Nowe staraczki - 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Amica ja juz tego tak bardzo nie przeżywam jak kiedyś... Gdzieś tam wiadomo przykro... Ale ja sie na nic nie nastawiamy, nie zaręczam sie myśleniem, bo moje myślenie nastawilo sie na to kiedy w końcu zadzwoni telefon z osrodka
lepiej sie tak żyje...Patt1002 -
Amica do wakacji mamy sie nie spodziewać nawet telefonu z terminem rozpoczęcia badan i kwalifikacji. Jest duza kolejka...
Choć mam takie momenty ze bardziej czuje taka tęsknotę, niecierpliwość by juz mieć obok tego małego człowieka, ale trzeba uzbroić sie w cierpliwość... My tutaj wszystkie wiemy co to znaczy być cierpliwym co nie...Patt1002 -
Patt zaglądam tutaj często troszke umiera...
U nas niedziela była OKROPNA! do 16 było ok, przyjechała kuzynka, później znajomi mieli wpaść. O 16 przewinęłam Filipa, w dzień zrobił kupę, troche małą, no ale ok. O 17 zaczął wymiotować, przez 1,5 godziny zwymiotował około 8 razy, zdecydowaliśmy jechać do szpitala.
W szpitalu na oddziale pani doktor tłumaczy, że rejonizacja, że mamy swój szpital gdzie indziej, a ja że jechaliśmy do najbliższego... Później sprawdziłam że rejonizacji nie ma od 5 lat! No ok, tłumaczę że zwymiotował kilka razy i nie wiem dlaczego. Pani doktor osłuchała (tylko osłuchała), pyta czy z siusiakiem ok, bo od 16 do 18.30 nie siusiał, nie sprawdziła czy jest ok, zapytała o gorączkę, ale nie zmierzyła. Mówi, że chyba zęby idą, ale nie jest pewna, że może wirus jakis, ale ona nie wie... Nic nie wiedziała! Pyta, czy zostajemy, bo jak bedzie wymiotował do północy to kroplowke bedzie trzeba podać, a wiadomo szpital, to nie hotel, nie miałam checi bez sensu zostać, mówię że nie chce zostawać, bo patrzeć na dziecko moge w domu. Zaproponowałam że, nakarmię Filipa i zobaczymy co bedzie sie działo. Kazali jeszcze kupić krople przeciw wymiotne, sami nic nie podali. Nakarniłam 2 razy i więcej nie wymiotował. Cały czas pogodny, wygłupiał się. Wróciliśmy do domu, to nie mogłam spiworka mu zapiąć bo uciekał. W nocy karmiłam na śpiocha żeby się nie odwodnił. Po 6 rano, po 12 godzinach zrobił siku, kupę, wyspał się i dzisiejszy dzień już radosny.
A jeszcze doktorka pytała, czy może coś zjadł, to mówię, że rano bułkę z twarożkiem, w obiad kuskus i rybę, a tak to cycał cały dzień. Omal zawału nie dostała, że TYLE glutenu! Z tym, że tej bułki i kaszy to mniej niz wróbelek zjadł...
Taka to paskudna niedziela była -
Ojej Justa to rzeczywiście ciężka niedziela... Tez tu zaglądam z nadzieja na jakiś wpis od dziewczyn a tu cisza wszędzie....mam jakoś trudny okres w swoim życiu. Totalnie... Dusze sie trochę moimi rodzicami.... Chcielibyśmy z mężem sie wyprowadzić całkowicie i zamieszkać sami we dwoje bo ja potrzebuje wytchnienia, naprawdę ja chce im pomagać ale.nie chce robić z nimi wszystkiego.... Zostając w tym domu który mamy wiem, ze będą za chwile w nim rodzice, mało tego czuje jakbym im ten dom zabierala, bo to mamy dom rodzinny... Ona żyje w poczucie jakbym dalej była dzieckiem... Nie da sie jej wytłumaczyć racjonalnie nic... Musimy usiąść z rodzicami i jakoś dogadać ten dom.... Masakra.... Przesilenie wiosenne i milion pomysłów w głowie.... Czuje, ze musze zrobic cos tak jak ja chce, potrzebuje jakiegoś kopa....
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 marca 2019, 15:56
Patt1002 -
Patt rozumiem. Mieszkaliśmy z moimi rodzicami rok, fajnie, bo obiad, bo ciepło, jest z kim pogadać, ale: nie można było latać w gaciach, pojechać sobie gdzieś ot tak, kupić czegoś "dziwnego" do jedzenia typu krewetki, sushi - moi rodzice tego nie jadają. Moja mama to typ osoby, który nie rozumie za bardzo innego zdania,zawsze pierwsza do krytykowania, np. Szwagier ma ciut dłuższe włosy i zwiazał je z tyłu, taki samuraj, i mama tego przeżyć nie może, dla niej to wyglad jak u pedała... A ja mówię wprost, że mi to obojetne, jego włosy, jego sprawa, przykład nr 2: musimy zrobić balkon, tynki są bardzo kiepskie i ha byn go od nowa otynkowała, tata tłumaczy co i jak, a mama dyskutuje z nami przez telefon, ze tata się nie zna, gada glupoty, i sama mowiyjak zrobić.
Tak więc nasza decyzja bylo zamieszkać trochę dalej od moich rodziców, bo zwyczajnie byśmy zwariowali. U was o tyle jest gorzej, że, tak jak kiedyś pisałaś, dom jest dla was... Ale mieszkanie osobno to calkiem inny komfort życia, wtedy człowiek czuje się w końcu dorosly i samodzielny. -
Dodatkowym utrudnieniem jest to, ze nawet jesli pogadamy z rodzicami, ze chcemy sie wyprowadzić i by wzięli ten dom na siebie, bo i tak za jakiś czas wrócą do tego domu, to bedzie bunt ze strony taty.... Sa starsi i trochę sie nie dziwie, ze tata sie nie chce juz bawić w remonty. A jeśli oni tego na siebie całkowicie nie wezmą to my musimy to wyremontować bo dach zaraz na łeb dziadkom spadnie, a dom oficjalnie jest nasz wiec chcąc nie chcąc musimy o niego zadbać.... Oczywiście my tak ta górę robimy taka tylko dla siebie i dodatkowo z aneksem kuchennym żeby mieć swobodę.... Wiecie jak pracuje i nie ma mnie cały dzień to mi to obojętne co bedzie na obiad, i jakby niech sobie babcia robi bo jest juz w bardzo podeszłym wieku i zwyczajnie chce cos robić i czuje sie potrzebna, ale jak miała bym juz dziecko i bede w domu to chce sama... Poza tym inna jest relacja z babcia a inna z mama... Mama nawet jak w teorii sie nie wtrąca to umowmy sie.... Wtrąca sie i tak.... Babcia jak sie wtrąca to jej powiem jak ja chce i tyle, a z mama to zawsze sie pokloce... My tak na siebie ponarzeckamy i jest dobrze ale mnie to meczy... Taki to los.... No i co poradzić.... Tata mój znów jest bardzo uparty.... I jak sobie w marzeniach wymyślił co i jak to ciezko mu przyjąć inna wersje... Zaraz sie wkurza, nie odzywa itd. Do tego boje sie ze bedziemy sie kłócić z nimi jak juz zamieszkają.... A poza tym czuje, ze to mentalnie jest mojej mamy i tak powinno być...Patt1002
-
No niestety Patt takie rodzinne historie nie są łatwe, bo nawet jakbyś chciała dobrze dla wszystkich to i tak komuś nie będzie to pasowało... Czasem trzeba wybrać mniejsze zło...
Justa, jak tam Filip? Skończyły się przeboje?
"Nie da się przyśpieszyć biegu rzeki lub wschodu słońca ani sprawić, aby drzewa rosły szybciej niż rosną. Wszystko wydarza się wtedy, gdy jest na to gotowe." -
A u nas z nowości to to, że podeszlismy już do kolejnego transferu i w poniedziałek planuje zrobić pierwsza betę. Ostatnio 7dpt już coś wyszło..."Nie da się przyśpieszyć biegu rzeki lub wschodu słońca ani sprawić, aby drzewa rosły szybciej niż rosną. Wszystko wydarza się wtedy, gdy jest na to gotowe."
-
Tak bardzo bym chciała żeby tym razem się udało i żeby wszystko było w porządku.
Chciałabym mieć poczucie że te gorsze momenty są już za nami i będzie tylko lepiej.
Dzisiaj jest 3 dzień po transferze, coś tam czuje ale wiecie takie czucie to może byc i na @ i na ciąże...
Mam nadzieję że weekend nam szybko zleci, bo już się nie mogę doczekać poniedziałku.."Nie da się przyśpieszyć biegu rzeki lub wschodu słońca ani sprawić, aby drzewa rosły szybciej niż rosną. Wszystko wydarza się wtedy, gdy jest na to gotowe."