35 + starajace sie o pierwsze dziecko, czy sa takie?
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyFinnRasiel wrote:Bea77 - Ja sobie powiedziałam kiedy tylko dostałam propozycję In Vitro, że jeśli by się okazało, że zarodki są wadliwe to zrezygnuję (i zrezygnowałabym pewnie niezależnie od wieku) ale miałam na myśli - IVF z własnymi jajeczkami. Najpewniej rozważalibyśmy z mężem dawczynię.
To jest dla mnie taka granica jeśli chodzi o próby z własnymi jajeczkami.
W życiu nie oceniałabym nikogo, bo to jest absolutnie indywidualna sprawa.
Znam przypadki, kiedy samo wspomaganie okazało się tak straszne, że kobiety rezygnowały z dalszej walki...znam nawet przypadek, kiedy stymulacja skończyła się nowotworem.
Bardzo ci współczuję bo domyślam się co musisz przeżywać.
A rozważacie transfer jajeczka od dawczyni?
U mnie są problemy ze spadającym drastycznie AMH a mam 35l i kto wie co wyjdzie dalej w badaniach także różne myśli mi przychodzą do głowy.
Mnie także zaskoczyła ilość młodych ludzi w Invimedzie we Wrocławiu. To nierzadko ludzie dekadę ode mnie mlodsi, także absolutnie się zgadzam, że problemy z płodnością to choroba cywilizacyjna.
Moja siostrzenica, lat 26 ma podobny problem jak ja i tez nienajlepsze rokowania. Mam wrażenie, że moja walka ją przeraża...i nie wiem czy chciałaby przez to przechodzić.
Mam nadzieję, że może chociaż jej się poszczęści ze wspomaganiem ewentualnym
Rozważamy dawczynię, ale mam bardzo dużo pytań w głowie i wątpliwości że tak powiem natury moralnej. Mój mąż też nie jest na to psychicznie gotowy jeszcze. Myślę, że podejdziemy jeszcze raz, góra dwa razy na moich komórkach ale w innej klinice. Jeśli się nie uda to rozważymy dawczynię i albo się zdecydujemy albo całkiem pozostaniemy bezdzietni.
Myślałam też przez chwilę o adopcji, ale w naszym wieku raczej na niemowlę nie mamy co liczyć, a nie jestem gotowa na walkę z traumami 4-6 latka. Pracowałam na studiach przy adopcjach zagranicznych, jako tłumacz, a to się wiązało z wizytami w domach dziecka. Wychodziłam z płaczem stamtąd za każdym razem i wytrwałam tylko dwie pełne adopcje. Nie dawałam rady. Te dzieci mają masę przeróżnych problemów, a większości nie można stamtąd zabrać bo nie mają uregulowanej sytuacji prawnej.
-
Bea77 wrote:Rozważamy dawczynię, ale mam bardzo dużo pytań w głowie i wątpliwości że tak powiem natury moralnej. Mój mąż też nie jest na to psychicznie gotowy jeszcze. Myślę, że podejdziemy jeszcze raz, góra dwa razy na moich komórkach ale w innej klinice. Jeśli się nie uda to rozważymy dawczynię i albo się zdecydujemy albo całkiem pozostaniemy bezdzietni.
Myślałam też przez chwilę o adopcji, ale w naszym wieku raczej na niemowlę nie mamy co liczyć, a nie jestem gotowa na walkę z traumami 4-6 latka. Pracowałam na studiach przy adopcjach zagranicznych, jako tłumacz, a to się wiązało z wizytami w domach dziecka. Wychodziłam z płaczem stamtąd za każdym razem i wytrwałam tylko dwie pełne adopcje. Nie dawałam rady. Te dzieci mają masę przeróżnych problemów, a większości nie można stamtąd zabrać bo nie mają uregulowanej sytuacji prawnej.
Bea, jeśli mogę spytać - pracowałaś przy adopcjach zagranicznych tzn. polskie dzieci do zagranicznych rodzin? Czasami myśli mi uciekają w kierunku adopcji, ale mąż jest na "nie".Bea77 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyLady In Red wrote:Bea, jeśli mogę spytać - pracowałaś przy adopcjach zagranicznych tzn. polskie dzieci do zagranicznych rodzin? Czasami myśli mi uciekają w kierunku adopcji, ale mąż jest na "nie".
Tak, polskie dzieci dla konkretnie francuskich małżeństw. Podobno we Francji procedura jest jeszcze trudniejsza niż w Polsce.
Podziwiam pary, które decydują się na adopcję, jest to piękna decyzja. Ja niestety nie czuję się na siłach.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2017, 16:12
Lady In Red lubi tę wiadomość
-
Z jakoscia komorek jajowych moze byc, owszem, slabo, ale trudno jest stwierdzic, ze 100% Twoich komorek jest bezwartosciowych.
40 lat to nowe 30 Wiem co mowie
W Meksyku na przyklad kobiety rodza dzieci w 45/46 lat powszechnie.
Nie wiem czy to pesymizm czy realizm przemawia przez Ciebie, ale glowa do gory!
Bea77, Znowu.ta.kryska, Dani lubią tę wiadomość
Bedzie tak, jak chcesz zeby bylo. -
nick nieaktualnyMagdala wrote:Z jakoscia komorek jajowych moze byc, owszem, slabo, ale trudno jest stwierdzic, ze 100% Twoich komorek jest bezwartosciowych.
40 lat to nowe 30 Wiem co mowie
W Meksyku na przyklad kobiety rodza dzieci w 45/46 lat powszechnie.
Nie wiem czy to pesymizm czy realizm przemawia przez Ciebie, ale glowa do gory! -
nick nieaktualnyMagdala wrote:Z jakoscia komorek jajowych moze byc, owszem, slabo, ale trudno jest stwierdzic, ze 100% Twoich komorek jest bezwartosciowych.
40 lat to nowe 30 Wiem co mowie
W Meksyku na przyklad kobiety rodza dzieci w 45/46 lat powszechnie.
Nie wiem czy to pesymizm czy realizm przemawia przez Ciebie, ale glowa do gory!
Chyba mieszkamy w tym samym mieście
-
Bea przykro mi
Moj lekarz twierdzi, ze u nas tez problemy z genetyka.
Ostatnio puste jajo plodowe tylko potwierdzilo jego slowa.
Jestem po jednym poronieniu i tez wole tego drugi raz nie przechodzic. Sama ciaza trwala 8 tyg do tego 3 tyg plamie po zabiegu, sam zabieg tez nic przyjemnego i kolejna narkoza, ktorych w ciagu ostatniego roku mialam juz 7!
Mam jeszcze dwa mrozaki, ktore przetransferuje, bo u nas PGD jest zabronione prawnie.
Mozliwe jest w Austrii, ale kosztuje tyle co kolejna procedura, a ja tez mam niewiele zarodkow.
Maz sie nie zgadza na adopcje, a ja tez nie jestem chyba gotowa.
Nawet na KD albo AZ nie chce sie zgodzic poki co.
Mialam 6 transferow, 9 zarodkow, 3 stymulacje, 7 narkoz w ciagu tego roku. Lekow tony, zastrzykow setki, siniakow na brzuchu nie zlicze, wylanych lez, godzin u psychologa a przy okazji klotni z mezem z powodu hustawki nastrojow. Nie wspominajac o kosztach, badaniach, wymeczonych zylach ktore przy kolejnym pobraniu powoduja krwotok oraz 8kg na plusie, co nie sprzyja dobremu samopoczuciu.
Nie wiem ile jeszcze zniose, ile jajek wyprodukuje, kiedy moj organizm powie stop.
Znajomi w kolo maja problemy. Juz trzy pary w bliskim kregu podchodza do ivf, a wiekszosc po roku, dwoch staran laduje w klinice. Ludzie 28-35 lat. Straszne czasy nastalyWiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2017, 23:32
Bea77 lubi tę wiadomość
Starania od 08.2015, endometrioza 3/4 st, 2 laparo, 3 hsg, 3 histero
8.03.2017 IVF ❄️❄️❄️nie przetrwaly rozmrozenia...
5.05.2017 ICSI 2.06.2017 crio 26.06.2017 crio
28.07.2017 ICSI 26.09.2017 crio [*] 8tc 14.02.2018 crio [*] 6tc
20.04.2018 ICSI brak mrozakow
22.03.2019 IMSI 13.07.2019 -
nick nieaktualnyniezapominajka2017 wrote:Bea przykro mi
Moj lekarz twierdzi, ze u nas tez problemy z genetyka.
Ostatnio puste jajo plodowe tylko potwierdzilo jego slowa.
Jestem po jednym poronieniu i tez wole tego drugi raz nie przechodzic. Sama ciaza trwala 8 tyg do tego 3 tyg plamie po zabiegu, sam zabieg tez nic przyjemnego i kolejna narkoza, ktorych w ciagu ostatniego roku mialam juz 7!
Mam jeszcze dwa mrozaki, ktore przetransferuje, bo u nas PGD jest zabronione prawnie.
Mozliwe jest w Austrii, ale kosztuje tyle co kolejna procedura, a ja tez mam niewiele zarodkow.
Maz sie nie zgadza na adopcje, a ja tez nie jestem chyba gotowa.
Nawet na KD albo AZ nie chce sie zgodzic poki co.
Mialam 6 transferow, 9 zarodkow, 3 stymulacje, 7 narkoz w ciagu tego roku. Lekow tony, zastrzykow setki, siniakow na brzuchu nie zlicze, wylanych lez, godzin u psychologa a przy okazji klotni z mezem z powodu hustawki nastrojow. Nie wspominajac o kosztach, badaniach, wymeczonych zylach ktore przy kolejnym pobraniu powoduja krwotok oraz 8kg na plusie, co nie sprzyja dobremu samopoczuciu.
Nie wiem ile jeszcze zniose, ile jajek wyprodukuje, kiedy moj organizm powie stop.
Znajomi w kolo maja problemy. Juz trzy pary w bliskim kregu podchodza do ivf, a wiekszosc po roku, dwoch staran laduje w klinice. Ludzie 28-35 lat. Straszne czasy nastaly
Kochana współczuję i rozumiem. Mój mąż też był przeciwny, ale na adopcję komórki jajowej się pomału przełamuje. Dam Ci znać jak nasza stymulacja za granicą przebiegnie bo mamy zamiar podchodzić w styczniu lub lutym w Czechach jeszcze na moich własnych komórkach. Koszt podobny. Genetykę robi w Polsce Invicta ale nie polecam tej kliniki. Nie dlatego że mi się nie udało ale z innych powodów.
Wydaje im się że skoro robią jako jedyni w Polsce genetykę to są nie do przebicia. Sodówka im uderzyła, bo alternatywy są blisko i w podobnych cenach w Czechach i na Słowacji.
-
nick nieaktualnyniezapominajka2017 wrote:Bea przykro mi
Moj lekarz twierdzi, ze u nas tez problemy z genetyka.
Ostatnio puste jajo plodowe tylko potwierdzilo jego slowa.
Jestem po jednym poronieniu i tez wole tego drugi raz nie przechodzic. Sama ciaza trwala 8 tyg do tego 3 tyg plamie po zabiegu, sam zabieg tez nic przyjemnego i kolejna narkoza, ktorych w ciagu ostatniego roku mialam juz 7!
Mam jeszcze dwa mrozaki, ktore przetransferuje, bo u nas PGD jest zabronione prawnie.
Mozliwe jest w Austrii, ale kosztuje tyle co kolejna procedura, a ja tez mam niewiele zarodkow.
Maz sie nie zgadza na adopcje, a ja tez nie jestem chyba gotowa.
Nawet na KD albo AZ nie chce sie zgodzic poki co.
Mialam 6 transferow, 9 zarodkow, 3 stymulacje, 7 narkoz w ciagu tego roku. Lekow tony, zastrzykow setki, siniakow na brzuchu nie zlicze, wylanych lez, godzin u psychologa a przy okazji klotni z mezem z powodu hustawki nastrojow. Nie wspominajac o kosztach, badaniach, wymeczonych zylach ktore przy kolejnym pobraniu powoduja krwotok oraz 8kg na plusie, co nie sprzyja dobremu samopoczuciu.
Nie wiem ile jeszcze zniose, ile jajek wyprodukuje, kiedy moj organizm powie stop.
Znajomi w kolo maja problemy. Juz trzy pary w bliskim kregu podchodza do ivf, a wiekszosc po roku, dwoch staran laduje w klinice. Ludzie 28-35 lat. Straszne czasy nastaly
Boże niezapominajka, co Ty musiałaś przejść dziewczyno.. Współczuję ale i podziwiam. My kobiety to mamy przerąbane w życiu. Ale przez to musimy być twardsze. I jak czytam Wasze wypowiedzi o tym, ile lat walczycie i jakie to poświęcenie to jestem z nas wszystkich dumna ! Facet nie dałby rady -
nick nieaktualnyNiezapominajka, widziałam że w jakimś poście pytałaś o branie DHEA. Ja brałam przy ostatnich dwóch stymulacjach dawkę 75mg dziennie, bo się naczytałam w internecie, że to tak świetnie robi. Konsultowałam zresztą w klinice z lekarzem prowadzącym, który powiedział, że "nie zaszkodzi brać", ale niedawno znalazłam ten tekst. Jeśli mówisz po angielsku to może cię zainteresuje.
http://drgeoffreysherivf.com/potential-downsides-dhea-supplementation-preparing-ivf-take-risk/
Tutaj jest napisane, że o ile trochę testosteronu produkowanego po spożyciu DHEA może dobrze wpływać na jakość komórek jajowych, to zbyt dużo testosteronu ma wręcz przeciwny skutek i powoduje większe ubytki chromosomalne w komórce jajowej. Szczególnie nie jest to polecane dla kobiet starszych, ze słabą rezerwą albo PCOS, które już i tak mają wysoki poziom LH. Nie muszę dodawać, że u mnie DHEA poszło do kosza. Wyniki pierwszego mojego ivf, kiedy nie brałam DHEA, były lepsze niż dwa kolejne podejścia z DHEA. W połączeniu z Menopurem (czyli LH i FSH) efekt jest fatalny. Ja miałam stymulację Menopurem za każdym razem...
It is recognition of the essential/indispensable role that male hormones (mainly testosterone) play in follicle and egg development that prompted the belief that by giving DHEA and boosting ovarian testosterone production might benefit follicle/egg development. This belief was given some credence by an Israeli study that in 2010 reported on improved fertility when a group of infertile women were given the administration of 75mg of oral DHEA for 5 months. However, this study was seriously flawed by the fact that it did not separate out women who had diminished ovarian reserve, older women and those with PCOS, all of whom have increased LH-induced production of testosterone. In fact, we recently completed a study (currently being processed for publication) where we conclusively showed that when follicular fluid testosterone levels exceeded a certain threshold, egg quality was seriously prejudiced as evidenced by a marked increase in the incidence of egg chromosomal defects (aneuploidy).
I jeszcze:
Similarly, the amount/dosage of certain fertility drugs that contain LH/hCG (e.g. Menopur) can have a negative effect on the development of the eggs of older women and those who have DOR and should be limited.I try to avoid using such protocols/regimes (especially) in women with DOR, favoring instead the use of the agonist/antagonist conversion protocol (A/ACP), a modified, long pituitary down-regulation regime, augmented by adding supplementary human growth hormone (HGH). I further recommend that such women be offered access to embryo banking of PGS (next generation gene sequencing/NGS)-selected normal blastocysts, the subsequent selective transfer of which by allowing them to capitalize on whatever residual ovarian reserve and egg quality might still exist and thereby “make hay while the sun still shines” could significantly enhance the opportunity to achieve a viable pregnancy.Magdala lubi tę wiadomość
-
O widzisz, ja tez jakis czas temu zajaralam tym dhea, ale majac jeszcze resztki rozsadku zbadalam sobie poziom tego hormonu I okazalo sie, ze mam ponad norme!
Bralam za to Q10 i D3 przez jakis czas. Nawet pomoglo wywindowac troche Amh.
W Czechach podchodzila Krakowianka z pozytywnym efektem. Na pewno chetnie podzieli sie wiedza.
Anyway.
The City on Thames? Shakespeare's City?Bea77, Znowu.ta.kryska lubią tę wiadomość
Bedzie tak, jak chcesz zeby bylo. -
nick nieaktualnyMagdala wrote:O widzisz, ja tez jakis czas temu zajaralam tym dhea, ale majac jeszcze resztki rozsadku zbadalam sobie poziom tego hormonu I okazalo sie, ze mam ponad norme!
Bralam za to Q10 i D3 przez jakis czas. Nawet pomoglo wywindowac troche Amh.
W Czechach podchodzila Krakowianka z pozytywnym efektem. Na pewno chetnie podzieli sie wiedza.
Anyway.
The City on Thames? Shakespeare's City?
A ja byłam na tyle głupiutka, że dowaliłam sobie maksymalne dawki DHEA po tym jak mi lekarz prowadzący w klinice powiedział, że będzie OK.
Tak, mieszkamy w tym samym mieście
Biorę teraz Ubichinol (czyli Q10 w innej formie), D3, C, kwas foliowy 5mg i royal jelly.
W następnej klinice będę bardziej krytyczna do wszystkiego i zapytam czy Menopur to faktycznie najlepsze wyjście dla mnie.
-
nick nieaktualny
-
Nie wiem, czy Krakowianka udziela sie na tym watku, ale zapytam jej na priv. Mozecie sie zaprzyjaciolkowac i pogadac.
Ps. O kwasie foliowym nawet nie wspominam, bo jak cukierki go lykam.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 listopada 2017, 14:40
Bea77, Znowu.ta.kryska lubią tę wiadomość
Bedzie tak, jak chcesz zeby bylo. -
nick nieaktualnyMagdala wrote:Nie wiem, czy Krakowianka udziela sie na tym watku, ale zapytam jej na priv. Mozecie sie zaprzyjaciolkowac i pogadac.
Ps. O kwasie foliowym nawet nie wspominam, bo jak cukierki go lykam.
Magdala, Dzięki wielkie!
Poszukam jej też. -
Hej Dziewczyny. Dzięki za temat DHEA. Ja się nim suplementuję od jakiegoś miesiąca, bo miałam niskie wartości i lekarz przepisał. Nie zapytałam go, czy na czas stymulacji zostawiać czy odstawiać, ale po Waszych wpisach chyba odstawię. We wtorek mam wizytę, to mogę lekarza zapytać.
Bea, a jeszcze ciągnąc temat adopcji - można w ogóle zdrowe dziecko adoptować z Polski, jak się mieszka zagranicą?Bea77 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyLady In Red wrote:Hej Dziewczyny. Dzięki za temat DHEA. Ja się nim suplementuję od jakiegoś miesiąca, bo miałam niskie wartości i lekarz przepisał. Nie zapytałam go, czy na czas stymulacji zostawiać czy odstawiać, ale po Waszych wpisach chyba odstawię. We wtorek mam wizytę, to mogę lekarza zapytać.
Bea, a jeszcze ciągnąc temat adopcji - można w ogóle zdrowe dziecko adoptować z Polski, jak się mieszka zagranicą?
Można było jakieś 20 lat temu. Teraz nie wiem. Dzieci, które "poszły" wtedy przy mnie do adopcji były całkiem zdrowe. Pierwsza adopcja czterolatka, a druga adopcja braci: 6 i 9 lat o ile dobrze pamiętam. To znaczy czterolatek mógł mieć FAS bo pochodził z rodziny patologicznej. Ale byłam za młoda wtedy żeby te fakty połączyć. Starsze dzieci chyba też z rodziny alkoholowej.
Znalazłam taki artykuł http://krytykapolityczna.pl/kraj/adopcje-zagraniczne-gdzie-tkwi-problem/
Ja krótko współpracowałam z ośrodkiem Barbary Passini.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 listopada 2017, 16:29
-
Alicjaa - moim zdaniem bete robilas za wczesnie, jest nadzieja!
Bea- powodzenia ze stymulka w Czechach! Moze zmiana kraju magicznie podziala na Twoje komorki Ja mysle ze nalezy probowac dopoki ma sie sile (no i kase) , kazdy ma inne zasoby tych sil. Ja osobiscie potrzebuje odpoczynki miedzy procedurami, nie daje rade jedna za druga i mam obawy przed nadmierna stymulacja, zbyt czesta stymulacja. Ale moze bezpodstawne?
Co do tematu problemow z plodnoscia to rzeczywiscie dotyka coraz wiecej ludzi z tego co czytalam, coraz wiecej facetow, i wogole ilosc spermy u zachodnich mezczyzn spada na leb na szyje w ostatnich 30 latach. Co to bedzie za kolejne 30 lat??
Niezapominajka - to kiedy bedziesz podchodzic do transferu mrozakow?
U mnie jednak ostatecznie bylo serduszkowanie, raz jeden przed owulka, na 2 dni przed owulka i tylko tyle, w zwiazku z sytuacja (choroba brata mojego meza, on nadal jest w szpitalu w ciezkim stanie, choc wlasnie dzis zostal przebudzony z farmakologicznej spiaczki) ale nie mam zbyt wielkich nadziei bo wogole nie zauwazylam w tym dniu (co serduszkowalismy) plodnego sluzu. Uzylam w zwiazku z tym zel "Concieve" ale juz po stosunku zauwazylam ze ten zel jest przeterminowany z okolo rok....Nie wiem czy taki zel rzeczywiscie moze sie przeterminowac jakos bardzo ale juz tej tubki nie uzyje...
Bea77 lubi tę wiadomość
Eden, urodzona 26.06.21 , 3270 kg szczescia ❤️
6.2017 Pierwsza IUI *6tc
8. 2017 Druga IUI
1.2018 Pierwsze IVF, ciaza biochemiczna
4. 2018 start druga IVF
8. 2018 Dlugi protokol IVF, ciaza biochemiczna
1. 2019 Kolejna procedura, nowa klinika. Transfer swiezy
2. 2019 Ciaza naturalna, *5tc
9.2019 Transfer Crio, ciaza biochemiczna
9.2020 Ciaza naturalna, naturalny cud
10.2020 siódmy tydzień, jest serduszko ♥️ -
nick nieaktualnyDani wrote:Alicjaa - moim zdaniem bete robilas za wczesnie, jest nadzieja!
Bea- powodzenia ze stymulka w Czechach! Moze zmiana kraju magicznie podziala na Twoje komorki Ja mysle ze nalezy probowac dopoki ma sie sile (no i kase) , kazdy ma inne zasoby tych sil. Ja osobiscie potrzebuje odpoczynki miedzy procedurami, nie daje rade jedna za druga i mam obawy przed nadmierna stymulacja, zbyt czesta stymulacja. Ale moze bezpodstawne?
Zafascynowałam się własnie tematem że zbyt wysoki poziom LH wpływa negatywnie na jakość komórek jajowych. A przecież Menopur to FSH i LH. W Invikcie ciągle byłam na Menopurze. Nie wiem czy oni coś innego też stosują, bo w każdym razie mi przepisywali trzy razy to samo. Zapytam w nowej klinice. Dzięki za kciuki też mam odpoczynek na razie. Chcę mieć spokojne święta i Nowy Rok.
Co do tematu problemow z plodnoscia to rzeczywiscie dotyka coraz wiecej ludzi z tego co czytalam, coraz wiecej facetow, i wogole ilosc spermy u zachodnich mezczyzn spada na leb na szyje w ostatnich 30 latach. Co to bedzie za kolejne 30 lat??
Niezapominajka - to kiedy bedziesz podchodzic do transferu mrozakow?
U mnie jednak ostatecznie bylo serduszkowanie, raz jeden przed owulka, na 2 dni przed owulka i tylko tyle, w zwiazku z sytuacja (choroba brata mojego meza, on nadal jest w szpitalu w ciezkim stanie, choc wlasnie dzis zostal przebudzony z farmakologicznej spiaczki) ale nie mam zbyt wielkich nadziei bo wogole nie zauwazylam w tym dniu (co serduszkowalismy) plodnego sluzu. Uzylam w zwiazku z tym zel "Concieve" ale juz po stosunku zauwazylam ze ten zel jest przeterminowany z okolo rok....Nie wiem czy taki zel rzeczywiscie moze sie przeterminowac jakos bardzo ale juz tej tubki nie uzyje... -
Sluz napewno byl na szyjce, Dani, nie martw sie. Wspolczuje stresu i choroby szwagra.
Ale wg ojca Sroki:
Tragedie, smutki, płacz, żałość, boleści, kataklizmy sprzyjają poczęciu.
oraz
. Wygoda życia u żony utrudnia poczęcie i donoszenie ciąży. Żona przed pożyciem powinna być zmęczona, upracowana, głodna (urządzić pranie, sprzątanie, długą meczącą przechadzkę).
Znowu.ta.kryska, Dani, MoBo lubią tę wiadomość
Bedzie tak, jak chcesz zeby bylo.