Rocznik 92- starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Witam się i ja

No Alex w nocy już zimno.. ale jeśli chodzi o mnie to wolę zawinąć się w kołdrę i spać tak, niż się gotować
zresztą mój K jest taki gorący jak kaloryfer że zabroniłam mu włączać jakiekolwiek ogrzewanie w sypialni
no i też chyba zmęczenie daje mu o sobie znać, bo jak rozkłada się na łóżku, to czasami boje się że w nocy mi oko podbije
chociaż łóżko mamy wielkie (2mx2m) to on jak książę śpi na środku.. na szczęście ostatnio przez moją zgagę śpię wyżej niż on, ale strach wciaz jest 
Terka, dacie radę.. tak jak dziewczyny pisza, Andrzejek już jest duży i dzielnie to przetrwa
Mała, no
na zgodę jest najlepsze, ale ja wciąż jeszcze się wstrzymuje by nie urodzić za wcześnie
bo znając moje szczęście tak by było... Wczoraj mówię do mojego że nie zdążyłam okna umyć w kuchni bo już tam wstawił zlewozmywak i zmywarkę a miałam taki idealny dostęp do niego, że nie musiałam się po niczym wspinać (teraz to sam będzie je mył
) to mi powiedział bym lepiej za mycie okien się nie brała jeszcze
no a ja miałam w planie tylko to jedno, bo duże nie jest, a był idealny dostęp.. no to teraz trudno
-
Patulka daj sobie jeszcze tydzień na takie sprzątanie;) wtedy już możesz okna myć, podłogi a w przerwie
;p
Jest mega zimno na dworze, nie polecam dzisiaj wychodzić tym co nie muszą
mój pies właśnie wbił się po spacerze pod kołdrę i tyle co widziałam ;p idę na mzk i znowu wymarznę. Dobrze że w biurze ciepło. Dzisiaj nawet szalik założyłam bo mega lodówka
Laura 01.09.2019 🩷
Szymon 27.12.2023 🩵 -
Alex-on bardzo płaczę aż do utraty tchu przy szczepieniu... Także no chyba najlepiej nie jest. Właśnie dlatego też że duży to się boję że go nie utrzymam w pewnym momencie (może nie jutro ale każde kolejne coraz silniejszy będzie). To
Puszek dzięki za radę ale boję się po 1 że będzie źle kojarzył cyca potem
a po 2 to że wygrywając się jak szalony to nie przejdzie...
Wolę chyba zaraz po mu dać jeśli będzie chciał
Dziewczyny ja dopiero wstaje i to z oporem... Współczuję mężowi który wychodzi po 5 do pracy...https://www.maluchy.pl/li-73421.png
Andrzejek
21.07.2018 3360g, 55cm 
21.01 69cm
-
Terka ja swojemu mężowi tez wspolczuje. Ma na 7.15 do pracy i wstac rano to jest jakas masakra. Dzisiaj 3 razy go budzilam. I mam nadzieję że ze szczepieniem sobie poradzicie. Musicie jakos to przetrwać,nie wiem czy jest na to jakis sposob zeby sie nie wyrywal..

-
panipuchatkowa wrote:Terka ja swojemu mężowi tez wspolczuje. Ma na 7.15 do pracy i wstac rano to jest jakas masakra. Dzisiaj 3 razy go budzilam. I mam nadzieję że ze szczepieniem sobie poradzicie. Musicie jakos to przetrwać,nie wiem czy jest na to jakis sposob zeby sie nie wyrywal..
Tak-nie robić szczepienia
innego nie ma
https://www.maluchy.pl/li-73421.png
Andrzejek
21.07.2018 3360g, 55cm 
21.01 69cm
-
Magdaa21 wrote:Terka, mam nadzieję że szczepienie pójdzie sprawnie.
Mój M wstaje przed 6,o 6:15 wychodzi, wraca ok 17
No to troszeczkę go nie ma. ale podziwiam za umiejętność zebrania się w 15minut! Mój wychodzi 5.10 a wstaje 4.30
https://www.maluchy.pl/li-73421.png
Andrzejek
21.07.2018 3360g, 55cm 
21.01 69cm
-
Andii wrote:isiaaaa92 ciężko kiedy mąż nie wspiera , chyba tylko rozmowa w takich sytuacjach pomaga i wspólne wyjścia tak jak wcześniej pisalam do kina, restauracji itp.
Teraz właśnie czytałam o dziewczynie która starała się 5lat o pierwsze dziecko, 2lata o drugie i 8miesięcy o trzecie
Doczekała się trójki pociech więc chyba każda z nas prędzej czy później zajdzie w tą upragnioną ciążę 
Rozmawiam z nim dużo...tłumacze mu że będzie okey..że przecież jeszcze tak na prawdę nie bylismy u lekarza leczenia bezpłodności że sam sobie już postawił diagnozę a może jeszcze nic straconego..Isia -
alex0806 wrote:Isia, twój mąż widać ciężko to przeżywa. My kobiety jakoś bardziej odporne jesteśmy, mamy w sobie siłę walki (w różnym stopniu, ale jednak). I myślę, że kobieta raczej woli naprawiać, jak coś jest zepsute, a nie od razu wyrzucać - takie luźne porównanie, ale chyba ma w sobie coś. Tak mnie natchnęło. A facet w kwestii płodności od razu czuje, że to ugodziło w jego męskość! U nich bardziej cierpi ego, niż ciało. Twój mąż pewnie teraz w głowie toczy batalię o to, dlaczego z nim jest coś nie tak. Tak samo my się czasem nakręcamy, wszystko na nie... I on też sobie nie może z tym poradzić. Ty go pocieszasz, on się bardziej załamuje i wszystko się zapętla.
Ja mam tutaj taki pomysł, żebyście razem poszli do psychologa. Popracować trochę nad związkiem. Bo dziecka na siłę "nie zrobicie", w sensie że jak nie będziecie ze sobą dobrze żyli, to dziecko wam związku nie scali.
Tak jak Andi pisze. Ważne jest spędzanie czasu razem, bez myślenia o ciąży, dniach płodnych itd. Też mi to dużo pomaga, jak wychodzimy gdzieś razem, spotykamy się ze znajomymi, jedziemy chociażby do rodziców na weekend. Wtedy skupiam się na wszystkim innym. Musicie popracować nad bliskością i waszym uczuciem, a wtedy wszystko łatwiej przyjdzie. Gdyby nie to, że ja z moim mężem jesteśmy mocno zżyci, kochamy się i jesteśmy przyjaciółmi, nigdy byśmy tego nie przetrwali
Trafiłaś w setno...że w jego męskie ego to ukłuło...jak on to mówi że nie czuje się już mężczyzna..bo nie może "zrobić" dziecka swojej żonie. I nie potrafi zrozumieć dlaczego go to spotkało..co on takiego w życiu zrobił że taka kara go spotkała..że wszystkiego by się spodziewał w życiu ale nie tego..a ja na to że nie jest jeszcze źle..że możesz mieć dzieci..jak nie naturalnie to z medyczna pomocą..ale możesz..bo powinno dla ciebie liczyć się to że po porodzie przytulisz do siebie nasze maleństwo i ono będzie z nami na codzien..w nie to jak zostało stworzone...czy w domu w sypialni czy w klinice..i to będzie nasze dziecko ....z moich i z Twoich genów a nie obcego faceta..ale nic na to nie powiedział..leżał i patrzył w sufit..Isia -
On do psychologa nie pójdzie...to nie ten typ człowieka..on będzie sam z sobą walczył zamiast komuś się wygadać..on poprostu ma myślenie jeszcze starodawne..że jeśli nie może dać kobiecie dziecka normalnie to nie jest facetem..i wg mnie tak z nim rozmawiając stwierdzam że chyba nie cieszyłby się z dziecka które by powstało dzięki medycynie..mimo że przecież to nasze geny by były..boje się trochę...bo jeśli okaże się że innego wyjścia dla nas nie ma niż in vitro to on będzie oziębły dla naszego dziecka..a nie chce na takie życie spisać dziecko..Aloes wrote:Witam sie dopiero po weekendzie

Miss, doskonale Cie rozumiem.. Rob tak jak Ci podpowiada serce - chcesz miec przerw to ja zrob, bedziesz miala ochote napisac to napisz
jakos tez mam przeczucie ze niedlugo Ci sie uda 
U mnie tez @ przyszla juz w pt wieczor - w sb sie rozkrecilo. Takze 12 cs zaczety. Wczoraj troche poplakalam i dzis juz lepiej. Ja nie nadazam jednak za forum wiec chyba tez tylko co jakis czas bede sie odzywac ale to z powodu braku czasu po prostu.
Isia, probowalabym z psychologiem. Ale pod katem wytlumaczenia ze skoro Ty nie potrafisz mu wytlumaczyc ze to nie jego wina to moze jak ktos inny mu powie to przyjmie do wiadomosci i mu bedzie latwiej. I wytluamcz ze sama tez potrzebujesz pocieszenia i wydaje Ci sie ze Wam to pomoze i by zrobil to dla siebie i dla Ciebie. Mi sie wydaje ze chce miec dziecko ale to go przeroslo i nawet na Ciebie juz nie zwraca uwagi - w sensie czego Ty potrzbujesz. Moze tez mysli ze jak tak bardzo chcesz dziecka a on nie moze (skoro tak lekarz powiedzial) to zaraz go zostawisz. Wiec jest wredny na maksa bo po co sie starac jak zaraz odejdziesz. Tylko szczera rozmowa tu pomoze zebyscie sobie wyjasnili swoje zachowania i oczekwiania. Trzymam kciuki by bylo lepiej
Co do modlitwy to ja jestem bardzo wierzaca. Ale... Jakos nie potrafie stwierdzic ze dziecko bede miala na pewno tylko nie wiadomo kiedy, nie potrafie zaufac. I pewnie temu nie mam :p ale mam za bardzo analityczny umysl ze jak tyle razy nie wyszlo to czemu ma wyjsc tym razem. Nie mniej jednak przed okresem mam nadzieje ciagle wiec gdzies tam gleboko wierze. Ale raczej za malo
Mari - pomyslnego rozwiazania najlepiej sn
wg mnie mąż zachowuje się jak niedojrzały facet ..
Isia









