LSIL- hpv i CIN 1- miał ktos?
-
WIADOMOŚĆ
-
wiem, pamiętam jak sama to przeżywałam, nadal jest we mnie lęk, że to kiedyś może tfutfutfu powrócić, ale tak to jest - większość z nas coś w sobie nosi
trzeba się badać i nie zaniedbywać tego, pamiętać, że musimy same o siebie dbać najlepiej jak potrafimymonaaa85 lubi tę wiadomość
-
...starać się w tym cyklu czy odpuścić...oto jest pytanie... Szkoda każdego cyklu..tym bardziej że już spory czas majstrujemy i zmajstrować się nie udało.. Ale aleee alee...już niedługo kolposkopia..i jeśli wyjdą zmiany większe? ..jeśli trzeba będzie zrobić zabieg..i jeśli byłabym w ciąży? ..mętlik myśli...
-
..no tak mi też mówił ginek uspokajacz ale..jeśli zmiany są większe i trzeba będzie interweniować już...nie czekać... To może lepiej jeden cykl odpuścić.. ...głowa mnie boli od myślenia..bo owulka się zbliża wielkimi krokami...trzeba ewentualnie działać już..
-
Hej dziewczyny. Wczoraj odebrałam wyniki badania cytologicznego i jestem załamana... LSIL(w tym HPV/CINI) dodatkowo zmiany flory bakteryjnej, miałam ostatnio infekcję i to by wytłumaczało. Gorsze jest to, że cytologia wykazała obecność nieprawidłowych komórek nabłonkowych. Moja pani doktor najpierw powiedziała, że trzeba to potwierdzić kolposkopią, że może się to cofnąć, a może rozwinąć.
Najgorsze jest to, co powiedziała, że póki co jest to stan przedrakowy - a ja chciałam się starać o dziecko... Teraz to mogę pomarzyć masakra
Od wczoraj nie mogę się pozbierać, wiem że muszę działać ale mam totalne rozbicie. Gdzie mogłam złapać to dziadostwo HPVPaulaPi -
Paula, nic się nie martw Przeszłam przez to samo, jestem po operacji LEEP i zapewniam Cię, że to w niczym nie przeszkadza -jak tylko się wszystko wygoiło, zaszłam w ciążę. Zrób jak najszybciej kolposkopię, tylko ona da Ci pewność, jak poważne są zmiany. Ale to się leczy.
PaulaPi lubi tę wiadomość
-
Kochane, jak widzicie ja stowrzyłam te wątek bo właśnie przez to przechodziłam, takie miałam wyniki...ale nikt nie zabronił dziecka! nam sie udało i wiecie co...
Byłam wczoraj po wyniki cytologii i wymazu i powiem Wam ze jestem zaskoczona!
Wymaz czysciutki, zero infekcji i cytologia w normie....zadnych zmian, hpv itd..Pan Dr stwierdzil ze mogł sie wzmocnic organizm i zwalczyc wirusa! albo dzidzia zwalczyła! wiec jestem zadowolona!
dał mi kilka badan na nfz i mówił ze bedzie mi dawał co wizyte po kilka bo sie potem czepiaja go jak daje jednorazowo duzo zleceń
wiec za dwa tyg ide z wynikami i po skierowanie po nastepne!!
wiec to nie jest powiedziane ze sie cos rozwinie itd! trzeba wierzyć ze nie!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 lipca 2014, 11:57
-
Witajcie:-)
Tez mam Cin 1/L-Sil.. jutro wizyta u ginekologa. Eh.. Już kiedys mialam podobny wynik, skonczylo się biopsją i za pol roku zrobiona cyto wykazała 2 gr. Teraz znowu trojeczka...;(
Jak najlepiej przebadac się w kierunku HPV[niestety zaden lekarz mi tego nigdy nie zaproponował]? Jaką metodę polecacie? Czy zrobic to u lekarza, czy ew.proponowane testy on line?
Pozdrawiam Was serdecznie;-)
Będę wdzięczna za pomoc.Life is beautiful! -
Hej. Ja miałam robiony test na HPV bo mi wyszły ku temu wskazania w cytologii..tzw. koilocyty. Test jest robiony podobnie jak cytologia, wymaz z szyjki macicy. Myślę że warto wybrać się do gabinetu by prawidłowo został materiał do badań pobrany.
Pozdrawiam. -
Witam Was wszystkie - jestem tu nowa i także -jak większość osób biorących udział w tym temacie- przerażona! W zeszłym tygodniu poszłam to ginekologa na wizytę kontrolną- Pan Dr zrobił mi cytologię i kolposkopię / Wnioski: Infekcja HPV. Wskazane badanie HPV HR. Niedawno z mężem zaczęliśmy starać się o dziecko i właściwie ta wizyta miała nas upewnić, że wszystko jest ok... jednak okazało się, że chyba nie do końca... wyniki za 4 tyg. oczywiście imternet to chyba cały już przejrzałam i nie ukrywam jestem bardzo przerażona... co będzie:(. Dodam, ze jesteśmy dla siebie jedynymi partnerami (skąd to dziadostwo!?) a wyniki cytologii robionej 2 lata temu nie wykazały żadnych nieprawidłowości.
-
Witam serdecznie,
w przeszukiwaniu internetu za słowami otuchy, że nie ma się czym martwić trafiłam na tą stronę. I będąc zupełnie pozytywnie nastawiona, że wszystko będzie dobrze, po przeczytaniu historii jednej z Was zupełnie się rozkleiłam. I ponieważ poza mężem, którego nie chce martwić swoimi przeżyciami nikt nie wie o moim (naszym) problemie, pomyślałam... że może z Wami mogę się tym podzielić i troszkę odciążyć głowę od trudnych myśli. Moja historia z HPV i CIN1 zaczęła się z lutym tego roku. A właściwie to moja wiedza o tym, że problem mnie dotyczy do mnie dotarła. Z końcem 2013 roku urodziłam pierwsze dziecko. W planach było od razu drugie Czekaliśmy tylko na odpowiedni moment. Mąż chciał mieć pewność, że rana po cesarskim cięciu dostatecznie się zagoi i druga ciąża nie wyrządzi mi krzywdy. Mój lekarz zalecił pół roku. Po pięciu miesiącach przy okazji wizyty kontrolnej po porodzie postanowiłam zrobić cytologię. Ot tak na wszelki wypadek. Mimo, że jedną miałam robioną bezpośrednio przed pierwszą ciążą i dwie w trakcie - wszystkie były ok. Zupełnie zapomniałam o tym badaniu, bo nie spodziewałam się niczego złego. Jednak telefon od położnej z prośbą o pilne zgłoszenie się po wynik troszkę mnie zaniepokoił. Na wyniku wskazanie LSIL... HPV...CIN1... Nie miałam pojęcia z czym to się je. W pośpiechu poszłam do pierwszego lekarza, który był mi akurat w tym momencie najbliżej i najszybciej dostępny po interpretację wyniku. Od razu zapisał mnie na badanie kolposkopowe oraz histopatologiczne. Uprzedziłam go, że prędko mi do drugiego dziecka i czy mogą istnieć jakieś przeciwwskazania. Uzależnił wszystko od wyniku. Doczekałam się wiec wyniku, który wykluczył HPV i obecność komórek rakowych. Otworzyło nam to furtkę na drugiego bobasa nie czekaliśmy długo. Udało się. Na początku maja test potwierdził ciążę. Umówiłam się wiec na pierwszą wizytę do swojego lekarza prowadzącego. Przedstawiłam mu historię dot. HPV i CIN1. Spojrzał na wyniki badań. I stwierdził, że dla czystego sumienia chce abym zrobiła jeszcze jedno badanie. Chce sprawdzić obecność HPV w kodzie genetycznym. Choć w rozmowie luźno rzucił... że nie możliwe, żebym to miała. Zrobiłam badanie. Przy następnej wizycie odebrałam wynik i w oczekiwaniu na wejście do gabinetu myślałam, że pęknie mi serce. Stwierdzono obecność HPV typu 16. Doktor zamarł jak spojrzał na wynik. Od razu wykonał badania prenatalne. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Postanowił przeanalizować wyniki badań, które dostarczyłam. Okazało się, że podczas badania histopatologicznego pobrano mi wycinek jedynie z szyjki macicy. A HPV 16 mieści się akurat wyłącznie na tarczy macicy. I na tej podstawie stwierdzono, że wszystko jest dobrze. Doktor stwierdził, że badaie zostało wykonane źle ale też i uspokoił, żeby się nie martwić. Że będziemy obserwować maleństwo, powtórzymy wszystkie badania. Bo na razie tylko tyle możemy. Przeraża mnie teraz tylko jeden fakt. Że dziecko może urodzić się zarażone. Zaczyna mi się właśnie piąty m-c ciąży a ja boję się zapytać o płeć. Boję się, że usłyszę że to dziewczynka. Chciałam też urodzić naturalnie, ale doczytuję się, że powoduje jednak ono większe ryzyko zarażenia. Czuje się teraz dziwnie bezsilna i zła. Bo to wszystko to wina i błędy lekarzy. HPV16 na 99% zostałam zarażona w szpitalu. Podczas pierwszej ciąży spędziłam sporo czau w szpitalach. Z powodu cholestazy ciążowej zostałam skierowana na wcześniejsze rozwiązanie ciąży. Rozwiązywali ja 3 tygodnie. W tym czasie trzykrotnie wywoływanie. Wszystkie nieskuteczne. Ostatnie sprawiło tylko odejście wód płodowych, bez postępu porodu. Zabrano się wiec pilnie za cesarkę. Urodzila nam się śliczna córeczka. Śliczna i zdrowa. Cieszyłam sie, że wszystko skonczylo się pomyślnie. Dziś mam poczucie żalu, że oprócz córeczki dostałam jeszcze pamniątkę w postaci wirusa HPV. Czekam teraz z niecierpliwością na kolejną cytologię, która ma wykazać jakie spustoszenie w moim organizmie robi to świństwo. Za miesiąc będę wiedzieć. Nie wiem dlaczego ale mam złe przeczucia. Może dlatego, że chciałabym sie ewentualnie poztywnie zaskoczyć jeżeli okazałoby się, że wszystko idzie w dobrą stronę. Ale nastawiam się na najgorsze. Już nic mnie nie zaskoczy.