Angelius Provita- Katowice
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyAlicja_Slask wrote:Jesteśmy po wizycie.
Wyniki męża ok.
Może lepsze ale na invitro z moich komorek dają nam szanse 10% (amh 0.4).
Lekarz zapytany co powinniśmy zrobić uważa że jeśli nie mamy moralno-etycznych obiekcje to invitro z KD - szanse 70%.
Co sądzicie? Może jestem dziwna ale jakoś nie ma chyba dla mnie znaczenia kogo to będzie komórka bo to będzie moje dziecko...
My bysmy nie mogli. Ani z komorkami dawczyni ani z plemnikami dawcy. Wtedy tylko tradycyjna adopcja. Kazdy z nas jest inny- jesli czujesz ze to "TO", to tylko działac ❤ -
Alicja_Slask wrote:Mąż tym bardziej nie ma obiekcje w tym temacie.
Nie wiem czy jest coś o czym nie myślimy BP dlaczego inne osoby sie na to nie decyduja jeśli skuteczność jest taka duża? -
Alicja_Slask wrote:Ale jakoś wtedy były argumenty tej strony która się nie godzi?
-
nick nieaktualny
-
Ptaszyna wrote:Dla mnie byloby to dziecko obcego mezczyzny. Nie wyobrazam sobie takiej sytuacji. Nie moglabym, po prostu
Sorki ze mecze i wypytuje ale niby dlaczego? Przecież to Ty go nosisz w brzuchu, to Wy go wychowujecie itd. A ten kawałek oocytu to czemu jest tako ważny?didik34 lubi tę wiadomość
-
Alicja_Slask wrote:Ale jakoś wtedy były argumenty tej strony która się nie godzi?
KateHawke, sAnsa_28 lubią tę wiadomość
XII 2017 IMSI => 22 I 2018 CRIO z EG 3-dn. Maluchów 8A i 6B => 8dpt II beta 11; 9dpt 23,4; 11dpt 79; 14dpt 357,2; 16dpt 918,1; 23dpt 8646; 25dpt ❤ ur. 17.10.2018
❄❄
1 VI 2014 Aniołek [*] -
nick nieaktualnyPtaszyna wrote:Dla mnie byloby to dziecko obcego mezczyzny. Nie wyobrazam sobie takiej sytuacji. Nie moglabym, po prostu
Kijuki, NieJa lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAlicja_Slask wrote:Sorki ze mecze i wypytuje ale niby dlaczego? Przecież to Ty go nosisz w brzuchu, to Wy go wychowujecie itd. A ten kawałek oocytu to czemu jest tako ważny?
Zalezy mi na dziecku a nie na byciu w ciazy. Albo nasze albo zupelnie obce- z adopcji -
Zadałam to pytanie lekarzowi dzisiaj. Stwierdził że to nasza decyzja czy powiemy dziecku czy nie. Ale on nie widzi takiej konieczności. I to mogłoby wyjść tylko w jakoś badaniach genetycznych itd.
A takie rzeczy to raczej w filmach.
Naprawdę dużo rozważałam na ten temat i zastanawiam sie dlaczego mi w sumie to nie przeszkadza. Choć w pewnym momencie myślałam o tym co będzie za 20lat. Sam lekarz powiedział że na tym etapie mię ma co gdybać bo sytuację które przytaczam są zbyt ekstremalne. -
nick nieaktualnydidik34 wrote:Wydaje mi się , ze to wszystko zależy od sytuacji w jakiej się znajdujemy. Ja kiedyś, na początku naszych staran bez powodzenia prawie wyśmiałam Panią dr jak wspomniała coś o inseminacji. Wtedy sobie pomyślałam „mój Boże chce mnie zapłodnić jak krowę ?”. Po dwóch nieudanych iui przyszła pora na in vitro. Tu miałam już więcej pokory. Ale kiedyś to było nie do pomyślenia ! I jak myśle o KD to powiem Wam , ze zrobiłabym już chyba wszystko żeby mieć dziecko. Owszem nie jest to łatwe , ale uważam ze powinnismy motywować kobietę do działania:)
Przeciez nie odradzam. Odpowiedzialam tylko, ze ja bym nie mogla -
Ptaszyna wrote:Zalezy mi na dziecku a nie na byciu w ciazy. Albo nasze albo zupelnie obce- z adopcji
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyAlicja_Slask wrote:Ale my już posiadamy córkę. I porostu chce również jej zapewnić na przyszłość jakies wsparcie rodzeństwa itd. Że jak nas zabraknie będa mieć jakieś wsparcie między sobą. Nie patrzę tylko na siebie. I nie wiem skąd pragnienie drugiego dziecka aż tak bardzo że nie chcemy odpuścić.
zadalas pytanie wiec odpowiedzialam.
My czekamy na dziecko z adopcji ale postanowilismy raz sprobowac in vitro. -
nick nieaktualnyAlicja_Slask wrote:Ale my już posiadamy córkę. I porostu chce również jej zapewnić na przyszłość jakies wsparcie rodzeństwa itd. Że jak nas zabraknie będa mieć jakieś wsparcie między sobą. Nie patrzę tylko na siebie. I nie wiem skąd pragnienie drugiego dziecka aż tak bardzo że nie chcemy odpuścić.
-
Erl wrote:Myślę, że argumenty mogą być różne. Na początku mojej procedury wzięłam do ręki książkę "Nie przeproszę że urodziłam" - reportaż o parach/samotnych matkach decydujących się na ivf. Te historie tam opisane są dość jaskrawe, w zasadzie nie ma tam takiej "zwykłej" historii jak większość naszych historii (kto przeczytał ten pewnie wie, co mam na myśli), ale ta lektura zwróciła mi uwagę na jedną kwestię, nad którą wcześniej w ogóle się nie zastanawiałam. Trzeba się liczyć z tym, że w przypadku KD lub nasienia dawcy, dziecko na etapie dorastania i budowania swojej tożsamości, jeśli będzie mieć wiedzę o tym jak zostało poczęte, to tak samo jak dziecko adoptowane może odczuwać potrzebę poznania biologicznego rodzica, tego którego nosi geny. Myślę, że warto mieć świadomość takiej możliwości w przyszłości, że trzeba będzie stawić temu czoła tak jak w przypadku klasycznej adopcji. Bo to jednak jest forma adopcji - miłość matczyna jest autentyczna, nosimy to dziecko pod sercem 9 miesięcy, ale część jego genów jest otrzymana od innej osoby. To nie jest argument przeciw, ale warto o tym pomyśleć - tak jak mówię, zanim przeczytałam w tej książce o tego typu sytuacjach to w ogóle nad tym od tej strony się nie zastanawiałam (może też temu, że u nas nie było potrzeby rozważania takiej opcji). Nawet jeśli się planuje zataić przed dzieckiem w jaki sposób zostało poczęte, to ta niezgodność genetyczna może w którymś momencie na wierzch wypłynąć. Ale zaznaczam, to nie jest argument przeciw tak samo jak to nie jest argument przeciw w przypadku adopcji dziecka, które już jest na świecie.
Wydaje mi się że za kilka lat ogóle o tym nie będziemy pamiętać więc też dziecko skąd mogłoby wpaść na taki pomysł... -
h_anulka wrote:Czy mnie pamięć nie myli że dziś miała być jakaś beta lub tescik?
h_anulka, Erl, KateHawke, njut, Yummymummy lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny