X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Starając się z pomocą medyczną Brak siły do walki....
Odpowiedz

Brak siły do walki....

Oceń ten wątek:
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 5 sierpnia 2022, 10:50

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej. Fajnie się czyta taki wątek. Wkurzają mnie te słodko pierdzące historię o walce o nie poddawaniu się itp
    Tak jakby trzeba się było tylko starać i nie poddawać i jeszcze mieć odpowiednie nastawienie i już.
    My jesteśmy po 1 nieudanej procedurze teraz przed nami druga i potem jak coś to trzecie bo dofinansowanie i potem pewnie osiągnę magiczna 40tke i jakoś nie widzę tego że walczę ciągle walczę.
    Ostatnio przy podpisywaniu dokumentów wkurzyla mnie lekarz. Była to nie moja lekarka prowadząca i mówi nam że optymizm i pozytywne podejście. Mówie jej że może pozytywne podejście to było w pierwszej procedurze jak byliśmy zieloni a teraz to raczej racjonalne podejście.

    Karina89, Krakowska, AgnieszkaH, Kala_ap, Karenka, EmKa, Przytulasek, Ezola lubią tę wiadomość

  • Magda25 Autorytet
    Postów: 371 119

    Wysłany: 5 sierpnia 2022, 15:24

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Karolina9 wrote:
    Cieszę się, że w końcu ktoś napisał, że jest zbyt duże presja na ciągłe starania i próbowanie do skutku bo już tak blisko. I tak jak piszecie każdy ma granice w innym momencie i nie jest gorszy przez to, że nie spróbował kolejnej procedury i innej metody leczenia.

    Widziałam Cię na wątku u dr Laury G.? Leczysz się u niej nadal? Jestem przed pierwsza wizyta. Jakie masz odczucia odnosnie leczenia?

  • Krakowska Autorytet
    Postów: 4709 4368

    Wysłany: 5 sierpnia 2022, 23:39

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    stara Staraczka wrote:
    Hej. Fajnie się czyta taki wątek. Wkurzają mnie te słodko pierdzące historię o walce o nie poddawaniu się itp
    Tak jakby trzeba się było tylko starać i nie poddawać i jeszcze mieć odpowiednie nastawienie i już.
    My jesteśmy po 1 nieudanej procedurze teraz przed nami druga i potem jak coś to trzecie bo dofinansowanie i potem pewnie osiągnę magiczna 40tke i jakoś nie widzę tego że walczę ciągle walczę.
    Ostatnio przy podpisywaniu dokumentów wkurzyla mnie lekarz. Była to nie moja lekarka prowadząca i mówi nam że optymizm i pozytywne podejście. Mówie jej że może pozytywne podejście to było w pierwszej procedurze jak byliśmy zieloni a teraz to raczej racjonalne podejście.

    Ja lekarzowi jednemu powiedziałam, że jak jeszcze raz usłyszę o pozytywnym nastawieniu to sam będzie potrzebował nastawienia. A drugiemu w wiadomości na FB co też o tym smęcił dałam link do jakiś amerykańskich badań na kobietach po INV z których wynikało, że nie ma to żadnego przełożenia na wynik :D

    Jusia 82 lubi tę wiadomość

    Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
    I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
    VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka.
  • Nowa84 Ekspertka
    Postów: 181 120

    Wysłany: 6 sierpnia 2022, 11:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wydaje mi sie ze raz ze reklamujemy pozytywne myslenie jako gwarant sukcesu, a dwa jesli odpowiednio duzo wycierpisz to "zasluzysz" na dziecko.

    Okropne to jest.
    Nie wiem czy to nasza polska? Kobieca mentalnosc czy to uniwersalne przekonania (i to nie tylko invitrowe bo stosowane tez jako remedium na problemy malzenskie, zawodowe, wszelakie)

    Krakowska, Przytulasek lubią tę wiadomość

  • Krakowska Autorytet
    Postów: 4709 4368

    Wysłany: 6 sierpnia 2022, 15:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Nowa84 wrote:
    Wydaje mi sie ze raz ze reklamujemy pozytywne myslenie jako gwarant sukcesu, a dwa jesli odpowiednio duzo wycierpisz to "zasluzysz" na dziecko.

    Okropne to jest.
    Nie wiem czy to nasza polska? Kobieca mentalnosc czy to uniwersalne przekonania (i to nie tylko invitrowe bo stosowane tez jako remedium na problemy malzenskie, zawodowe, wszelakie)

    Tzw. pozytywne myślenie to jest wstrętna, paskudna presja wywierana na kobiety w trakcie trudnej procedury, które mają pełne prawo być zmęczone i bez większej nadziei, a nawet takie negatywne odczucia (np. w przypadku kilku niepowodzeń) są w pełni normalne i naturalne.
    Mi też niektóre osoby (także i z tego forum) chciały wmówić, że nie udało mi się z powodu mojego rzekomo negatywnego nastawienia. Rzekomo - bo w okolicach 40 roku życia założenie, że może się nie udać po wielu próbach i wielokrotnym leczeniu jest zwykłym realizmem. Oczywiście jak ktoś chce może pierdzieć na różowo, byle innym nie narzucał.
    Mnie lekarze chcieli przekonać i mąż, na szczęście trafiłam na wspaniałą psycholog (za darmo) z Fundacji Ernesta. Z dużym szacunkiem dla pacjenta, która wprost powiedziała, że pozytywne nastawienie nie zawsze się sprawdza i w niektórych przypadkach lepsze jest realne. Przed ostatnim transferem (bo wtedy miałam z nią spotkania) zapytała czy chcę jednak zmienić czy wolę pozostać przy swoim i wtedy też będzie mnie wspierać. I czuć było, że jest za moim wyborem i go szanuje.
    Nie umiemy i nie chcemy rozmawiać o porażce ani nawet brać porażki pod uwagę. Jak pytałam grzecznie lekarza bezpośrednio po transferze co mam zrobić jak się znowu nie uda (np. dodatkowe badania, kwestia odstawienia innych leków) opędzał się ode mnie i powiedział, że nawet nie chce o tym rozmawiać.
    I że koniecznie porażka finalnie ma nam dać coś dobrego (np. nie udało się, ale chociaż wzmocniło związek, nie udało się, ale przynajmniej masz satysfakcję że próbowałaś i spokojne sumienie itp.). Otóż nie. Jest też opcja - nie udało się i masz ch... Pod każdym względem.
    In vitro to dla mnie syf i wielka porażka życiowa która nie dała mi żadnego plusa.
    Gdybym wiedziała z góry to bym nie podeszła i za 50000 zł miała spokojne życie, botoks i cycki bym sobie wolała podciągnąć.

    Kala_ap, mlia, ŁAsica lubią tę wiadomość

    Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
    I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
    VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka.
  • Nowa84 Ekspertka
    Postów: 181 120

    Wysłany: 6 sierpnia 2022, 19:04

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tak, dobrze piszesz- czasami kupa jest tylko kupa, nie zadnym darem od losu i nauka.

    Smutne to kurde, ale tak jest.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 sierpnia 2022, 19:20

    Krakowska, Kala_ap, mlia lubią tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 6 sierpnia 2022, 19:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Pozytywne nastawienie .... ja ogólnie jestem z tych co nie wierzą w tego typu rzeczy. Ale przy pierwszy transferze postanowiłam, że zaryzykuje i będę myslec pozytywnie bo przecież podają mi "ladna" blastoxyste , jestem obstawiona lekami , idę na l4 zeby się nie stresować. No idealnie. Tylko, że wielkie NIC z tego bo beta nawet nie drgnęła. A ja dostałam od losu takiego kopa, że długo nie moglam się pozbierać.

    I to moje pozytywne myślenie przyniosło mi więcej problemów niż pożytku.

    Przy kolejnym byłam nieco madrEjsza i nie wmawialam sobie, że napewno się uda . I tą porażkę jakoś łatwiej było mi przełknąć .

    Krakowska, Kala_ap, Ezola lubią tę wiadomość

  • Altair Autorytet
    Postów: 769 797

    Wysłany: 6 sierpnia 2022, 19:36

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja też jestem przeciwniczką tak zwanego pozytywnego nastawienia. Trochę zazdroszczę osobom, które w ten sposób naturalnie podchodzą do życia, bo na pewno im łatwiej, ale nie da się tego wymusić i sztucznie w sobie wzbudzić. Przed każdą procedurą się denerwowałam i niepowodzenie znosiłam bardzo źle, a otoczenie dodatkowo potęgowało moje złe samopoczucie sugerując, że mój stres jest bezpośrednim powodem niepowodzeń i jeśli się przestanę denerwować, to na pewno wszystko się uda. A przecież tak to nie działa, to nie magia.

    Krakowska lubi tę wiadomość

    40 lat, kilka lat starań
    Gyncentrum Ostrawa:
    X 2021 - AZ, CB
    III 2022 - AZ, beta: 8dpt -7,4; 10dpt - 22; 15dpt-279, 17dpt - widoczny pęcherzyk, 21dpt-2594, 26dpt jest <3, badania prenatalne I, II i III trym - ok.
    XI 2022 - Synek już na świecie
  • Ania0692 Autorytet
    Postów: 357 339

    Wysłany: 6 sierpnia 2022, 20:24

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja uważam, że te wszystkie grupy wsparcia czy tutaj, na fb są z jednej strony bardzo pomocne bo czasem dla wielu dziewczyn jedynym miejscem wsparcia, ale z drugiej strony źródłem presji, porównywania sie, i brakuje często takiego realistycznego podejścia, jak trafilam do psychologa to pietwsze pytanie jakie mi zadała było" czy poradzę sobie z ewentualnym kolejnym niepowodzeniem "jakie mam do tego podejście, tak samo na fb, ostatnio dziewczyna napisała, że to czas zakończyć starania ale chciała się czegoś dopytać i ruszyła fala, że nie może sie poddawać, trzeba walczyć, zobaczysz, że sie uda, trzeba być dobrej myśli, mi sie udało dopiero za n-tym razem, kolejna spis badań jakie jeszcze ma zrobić, nie było akceptacji decyzji, że już chce zakończyć, każda z nas ma swoją indywidualną granice, ja też wolałam znać szczera prawdę, że np już nic nie jesteśmy wiecej w stanie zrobić, niż żyć w przeświadczeniu słodzenia, że trzeba myśleć pozytywnie, zobaczysz uda sie.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 sierpnia 2022, 20:26

    Krakowska, Czterdziecha, Jusia 82, Kala_ap lubią tę wiadomość

    oar89jcgjrl99ac5.png
  • Krakowska Autorytet
    Postów: 4709 4368

    Wysłany: 7 sierpnia 2022, 11:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Altair wrote:
    Ja też jestem przeciwniczką tak zwanego pozytywnego nastawienia. Trochę zazdroszczę osobom, które w ten sposób naturalnie podchodzą do życia, bo na pewno im łatwiej, ale nie da się tego wymusić i sztucznie w sobie wzbudzić. Przed każdą procedurą się denerwowałam i niepowodzenie znosiłam bardzo źle, a otoczenie dodatkowo potęgowało moje złe samopoczucie sugerując, że mój stres jest bezpośrednim powodem niepowodzeń i jeśli się przestanę denerwować, to na pewno wszystko się uda. A przecież tak to nie działa, to nie magia.

    Mi zarzucano, że jestem najbardziej pesymistyczną osobą na forum bo mówiłam, że się nie uda (takie miałam przeczucia, ale też wynik bet które na to wskazywały - albo zerowe albo niskie), co wcale nie jest prawdą bo patrzę realistycznie i jestem pogodną osobą. Nawet lekarz powiedział, że bardzo mu się podoba moje podejście i energia. Na osoby które patrzą realistycznie wylewany jest albo hejt albo są przekonywane żeby myślały pozytywnie albo sugerowane jest im, że mają myśleć pozytywnie i wtedy się uda. Jak (przynajmniej w tym wątku) wszystkie wiemy - ciul prawda.
    Ale weźmy jakąś nową, wrażliwszą dziewczynę, która uwierzy w te rozpowszechniane dość często brednie i będzie miała wyrzuty sumienia, że to przez jej myśli nie udał się transfer czy nawet poroniła bo miała słaby czas i miała obawy, negatywne myśli. Ja z tym podejściem walczę bo osoby te nie zdają sobie sprawę, że mogą zrobić więcej złego lub dobrego. I dziwi mnie czasem występująca niezwykła agresja tych od pozytywnego myślenia gdy ktoś myśli inaczej. Na mnie wylał się olbrzymi hejt (co pamiętają może stałe forumki). Czyli - wsparcie tak, ale tylko jak myślisz jak my, ewentualnie jak się jednak Tobie uda to wtedy może nawet wstawimy Cię na pierwszą stronę. Jeśli nie - to do widzenia Gienia :-)

    Czterdziecha, Kala_ap lubią tę wiadomość

    Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
    I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
    VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka.
  • Krakowska Autorytet
    Postów: 4709 4368

    Wysłany: 7 sierpnia 2022, 11:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ania0692 wrote:
    Ja uważam, że te wszystkie grupy wsparcia czy tutaj, na fb są z jednej strony bardzo pomocne bo czasem dla wielu dziewczyn jedynym miejscem wsparcia, ale z drugiej strony źródłem presji, porównywania sie, i brakuje często takiego realistycznego podejścia, jak trafilam do psychologa to pietwsze pytanie jakie mi zadała było" czy poradzę sobie z ewentualnym kolejnym niepowodzeniem "jakie mam do tego podejście, tak samo na fb, ostatnio dziewczyna napisała, że to czas zakończyć starania ale chciała się czegoś dopytać i ruszyła fala, że nie może sie poddawać, trzeba walczyć, zobaczysz, że sie uda, trzeba być dobrej myśli, mi sie udało dopiero za n-tym razem, kolejna spis badań jakie jeszcze ma zrobić, nie było akceptacji decyzji, że już chce zakończyć, każda z nas ma swoją indywidualną granice, ja też wolałam znać szczera prawdę, że np już nic nie jesteśmy wiecej w stanie zrobić, niż żyć w przeświadczeniu słodzenia, że trzeba myśleć pozytywnie, zobaczysz uda sie.

    Jeśli to wątek na FB Paśnika to chyba kojarzę. Wpisałam się i poparło mnie kilka osób, że każda decyzja powinna być szanowana, a jak dziewczyna się rozmyśli, przecież zawsze może wrócić.
    Jednej która ją przekonywała by nie kończyła i dawała jakieś rady kazałam odwrócić sytuację: jakaś kobieta po nieudanych transferach chce spróbować jeszcze raz. A wszyscy ją przekonują, że nie bo to nie ma sensu, bo wiek, bo pieniądze, bo tylu osobom się nie udało i lepiej by już zaprzestała prób i czy to byłoby ok?

    Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
    I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
    VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka.
  • Czterdziecha Przyjaciółka
    Postów: 79 40

    Wysłany: 7 sierpnia 2022, 23:37

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Nowa84 wrote:
    Mi sie wydaje ze bywa rożnie. Prawda jest taka ze nie wsystkim sie uda. A wiedzac to niektore dziewczyny stwierdzaja ze to nie dla nich.

    Widzialam tu juz dzieeczyny ktore po 1 cyklu mowily ze to nie dla nich.
    A widze tez osoby ktore mialy pp 15 transferow.
    Kazdy gdzie indziej ma granice, dla kazdego dziecko znaczy cos innego. A tez im dluzej zyjemy bez dziecka tym chyba bardziej widzimy ze jest to mozliwe :)

    Ja na razie ciagne ten wozek invitrowy.
    Podpisuję się obiema rękami.

    Ja spasowałam po trzech latach. Były dla mnie koszmarem (załamanie nerwowe, psychiatra , terapeuta). a na forum mnie miałam wrażenie nikt nie rozumial. Tu dostajesz przysłowiowe lajki jak piszesz działam dalej, a nie jak piszesz nie mam już siły. Nie wspomnę o "na pewno teraz się uda" . Trzeba mieć świadomość że nie, nie zawsze się uda. Człowiek to nie robot.

    Chciałam jeszcze dodać, że można być szczęśliwym bez dzieci. Chociaż oczywiście to również kwestia indywidualna. Ja jestem ♥️ i życzę wszystkim Wam pogodzenia się z niebyciem mamą, jeśli przyjdzie taki moment. Zaakceptowanie tego trochę trwa, ale warto.

    Jusia 82, Krakowska, Nowa84, Kala_ap, EmKa lubią tę wiadomość

  • Czterdziecha Przyjaciółka
    Postów: 79 40

    Wysłany: 7 sierpnia 2022, 23:44

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Becky123 wrote:

    I to moje pozytywne myślenie przyniosło mi więcej problemów niż pożytku.

    Przy kolejnym byłam nieco madrEjsza i nie wmawialam sobie, że napewno się uda . I tą porażkę jakoś łatwiej było mi przełknąć .

    Dokładnie. Ja spadłam kilka razy z wysokiego konia. Uwierzcie mi że ledwo się pozbierałam.

    Krakowska, Becky123 lubią tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 8 sierpnia 2022, 10:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Powiem Wam, że jakiś czas temu nie dopuszczałam do siebie myśli, że się nie uda. Ale po ponad 2och latach badań, wizyt u lekarza , nieudanych iui i transferach zaczynam układać sobie w głowie, że jednak może byc tak, że będziemy z mężem tylko we dwoje.

    I oczywiście nie jest tak, że się już z tym pogodziłam bo jest mi przykro , że akurat to my mamy taki problem .

    Umówiliśmy się, że jeszcze spróbujemy a jeśli się nie uda to nasza przygoda z invitro i staraniem o dziecko się zakonczy.


    Krakowska, Kala_ap lubią tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 8 sierpnia 2022, 10:24

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Becky123 wrote:
    Powiem Wam, że jakiś czas temu nie dopuszczałam do siebie myśli, że się nie uda. Ale po ponad 2och latach badań, wizyt u lekarza , nieudanych iui i transferach zaczynam układać sobie w głowie, że jednak może byc tak, że będziemy z mężem tylko we dwoje.

    I oczywiście nie jest tak, że się już z tym pogodziłam bo jest mi przykro , że akurat to my mamy taki problem .

    Umówiliśmy się, że jeszcze spróbujemy a jeśli się nie uda to nasza przygoda z invitro i staraniem o dziecko się zakonczy.

    To chyba chodzi o to żeby mieć tego świadomość że może się nie udac. To że próbujesz i robisz co możesz inwestujesz grubą kasę i razem z facetem skupiacie się tylko na tym to może wcale nie wyjść i może byc tak że trzeba będzie znaleźć inną drogę.

    Krakowska lubi tę wiadomość

  • Susannah Autorytet
    Postów: 2425 3907

    Wysłany: 8 sierpnia 2022, 10:38

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja jeszcze dodam, że to właśnie tzw. pozytywne myślenie próbuje przerzucić 100% odpowiedzialności za to co się dzieje na kobietę. I jest bardzo szkodliwe, co mogę Wam powiedzieć przede wszystkim na przykładzie pracy. W mojej pracy był mobbing (taki z góry góry) I mój szef mnie pyta, jak z nim rozmawiałam, że będę się wymiksowywać z tego wszystkiego: "to co, poddajesz się?". A ja mu powiedziałam, że jak mąż bije żonę i ona odchodzi to nie jest poddanie się tylko odwaga. I tak samo jest przy walce z niepłodnością czy samym ivf - w którymś momencie to tak nas "bije" (finansowo czy psychicznie), że trzeba mieć w sobie bardzo dużo odwagi, żeby powiedzieć dość. Pozytywne myślenie nic nie zmieni - mąż będzie bił dalej, choćby nie wiem jak próbować sobie wmówić, że pozytywnym myśleniem możemy cokolwiek zmienić.

    Nowa84, KateM, stara Staraczka, Krakowska, Kluska, Kala_ap, Paulina12345, Nadzieja, EmKa, Przytulasek lubią tę wiadomość

    Diagnoza: ciężki czynnik męski (90% nieruchomych plemników, wysoki stres oksydacyjny, pogarszająca się ilość).

    I procedura: 1 zarodek 4CC, beta 0.

    II procedura:
    I transfer 4aa: poronienie zatrzymane
    II transfer 4aa: jesteśmy razem! 👨‍👩‍👦
    III transfer 4aa: 7dpt: 101, 9dpt: 282

    Czeka na nas ❄
  • KateM Autorytet
    Postów: 5224 7738

    Wysłany: 8 sierpnia 2022, 11:57

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    hej,
    a ja dodam jeszcze, że ostatnio Domitrz na naszym bocianie powiedział, że pacjenci powinni wyznaczyc sobie drogę i na końcu drogi postawić sobie znak STOP i tego sie trzymać, a nie never ending story.
    To jak z graniem na giełdzie i inwestowaniem, stawiasz sobie pułap kiedy wychodzisz i nie ważne co się dzieję, trzymasz sie tego.
    Dzięki temu może jesteśmy w stanie wyjść z choroby trochę wcześniej, niż za późno. Nawet jeśli ta droga nie będzie miała na końcu zakończenia w postaci dziecka, ale plan B lub pogodzenie się z brakiem dzieci, co też zajmie kawał życia.
    Mam nadzieję, że wszystkie odnajdziemy spokój ducha i radość, mimo złych wieści czy planu B.

    Krakowska, Kala_ap lubią tę wiadomość

    kirAA, allo-mlr 0, morfo 0%,2%, Fragmentacja DNA - 28%,ŻPN II st
    Kariotyp❗️BT (11;22)
    03.2022 I IVF - Artemida Białystok
    09.03 punkcja ❄️❄️08.04 transfer 1AA ❄️ 10dpt < 1.1 05.05 transfer 3AA ❄️ 6-6,8-11,10-5 cb💔🖤
    06.2022 II IVF długi protokół
    04.07 punkcja❄️❄️❄️❄️ 08.09 transfer 1BB, accofil + acard 14.09 6dpt <0.2 🖤09.10 transfer 4AA accofil+acard 4dpt - 3,7 6dpt-8,2 8dpt - 4.6 💔🖤
    09.11 transfer 4AA 6-3.5,8-17,9-25,10-27,12-18💔🖤
    14.12 transfer 3AB 5 -13,7 - 27.1 💔🖤
    16.01.2023 - Invimed Wrocław - start
    13.02 punkcja
    8❄️ zbadanych 2❄️BT
    19.04 - 7 transfer 4AA
    4dpt 9, 7dpt 45,10dpt 243, 13dpt 810, 15dpt 1872, 17dpt 3401, 27dpt usg + wlew ivig
    21w3 440g chłopaka 🐥
    28w5 1438g chłopaka🐥
    35w3 2700g chłopaka 🐣
    age.png
  • Krakowska Autorytet
    Postów: 4709 4368

    Wysłany: 8 sierpnia 2022, 18:09

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    stara Staraczka wrote:
    To chyba chodzi o to żeby mieć tego świadomość że może się nie udac. To że próbujesz i robisz co możesz inwestujesz grubą kasę i razem z facetem skupiacie się tylko na tym to może wcale nie wyjść i może byc tak że trzeba będzie znaleźć inną drogę.

    Dokładnie. Ja lekarzowi, który usiłował mnie namówić na immunoglobuliny (już po rozpoznaniu przeze mnie rynku ile to kosztuje) napisałam, że smutno może jest nie mieć dziecka, ale jeszcze smutniej i nie mieć dziecka i nie mieć do tego jeszcze kasy. I podałam przykład kogoś z forum (innego) gdzie poszło 100 000 zł, a dziecka nadal nie ma. Mnie na to nie stać. I o tym też się nie mówi. Że kogoś może stać (z trudem lub nie) na podstawową, że tak powiem procedurę, ale na nic więcej ponadto. Nie wszyscy mają rodziców, którzy pomogą, nie wszyscy mają możliwości z banku (ja mam do spłaty 3x kredyty plus rodzinną pożyczkę i już więcej od nikogo nie wyduszę), nie wszyscy mają działkę do opylenia w razie czego czy dodatkowe mieszkanie. Nie wszystkich stać by mieć kolejny kredyt. No i jakoś łatwiej spłacać kredyt jak już jest efekt, gorzej jak efektu nie ma. I jak ktoś napisał: bierzesz kredyt na samochód, ale przynajmniej masz samochód, na mieszkanie - masz mieszkanie, a tu nie ma żadnej gwarancji.
    Może jestem material girl, ale mnie boli wydanie 50 tys całkiem w błoto bo to dla mnie duża kwota.

    Kala_ap, Nowa84, EmKa, ŁAsica lubią tę wiadomość

    Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
    I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
    VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka.
  • Asia2000 Autorytet
    Postów: 682 478

    Wysłany: 10 sierpnia 2022, 13:58

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Powiem tak; ile ludzi tyle rożnych podejść do tematu. Jeden woli pozytywne nastawienie inny pozytywne zaskoczenie. Fakt in vitro bardzo szybko uczy pokory. Ja sama myślałam ze pyk i juz. Wzielam opcje all inclusive jak przy wyborze wakacji ,myśląc ze biorąc najbogatszy pakiet gwarantuje sobie sukces calej misji. Dodatkowo wcześniej lekarze mamili mnie tym ze sukces gwarantowany(i tu uwazam ze lekaz powinien być dyplomatyczny nie pozbawiajac szans ale te nie obiecywać gruszek na wierzbie).No niestety wzielam all inclusive ale wakacje sie nie powiodly. Co lepsza lekarz stwierdzil ze tylko adopcja zarodka. Raptem chwile wczesniej sugerowali inseminacje-jak dla mnei zwykle naciagactwo bo co sie zmienilo przez miesiac. Jestem fighterem, z natury w kazdej materii. Wiem ze to zle podjescie, bo szybko popadama w nalogi i takim nalogiem przez pewien czas stalo sie in vitro. Z kazda procedura czulam ze musze jeszcze raz sprobowac zeby moze cos zmodyfikowac. Nie patzalam na koszty, bylam omamiona. Przezylam bardzo pierwsza procedure zakonczona klapa z diagnoza :dawstwo. Ale taka jestem ze pozniej mnie ta diagnoza to wkur... i wtedy z zielonej osoby w tym temacie stawalam sie ekspertem. In vitro to niestety nie matematyka i zmienne za kazdym razem inne, nie da sie odtworzyc tego samego cuklu, zarodkow itd. Tym bardziej czlowiek czuje sie bezbronny, slaby.Przez czas walki uslyszlaam wszystko od tego ze jestem poor responder, mam wodniaki, bakterie,itd....(nieczego nie mialam!),- i tu ogromny zal do lekarz jak moga diagnozowac cos czego nie ma , w innej pracy juz by jej nie mieli. To co mnie najvardziej wkurzalo to podejscie lekarzy typu;"nastepnym razem ",- ten komenatzr, A skad taki lekarz wie ze mam srdoki, sily na nastepny raz... a pzeciez zarodek ktory transferowal to byl czlowiek... a komorka ktora chodowal i pobieral byla na wage zlota(doslownie)... a on mi mowi ze nastepnym razem:(. Wiekszosc z lekarzy rozpalala we mnie chec kolejnej proby, kusila...a nic nie zrobili w tej toczacej sie akurat. Musialam wiele rzeczy robic sama, sprawdzalam i monitorowalam,zapobiegalam sama kolejnej porazce a przeciez ja nie musialam sie na tym znac. Juz nawet zartowalam ze moglabym prowadzic cala stymulacje, nawet na YT pointsruowalam sie jak robi sie pick up(obsluga urzadzenia). U jednego lekarza spawdzalam postepowanie drugiego. To bylo nienormalne. To oni powinni mi zapewnic komfort i poczucie tego ze walcza ze mna tak samo mocno, ale nie tylko slowem...i glupio to zabrzmi ale im bardziej oni byli taśmowi tym bardzie ja parlam dalej chca udowodnić im ze sa w błędzie. Kolejne poronienia traktowałam jak kolejny etap do "celu", nikt ze mna nie przeszedł przezto a przeciec to traumatyczne przezycie(jak przystanelam i wracam do tamtych chwil to sama siebie nie poznaje z tamtych dni, jak robot)...nikt nie przeszedl ze mna tez pzez temat badania pgd ani nikt nigdy nie wyjasnil mi skad puste jajo pzy przebadanym zarodku...itd. Chyba najlepiej wspominam lekarza typ naukowca, na zimno przestawial fakty(mi akuat to pasowalo)medyczne analizy z calego swiata(zapunktowal tym u mnie) i jakos tak przy nim juz mi sie nie chcialo nic zmieniac, odpuscilam. Byla tez lekarka ktora podalabym do sadu bo traktowala mnie jak zwierze labolatoryjne, bylam chodzacym hormonem w ilosci podawanje jak to skomentowal jej kolega po fachu z tej samej kliniki:jak cukierki(to tez nie bylo profesjonalne z jego strony).... wszystko co robila robila na slepo...a afekt byl tak marny ze kazdy sie dziwil ze tak to wychodzilo.. chciala zrobic transfer przy ostrym zapaleniu (wyladowalam na sor)do ktorego sama doprowadzila, bakteria szpitalna...itd.itd...bylam jedynie statystyka w jej czerwonym zeszycie.Jeny ale sie rozpisalam....takze podsumowujac kazdy ma swoj wlasny sposob dzialania, ja obralam taki. Wiem ze pisze jako osoba ktore sie udalo i wierzcie mi ze przy udanym transfezre z mega slabym zarodkiem pomyslalam jedynie to sie kur...nie uda (oryginalne brzmienie)skoro z super zarodkami wyszlo jak wyszlo wiec nawet na siebie nie uwazalam a jak beta rosla ja nie wierzylam i jechalam z planem znalazlam nowa prace, upatrzylam psiaka,planowalam normalne wakacje. I nie ze tak jest zawsze bo kiedy wrocilam po drugi zarodek ze szczesliwego rozdania w dokladnie takim schemacie juz nie poszlo tak samo, mimo ze sobie mowilam ze mam wylane bo juz mam dziecko.Tego nie da sie tak sobie powiedziec bo wrecz wtedy czlowiek sie nakreca a samgo siebi si nie oszuka. Fakt ze odpuscilam obserwacji dzialan lekarza ktory robil transfer i pominal fakt niskiego proga i spadajacego na gwalt estradiolu...spowodowal ze sie pojawily znow wyrzuty sumienia, ze moze jakbym dopilnowala...no i co robie dalej?kolejne podejscie w mysl:teraz dopiluje lekarza i sie uda...i co? dupa...nalog sie wlacza...oszukuje sama siebie. Wytlumaczenie dla siebie samej:nie udalo sie bo to nie ta klinika...ide wiec tam gdzie wszyscy z forum pisza ze sa cudotworcy...i co? dupa, efekt najgorszy ze wszystkich...nalog wciaga dalej;no dobra jeszcze ten ostatni raz, ale gdzie indziej bo tam to sie nie liczy...nastepnym razem wygram. I co?:) organizm sie buntuje, druga polowka ma dosc juz tych pokoi oddawania mate rialu...i to dzieki rozmowie z moja polowa podjelam decyzje z koniec. Wino i kominek, spalilam wszystkie slady walki, cala dokumentacje medyczna. Ustawilam cele i (niestety)wykonałam je tak szybko ze sama bylam w szoku. Mysli powrocily. No moze jeszcze raz, potajmnei przed polowka jakbym wiedziala ze zle robie,ze nie tedy droga sprawdzalam czy sa jeszcze jakies inne metody,kliniki...na szczescie wlaczyl sie rozsadaek;docen to co masz, ciesz sie. Trwam w tym. Na cud nie licze choc przez chwile uwierzylam ze moze sie ydac( naiwnosc wrocila) bo nie ukrywam tez ze sie naczytalam na forum ze jak sie bylo w ciazy to organizm juz pamieta. MOj sie zbuntowal chyba za te wszystkie zdzgania w brzuch:) , nadwage od sterydow, walke z jego immunologia, wlewy we wszystkie otwory ciala i wiadra viagry:). Ja tez mam tak zcyiu ze zawsze namecze sie sie w temacie(moze dlatego jestem typem walczacym) mi za pierwszym razem nic sie nie udaje(w tym transfer).

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 sierpnia 2022, 21:37

    Kala_ap, Kluska, KateM, Virginia, EmKa, ŁAsica lubią tę wiadomość

    age.png
  • Kala_ap Przyjaciółka
    Postów: 80 32

    Wysłany: 10 sierpnia 2022, 20:42

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wow, Asia2000 szacun za ten post!
    Jestem w szoku, bo naprawdę zrozumiałam, że to może uzależnić... muszę sobie to przemyśleć i też wyznaczyć koniec, żeby nie sfiksować...

    Krakowska, Asia2000, Virginia lubią tę wiadomość

1 2 3 4 5 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Poronienie - stres, obniżony nastrój i depresja po poronieniu.

Poronienie - bolesna strata, często przeżywana w ukryciu, samotności, niezaopiekowana i nienazwana. Dlaczego jest taka trudna? Czy kobieta, która straciła swoje dziecko jeszcze przed przyjściem jego na świat, ma prawo do żałoby? W jaki sposób sobie z nią poradzić? Jak przetrwać? Co zrobić, kiedy pojawi się depresja po poronieniu? Dowiedz się dlaczego warto pozwolić sobie na przeżycie żałoby i gdzie szukać pomocy. 

CZYTAJ WIĘCEJ

Inseminacja (IUI) koszt i wskazania. Jaka jest skuteczność inseminacji?

Inseminacja domaciczna jest zabiegiem mającym na celu, ułatwienie zapłodnienia, poprzez skrócenie drogi, jaką mają do pokonania plemniki do komórki jajowej. Czy warto ją wykonać, jaki jest koszt i przy jakich schorzeniach odnotowuje się najlepsze rezultaty? Przeczytaj również jakie badania należy wykonać przed inseminacją i jak się do niej przygotować. 

CZYTAJ WIĘCEJ

4 składniki diety wspierające owulację!

Problemy z owulacją są bardzo częstą przyczyną trudności z zajściem w ciążę. Dowiedz się, jak za pomocą diety możesz wesprzeć jajeczkowanie! Poznaj, które składniki diety mogą pozytywnie wpływać na owulację, a które mogą przyczyniać się do niepłodności owulacyjnej. Poznaj propozycje propłodnościowych posiłków od Ani i Zosi z Akademii Płodności! 

CZYTAJ WIĘCEJ