35 + starajace sie o pierwsze dziecko, czy sa takie?
-
WIADOMOŚĆ
-
Dani wrote:Allende witaj u nas! Ja szczerze mowiac nie zetknelam sie z takim terminem. I nie slyszalam tez zeby jajka pekaly za wolno. Pekaja czy nie? Czy lekarka przepisala Ci cos na to? Bierzesz jakies suplementy? Q10, DHEA ?
Niezapominajka nie znam jeszcze szczegolow, ale tez wydaje mi sie ze chodzi o wliczone crio-transfery a nie punkcje, to by byl hardcore, to niemozliwe chyba. Dziekuje kochana za optymistyczna wizje mojego IVF Tez mam taka wielka nadzieje!
Dani, dziękuję za miłe przyjęcie
To 'za wolne' pękanie jajek to tylko moje domysły, już tłumaczę skąd się wzięły. Po odstawieniu antykoncepcji (mija już 3 rok) co jakiś czas monitoruję swoje cykle. No nie każdy, wiadomo. Ale kiedy jestem na podglądzie usg, to w I fazie cyklu jest pęcherzyk dominujący. Za kilka dni jest większy. Kiedy przychodzę po domniemanym terminie owu, pęcherzyka już nie ma. Diagnoza - owulacja się odbyła. Dziwi mnie to zwykle, że nie widać ciałka żółtego ani płynu w zatoce douglasa, ale co ja się tam będę kłócić, lekarz mówi, że owu była to była. Hmm. Sam fakt braku ciąży nie jest żadnym wyznacznikiem, bo niestety nie w każdym cyklu są starania ze względu na nieobecność partnera (taka praca...). Ale ja zadowolona po takiej ocenie lekarza, że jestem płodna, bo przecież większość życia diagnozowali mi PCOS i wbijali do głowy, że jak będę chciała zajść w ciążę, to tylko stymulacja wchodzi w grę. Tą diagnozę mi postawili wiele lat temu, kiedy zgłosiłam się z problemem nadmiernego owłosienia. Na obrazie usg moje jajniki były wtedy podobno całe w małych pęcherzykach. Ponadto za wysoka prolaktyna i testosteron. W ogóle jako nastolatka miałam bardzo obfite miesiączki, więc faszerowali mnie antykoncepcją. Potem znowu antykoncepcja była lekiem na PCOS, "lekiem" bo jak wiadomo PCOS nie jest uleczalne, można tylko łagodzić objawy czy też skutki. I tak mijały sobie lata, ja nie miałam parcia na macierzyństwo, a już pomijam, że tak się akurat życie też układało. Chodzi mi o to, że nigdy niczego nie leczyłam ani nie robiłam nic w kierunku uzyskania płodności. Jedynie ten hirsutyzm mi dokuczał, a lek który mi przepisano miał działanie teratogenne, więc stosując go zabezpieczałam się antykoncepcją tak na wszelki wypadek. Teraz żałuję jak pieron, że się tak faszerowałam przez prawie 18 lat Ponieważ lekarze od samego początku wpajali mi, że nie zajdę naturalną drogą w ciążę, uznałam, że jak przyjdzie ten czas, to ruszę do boju (chodzi mi o stymulację). No więc 3 lata temu odstawiłam antyki. Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale na dzień dzisiejszy nie mam żadnych oznak PCOS...ale to tak na marginesie No i wracam znowu do pęcherzyków jakiś rok temu jeden monitoring odbył się ze zwiększoną częstotliwością bo u innego lekarza(co 2 dni i 5 wizyt). Pęcherzyk rósł,przy drugiej wizycie większy, następnie miała być owulacja a po niej... pęcherzyk był mniejszy, przy kolejnej mniejszy i znowu mniejszy. Jakby powietrze z niego uchodziło a nie nastąpiło pęknięcie i uwolnienie jajeczka. Stąd właśnie moje podejrzenia, że to o to chodzi. Ostatnio pani doktor nie miała mi czasu wyjaśnić co dokładnie ma na myśli z tą niepełnowartościową owulacją, tak tylko rzuciła przy ostatnim badaniu usg jak jej powiedziałam, że wykres się waha mocno w drugiej fazie. Wpadam do niej na klinikę i gdzieś tam pomiędzy pacjentami robi mi szybko podgląd czy coś rośnie (taka jest miła i to robi dla mnie, ale przez to nie mamy czasu na dłuższe konwersacje) W środę pęcherzyk miał 18 mm. Jutro idę zobaczyć co z nim się stało. Ponieważ od środy minie 5 dni, znowu nie będę miała pewności czy on pękł jak trzeba czy zniknął poprzez takie "flaczenie". Ale się rozpisałam no ale chciałam to jakoś wytłumaczyć ciekawe czy coś zrozumiałaś bo trochę to zagmatwane;) co do suplementacji to nie biorę ani Q10 ani DHEA. Miałam zwykle za wysoki testosteron, to nie wiem czy DHEA byłoby dla mnie. Piję lukrecję na zbicie testosteronu. Poza tym kiedyś z czasów przekonania, że mam PCOS przepisali mi metforminę, tak prewencyjnie, bo podobno przy PCOS pojawia się cukrzyca prędzej czy później. Nie mam cukrzycy, insulinooporności też nie (badania z sierpnia) Tak się zastanawiam czy w moim przypadku nie wystarczyłby sam zastrzyk na pęknięcie. Czy ta niepełnowartościowość to jednak coś bardziej poważnego np. że jajeczko jest złej jakości. Nie wiem jakie są ewentualne konsekwencje, gdyby takie złej jakości jajeczko się zapłodniło a z panią doktor porozmawiam najwcześniej w styczniu. No i tak... nie chcę Was zamęczać. Ale fajnie, że jesteście. -
Aszencja,
temperaturę na pewno mierzę prawidłowo tym samym termometrem o stałej porze w tym samym miejscu
w II fazie cyklu tempka powinna być wyższa, ale raczej na stałym poziomie. Fakt, że jeśli nie dojdzie do zapłodnienia to spada i pojawia się wredota Ale u mnie to wygląda tak, że ta linia w II fazie to zygzak...
U Ciebie jeśli nic nie rosło to po prostu owulacji nie było wcale. U mnie rośnie, tylko co potem się dzieje to licho wie. Jedno jest pewne, że jakoś znika, no bo go nie ma później. Ale czy pęka prawidłowo to nie wiem. Swoją drogą nie sądziłam, że może być taki przypadek. Wydawało mi się, że jak jest problem z pękaniem pęcherzyka to znaczy, że on nie pęka wcale i tworzy się torbiel.
Tak piszę o tym, bo pomyślałam, że może któraś z Was doświadczyła czegoś podobnego i jest bogatsza o tę wiedzę i mogłaby się nią podzielićWiadomość wyedytowana przez autora: 29 października 2017, 21:33
-
Dani, dziewczyny - pocieszyłyście mnie z tym IVF w przypadku LUF, bo mnie już doszły słuchy, że LUF jest tak złożonym problemem, że szanse są mniejsze.
Czeka mnie teraz zgłębianie wiedzy.
Flowwer wrote:FinnRasiel robiłaś badanie insuliny i glukozy 3 punktowo ? nie zawsze ale dość często IO przyczynia się do LUF. Inofem lub coś podobnego bierzesz ?
Prolaktyna sama i z obciążeniem ?
Widzisz, właśnie od razu googlując temat o takich badaniach czytałam. Nie miałam takich nigdy ale też nie miałam nigdy żadnych wskazań.
Gin stwierdził z kolei, że "te problemy są bardzo trudne do zdiagnozowania" a że ja mam malejące AMH i nie mam zbyt wiele czasu na dalsza stymulację + IUI jest bez sensu w moim przypadku to zostaje mi IVF i już. Chciałam go podpytać o np.Bromergon itp ale byłam tak załamana najnowszą "diagnozą" że musiałam wyjść. Dobrze, że mąż mnie wspiera i jest zawsze ze mną bo łzy mi same leciały.
Przed IVF muszę powtórzyć wszystkie badania to może zbadam też insulinę i glukozę, może też skok prolaktynowy?
Smutne tylko, że dowiedziałam się, że LUF może być też tymczasowo wywołany przez stymulację (np. przy przestymulowanych jajnikach) a ja nie mam ani nie miałam np.PCOS ani endometriozy ani żadnych problemów poza tym malejącym z roku na rok AMH.
Jest podejrzenie, że problemy wyszły teraz przy okazji.
Wygląda na to, że moje szanse na dziecko nie dość, że były małe to jeszcze zmalały
Chyba jedyne pocieszenie to perfekcyjne wyniki badania nasienia mojego męża
Oby z tego mojego pęcherzyka "potwora" 3 centymetrowego nie zrobiła się bolesna torbiel. Ostatnim razem miałam z tego powodu stracony cykl.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 października 2017, 11:46
# mother, you're mumbling...
36l
AMH- 1,2 (2016) 0,9 (2017) 0,9 (2018)
LUF - niepotwierdzone
(I) ICSI (Marzec 2019)przez torbiel procedura przerwana
03. 2019 Laparoskopia Endometrioza IV stopnia, liczne zrosty, większość usunięta, nie wdrożone leczenie - naturalne starania (?) -
Allende wrote:Aszencja,
temperaturę na pewno mierzę prawidłowo tym samym termometrem o stałej porze w tym samym miejscu
w II fazie cyklu tempka powinna być wyższa, ale raczej na stałym poziomie. Fakt, że jeśli nie dojdzie do zapłodnienia to spada i pojawia się wredota Ale u mnie to wygląda tak, że ta linia w II fazie to zygzak...
U Ciebie jeśli nic nie rosło to po prostu owulacji nie było wcale. U mnie rośnie, tylko co potem się dzieje to licho wie. Jedno jest pewne, że jakoś znika, no bo go nie ma później. Ale czy pęka prawidłowo to nie wiem. Swoją drogą nie sądziłam, że może być taki przypadek. Wydawało mi się, że jak jest problem z pękaniem pęcherzyka to znaczy, że on nie pęka wcale i tworzy się torbiel.
Tak piszę o tym, bo pomyślałam, że może któraś z Was doświadczyła czegoś podobnego i jest bogatsza o tę wiedzę i mogłaby się nią podzielićNa gorze róże na dole fiolki a my sie trykamy jak dwa poznańskie koziołki. -
Alicjaa, trzymam kciuki.Moje uczucia co do iui też są mieszane,mam jednak wrażenie że to trochę strata kasy, czasu i nerwów.10% szans- może będziesz tym przypadkiem,.
Ja swoje dwa podejścia obkupilam stresem i chyba w takich okolicznościach dziecko stwierdziło, że sorry matka, Ale tak to ja nie chce...)Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 października 2017, 13:37
Znowu.ta.kryska lubi tę wiadomość
Życie nigdy nie jest zbyt krótkie - żeby nie mieć znaczenia -
Alicjaa, powodzenia! Wielu dziewczynom z naszego forum udalo sie dzieki IUI po dlugich naturalnych staraniach, wiec na naszym forum statystyka jest niezla jesli chodzi o IUI, duzo wiecej niz 10%. Mi tez jeden jedyny raz kiedy zaszlam udalo sie dzieki IUI. Wiec mysl optymistycznie bo to tez gra role. Kciuki mocno zacisniete!
Allende dzieki za szczegolowy opis problemu. Ja nie mam pojecie co moze powodowac wiedniecie pecherzyka. Ciekawe bardzo. Twoja lekarz nie miala pomyslu co moze byc przyczyna i co mozna z tym zrobic? W kazdym razie jesli chodzi o zygzaki w drugiej fazie - tu role gra progesteron. Aszencja dobre pytanie zadala czy badalas progesteron w drugiej fazie?
Czy mialas kiedykolwiej jakas stymulacje jajnikow?Alicjaa lubi tę wiadomość
Eden, urodzona 26.06.21 , 3270 kg szczescia ❤️
6.2017 Pierwsza IUI *6tc
8. 2017 Druga IUI
1.2018 Pierwsze IVF, ciaza biochemiczna
4. 2018 start druga IVF
8. 2018 Dlugi protokol IVF, ciaza biochemiczna
1. 2019 Kolejna procedura, nowa klinika. Transfer swiezy
2. 2019 Ciaza naturalna, *5tc
9.2019 Transfer Crio, ciaza biochemiczna
9.2020 Ciaza naturalna, naturalny cud
10.2020 siódmy tydzień, jest serduszko ♥️ -
aszencja,
tak badałam progesteron, wedle wskazówek Pani doktor w 7 dniu po owu. Zawsze wychodzi ok. Tyle, że ja podejrzewam huśtawkę poziomu progesteronu z dnia na dzień. Akurat w siódmym dniu wypada ok, musiałabym badać chyba codziennie, żeby to obczaić dokładnie. Pani doktor jednak na podstawie tego badania twierdzi, że z moim progesteronem jest ok i nic mi nie trzeba. Kiedyś się uparłam i dała mi Duphaston bo miewam w II fazie plamienia. Niestety nic to nie zmieniło nawet przy sporych dawkach. Plamienia i wahania temperatur nadal występują czy zażywam dupka czy nie...
Dani,
ta moja Pani doktor to naprawdę dobry lekarz. Endo-gin z kliniki, oddziału endokrynologii ginekologicznej. Niestety rozkłada ręce i mówi, że taka moja uroda najwyraźniej i każe próbować nadal. Pomyślałam, że może nie jest to żadna przeszkoda w staraniach, skoro nic nie przepisuje. No ale zastrzeliła mnie ostatnio tą niepełnowartościową owulacją, nie miałam możliwości z nią o tym podyskutować, dlatego wyżalam się Wam tutaj
Stymulacji nie miałam, bo pęcherze rosną same.
Byłam dziś podglądnąć pęcherzyk, który w środę miał 18mm. Zniknął. Owu wg. kalendarzyka wypadało na piątek. Z ciekawości zrobiłam wczoraj wieczorem test LH, wyszedł pozytywny. Do kitu z tym testem owu, masz rację aszencja. Pęcherzyk musiał pęknąć (a raczej w moim przypadku się zneutralizować, haha) parę dni temu, bo nie było już dziś płynu w zatoce douglasa. Więc jakim cudem test owu pozytyw? ech.... -
Alka- próbować trzeba,a nuz, pamiętaj żeby po wszystkim dzialac tez w domu i lezec spokojnie z nogami w chmurach )póki co wypij sobie lampke czerwonego wina - zwiększa rezerwę jajników, poprawia endometrium i rozaniela;-)
Alicjaa, Znowu.ta.kryska, Fiona 30, Dani lubią tę wiadomość
Życie nigdy nie jest zbyt krótkie - żeby nie mieć znaczenia -
Alicjaa wrote:Witam nowe staraczki .
Byłam dziś u gina i wstępnie na sobotę jestem umówiona na IUI . Mam mieszane uczucia .
Alicjaa, Dani, aszencja lubią tę wiadomość
* Czerwiec 2014 Aniołek
* Czerwiec 2015 Aniołek
Do trzech razy sztuka?
* Wrzesień 2016 IVF
* 19.09. transfer
* 24.10. crio
* 27.12. crio Bhcg 9dpt 37,5; 13dpt 202 ; 26dpt
* TP 12.09.2017r.
* 05.09. 2017r. urodziła się moja upragniona i wyczekana córeczka -
Allende ja tez brałam antyki, przed IUI tez i sadze ze antyki i pomagaja i szkodza. Wiadomo to mimo wszystko hormony, natomiast z tym owu to ja tez miewałam pecherzyki a płynu nie było i sie wchłaniały wiec i nie było owu. Wg mnie to idz prywatnie na 203 cykle niech dokładnie lekarz zrobic monit, czyli jak masz pecherzyk to chodzisz codziennie na monit. Ja tak miałam i wiedzielismy na czym stoimy. Natomiast pozniej stymulka plus IUI albo czekaj dalej. Niemniej jestem na tym forum z 5 lat i z moich obserwacji tu wynika ze czekanie az samo sie cos zadzieje to tylko wychodzi u całkiem bezproblemowych osob zdrowotnie, czyli wchodza na forum, napsiza dwa, trzy posty i zaciazone, a reszta to albo a) sie buja latami i czeka b) leczy, leczy -IUI, in vitro i zaciaza, owszem czasami po kilku nieudanych probach ale w koncu sie uda. Ja zmarnowałam kilka lat bo tez czekałam az samo sie zadzieje.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 listopada 2017, 09:38
Na gorze róże na dole fiolki a my sie trykamy jak dwa poznańskie koziołki. -
Aszencja, zupełna racja w tym co piszesz. Jednakże, jak masz tak mocno wierzącego faceta, że nie dopuszcza do myśli innych niż naturalnych metod...to sama rozumiesz. Wołami go nie zaciągnę, a tym bardziej, że niestety nie mamy dobrego przykładu in vitro w naszym otoczeniu. Kurcze, nie chciałam tego pisać, żeby nie straszyć, ale teraz myślę, że może jednak powinnam, bo mnie sumienie zagnębi a niech każdy zrobi co chce z tą informacją. Bardzo dobra znajoma po wielu latach starań zdecydowała się na in vitro, ciąża okazała się mnoga. Niestety w sumie już pod sam koniec ciąży prawie, jeden płód obumarł i podtruł to drugie, zdrowe dziecko. Urodziło się chore i już nigdy nie będzie samodzielne nie mówiąc o tym, że matkę też ledwie uratowali nie jest to żadna reguła, może teraz są inne procedury, tzn. że nie ma tak wielkiego ryzyka ciąży mnogiej przy inv? nie zgłębiałam tajników tej metody obecnie, szczególnie dlatego, że musi to być decyzja dwójki rodziców, a głową muru nie przebiję
A tak dla przeciwwagi - mam też przykład dziewczyny, która po 8 latach prób naturalnymi metodami wreszcie zaciążyła. Wiele lat nic nie robiła, tylko próbowała w nieskończoność, dopiero w ostatnich dwóch regulowała hormony. Więc...
No u mnie ewidentnie nie do końca wszystko działa jak należy. Więc też po części dlatego nie chcę od razu się uciekać do tych nazwijmy to "sztucznych" metod. Teraz muszę nauczyć mój organizm co się dokładnie robi z tym pęcherzykiem, że ma rosnąć i pękać bo chyba zapomniał przez tyle lat ogłupiania go chemią (antykoncepcją) Na razie próbuję się zdiagnozować sama, oczywiście z pomocą lekarzy ale nie daję wiary ślepo tylko jednemu, a zbieram informacje też od innych, szukam w necie, podczytuję forum... I tak, np. z wątku o ziołach wyniosłam wiedzę jak podbudować sobie endo (zioła na I fazę cyklu) Spróbowałam i działa, przynajmniej na mnie działa. Po jednym cyklu picia moje endo wyniosło 10,5 mm a zwykle 5 max 8. Teraz próbuję uregulować II fazę ziołami podnoszącymi poziom progesteronu.
Co masz na myśli przez to, że "się wchłaniały" tzn. mnie też się kiedyś wchłaniał, czyli co 2 dni podglądając go, był coraz mniejszy. Raz tylko tak mi się zdarzyło. Teraz raczej jak sprawdzam, to np. w 12 dc jest pęcherzyk, a w 15 lub 16 go nie ma. Ale nie ma też śladu po nim czyli ciałka żółtego albo płynu w zatoce douglasa. -
nick nieaktualnyCześć,
mała aktualizacja dla wszystkich, którzy chcieli wiedzieć jak przebiegła stymulacja w fazie lutealnej. Po jednym nieudanym in vitro skierowałam się po poradę do profesora w klinice Invicta. Wydaje się, że głownym problemem jest jakość moich komórek ze względu na wiek (40 lat). Profesor zaproponował stymulację podwójną. Typowa stymulacja zaczynająca się w drugim dniu okresu, pick-up, 5 dni przerwy i bez czekania na okres kolejna stymulacja w fazie lutealnej.
Profesor, jak zresztą wszyscy lekarze w klinice Invicta, zapewniali mnie że mają świetne wyniki z tą metodą i udaje się uzyskać lepszej jakości komórki,a co za tym idzie zarodki.
Wiem już jaki jest rezultat tej stymulacji i niestety okazało się, że była to najgorsza stymulacja ze wszystkich trzech którym się poddałam. Mamy jedną blastocystę najgorszej klasy ze wszystkich blastocyst otrzymanych do tej pory. Okazało się, już po czasie, że klinika ma bardzo małe doświadczenie póki co w stosowaniu takiego protokołu.
Nie wiem jakie wyniki były tak naprawdę u innych pacjentów i czy ja tylko jestem wyjątkiem, ale zalecam ostrożność na wypadek gdyby ktoś chciał się na to decydować. -
Bea, dzięki za tę wiadomość. Mi ostatnio lekarz też coś wspominał o podwójnej stymulacji (też należę do poor responders), ale teraz poważnie się nad tym zastanowię, a przynajmniej wypytam o ich doświadczenie i statystki. Niestety tak to jest, że czasami nie mamy wyjścia, i musimy zaufać lekarzom, a oni też mogą się mylić, albo proponują trochę na ślep coś bo gdzieś u kogoś się sprawdziło.starania od 4 lat, AMH 0,58, 41 lat
1 ivf - 1 zarodek, beta - 0
2 ivf - 2 zarodki, beta +, brak serduszka w 8 tyg.
3 ivf - brak zarodków
4 ivf - 2 zarodki, beta <1 -
Bea dziekuje za info!
Mialas transfer czy dopiero bedziesz podchodzic do crio?
Dziewczyny u mnie mial byc juz spokoj, w piatek po zabiegu dobrze sie czulam, lekko krwawilam, potem tylko plamienie i bez boli, a od wczoraj jest masakra, potop i bole jak na bardzo bolesna @. Jutro kontrola, ale jak on ja zrobi jak u mnie taka rzezStarania od 08.2015, endometrioza 3/4 st, 2 laparo, 3 hsg, 3 histero
8.03.2017 IVF ❄️❄️❄️nie przetrwaly rozmrozenia...
5.05.2017 ICSI 2.06.2017 crio 26.06.2017 crio
28.07.2017 ICSI 26.09.2017 crio [*] 8tc 14.02.2018 crio [*] 6tc
20.04.2018 ICSI brak mrozakow
22.03.2019 IMSI 13.07.2019 -
Muchacha a jakie u Ciebie dalsze plany?Starania od 08.2015, endometrioza 3/4 st, 2 laparo, 3 hsg, 3 histero
8.03.2017 IVF ❄️❄️❄️nie przetrwaly rozmrozenia...
5.05.2017 ICSI 2.06.2017 crio 26.06.2017 crio
28.07.2017 ICSI 26.09.2017 crio [*] 8tc 14.02.2018 crio [*] 6tc
20.04.2018 ICSI brak mrozakow
22.03.2019 IMSI 13.07.2019 -
Ana167, podali 2 zarodki, rzecz jasna. Ale wtedy takie były procedury, podawali więcej niż jeden dla zwiększenia prawdopodobieństwa. To było wiele lat temu, nie wiem jak jest teraz. Jednak uraz do tej metody mi pozostał, niestety Mogło się oczywiście zdarzyć w naturalnej bliźniaczej, ale prawdopodobieństwo wystąpienia bliźniaczej ciąży jest dużo mniejsze niż w przypadku in vitro z dwoma zarodkami.
No a jak była prowadzona ciąża to lepiej pozostawić bez komentarza. Kilka dni wcześniej była u lekarza i ten niczego nie zauważył. Może gdyby zareagowali wcześniej, drugi dzieciaczek by się nie podtruł i teraz cieszyłby się sprawnością zdrowego człowieka in vitro w Katowicach. -
nick nieaktualnyniezapominajka2017 wrote:Bea dziekuje za info!
Mialas transfer czy dopiero bedziesz podchodzic do crio?
Dziewczyny u mnie mial byc juz spokoj, w piatek po zabiegu dobrze sie czulam, lekko krwawilam, potem tylko plamienie i bez boli, a od wczoraj jest masakra, potop i bole jak na bardzo bolesna @. Jutro kontrola, ale jak on ja zrobi jak u mnie taka rzez