Są jakieś staraczki z rocznika '89? :)
-
WIADOMOŚĆ
-
margoo wrote:ciekawość wygrała!!! Zrobiłam test JESTEM W CIĄŻY
ZDJ nie umiem wstawic to nie pokaze ale krecha jak malowana heh
Gratuluje...Hashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka -
kwiatuszek789 wrote:Madzia jak po wizycie u endo?
Do dupy... Wyniki dalej złe, starania odłożone na kolejnych kilka miesięcy...
I tak na prawdę nie wiem czy i kiedy w ogóle zostaną wznowione... Jak to lekarz powiedział - z tymi wynikami co mam, na zajście nie mam żadnych szans, a nawet jakby cud się zdarzył to i tak poronię.
Tak więc jestem załamana, smutna, zła i lżejsza o kolejne kilkanaście złotych zostawionych w aptece... Powoli to całe leczenie zaczyna tracić dla mnie sens - i tak nie mam szans na dziecko...
Hashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka -
Marronek wrote:Do dupy... Wyniki dalej złe, starania odłożone na kolejnych kilka miesięcy...
I tak na prawdę nie wiem czy i kiedy w ogóle zostaną wznowione... Jak to lekarz powiedział - z tymi wynikami co mam, na zajście nie mam żadnych szans, a nawet jakby cud się zdarzył to i tak poronię.
Tak więc jestem załamana, smutna, zła i lżejsza o kolejne kilkanaście złotych zostawionych w aptece... Powoli to całe leczenie zaczyna tracić dla mnie sens - i tak nie mam szans na dziecko...Styczeń 2014 [*] 9t
Marzec 2015 ♡ moja mała wielka miłość
Grudzień 2016 [*] 11t
Marzec 2018 ❤️
-
Kochana masz szanse, tylko niestety musisz sie uzbroic w cierpliwosc. O szczescie trzeba czasami powalczyc, zycie daje w kosc ale nie mozemy sie poddawac. A moze jakies inne leki albo inny lekarz? Wiem ze diagnozy sie nie znieni ale moze inne leczenie zaproponuje. Trzymaj sie kochana bo jak sie poddasz to bedzie najgorsze co moglabys zrobic. Dzis sobie pomarudz jeszcze a od jutra wlacz pozytywne myslenie i nabierz sily na kolejna walke. I pamietaj ze nie ma w tej bitwie innego zwyciezcy niz Ty! Buziaaki :-*
-
kwiatuszek789 wrote:Kochana masz szanse, tylko niestety musisz sie uzbroic w cierpliwosc. O szczescie trzeba czasami powalczyc, zycie daje w kosc ale nie mozemy sie poddawac. A moze jakies inne leki albo inny lekarz? Wiem ze diagnozy sie nie znieni ale moze inne leczenie zaproponuje. Trzymaj sie kochana bo jak sie poddasz to bedzie najgorsze co moglabys zrobic. Dzis sobie pomarudz jeszcze a od jutra wlacz pozytywne myslenie i nabierz sily na kolejna walke. I pamietaj ze nie ma w tej bitwie innego zwyciezcy niz Ty! Buziaaki :-*
Nie, chodzi o to, że nie mam najmniejszych. Mój organizm będzie zwalczał płód tak samo jak zwalcza tarczycę... Lekarz powiedział wprost - że jedyne szanse jakie mam to te na poronienie.
Inny lekarz nic nie da - do tego mam zaufanie i wiem, że jego diagnozy są zawsze poprawne.
A poddać się już dawno się poddałam.Hashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka -
pleasure wrote:MAdziu a dlaczego organizm będzie zwalczać płód?
Ja też mam hashimoto, ale jak biorę euthyrox to TSH mam poniżej 2...
Tu chodzi nie tylko o Hashi ale też o całą resztę co mam... Chlamydia, Mycoplasma, ANA... Mój układ odpornościowy jest do dupy i istnieje spore prawdopodobieństwo, że będzie zwalczał płód/łożysko.
Już teraz wiem, że oprócz tarczycy atakuje mięśnie i stawy... Pozostaje pytanie co jeszcze...
Hashimoto, endometrioza; problemy z drożnością jajowodów; Brak hamowania...
25.03.2015 - biochemiczna.
6 nieudanych transferów in-vitro (10 zarodków), w tym jeno puste jajo (14.03.2016).
Naturalny cud w czerwcu 2020 roku Spodzewamy się synka -
Dziewczyny nie wiem czy ktoś tutaj stara się dlużej jak ja może mi coś umkneło ja walczę już na dobrą sprawe 3 lata, i szczerze juz nie widzę nadzieji uciekła gdzieś dalako z tym czasem powiem wiecej choruje i to sporo może nie na takie choroby które ma Magda ale też jest strach i obawa jak jakimś cudem się uda co dalej, czy dam radę, czy bede miala szanse na szczęśliwy finał.
Przede Wszystkim mam już dość słuchania "wkońcu się uda, przestań o tym myśleć tyle" bo to puste słowa bez żadnego pokrycia bo nikt nie jest w stanie kobiety walczącej o dziecko zrozumieć jeśli sam tego nie doświadczył.Mimo czasu nie uodpornilam sie na tego typu "teksty" praktycznie za każdym razem napływają mi łzy do oczu ni rozumiem tego niesprawiedliwego losu, i dlaczego MY.
Madzia nie powiem Ci tego co wszyscy nie poddawaj się... wiem ze to cieżko zrealizować w kryzysowej sytuacji, ale ja zawsze szukam wyłumaczenia na dane wydarzenie tłumaczę LOS co chciał osiągnąć tak mnie doświadczając.Zawsze są minimum dwa wyjścia z sytuacji nasze życie nasza droga którą podążamy. I nawet jeśli jest Ona z "krzyżem" za krórymś zakrętem wyjdzie słońce Kochana ja myśle i wspieram
Dorotko Fiolet to zdecydowanie nie mój kolor, róż zresztą też nie ale nie zawsze mamy co chcemy
ja sie cieszę teraz wakacjami i mężem od pon zaczynam urlop
a reszta sama się ułoży jakoś
milego Kobietki :*
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 lipca 2014, 06:44
margoo lubi tę wiadomość
-
Daria...znam parę która starała się dwa razy tyle czasu...aż w końcu się poddali- ona miała ogromne problemy z hormonami i otyłość i jakąś bakterię...dali sobie spokój..rok temu dowiedziała się w 5 mcu ciąży że w niej jest...szok totalny...połowa ciąży za nią a ona dopiero się dowiedziała...to był beznadziejny przypadek a jednak się udało...teraz to dziecko jest dla niej cudem i mówi, że warto było się tyle męczyć, czekać....
oczywiście masz prawo do smutków, żali nerwów...ale nie poddawaj się to czasami nie są puste słowa rzucone na wiatr....może warto walczyć tak jak jedna Karolina z forum, która po 3 latach doczekała się ciąży i niedługo urodzi pewnie śliczną istotę dla której warto było przez to wszystko przejść...a co z tymi laskami które ronią po 3 razy...i na końcu im się udaje...mają wielkie pokłady cierpliwości i wiary, ale pewnie też nie raz miały dość (to nie jest nic złego)Więc ja Wam mówię nie poddawajcie się...
i w jednym się zgadzam z Tobą Daria...że może skoro nie teraz...to w jakiś sposób los tak chce czy Bóg czy w co kto wierzy...ale "nie teraz" nie znaczy "nigdy"
miłego dnia, ja czekam na wyniki bety..Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 lipca 2014, 09:05
kwiatuszek789 lubi tę wiadomość
Styczeń 2014 [*] 9t
Marzec 2015 ♡ moja mała wielka miłość
Grudzień 2016 [*] 11t
Marzec 2018 ❤️
-
Cześć dziewczynki no prosze prosze chyba jednak miałam racje że cały wątek prezniesiemy na fioletowa stronę dwa dni nie zaglądałam a tu taka niespodzianka margo alternatywa rubi jeszcze raz serdecznie gratuluje;) dziewczynki a za was trzymam kciuki z całych sił i będę zaglądać uda się![/url]
-
Cześć Dziewczęta, widzę, że tu dziś dość pesymistycznie. Madziu trzymam kciuki i wierzę, że doczekasz się małego bąbla. Rozumiem Twoje zwątpienie, ale mam nadzieję, że kiedyś los Cię miło zaskoczy :* :*
A muszę Wam powiedzieć byłam dziś w poradni chorób zakaźnych, okazało się, że wyniki są w najlepszym porządku i nie wymagam leczenia Możemy ze zdwojoną siłą wznowić starania Tak się cieszę, że wyniki dostałam jeszcze przed owulacją Czuję się, jakby ktoś zdjął mi z klatki piersiowej ogromny głaz -
Pola świetna wiadomość
Co do pesymistycznych nastroi to myślę, że paradoksalnie są one wynikiem jakże optymistycznych wiadomości jakie nas od jakiegoś czasu dochodzą odnośnie kolejnych zaciążeń w naszym zacnym gronie. Myślę, że każda z nas szczerze się cieszy z sukcesu koleżanek ale mimo wszystko czuje ogromny żal że to nie ona przynosi te dobre wieści. I myślę, że to całkiem naturalne. Otrząśniemy się po tym i będziemy przeć do przodu -
nick nieaktualnyDokładnie Kamila Cieszę się, że grono staraczek sie zmniejsza, widzę szansę dla nas starających się, że skoro innym się udaje to nam też się uda Ale jakoś gdzieś tam czuje smutek, że to nie ja, że to nie mi sie udało itp. Także zgadzam się z Toba w 100%
-
Dziewczyny ja bardzo wierzę w tę wersję, że gdzieś tam jest nam pisane, co i jak należy w życiu przeżyć. Nasza historia została spisana i choćby nie wiem jakie były nasze plany, to Ten Na Górze wie najlepiej, co i jak ma się odbywać.
Też mam wrażenie, że to jest tak jak Dziewczyny wyżej napisały: na forum smutek przeplata się z radościami. Ale jestem pewna, że na każdą z nas przyjdzie ten odpowiedni czas. No musi się przecież udać! -
pewnie, że tak, my was za sobą pociągniemy na tamtą stronę
walczyć, ja walczyłam mimo wielu zwątpień, złych wieści i różnych problemów. Powiem wam, że bardzo się boję, że tu wrócę,itp, ale muszę się wziąć w garść i nie pękać jest już bliżej niż dalej, wcześniej nie miałam nawet najmniejszego cienia nadziei...
przytulam smutaski:* -
Jako założycielka wątku przywołuje moje drogie Panie do pozytywnego myślenia a w ostateczności włączenia myślenia takiego o jakim pisałyście, że tam gdzieś jest zapisane, zaplanowane, że wszystko w swoim czasie. Nie można nastawiać się od razu na najgorsze i odpuścić. Trzeba wierzyć, ze sie uda bo wiara czyni cuda. Poczytałam kilka pamiętników i w wielu przypadkach nie było praktycznie szans na ciąże a tu niedługo po diagnozie wielkie bum i II kreski na teście, później pierwsze USG, łzy szczęscia, kolejne usg, poród, radość. Każda z nas tego doświadczy tylko w odpowiednim dla siebie momencie. Tak jak u mnie i Madzi - może najpierw musiałyśmy znależć pracę, teraz musimy odczekać powiedzmy rok, pozamykać kilka innych spraw i pozwolić losowi pokierować naszym życiem. A jeśli tak jak Magda (Marronek) jest sie przekonanym, ze nic z tego na pewno nie bedzie to lepiej odpuścić, nie mierzyć tempki, nie obserwować sie zbyt mocno, olać sprawe i niedługo doczekać sie pięknego wyniku bety. Dziewczyny nie ma co sie załamywac tylko pogodzić z tym co nam sie w życiu przytrafia i cierpliwie czekać na cud. Bo taki na pewno kiedyś się pojawi. A może właśnie w ten sposób mamy zrozumieć, ze nasz instynkt macierzyński moze być jeszcze mocniejszy? Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, jak nie własne dziecko to adopcja. Ja odwlekając starania gdzieś w środku czuje lęk czy nie zaprzepaszczam roku starań bo kto wie jaka jest moja droga do szczęscia? Może okaże sie, że nie jest mi pisane dziecko i zacznę rozpaczać, ze odpuściłam ten rok a miedzy czasie może bym już urodziła. Ale tak się ułożyło i trzeba to akceptować. Aaaa i ja nie chce nikogo pocieszac bo wiem, ze to jest irytujące. Ja próbuje przekazac, ze nie wolno siedzieć na tyłku, uzalać się i traktować wszystkiego jako najgorsze zło (nie mam tu na myśli żadnej z waś, pisze ogólnie). Takie jest życie a kiedyś na pewno bedzie happy end tych naszych smutków.
A co do "żalu" do tych które zaciążyły to u mnie jest radość, ze komuś sie udało, malutka zazdrość ale zarazem myslenie, ze przecież na mnie też przyjdzie pora i doczekam sie swojego szcześcia
Główki do góry dziewuszki bedzie dobrze, musi być!Januszkowa lubi tę wiadomość