plemniczka, staraczka i tyśka
-
WIADOMOŚĆ
-
Rucia wrote:Muska współczuje
Brak mi słów na tego typu zachowanie.
Najgorsze jest to Rucia, że ja mu z 1,5 godz. tlumaczyłam o co mi chodzi. Że mówię jak się czuję, żebysmy wiedzieli na czym stoimy, a on normalnie jak w jakims skeczu usłyszał "nie chce (...) do twoich rodziców (...) jeździć (...) bo mnie męczą"...i ma pretensje do mnie.
Tyle z naszego rozumienia drugiej osoby.
Nie wiem kobity co mam robić normalnie, do domu wracać mi się nie chce. Titalnie nie moge sobie z tym poradzić
Macie jakies rady jak z facetem o takich sprawach rozmawiać? Może ja nas do jakiejś poradni parafialnej zapiszę? Już mi to do głowy przyszło... -
Libra wrote:Rucia wrote:Libra wrote:u nas nie było wcale do śmiechu... świąteczne spotkanie rodzinne upłynęło w pochmurno-żałobnej atmosferze... tak to jest jak rodzina presję wywiera i ciągle się wypytuje, kiedy dzidzia będzie...
Libruś ludzie nie mają taktu. Nas pytali o to samo na stypie mojego dziadka. Tylko ja wprost powiedziałam, że poroniłam w październiku 2011 roku, kiedy dziecko będzie i czy w ogóle będzie tego nikt nie wie. Każdy się zamknął.
to u nas było podobnie... najpier śmiech, śmugus dyngus... i pytania cioteczek do mnie i do siostry "kiedy się o dzieci w końcu postaramy?"
ja to zlałam i odowiedziałam "jak Bóg da"
ale moja siosra po 3 pytaniu nie wytrzymała, ze łzami powiedziała o laparoskopii i poronieniu... wyszła do drugiego pokoju i się popłakała...
tyle z świątecznego nastroju zostało...
moze subtelne ciotki nastepnym razem przemysla zanim zapytaja czy nikomu przykrosci nie robia....
swoja droga to naprawde straszne zachowanie -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyLibra wrote:Rucia wrote:Libra wrote:u nas nie było wcale do śmiechu... świąteczne spotkanie rodzinne upłynęło w pochmurno-żałobnej atmosferze... tak to jest jak rodzina presję wywiera i ciągle się wypytuje, kiedy dzidzia będzie...
Libruś ludzie nie mają taktu. Nas pytali o to samo na stypie mojego dziadka. Tylko ja wprost powiedziałam, że poroniłam w październiku 2011 roku, kiedy dziecko będzie i czy w ogóle będzie tego nikt nie wie. Każdy się zamknął.
to u nas było podobnie... najpier śmiech, śmugus dyngus... i pytania cioteczek do mnie i do siostry "kiedy się o dzieci w końcu postaramy?"
ja to zlałam i odowiedziałam "jak Bóg da"
ale moja siosra po 3 pytaniu nie wytrzymała, ze łzami powiedziała o laparoskopii i poronieniu... wyszła do drugiego pokoju i się popłakała...
tyle z świątecznego nastroju zostało...
O rany ;/ -
nick nieaktualnyMuska wrote:Rucia wrote:Muska współczuje
Brak mi słów na tego typu zachowanie.
Najgorsze jest to Rucia, że ja mu z 1,5 godz. tlumaczyłam o co mi chodzi. Że mówię jak się czuję, żebysmy wiedzieli na czym stoimy, a on normalnie jak w jakims skeczu usłyszał "nie chce (...) do twoich rodziców (...) jeździć (...) bo mnie męczą"...i ma pretensje do mnie.
Tyle z naszego rozumienia drugiej osoby.
Nie wiem kobity co mam robić normalnie, do domu wracać mi się nie chce. Titalnie nie moge sobie z tym poradzić
Macie jakies rady jak z facetem o takich sprawach rozmawiać? Może ja nas do jakiejś poradni parafialnej zapiszę? Już mi to do głowy przyszło...
On nie chce jeździć do twojej rodziny, ale ty do jego musisz? Paranoja. -
Muska musisz postawić jasne granice, bo jak na początku się nie zbuntujesz, to, co potem? Będziesz kitować trzy dni na tym drewnianym krześle przed tv - wizja średnia, więc faktycznie musisz z nim o tym pogadać. Ja staram się żebyśmy byli trochę u jednych rodziców, trochę u drugich i trochę czasu żeby mieć dla siebie. Chodzi przecież o to, żeby było też mi dobrze, a nie tylko innym. Szkoda, że czasem facet tego nie rozumie
-
nick nieaktualnyMuska, skąd ja to znam...mój Stary w sobotę oznajmił mi,że Jego bratanek ma anginę i że w 1 dzień Świąt pójdzie tam sam (pominę fakt,że gdyby w mojej rodzinie ktoś chorował to ja w ogóle nie pojechałabym, jakbym miała spędzać choć kilka godzin bez dziecka i Męża) no i poszedł przed 16 miał za 2 godziny wrócić...wrócił po 20...jak dla mnie to cały dzień Go nie było,a On tylko tłumaczył "nie wróciłem pijany" albo "jakbyś pojechała do rodziców to też pewnie nie wróciłabyś za 2 godziny"...w niedzielę rozmowa była bez sensu, a wczoraj sypnęłam Mu wykład rano na co nic nie odpowiedział...ale ja wiem,że kolejną ciążę nie zniosę, gdy On będzie tak sobie kawalerskie życie wiódł...ehhh, faceci to chyba maja problem z odcięciem pępowiny...znam stanowczo za dużo takich przypadków...
-
nick nieaktualnyMuska wrote:Libra wrote:Muska wrote:Hej babolki.
Mnie na net nie chciało wpuścić, ale po bitwach z IT już wszystko działa
Mnie już tak brzuch boli i taka nerwowa chodzę, że naprawdę spodziewam się @ wcześniej niż w weekend
Taką wczoraj kłótnię zaliczyłam z m, że już się spakowałam i byłam gotowa wyjechać gdziekolwiek...
Koszmarny dzień miałam, potem jak już się naryczałam to zaczęłam walczyć z oczami eskimosa. Dzisiaj i tak wyglądam nieciekawie, no bo i jak tu wyglądać jak człowiek czuję się rozjechany przez ciężarówkę?
A, szkoda gadać...
W każdym razie ja i tapeta to jakoś średniawka w tym cyklu. Tempka mi juz poleciała na dół. Sama nie wiem czy @ jutro nie będzie?
Nie noooo, pogadajcie coś miłego bo się tu poryczę w robocie
a co się stało? że takie ostre starcie było...
Z innej beczki - mnie tez wosebka z listy usunęła, więc chyba faktycznie konta usunęła całe.
U mnie po prostu distaster i tyle
Jak to z facetami - nie wiem o co, bo wg mnie powodu do obrazy majestatu nie było. No ale facet znajdzie tam gdzie nie ma...
Poszło o kolejny dzień Świat spędzony u jego rodziców od rana do nocy... Byliśmy tam w sobote żeby pomóc przygotowywać wszystko, potem znowu w niedzielę (bo Świeta) od rana do 21:00. Wyglądało to tak, że od śniadania do kolacji przy stole, na twardym krześle siedziałam i przed tv oczywiście, który to od śniadania do nocy włączony był.... No jak za karę jakąśNawet do śniadania go nie wyłączyli.
No to jak w poniedziałek mnie poganiał od 8:00 że jedziemy do jego rodziców (bo Święta to trzeba z rodzina siedzieć) to już wymiękłam i zgłosiłam sprzeciw, że ja już nie chce na cały dzień tam jechać, bo się wczoraj umęczyłam... no i to właśnie wywołało całą lawinę.
Skończyło się tym, że mnie zostawił w pustym mieszkaniu i pojechał do swoich rodziców. A ja jak jakas sierota zostałam w sumie obcym mieście, bez nikogo... Dobra nie będe tu więcej pisać bo w pracy jestem i się zaraz znowu poryczę......
W skrócie reszta dnia - ryczałam, potem wrócił, znowy się poklociliśmy (ja mowię że teraz jego rodzina to ja, a nie ropdzice i że jak tam przeciez tyle bylismy to moglibyśmy trochę sami posiedzieć, że ja chce troche odpocząć przez ten czas a nie ciągle poza domem siedzieć) no a pan majestat ze ja mam go przeprosić że tam z nim nie pojechałam. No głowa w mur, mówię wam...
;(
jedyne co mogę delikatnie napisać, to... bez komentarza... -
nick nieaktualnysylwia1985 wrote:czesc dziewuszki ja nadal w stresie-moglaby wredna@ juz przyjsc bo nie wiem jak z praca poukladac i wogole. Blondi nareszcie !!!!
Moze castagnus wplynal na dlugosc mojego cyklu nie wiem
Sylwia, rozumiem, że zaopatrzyłaś się w nowy termometr owulacyjny, na kolejny cykl? -
wiecie co... te święta to jakiś dziwny czas. Przynajmniej tu u dziewczyn na forum. Nic przyjemnego same łzy, dobrze że są takie krótkie i wszystko niebawem się naprostuje.
Rucia też zawsze się nabieram na takie wkręty. Normalnie łykam wszystko jak młody pelikan. Kiedyś koleżanka w centrum Wawy wygląda przez oknko i mówi "o bocian" a ja jak małe dziecko -gdzie, gdzie heh no i pryma aprilis!Rucia, zbikowa, Libra, agula, Kfjatus, Fedra, Dodi lubią tę wiadomość
👩 '85 👦'82
AMH 1.07
07.2015 - 1IUI ❌
08.2015 - 2IUI ❌
01.2022 AMH 0,24
02.2022 Invicta - IVF z KD ❌
02.2022 OVIklinika
03.2022 krótki protokół IVF
31.03.2022 transfer 3dniowca 8AB
8dpt cień cienia, 9 dpt ⏸,
11dpt beta 27,2 13dpt beta 65,5, 15dpt 190,6
11.2022 w końcu jesteś z nami 👧
01.2023 🦀tarczycy
W DRODZE PO RODZEŃSTWO 🙏
10.2024 AMH 0,17
11.2024 krótki protokół IVF -
Rucia wrote:sylwia1985 wrote:czesc dziewuszki ja nadal w stresie-moglaby wredna@ juz przyjsc bo nie wiem jak z praca poukladac i wogole. Blondi nareszcie !!!!
Moze castagnus wplynal na dlugosc mojego cyklu nie wiem
Sylwia, rozumiem, że zaopatrzyłaś się w nowy termometr owulacyjny, na kolejny cykl?
tak jest !!!Rucia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnysylwia1985 wrote:Rucia wrote:sylwia1985 wrote:czesc dziewuszki ja nadal w stresie-moglaby wredna@ juz przyjsc bo nie wiem jak z praca poukladac i wogole. Blondi nareszcie !!!!
Moze castagnus wplynal na dlugosc mojego cyklu nie wiem
Sylwia, rozumiem, że zaopatrzyłaś się w nowy termometr owulacyjny, na kolejny cykl?
tak jest !!!
NoMoże wtedy twoje wykresy będą miały nogi i ręce
Dodi lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMuska wrote:Rucia wrote:Muska współczuje
Brak mi słów na tego typu zachowanie.
Najgorsze jest to Rucia, że ja mu z 1,5 godz. tlumaczyłam o co mi chodzi. Że mówię jak się czuję, żebysmy wiedzieli na czym stoimy, a on normalnie jak w jakims skeczu usłyszał "nie chce (...) do twoich rodziców (...) jeździć (...) bo mnie męczą"...i ma pretensje do mnie.
Tyle z naszego rozumienia drugiej osoby.
Nie wiem kobity co mam robić normalnie, do domu wracać mi się nie chce. Titalnie nie moge sobie z tym poradzić
Macie jakies rady jak z facetem o takich sprawach rozmawiać? Może ja nas do jakiejś poradni parafialnej zapiszę? Już mi to do głowy przyszło...
Ja od prawie 4 lat z tym walczę, bez skutecznie...a moja siostra mieszka z dala od nas i te święta spędzała tylko z Teściami i mówiła w sobotę, że czekają Ją dwa dni od rana do nocy do Teściów...M A S A K R A!
I Oni są 12 lat po ślubie i nic się nie zmienia...co tydzień niedziela u teściów, a czasem i sobota ...ja do swoich chodzę raz na ruski rok i cieszę się niezmiernie...ale czasem jak Stary idzie tam sam na chwilę, to jest tak jak przedwczoraj - pójdzie i zginie! -
kiti wrote:Libra wrote:u nas nie było wcale do śmiechu... świąteczne spotkanie rodzinne upłynęło w pochmurno-żałobnej atmosferze... tak to jest jak rodzina presję wywiera i ciągle się wypytuje, kiedy dzidzia będzie...
oj skądś to znam ... u nas też były teksty typu a wy kiedy się postaracie...smutne to...
u nas narazie tylko zaruja i co świeta to tesciowa pyta czy w ciazy moze jestem już nudne to sie robi ;/ -
nick nieaktualnyRucia wrote:sylwia1985 wrote:Rucia wrote:sylwia1985 wrote:czesc dziewuszki ja nadal w stresie-moglaby wredna@ juz przyjsc bo nie wiem jak z praca poukladac i wogole. Blondi nareszcie !!!!
Moze castagnus wplynal na dlugosc mojego cyklu nie wiem
Sylwia, rozumiem, że zaopatrzyłaś się w nowy termometr owulacyjny, na kolejny cykl?
tak jest !!!
NoMoże wtedy twoje wykresy będą miały nogi i ręce
Z tego twojego obecnego ja zupełnie nic nie umiem wyczytać...może poza tym,że jak dla mnie to cykl bezowulacyjny i nie wiem jak przewidzieć termin @.. -
nick nieaktualnyLibra wrote:Rucia wrote:Libra wrote:u nas nie było wcale do śmiechu... świąteczne spotkanie rodzinne upłynęło w pochmurno-żałobnej atmosferze... tak to jest jak rodzina presję wywiera i ciągle się wypytuje, kiedy dzidzia będzie...
Libruś ludzie nie mają taktu. Nas pytali o to samo na stypie mojego dziadka. Tylko ja wprost powiedziałam, że poroniłam w październiku 2011 roku, kiedy dziecko będzie i czy w ogóle będzie tego nikt nie wie. Każdy się zamknął.
to u nas było podobnie... najpier śmiech, śmugus dyngus... i pytania cioteczek do mnie i do siostry "kiedy się o dzieci w końcu postaramy?"
ja to zlałam i odowiedziałam "jak Bóg da"
ale moja siosra po 3 pytaniu nie wytrzymała, ze łzami powiedziała o laparoskopii i poronieniu... wyszła do drugiego pokoju i się popłakała...
tyle z świątecznego nastroju zostało...
Mam nadzieję,że cioteczki miały mega wyrzuty sumienia?! -
oj dziewuszki dziewuszki ja stwierdzam że w trakcie narodzin chłopca powinni dawać instrukcje jak się z nim potem obchodzić
Bo czasem to oni są gorsi niż dzieci. A mówią że my jesteśmy dziwne. My z moim m. postanowiliśmy że jednego roku spędzamy święta z jednymi rodzicami a w następnym roku z drugimi i tak na zmianę.
Rucia, Muska, Fedra, Dodi lubią tę wiadomość
W kazdych aspektach mojego zycia ponioslam poraszke -
Kfjatus wrote:Muska musisz postawić jasne granice, bo jak na początku się nie zbuntujesz, to, co potem? Będziesz kitować trzy dni na tym drewnianym krześle przed tv - wizja średnia, więc faktycznie musisz z nim o tym pogadać. Ja staram się żebyśmy byli trochę u jednych rodziców, trochę u drugich i trochę czasu żeby mieć dla siebie. Chodzi przecież o to, żeby było też mi dobrze, a nie tylko innym. Szkoda, że czasem facet tego nie rozumie
to nie tak że on do mojej jeździć nie chce, tylko moja mieszka dalej i jazda tam to cala wyprawa więc jak już jedziemy to na cały weekend chociaz bo jazda nam z 3,5 - 4godz. zajmuje.
No ja tez uważam ze to syndrom nieodciętej pępowiny i ze musze jakies granice teraz wytyczyć, bo potem będzie za późno, ale jak tu cos tłumaczyc jak taka reakcja jest?!
Ja że "nie chce znowu caly dzien tam siedzieć, bo już dlugo bylismy" a on że "do twoich rodziców to jedziemy na caly weekend". Paranoja. Po 1 - to co innego, bo jego przecie zmieszkają 10 minut od nas:/ a moi 3,5 godziny stąd, więc jasne że nie pojedziemy do moich na kawkę, a potem znowu na kolację, tylko trzeba siedzieć... 2-Poza tym akurat moi rodzice w b.dużym domu mieszkają więc zawsze sobie troche z nimi posiedzimy a troche u mnie (gdzie nota bene ciągle mój pokój jest) a u jego rodziców w mieszkaniu musieliśmy te bite długie godziny od rana do nocy w kupie razem siedzieć w jednym pokoju do spółki z jego siostrą, wredną starą panną. O żesz, no i gdzie tu podobieństwo?!
ja normalnie nawet teraz mam ochotę go w pysk strzelić na opamiętanie....
A teraz siedzę zrezygnowana, ciągnie się to za mną...
Spac nie mogłam, humor poszedł, robię co mogę żeby w pracy jakoś dać radę, ale i tak widać że cos nie tak, bo już się pytają...
no kurde, ja chcę do domu!
ps
co ja mam po pracy zrobić?! chyba gdzieś sobie na spacer pójdę, albo do biblioteki?
Wiem, że to trzeba wyjaśnić, ale po ostatnim wyjaśnianiu nawet nie chce zaczynać tematu
;( -
Shagga_80 wrote:Muska wrote:Rucia wrote:Muska współczuje
Brak mi słów na tego typu zachowanie.
Najgorsze jest to Rucia, że ja mu z 1,5 godz. tlumaczyłam o co mi chodzi. Że mówię jak się czuję, żebysmy wiedzieli na czym stoimy, a on normalnie jak w jakims skeczu usłyszał "nie chce (...) do twoich rodziców (...) jeździć (...) bo mnie męczą"...i ma pretensje do mnie.
Tyle z naszego rozumienia drugiej osoby.
Nie wiem kobity co mam robić normalnie, do domu wracać mi się nie chce. Titalnie nie moge sobie z tym poradzić
Macie jakies rady jak z facetem o takich sprawach rozmawiać? Może ja nas do jakiejś poradni parafialnej zapiszę? Już mi to do głowy przyszło...
Ja od prawie 4 lat z tym walczę, bez skutecznie...a moja siostra mieszka z dala od nas i te święta spędzała tylko z Teściami i mówiła w sobotę, że czekają Ją dwa dni od rana do nocy do Teściów...M A S A K R A!
I Oni są 12 lat po ślubie i nic się nie zmienia...co tydzień niedziela u teściów, a czasem i sobota ...ja do swoich chodzę raz na ruski rok i cieszę się niezmiernie...ale czasem jak Stary idzie tam sam na chwilę, to jest tak jak przedwczoraj - pójdzie i zginie!
ja do tesciów jak pojade raz na miesiac to jest już za czesto hehe
mój P zdecydowanie bardziej woli jeździć do moich rodziców i tam czesciej jeździmy