korzyścią dla wszystkich i pięknym zakończeniemWiadomość wyedytowana przez autora: 8 lutego 2017, 19:42
-
wina bym się napiła,cholera jasna,kurde w końcu mój dzień dziś
a Wy przy metforminie coś drinkowałyście?i nie brałyście wtedy tabletki czy wogóle nic? -
Ikarzyca mam właśnie to samo
wogóle nie przepadam za gotowaniem i to jeszcze dla samej siebie...nie mogę też tego przeboleć że powinno się zmienić styl żywienia tak na całe życie..tak bez przyjemności,bez ciasteczka ani czekoladki
dzis się dowiedziałam że mleka też nie i chyba jogurtów tych naturalnych też...które uwielbiam i nauczyłam się własnie je jesc z płatkami owsianymi,orzechami,siemieniem itp.
z tego chyba nie dam rady zrezygnować... -
Arleta wrote:Ikarzyca mam właśnie to samo
wogóle nie przepadam za gotowaniem i to jeszcze dla samej siebie...nie mogę też tego przeboleć że powinno się zmienić styl żywienia tak na całe życie..tak bez przyjemności,bez ciasteczka ani czekoladki
dzis się dowiedziałam że mleka też nie i chyba jogurtów tych naturalnych też...które uwielbiam i nauczyłam się własnie je jesc z płatkami owsianymi,orzechami,siemieniem itp.
z tego chyba nie dam rady zrezygnować...
No właśnie -
Arletka, powiem Ci...tylko sie nie denerwuj na mnie, plizzz..ze czasami sobie myslalam, ze szkoda, ze w Twoim brzuchu nie zamieszkal rowiesnik Dominisia... obie dostalyscie w tylek po raz kolejny to mialam nadzieje, ze walka obu moze bedzie wynagrodzona w podobnym czasie...ale mysle, ze Twoj czas zbliza sie duzymi krokami...tyle juz zrobilas przeciez!
Drinkowalam przy metforminie, ale mniej. Tzn. glownie pilam wino albo miod pitny.
Co do Jerzak..to ja strategii tej kobiety do konca nie rozumiem, tzn. ona na pewno ma w swojej glowie mocne podstawy naukowe dla swoich lekarskich rad, ale ja nie mam IO, mam tylko bardzo naciagane (moim zdaniem i zdaniem innych lekarzy) policystyczne jajniki, w badaniu wyszlo mi 10 i 12 pecherzykow, nie chce teraz namieszac..ale cos kojarze, ze najlepiej zeby nie bylo wiecej niz 10...ehh nie wiem...juz nie pamietam,ale wg niej 10 i 12 pecherzykow to bylo stanowczo za duzo i od razu wskazanie do glucophage 500. Takze w jej naukowej glowie glucophage to jakies remedium na wszystko... i ona byla pewna, ze z tym jej leczeniem nie poronie kolejny raz...z niej to troche taka czarownica:) nie wiadomo co jej w glowie siedzi...a tak na marginesie to czasami zastanawialam sie na jakiej zasadzie ona przepisuje te leki...jak patrze na lekarzy w mojej pracy to oni nie dadza pacjentowi pol tabletki jak nie maja czarno na bialym, ze ten wlasnie lek ma byc przepisany.Arleta lubi tę wiadomość
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Ikarku, a Ty w koncu bylas u niej? nie...chyba nie...inny lekarz przepisal Ci lek, tak?
Bralam jedna tabletke z kolacja od poczatku ciazy czyli od lipca do grudnia. Ach no i jeszcze najpierw kazala brac przez miesiac zanim rozpoczelabym starania, czyli bralam w marcu..i wtedy bylo zero staran, a udalo sie zajsc w lipcu. Ale czy to pomoglo zajsc..nie mam pojecia..troche eksperymentowalam tez z castagnusem..a moze nic nie mialo znaczenia...kurde... szkoda, ze nie mozna rozwiklac tej zagadki: co pomoglo?!?
Ale na cos wplynal ten lek...cos musial namieszac, bo dokladnie czulam kiedy mialam owulacje: bol jajnikow, jakies dziwne bulgotania, i potem nagle twardsze i bolace i wieksze piersi...nigdy nie mialam takich objawow. I wtedy interpretowalam to jako poczatki ciazy. A Tymasz jakies inne, dziwne objawy?
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Niebieskaa wrote:A czy ktoras z Was wie czy Nadzieja urodzila? Czasami mysle o tym jak potoczyly sie jej losy.
I ponoc tez Bianka miala dac znac.
Niestety o Nadziei nic nie wiadomo. W jej suwaczku widać podpis "termin już minął", ale to się mogło zmienić automatycznie, jak przekroczyła określony tydzień.
A Bianka po porodzie się meldowała. Wszystko było w porządku i była przeszczęśliwa. Może teraz nie ma po prostu czasu w związku z malutką.