Wróżenie z wykresów- czarownice w oparach absurdu
-
WIADOMOŚĆ
-
lauda. wrote:Powróciłam - w sensie, że doczłapałam się. Założyłam wczoraj cieplejsze buty, które przyprawiły mnie o mega wielki pęcherz na pięcie (wiadomo: nogi ze wsi, buty z miasta). Dzisiaj lazłam już w balerinach, a i tak każdy krok w drodze powrotnej był męką.
Jakieś sposoby na łagodzenie takiego kurws*#^#^iego bólu? Coś, ktoś?
Są takie żelowe plasterki na pęcherze - trochę pomagają złagodzić kontakt bolącego miejsca z butem.
A na przyszłość - podpiętki, zapiętki i grubsza skarpetka
EDIT: Miałam dzisiaj iśc coś poćwiczyć, ale tak mnie głowa boli, że coraz bardziej wątpię w powodzenie tego projektu.
Paracetamol nie pomagaPrzespanie pół dnia też nie bardzo. Pyszny rosół z ekologicznego kuraka trochę pomaga, ale chyba wciąż nie na tyle, żeby mnie coś wygnało na ten ziąb i namówiło na dreptanie piechotą, a potem ćwiczenie.
To tak bardzo złeeeeee, miałam ćwiczyćWiadomość wyedytowana przez autora: 13 października 2015, 16:10
-
Zuzzi, gdybym ja założyła grubszą skarpetkę, to wolę nie myśleć ile krwi by popłynęło. Na razie zrobiłam sobie opatrunek z maxibiotykiem, a wieczorem planuję jakąś kąpiel relaksującą urządzić.
Niestety zawsze tak mam w trakcie zmiany obuwia. Nawet jeśli to nie są nowe buty, tylko takie z poprzedniego sezonu (czyli wydawałoby się, że rozchodzone, że wygodne). Jakoś trzeba przecierpieć.
Jutro ubieram kaloszki
Edit: a dajże spokój dzisiaj z ćwiczeniami. Zrób sobie kakao i zjedz coś dobrego.Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 października 2015, 16:12
-
lauda. wrote:Zuzzi, gdybym ja założyła grubszą skarpetkę, to wolę nie myśleć ile krwi by popłynęło. Na razie zrobiłam sobie opatrunek z maxibiotykiem, a wieczorę planuję jakąś kąpiel relaksującą urządzić.
Niestety zawsze tak mam w trakcie zmiany obuwia. Nawet jeśli to nie są nowe buty, tylko takie z poprzedniego sezonu (czyli wydawałoby się, że rozchodzone, że wygodne). Jakoś trzeba przecierpieć.
Jutro ubieram kaloszki
Brzmi jak jaPróbowałaś montować podpiętki? Może masz troszkę niższą piętę, jak ja i to jest przyczyną?
Albo zapiętki żelowe - wtedy jest miększe przy pięcie, a przy okazji noga w bucie nie lata.
Może też masz różny rozmiar stopy?Moje się np. o pół rozmiaru różnią. I jeśli przy kupowaniu zmierzę buta na tę mniejszą stopę, to potem ta druga przeżywa katusze. Prościej jest kupić ciut większe, a dla mniejszej giry z ekipy zamontować jakieś wkładki.
Do niektórych butów już profilaktycznie zakładam plastry na pięty przed założeniem
A wielu butów w ogóle nie mogę nosić, bo tak - zawsze zrobią mi z nóg siekane mięcho.
Dlatego nie cierpię kupować butów, mam kilka sprawdzonych par i noszę je do zajechania, no i musi być skóra naturalna
-
Maczek wrote:Brzmi jak ja
Próbowałaś montować podpiętki? Może masz troszkę niższą piętę, jak ja i to jest przyczyną?
Albo zapiętki żelowe - wtedy jest miększe przy pięcie, a przy okazji noga w bucie nie lata.
Może też masz różny rozmiar stopy?Moje się np. o pół rozmiaru różnią. I jeśli przy kupowaniu zmierzę buta na tę mniejszą stopę, to potem ta druga przeżywa katusze. Prościej jest kupić ciut większe, a dla mniejszej giry z ekipy zamontować jakieś wkładki.
Do niektórych butów już profilaktycznie zakładam plastry na pięty przed założeniem
A wielu butów w ogóle nie mogę nosić, bo tak - zawsze zrobią mi z nóg siekane mięcho.
Dlatego nie cierpię kupować butów, mam kilka sprawdzonych par i noszę je do zajechania, no i musi być skóra naturalna
Ha, no to też brzmi jakby historia o moich nogach. Tylko ja mam stopy równe, szczupłe dość mocno co utrudnia mi np. noszenie klapek letnich - bo spadają.
Ja nie wiem dlaczego tak jest z tymi otarciami i pęcherzami, tłumaczę sobie czasem, że skóra na mych piętach jest tak szlachetna, jak dupa królewny na ziarnku grochu.
Maczek, marzusiax lubią tę wiadomość
-
Katarzyna87 wrote:Zuu włącz sobie na yt MelB, zobacz jakie to męczące...kto to widział by w taką pogodę wychodzić z domu z własnej woli :p
No właśnie, właśnie. MelB jest spoko, ale ja nigdy nie umiałam dywanówek ciągnąć dłużej niż 2 tygodnie, więc się dałam namówić na klub fitness. Byłam tydzień temu i było fajnie, nawet sobie malutki karnet wykupiłam. Ale dziś... dziś jest tak bardzo zły dzień.
lauda. wrote:a dajże spokój dzisiaj z ćwiczeniami. Zrób sobie kakao i zjedz coś dobrego.
O boziu, jak Ty mnie rozumiesz
Taaaak... zły dzień na ćwiczenia, więc w ramach rekompensaty upasę się jeszcze bardziej dobrym żarciem
-
nick nieaktualny
-
w ramach 1000 wpisu przesyłam z życzeniami dla założycielki wątku, co by Krzesimir pojawił się szybko
http://iv.pl/images/93386110634937482488.jpeg
pozdrówka dla Wszystkich!ciri22, Mona_M, przyszła mama 2, zwei_kresken, Blondik lubią tę wiadomość
staramy się od września 2015
,,Zwycięzcy nigdy nie rezygnują, rezygnujący nigdy nie zwyciężają"
-
Och jak miło wejść i zobaczyć ja Wiedźmy o JaKupach rozmawiają
Co do kibli damskich dla mnie to masakra współczuję panią, które to musza sprzątać, w kuchni w pracy też syf a same baby pracowały, no i jeszcze jak na sklepie znalazłam kiedyś podpaskę na dziale dziecięcym do lustra przyklejoną to stwierdziłam, że baby to najgorsze fleje pod słońcem, albo gacie przymierzone i zostawione w przymierzalni pobludzone śluzem albo okresem... bleeeeeee! rozważałam zmianę płci przez jakiś czas
Odrobina dziękuję za zaklepanie.
Kacha ja tez chętnie powalczyłabym z fugami ale te co mam to są nowe i nie ma z czym walczyć. Okna mi mama pomyła jeszcze jak miałam nie rodzić, teraz tylko na odkurzaczu latam i dziś zakupy duuuże zrobiłam.
Kupiłam Hani bujaczek z melodyjkami i samobujającyWiadomość wyedytowana przez autora: 13 października 2015, 17:13
odrobinacheci, Blondik lubią tę wiadomość
Robimy drugiego Dziedzica
-
Oj dziś zdecydowanie zły dzień na wszystko. Usypiałam w pracy a jutro będę dziergać z domu. Spać leżeć itp! Nawet dobrego żarcia nie chce mi się robić
dobrze że małż napasiony obiadem z wczoraj to mogę dołączyć do 20 godzinnej drzemki kota i psa
"I jaśniejsze niż południe wzejdzie ci życie,
a choćby ciemność zapadła, będzie ona jak poranek.
Możesz ufać, bo jeszcze jest nadzieja..."
Księga Hioba -
Toz to stare ;p ale bawi tak samo :p
Pytong sie nie odzywa, nawet obiadu nie chce. Pfff. Zjem sama -
Ala ja tak "pojechałam na noże" na mojego pytonga w piątek w okolicach 23:00. Już miałam spodnie założone i chciałam do mamy jechać. Tym razem to on przeskrobał. W sobotę załatwił sprawę po mojej myśli i znowu się kochamy
Przejdzie mu jak zgłodnieje
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
To ze przejdzie to wiem ale on mnie katuje tą obrazą ja nieznosze tzw cichych dni. Wole wypluc w twarz wszystkie zale ale pozniej normalnie gadac niz strzelic focha i sie nie odzywac.. No ale taki typ. Mam to w nosie. Jade do siostry na porto
-
Morwa obiecany wcześniej poprawiacz moich dołków.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba historia
Profesor psychologii zadał pytanie ile waży szklanka z wodą. Odpowiedź jest lekcją życia.
Psycholog podczas wykładu na temat zarządzania stresem przeszedł się po sali. Gdy podniósł szklankę z wodą, wszyscy pomyśleli że zaraz zada pytanie "czy szklanka jest w połowie pusta czy pełna". Zamiast tego, z uśmiechem na ustach, zapytał "ile waży ta szklanka?".
Odpowiedzi były różne, od 200 g do 0,5 kg
Psycholog odpowiedział: "Nie jest istotne ile waży ta szklanka. Zależy ile czasu będę ją trzymał. Jeśli potrzymam ją minutę to nie problem. Gdy potrzymam ją godzinę, będzie mnie boleć ręka. Gdy potrzymam ją cały dzień, moja ręka straci czucie i będzie sparaliżowana. W każdym przypadku szklanka waży tyle samo, jednak im dłużej ją trzymam tym cięższa się staje.
Kontynuował: "Zmartwienia i stres w naszym życiu są jak ta szklanka z wodą. Jeśli o nich myślisz przez chwilę nic się nie dzieje. Jeśli o nich myślisz dłużej, zaczynają boleć. Jeśli myślisz o nich cały dzień, czujesz się sparaliżowany i niezdolny do zrobienia czegokolwiek.
Pamiętaj by odłożyć szklankę.Yousee, Vesper, WiedźmaMaKota, przyszła mama 2, emaj, Emma80, Basik122, zwei_kresken, aleala, Morwa, Blondik, odrobinacheci, Impresja lubią tę wiadomość