Co odpowiadać na pytanie "kiedy dziecko"?
-
WIADOMOŚĆ
-
też mówię prawdę. rożnie to bywa, jednych zatyka, inni bardzo wspierają.
-
Ja postanowiłam nie mówić prawdy bo kilka razy coś nabąknęłam to wsparcia nie otrzymałam... tylko usłyszałam że to mam karę za grzechy (no święta nie jestem, nikt nie jest wiec jakby to miała być kara to ludzkość dawno by wyginęła...) i niechcący dowiedziałam sie że potem po kątach szeptali za plecami o mnie na ten temat A TEGO NIENAWIDZĘ! teraz jak nikomu nie mówię to mam spokój i mam mniej powodów do nerwów i stresu.
To czy mówić czy nie to zależy od otoczenia.polkosia, Krokodylica, przyszła mama:), Ewosińska lubią tę wiadomość
-
Iownka wrote:Ja nie wiem dlaczego, ale mnie jeszcze od czasu ślubu nikt nigdy nie zapytał, kiedy dziecko. Czasami aż bym chciała, żeby ktoś zapytał.
Wszyscy chyba myślą, że poprzestałam na jednej pociesze, jestem kobietą pracującą, itd. -
Najgorzej jak spotyka się koleżanki ze studiów, a już jestem po studiach, które idą z niemowlakami, albo takimi do roku czasu i gatka szmatka, no to na co czekacie? czy warto przekładac inne sprawy nad takie słodkie maleństwo? Czasem aż płakac się chce, bo też mówię, że musimy trochę się ustatkowac, chcemy się wprowadzic do nowego domu, no bo co innego mówic, a tu wyskakuje " no coś ty ja bym się nie broniła przed takim słodziakiem" No i weź coś powiedz...
Ja aż tak strasznie nie mam może ze wzglęu na wiek bo ma 26 lat, gorzej ma moja bratowa co rok temu wyszła za mąż a ma 34 lata w tym roku kończy, każdy pytał, męczył, ale dopytywania się urwały jak na święta bożego narodzenia okazało się że poroniła, ot i ucieły się dopytywania o dziecko, teraz spokójRedhotka lubi tę wiadomość
-
Monifah wrote:Najgorzej jak spotyka się koleżanki ze studiów, a już jestem po studiach, które idą z niemowlakami, albo takimi do roku czasu i gatka szmatka, no to na co czekacie? czy warto przekładac inne sprawy nad takie słodkie maleństwo? Czasem aż płakac się chce, bo też mówię, że musimy trochę się ustatkowac, chcemy się wprowadzic do nowego domu, no bo co innego mówic, a tu wyskakuje " no coś ty ja bym się nie broniła przed takim słodziakiem" No i weź coś powiedz...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 kwietnia 2014, 12:04
Redhotka lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny! Po co te sciemy w stylu "nie chcę dzieci bo nie lubię" itd.? Nie lepiej szczerze odpowiadać "staramy się"..po prostu. Ja zawsze na pytanie "kiedy będzie dziecko" odpowiadam najlogiczniej jak się da, czyli: "dziecko będzie wtedy kiedy plemnik mojego męża połączy się z moja komórką jajowa i powstanie zygota, następnie zarodek,który w wyniku fragmentacji poprzez stadium bruzdkowania przetworzy się w morule prowadzącą do blastuli (blastocysty).... I tak dalej j tak dalej..mogłabym tak gadać i gadać- uwierzcie mi, po takim wykładzie wymiekaja i już o nic nie pytaja.
Logiczne pytanie, logiczna odpowiedźIownka, Ania_84, Monifah, Z., vanessa, lulu_ovufriend, Lucy, rewelka, helenkq, sara_nar, kapturnica, Krokodylica, Anatolka, Viki26, Redhotka, klara_bella, Ewosińska lubią tę wiadomość
-
A ja w ogóle nie uważam, żeby para starająca się lub niestarająca się musiała komukolwiek z czegokolwiek się tłumaczyć! Tłumaczy się tylko winny, a niechęć lub niemożność zajścia w ciążę żadną winą nie jest. Poza tym to są kwestie najbardziej osobiste, intymne, dotykające sfer zdrowia i życia seksualnego. A łóżko to nie miejsce, gdzie wpuszcza się obcych, w dodatku w buciorach
Dlatego dla mnie to jedno z pytań, na które postronnym osobom w ogóle nie trzeba odpowiadać. To tak samo, jakby koleżanka z pracy zaczęła dopytywać się o nasze życie seksualne - sorry, ale nic jej do tego. Znajomi znajomymi, ale para ma prawo bronić swojej intymności, swojego życia prywatnego.
Moim skromnym zdaniem jedynym naprawdę skutecznym sposobem np. na wścibskie koleżanki z pracy jest danie jasno do zrozumienia, że plany rodzicielskie, to nie jest w ogóle kwestia, którą omawia się ze znajomymi. To, czy sypiam z mężem, czy nie, i czy robię to w celach prokreacyjnych, czy rekreacyjnych, jest tylko sprawą moją i męża, a nie koleżanek i kolegów.
Tak starałam się zawsze robić - i w końcu nawet te najbardziej wścibskie jednostki dały sobie spokój.
Natomiast gdybym powiedziała, że się staramy, przez wiele miesięcy byłabym obiektem litości, współczucia i pokątnych biurowych ploteczek i dociekań, z jakich to powodów nam się nie udaje, i zapewne usłyszałabym szereg tzw. "dobrych rad" w stylu: wyluzujcie, albo: nie przejmuj się, moja kuzynka starała się o ciążę całe 6 miesięcy i w końcu zaszła. Byłabym pod obserwacją całego zespołu i wtedy już niczyjej uwagi nie uszłoby moje częste znikanie w ciągu dnia do lekarza (bo niestety w naszym wypadku zajście w ciążę wymagało wielu miesięcy starań, w tym z pomocą kliniki leczenia niepłodności). A tak o niczym nikt nie wie. Ani o staraniach, ani o mojej ciąży
Pozdrawiam serdecznie wszystkie Staraczki, nie dajcie się żadnej presji, róbcie swoje i tyle - i nie stresujcie się żadnymi głupimi pytaniami ani komentarzami, bo to Wasze zycieLucy, Malenq, Z., Krokodylica, biedronka_1982, frutka, Redhotka, hipisiątko, klara_bella, martuss85, Weroneczka lubią tę wiadomość
-
u mnie różnie to bywa, np.
- na razie się zastanawiamy,
- że nie jestem gotowa,
- staramy się
- niedługo zaczniemy się starać
- nie staramy się, bo najpierw.... (różne wymówki, np, że sama szukam pracy, że mąż chce znaleźć stałą pracę, że nie wiemy jak z mieszkaniem itp)
- ze jak ureguluje sobie problemy z astmą to pomyślimy
- że chcemy się sobą nacieszyć
a teraz będę koleżankom mówiła, że
-może po wakacjach jak się wyszalejemy
jak tak teraz piszę, to już sporo osób się dopytuje, ale mało z nich jest zadowolonych z odpowiedzi
teść ma o mnie jakieś dziwne mniemanie i wydaje mu się, że jestem tak ambitna, że chcę dziecko za kilka lat, jak zrobię karierę, (to nic, że ciągle szukam pracy...), za to mojego M męczy, że on w jego wieku to miał kilkuletnie dziecko itp
-
nick nieaktualny
-
hejka! własnie ostatnio koleżanka mnie zbiła pytaniem: jesteś w ciąży? a dobrze wie że mam PCOS i problemy..
więc odpowiedziałam że prędko pieluch nie będzie zmieniać
ona znów ciągnie temat że by pobawiła itp
a ja że jak tak chce to niech sama sobie zrobi i zobaczy jak to jest fajnie..
para to mi uszami szła ale cóż..
a co do znajomych to mowię że remont.. najpierw, przeciez nie bd wąchać farb w ciązy
potem że ślub siostry, przeciez nie bd szła brzuchata..
albo że będzie i czas to będzie i dziecko.
-
Moi bliscy i przyjaciele wiedza o moich watpliwosciach i problemach zdrowotnych. Uwazam ze mowiac wszystkim naokolo narazam sama siebie na obgadywanie (patrzac na to jacy ludzie potrafia byc zawistni). Jesli jacys znajomi pytaja mnie kiedy bede mama itp to zazwyczaj odpowiadam, ze jescze nie teraz. Potrafie rozroznic tez, ktorzy ludzie pytaja mnie z troski a ktorzy z okazji do sensacji.
-
ja zazwyczaj używam tych samych wymówek, co wy dziewczyny.
Czasem chciałabym powiedzieć prawdę, ale tak jak napisała XYZ zaczęło by się obserwowanie, ocenianie i obgadywanie za plecami, "dobre rady" i ciągłe pytania w stylu "udało się wam w końcu?" itp. Chyba bym tego bym nie zniosła Tylko z najbliższą przyjaciółką o tym rozmawiałam...
Coraz trudniej jest się uśmiechać i mówić, że jeszcze nie teraz, kiedy kolejna koleżanka w ciąży mówi mi, że teraz moja kolejmizzelka lubi tę wiadomość
Juicy x -
nick nieaktualnyIownka wrote:Ostatnio tak odpowiedziałam koleżance
-
to oczywiście z waszego/ naszego punktu widzenia... ale z drugiej strony..
ja to wszystko rozumiem... sama nikomu nie mowiłam że bede starać się o kolejne dziecko bo nie wiem czy się uda i kiedy...
a wracając do rozmowy... moja swagierka stara się już jakiś czas.. i ostatnio unikam jakiegokolwiek tematu z tym związanego... poprostu nie chcę jej zasmucać
chciałabym okazać wsparcie, zapytać z troski o nią nie z ciekawości czy innego powodu... ale cięzko jest... widzę że się zamyka w sobie i już sama nie wiem czy lepiej nic nie mowić...Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 maja 2014, 19:48
-
Mój mąż zawsze mówi "jak przyjdzie czas i pora" i ja właściwie też tak odpowiadam na pytania. Jak ktoś z rodziny za bardzo dopytuje, to odpowiadam "jak skończę studia, ale jeszcze doktorat planuję", a wieczna studentka ze mnie to nie bardzo wiedzą czy mówię serio czy żartuję i nie dopytują więcej.
Mówienie, że mamy problem nie jest wyjściem w moim przypadku, bo mam męża chorującego na przewlekłą chorobę i wiem, że zaraz wszyscy doszukiwali by się w nim przyczyny braku potomstwa, ale akurat on nie ma problemów z płodnością tylko ja. Tłumaczyć i interpretować moich wyników badań też nie zamierzam.
Sama nigdy, nikogo nie dopytuję "kiedy dzidzia".**********************Gang 18+***********************