Wzajemna modlitwa, wiara
-
WIADOMOŚĆ
-
erKow, przykro mi. Ale i u mnie bez happy endu, bo okazało się, że to jednak biochemiczna 🙈 Taki to psikus zrobił mi Bóg 😛 No wiadomo, że przykro, ale przecież nie będę się na Niego gniewać. Z jakiegoś powodu tak miało być. Wracam zatem do dalszych starań ufając, że następnym razem będzie już dobrze. Ty erKow też się nie poddawaj ☺️4️⃣Córka 06.2023
3️⃣Synek 04.2022
2️⃣Córka 08.2020
1️⃣Synek 09.2018
"Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę" (Hbr 10,23) -
eRKow. wrote:Edka85 piękne świadectwo!
Nasz Feliks ma się dobrze, roczek już mu minął, kiedy to zleciało 🤩 ale w międzyczasie staraliśmy się o rodzeństwo. I dwie kreski ujrzeliśmy od razu jak zaczęliśmy się starać, ale ciąża nie rozwijała się dobrze.🥺 w piątek wróciłam ze szpitala, mamy trzeciego aniołka w niebie.39tc.💔👼
wrzesień '24 cb💔👼
10.2024 nowy Naprotechnolog🧑⚕️🩺
🔸PCOS
🔸trombofilia wrodzona
🔸depresja
🔸immunologia?⏳
Metformina+Euthyrox+Acard+Utrogestan💊
Fertistim+Probiotyki+B12+D3+Omega 3💊 -
Marysia996 wrote:znasz przyczynę strat? leczysz się u naprotechnologa ?
Lekarz (miałam konsultacje u docenta Paśnika) zalecił szczepienia limfocytami męża, ale to nie daje 100procentowej pewności że się uda. druga opcją są sterydy które obniżają moja odporność brane przez pierwszy trymestr plus leki przeciwzakrzepowe całą ciążę.
Feliks jest z nami dzięki tej drugiej opcji.
Czwarta ciąża, która straciliśmy niedawno też była z tą drugą opcją tuż po pozytywnym teście, ale tutaj było coś nie tak od początku. Tzn. Długo było puste jajo, późno pojawił się mini zarodek, potem się zmniejszał zamiast rosnąć. Do serduszka nawet nie doczekaliśmy. -
eRKow. wrote:Bez naprotechnologa (choć byłam na kilku wizytach ) doszliśmy po masie prywatnych badań do przyczyny. U mnie jest problem z immunologią. W prosty sposób wyjaśniając, mój organizm ma zbyt duża odporność i wszystko co jest obce zwalcza. Dziecko z racji że połowa komórek nie jest znana dla mojego organizmu (połowa przekazana dziecku przez męża) jest niszczone przez organizm który "broni" się przed obcymi komórkami.
Lekarz (miałam konsultacje u docenta Paśnika) zalecił szczepienia limfocytami męża, ale to nie daje 100procentowej pewności że się uda. druga opcją są sterydy które obniżają moja odporność brane przez pierwszy trymestr plus leki przeciwzakrzepowe całą ciążę.
Feliks jest z nami dzięki tej drugiej opcji.
Czwarta ciąża, która straciliśmy niedawno też była z tą drugą opcją tuż po pozytywnym teście, ale tutaj było coś nie tak od początku. Tzn. Długo było puste jajo, późno pojawił się mini zarodek, potem się zmniejszał zamiast rosnąć. Do serduszka nawet nie doczekaliśmy.39tc.💔👼
wrzesień '24 cb💔👼
10.2024 nowy Naprotechnolog🧑⚕️🩺
🔸PCOS
🔸trombofilia wrodzona
🔸depresja
🔸immunologia?⏳
Metformina+Euthyrox+Acard+Utrogestan💊
Fertistim+Probiotyki+B12+D3+Omega 3💊 -
Dziękuję dziewczyny:-)
Wlasnie jestem po badaniu bety, czy już spadła, i czekam na kontrolę w szpitalu. Ciekawe kiedy szpitalny lekarz do zielone światło do starań, my planujemy mimo wszystko po pierwszej miesiączce zacząć.
Sytuacja moja w pracy jest taka, że mamy czas do końca maja na starania (bez opóźnień to będą 2 cykle), jak się nie uda to muszę złożyć wypowoedzenie w pracy i znaleźć inną od września, więc wtedy starania musimy wstrzymać na 1-2 lata 😪
Mam nadzieję, ze nam sie uda w tym czasie co planujemy. -
eRKow. wrote:Dziękuję dziewczyny:-)
Wlasnie jestem po badaniu bety, czy już spadła, i czekam na kontrolę w szpitalu. Ciekawe kiedy szpitalny lekarz do zielone światło do starań, my planujemy mimo wszystko po pierwszej miesiączce zacząć.
Sytuacja moja w pracy jest taka, że mamy czas do końca maja na starania (bez opóźnień to będą 2 cykle), jak się nie uda to muszę złożyć wypowoedzenie w pracy i znaleźć inną od września, więc wtedy starania musimy wstrzymać na 1-2 lata 😪
Mam nadzieję, ze nam sie uda w tym czasie co planujemy.
A tak z ciekawości dziewczyny. Długo wam zajęły starania? My w dwie ciąże zaszliśmy od razu. Dwa razy za 1 😉 teraz staramy się o trzecie Dzieciątko i w lutym się nie udało. Wiadomo, że nie ma się co spinać, ale chyba myślałam, że teraz znowu tak szybko się uda 😁 czasem mam takie myśli, że teraz nie uda się zajść albo znowu stracimy maleństwo 😔Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 lutego, 15:09
39tc.💔👼
wrzesień '24 cb💔👼
10.2024 nowy Naprotechnolog🧑⚕️🩺
🔸PCOS
🔸trombofilia wrodzona
🔸depresja
🔸immunologia?⏳
Metformina+Euthyrox+Acard+Utrogestan💊
Fertistim+Probiotyki+B12+D3+Omega 3💊 -
My potrzebowaliśmy 1 do 3 cykli do każdej ciąży. nie mieliśmy do tej pory problemów z zajściem w ciążę, tylko z jej utrzymaniem.
A lekarz w szpitalu powiedział że starać się możemy od razu jak beta spadnie do 0. (Dziś była 137, ale tak myślałam że jeszcze jest, bo jeszcze trochę plamienia mam).
Zdziwiłam się że usłyszałam żeby starać się od razu, a nie rekomendowane minimum 3 miesiące.
W ogóle bardzo fajny lekarz. On mnie raz badał na oddziale, i potem wypisywał i kazał się umówić się jiwig na kontrolę.
Dziś podpytal czy znam przyczynę tych strat bo w razie co wysłałby mnie na badania genetyczne (!), ale powiedziałam że już mam za sobą i cała historię. On powiedział żeby się starać od razu i jak tylko kreski się pojawia to do niego na siłę mnie ma położna wpisać i poprowadzi moja ciążę na nfz. Interesuje się immunologią w ogóle.Marysia996 lubi tę wiadomość
-
erKow, po naturalnym poronieniu można jak najbardziej starać się od razu. Powiem ci, że mam podobny problem do Twojego. Obiecałam w starej pracy, że wrócę w maju. Mam dostać podwyżkę+ nagrody cykliczne. Oczekują jednak ode mnie zaangażowania. I też się głowie z tym, co mam zrobić, jeśli nie uda się do maja zajść w ciążę... No bo jak wrócę, to nie wypada zaraz iść na zwolnienie, zwłaszcza że pracodawca na początku też poniesie koszty badań i przeszkolenia. Wypadałoby popracować... No i jak tu się starać? Jeszcze dwa tygodnie temu myślałam, że sprawa jest jasna - nie wracam, bo jestem w ciąży. Ale jednak nie udało się i znów jestem w punkcie startowym. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jakiś znak, żebym jednak odpuściła... Ale dziś jeszcze nie potrafię odpuścić i będę starać się mimo wszystko. Zobaczymy co marzec i kwiecień przyniesie.
Marysia, z tą szybkością starań naprawdę bywa różnie. Ja poprzednio też zaszłam w pierwszym cyklu. A teraz 9 miesięcy starań i wreszcie ciąża. Niestety biochemiczna 🤷4️⃣Córka 06.2023
3️⃣Synek 04.2022
2️⃣Córka 08.2020
1️⃣Synek 09.2018
"Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę" (Hbr 10,23) -
Ritkaa wrote:Hej, dwa dni temu poroniłam, nie umiem sobie tego poukładać. Rozumiem - biologia, genetyka... Ale z poziomu wiary nie rozumiem. Długie starania, naprotechnologia, zawierzanie, modlitwa, wspolnota. Ale wszystko w takiej pokorze, że nie wiem jaki Bóg ma plan nasze małżeństwo, chcielibyśmy zostać rodzicami, ale przyjmiemy inną drogę jak będzie trzeba. Nagle zaczęło przychodzić do mnie wiele znaków, słów podczas modlitwy, że już koniec naszego czekania, że mam się już cieszyć, nie rozumiałam dopóki nie zrobiłam testu. Tak - to był koniec naszego czekania - byłam w ciąży. Dziękowaliśmy Bogu, mówiłam że to cud, że to tylko dzięki Niemu. Jednocześnie codziennie ja i mąż modliliśmy się o zdrowie, o opiekę dla naszego dziecka i nagle - koniec. CO?
To po co to było? Po co Bóg dał nam ciążę na chwilę? Po co modlitwy? Po co Jego ingerencje i obietnice? Jak stanie się coś dobrego mówimy że to dzięki Bogu, a jak złego to mówimy że słabość biologii? Jestem wkurzona na Boga. Wiem że trzeba pokornie przyjmować cierpienie, no wiem. Ale mam wrażenie że gdyby nie moja wiara i mocne Jemu zaufanie to teraz bolałoby mniej no bo - właśnie biologia, tak bywa.
I nie mam ochoty na to żeby z tego wynikało jakieś dobro. Żebyśmy byli dzięki temu silniejsi czy cokolwiek. Czy żeby przez to skłonić nas do jakichś altruistycznych postaw, bo jesteśmy wierzącymi otwartymi ludźmi i do altruistycznych postaw wystarczyłoby przeczytanie jakiejś książki która by nas nakierowała zamiast odbierać nam dziecko które "cudem" dostaliśmy.
I wracając, czemu nie mówimy odwrotnie? Że to moimi wysiłkami - obserwacjami, dietą, ćwiczeniami, suplementami doprowadziliśmy do tej ciąży, a Bóg nam ją odebrał? Czy ta pierwsza retoryka nie jest przewrotna?
Jest jeszcze "Bóg dał, Bóg zabrał, niech Imie Jego będzie błogosławione" i "dobro przyjęliśmy z ręki Boga, dlaczego zła przyjąć nie możemy?". Ale w tym wypadku życie toczy się swoim rytmem, ja mam się tylko do wszystkiego dostosować. W takim wypadku jaki sens proszenia o cokolwiek.
Może przemawia przeze mnie ból. Raczej na pewno. Ale czy ktoś miałby coś mądrego do powiedzenia na ten temat?
Ritkaaa, bardzo mi przykro, że przez to przechodzisz. 🙁 Nie ma słów, które mogłyby złagodzić taki ból, ale chcę, żebyś wiedziała, że nie jesteś w tym sama. To, co czujesz – gniew, bunt, niezrozumienie – jest całkowicie naturalne. Nie da się tego po prostu „przyjąć z pokorą” i przejść dalej, jakby nic się nie stało.
Bóg nie jest obojętny na Twoją stratę. On przeżywa ją razem z Tobą. Jezus płakał nad śmiercią Łazarza, choć wiedział, że zaraz go wskrzesi – bo śmierć i cierpienie nie są czymś, co Bóg stworzył jako „plan”. Żyjemy w świecie skażonym grzechem, chorobą, śmiercią, w którym rzeczy dzieją się nie tak, jak powinny. I to boli. 💔
Nie znam odpowiedzi na Twoje pytania. Sama często ich szukam. Nie wiem, dlaczego niektórzy muszą przechodzić przez tak trudne drogi, dlaczego jedni zostają rodzicami tak łatwo, a inni muszą się z tym zmagać latami. Ale wiem jedno – Bóg nie jest okrutnym władcą, który daje i zabiera według jakiegoś niezrozumiałego kaprysu. Jest Ojcem, który kocha i który przeżywa Twój ból razem z Tobą.
Nie masz teraz siły na szukanie „dobra” w tym wszystkim – i nie musisz. Nie musisz się teraz niczego uczyć, być silniejsza ani widzieć sensu. Masz prawo po prostu czuć ten ból i być na Boga wściekła. On to rozumie. I nie odchodzi.
Ja ostatnio przeżywam taką myśl dla siebie, że czasem plan Boży jest jakiś, a czasem po prostu wróg i przeciwnik - diabeł przychodzi by wykraść to, na co Bóg złożył obietnicę. Nie chcę przyjmować myśli, że Bóg sprawia, że coś się sypie w taki sposób, On nie przychodzi, żeby wykradać i jest dobry, wierzę w to z całego serca. 🥹
Przytulam Cię mocno w momencie Twojej straty.Mardotka, pp2018, Miś, Miś lubią tę wiadomość
14 cykl starań o bejbika 👶🏻❤️ Robimy krótką przerwę? 😴
Nasza rzeczywistość:
💃🏻 28, PCO/PCOS? AMH 6,94 🤔
🕺🏻 26, walczymy o poprawę jakości nasienia:
✅ Ilość:
było 25 mln ➡️ jest 73.4mln 💪🏻
✅Koncentracja:
było 11 mln/ml ➡️ jest 37.1 mln/ml
✖️Ruchliwość:
było A=1% 😭, A+B=6%, A+B+C=17% ➡️ jest 0=0,3% 😭😭😭 A+B=11,5%, A+B+C=24,7%
✖️Morfologia: 2% (bez zmian 😢)
✖️Żywotność:
była 74% ➡️ jest 32% 😭
✖️Lepkość (++), poprzednio było git 😒
✖️HBA: 43%
Trwamy w nawykach, suplementujemy się i walczymy dalej 💊🥗🏃🏼 Wizyta u androloga 14 marca.
__
„ As you do not know how the body is formed in a mother's womb, so you cannot understand the work of God, the Maker of all things.” Biblie, Ecclesiastes 11:5
I am still waiting for this miracle, let me experience it, God - maker of all things. ❤️🔥 -
Ritkaa wrote:Hej, dwa dni temu poroniłam, nie umiem sobie tego poukładać. Rozumiem - biologia, genetyka... Ale z poziomu wiary nie rozumiem. Długie starania, naprotechnologia, zawierzanie, modlitwa, wspolnota. Ale wszystko w takiej pokorze, że nie wiem jaki Bóg ma plan nasze małżeństwo, chcielibyśmy zostać rodzicami, ale przyjmiemy inną drogę jak będzie trzeba. Nagle zaczęło przychodzić do mnie wiele znaków, słów podczas modlitwy, że już koniec naszego czekania, że mam się już cieszyć, nie rozumiałam dopóki nie zrobiłam testu. Tak - to był koniec naszego czekania - byłam w ciąży. Dziękowaliśmy Bogu, mówiłam że to cud, że to tylko dzięki Niemu. Jednocześnie codziennie ja i mąż modliliśmy się o zdrowie, o opiekę dla naszego dziecka i nagle - koniec. CO?
To po co to było? Po co Bóg dał nam ciążę na chwilę? Po co modlitwy? Po co Jego ingerencje i obietnice? Jak stanie się coś dobrego mówimy że to dzięki Bogu, a jak złego to mówimy że słabość biologii? Jestem wkurzona na Boga. Wiem że trzeba pokornie przyjmować cierpienie, no wiem. Ale mam wrażenie że gdyby nie moja wiara i mocne Jemu zaufanie to teraz bolałoby mniej no bo - właśnie biologia, tak bywa.
I nie mam ochoty na to żeby z tego wynikało jakieś dobro. Żebyśmy byli dzięki temu silniejsi czy cokolwiek. Czy żeby przez to skłonić nas do jakichś altruistycznych postaw, bo jesteśmy wierzącymi otwartymi ludźmi i do altruistycznych postaw wystarczyłoby przeczytanie jakiejś książki która by nas nakierowała zamiast odbierać nam dziecko które "cudem" dostaliśmy.
I wracając, czemu nie mówimy odwrotnie? Że to moimi wysiłkami - obserwacjami, dietą, ćwiczeniami, suplementami doprowadziliśmy do tej ciąży, a Bóg nam ją odebrał? Czy ta pierwsza retoryka nie jest przewrotna?
Jest jeszcze "Bóg dał, Bóg zabrał, niech Imie Jego będzie błogosławione" i "dobro przyjęliśmy z ręki Boga, dlaczego zła przyjąć nie możemy?". Ale w tym wypadku życie toczy się swoim rytmem, ja mam się tylko do wszystkiego dostosować. W takim wypadku jaki sens proszenia o cokolwiek.
Może przemawia przeze mnie ból. Raczej na pewno. Ale czy ktoś miałby coś mądrego do powiedzenia na ten temat?
Bardzo mi przykro, wiem co przeżywasz i co mozesz czuć. Koleżanka wyżej już dużo napisała. Ja też nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytania, ale jestem również po stratach, po staraniach, leczeniu, suplementach. I jestem przekonana że mam teraz troje orędowników w niebie, wstawiają się za mną, za naszą rodziną i z tą myślą jest łatwiej.
Żal, złość, frustracja to był etap żałoby u mnie, i dobrze! Bo mogłam to przeżyć w sobie, z mężem, z bliskimi. Wylalam wiele łez. W dalszym ciągu nie rozumiem dlaczego tak się stało. Ale wiem że urodziłam te dzieciątka dla Nieba.
Polecam książkę "życie ze stratą". Może tam po części znajdziesz odpowiedzi na to co Cię męczy.
-
Ritka, trzeba się wygadać, wypłakać, wykrzyczeć. Oczywiście, czasami trudno sobie pewne rzeczy wytłumaczyć i stwierdzić "Widocznie tak dla mnie jest lepiej". Bo my przecie wiemy, kiedy nam jest dobrze. Na pewno strata ciąży nie jest tym stanem...Ja też miałam być październikowa mamą. Również widziałam "znaki" i myślałam, że musi być dobrze (wystarczy zobaczyć moje ostatnie wpisy). A mimo to w ciąży już nie jestem. Niby "tylko" biochem, ale jednak... Czasami tak jest, że trzeba trochę pocierpieć zanim się odczuje szczęście...Pamiętam jak się fatalnie czułam będąc w ciąży pozamacicznej (to było w 2019). Były modlitwy, znaki, radość, a potem taki cios. Taka ciąża jest gorsza od tej w macicy, bo ciężko ją naturalnie poronić. Albo potrzebny jest zabieg albo podanie silnego leku, po którym kilka miesięcy nie można się starać, bo jest spore ryzyko urodzenia kolejnego dziecka z wadami (z uwagi na znaczne ubytki kwasu foliowego). To był trudny czas, ale po nim nastąpił szczęśliwy okres, bo następna ciąża była prawidłowa i w sierpniu 2020 urodziłam zdrowe dziecko. Potem w 2021 kolejny smutny czas, bo pojawiła się ciąża, która okazała się biochemiczna. Ale 5 miesięcy później znów dwie kreski i szczęśliwy finał. Dlatego wierzę, że i tym razem Bóg nie powiedział ostatniego słowa i będę się jeszcze cieszyć kolejną zdrową ciążą. I wierzę, że i ty Ritka też będziesz niedługo dzielić się tutaj z nami radosnymi wiadomościami.4️⃣Córka 06.2023
3️⃣Synek 04.2022
2️⃣Córka 08.2020
1️⃣Synek 09.2018
"Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę" (Hbr 10,23) -
Czesc, niesmialo sie tu witam, nie wiem, czy istnieja jakies zasady w dolaczeniu do tego watku? 🙈 Przeczytalam kilkadziesiat stron, ale calosci nie dalam rady, niemniej wspaniale widziec wiare zywa i prawdziwa jak u Was.
Ja w tym roku koncze 25 lat, mam dwuletniego syna i jestem w drugiej ciazy z majowa dziewczynka. Z wiara od kilku lat bylo mi jakos nie po drodze, ale jakis czas temu wybralismy sie do kosciola na niedzielna msze (mialam jakies takie pragnienie w sercu, by tam pojsc) i w trakcie mszy poczulam tak przeogromna wdziecznosc w sobie za to, jak wyglada moje zycie, ze az lzy poplynely mi z oczu.
Teraz jakos bardzo ciagnie mnie do tego wszystkiego, staram sie codziennie modlic, chodzimy znow regularnie do kosciola, w sercu kielkuje mi tez mysl o odmowieniu Nowenny Pompejanskiej w intencji udanego porodu, gdyz moj pierwszy niestety slabo wspominam.
Co ciekawe, od wielu lat zmagalam sie z natretnymi myslami, lekami i bezsennoscia - a odkad na nowo zaczelam odkrywac Boga to wszystko ode mnie odeszlo. Maz niedowierza, ze nastapila we mnie taka zmiana a ja czuje, ze to wszystko to Boza laska.
Sle Wam wszystkim duzo milosci i zdrowia 🥰Mardotka, pp2018, Miś lubią tę wiadomość
-
Szukałam dzisiaj swojego miejsca. Przez cały dzień nie potrafiłam go odnalezc. Coś mnie tknęło, aby wejść na ovu...sama nie wiem po co..teraz już wiem. To Pan Bóg przypomniał mi o sobie.
Poczytałam kilka stron. Dziewczyny, bardzo mi przykro z powodu Waszych strat, ale nie traćcie nadziei. Wiem co to znaczy smutek i ból związany ze strata dziecka. Wiem też że naprawdę warto walczyć do końca bo Pan Bóg wynagrodzi nam wszystkie cierpienia.
Pomodlę się dzisiaj za Was wszystkie ♥️24tc...17.05.2017 córeczka 😇💔
26tc...02.03-19.05.2018 córeczka 😇💔
IV.2019 CB
24tc...11.12.2020 córeczka👼💔
9tc... VI.2021 😇💔
05.05.2022 na świecie pojawił się CUD BARTUŚ ❤
"Wtedy, gdy wydaje mi się, że już nie dam rady
- przypominam sobie kto mi się przygląda..." -