Staraczki z Niemiec
-
WIADOMOŚĆ
-
Kuba, to bedzie bezplatne, bo wiek powyzej 35 lat jest jednym ze wskazan
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Anetolek super wiesci trzymam kciuki za choc jedna dziewczynke!
JustBelieve gratulacje pozytywnej Bety pamietam ten dzien jak dzis
Dziekuje wam za tyle slow wspolczucia, jednak nic nie zastapi mi mojej malej Anabelki.
Dzis jest pierwszy spokojny dzien, i jeszcze dzis nie plakalam...
Jesli macie ochote to chetnie opisalabym moj porod bo uwazam ze byl piekny i mimo ze Anabelka nie zyje chcialabym sie tym z wami podzielic... ;(
14.02. o godz 14:29 przyszla na swiat moja coreczka, urodzilam SN.
To bylo niesamowicie piekne przezycie. Szpital w ktorym bylismy dal nam do dyspozycji pokoju rodzinny i mielismy jedna Hebamme ktora byla z nami caly czas kiedy jej potrzebowalismy.
Wspaniala kobieta. Ona jest chyba aniolem, zawsze kiedy o niej mysle chce mi sie plakac.
Ta klinika miala byc wyjatkowa i jest podobno najlepsza lub jedna z najlepszych jesli chodzi o Geburtshilfe w Brandenburg.
Musze powiedziec ze w tych okolicznosciach jakie nas spotkaly zrobili wszystko zebysmy to okropne przezycie przezyli jak najpiekniej.
Od wtorku Wieczora zaczelam brac tabletki na wywolanie porodu Cytotec.
W srode po poludniu mialam dopiero 3cm rozwarcia, a skurcze byly juz dosc mocne zaproponowano mi kapiel.
Po kapieli wrocilismy do pokoju ale po 2 godz. Bole nasilily sie i poszlismy znowu do wanny.
Tym razem dostalam 2 czopki przeciwbolowe.
W wannie siedzialam chyba prawie 2 godziny.
To juz byla 1:30 w nocy, wrocilismy do pokoju i bole sie Tak rozkrecily ze nie moglam ani lezec ani siedziec wiec chodzilam lub tupalam nogami w miejscu bo tak czulam sie najlepiej.
W koncu po 2:00 poszlismy do poloznej i lekarka jak mnie zobaczyla to od razu kazala podac PDA.
Te bole byly juz po prostu nie do wytrzymania.
Z reszta co ja Wam bede o bolach mowic, same wiecie..
Ta noc spedzilismyr przespalismy oboje na lozku porodowym, przez PDA. - to bylo moje zbawienie moglam spac i nie czulam bolu.
Rano sniadanie i ok 11:00 nasza Hebamme zaczelam przygotowywac wszystko do porodu.
O 12:30 mialam juz 8/9cm rozwarcia i w tej chwili lekarstwo PDA sie skonczylo co Hebamme uznala za swietny zbieg okolicznosci, bo znieczulenie Nadal dzialalo a ja moglam swobodnie sie poruszac.
Urodzilam w pozycji takiej jakby na pieska lub na ukucka (vierfüßler) na miekiej macie.
Moj maz u Hebamme byli caly czas przy mnie.
Bole parte zaczely sie o 13:00 a urodzilam o 14:29
Takze super szybko mi sie to wydawalo.
Mialam w sobie spokoj i ogromna sile wewnetrzna i psychiczna.
Ten porod byl wesoly i totalnie pozytywny. Bujalismy sie raz z polozna, raz w meza ramionach.
Moj maz nie chcial jej wiedziec wiec wyszedl krotko zanim wypchnelam mala.
Zostala ze man polozna i lekarka.
Mala byla dosc spora wazyla 3900g i miezyla 55cm ja bylam zszokowana jak ona sie w moim brzuchu miescila on do konca wcale nie byl taki duzy jak u innych kobiet.
Anabelka byla przesliczna i wygladala calkiem normalnie tyle ze jakby spala. Taka malutka mimo wszystko.. Moja princeska, byla cudna po prostu. Nie moge uwierzyc ze juz jej nie ma... Ze nie moglam uslyszec jej glosu i zobaczyc jej koloru oczu... ;(
Chyba bylam w szoku po porodzie bo nie uronilam ani lezki chcialam ciagle na nia patrzec i ja podziwiac.
Polozna zrobila odciski nozek i raczek nasmarowala ja oliwka i oczyscila ja. I dala mi ja do lozka zawinieta w reczniczek. ;(
Pozniej zaczely sie schody bo lozysko tak mocno trzymalo sie jeszcze sciany i nie chcialo wyjsc.
Stracilam prawie 1,400ml krwi nagle zjawila sie na Sali jeszcze jedna lekarka i polozna bo krew sie po prostu lala.
Pozniej bylam bardzo slaba ale przezylam. To bylo nic w porownaniu jak wspaniale jest wydac na swiat dzieciatko.
Bardzo zalowalabym gdybym zdecydowala sie jej nie zobaczyc.
Po 4 godz. Bylam zszyta i zatamowana.
Mialam w srodku lekkie pekniecie na kilka szewkow a na zewnatrz tylko skorka lekko pekla, ale prawie nic.
Ten dzien zapamietam do konca zycia. Byl cudowny taki pozytywny...
To byl czwartek a ze szpitala wyszlismy w sobote.
We wtorek razem z pania z zakladu pogrzebowego odebralismy ja ze szpitala.
To bylo przepiekne pozegnanie nie moglam sobie tego lepiej wyobrazic.
Moje serce bylo rozdarte i nie moglam przestac plakac widzac ja w koszyczku. Ta kobieta zapalila swieczki przyniosla platki roz grala na takim malym instrumencie taka melidyjke i spiewala...
Opowiedziala historie, ktora mowila o tym ze wszystkie jeszcze nienarodzone dzieci SA malymi aniolkami ktore fruwaja sobie w niebie. Kiedy maja przyjsc na swiat, prowadzi je aniol z nieba po teczowym moscie na ziemie.
Kiedy doszedl z Anabelka do bramy na ziemi ona odwrocila sie do niego szepnela mu cos na ucho i poszli z powrotem po teczy do nieba.. ;(
Pozniej przelozylam ja do trumienki i obsypalam cala platkami ROZ tak ze bylo widac tylko jej buzke..
Ja nie moge.. ciezko mi o tym pisac naprawde ;(
Wczoraj byl pogrzeb, zdecydowalismy sie na kremacje.
Pogrzeb byl przepiekny.
I bardzo pozytywny
mialo padac i rano podalo a przy grobie i podczas ceremoni swiecilo nam sloneczko
To byl piekny pogrzeb i ja czuje sie teraz spokojna.
Anabelka lezy na cmentarzu w lesie na polance specjalnej dla "dzieci gwiazd".
ma piekne miejsce, a dzis dolaczylo do niej nastepne niemowle i nie bedzie sama...
Czasami siedze w domu i nagle czuje w sobie ogromna pustke ktorej nie da sie opisac slowami..
Ona bedzie zawsze naszym numerem jeden nigdy o niej nie zapomnimy. Teraz mamy aniolka w niebie ktory bedzie zawsze nad nami czuwal.
Troche glupio sie czuje piszac to wszystko.
Ona po prostu nie chciala zyc na tym swiecie.
Staramy sie to zaakceptowac i zyc dalej.
Tylko czy uda mi sie jeszcze kiedykolwiek zajsc w ciaze?..
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 lutego 2019, 21:09
-
Aleksa, tak strasznie mi przykro. Czytając teraz twój post cały czas ryczalam. Jestem w szoku ile jest w Was siły i podziwiam, że tak potraficie sobie to wytłumaczyć... jesteście na prawdę bardzo silni i Anabelka patrzy na Was z nieba i jest dumna, że ma takich cudownych rodziców.
Ja sama straciłam dwójkę moich aniołków i chociaż były to początki ciąży, to strasznie to bolało. A Ty byłaś w stanie urodzić Twoją córeczkę siłami natury, mimo że wiedziałaś, że ona nie żyje naprawdę podziwiam Cię bardzo.
Ściskam Cię mocno i mam nadzieję, że będziesz się czuć coraz lepiej. Nieraz nie potrafimy zrozumieć dlaczego Bóg "podejmuje takie decyzje", ale musimy wierzyć, że tak musiało być i mimo ogromnego bólu, dalej żyć.
Trzymaj się kochana :*Aleksa87 lubi tę wiadomość
05.01.2018 Aniołek 7t5d [*]
21.01.2019 Aniołek 9t6d [*] PJP
14.06.2019 Aniołek 8t [*] PJP
Obniżone białko Z -
Boze, Aleksa, siedze i płacze czytajac Twoje słowa. Podziwiam Cie za sile,ktora w Tobie jest. I piękno, ktore z Ciebie bije. Ale piekno wewnetrzne. Anabelka na pewno jest teraz w niebie i jest dumna ze swojej mamy i ze swojego taty.
Z takim pozytywnym nastawieniem do zycia i pogodzeniem sie z losem na pewno zostaniecie rodzicami malej siostrzyczki albo braciszka Anabelki. Gleboko w to wierze a nawet jestem pewna.
Wasza historia jest tak bardzo smutna a za razem taka piekna. Dzieki Tobie Aleksa.
Zycze Ci dalej takiego wewnetrznego spokoju. Los Was na pewno wynagrodzi.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 lutego 2019, 23:08
-
Aleksa, pielnie to napisalas i bardzo cie podziwiam!
Jestes niesamowicie silna kobieta, ze potrafisz tak pozytywnie pisac o tym co sie stalo...
Ja podobnie jak Karolcia, stracilam dwojke, na naprawde wczesnym etapie, a po pierwszej stracie dlugo nie moglam psychicznie dojsc do siebie i ciezko bylo mi o tym rozmawiac... a ty masz w sobie tyle spokoju...
Oby ta strata zostala wam wynagrodzona!
P.S podziwiam rowniez za pozycje porodu, bo ja w ten sposob wytrzymalam jedynie kilka minut...
Oraz, ze te 1,5h partych bylo dla ciebie szybko! Jestes naprawde dzielna! U mnie trwalo to 2,5h i mialam wrazenie, ze trwa wiecznosc...Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 lutego 2019, 23:36
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Aleksa jesteś niesamowita, dzielna kobieta. Dziękujemy ze chciała podzielić się z nami swoją jakze smutna historia. To wszystko jest tak niezrozumiale niesprawiedliwe. W tych gorszych momentach pamietaj ze kiedyś będzie lepiej, bo musi być! I wierze ze jeszcze uśmiechnie się do Was szczęście. Życzę Tobie i Twojemu mężowi wiele siły.Synek 1.11.2019 ❤️
53 cm i 3210g -
Aleksa też przeczytałam juz kilka razy twoj post i nie potrafię skleić kilku zdań
To taka straszna tragedia a mimo to Ty ją z takim spokojem wspiminasz .. podziwiam Cie , ja bym nie potrafiła na pewno.
Miło wspominasz szpital, poród, położną itd ..
A zadałaś im pytanie co się stało i dlaczego ?
Nie mieści mi się to w głowie nie potrafilabym dobrze wypowiadać się w odniesieniu do tego szpitala, personelu itd gdyby spotkało mnie takie coś.. miałabym chyba do nich za dużo żalu -
Ewelina, nie moge miec do nich zalu naprawde.
Oni nie ponosza zadnej winy.
Bylam u mojego Gina w piatek na wizycie, bylo wszystko jak zawsze w porzadku.
Mialam jechac w niedziele do szpitala na kolejna wizyte.
W szpitalu bylo Nadal wszystko w porzadku sama widzialam.
P. Dr. Badala mnie po raz pierwszy wiec bylo To kompleksowe badanie.
CTG bylo jak zawsze, mala sie ruszala.
Te badania byly ok 17:00 a ja dopiero ok 22:00 w lozku zaczelam sie obawiac ze mala nie za duzo sie ruszala.
W pon o 12:30 poszlam do mojego Gina bo mala sie nic nie ruszala poprosilam o podlaczenie CTG bo zaczelam sie obawiac. CTG bylo normalne. Wiec nie weszlam do gabinetu lekarza.
Ale w ciagu dnia nic nie czulam wiec ok 18 pojechalismy do szpitala.
I serduszko juz nie bilo. W przeciagu ok 5 godzin przestalo po prostu bic tak sie dzieje ok 2x na 1.000 porodow
Nie ma na to wytlumaczenia w 90% przypadkow.
Moja placenta wygladala po porodzie bez zarzutow. Zostala wyslana do szczegolowej kontroli. W srode bedzie wynik.
Razem z mezem zdecydowalismy nie robic sekcji zwlok, ja chcialam ja pochowac a nie myslec ze lezy tygodniami pokrojona, bo badania trwaja bardzo dlugo. I tak nic by nie znalezli.
Czytalam o tym duzo i rozmawialam z lekarzami.
Wczoraj bylo mi bardzo ciezko, duzo plakalam..
Nie moge sobie wytlumaczyc dlaczego my...
Tyle lat staran.. Wolalabym zeby stalo sie to w 3, 4 miesiacu ciazy...
Wtedy jeszcze jej nie czulam.. ;(
Jeden dzien przed wywolaniem porodu kiedy wyobrazalam sobie jak wspaniale bedzie wrocic z nia do domu.
Nie chce za duzo przed mezem plakac bo on wtedy sie o mnie martwi i tez jest smutny..
Ten porod byl tak wspanialy, ale jak byloby gdyby ona sie poruszala, krzyczala i spojrzala na mnie swoimi oczkami..
Mysle ze jestem egoistka bo chcialabym miec ja dla siebie...
Moglabym karmic piersia, mam tyle pokarmu, cierpie w bolu..
Teraz musze zatrzymac laktacje.
Chcialabym szybko zajsc znowu w ciaze. Tylko czy to sie uda.
-
Aleksa, chyba zrobilabym podobnie. Nie raz sie zastanawialam nad podobnymi historiami. Nic by mi nie dalo szukania winnych, to nie przywroci zycia.
A Twoje odczucia sa zupelnie normalne. Przechodzisz załobe, pozwol sobie płakac. Moze wtedy bedzie Ci choc odrobine lzej. Tak naprawde nie moge wiedziec co czujesz, bo skad. Moge sie tylko domyslac. Ale badz dla siebie wyrozumiala. Jeslu Cie to pocieszy, to opowiem Ci o kobiecie ktora podobnie jak Ty stracila swoja coreczke. To sie stalo rok temu. Teraz zaszla w ciaze i choc bardzo czesto o niej pisze i mysli to optymistyczniej patrzy w przyszlosc. Tobie tez na pewno przyszlosc przyniesie ukojenie.
Ja wierze, ze bedziesz jeszcze mama, zobaczysz.
-
Aleksa, ja głęboko wierzę w to, że Bóg Wam to całe cierpienie jeszcze wynagrodzi i zostaniecie szczęśliwymi rodzicami.
Pozwól sobie na płacz i gorsze chwile. Musisz przeżyć tą żałobę po swojemu, tak żebyś mogła za jakiś czas normalnie żyć. Wiadomo, że Twój mąż też jest bardzo smutny i to przeżywa. Może popłaczcie sobie razem. Ja nie mogę się porównywać do Ciebie, bo ja moje Dzieci straciłam na samym początku ciąży, gdzie nie czułam jeszcze ruchów. Pierwszą stratę przeżyłam bardzo i na początku też udawałam przed mężem i mamą, że jestem silna, jednak miałam wrażenie, że na sercu ciąży mi ogromnie ciężki kamień. Po namowie najbliższych zdecydowałam się na wizytę u psychologa i właśnie pani psycholog kazała płakać tyle ile potrzebuje, żeby pozbyć się tego "kamienia". No i kiedy zaczęłam tak płakać, to mój mąż plakał ze mną i to nas jeszcze bardziej do siebie zbliżyło.
Po ostatniej starcie szybko wróciłam do formy. Oczywiście bardzo mi było przykro, ale chyba po tym wszystkim jestem silniejsza i na razie nie chcę dziecka. Obiecaliśmy sobie, że nie będziemy się zabezpieczać, ale ja nie będę robić testów owu, nie będę mierzyć temperatury i liczyć dni plodnych. Wiem, że i tak szybko się nie uda.
Rozumiem Cię całkowicie, że nie chciałaś sekcji zwłok.
Powiem Ci, że tak przeżyłam śmierć Twojej Malutkiej, jakbyśmy się dobrze znały...
Nie wiem co się teraz dzieje, ale ciągle słyszę o komplikacjach ciążowych. Moja znajomą też spodziewa się córeczki. Ma termin za 2 tyg i dopiero w zeszłym tygodniu wykryto u Malutkiej ogromną wadę serduszka i nie wiadomo czy dziecko przeżyje poród i operację po prostu serce pęka.
Ściskam Cię mocno kochana. Bądź silna :*Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2019, 16:54
05.01.2018 Aniołek 7t5d [*]
21.01.2019 Aniołek 9t6d [*] PJP
14.06.2019 Aniołek 8t [*] PJP
Obniżone białko Z -
Aleksa może i masz racje, twoje podejście pewnie jest dużo lepsze niż moje..
Kochana ja wierzę, ze jeszcze Pan Bog wam podaruje to szczęście!
Ja po prostu jestem bardzo nerwowa więc pewnie szukałabym winy ze strony lekarzy , tyle lat starań.. moze zdecydowalabym sie na sekcje , nie wiem ..
Chociaż z drugiej strony moze tylko teraz tak myślę bo mam Adusia i tak bardzo mi żal, ze wasza Elemelka odeszła do aniołków..
Najpierw płakałam w dzień jak to napisałaś, pewnie razem z Toba a teraz mam strasznie dużo złości w sobie, ale pewnie masz racje i nie warto bo jak dziewczyny pisza to Anabelle życia nie zwróci.. ;(
Mam nadzieję, ze spełni sie twoje życzenie i szybko zajdziesz znowu w ciążę !!;** ♡♡ -
Karolcia dziekuje, mam nadzieje ze z coreczka Twojej kolezanki przyjedzie zdrowa na swiat i ze Wade serduszka uda sie wyleczyc.
Tak tutaj dzielimy sie swoimi intymnymi problemami i ja tez mimo ze was nie znam czuje sie jakbysmy sie lata znaly.
Rowniez zastanawiam sie nad wizyta u psychologa, nawet razem z mezem chcielismy isc.
Plakalismy tez razem na poczatku ale teraz po pogrzebie widze ze maz stal sie bardzo silny, przynajmniej na zewnatrz.
Czuje ze ta cala sytuacja bardzo nas do siebie zblizyla on naprawde bardzo o mnie DBA zawsze kiedy jest mi smutno przytula mnie. Na razie jestesmy razem w domu, on zaczynam peace od 1.03. takze juz w piatek.
Wymyslilam sobie ze zrobie mu niespodzianke.
Przez cala ciaze i juz przed zaczelam zapuszczac wlosy, wczesniej nosilam Boba, krotka fryzere (z przodu dluzsze do polowy szyi a z tylu krotsze)
Moj maz uwielbiam ta krotka fryzurke i w czasie ciazy ciagle narzekal ze woli krotkie.
Wiec teraz je zetne i zaczne nowy rozdzial w zyciu!
Ewelina ja nie mialam w sobie tej zlosci tylko ogromny smutek. Na poczatku zastanawialam sie i do tej pory jeszcze mysle jak czulam sie kazdego dnia i co lekarze mowili ale naprawde nie bylo punktu zaczepienia.
Kazda z nas jest inna i nie mozesz pisac ze moje podejscie jest lepsze. Mysle ze w takiej sytuacji kazda z nas reagowala by inaczej. Ja tez czesto o Tobie mysle bo urodzilas Adusia krotko przede mna. Jak to jest miec przy sobie taki slodka istatke.. I zazdroszcze naprawde tego szczescia.. Bo mnie to ominelo..
Ale ciesze sie dla Ciebie i dla wszystkich mam i wierze ze sie uda! To nie masz czas!
Czasem przychodzi tylko taka egoistyczna chwila kiedy zadaje sobie to pytanie "dlaczego my?"
Najwyrazniej Bog nas doswiadcza.
Zaloba jest okropnym czasem..
Ciagle mysle jakby to bylo gdyby ona TU sobie lezala, jak to jest karmic piersia i w sumie czasem nie moge sobie wytlumaczyc ze jej nie ma, przeciez ja urodzilam ona byla na tym swiecie lezala kolo mnie, a teraz jest pustka. Nie ma nic nie ma radosci.
Czuje ze powoli wracam do normalnego zycia ale tak mnie denerwuje ten czas pologu.. To krwawienie to ze piersi musze chlodzic i ze bardzo bola.
Szwy ciagna i to wszystko przypomina mi ten dzien...
Kuba dziekuje Ci za wsparcie.
W ogole Wam wszysim tutaj kochane!
Bardzo dobrze mi robi wylac tutaj swoje uczucia czy przemyslenia, nie chce ciagle z mezem walkowac tego tematu.
Boje sie jeszcze jechac na cmentarz.
Na szczescie malutka zostala skremowana bo nie moglabym spac ze swiadomoscia ze jej cialko lezy pod ziemia w trumnie. ;(
Az lezki naplywaja do oczu.
Dziewczyny ile czasu krwawilyscie po urodzeniu?
Ja czekam niecierpliwie zeby wreszcie poczuc sie lepiej i zapomniec o tym co bylo.
Moze To niesmaczne ale ta @ jest inna niz normalna a w dodatku ta krew pachnie porodem i ciagle przypomina. -
Aleksa, pisz zawsze kiedy tylko masz ochote o tym co czujesz. Tym bardziej , jesli Ci to pomaga. A pytania,ktore Cie dręczą mysle jeszcze długo zostaną bez odpowiedzi. Bardzo bolesny to temat. A psycholog tez na pewno pomoze. Pokaze droge jak sobie radzic w tak trudnym czasie.
Fajny pomysl ze zmiana fryzury. A bob to tez moja fryzura nr 1. Uwielbiam i najlepiej sie w niej czuje.
Ja krwawiłam po porodzie ok. 4 tygodnie. Uwazam,ze bardzo dlugo. Wtedy wylecial ze mnie taki wielki skrzep i wszystko ustało.
Aleksa, mozesz mi napisac w jakim szpitalu rodzilas? A jakie szpitale sa w Berlinie polecane. Jestem zielona w tym temacie.Aleksa87 lubi tę wiadomość
-
Aleksa ja tez polecałabym Ci iść do psychologa, najlepiej razem z mężem, mówisz ze po pogrzebie stał się bardzo silny i widać ze Ty tez bardzo silna jesteś, ale mimo wszystko myśle ze to by tylko pomoglo . Doświadczycie niesamowitej tragedii i myśle ze dobrze by było porozmawiać o tym z kimś „obcym”, Ty zawsze możesz się wyżalić tutaj a mąż pewnie zamknie to wszystko w sobie a wydaje mi się ze dobrze by było to „przegadać”, żeby ten ból nie wrócił kiedyś ze zdwojona siła. Dobrze jest czytać ze wzmocniło Was to, myśle ze jest wiele par które nie umiałyby sobie z tym poradzić.
Aleksa87 lubi tę wiadomość
Synek 1.11.2019 ❤️
53 cm i 3210g -
Aleksa, ja towniez polecam psychologa...
Nie moge sie nawet w najmniejszym stopniu z toba rownac, bo ja moje maluchy stracilam batdzo wczesnie, ale pierwsza strata prawie kosztowala nas malzenstwo...
Nie potrafilam przejsc zaloby w zlosci, placzu, tozpaczy, chcialam byc silna, isc do przodu, jak najszybciej wrocic do staran, jak najszybciej zajsc w kolejna ciaze, zeby wypelnic ta pustke...
I to byl najwiekszy blad... bo ten zal, ten bol, zlosc wszystko we mnie narastalo, a nawet nie wiedzialam kiedy, nie czulam tego...
Az wkoncu wszystko peklo... i wtedy dopiero bylo zle... wylal sie caly zal, za lata staran, poronienie, kolejne nieudane proby po poronieniu, nawet zaczelam miec ogromny zal do meza, ze on byl taki dzielny i nie plakal (jak sie pozniej okazalo, nie plakal przy mnie)...
Takze placz, rozpaczaj i przejdz ta zalobe w kazdy sposob, zeby sie nie nazbieralo jak u mnie...
Ja w czasie bycia dzielna, nigdy nie pomyslalabym, ze za kilka miesiecy z tego powodu czeka nas taki kryzys...
Teraz juz wiem, ze placz jest bardzo potrzebny...
Ja rozumiem i szanuje twoja decyzje, jednak to bardzo ciezkie przezycie i chcialas miec wszystko za soba jak najszybciej...
Ja jednak jestem podobna do Eweliny, chcialabym wiedziec dlaczego, czy mozna bylo tego uniknac, czy tak czy inaczej bylby taki koniec, czy jednak przy wczesniejszym wywolaniu porodu mozna bylo uniknac tej tragedii...
Wiem, ze nic by to nie dalo, bo zycia to nie wroci...
Ale chcialabym wiedziec, dla przyszlej ciazy, zeby wiedziec co moglo byc nie tak, jak mozna w przyszlosci tego uniknac, czy to byl przypadek (znam rowniez dwa takie przypadki, ale tam tylko w jednym przypadku mozna bylo uniknac tragedii, wystarczylyby odpowiednie leki (to bylo niedotlenienie przez skrzepy i tragedia w 39tc),w drugim przypadku bylo to trzykrotne owiniecie sie pepowina w 7 miesiacu), czy jednak da sie cos zrobic, zeby sytuacja sie nie powtorzyla...
Bardzo zalowalam, ze pp poronieniu nikt nie robi odrazu badan... bardzo sie balam kolejnej ciazy, ze kolejny raz sie cos stanie...
I gdyby nie przypadek, moglam mojej ciazy rowniez nie donosic, bo nie bralabym takich lekow jakie bralam, a jak sie juz w trakcie ciazy bylo to konieczne...
Ja o was tez myslalam jak napisalas i dzien i noc i nie moglam sobie miejsca znalezc...
Mam nadzieje, ze ta strata zostanie wam wynagrodzona!:*
Co do pologu, ja tak bardzo krwawilam ok 10-14 dni, a po tym czasie juz lzej na normalne podpaski...
Po ok 3tyg juz tylko lekkie plamienie mialam i ono jeszcze troche trwalo...
Polog po sn to niestety zazwyczaj dosc dlugie krwawienie...
A co do piersi, nie dostalas odrazu w szpitalu lekow na zatrzymanie laktacji?
Ewelina_90 lubi tę wiadomość
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Kuba haha pisalam posta
A ostatnio Mia uczy sie raczkowania i poki co wie jak stanac na czworaka i bujac sie przod tyl co ja bardzo irytuje haha...
Ucieka tez na pelzaka, czolgacza lub turlacza nagminnie z maty na kafelki, wiec oczy do okola glowy z nia miec trzeba, dzis ona na macie, ja w wc na siku i w te kilka sekund zdazyla sobie o cos zerwac kawalek skorki z paluszka i pozniej dlugo staralam sie to zatamowac, bo krew caly czas leciala... a ona sobie zctego nic nie robila i nadal chciala szalec...Ewelina_90 lubi tę wiadomość
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1