Zaburzenia lękowe w ciąży - wątek przeniesiony.
-
WIADOMOŚĆ
-
Czesc Dziewczyny
Moja Córcia juz jest po drugiej stronie brzucha Tak jak Wam pisalam mialam cc. Przed zabiegiem od 18 dnia poprzedniego nie mozna jesc a od 24.00 pic. Dlatego zamiast sie stresowac zabiegiem ja myslalam tylko kiedy zjem cos lub sie napije
Do konca sie nie stresowalam, nie wiem jak to jest mozliwe bo przed szpitalem w domu bardzo sie balam. Sam pobyt w szpitalu jak myslalam o tym w domu tez mnie przerazal ale w szpitalu po prostu o tym zapomnialam i wszystko samo sie dzialo.
Dopiero po podaniu znieczulenia zle sie polczulam- b.zaslablam i podskoczylo mi cisnienie- nie ze stresu, podali mi 4zastrzyki jakies zeby to zastopowac, wystraszylam sie, ale zapanoqalam nad lekiem i powoli te leki zaczely dzialac ale po mnich bylam b.oszolomiona i zamulona, wszystko stalo sie tak szybko! Jedyne co pozniej pamietam to jak powiedzieli mi "4210g i 60cm" i podali Córcie na brzuch
Poziomka co do cc, ja Bogu dziekuje ze jednak zawyzyla u mnie o decyzji waga dziecka- bo i tak Córcia urodzila sie wieksza niz szacowali w dniu porodu na tym usg. Mialam wskazania ortopedyczne ale chcialam mimo wszystko probowac nat.rodzic.
Gdybym rodzila nat.to niestety i tak pewnie skonczylo by sie cesarka ale nie wiadomo z jakim skutkiem Wiec widac tak mialo byc. Ja tez jak tu duzo z Was pisze mam duza nadzieje i zaufanie do Boga, bo caly czas widze jego dzialanie w swoim zyciu.
Ale jeszcze co do cc- jesli wiedzialabym ze moja Corcia jest mniejsza wolalabym nawet z tymi biodrami rodzic nat. Bol po zabiegu, pierwsza doba- nie do opisania. Caly czas bardzo mnie boli a to juz 2 doba. Dzieckiem sama nie jestem w stanie sie zajac- bo nie mam sily... Pierwszego pampersika zmienilam dop.wczoraj ok 18.00 i to z wielkim trudem. Córcia zajmowali sie te dwa dni moj Mąż i Mama ktorzy sa se mna tu od rana do nocy bo inaczej Maleńka byla by sama
Bol byl tak duzy ze ja nawet nie myslalam o Córce i co sie z nia dzieje, dop.wczoraj wieczorem troszke saczelo sie poprawiac. Pocieszam sie caly czas tym ze z dnia na dzien, z godziny na godzine bol bedzie mniejszy.
Cc to normalna operacja.. Nie chce was straszyc ale naprawde nie sadzilam ze bedzie tak zle- a przygotowywalam sie ze moze byc kiepsko. No ale z godzinki na godzinke jest lepiej. Teraz oddalam z Mezem na noc Córcie na noworodki bo nie moglam sie nia jeszcze samodzielnie zajac ale rano po prysznicu po nia lece i mam nadzieje ze juz bedzie lepiej
Co do Córci- jest WSPANIAŁA!!! Strasznie sie cieszymy wszyscy z jej narodzin! Moj Maz o dziwo sobie dosyc dobrze radzi, a balam sie jak to bedzie! Sam nawet ja przebieral, nie boi sie jej brav na rece
Wpadlam jak śliwka w kompot! Teraz juz podwojnie!!!Ags lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnystraszne się cieszę , że niunia już z wami jest na świecie. Ehhh ja i tak sobie cc załątwiam mimo wszytsko. boje się normlanie rodzic mam takie lekowe stany, że nie wiem czy to psychicznie by mnie ejszcze bardziej nie rozbilo. Ważne, że mała zdrowa a brzuch będzie mniej bolał napewno, ale nie dali ci nic przeciwbólowego?
-
nick nieaktualny
-
Sanchez gratuluje córeczki, super, ze masz juz to za sobą. Ja tez chyba jednak wolałabym rodzic naturalnie, bólu sie nie boje, ale tego, ze pojawia sie jakies komplikacje i coś stanie sie mojemu dziecku, mam uraz po poprzednim porodzie.
Dziewczyny, ja wczoraj wieczorem zrobiłam mężowi taka awanturę, ze hej i w sumie o nic wielkiego, tak sie makrzyczalam i naplakalam, ze dzis jestem cała zapuchnięta. Chyba hormony dają o sobie znac;) przeprosiłam go rano, ale nadal mi głupio haha
jutro mam wizytę u lekarza i mega stres czy krwiak sie wchłonął i czy dzidzia rośnie bo brzuszek od trzech tygodni ciagle taki sam a ruchów jeszcze nie czuje wiec tym bardziej nie wiem co tam sie dzieje w tym brzuchu... -
nick nieaktualnynie przejmuj się mój brzuch od 3-4 tyg też praktycznie ten sam. Raz poczułam ruch małego a jestem w 18 tyg. Jeszcze przyjdzie czas i na kopniaki. Trzymam kciuki żeby wszytsko było ok u lekarza. ja mam dopiero badanie 13 października- połówkowe. Też pewnie będę się trzęsła ze strachu!!! boje się jakiś komplikacji typu wady serca itp ale mam nadzieje ze bedzie ok. ja narazie próbuje się wyciszyć noc spokojne, ale czuje że kostucha ciągle gdzieś siedzi i czeka tylko na odpowiedni moment. to uczucie też jest nie przyjemne wiem że to lepsze niż jej atak ale i tak ciągle czuje jej obecność. jeszcze mam tyle wolnego czasu (jestem teraz na L4) więc i dużo czasu na myślenie ehhh. Staram się jakoś zabić ten czas. Ja z mężem kłóciłam się okropnie ale na początku tzn do końca pierwszego trymestru. Strasznie hormony buzowały niby się one u mnie wyciszyly ale.....teraz ta franca ma pole do popisu. jak nie jedno to drugie
-
nick nieaktualny
-
Sanchez gratulacje córeczki! Ból po cc będzie z każdym dniem coraz mniejszy kurcze chyba każda kobieta inaczej reaguje na cc, moja siostra i kuzynka miały i już na drugi dzień zajmowały się dzieckiem. A znam i takie co przz tydzień nie mogły się ruszyć..
Bloonka kliknij w mój suwaczek i od razu przeniesie Cię do suwaczka następnie kopiujesz link, wchodzisz w ustawiania - społecznośc i wklejasz pod "podpis na forum"
Ur. 11.03.16, 4300g, 56cm ;* -
nick nieaktualny
-
witajcie,
wczoraj miałam wizytę i usg, na szczęście wszystko w porządku, synuś rośnie, krwiak sie wchłonął tak wiec jestem szczęśliwa:)
niestety w drodze do lekarza autobusem miałam taki atak paniki, ze masakra, od dwóch lat nie miałam tak silnego napadu i co ciekawe objawy nie dotyczyły jak zwykle przewodu pokarmowego tylko pojawiły sie mega duszności, problem ze złapaniem oddech, serce waliło mi tak jakby chciało wypaść z klatki piersiowej, no dramat poprostu, miałam ochotę krzyczeć do kierowcy zeby zatrzymał autobus, ale nie chciałam sie ośmieszyć. przeszło po jakiś 15 czy 30 sekundach ale był to koszmar. oczywiscie sama sie nakręciłam bo nie lubię jeździć autobusem, generalnie nie lubię miejsc, z których nie moge wyjsć w każdej chwili i zawsze atak łapie mnie w tym samym miejscu, gdzie jest duża odległość miedzy przystankami, po drodze sa światła, korki itd wiec dosyć długo nie ma możliwości zeby wysiąść. Jak wracałam do domu w godzinach powrotu wszystkich z pracy i zobaczyłam jakie sa korki plus mega zapchane autobusy to postanowiłam iść na pieszo i przeszłam tak 4 km:) echh nie myślałam, ze ta franca nerwica moze mnie jeszcze zaatakować z taka siła.
no nic najważniejsze ze z dzieckiem wszystko ok, a z cała reszta jakos sobie poradzę. -
poziomka07 wrote:witajcie,
wczoraj miałam wizytę i usg, na szczęście wszystko w porządku, synuś rośnie, krwiak sie wchłonął tak wiec jestem szczęśliwa:)
niestety w drodze do lekarza autobusem miałam taki atak paniki, ze masakra, od dwóch lat nie miałam tak silnego napadu i co ciekawe objawy nie dotyczyły jak zwykle przewodu pokarmowego tylko pojawiły sie mega duszności, problem ze złapaniem oddech, serce waliło mi tak jakby chciało wypaść z klatki piersiowej, no dramat poprostu, miałam ochotę krzyczeć do kierowcy zeby zatrzymał autobus, ale nie chciałam sie ośmieszyć. przeszło po jakiś 15 czy 30 sekundach ale był to koszmar. oczywiscie sama sie nakręciłam bo nie lubię jeździć autobusem, generalnie nie lubię miejsc, z których nie moge wyjsć w każdej chwili i zawsze atak łapie mnie w tym samym miejscu, gdzie jest duża odległość miedzy przystankami, po drodze sa światła, korki itd wiec dosyć długo nie ma możliwości zeby wysiąść. Jak wracałam do domu w godzinach powrotu wszystkich z pracy i zobaczyłam jakie sa korki plus mega zapchane autobusy to postanowiłam iść na pieszo i przeszłam tak 4 km:) echh nie myślałam, ze ta franca nerwica moze mnie jeszcze zaatakować z taka siła.
no nic najważniejsze ze z dzieckiem wszystko ok, a z cała reszta jakos sobie poradzę.
Wiesz myślę, że Ci się nakumulowało. Nie dość, że bałaś się o dziecko to jeszcze byłaś zmuszona jechać autobusem, no i psychika się wyładowała...
Ur. 11.03.16, 4300g, 56cm ;* -
Cześć Dziewczyny.
Wczoraj wyszłyśmy do domu
Powiem Wam że wyjście ze szpitala było świetnym przeżyciem Teraz już jesteśmy we 3 w domu choć wczorajszy wieczór był ciężki bo wszyscy byliśmy zmęczeni a Maleńka nie chciała zasnąć. Dopiero o 24.00 udało się ją uśpić i spała prawie do 6.00 My byliśmy wykończeni...
Niestety w szpitalu dopadły mnie ataki lęku, w nocy.
Było bardzo ciężko.
Rozważałam nawet zadzwonienie po męża.
Na szczęście jakoś udało się przetrwać i rano było już ok
Póki co mam huśtawkę nastrojów, wieczorem jest kiepsko. Schodzi stres, emocje,
muszę przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Dodatkowo jeszcze możliwe że zdecydujemy się na przeprowadzkę w najbliższym miesiącu i to też mnie przeraża chciaż bym chyba tego chciała. Ale zdaję sobie sprawę że lęk wpływa teraz na moje myślenie. Widzę to wyraźnie. Liczę że to szybko minie. Wysłałam męża po melisę do picia żeby być spokojniejszą.
Co do tego jak się czuję fizycznie po cc- wczoraj było jeszcze okropnie, dziś jest już bardzo fajnie. Liczę że jutro będzie jeszcze lepiej! Ale cały czas biorę paracetamol żeby tak nie bolała rana.
Dziewczyny, lęk jest okropny, jak się pojawia nie chce mi się żyć, zapominam o Bożym świecie, jestem tak skupiona na sobie i na lęku, ale gdy go nie ma jestem najszczęśliwsza na świecie!
Dlatego trzymam za Was i za siebie kciuki, żebyśmy uwierzyły że nie musimy się bać i być więźniami naszego lęku!
Ściskam Was mocno :*Ags lubi tę wiadomość
-