CLO
-
WIADOMOŚĆ
-
Misia 69 wrote:Dziewczyny beta w piątek 95,5 dziś 465,2.
Hmm nie za dużo? Kwestia 72h
Nie za dużo bardzo ładny przyrost
na początku rośnie szybko później ciut zwalnia... Chociaż to sprawa indywidualna i w kazdej ciąży przyrosty są inne ... Gdzieś czytałam że większe przyrosty są przy dziewczynkach
Misia 69 lubi tę wiadomość
Mutacja MTHFR c677t, mutacja PAI -1 4g PCOS hiperprolaktynemia z mikrogruczolakiem, Ana1Ana 2 +
Lipiec 2016/ 11dpo beta 23,12/ 13dpo beta 100,90/ 15dpo 407,5/ 18dpo beta 1797/ 19dpo jest pęcherzyk 3 mm/16.08 jest serduszko moje małe :*
-
ALe przynajmniej problem nie leży po dwóch stronach, łatwiej wyleczyć jedną niż dwie osoby - są tego plusy i minusy.MonaLiza wrote:Mąż zadzwonił do lekarza w sprawie wyników nasienia. Ma wyniki do odebrania. Wszystko w normie. I się rozryczałam, że to wszystko teraz tylko moja wina i jestem do dupy ;(
Ja jak zobaczyłam że wyniki męża są nie tak to się poryczałam że znów pod górę...
Wcale nie jesteś do dupy, mamy po prostu trudniej niż zdrowe kobiety, ale właśnie jesteśmy twarde babki, nic nas nie zabije! W kupie siła!
Starania od X 2015 - PCOS, IO, Niedoczynność tarczycy
16.01 - sonohsg 16.05 - laparoskopia - jajowody udrożnione

-
A ja dziś jadę na monitoring, 9dc i dostanę pregnyl. Ciekawe jak moje endo bo w zeszłym cyklu było słabiutkie.
Ale i tak wiem, że ten, 13 cykl jest w plecy z racji nasienia. Dopiero dziś lekarz mi powie co ma mąż brać. Więc ja już przymierzam się do 14 cyklu ;(
A dopiero 9 dc...Starania od X 2015 - PCOS, IO, Niedoczynność tarczycy
16.01 - sonohsg 16.05 - laparoskopia - jajowody udrożnione

-
Właśnie dlatego ryczę jeszcze bardziej, że powinnam się cieszyć a nie ryczeć, że to ja sama jestem winna. Ale tak właśnie się czuję. I wcale się nie czuje silna, tylko mam ochotę to wszystko rzucić, wziąć rozwód, dać mężowi i sobie spokój, wyjechać gdzieś. Łatwiej by mi było wiedząc, że to nie moja wina, ale moja i tylko moja. I cały organizm muszę sterować by być normalną ;(Lonia1990 wrote:ALe przynajmniej problem nie leży po dwóch stronach, łatwiej wyleczyć jedną niż dwie osoby - są tego plusy i minusy.
Ja jak zobaczyłam że wyniki męża są nie tak to się poryczałam że znów pod górę...
Wcale nie jesteś do dupy, mamy po prostu trudniej niż zdrowe kobiety, ale właśnie jesteśmy twarde babki, nic nas nie zabije! W kupie siła!

-
Misia 69 wrote:Dziewczyny beta w piątek 95,5 dziś 465,2.
Hmm nie za dużo? Kwestia 72h
Pięknie rośnie, nie za dużo
ja na początku też miałam duże przyrosty, nawet się zastanawiałam czy bliźniaków nie ma 
Gratuluję!
Misia 69 lubi tę wiadomość
03.04.15 [*] 4tc; 21.08.15 [*] 9tc.
PCO , mutacja genu MTHFR C677T heterozygta -
nick nieaktualnyMonaLiza ale to niczyja wina. U mnie jest podobnie, maz ok a ja mam problemy z owulacją. Ciesze sie, ze tylko 1 nas ma problem bo tak jak pisza dziewczyny łatwiej skupić sie na leczeniu 1 osoby. Moj mąż bardzo mnie wspiera i caly czas powtarza ze to tylko kwestia czasu az dzidzius sie pojawiMonaLiza wrote:Właśnie dlatego ryczę jeszcze bardziej, że powinnam się cieszyć a nie ryczeć, że to ja sama jestem winna. Ale tak właśnie się czuję. I wcale się nie czuje silna, tylko mam ochotę to wszystko rzucić, wziąć rozwód, dać mężowi i sobie spokój, wyjechać gdzieś. Łatwiej by mi było wiedząc, że to nie moja wina, ale moja i tylko moja. I cały organizm muszę sterować by być normalną ;(
ja tez mam dzis dola przez @ ale muszę sie trzymać bo takie jest życie... Ale walczyć trzeba a nie poddawac się
-
To 188 proc jest bardzo dobrze,mnie też na początku rosło na łeb na szyję, poctem kolo 8 tygodniach przy wartościach kilkadziesiąt tys.zaczęło zwalniaćMisia 69 wrote:Dziewczyny beta w piątek 95,5 dziś 465,2.
Hmm nie za dużo? Kwestia 72h -
nick nieaktualnyKochana nie jesteś niedorobiona, masz problemy zdrowotne, do tego ciągle się stresujesz. Tu wiekszosc z nas tez caly czas myśli tylko o dziecku i tez kazde niepowodzenie przeżywa. Ale jak widzisz po forumnie nie jestes sama, jest nas bardzo duzo.MonaLiza wrote:Nie mogę się uspokoić. Na moje szczęście/nieszczęście pracuję w domu i mogę się zanosić godzinami. Wmawiam sobie głupoty, że w każdym calu jestem niedorobiona, a te wyniki co przyjdą w tym tygodniu to chyba mnie dobiją.
-
A jakie masz wyniki?MonaLiza wrote:Nie mogę się uspokoić. Na moje szczęście/nieszczęście pracuję w domu i mogę się zanosić godzinami. Wmawiam sobie głupoty, że w każdym calu jestem niedorobiona, a te wyniki co przyjdą w tym tygodniu to chyba mnie dobiją.
Jeśli Ty jesteś 'niedorobiona' to w takim razie i my również. Nie jesteś jednym jedynym osobnikiem zmierzającym się z niepłodnością, nas jest mnóstwo...
Każda na swój sposób jest inna, każda przechodzi chwile załamania.
Ja widząc wyniki nasienia zaczęłam wyć w pracy, że znów pod górę, kolejny ciężar na barki... Oczywiście najgorsze przed oczami, że teraz to już nie ma szans na nic... Ale znów się pozbierałam !Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 września 2016, 10:42
Olciaaa lubi tę wiadomość
Starania od X 2015 - PCOS, IO, Niedoczynność tarczycy
16.01 - sonohsg 16.05 - laparoskopia - jajowody udrożnione

-
A ze wszystkim po kolei mam problemy. Hashimoto, PCO, insulinooporoność, niedoczynność tarczycy ( unormowana obecnie ), przeciwciała przeciwjądrowe słabo dodatnie, jeszcze czekam na wyniki mutacji genetycznych.Lonia1990 wrote:A jakie masz wyniki?
Jeśli Ty jesteś 'niedorobiona' to w takim razie i my również. Nie jesteś jednym jedynym osobnikiem zmierzającym się z niepłodnością, nas jest mnóstwo...
Każda na swój sposób jest inna, każda przechodzi chwile załamania.
Ja widząc wyniki nasienia zaczęłam wyć w pracy, że znów pod górę, kolejny ciężar na barki... Oczywiście najgorsze przed oczami, że teraz to już nie ma szans na nic... Ale znów się pozbierałam !
Po prostu pojechałam w dół po całości i sama siebie zdołowałam tymi tekstami, że jestem niedorobiona, nienormalna, jeszcze przez to, że tak ryczę zamiast sie cieszyć, że z męzem dobrze. Sama siebie zamiast wspierać to dołuję.
-
nick nieaktualnyKazda z nas ma gorsze momenty ale musimy byc silne dla naszych przyszłych dzieci. Z tego co piszesz mąż jest dla Ciebie wsparciem a to bardzo wazne. Coraz wiecej osób ma problemy z płodnościa, takie czasy. Ale ja caly czas sobie wmawiam ze musze być silna.MonaLiza wrote:A ze wszystkim po kolei mam problemy. Hashimoto, PCO, insulinooporoność, niedoczynność tarczycy ( unormowana obecnie ), przeciwciała przeciwjądrowe słabo dodatnie, jeszcze czekam na wyniki mutacji genetycznych.
Po prostu pojechałam w dół po całości i sama siebie zdołowałam tymi tekstami, że jestem niedorobiona, nienormalna, jeszcze przez to, że tak ryczę zamiast sie cieszyć, że z męzem dobrze. Sama siebie zamiast wspierać to dołuję.
Wiecie co przyznam się Wam do czegos - prawko zdalam za 9 razem
tez myslalam ze się nie uda nigdy
choc jakas ulomna do konca nie jestem
czasami pewne rzeczy dluzej trwaja, i moj maz sie śmieje ze z ciążą bedzie jak z tym prawkiem. Ze kiedys sie uda
cookiemonster, Parsleyek lubią tę wiadomość
-
Roma, nie ma dramatu, ja słyszałam o kilku szkołach - wg jednej każdy wynik powyżej 1 to insulinooporność, według innej dopiero powyżej 2. Na quicki raczej nie zwraca się uwagi. Dobrze jest jak insulina jest poniżej 10. Co do estradiolu nie wypowiem się - miałam robiony raz w 3dc,roma wrote:A ja mam wyniki glukozy i insuliny na czczo:
- glukoza 81.35 mg/dl (norma 70 - 99)
- insulina 6.8 µIU/ml norma(2.6 - 24.9)
Niby norma, ale policzyłam wskaźniki HOMA-IR (1.37) i QUICKI (0.29) i znalazłam takie info:
Wskaźnik HOMA-IR (Homeostasis Model Assessment).
Umożliwia on ocenę wskaźnika R w warunkach podstawowych.
Wartość R > 0,91 ± 0,38 wskazuje na
insulinooporność
Wskaźnik QUICKI (Quantitative Insulin Sensitivity
Check Index).
O insulinooporności świadczy wartość < 0,34
No i wygląda na to, że mimo wyników w normie muszę zrobić tą krzywą cukrową i insulinową...
A z rozpędu zrobiłam też w piątek estradiol i wyszedł 233.70
norma:
faza folikularna 21 - 251 pg/ml
środek cyklu 38 - 649 pg/ml
faza lutealna 21 - 312 pg/ml
po menopauzie 10 - 28 pg/ml
Potem dopiero pomyślałam zdroworozsądkowo, że pojedyncze badani w dniach tuż przed owulacją nic mi nie powie i pewnie wyrzuciłam pieniądze w błoto... Myślicie, że z tego wyniku można coś wywnioskować? Nigdy nie robiła tego badania. -
Mona, będzie dobrze. Zrób dla siebie coś miłego dziś - kup sobie pachnący kosmetyk, ulubioną gazetę, idź na kawę do kawiarni, zobacz jakiś serial. Małe rzeczy mają dużą moc.MonaLiza wrote:A ze wszystkim po kolei mam problemy. Hashimoto, PCO, insulinooporoność, niedoczynność tarczycy ( unormowana obecnie ), przeciwciała przeciwjądrowe słabo dodatnie, jeszcze czekam na wyniki mutacji genetycznych.
Po prostu pojechałam w dół po całości i sama siebie zdołowałam tymi tekstami, że jestem niedorobiona, nienormalna, jeszcze przez to, że tak ryczę zamiast sie cieszyć, że z męzem dobrze. Sama siebie zamiast wspierać to dołuję.
Olciaaa, MonaLiza lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa np mam problemy ze sluzem plodnym, mam bardzo małą ilość. U mnie dni plodne potwierdza tylko usg wiec minimum 2 razy w miesiacu muszę leciec do gina.cookiemonster wrote:Moje Drogie, mam pytanie, już chyba było, ale trudno, zdubluję się:
kiedy kończy się śluz płodny? W dniu owulki czy dzień po?
Albo inaczej jak już śluzu płodnego nie ma = dni płodne sa over? -
Na śluz polecam olej z wiesiolkaOlciaaa wrote:Ja np mam problemy ze sluzem plodnym, mam bardzo małą ilość. U mnie dni plodne potwierdza tylko usg wiec minimum 2 razy w miesiacu muszę leciec do gina.








