koty kociaczki koteczki....i TOKSOPLAZMOZA!
-
WIADOMOŚĆ
-
Mysle ze powinien dac.. ale nawet jesli nie to z tego copamietam to koszt dwoch badan po 38 zl
Jeśli chodzi o koty i toksoplazmoze... to jeśli kot jest w domu..od małego wychowywany w domku to nie spokojnie.. zreszta predzej zarazic mozna sie jedzac surowe mieso.. wirusy toksoplazmozy rozwijaja sie w odchodach ktore sa dłuzej niz 3 dni w kuwecie..jelsli maz/ partner zmienia kuwete to nie ma jaksie zarazic.. pozatym nawet jelsi ty zmienisz kuwete to zmieniaj w rekawiczkach i myj rece po kontakcie z kotem lub kuweta
Sama mamkotke ktora adoptowalismy ze schroniska.. i chcialam tez jej zrobic to badanie - niestety jest to koszt 200 zl.. ale weterynarz dala mi pelen wyklad na temat toksoplazmozy
Mi badanie robiono rutynoo w szpitalu i po pol roku odkad kocica byla z nami wynik wyszedl negatywny
-
mnie skierowanie na tokso dał lekarz rodzinny i co ciekawe - wyszedł brak przeciwciał czyli nigdy nie chorowałam, a przez 14 lat miałam kota ... lekarz powiedział mi też, że tokso roznoszą głównie myszy i szczury , a głównie ich odchody więc jak pisze Ania, mając domową kicię nic nam nie grozi
aaa, i tak naprawdę lepiej jest jeśli kobieta przechodziła tokso - wtedy ma przeciwciała , jeśli nie przechodziła - to podobno kontrole się robi co jakiś czasWiadomość wyedytowana przez autora: 18 kwietnia 2014, 12:44
Ania_84 lubi tę wiadomość
-
"Z obecnego stanu badań wynika, że główną (70%) przyczyną zachorowań na toksoplazmozę jest spożywanie surowego lub niedogotowanego mięsa. W badaniach trwających od 10 lat udało się wstępnie ustalić, że pierwotniak ginie po głębokim zamrożeniu, gotowaniu lub w temp. 60 stopni Celsjusza powyżej 20 minut. Głównym źródłem zarażenia kotów są pierwotniaki występujące w mięsie upolowanych gryzoni. Ograniczenie swobody kota poza domem zapobiega przenoszeniu się infekcji z innych zwierząt, co w efekcie chroni osoby mające na co dzień kontakt z kotem."
-
nick nieaktualnymam kicię wychodzącą na dwór, praktycznie cały dzień siedzi na dworzu, więc z kuwety wyciągam tylko zbrylone siuśki. jedynie mnie martwi to, ze poluje i wciąga te myszki... wet twierdzi, że nie ma się czym martwić, ale chyba przejmie ten obowiązek mąż :p
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 kwietnia 2014, 12:54
Ania_84 lubi tę wiadomość
-
Mój mąż z checia wysłuchał wykładu naszego weterynarza i od tej pory nie pozwala mi sie nawet zbliżyć do kuwety..
Ewa jesli kicia wychodzi to niestety trzeba sie liczyć ze jest bardziej narazona.. i raz na jakis czas mozna sobie sprawdzic.. ja nie uwazam ze powinno sie to badani robic tylko i wylacznie po potwierdzonej ciazy..
nie jest to badanie drogie - w porownaniu do innych ale dla starajacych sie jest rownie wazne jak cytomegalia .. wiec jelsi ktos uwaza ze mzoe byc zagrozony to warto raz na jakis czas zrobic -
Moje kotki są domowe więc nie boje się toxo. Na wszelki wypadek jednak to mąż zajmuje się kuwetą. W awaryjnych przypadkach ja, ale zakładam rękawiczki.
Miałam badania na toxo robione przed ciążą i o dziwo nigdy nie przechodziłam - mimo mieszkania z kotami od zawsze i mimo mojego uwielbienia dla tatara i carpaccio.
Kiedy adoptowaliśmy kociaki chodziliśmy regularnie na odrobaczanie i szczepienia i jakie było nasze zdziwienie kiedy pani weterynarz co miesiąc miała większy brzuch.
No cóż skoro weterynarz się nie boi chorób odzwierzęcych... to coś musi w tym byćAnia_84, Ewa99 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Ja jestem weterynarzem, mam kota w domu od 6 lat i nie mam przeciwciał. Kuwetę od kiedy się staramy ogarnia mąż, wcześniej zawsze ja, bo "to Twój kot". I oczywiście ciśnie mnie, żeby zbadać kotu krew na toxo, a ja się śmieję z niego, bo kot jest czysto domowy.
Koszt badania w weterynaryjnym laboratorium w Wawie to 90zł.
A gin kazał mi uważać z mięsem surowym i myć dokładnie owoce i warzywa.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 kwietnia 2014, 14:32
Ita lubi tę wiadomość
-
moj kot tez nie je surowego miesa,ani myszy, itp. ale generalnie nie wyobrazam sobie ogarniac kuwety z brzuchem pod nosem... ale moj maz to lajza uparta i tyle.... on nie cierpi kota a kot jego i tyle
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 kwietnia 2014, 14:47
-
mam koty wychodzące, kuweta w domu stoi od wielkiego dzwonu tzn jak któryś jest przeziębiony i zostaje na długo w domu i wtedy sprzątam ja, ale zawsze w rękawiczkach jednorazowych, jako dziecko tez miałam kota oraz miziałam wszystkie koty sąsiedzkie, które wpadły mi w ręce, wtedy oczywiście bez ciągłego mycia rąk tak jak robię to teraz po wszelkich kocich pieszczotach, no i toxo nigdy nie przechodziłam badania robiłam dwukrotnie w przeciągu dwóch lat
ps można się zarazić od źle uwędzonej szynki, kiełbasy, niedomytych warzyw, owoców (tu niech każdy sam w sercu sobie odpowie czy nigdy nie zjadł marchewki prosto z grządki)oraz pracując w ogrodzie np mając jakąś rankęIta lubi tę wiadomość
-
Mam z kotami do czynienia od dziecka - i domowe i wychodzące się nie raz nosiło, miziało i przytulało, dwie kuwety w życiu sprzątałam regularnie a przy rutynowym teście na toxo okazało się, że wynik mam taki, jakbym w życiu kota nie widziała na oczy Panika w temacie toxo i kot jest niewskazana - mój lekarz, któremu bezgranicznie wierzę to potwierdził. Jedynym zabezpieczeniem w trakcie starań u mnie jest to, że Mąż sprząta kuwetę.
Natomiast bardzo dbam o higienę przy przygotowywaniu mięsa, dokładnie myję owoce i warzywa - tam jest większe ryzyko zachorowania niż jakby człowiek siedział pół dnia z głową nad kocią kuwetą
...aczkolwiek znam osobę, która dowiedziawszy się, że jest w ciąży oddała kota - dla mnie paranojaIta lubi tę wiadomość
grudzień 2013 - śpij mój Aniołku... :*
-
vincaminor wrote:Mam z kotami do czynienia od dziecka - i domowe i wychodzące się nie raz nosiło, miziało i przytulało, dwie kuwety w życiu sprzątałam regularnie a przy rutynowym teście na toxo okazało się, że wynik mam taki, jakbym w życiu kota nie widziała na oczy Panika w temacie toxo i kot jest niewskazana - mój lekarz, któremu bezgranicznie wierzę to potwierdził. Jedynym zabezpieczeniem w trakcie starań u mnie jest to, że Mąż sprząta kuwetę.
Natomiast bardzo dbam o higienę przy przygotowywaniu mięsa, dokładnie myję owoce i warzywa - tam jest większe ryzyko zachorowania niż jakby człowiek siedział pół dnia z głową nad kocią kuwetą
...aczkolwiek znam osobę, która dowiedziawszy się, że jest w ciąży oddała kota - dla mnie paranoja -
Ja jestem kolejnym przykladem na to, ze mozna nie miec przeciwciał..ja mam obecnie 3 koty, mialam 7, wszystkie domowe-wychodzace. PRzynosza nadgryzione krety, szczurki, ptaszki itp. Mijaja lata, powtarzam regularnie toxo z nadzieja ze moze juz, zanim zajde w ciaze, no ale wyniki bez zmian
Co do samej tokso to predzej od grzebania w ziemi w ogrodku bez rekawiczek czy od surowego miesa sie zarazimy. To samo z deska do krojenia, zeby pilnowac by na tej samej nie robic surowizny, a potem kroic na niej sera, chleba itp. To samo z kuwetami, rekawiczki i do dzielaolencja, Ewa99, szpilka, Ita, Emma80 lubią tę wiadomość
-
Daisy wrote:Ja jestem kolejnym przykladem na to, ze mozna nie miec przeciwciał..ja mam obecnie 3 koty, mialam 7, wszystkie domowe-wychodzace. PRzynosza nadgryzione krety, szczurki, ptaszki itp. Mijaja lata, powtarzam regularnie toxo z nadzieja ze moze juz, zanim zajde w ciaze, no ale wyniki bez zmian
Co do samej tokso to predzej od grzebania w ziemi w ogrodku bez rekawiczek czy od surowego miesa sie zarazimy. To samo z deska do krojenia, zeby pilnowac by na tej samej nie robic surowizny, a potem kroic na niej sera, chleba itp. To samo z kuwetami, rekawiczki i do dziela -
hahaha nie wiedziałam, że tu na forum jest tyle kotomaniaczek. :]
U mnie w pracy jak adoptowałam dwa dorosłe koty to postukano się w głowę i parę razy słyszałam stwierdzenie - zamiast kotów lepiej dziecko byście sobie sprawili (grrr.. )
Ciekawe jakie będę reakcje jak powiem, że po 2 latach odkąd mamy kociambry w końcu i na dziecko przyszła pora...
Ps. mam obietnice od męża, że jak w końcu się przeprowadzimy to jeszcze 2 kotki do nas trafią!
szpilka, santoocha, Ewa99, Emma80 lubią tę wiadomość
-
Na jednym kocie ciężko poprzestać
My mamy bidulkę przygarniętą ze schronu (pamiętam jaki opiernicz dostałam do paru znajomych - "zwariowałaś, o dziecko się staracie a kota do domu bierzecie? ) i planujemy w przyszłym roku przygarnąć kolejną. No i mam nadzieję wielką, że w mniej więcej podobnym czasie zostaniemy też rodzicami...Ita, Emma80 lubią tę wiadomość
grudzień 2013 - śpij mój Aniołku... :*