METODA NAPROTECHNOLOGI
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyDziewczyny ja żółtych znaczków nie mam. Dawno mnie nie było u instruktorki. Po co są te żółte znaczki? Jak się je nakleja?
@ vanessa
u mnie pytanie o zasadnicze podobieństwo też trochę pomaga. Generalnie widzę różnice w śluzie "prawdziwie peakowym" i tym ... podrabianym pseudopeakowym który mam przez resztę cyklu. Ale i tak jest ciężko.
Któraś z Was pytała skąd takie objawy - z PCOS i nietolerancji pokarmowych. Co ciekawe w cyklu pooperacyjnym miała ładną drugą połowę cyklu. Im dalej od laparoskopii tym gorzej u mnie... niestety
@ vanessa
odnośnie zakończenia starań - wiem już jak u Was jest. Dużo o tym pisałaś. Są rzeczy, których nie przeskoczycie. Nie stawiajcie jednak ostrej granicy "stop". Bierz proszki na które Cię stać, które nie są na receptę tak, aby nie utracić wypracowanego zdrowia (witaminy, suplementy). A resztę musisz zostawić "sile wyższej".
Mój lekarz twierdzi (i to prawda), że wszystko w medycynie działa na zasadzie krzywej gaussa. Zdecydowana większość kobiet (pewnie powyżej 98%) zachodzi w ciążę gdy ich zdrowie jest unormowane. Ale są kobiety, które np zachodzą w ciążę po 14 latach starań, albo zachodzą w ciążę przy progesteronie poniżej 3 (przykłady od doktorka). Sam lekarz nie umie tego wytłumaczyć bo w teorii takie ciąże nie powinny się wydarzyć bo niektóre skaźniki w teorii uniemożliwiają poczęcie.
W teorii...
Głęboko wierzę, że wyjątek potwierdza regułę, dlatego ziarnko nadziei zawsze trzeba nosić w sercu. Jednocześnie dobrze jest być "pogodzonym z losem. Dzięki temu człowiek się nie męczy.
Ja nad tym muszę jeszcze popracować.
:* -
KMK wrote:Dziewczyny ja żółtych znaczków nie mam. Dawno mnie nie było u instruktorki. Po co są te żółte znaczki? Jak się je nakleja?
A co do naszej sytuacji to w ciążę już nie chcę zachodzić bo mam GWARANTOWANE poronienie więc wole w niej nie być niż być krótka chwilę.
A po za tym dużo lepiej funkcjonuje jak nie mam złudzeń i nadziei przekonałam sie o tym jakiś czas temu przerwaliśmy wszystko i nie miałam ani cienia nadziei. Żyłam normalnie a nie tylko łudząc się na niemożliwe...
Jednym pomaga nadzieja a drugim ta nadzieja dobija co miesiąc przez rozczarowanie.
Planuje odstawić bromergon i inofem bo tylko to mam zlecone brać i olać tą sprawę totalnie... (luteine juz odstawiłam kilka cykli temu) z reszta w moim obecnym stanie psychicznym nie jest wskazane bycie matką nawet czasem zastanawiam sie czy jeszcze chce nią być... po tym wszystkim co przeżyłam przez marzenia o rodzinie?! Gdybym ich nie miała od początku nie doprowadziłyby mnie do tego stanu w jakim obecnie jestem.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 stycznia 2015, 12:37
-
nick nieaktualnyvanessa to w takim razie faktycznie zadbaj o psychikę. Już swoje wycierpiałaś. Teraz trzeba znów zacząć cieszyć się życiem - tym co się ma. Najważniejsze jest to, że zdajesz sobie sprawę ze swojego stanu psychicznego. Z całych sił życzę Ci byś odnalazła spokój i byś zaznała mnóstwo szczęścia i radości :*
-
KMK wrote:Dziewczyny ja żółtych znaczków nie mam. Dawno mnie nie było u instruktorki. Po co są te żółte znaczki? Jak się je nakleja?
Musisz o tym pogadać z instruktorką. Powinnaś dostać żółte znaczki i instrukcje, jak z nich korzystać w Twoim przypadku.
Generalnie służą one do tego, żeby łatwiej wyznaczyć peak poprzez zignorowanie śluzu, który u Ciebie nie jest owulacyjny (zaklejenie go żółtymi znaczkami)
KMK lubi tę wiadomość
-
Vanessa - myślę, że wiem o czym mówisz, każde zachowanie ma swoje podłoże. U mnie w życiu wielką rolę odegrał tata, a raczej jego brak, bo co z tego, że był przy mnie, jak tak naprawdę nigdy mnie nie przytulał, nie okazywał uczuć, tylko ganił i mówił, co źle robię, a wg niego my wszyscy robimy źle po dzień dzisiejszy. Rana niesamowita na psychice. Nawet nie marzyłam o mężu, bo po prostu nie potrafiłam obcować bardziej z facetami, okazywać uczuć. Bałam się. Na studiach pedagogicznych jak wszystkie zależności sobie uświadomiłam, zaczęłam lepiej funkcjonować i radzić sobie z tym wszystkim. Paradoksalnie okazało się, że po tacie mam równie silny charakter co on i to pomaga mi teraz walczyć ze wszystkim, co mnie złego spotyka. Jak poznałam męża - pierwsza rzecz do niego, tylko się nie zdziw jak ucieknę ale wytrwałam i bardzo jestem wdzięczna Panu Bogu, że pomógł mi sobie z tym wszystkim poradzić. Bardzo chciałabym Ci powiedzieć jakieś słowo, które mogłoby Cie postawić na nogi, ale myślę, że wiesz, że my tu wszystkie Tobie, Wam życzymy jak najlepiej! Przytulam wirtualnie
Dziewczyny, a skoro zadajecie sobie takie pytanie, czy śluz, który widzicie jest w czymś inny, czy podobny do tego właściwego pikowego, to jakie zauważacie różnice? Wiem, że to może być trudne, ale obecnie, nie wiem co mam robić. Chyba do końca cyklu będę miała białe dzieci na karcie"Śpiesz się powoli" // www.MojeEndoLife.pl -
Na razie i tak przylepiaj te białe dzidzie, dopóki tego nie wyjaśnisz z instruktorką A zasadnicza różnica, no to np. wczoraj był przejrzysty, a dzisiaj jakiś taki gęsty i biały. Albo do tej pory miałam sucho, a teraz śluz niby kiepski, ale ciągle się czuję, jakbym tam miała wodospad Itd.
-
Adelo u mnie było podobnie tylko z ta różnica że tata w ogóle sie mną nie interesował tylko krytykował za to że nie byłam taka szczupłą wysoką laska jakie jemu sie podobały...
Mama najbardziej skrzywiła moja psychike. Mimo tego że mnie bardzo kochała-kocha sprawiła mi krzywde ale wiem ze nie było to świadome. Po prostu nie potrafiła odpowiednio postępować i zachować sie wobec mnie w dzieciństwie.
Mam w planach jeszcze kilka badań wykonać dla regóły i tyle... resztę nie chcę walczyć bo może dlatego nie mam dzieci że sie zwyczajnie nie nadaje na matkę. -
Vanessa - wiem, wiem. W sumie tak naprawdę nami się też w ogóle nie interesował. Nie rozumiał, że dziecko może woli plac zabaw, a nie tułać się z nim po jego znajomych, finansowo też już w ogóle nie pomaga mamie, itd. Dużo by mówić... dyktatura niesamowita. U nas jedynie ta różnica, że mama to wielki skarb. Bardzo nam pomaga od zawsze i jest mimo wszystko dla taty. A on tego nie widzi. Dla mnie jest już święta za życia, za to co robi. Ja z mamą mam te same zasady, to samo myślenie, jednak działam jak tata, przez jego charakter. Gdybym to ja miała mieć takiego męża, nie pozwoliłabym sobie na to że by tak wszystkich krzywdził. Mama przez to, że nie potrafi krzyczeć, mówić otwarcie, że coś ją boli, pozwoliła sobie na to, że tata na nią "usiadł".
Też ostatnio o tym myślałam, że z tego powodu nie mam dzieci, boję się czasami, że stanę się jak tata... choć walczę ze wszystkim, co robi złego. Kochana, ale przez to wszystko jesteśmy silniejsze
Zuzzi - dziękuję Obecnie myślałam, że już dzisiaj zaznaczę dzień PIK na wczoraj, bo rano miałam 8C, ale potem znowu pokazał się przezroczysty. Eh maskara. Jutro progesteron niech mi coś wyjaśni."Śpiesz się powoli" // www.MojeEndoLife.pl -
Adelo mama starała sie żeby było dobrze ale nie potrafiła w niektórych sytuacjach postapić tak żeby mnie nie skrzywdzić np. ciocia mnie skrzyczała nie słusznie a mama nie stanęła w mojej obronie tylko na osobności tłumaczyła w nerwach że mam postępować tak żeby inni nie mieli do mnie pretensji bo ona później sie wstydzi za mnie albo porównywała mnie do kuzynek jakie to one wspaniałe a ja taka nie jestem chcą mnie np. do czegoś zmobilizować... wiele mogłbym sytuacji przytaczać... może komuś te przykłady wydaja się błahe śmieszne itp. ale dla dziecka jak słyszy od rodzica że inne dzieci są lepsze albo że ma byc inne niż jest wyrabia sie przekonanie że jest gorsze itp. pamiętam jak nie raz sie starałam dorównać i przewyższyć te kuzynki ale ciągle żyłam w przekonaniu ze i tak im nie dorównam że zawsze będę gorsza itp. Dostało mi to do dziś ciągle żyje w przekonaniu że jestem gorsza od innych i ze dlatego nie moge mieć dzieci bo nie jestem jak inne kobiety tylko gorsza. Nie czuje sie gorsza bo nie mam dzieci tylko czuje ze nie moge mieć dzieci dlatego bo jestem gorsza a dzieci maja te lepsze.
Tata finansowo wspierał rodzine jak mógł tego nie można mu zarzucić ale tylko finansowo... reszte spraw było na mamy barkach. -
Ale finał jest ten sam - mamy problemy z pozytywną samooceną siebie, też zawsze wiedziałam, że jestem gorsza, że nic potrafię, bo tata mi mówił, że jestem "głupia" "nic nie potrafię", to jakbym miała siebie oceniać.. tak samo A innych za to chwalił wokół tylko nie mnie... A najlepsze pytanie jakie możemy postawić wobec siebie, to: "Kochasz siebie?". Mąż nie raz się mnie pyta: "Kochasz Maję?"(tak mnie przezywają w rodzinie). A ja mówię: "nie". Niestety siebie (w naszym przypadku) trzeba kochać i powiedzieć to otwarcie. Tu jest źródło wszystkiego. Ostatnio już zaczęłam odpowiadać "tak" Bez tego ani rusz!
Fajnie, że poznałam, choć wirtualnie kolejną bratnią duszęWiadomość wyedytowana przez autora: 18 stycznia 2015, 15:59
"Śpiesz się powoli" // www.MojeEndoLife.pl -
Drogie Niewiasty. Polecam dobrą terapię i zamknięcie spraw przeszłości. Jak aż tak Was to ciągle boli, mimo że jesteście już dorosłe i mężate, to z pewnością ulżyłoby Wam, gdybyście to już odłożyły na bok.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 stycznia 2015, 16:15
-
Zuzzi - myślę, że każda z nas to już w dużym stopniu odłożyła na bok To są tylko normalne rozmowy, żeby poznać siebie tu bliżej, by żadnej nie zranić w jakiś sposób na forum..
Mało tego ostatnio taka sama osoba ja ja, z tymi samymi przeżyciami wprowadziła mnie na drogę Naprotechnologii, za co jestem bardzo wdzięczna, bo w Napro liczy się SPICE - całość przeżyć związanych z organizmem.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 stycznia 2015, 16:22
sylwiunia, vanessa lubią tę wiadomość
"Śpiesz się powoli" // www.MojeEndoLife.pl -
nick nieaktualnyvanessa wrote:Zostało mi to do dziś ciągle żyje w przekonaniu że jestem gorsza od innych i ze dlatego nie moge mieć dzieci bo nie jestem jak inne kobiety tylko gorsza. Nie czuje sie gorsza bo nie mam dzieci tylko czuje ze nie moge mieć dzieci dlatego bo jestem gorsza a dzieci maja te lepsze.Adelo wrote:(...) też zawsze wiedziałam, że jestem gorsza, że nic potrafię, bo tata mi mówił, że jestem "głupia" "nic nie potrafię", to jakbym miała siebie oceniać.. tak samo A innych za to chwalił wokół tylko nie mnie... A najlepsze pytanie jakie możemy postawić wobec siebie, to: "Kochasz siebie?". Mąż nie raz się mnie pyta: "Kochasz Maję?"(tak mnie przezywają w rodzinie). A ja mówię: "nie".
vanessa i Adelo
Dziewczyny nie jesteście gorsze! Nie wolno mówić, że przez tą gorszość czy niedoskonałości nie jesteście jeszcze matkami.
vanessa przejdź się na warszawską pragę i popatrz na tamte matki. Jak nie masz możliwości to Ci napiszę - owszem zdarzają się "normalne" ale generalnie z wózkami chodzi całe mnóstwo kobiet zaniedbanych do granic możliwości, bez zębów, z papierosem... Obok (oprócz pozostałej czwórki dzieci) ciągnie się tata-menel który drze się na "swoją kobietę" na całe miasto, cytować nie będę bo by mi konto zablokowali.
Albo idzie taka lalunia-dresiara, "gorąca 16-stka", uzależniona od solarium, końcówka ciąży, zionie alkoholem, w ręku papieros...
I co? one są dobre i zasługują na rodzicielstwo a my jesteśmy gorsze i nie zasługujemy?
Słuchajcie, za głupia jestem by wymyślić dlaczego tak się dzieje. Dlaczego Bóg obdziela tak nieuczciwie. Ale głowę sobie dam uciąć - to co nas spotyka to nie jest kara za naszą przeszłość. I to nie jest tak, że byłybyśmy marnymi matkami dlatego dziecka wciąż nie ma.
Wydaje mi się jednak, że to nasze cierpienie nie ma żadnego "wyższego" sensu.
Los rozdał nam bardzo słabe karty, ale nie pozostaje nam nic innego jak tymi kartami grać.
Uszy do góry. Wszystkie powinnyśmy rozpocząć poszukiwanie piękna w sobie. I poszukiwanie naszych wartości. To wszystko w nas jest, gdzieś głęboko. Nie jesteśmy gorsze!!!
no i się popłakałam...Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 stycznia 2015, 16:31
Adelo lubi tę wiadomość
-
Adelo wrote:Zuzzi - myślę, że każda z nas to już w dużym stopniu odłożyła na bok To są tylko normalne rozmowy, żeby poznać siebie tu bliżej, by żadnej nie zranić w jakiś sposób na forum..
Ok Aczkolwiek jak się to już porządnie przepracuje, to kiedy ktoś niechcący coś powie, co mogłoby przypomnieć przykre przejścia z domu, to już nie rani Co najwyżej na chwilkę smuci.
Cóż, przynajmniej ja już nawet nie mam krztyny potrzeby mówić o tym, co mi się w domu działo w dzieciństwie, no bo właściwie po co? Już nie ma to nade mną władzy, wszystko przebaczone, przeterapeutyzowane, nie ma co rozgrzebywać
Żeby to było jasne, to nie są żadne zarzuty w Waszą stronę, czy coś Po prostu sugestia, że jeśli dalej dokuczają takie wspomnienia, to zrobienie z nimi porządku raz a dobrze faktycznie przynosi ulgę, bo po co to za sobą ciągnąć w dorosłe życie.
Adelo lubi tę wiadomość
-
Adelo wrote:Ale finał jest ten sam - mamy problemy z pozytywną samooceną siebie, też zawsze wiedziałam, że jestem gorsza, że nic potrafię, bo tata mi mówił, że jestem "głupia" "nic nie potrafię", to jakbym miała siebie oceniać.. tak samo A innych za to chwalił wokół tylko nie mnie... A najlepsze pytanie jakie możemy postawić wobec siebie, to: "Kochasz siebie?". Mąż nie raz się mnie pyta: "Kochasz Maję?"(tak mnie przezywają w rodzinie). A ja mówię: "nie". Niestety siebie (w naszym przypadku) trzeba kochać i powiedzieć to otwarcie. Tu jest źródło wszystkiego. Ostatnio już zaczęłam odpowiadać "tak" Bez tego ani rusz!
Fajnie, że poznałam, choć wirtualnie kolejną bratnią duszę
Mnie nikt nigdy nie zapytał czy kocham siebie. Ale odpowiedz jest oczywista "nie". Pamiętam jako dziecko że nienawidziłam siebie. Czasem siadałam sama (z reszta prawie zawsze byłam sama) jako kilkuletnia dziewczynka z zabawką w rece i tłukłam po sobie żeby bolało bo nienawidziłam "tego dziecka".
Czemu napisałaś że Cie przezywają Maja w rodzinie? Do mnie tak kolezanki w liceum (jedyne jakie miałam) tak sie zwracały ale to zdrobnienie od mojego imieniaWiadomość wyedytowana przez autora: 18 stycznia 2015, 18:23
Adelo lubi tę wiadomość
-
zuzzi wrote:Drogie Niewiasty. Polecam dobrą terapię i zamknięcie spraw przeszłości. Jak aż tak Was to ciągle boli, mimo że jesteście już dorosłe i mężate, to z pewnością ulżyłoby Wam, gdybyście to już odłożyły na bok.
Wiem może nie powinnam tutaj o tym pisać ale to tak samo wyszło...
Tak jak Adela wspomniała juz dawno to jest odłożone
To jest jedyne miejsce w którym mam jakikolwiek kontakt z ludźmi więc wybaczcie jeżeli czasem coś napisze nie na temat ale w temacie leczenia nie mam już nic do powiedzenia a czasem chociaż wirtualnie chciałabym coś napisać żeby całkiem sie nie oddizolować.
Gdyby mąż był w domu to pewnie bym tu prawie w ogóle nie wchodziła ale tak to zwyczajnie z nudów i ciągłej samotności szukam kontaktu chociaż wirtualnego -
Asiak chyba ty pytałaś o stymulacje Aromkiem. Aromek to chyba to samo co Letrozol i mój naprolekarz mówił że to jest o wiele lepsze do stymulacji niż clostibegyt.
Gdyby sprawy u nas inaczej sie potoczyły to też byłabym stymulowana letrozolem.Asiak lubi tę wiadomość
-
Mam wynik progesteronu 17,75.
Patrząc na "wiek, rozmiar pęcherzyka" z usg i wzrost temperatury, to jest mój dzisiaj 5 dzień po "owulacji". Badałam go jeszcze dzisiaj przed przyjęciem 1wszej dawki luteiny. Dnia Piku nie mogłam wyznaczyć ze względu na występujący śluz pikowy.
Myślę, że gdybym go zbadała w 7 dniu po "owulacji" bez luteiny, to wynik byłyby jeszcze trochę wyższy, więc chyba nie jest najgorzej.
W tamtym cyklu badałam w PIK + 8 z luteiną, którą brałam już wtedy od 6 dni - wynik był wtedy 40."Śpiesz się powoli" // www.MojeEndoLife.pl -
VANESSA i ADELO-doskonale rozumiem o czym mowicie.U mnie babcia ze strony taty i jej corka a moja ciotka byly takimi osobami,ktore mnie uwazaly za gorsza.Tez chwalily kuzynki,jakie to byly wspaniale a ja to taki zbedny dodatek.Tata nie reagowal bo on tez to takie duze dziecko i egoista,a do tego furiat.Chociaz trzeba przyznac,ze ostatnio sie nawet stara zmienic postowanie.Mama teraz sie tlumaczy,ze nie chciala sie licytowac jak tamte inne wnuczki wychwalaly ale skutek jest taki,ze mialam potezne kompleksy.Na szczescie mialam druga babcie i dziadka,ktory mi zastapil ojca.Dla nch zawsze bylam ukochana wnusia i zawsze mnie wspierali ,nawet wtedy gdy nie pochwalali mojego
zachowania.No i traktowali wszystkie wnuki rowno.
Moja mama to dobra kobieta i duzo mi pomaga,naprawde sporo jej zawdzieczam.Ale wszystko tak ironicznie traktuje.Czasem walnie taki komentarz,ze jej sie to wydaje zabawne ale jakos innych rani.Znana jest z tego.No i ostatnio jej mowilam,ze jakos rzadko mnie chwalila w dziecinstwie.Taki ma styl po prostu.
Bardzo duzo mnie kosztowalo wlasnej pracy,zeby zakompleksionego cielecia zamienic sie w pewna siebie pyskule,taka co na wszystko ma odpowiedz.Troche sie do tego przyczynil moj eks-ktory chociaz byl paskudnym manipulatorem ale wmowil mi,ze jestem piekna i inteligentna i ja w to uwierzylam.
Tez juz sie z tego pozbieralam ale jak kiedys doczekam sie swoich dzieci to nikomu nie pozwole ich tak traktowac.
A u mnie chyba owu byla.Jak tam dalej pojdzie to od jutra zaczynam lutke lykac.Adelo, KMK, vanessa lubią tę wiadomość
Niech nasza droga będzie wspólna. Niech nasza modlitwa będzie pokorna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. (Jan Paweł II)