Starania o maluszka, porady, - dla tych co dołączyli dopiero i jeszcze się nie znają
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Justyś91 wrote:Cześć dziewczyn
Infekcja się rozwinęła i musiałam pędzić do gina. Dobrze że już wrócił i mnie przyjął dzisiaj.
Jestem przytłoczona diagnoząMama aniołka 21.06 (*)4cs 30 lat
6cs po poronieniu ROŚNIJ AMELKO
-
misia1989 wrote:kimi może, lekarze nie wiedzieli choć niby badał mnie neurolog na SORze
Oby te wakacje były spokoje i zebyśmy dolecieli i wrócili zdrowi bez niespodzianekMama aniołka 21.06 (*)4cs 30 lat
6cs po poronieniu ROŚNIJ AMELKO
-
daga_00 wrote:Piękna co jest?
Gin powiedzial że to przez osłabienie po biochemicznej ciąży nie dość że poroniłam to dostałam grzybka : -
Czesc dziewczyny. Pisze tutaj po raz pierwszy. Mam takie pytanie czy owulacja zawsze wystepuje dzien przed skokiem temtemperatury ? Czy moze w dzien skoku? Dziekuje za odpowiedzi. Wiem ze pytanie jest moze banalne,ale chciala bym tez wiedziec jak to jest u was, ovufriend wyznacza dzien przed skokiem ale jak to jest w praktyce ?
-
KarolaFasola wrote:Czesc dziewczyny. Pisze tutaj po raz pierwszy. Mam takie pytanie czy owulacja zawsze wystepuje dzien przed skokiem temtemperatury ? Czy moze w dzien skoku? Dziekuje za odpowiedzi. Wiem ze pytanie jest moze banalne,ale chciala bym tez wiedziec jak to jest u was, ovufriend wyznacza dzien przed skokiem ale jak to jest w praktyce ?
WitajOwulacja następuje dzień przed skokiem
czego następstwem jest zwiększenie progesteronu, który powoduje zwiększenie temperatury. Dlatego następuje to dzień po owulacji
Właśnie wczoraj tłumaczył mi to ginekolog.
-
Justyś91 wrote:Daga jest fatalnie nie wiem skąd nie wiem jak ani gdzie ani kiedy a złapałam grzybice pochwy. Nie no jest masakra
Gin powiedzial że to przez osłabienie po biochemicznej ciąży nie dość że poroniłam to dostałam grzybka :Grzybica pochwy często ma związek z osłabieniem odporności. Ta maść, o której Ci pisałam też jest pomocna w tego typu infekcjach. I kup sobie ten lactacyd bo naprawdę pomaga też.
-
Justyś91 wrote:Daga jest fatalnie nie wiem skąd nie wiem jak ani gdzie ani kiedy a złapałam grzybice pochwy. Nie no jest masakra
Gin powiedzial że to przez osłabienie po biochemicznej ciąży nie dość że poroniłam to dostałam grzybka :Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 lipca 2016, 15:51
Mama aniołka 21.06 (*)4cs 30 lat
6cs po poronieniu ROŚNIJ AMELKO
-
KarolaFasola wrote:Czesc dziewczyny. Pisze tutaj po raz pierwszy. Mam takie pytanie czy owulacja zawsze wystepuje dzien przed skokiem temtemperatury ? Czy moze w dzien skoku? Dziekuje za odpowiedzi. Wiem ze pytanie jest moze banalne,ale chciala bym tez wiedziec jak to jest u was, ovufriend wyznacza dzien przed skokiem ale jak to jest w praktyce ?
a i nie wierz ovu to.tylko program który wylicza statystycznie na podstawie danych.
Mama aniołka 21.06 (*)4cs 30 lat
6cs po poronieniu ROŚNIJ AMELKO
-
daga_00 wrote:Justyś nie martw się... dostaniesz leki i przejdzie... to nie jest aż takie cięzkie do wyleczenia... też miałam, ale jak byłam w ciązy... będziesz brala globulki i wtedy jest wskazana abstynencja seksualna... twój Mąż też powinien dostać jakiś lek... tule Cię mocno
Grzybica pochwy często ma związek z osłabieniem odporności. Ta maść, o której Ci pisałam też jest pomocna w tego typu infekcjach. I kup sobie ten lactacyd bo naprawdę pomaga też.
-
daga_00 wrote:Justyś nie martw się... dostaniesz leki i przejdzie... to nie jest aż takie cięzkie do wyleczenia... też miałam, ale jak byłam w ciązy... będziesz brala globulki i wtedy jest wskazana abstynencja seksualna... twój Mąż też powinien dostać jakiś lek... tule Cię mocno
Grzybica pochwy często ma związek z osłabieniem odporności. Ta maść, o której Ci pisałam też jest pomocna w tego typu infekcjach. I kup sobie ten lactacyd bo naprawdę pomaga też.
-
daga_00 wrote:Justyś nie martw się... dostaniesz leki i przejdzie... to nie jest aż takie cięzkie do wyleczenia... też miałam, ale jak byłam w ciązy... będziesz brala globulki i wtedy jest wskazana abstynencja seksualna... twój Mąż też powinien dostać jakiś lek... tule Cię mocno
Grzybica pochwy często ma związek z osłabieniem odporności. Ta maść, o której Ci pisałam też jest pomocna w tego typu infekcjach. I kup sobie ten lactacyd bo naprawdę pomaga też.
-
daga_00 wrote:Justyś nie martw się... dostaniesz leki i przejdzie... to nie jest aż takie cięzkie do wyleczenia... też miałam, ale jak byłam w ciązy... będziesz brala globulki i wtedy jest wskazana abstynencja seksualna... twój Mąż też powinien dostać jakiś lek... tule Cię mocno
Grzybica pochwy często ma związek z osłabieniem odporności. Ta maść, o której Ci pisałam też jest pomocna w tego typu infekcjach. I kup sobie ten lactacyd bo naprawdę pomaga też.
-
misia1989 wrote:Bardzo długo, ja prawdopodobnie potrzebuje rezonansu głowy i kręgosłupa.
Oby, mam nadzieję, ze to te wredne migreny.
A jak teraz się czujesz ogólnie masz dolegliwości neurologiczne?
Ale wycierpiałaś dużo, jak radzisz sobie z nerwami bo to napewno stresujące wszystko?
Ja nie umiem stres mnie niszczy...
oj długo bym musiała pisać przez co ja przeszłam.
Dokładnie w grudniu 2012r. pojawiły mi się nagle zawroty głowy, bardzo silne, że miałam aż mdłości do tego miałam problem z utrzymaniem równowagi. Po prostu czułam się jakbym dopiero co wyszła z karuzeli która bardzo szybko się kręciła. Poszłam prywatnie do laryngologa, z miejsca dostałam skierowanie do szpitala na oddział otolaryngologiczny z podejrzeniem uszkodzenia błędnika. W szpitalu robili mi różne badania, które wykluczyły to co pani dr podejrzewała (błędnik). Dostałam skierowanie na rezonans magnetyczny, który miałam wykonany w styczniu 2013r. Opisano w nim,że mam albo zmiany naczyniopochodne albo demielinizacyjne. Ten rezonans był bez kontrastu. Wskazano mi powtórzenie badania ale już z kontrastem. W marcu 2013 roku trafiłam do szpitala na oddział neurologiczny, ponownie wykonano rezonans tym razem z kontrastem. Dalej w opisie są znaki zapytania. Odnaleziono kilka hyperintensywnych ognisk demielinizacji pierwotnej lub wtórnej. I znów wskazanie do badania kontrolnego za parę miesięcy.
Kolejny raz do szpitala trafiłam w czerwcu 2013 roku znów rezonans którego opis był dokładnie taki sam jak wcześniejszy rezonans. Czyli dalej nie wiadoma co to za zmiany czy demielinizacyjne czy może inne. W szpitalu zrobili mi badania na toksoplazmozę i boreliozę. Oba wyszły ok.
Miałam już dość tych niewiadomych i tego że dwa razy już leżałam w szpitalu ale takich konkretnych badań prócz rezonansu, toxo i boreliozy mi nie wykonano. Dlatego też pojechałam do innego neurologa do zupełnie innego miasta. Pani dr jest ordynatorem w Wojewódzkim Szpitalu na neurologii. Po konsultacji z nią i przedstawieniu moich wyników i wypisów z pobytu w innym szpitalu stwierdziła, że bierze mnie do siebie na oddział w celu przeprowadzenia badań pod kątem neuroboreliozy i stwardnienia rozsianego. I tu moje życie normalnie w jednej chwili przemknęło mi przed oczami jak usłyszałam, że mogę chorować na stwardnienie. Tego nie da się opisać co wtedy czułam, ja, mąż i moi bliscy. Poszłam do szpitala. Robili mi punkcję
lędźwiowo-krzyżową, potencjały wzrokowe (wyszły ok), powtórnie krew na boreliozę (wynik negatywny), rezonans (właśnie ten godzinny) z którego wyszło że odcinek szyjny ok. Natomiast rezonans głowy znów wykazał ogniska demielinizacyjni pierwotnej bądź ognisko udarowe fazy podostrej ... ale w tym opisie też są znaki zapytania, że nie są do końca pewni czy to demielinizacja czy jakieś inne zmiany naczyniopochodne. Rezonans dodatkowo wykrył mikrogruczolaka przysadki mózgowej części nerwowej i tu poszło w ruch inne dodatkowe badania, ale już zlecane przez endokrynologa, który skierował mnie do szpitala onkologicznego na oddział endokrynologiczny. Najgorsze było czekanie na wyniki z płynu mózgowo-rdzeniowego. Dwa tygodnie życia w stresie i strachu. Na szczęści w płynie mózgowo-rdzeniowych brak prążków oligoklonalnych IgG które pojawiają się w chorobie stwardnienie rozsiane. Za to mam podwyższoną cytozę i białko. Konsultowałam to z lekarzem i powiedziała że muszę po prostu się obserwować czy coś się nie dzieje w sensie, drętwienie, mrowienie itp. I co jakiś czas wykonywać kontrolny rezonans ośrodkowego układu nerwowego. Neuroborelioza została wykluczona.
Także przeszłam swoje ile mnie to nerwów i łez kosztowało. A o strachu już nie wspomnę.
Teraz od czasu do czasu zdarzają mi się zawroty głowy ale nie są mocne. Myślę że one są spowodowane stresem i zmęczeniem. Po za tym nic więcej od strony neurologicznej u siebie nie widzę.Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 lipca 2016, 16:58
09.06.2010r. - 💙
18.06.2016r. [*] 6tc Aniołek - w mym sercu na zawsze
07.06.2017r - 💙 -
Bella_Bella wrote:Usmaż i się podziel
Też bym zjadła
Ja dzisiaj wieczorkiem na grilla i karkóweczka mmmm...
z miłą chęcią się podzielę bo sporo tegoBella_Bella lubi tę wiadomość
09.06.2010r. - 💙
18.06.2016r. [*] 6tc Aniołek - w mym sercu na zawsze
07.06.2017r - 💙 -
nick nieaktualnyszatynka wrote:oj długo bym musiała pisać przez co ja przeszłam.
Dokładnie w grudniu 2012r. pojawiły mi się nagle zawroty głowy, bardzo silne, że miałam aż mdłości do tego miałam problem z utrzymaniem równowagi. Po prostu czułam się jakbym dopiero co wyszła z karuzeli która bardzo szybko się kręciła. Poszłam prywatnie do laryngologa, z miejsca dostałam skierowanie do szpitala na oddział otolaryngologiczny z podejrzeniem uszkodzenia błędnika. W szpitalu robili mi różne badania, które wykluczyły to co pani dr podejrzewała (błędnik). Dostałam skierowanie na rezonans magnetyczny, który miałam wykonany w styczniu 2013r. Opisano w nim,że mam albo zmiany naczyniopochodne albo demielinizacyjne. Ten rezonans był bez kontrastu. Wskazano mi powtórzenie badania ale już z kontrastem. W marcu 2013 roku trafiłam do szpitala na oddział neurologiczny, ponownie wykonano rezonans tym razem z kontrastem. Dalej w opisie są znaki zapytania. Odnaleziono kilka hyperintensywnych ognisk demielinizacji pierwotnej lub wtórnej. I znów wskazanie do badania kontrolnego za parę miesięcy.
Kolejny raz do szpitala trafiłam w czerwcu 2013 roku znów rezonans którego opis był dokładnie taki sam jak wcześniejszy rezonans. Czyli dalej nie wiadoma co to za zmiany czy demielinizacyjne czy może inne. W szpitalu zrobili mi badania na toksoplazmozę i boreliozę. Oba wyszły ok.
Miałam już dość tych niewiadomych i tego że dwa razy już leżałam w szpitalu ale takich konkretnych badań prócz rezonansu, toxo i boreliozy mi nie wykonano. Dlatego też pojechałam do innego neurologa do zupełnie innego miasta. Pani dr jest ordynatorem w Wojewódzkim Szpitalu na neurologii. Po konsultacji z nią i przedstawieniu moich wyników i wypisów z pobytu w innym szpitalu stwierdziła, że bierze mnie do siebie na oddział w celu przeprowadzenia badań pod kątem neuroboreliozy i stwardnienia rozsianego. I tu moje życie normalnie w jednej chwili przemknęło mi przed oczami jak usłyszałam, że mogę chorować na stwardnienie. Tego nie da się opisać co wtedy czułam, ja, mąż i moi bliscy. Poszłam do szpitala. Robili mi punkcję
lędźwiowo-krzyżową, potencjały wzrokowe (wyszły ok), powtórnie krew na boreliozę (wynik negatywny), rezonans (właśnie ten godzinny) z którego wyszło że odcinek szyjny ok. Natomiast rezonans głowy znów wykazał ogniska demielinizacyjni pierwotnej bądź ognisko udarowe fazy podostrej ... ale w tym opisie też są znaki zapytania, że nie są do końca pewni czy to demielinizacja czy jakieś inne zmiany naczyniopochodne. Rezonans dodatkowo wykrył mikrogruczolaka przysadki mózgowej części nerwowej i tu poszło w ruch inne dodatkowe badania, ale już zlecane przez endokrynologa, który skierował mnie do szpitala onkologicznego na oddział endokrynologiczny. Najgorsze było czekanie na wyniki z płynu mózgowo-rdzeniowego. Dwa tygodnie życia w stresie i strachu. Na szczęści w płynie mózgowo-rdzeniowych brak prążków oligoklonalnych IgG które pojawiają się w chorobie stwardnienie rozsiane. Za to mam podwyższoną cytozę i białko. Konsultowałam to z lekarzem i powiedziała że muszę po prostu się obserwować czy coś się nie dzieje w sensie, drętwienie, mrowienie itp. I co jakiś czas wykonywać kontrolny rezonans ośrodkowego układu nerwowego. Neuroborelioza została wykluczona.
Także przeszłam swoje ile mnie to nerwów i łez kosztowało. A o strachu już nie wspomnę.
Teraz od czasu do czasu zdarzają mi się zawroty głowy ale nie są mocne. Myślę że one są spowodowane stresem i zmęczeniem. Po za tym nic więcej od strony neurologicznej u siebie nie widzę.
O matko..ile tego wszystkiego...
Tyle czasu i badań...
Dobrze ,że wykluczyli stwardnienie, ja tak o tym czytam i mam nadzieje że ja tego nie mam bo naczytałam się, że takie drętwienia też mogą mieć z tym związek
Czyli trzeba poszukać dobrego neurologa albo neurochirurga... -
Justyś91 wrote:Daga jest fatalnie nie wiem skąd nie wiem jak ani gdzie ani kiedy a złapałam grzybice pochwy. Nie no jest masakra
Gin powiedzial że to przez osłabienie po biochemicznej ciąży nie dość że poroniłam to dostałam grzybka :
witaj w klubie kochana.
Ja też mam grzybka.
A robił Ci badanie na czystość pochwy, czy tak na "oko" stwierdził że to grzybek?
Tak jak pisałam ja miałam badanie na czystość pochwy, które właśnie wykazało grzyba.
Dostałam 3 leki:
mycosyst dla mnie i męża (mamy brać po jednej kapsułce przez 7 dni)
pimafucin - globulki dopochwowe przez 6 dni (jedna na noc) jak je wybiorę to mam wziąć
Fluomizin - globulki dopochwowe przez 6 dni (jedna na noc)
dodatkowo smarować wargi sromowe maścią clotrimazozlum i łykać probiotyk kobiecy (mam Provag).
A i jeszcze jedna istotna sprawa zakaz współżycia na czas kuracji, czyli w moim przypadku na 12 dnitylko że czas się wydłuży bo po skończeniu kuracji mam od razu okres
ale po okresie będzie się działo
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 lipca 2016, 17:35
09.06.2010r. - 💙
18.06.2016r. [*] 6tc Aniołek - w mym sercu na zawsze
07.06.2017r - 💙 -
misia1989 wrote:O matko..ile tego wszystkiego...
Tyle czasu i badań...
Dobrze ,że wykluczyli stwardnienie, ja tak o tym czytam i mam nadzieje że ja tego nie mam bo naczytałam się, że takie drętwienia też mogą mieć z tym związek
Czyli trzeba poszukać dobrego neurologa albo neurochirurga...
te badania, pobyty w szpitalach bardzo dużo mi czasu skradły i to czas który miał być poświęcony na starania o drugie dziecko.
Praktycznie od grudnia 2012r do końca zeszłego roku byłam diagnozowana. A i tak nie ma tak do końca postawionej diagnozy, co to są właściwie za zmiany i co je powoduje. A przecież tyle badań i rezonansów przeszłam i co? Mówią że niby ten kontrast co wstrzykują do żyły daje lepszy obraz rezonansu, że on sprawi że wszystko będzie jasne, ale nic z tego w dalszym ciągu w opisach przy stwierdzeniach co to za zmiany są znaki zapytania.
A najlepsze jest to że ten niby mikrogruczolak przysadki mózgowej był opisywany w kilku rezonansach a na ostatnim który miałam pod koniec 2015 r w opisie pojawiła się wzmianka że może to nie mikrogruczolak lecz torbiel. Po prostu już mam dosyć. Trzy lata diagnozowania, badań a oni jeszcze nie są pewni. Jak byłam u pani endokrynolog to znów chciała mnie wysłać na rezonans kontrolny przysadki mózgowej. Tylko że ja jej wprost powiedziałam że chce się starać o drugie dziecko, że przez te wszystkie badania, pobyty w szpitalach odłożyliśmy starania, ale widzę że te badania nie mają końca, bo to trwa już 3 lata, ciągle ten rezonans i wiecznie ten sam opis i wiecznie wskazanie kontrolne a gdzie w tym wszystkim moje plany macierzyńskie. Zwłaszcza że mam 35 lat. Pani dr powiedziała, że faktycznie mam rację. W tym roku mam się starać a na rezonans pójdę w przyszłym roku09.06.2010r. - 💙
18.06.2016r. [*] 6tc Aniołek - w mym sercu na zawsze
07.06.2017r - 💙