Plan - pierwszy potomek
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMeginka wrote:samira wrote:иιєиσямαℓиα wrote:Meginka wrote:no to co tam u Ciebie nowego, jak weekend???
kurcze nie wiem czemu, ale jakos lepiej sie czuje na "styczniowych staraniach"...
ja też
hahaah a wiecie dlaczego tam się lepiej czujecie ?? ha BO JA TAM JESTEM HAHA :p ALE TO PRAWDA BO JA TEZ SIĘ TAM CZUJĘ DOBRZE W WASZYM TOWARZYSTWIE :p
Samirka jakaś ty skromna heh, no ale faktycznie towarzystwo jest lux, a na 'styczniowych' jest nas więcej i jakoś gadka sie lepiej rozwija
a mój m dzisiaj skomentował
"o znowu gadasz ze swoimi psiapsiółkami z forum"
no i trochę miał racji bo uważam Was za moje internetowe przyjaciółki :*
to żarcik ,nie jestem narcyzem wiadomo ze z większością babeczek się miło piszeMeginka lubi tę wiadomość
-
Maryska powodzenia w leczeniu no i oby się udało
ja też się ciesze, że trafiłam na forum.Co prawda nie udzielam się aż może tyle na forum co Meginka czy samira, ale bardzo chętnie lubie was poczytać.
No in zawsze można znaleźć wsparcieMeginka lubi tę wiadomość
-
ula84, alexast podziwiam was dziewczyny naprawdę, że tyle wytrzymujecie i dajecie jakoś radę. Ja znając mnie i moją psychikę na pewno nie wytrzymałabym 2 lat starań o dziecko nie mówiąc trzech albo więcej. Prędzej wystąpiłabym o adopcje
-
nick nieaktualny
-
alexast wrote:ja narazie o adopcji nie myślę, ale powoli nastawiam się na to, że po ślubie zaczne zbierać na in vitro i może wtedy zajdę w upragnioną ciążę
ja równiez o adopcji jeszcze nie myśle i próbuje hormonów teraz czekam na wizyte u ginekologa w Angli zobaczymy co on mi powie a co do invitro to jak juz to bym tam sie starała jest refundowane:) -
my z mężem jesteśmy gotowi aby przyjąć pod swój dach maluszka i go zaadoptować. Oczywiście jakby dłuuuugo nam w staraniach nic nie wychodziło.
Nie chce czekać 2 lat,a 3 czy 4 to nawet sobie nie wyobrażam.
Takie dzieci z domu dziecka tez potrzebują miłości i zainteresowania.
To nie wina dzieci że zostały oddane do domu dziecka, takie dziecko też potrzebuje miłości. Wiadomo najlepiej mieć swoje własne, rodzone jak to mówiąmauysia, rufinka lubią tę wiadomość
-
Pewnie, że to nie wina tych dzieciaków. Ale ja mimo wszystko bałabym się, że pół życia poświęcisz dzieciakowi, a on potem ci powie "nie jesteś moją matką" itp. itd. Nie byłabym chyba taka silna. Podziwiam twoje nastawienie MINDUSIA.
Ja byłam wczoraj u ginki, powiedziała, że owu się przesuwa, ale powinno być dzisiaj lub jutro. W następnym cyklu mam brać 3 tabletki CLO. (teraz biorę 2) śmieszne było to, że test owu faktycznie pokazał dwie fioletowe krechy. Teraz tylko działać i czekać na rezultat -
nick nieaktualnyJa adoptować bym adoptowała ale moję życie niestety nie pozwala mi na to!!!
Do adopcji trzeba mieć warunki i wogóle a moje zycie 4 lat temu było w rozsypce zaczęłam od nowa wszystko !!!
Ale powoli się układa wszystko więc starać się będę do upadłego!! -
alexast wrote:Pewnie, że to nie wina tych dzieciaków. Ale ja mimo wszystko bałabym się, że pół życia poświęcisz dzieciakowi, a on potem ci powie "nie jesteś moją matką" itp. itd. Nie byłabym chyba taka silna. Podziwiam twoje nastawienie MINDUSIA.
Ja byłam wczoraj u ginki, powiedziała, że owu się przesuwa, ale powinno być dzisiaj lub jutro. W następnym cyklu mam brać 3 tabletki CLO. (teraz biorę 2) śmieszne było to, że test owu faktycznie pokazał dwie fioletowe krechy. Teraz tylko działać i czekać na rezultat
Wydaje mi się, że to zależy, jak rodzic przygotuje dziecko do przekazania tej informacji.
A te "przygotowania" de facto trwają lata...Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 stycznia 2013, 10:09
-
Witam przyszle mamusie!! Ja kiedys za czasow dojrzewania zawsze mowilam ze jak nie bede mogla miec dzieci to sobie zaadoptuje- rowniez szkoda mi ich losu.. Ale teraz jak juz troche czasu minelo niewiem czy bym potrafila. Ani nie wyobrazam sobie jak by moj maz na to zareagowal bo w zyciu na ten temat nie gadalismy..
Naprawde podziwiam Was ze sie nie poddajecie mimo uplywu czasu ja niewiem czy bym dala rade jesli chodzi o mnie. Bo jesli mam komus doradzac to mi to duzo lepiej wychodzi.Pozdrawiam -
Mój mąż też gotów jest adoptować jakiegoś malucha. Ja obawiam się, że nie będę potrafiła pokochać tego dziecka, bo nie będzie "moje". Ale kto wie jaki scenariusz napisze życie. Póki co powtarzam sobie że zrobię wszystko by być w ciąży. Medycyna jest teraz na takim poziomie, że musi się w końcu udać.
-
ja jesli chodzi o adopcje to jestem otwarta kocham dzieci i bardzo szybko sie przywiązuje i myśle że mój mąż równiez nie miał by nic przeciwko kiedyś nawet o tym rozmawialikśmy i zanim zaczeły sie problemy z zajściem w ciąże mówiliśmy że jeśli nie mogli byśmy miec dzieci to byśmy adoptowali mamy na to warunki właśnie kończymy domek i w tym roku mamy zamiar w nim zamieszkac a znam przypadki (znajomi) starali sie po pare laat przestali i adoptowali dziecko a potem niespodzianka fasolki:) także nigdy nic nie wiadomo
-
ann2224 wrote:ja jesli chodzi o adopcje to jestem otwarta kocham dzieci i bardzo szybko sie przywiązuje i myśle że mój mąż równiez nie miał by nic przeciwko kiedyś nawet o tym rozmawialikśmy i zanim zaczeły sie problemy z zajściem w ciąże mówiliśmy że jeśli nie mogli byśmy miec dzieci to byśmy adoptowali mamy na to warunki właśnie kończymy domek i w tym roku mamy zamiar w nim zamieszkac a znam przypadki (znajomi) starali sie po pare laat przestali i adoptowali dziecko a potem niespodzianka fasolki:) także nigdy nic nie wiadomo
wczoraj tak samo, podobną historie opowiadała mi pani psycholog u której byłam na wizycie. Pytała się mnie czy jakby się nam nie udało czy bierzemy pod uwagę adopcję dziecka ja mówię że tak.Opowiedziała mi historie par które też starały się o dziecko a tutaj ciągle nic i dopiero jak zdecydowali sie zaadoptować dziecko doczekali się własnej fasolki. MOże coś jednak jest w tych adopcjach -
mindusia wrote:ann2224 wrote:ja jesli chodzi o adopcje to jestem otwarta kocham dzieci i bardzo szybko sie przywiązuje i myśle że mój mąż równiez nie miał by nic przeciwko kiedyś nawet o tym rozmawialikśmy i zanim zaczeły sie problemy z zajściem w ciąże mówiliśmy że jeśli nie mogli byśmy miec dzieci to byśmy adoptowali mamy na to warunki właśnie kończymy domek i w tym roku mamy zamiar w nim zamieszkac a znam przypadki (znajomi) starali sie po pare laat przestali i adoptowali dziecko a potem niespodzianka fasolki:) także nigdy nic nie wiadomo
wczoraj tak samo, podobną historie opowiadała mi pani psycholog u której byłam na wizycie. Pytała się mnie czy jakby się nam nie udało czy bierzemy pod uwagę adopcję dziecka ja mówię że tak.Opowiedziała mi historie par które też starały się o dziecko a tutaj ciągle nic i dopiero jak zdecydowali sie zaadoptować dziecko doczekali się własnej fasolki. MOże coś jednak jest w tych adopcjach
Ja osobiście znam takie 2 pary i te fasolki to był szok dla wszystkich:) -
ann2224 wrote:mindusia wrote:ann2224 wrote:ja jesli chodzi o adopcje to jestem otwarta kocham dzieci i bardzo szybko sie przywiązuje i myśle że mój mąż równiez nie miał by nic przeciwko kiedyś nawet o tym rozmawialikśmy i zanim zaczeły sie problemy z zajściem w ciąże mówiliśmy że jeśli nie mogli byśmy miec dzieci to byśmy adoptowali mamy na to warunki właśnie kończymy domek i w tym roku mamy zamiar w nim zamieszkac a znam przypadki (znajomi) starali sie po pare laat przestali i adoptowali dziecko a potem niespodzianka fasolki:) także nigdy nic nie wiadomo
wczoraj tak samo, podobną historie opowiadała mi pani psycholog u której byłam na wizycie. Pytała się mnie czy jakby się nam nie udało czy bierzemy pod uwagę adopcję dziecka ja mówię że tak.Opowiedziała mi historie par które też starały się o dziecko a tutaj ciągle nic i dopiero jak zdecydowali sie zaadoptować dziecko doczekali się własnej fasolki. MOże coś jednak jest w tych adopcjach
Ja osobiście znam takie 2 pary i te fasolki to był szok dla wszystkich:)
pewnie takich par uzbierałoby się więcej. My się śmiejemy z mężem że może u nas będzie tak samo, chociaż wolałabym abyśmy nie musieli adoptować dziecka tylko doczekali się własnego