Staraczki z Niemiec
-
WIADOMOŚĆ
-
Brave, ale ten miesiac myslisz ze trzeba spisac na straty, czy jest mozliwosc ze juz teraz zajdziesz w ciaze?
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyBrave trzymam kciuki i zycze powodzenia. Ja tez mialam narkoze wstrzykiwana i owiem ci ze nawet nie wiem kiedy mi ja podali. Caly czas zagadywali az nagle poczulam dziwne mrowienie w glowie i juz nic wiecej nie pamietam haha jakby mozg sie zamrazal ale tak pozytywnie
Ja melduje ze od wczoraj biore CLO. -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyHej dziewczyny :* Melduję się z powrotem.
Opiszę jak to wszystko dokładnie wyglądało,bo wiem jak intensywnie sama szukałam jakichkolwiek info przed laparo w Niemczech,tym bardziej,że w PL często to wygląda inaczej.
We wtorek dzień przed terminem musiałam zadzwonić i zapytać o której mam się stawić.Kazali mi przyjechać w środę o 9.30.Dostałam swój pokój i koszulę do operacji.Kazali mi się od razu przebrać,do tego pytali czy jestem wygolona na zero.Przezornie machnęłam maszynką całe okolice intymne plus brzuch już w domu.O 10.30 dostałam "tabletkę egal",która mnie uspokoiła na maksa,nawet trochę drzemałam.Koło 12 przewieźli mnie do sali operacyjnej,tam byli wszyscy super mili,cały zespół mi się przedstawił.Wkłuwania wenflonu nawet nie czułam,przyłożyli mi maseczkę i powiedzieli,że za chwilę zasnę.Obudziłam się na sali wybudzeń,tam dali mi dodatkowe koce,bo było mi zimno i środek przeciwbólowy w kroplówce,po 2.5 godz zawieźli mnie do mojej sali.Miałam cewnik,więc mogłam sobie leżeć w łóźku. Mogłam też pić i nawet o 18 dostałam kolację.Niestety z powodu usuwania endometriozy miałam dren Drugiego dnia rano wyjęli cewnik i kazali samej chodzić do łazienki,przez dren bolało masakrycznie,ale zagryzałam zęby i krążyłam po pokoju,bo chciałam wyjść do domu.W piątek po śniadaniu kazali mi iść na badanie.Pani doktor wyjęła dren,to była taka ulga,że się śmiałam,że mogę tańczyć.Bez żadnych problemów weszłam na fotel gin i miałam USG.Miałam 1,8 cm płynu w macicy,stad krwawienie,które trwa do dzisiaj.
W przyszłym tyg mój doktorek otrzyma wynik z instytutu patologii,który mam nadzieję potwierdzi,że to tylko endometrioza.Pani doktor mówiła,że po wizycie u doktorka mamy się od razu starać i nie czekać.
Taa endometrioza,nikt się tego nie spodziewał,wytłumaczyli mi że ogniska były ukryte w okolicach pęcherza i dlatego nikt tego nie widział na USG.Brzmi to dla mnie jak wyrok,wiem,że za 6 miesięcy te ogniska się odtworzą,być może w innym miejscu.Boję się starań pod taką presją czasu.Jajowody mam drożne,ale na wszelki wypadek wszystko zostało przepłukane.Doktorka mówiła,że nie widzi żadnych przeciwwskazań,żebym w ciąży była i czeka na mnie za 9 miesięcy na porodówce.
Powiem Wam dziewczyny że nadzieja i depresja,to dwa dominujące u mnie uczucia.Nie spodziewałam się endometriozy,to jak walnięcie w łeb na prawdę.
Dzisiaj już powolutku chodzę po domu,nawet pranie nastawiłam.Najbardziej dokucza mi pępek, rwie mnie,mam nadzieję,że się szybko wygoi,poza tym jestem jeszcze słaba,ale mam już ochotę chodzić i coś robić no i dzisiaj po raz pierwszy od środy rana mogę wziąść prysznic
Tak więc Aleksa Ty się nie zastanawiaj nad laparo,tylko biegusiem leć po skierowanie,może też wykryją coś,czego na USG nie widać,usuną i w ciąży będziesz?
Nie żałuję,że się na tą OP zdecydowałam,trochę bólu,ale przynajmniej wiem,jak się wróg nazywa... -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyBrave no to super ze obeszlo sie bez wiekszych szkod.
A tez cie tak klatka i ramiona bolala po tych gazach?
To u ciebie sie to calkiem inaczej odbylo. A duza to ognisko endometriozy bylo? ja tez mialam wycinana ale drenu zadnego nie mialam.
NA drugi dzien juz pranie wieszalam a na trzeci dzien w naszym sklepie bylam na polowe dnia
To teraz Brave do roboty i trzymam kciuki zeby sie teraz udalo. -
nick nieaktualnyMotylkowa ponoć nie za duża ta endometrioza,ale prawdy się dowiem od mojego doktorka jutro.Dren miałam,ale na szczęście nic się nie sączyło.
Ja taka skoczna nie byłam,jak za dużo chodziłam,to po godzince musiałam się położyć.Wczoraj dopiero pojechaliśmy nad jezioro,nie kąpałam się,ale bardziej aktywna byłam.Dzisiaj już normalnie wstałam z łóżka,pościągałam też plastry ze szwów.Źle to nie wygląda.
Właśnie tych bóli nie miałam,wszyscy mnie przed nimi ostrzegali.Wczoraj,ale to krótko,miałam taki ucisk w obojczykach. Bardziej mnie mięśnie pleców bolały,bo podświadomie starałam się brzuch oszczędzać.
Jedyne co mnie niepokoi to ogromny siniak pod pępkiem,ma z 5 cm długości.Też taki miałaś? -
nick nieaktualnyBrave to mialas wielkie szczescie ze nie bylo tych boli. One byly najgorsze az teraz na sama mysl mnie skreca haha
mi nikt nie powiedzial ze te plystry mam odkleic ( chyba zapomnieli mi powiedziec ze po trzech dniach powinnam) i trzymalam je az do sciagniecia szwow czyli tydzien jeju jak mi je sciagli te na pepku, to balam sie ze mi w drodze do domu to peknie albo sie rozklei haha az slabo mi bylo
Sinik tez mialam i to ogromny pod pepek w dol taki prostokat to chyba normalne przez to narzedzie co tam nim grzebali.
A tak z innej beczki...W piatek mialam monitoring i stwierdzila ze lewy pecherzyk ladny a prawy pecherzyk jeszcze rosnie i w niedziele mam sobie zrobic zastrzyk na pekniecie. wczoraj zrobilam i dzisiaj wieczorem ma byc owu ale nic nie czuje, zupelnie nic. Zawsze mialam dosyc mocne bole na drugi dzien a tym razem nawet nie wiem ze mam jajniki. Czy ro zly znak? Boje sie ze nie pekna, ze zle zrobilam zastrzyk. -
nick nieaktualnyA może to właśnie dobry znak?Coś się dzieje inaczej? Raczej nie zrobiłaś źle zastrzyku,będzie okej zobaczysz.Teraz trzymam kciuki żeby żołnierzyki zrobiły co do nich należy
Ja mam całkiem inaczej.Lekarka mi powiedziała,że plastry same zejdą pod pod prysznicem,albo mogę je sobie ściągnąć a jak się boję to mogę to lekarzowi zostawić.Szwy mam rozpuszczalne.Widzisz w każdym szpitalu inaczej,śmieszne no nie? -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyWitam,to znowu ja
Mój doktorek dał zielone światło do staranek i się mnie pozbył dając mi skierowanie KWZ.Namawiał mnie na Gelsenkirchen,ale ja się na Dorsten uparłam.Oddałam kartę i skierowanie a po fakcie mnie poinformowali,że termin na pierwszą rozmowę 25.10!!! Zapytałam się czy powariowali,przy endometriozie,nie mogę 3 miesięcy zmarnowac.Na to pani recepcjonistka mi poradziła,żebym wróciła do mojego doktorka po tabletki anty i odczekała na termin.Dodatkowo zaczęła mnie namawiać na zmianę kasy,bo tylko jedna w naszych okolicach invitro w całości pokrywa.No zatkało mnie,serio.
I teraz się zastanawiam,czy do Gelsen nie zadzwonić i o czas oczekiwania nie zapytać.Jeżeli byłby krótszy,to chyba bym się przyznała co narobiłam...Robiła tak któraś z was? Jest w ogóle taka możliwość?
Jestem wściekła na siebie. -
Brave o kurde a czemu juz wszystko.oddalas? Ja skierowanie itp.oddalam dopiero w dniu wizyty... a termin ustalalam telefonicznie po czym.dostalam wszystkie papiery...
A co do Krankenkasse to maja racje akurat w tym przypadku... ja tez jestem w trakcie zmiany i glownie z.powodu kwz jak bede chciala znow probowac bo moja placila beznadziejnie...
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
nick nieaktualnyAkurat miałam auto,to podjechałam.Chciałam wszystko pooglądać itd.Weszłam z papierami w ręku,to je wzięli,tylko nikt nigdy nie pisał,że taki termin oczekiwania.Problemem jest,że my nie chcemy w tym momencie inseminacji czy in vitro.Mam na razie dość zabiegów
A nasza kasa pozostałe rzeczy opłaca i jesteśmy z niej też pod innymi względami zadowoleni.Zresztą popatrz,jak na kasę w NRW :Je 500 Euro Zuschuss für Versuche 1-3, wenn beide Ehepartner bei der Knappschaft versichert sind.Nie jest źle z ewentualną płatnością.
No i popatrz na to tak,finansowanie prawdopodobnie skończy się w grudniu (istnieje duże ryzyko,że się skończy 100%),my mamy wizytę w pażdzierniku,może uda się trochę prędzej.I co,od razu będą nas do inseminacji szykować? Problemem jest to,że jakich byśmy badań nie robili,wyniki są ok,super itd a tu nagle ktoś nam z takimi rzeczami wyskakuje.Rozmawiałam już z moim,chcemy jeszcze minimum rok odczekać "naturalnie",zostały nam jeszcze do zrobienia szczegółowe hormony,AMH u mnie i wrogość śluzu i dopiero potem będziemy myśleć o bardziej inwazyjnych zabiegach.
Jestem po prostu rozczarowana,jak ostatnia naiwna liczyłam na zrozumienie,zainteresowanie tematem i pomoc od kliniki,a czuję się jak dojna krowa,którą będą przekonywać,że musi in vitro zrobić,bo w ciąży nie będzie.
Rozczarowałam się też wypisując formularze,karta dla kobiety i 1.pytanie skąd się pani o nas dowiedziała.Serio miałam ochotę tym rzucić,jakie to ma znaczenie f*ck,na karcie dla mężczyzny było to ostatnie pytanie.
Nie wiem może ja dziwna jestem,może mam jeszcze ideały w głowie,ale dla mnie to porażkaWiadomość wyedytowana przez autora: 13 lipca 2016, 09:25
-
Brave tak tylko wiesz nawet jak bedziecie musieli podejsc do inseminacji czy in vitro i jednak ktos moglby wam wiecej zaplacic za to to Kündigungsfrist masz 3 miesiace nim w nowej kk moglabys z tego skorzystac to musisz tez byc minimum 3 miesiace juz tam wiec to juz pol roku... zmiana niestety trwa i u mniej jak doszlo do tego ze jednak natiralnie moze sie nie udac to temat kk stresowal mnie dodatkowo... ale moja placila jeszze mniej niz twoja...
A co do kwz to z doświadczenia moge powiedziec ze jak wyniki sa ok wszystkie a nie wychodzi to probuja ok 3 cykle stymulowac a potem to juz iui albo in vitro... wiadomo w kazdej jest troche inaczej ale ogolnie w wiekszosci tak maja i na pewno zadne kwz nie przetrzyma pacjentki rok na naturalu... Ogolnie kwz podchodzi do tego tak ze przychodza osoby ktorych natural zawiódł wiec poczatkowo badania hormonow i stymulacja a jak wyniki super i nic to kolejny krok iui... chyba ze jie bedziecie chcieli to moga cie znow odeslac do gina...
Oby twoje kwz bylo inne i zeby mieli inne podejscie... ale z reguły w wiekszosci oni maja takie podejscie ze sa od zaplodnienia bez wzgledu na metode ich zadaniem jest jak najszybciej doprowadzic do ciazy...
Mysle.ze u kazdej z nas juz od poczatku byl podjety temat iui i ivf... Mi lekarz na pierwszej wizycie zapoznawczej z nami i naszym problemem powiedzial ze 3 cykle stymulacji zastrzykami (nie miewalam naturalnych owulacji) i jak nic z tego to hsg ponowne badanie nasienia i rozpoczynami z iui...Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 lipca 2016, 10:37
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
nick nieaktualnyBrave to chyba przez ta endomerioze kaza ci juz ivf robic. W moim przypadku jest to samo. Teraz jeszcze robie stymulacje clo i zastrzykami ale powiedziala mi ze tez musimy pomysles o ivf przez endometrioze bo inseminacja nie ma sensu. To tylko wyrzucone pieniadze. A co do tej nowej kliniki to zadzwon do jakiejs innej i zapytaj o termin, jak bedzie szybciej to mozesz spokojnie zabrac z tamtad papiery i powiedziec ze to dla ciebie za dlugo i nie chcesz czasu marnowac.
-
nick nieaktualnySerio Motylkowa,można tak bezproblemowo zrobić? Kurczę jutro chcemy z rana papiery dowieźć to zapytam o ten szybszy ewentualny termin,jak się nie da,to zadzwonię do Gelsen.
Cierpliwa ale mi namieszałaś haha teraz siedzę i myślę.
Kinga nadziei to u mnie pełno,lekarka w szpitalu,jak mnie na końcu badała,to mówiła,że teraz tylko się starać bo ona nie widzi przeciwwskazań i powinnam być szybko w ciąży.
Wiem,że dziewczyny zachodzą z endo,po prostu mam od laparo taki zegar w głowie,stresuje mnie te magiczne pół roku.
Z tym KWZ,to największy żal mam o to,że nawet badań laboratoryjnych nie chcą nam powtórzyć.Może cholera wina leży po stronie tarczycy np i głupie badanie by to wykryło.Oni się bardziej w hormonach specjalizują,niż mój leniwy doktorek.Po prostu czuję,że przyczyną jest jakaś błachostka,jakoś tak w sobie mam pewność.
Muszę dużo przemyśleć i z moim pogadać.
Dzięki dziewczyny za wsparcie i rady :*Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 lipca 2016, 10:06