METODA NAPROTECHNOLOGI
-
WIADOMOŚĆ
-
Jem ogromne dawki cynamonu od początku tego cyklu, cieszę się, że jakiś lekarz potwierdza, że warto
Strasznie fajnie Zuzzi, jestem ciekawa kolejnej wizyty.Maczek lubi tę wiadomość
-
zwei_kresken wrote:Jem ogromne dawki cynamonu od początku tego cyklu, cieszę się, że jakiś lekarz potwierdza, że warto
Strasznie fajnie Zuzzi, jestem ciekawa kolejnej wizyty.
To faktycznie są ogromne dawki, bo miałoby to być 1,5 g cynamonu dziennie
Też jestem ciekawa, mam nadzieję, że wciąż będzie tak fajnie. Jeśli tak, to dopiero się zacznę cieszyć z lekarza Jak na razie jestem ostrożna w radości, bo już miewałam lekarzy, którzy byli ekstra na pierwszej wizycie, a potem im coś odwalało. No ale zobaczymy
-
Zuzzi cieszę się, że wizyta bardzo pozytywna. Zobaczysz, że nie zawiedziesz się Ja w sumie czułam się skrępowana przy badaniu w obecności męża, bo w sumie nie wiedziałam co sobie pomyśli, że tu jego żona rozbiera się przed obcym facetem, ale jest ok
Jestem ciekawa jak będę miała wizytę już z Napro u dr Skutila - jaka ona będzie w porównaniu do Twojej u dr Kuźnika, razem współpracują, to powinno być podobnie.
My raczej nie będziemy czekać długo na badanie nasienia, bo to można zrobić szybko i wykluczyć bądź potwierdzić. Nie wyobrażam sobie starać się pół roku, a potem okazuje się, że problem byłby w nasieniu, więc pół roku do tyłu.
Cynamon w jakiej formie? Tabletki? Ciekawe to, też może spróbuję
I powodzenia w monitoringu
Kochana bądź dobrej myśli!"Śpiesz się powoli" // www.MojeEndoLife.pl -
Adelo wrote:Zuzzi cieszę się, że wizyta bardzo pozytywna. Zobaczysz, że nie zawiedziesz się Ja w sumie czułam się skrępowana przy badaniu w obecności męża, bo w sumie nie wiedziałam co sobie pomyśli, że tu jego żona rozbiera się przed obcym facetem, ale jest ok
Mąż mi mówił, że tylko jak lekarz zastosował badanie z włożeniem paluchów, to poczuł bunt, a tak to spoko. Z zainteresowaniem oglądał mnie od środka na USG
Adelo wrote:My raczej nie będziemy czekać długo na badanie nasienia, bo to można zrobić szybko i wykluczyć bądź potwierdzić. Nie wyobrażam sobie starać się pół roku, a potem okazuje się, że problem byłby w nasieniu, więc pół roku do tyłu.
Mi tam pół roku do tyłu raczej nie przeszkadza. Chyba że w tym czasie moje jajniki postanowiłyby się bardzo popsuć. Mamy to szczęście, że szybko stwierdziliśmy, że w sumie z dzidzią też się da żyć, więc jesteśmy młodzi, zaraz po ślubie, myślę, że mamy trochę czasu na starania Jeśli dr zaleci, to się to nasienie zbada, ale póki co, skoro o tym nie wspominał, to nie widzę powodu stresować męża
Adelo wrote:Cynamon w jakiej formie? Tabletki? Ciekawe to, też może spróbuję
Mówił, że może być i zwyczajny, w proszku Ale zjeść 1,5 g cynamonu dziennie to jednak niezły wyczyn Znalazłam w internecie suplement w tabletkach, też mniej więcej 1,5 g wychodzi na tabletkę, 60 tabletek za 15 zł, więc ok. Pójdę zaraz poszukać tego po aptekach
Adelo wrote:I powodzenia w monitoringu
Kochana bądź dobrej myśli![/QUOTE
Dzięki Jestem dobrej myśliAdelo lubi tę wiadomość
-
zuzzi wrote:To faktycznie są ogromne dawki, bo miałoby to być 1,5 g cynamonu dziennie
Też jestem ciekawa, mam nadzieję, że wciąż będzie tak fajnie. Jeśli tak, to dopiero się zacznę cieszyć z lekarza Jak na razie jestem ostrożna w radości, bo już miewałam lekarzy, którzy byli ekstra na pierwszej wizycie, a potem im coś odwalało. No ale zobaczymy
Cynamon to dla mnie nie problem, te ilości są niemal śladowe Dodaję do koktajlu bananowego- tam go najlatwiej dużo wsypać, bo dzięki bananowi nie jest tak "mącznie" przez duże ilości proszku. No i do ryżu z jabłkami albo kaszy jaglanej na słodko. Jak robię coś z mięsa mielonego- jakąś zapiekankę w stylu greckim albo chilli con carne, to też dosypuje cynamonu- odważcie się kiedyś dodać go do mięsa na ostro- bardzo podbija smak i świetnie pasuje. Grecy dodają do mussaki właśnie mięso podsmażone z cynamonem, a w krajach arabskich cynamon do mięsa to klasyka. Pasuje do woła, świnio-woła, czasem do indyka. Nie trzeba go jeść tylko na słodko -
zwei_kresken wrote:Cynamon to dla mnie nie problem, te ilości są niemal śladowe Dodaję do koktajlu bananowego- tam go najlatwiej dużo wsypać, bo dzięki bananowi nie jest tak "mącznie" przez duże ilości proszku. No i do ryżu z jabłkami albo kaszy jaglanej na słodko. Jak robię coś z mięsa mielonego- jakąś zapiekankę w stylu greckim albo chilli con carne, to też dosypuje cynamonu- odważcie się kiedyś dodać go do mięsa na ostro- bardzo podbija smak i świetnie pasuje. Grecy dodają do mussaki właśnie mięso podsmażone z cynamonem, a w krajach arabskich cynamon do mięsa to klasyka. Pasuje do woła, świnio-woła, czasem do indyka. Nie trzeba go jeść tylko na słodko
Czasem dodaję i do mięsa Ale mój mąż średnio przepada za dużą ilością cynamonu, więc żeby zeżreć te 1,5 g musiałabym sobie doprawiać
W ogóle... Czeka mnie ułożenie sobie teraz diety, więc może i dla cynamonu znajdę tam miejsce. Na razie zamówiłam sobie w aptece tabsy z cynamonem
-
Zuzzi fajnie że jestes zadowolona z lekarza nasza pierwsza wizyta trwa la 3,5 godziny ale w ogóle tego nie czułam jak wyszliśmy i skumali że tyle tam siedzieliśmy to byliśmy w szoku bo to tak miło zleciało...
Ja nigdy nie ryczałam u lekarza... z reszta u mnie nigdy na zewnątrz nie widać jak czuje sie w środku... nie okazuje tego. Po prostu tak juz mam ale najbardziej dobijają mnie teksty: "ty to masz fajne życie bezproblemowe..." "niczym sie nie przejmujesz" jesteś taka spokojna zawsze, bo nie masz problemów takich jak ja (i wymieniają: Mój narzeczony nic sie nie domyśli muszę mu wszystko mówić, dawno mi kwiatów nie kupił itp). Niektórzy myślą że jeżeli nie trąbi sie na prawo i lewo o problemach to sie ich nie ma...
Kiedyś jeden lekarz mi powiedział:"widzę że pani w ogóle sie nie przejmuje tym że nie może mieć dzieci" i uśmiech a tego co wtedy poczułam i w jakim stanie byłam w tym okresie to sie słowami nie da opisać... -
Polecam na poprawę humoru Szkoda że nie można tak sie zamienić rolami na jakiś czas... Faceci o wiele wiele więcej by zrozumieli...
https://www.youtube.com/watch?v=VlOxTuUTCGU -
Vanessa mam tak samo, u lekarza nigdy nie daje po sobie daję po sobotę znać smutku czy przygnębienia. Dopiero po wizycie jak trzeba to płaczę. Jak ide do jakiegokolwiek lekarza ide z nadzieja ze mi pomoże, pokieruje a nie zleje, stąd moje pozytywne nastawienie do wizyty, potem to już tylko zależy jaka była ona i albo łzy albo uśmiech. W domu zobaczę linka jak wrócę do domu telefonu nie mam jak"Śpiesz się powoli" // www.MojeEndoLife.pl
-
nick nieaktualnyAdelo wrote:Taki miałam ładny pęcherzyk na usg 13 Stycznia 10dc, który rozmiarem pasowal na owulację do dnia 12, 13 a po dzień dzisiejszy nie mogę wyznaczyć dnia pik nici chyba z owulki.
Odnośnie peak - ja też mam z tym problem i to wielki. U mnie peaków zwykle jest kilka
Na ostatniej wizycie przyznałam się, że ostatnio luteinę biorę nie w dniu peak+3 ale w dniu kombinowanym. U mnie wszystkie objawy się zgadzają - idealny środek cyklu, śluz, testy owulacyjne, ból jajnika, skok temperatury, hormony - wiem że była owulacja. Ale po niej śluz jest, jest i jest i jakbym chciała czekać z luteiną do peak+3 to by mnie @ zastała.
Lekarz popatrzył na te moje wszystkie objawy i w końcu dostałam zgodę na "samodzielne" wyznaczanie dni po owulce.
Czemu to piszę? - bo są takie przypadki jak ja gdzie jest trudno wyznaczyć peak a owulacja była. Patrzę na Twój wykres i jest obiecujący.
Adelo lubi tę wiadomość
-
Dziękuję Kamuś za wyjaśnienie
U mnie to jest teraz 4 cykl po Visanne i tylko w tamtym cyklu śluz miałam faktycznie zmieniający się, gęstniejący jak kleisty, gumowaty i mogłam wyznaczyć PIK. Od kiedy zaczęłam na nowo miesiączkować zauważam po "owulacji"na papierze, że jest mokry i ma miejsca ze śluzem, które mogę zbadać - dodam, że śluz jest przezroczysty niż ten z dni o faktycznej produkcji śluzu szyjkowego (tam było więcej C niż K) z dni płodnych i rozciąga się max do 2 cm. A we wcześniejszych latach nie przypominam sobie, żebym po owulacji miewała takie dni ze śluzem po owulacji, było sucho, gumowato, tylko przed samym okresem pojawiał się na nowo śluz. Chciałabym, żeby to nie był objaw braku owulacji.
Ale to byłby również śluz szyjkowy? Nie mówił Ci lekarz dlaczego może tak długo występować?
Jutro idę zbadać progesteron przed przyjęciem jeszcze 1wszej dawki luteiny. Więc więcej się wyjaśni.
U mnie żółte znaczki wejdą zapewne pod koniec cyklu, bo zawsze mam tak, że pojawia mi jakiś śluz przed @.
"Śpiesz się powoli" // www.MojeEndoLife.pl -
Ja dzisiaj zaczynam stymulacje Aromkiem. Mam brac od 3 do 7 dnia cyklu. Jeśli sie nie uda po drugim cyklu, robimy laparoskopie. Nie moge znaleźć za dużo info na temat tego leku i moze dobrze postanowiłam nic nie czytać i całkowicie zaufać Lekarzowi, wierze ze wie co robi. Choc z drugiej strony zastanawia mnie dlaczego mi to zlecił, jeśli jak twierdzi - owulacja u mnie występuje, jajko tez pęka. Nie rozumiem tego, ostatno na wizycie byłam tak roztrzęsiona, ze zupełnie nie przyszło mi do głowy zeby o to zapytać.
Czy któraś z Was była kiedykolwiek stymulowana tym lekiem, albo słyszałyście coś o nim? -
KMK wrote:Odnośnie peak - ja też mam z tym problem i to wielki. U mnie peaków zwykle jest kilka
Na ostatniej wizycie przyznałam się, że ostatnio luteinę biorę nie w dniu peak+3 ale w dniu kombinowanym. U mnie wszystkie objawy się zgadzają - idealny środek cyklu, śluz, testy owulacyjne, ból jajnika, skok temperatury, hormony - wiem że była owulacja. Ale po niej śluz jest, jest i jest i jakbym chciała czekać z luteiną do peak+3 to by mnie @ zastała.
Czemu to piszę? - bo są takie przypadki jak ja gdzie jest trudno wyznaczyć peak a owulacja była. Patrzę na Twój wykres i jest obiecujący.
Ja ma podobny problem w niektórych cyklach sluz pikowy twa cały cykl ale stosuję tzw." Pytanie o zasadnicze podobieństwo" i wg tej reguły/zasady wyznaczam pik.
Przynajmniej na razie bo już niedługo pewnie zakończe wszelkie obserwacje bo już nie będziemy sie leczyć bo nie mamy ani kasy ani szans -
Adelo wrote:Vanessa mam tak samo, u lekarza nigdy nie daje po sobie daję po sobotę znać smutku czy przygnębienia. Dopiero po wizycie jak trzeba to płaczę. Jak ide do jakiegokolwiek lekarza ide z nadzieja ze mi pomoże, pokieruje a nie zleje, stąd moje pozytywne nastawienie do wizyty, potem to już tylko zależy jaka była ona i albo łzy albo uśmiech. W domu zobaczę linka jak wrócę do domu telefonu nie mam jak
ja to leczenie traktuje zupełnie inaczej niz reszta staraczek. Chodze do lekarza bo trzeba ale odbieram to jak leczenie choroby przewlekłej czyli trzeba byc pod kontrolą lekarza ale to jest nieuleczalna przpadłość i nic to nie zmieni.
Jakoś nigdy nie szłam do lekarza z myślą że po tej wizycie coś sie wyjaśni albo że w końcu sie uda...
ostatnio jak poszłam po recepte na bromergon do lekaki w przychodni która wypisuje mi jeżeli coś potrzebuję żebym nie musiała jechac prawie 100 km do lekarza prowadzącego. Jak weszłam to zapytała sie "I co nie udaje się?" a ja zdebiałam o co jej chodzi co niby sie nie udaję??? potem delikatnie zapytałam o co jej chodzi a jej chodziło o to że nie udaje sie mi zajść a ja w ogóle nie zajarzyłam bo nie myśle o tym że sie uda tylko łykam te leki tak samo jak euthyrox bo muszę.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 stycznia 2015, 12:04
-
Adelo wrote:Jeszcze jedno: czy przy zastosowaniu luteiny dopochwowej mogę aplikować również probiotyki dopochwowo w odstępach czasowych, żeby się nie nakładały na siebie leki?