'88 też się stara, a co! :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej Dziewczyny!
Ja również '88. Co prawda to dopiero nasz 4 cykl starań, ale zawsze wydawało mi się, że łatwo jest "zaskoczyć". Niestety okazało się nie być to wcale takim łatwym... Wiem, że to jeszcze nie jest długi staż starań, ale mimo wszystko czuję się podłamana. Obyśmy jeszcze w te wakacje zobaczyły dwie kreseczki!Quando il mondo dice, “Rinuncia”, la speranza sussurra, “Prova ancora una volta.” -
nick nieaktualnynajgorsze sa te zmienne nastroje... kiedy czlowiek wierzy, ze sie uda - euforia, juz snuje sie wizje na przyszlosc itd... no a potem nadchodza te gorsze chwile, gdzie zderzamy sie z rzeczywistoscia i nagle zdajemy sobie (poraz kolejny) sprawe - ze mozliwe, ze nigdy nie bedziemy matkami... to jest przerazajace cos co nie jest nam dane, cos co jest tak trudne do osiagniecia, inni dostaja to jak na zawolanie - seks w dni plodne i bach, dziecko. Czasem jedno po drugim, a my wciaz nie mamy ani jednego, nawet zaden lekarz nie jest w stanie nam zagwarantowac, ze faktycznie kiedys nam sie uda.
Mam mutacje MTHFR (50 % spoleczenstwa ja ma - kwas foliowy gorzej sie przyswaja, co moze nawet prowadzic do urodzenia dziecka z wada genetyczna lub z syndromem downa). Ponadto zwiekszone jest ryzyko poronien przez ta mutacje. Dalej PCOS - tu tez zwiekszone ryzyko poronien. Jak mam optymistycznie spojrzec na ewentualna ciaze? Na wstepie jest juz problem z samym zajsciem, a ja juz sie zamartwiam co bedzie jak zajde, czy ciaza bedzie bezproblemowa? Ciezko wyluzowac...
Mimo wszystko nie poddaje sie, poki nie sprobuje...
Siemka - w jakim jestes wieku i czy mieliscie juz moze IUI czy IVF? O dawna jestes na tym forum?
Alexim - zazdroszcze Ci, ze dopiero 4 cykl staran, moze uda wam sie naturalnie... u nas raczej marne szanse...
Wiecie co, dobrze, ze istnieje to forum, wiele ciekawych i madrych kobiet juz tu poznalam na poczatku to tylko bladzilam w tematach plodnosci -
Wiem, że dopiero zaczynamy, ale dobija mnie najbardziej, że w ciągu ostatniego roku 2 moje bliskie koleżanki zaszły w ciążę z "wpadki" (pęknięta prezerwatywa). DWIE!!! Ja się pytam jakiego trzeba mieć farta, skoro my próbując w odpowiednie dni itd. nie możemy "zaskoczyć"?
Anna255, mam tak samo. Najpierw "przeczucie", że tym razem się udało, myśli jak to będzie, a za chwilę wielkie rozczarowanie... I chcąc nie chcąc, głowa ciągle nabita tym samym. Wiem, że ważna jest psychika i wyluzowane podejście, ale tylko łatwo się mówi..
Oby wszystko się ułożyło, tak jak sobie wymarzyłyśmyQuando il mondo dice, “Rinuncia”, la speranza sussurra, “Prova ancora una volta.” -
nick nieaktualnyAlexim wrote:Wiem, że dopiero zaczynamy, ale dobija mnie najbardziej, że w ciągu ostatniego roku 2 moje bliskie koleżanki zaszły w ciążę z "wpadki" (pęknięta prezerwatywa). DWIE!!! Ja się pytam jakiego trzeba mieć farta, skoro my próbując w odpowiednie dni itd. nie możemy "zaskoczyć"?
Anna255, mam tak samo. Najpierw "przeczucie", że tym razem się udało, myśli jak to będzie, a za chwilę wielkie rozczarowanie... I chcąc nie chcąc, głowa ciągle nabita tym samym. Wiem, że ważna jest psychika i wyluzowane podejście, ale tylko łatwo się mówi..
Oby wszystko się ułożyło, tak jak sobie wymarzyłyśmy
wiesz wyluzowac, to mozna przez pierwszy rok staran, bo jak juz starasz sie dluzej, dochodza problemy medyczne, to juz ciezko sie wyluzowac, ten dlugotrwaly stres niszczy nas czasem podswiadomie, gdzie nam sie wydaje, ze np w danym cyklu "wrzucilysmy na luz".
Dlatego nieraz sa szczesliwe zakonczenia historii - gdy para po nieudanych zabiegach IVF - nagle spodziewa sie dziecka, bo blokada np puscila gdy zaczeli sie skupiac na adopcji. Tylko czasem jest tak, ze jakby wczesniej nie bylo zadnego stosowania lekow, ktore np wplynely pozytywnie na organizm kobiety (poprzez rozne stymulacje majace wplyw na poprawe komorek jajowych) to i takie poddanie sie pary w walce o dziecko, nie przyniosly by zadnych rezultatow, ani tzw "wpadek". Potem sie mowi o "cud" Czasem samo odblokowanie sie tez by nie pomoglo... No ale wracajac do optymistycznych klimatow, cuda sie zdarzaja, moze niedlugo i nam sie one przytrafia...
troche zawile to napisalam, ale mam nadzieje, ze kumacie -
Alexim
wcale nie jestem zaskoczona. moja siostra w ciąży, jedna szwagierka, bratowa, dwie koleżanki z pracy, prócz tego dalsze znajome. brak słów.
Anna255
mam 27 lat, trzy lata starań. początkowo nie brałam do głowy, nie myślałam że niepłodność może nas dotyczyć. dlatego pierwsze cykle opierały sie na obserwacjach, badaniach, sprawdzaniach, szukaniu przyczyn. tak mineły dwa lata. jakiś rok temu zajrzałam tutaj i postanowiłam poszukać pomocy w klinice lecz. niepłodn. gdyż moja ginekolog nie kwapiła się do podjęcia jakichkolwiek kroków.
w marcu tego roku miałam laparoskopie, okazało się że mam endometriozę IIst. lekarz był zaskoczony, troszkę zrostów mimo iż nie miałam w swoim życiu żadnych operacji, poronień, nic.Ogniska endo od razu usunięto, wiec zaczelismy z czystą kartą od nowa. Na razie kazał sie starać i tak juz trzeci cykl znowu czekam na cud:( i przestaje wierzyć tuż przed okresem, a gdy go dostaje płacz i rozpacztrwa przez dwa trzy dni, i od początku z kazdym nowym cyklem, rodzi się nowa nadzieja.
Anna255 fajnie że się nie poddajesz i nadal walczysz, u mnie coraz mniej tej siły.eh
widzę że szybko zdecydowaliście się na IVF, mysle że jesienią my tez zaczniemy przygotowaniaWiadomość wyedytowana przez autora: 22 czerwca 2015, 20:30
W oczekiwaniu na naszą małą księżniczkę
Emilka -
nick nieaktualnySiemka, ja to madra jestem - pytam cie o wiek, na watku 88 rocznik hehe to chyba przez to, ze w wielu postach sie udzielam i juz sie czasem idzie pogubic
Napisze po krotce moja historie, bo juz tyle razy ja pisalam na innych watkach, ze nie chce mi sie pisac, ze szczegolami, wybaczcie hehe
Nasze starania naturalne - tylko 2 cykle. Tak krotko - mogloby sie wydawac, bo kazdy trwal 60-70 dni. Wiec dwa dlugie cykle - stwierdzilam, ze od razu ide do lekarza, nie ma co zwlekac, bo odkad pamietam, nigdy nie mialam regularnych cykli. Moj stary gin twiedzil, ze jest ok, ze taki mam organizm. Cos mi nie pasowalo, na wlasna reke porobilam podstawowe badania hormonalne - jak mi powychodzilo co nieco - nagle gin doznal olsnienia i stwierdzil PCOS. Tak wiec, jakbym trafila wczesniej na konkretnego lekarza, juz dawno mialabym unormowany cykl. Takze zmiana lekarza - 6 cykli z clo i duphastonem, potem dong quai, rozne specyfiki na poprawe sluzu, inofolic (ponad pol roku), na wlasna reke zaczelam metformine brac - odziwo strzal w 10, cykl mi sie o polowe skrocil i trwal 35 dni, a nie ok 70 dni. Sukces - strasznie sie cieszylam. Walka z PCO nie jest latwa - glownie problem z hormonami i owulacja (czesto jej brak, nie ma wcale) no i ten nieszczesny niski progesteron. Gdy rok zlecial na tych specyfikach, wiedzialam, ze bez wiekszej interwencji nadal nic z tego nie bedzie. Takze nastepny kierunek - klinika nieplodnosci i decyzja lekarzy o IVF. Jeden minus - nie mieszkam w pl, wiec pol roku zalatwialismy ubezpieczenie powszechne w pl, inaczej by nas nie zakwalifikowali. Jak juz dostalismy sie na rzadowke, braklo kasy na to polrocze w klinice i mnie przetrzymuja na antykach az do lipca, gdy kasa wplynie. Wkurzylam sie na maxa, no ale niestety nie mialam na to wplywu - oby lipiec byl dla mnie pomyslny. Nawet rzucilam prace, by moc w pl przejsc zabieg i ewentualna ciaze przejsc (co wiaze sie z rozlaka z moim na dluzszy czas). Takze jak widac, wiele nas to kosztuje poswiecen, ale nie poddam sie, gdy tyle wysilku juz w to wlozylam. Ale tez mamy granice wytrzymalosci, jak nam sie kilka IVF nie uda - pewnie odpuscimy calkiem - nie mozna sie przeciez cale zycie starac... szkoda zycia na to, trzeba jakos to zycie przezyc, nie chce byc potem zgorzkniala i zrzedliwa baba...
Na poczatku mialam alergie na ciezarne (nawet do teraz, ale to juz nie tak nasilone) - w pracy, no mialam wrazenie, ze prawie kazda z brzuchem, jedynie ja nie, przyjaciolka ze szkoly - niedawno drugie urodzila, no szlag mnie trafial... Kazdemu to tak latwo przychodzilo...
no troche sie jednak rozpisalam hehe mysle, ze warto czasem sie wygadac tu na forum, jest wtedy troche lzej, gdy sa inne staraczki, ktorym tez latwo nic nie przychodzi... -
Anna 255 rzeczywiście burzliwa historię opisałaś. Bardzo szybko zabrałaś się do rozwiązania problemu, mam nadzieję że równie szybko uda Ci się zafasolkować. wiem jak ciężko jest teraz, bliscy niby chcą nam pomóc, pocieszają, mówią że na pewno już niedługo się uda, żeby wrzucić na luz. Oj te słowa działają na mnie jak płachta na byka. im więcej tego słucham tym gorzej to znoszę. dobrze ze można tu sie komuś wyżalić i poczytać historie innych, oraz tak na prawdę stwierdzić, że są inni ludzie którzy mają takie problemy.
Jeszcze do niedawna moja siostra sie starała, teraz gdy już jest w ciąże, zupełnie zapomniala o tym co było, że miałam w niej wsparcie, teraz należy do osób, które dają "dobre rady".
wspólne wieczorki przy winie sprawdzone
rozne pozycje również hehe
wakacje na karaibach też
sex co dwa dni, co trzy , nogi w górze itp
wydaje się że już wszystkie możliwe rady wyczerpane. mam problem tylko z jedną : wrzuceniem na luz. nie myślenie o dziecku, nie wiem jak to zrobic, próbuje sobie wmowic już nawet że nie lubie dzieci, nic nie działa
W oczekiwaniu na naszą małą księżniczkę
Emilka -
nick nieaktualnyale jak nie lubic takich malych szkrabow hehe wiadomo - spotyka sie dzieci, do ktorych mniej sympatycznie jestesmy nastawieni - no ale, wiekszosc maluchow jest przecudowna...
rozesmialas mnie tym "wmawianiem sobie, ze sie nie lubi dzieci" haha - tej opcji nie przerabialam jeszcze no ale, chyba bym sie zlamala przy pierwszej lepszej okazji, jakbym wziela dziecko na rece, czy tez jakby jakas slodka buzka sie do mnie nagle usmiechnela
u nas IVF - to jest TOP SECRET. Nie wie nikt - mam nadzieje, nikt tez nigdy sie nie dowie. Chyba jedynie jakbym miala corke, a mialaby ona problemy z zajsciem w ciaze - wtedy, jakby juz dlugo nie mogla miec dziecka, to moze bym wyznala prawde...
Co prawda moja rodzina pewnie sie troche dziwi, ze moj zostal zagranica, ja na 1-2 miesiace przyjezdzam i latam po lekarzach (ale powiedzialam, ze jak nie bede brala jakichs lekow, to mozliwe, ze cukrzyce kiedys bede miala, ze zagrnica nie ma dobrych lekarzy, a ze sie zwolnilam z pracy, to teraz wykorzystam ten czas, zeby sie podleczyc, bo kto mi pozniej wolne w pracy da). Najbardziej nie moge przezyc tego, ze w tym roku nie pojedziemy nigdzie na wakacje... tak mi sie marzy wypoczynek w goracym klimacie, na plazy z drineczkiem ale jak sie nie uda - za rok na bank gdzies wyruszamy w cieple kraje
apropo - sex co 2 dni, nogi w gorze - to chyba dla poczatkujacych prawda? wiele kobiet starajacych sie tak tez probowalo, a jak sie potem zwierzaly tu na forum, zachodzily poprzez "wpadki" bez trzymania nog w gorze, czy tez sex zdarzal im sie sporadycznie - tylko wtedy gdy mieli na to ochote... o ironio prawda?
fajna z Ciebie babeczka - na pewno bylabys super mama !
-
OO to ciężki temat macie, nie dość, że rozłąka to jeszcze musicie ukrywać temat IVF. choć gdyby moj ojciec miał się dowiedzieć, to też wolalabym to ukryć. Nigdy w życiu bym nie pomyslala, że bedzie mnie ten problem dotyczył iże będę na takich foach szukać wsparcia. czasem myslę ze za mało we mnie pokory. za duzo nerwów i stresu. mam nadzieje ze podczas tego IVF uda Ci się, to też na pewno mn ie bardziej przekona do podjęcia dalszych kroków bo jak narazie wiszę w miejscu:/W oczekiwaniu na naszą małą księżniczkę
Emilka -
nick nieaktualnySiemka wrote:OO to ciężki temat macie, nie dość, że rozłąka to jeszcze musicie ukrywać temat IVF. choć gdyby moj ojciec miał się dowiedzieć, to też wolalabym to ukryć. Nigdy w życiu bym nie pomyslala, że bedzie mnie ten problem dotyczył iże będę na takich foach szukać wsparcia. czasem myslę ze za mało we mnie pokory. za duzo nerwów i stresu. mam nadzieje ze podczas tego IVF uda Ci się, to też na pewno mn ie bardziej przekona do podjęcia dalszych kroków bo jak narazie wiszę w miejscu:/
nie mysleliscie by udac sie np do kliniki? -
nick nieaktualny
-
Plan działania jest, ale jednak w głowie ciągle nadzieja, ze uda się naturalnie.
wiesz moja siostra sporo sie starała mieli trzy razy IUI, i się nie udało. w koncu zaczeli mysleć o IVF i zanim podeszli do całej procedury ciąża wyskoczyła naturalnie. Fajnie by bylo żeby nam też tak się udałoW oczekiwaniu na naszą małą księżniczkę
Emilka -
Dziewczyny, może trochę nie w temacie, ale jednak trochę nawiązując do wypowiedzi Anna255. Może którejś dziewczynie ta informacja się przyda. Ja również miałam dłuuugie cykle (czasem 60 dni), bardzo nieregularne itd. Gin zleciła mi jedynie badanie prolaktyny i wyszło mi trochę ponad normę (gin stwierdziła, że ogólnie jest ok), natomiast poleciła mi Cyklodynon- mówiła, że wielu jej pacjentkom pomógł. Trochę mi się nie chciało w to wierzyć, bo to lek bez recepty, ale PO MIESIĄCU regularnego brania moje cykle się unormowały ( co prawda do 35 dni, ale zawsze) i są w miarę regularne. Po takim głupim, ziołowym chyba, leku. Chyba jego zamiennikiem jest właśnie sławetny Castagnus.
Właśnie od tego momentu byłam przekonana, że teraz z regularnymi okresami i w ogóle, na pewno z łatwością zajdę w ciąże. A tu niestety.Anna255 lubi tę wiadomość
Quando il mondo dice, “Rinuncia”, la speranza sussurra, “Prova ancora una volta.” -
nick nieaktualnyAlexim wrote:Dziewczyny, może trochę nie w temacie, ale jednak trochę nawiązując do wypowiedzi Anna255. Może którejś dziewczynie ta informacja się przyda. Ja również miałam dłuuugie cykle (czasem 60 dni), bardzo nieregularne itd. Gin zleciła mi jedynie badanie prolaktyny i wyszło mi trochę ponad normę (gin stwierdziła, że ogólnie jest ok), natomiast poleciła mi Cyklodynon- mówiła, że wielu jej pacjentkom pomógł. Trochę mi się nie chciało w to wierzyć, bo to lek bez recepty, ale PO MIESIĄCU regularnego brania moje cykle się unormowały ( co prawda do 35 dni, ale zawsze) i są w miarę regularne. Po takim głupim, ziołowym chyba, leku. Chyba jego zamiennikiem jest właśnie sławetny Castagnus.
Właśnie od tego momentu byłam przekonana, że teraz z regularnymi okresami i w ogóle, na pewno z łatwością zajdę w ciąże. A tu niestety.
oczywiscie, ze jestes w temacie kochana slyszalam o tym leku owszem. Tylko to zalezy co na kogo dziala. Ja mialam prolaktyne bez lekow 24 (a norma byla do 25) wiec czyli w normie, nic lekarze z tym nie kazali robic. Ale ja poraz ktorys tam analizujac moje wyniki, zaczelam czytac i wyczytalam ze do 20 jest ok, a od 20-25 - jest to tzw lagodna hiperprolaktynemia... wiec myslalam, ze rozwiazalam zagadke moich dlugich cykli. Bralam bromka 1 tabl na dzien (wtedy prl spadla do 14) i cykle nadal byly dlugie. Dopiero metformina mi je skrocila. Przy staraniach jednak jak sie potem dowiedzialam - zalecane by prl wynosila 10.
Wiesz Alesim, bo wlasnie o to chodzi, ze czasem nawet z regularnymi cyklami nie ma sie owulacji (bo np masz PCO - a nie zawsze to wiaze sie z dlugimi i nieregularnymi cyklami, sa wyjatki owszem. Albo masz np za krotka faze lutealna, a wtedy nie dojdzie do zagniezdzenia - a cykl nadal moze wydawac sie nam regularny, bo przychodzi na czas). Nawet wykresy z 2 fazowymi temperaturami, sluzem plodnym, pozytywnym testem owulacyjnym i odpowiednim polozeniem szyjki w dniach owulacji - moze to byc jedynie podejscie organizmu do owulacji... na poczatku sie "jaralam" kazdym testem pozytywnym, ze owulacja sie zbliza... a potem znowu pozytywny i znowu... wtedy wyczytalam gdzies, ze faktycznie to nic nie gwarantuje, jedynie USG, a pozytywne testy swiadcza jedynie o podejsciu organizmu do owulacji. Taka to smutna prawda.
Znam laske - starala sie 8 miesiecy - nagle lekarz zlecil inofolic i bach - w ciazy jest... A ja pilam inofolic ponad pol roku (czasem nawet po 2 saszetki, bo tak przy pco zalecaja) i nic. Czulam tylko, ze stracilam kase na kolejny specyfik. Takze jednym cos pomaga, a na inne nie dziala
Ale dobrze, ze wspomnialas o leku - moze ktorejs z dziewczyn przyda sie ta informacja... Niektorzy maja tylko delikatne problemy z plodnoscia - wtedy takie ziolowe leki sie sprawdzaja
wiecie co - ja juz swego czasu zaczelam sie zastanawiac czy to moze ten Czarnobyl cos w naszym roczniku nie namieszal hehe
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2015, 09:41
-
hej Dziewczyny. Nie traćcie wiary i nadziei.
Nam udało się w 18 cyklu starań.
Najlepsze jest to, że w 2 fazie cyklu, pesymistycznie podchodząc do sprawy zaczęłam wymyślać powody dla których nie chce byc w ciąży w okresie wakacyjnym.
Kurde. Spontaniczne wyjazdy, alkohol, zimne piwko, opalanie, jazda na rowerze i wiele innych .... po co mi teraz ciąża?!
No i ku mojemu zaskoczeniu ... ciach! 2 krechy! Beta 242, 4 dni później beta 1200.
Także polecam
Pierwszy test, gdy zrobiłam to poszłam myć zęby i o nim zapomniałam. Dopiero mąż idąc po pokoju się na niego natknął i to on pierwszy dowiedział się o fasolce
Roczniku '88 3mam za Was kciuki!!!!!!!!!!!!! :*
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 czerwca 2015, 13:24
Anna255 lubi tę wiadomość
-
Anna255, no ja miałam właśnie 27 prolaktynę i gin też powiedziała, że nic nie trzeba z tym robić.. Po obciążeniu praktycznie zero wzrostu, więc miałam nawet rezonans przysadki, ale tam też wyszło wszystko ok.. A skąd masz informację, że prolaktyna <10 jest optymalna do zajścia? Jeśli tak jest to może stąd te problemy...
Dla pocieszenia dodam, że moja kuzynka, która ma mikrogruczolaki i dość długo leczyła się na ciężką hiperprolaktynemię, gdzie lekarze praktycznie nie dawali jej ŻADNYCH szans na dziecko, za 3 tygodnie ma termin )) Chociaż nie było łatwo, bo jeszcze do 3 miesiąca brała Bromergon. Ale jednak cuda (bo tak jej ciążę określił jej lekarz) się zdarzają )Quando il mondo dice, “Rinuncia”, la speranza sussurra, “Prova ancora una volta.” -
Magda lena poprawiłaś mi trochę humor. Ciekawe czy mój 35 cykl starań przyniesie mi w końcu szczęście. Liczę na cud.
Alexim ja miałam prolektyne w 3dc 20,39 i lekarz mowił że to dobry wynik.
istotne w tym badaniu jest dc , gdyż w fazie lutealnej wynik powinien być powyżej 23,3 (przynajmniej ze swojego opisu badania tak wnioskuje)W oczekiwaniu na naszą małą księżniczkę
Emilka