In vitro start styczeń 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
MagNolia55 wrote:Naprawdę, podziwiam Was dziewczyny, że tak dzielnie znosicie tak odległe dojazdy,
my mamy raptem 1,5 h a i tak jest to bardzo uciążliwe.
W pracy naszczęscie ostatnio omijam zwolnienia...bo u mnie przyznam z tym b. ciężko
Nie mogę pozwolić sobie na zbyt częste wolne. Wizyty staram się umawiać w godzinach popołudniowych, jeśli podglądy to lekarz jest elastyczny i bada mnie w innych miejscach, również w godzinach popołudniowych...A ostatnie dwie punkcje miałam w dniach wolnych od pracy Dwa lata temu brałam tylko 2 pojedyncze dni na IUI oraz zabieg usuniecie żpw - wtedy mówiłam, że mam wizytę u lekarza.
Ja na czas stymulacji (od 6dc do punkcji muszę zostać w W-wie). Mam do nOvum jakieś 300km. Dojazdy co drugi dzień byłyby zbyt męczące, zwłaszcza, że musiałabym wyjeżdżać bardzo wcześnie. Najpierw pobranie krwi na hormony, potem 1,5 godziny czekania na wyniki, potem USG. W trakcie pierwszego podejścia pod koniec stymulacji ciężko mi było w poczekalni siedzieć, tak dokuczały mi jajniki, a gdzie jeszcze dojeżdżać w tą i z powrotem. Więc ja na samą stymulację biorę tydzień wolnego. -
Zizu87 wrote:Ja na L4 miałam chyba tylko przychodnia lekarska nOvum, tak jak mają w pieczątce. Ale co to zmienia? Dla ciekawskich wystarczy Internet i już wszystko wiadomo.
Ja Wam powiem, że o naszych kłopotach wie wiele osób. Rodzice, rodzeństwo, przyjaciele. W pracy u męża szef i najbliżsi współpracownicy, u mnie prawie wszyscy. I mówimy o tym otwarcie. Niepłodność to choroba, dotycząca co prawda kwesti intymnych, ale nie widzę potrzeby żeby się z tym kryć i kombinować jak ukryć kolejną wizytę w Klinice.
Wiecie co się okazało jak przestaliśmy to ukrywać? Okazało się że tylko u mnie w pracy jest 5 osób borykających się z podobnymi problemami. Kolega sam zaczął pytać bo zaczynają swoją drogę z in vitro i szukał kogoś kto doradzi, podpowie.
Dla mnie takie otwarte podejście jest dużo łatwiejsze. Dzięki temu wiele osób rozumie czemu znowu gdzieś nie możemy wyjść, czemu chodzę smutna czy zdenerwowana.
Wiem, że mam ogromne szczęście, że otaczają mnie wyrozumiali ludzie. Czasem ktoś powie coś nie tak, standardowo: "zawsze możecie zaadoptować, wyluzujcie", ale ta są wyjątki. Reszta nas wspiera i kibicuje
Nie znają szczegółow bo to małe miasto itp.kazdy ma swoje podejscie .Mi też by było zdecydowanie łatwiej jak bym mogła z kimś otwarcie o tym porozmawiać niestety nie mam z kim .Wiekszość ma dzieci za pierwszym podejsciem wiec nie zrozumięja nigdy przez co przechodza osoby takie jak my.
Kasa kasa ale ile nas to wszystko kosztuje zdrowia,nerwów.My leczymy się od 2 lat staramy od 4 najpierw narzeczony sie leczył (bo może sie uda jak pobierze leki).potem 4 iui (ile to wizyt , monitorow,badań)teraz in vitro kazdemu się wydaje ze zaplacisz i masz aaa ile to nerwów kosztuje to tylko my wiemy.Ja wciąż nie mogę się pogodzić ze innym macierzyństwo tak łatwo przychodzi...
-
MagNolia55 wrote:...
wieści od lekarza - tylko 7 dojrzałych komórek... ( z 17 pobranych )
no rzesz...!
czyli jest to, czego się obawiałam
cały czas brzuch mnie boli i ryczeć mi się chce z nerwów...
Mamy narazie 4 zarodki...
Lekarz nie bardzo zadowolony z wyniku...
o mnie lepiej nie mówić...
MagNolia- ale to chyba nie jest tak źle.... nie za bardzo się znam, więc możesz jakoś uzasadnić swoje niezadowolenie żeby mi rozjaśnić ?
na razie 4 zarodki, ale jest jeszcze szansa na 3, prawda ?
a 17 pobranych komórek, to chyba dużo ? -
nick nieaktualny
-
Ja dopiero jestem na początku drogi in vitro. Mam nadzieję że uda się szybko. Na razie nie biorę L4 tylko urlop. Ale jak was czytam dziewczyny, zwłaszcza te, które starają się od dłuższego czasu, to bardzo podziwiam jak dajecie sobię radę ze wszystkim. Zwłaszcza stresem i właśnie pracą.
Podobnie jak niektóre z Was mam również odczucie, że ludzie generalnie nie mają złego podejścia do tematu in vitro. Mam w otoczeniu bliskim dwie pary, które zdecydowały się na to i mają dzieciaczki. I nie spotkałam się z niewłaściwymi komentarzami. Wręcz przeciwnie. Wiadomo, że zawsze znajdzie się jakiś tępy umysł, któremu się w głowie nie mieści coś takiego, ale zdecydowanie więcej ludzi popiera.
Jeśli chodzi o grupę krwi, to my z mężem też musieliśmy dostarczyć. To chyba zwykły obowiązek. Nie ma większego znaczenia. Takie standardy. -
Onia wrote:MagNolia- ale to chyba nie jest tak źle.... nie za bardzo się znam, więc możesz jakoś uzasadnić swoje niezadowolenie żeby mi rozjaśnić ?
na razie 4 zarodki, ale jest jeszcze szansa na 3, prawda ?
a 17 pobranych komórek, to chyba dużo ?
Onia, kochana...17 pobranych tylko 7 było dobrych, tzn. w pełni dojrzałych żeby mogły się zapłodnić. I z tych 7 zapłodniły się tylko 4 i w dodatku nie wiadomo, co dalej będzie...bo ostatnio wszystkie zarodki - a mielismy tylko 2 przestały się rozwijać -
MagNolia55 wrote:...
wieści od lekarza - tylko 7 dojrzałych komórek... ( z 17 pobranych )
no rzesz...!
czyli jest to, czego się obawiałam
cały czas brzuch mnie boli i ryczeć mi się chce z nerwów...
Mamy narazie 4 zarodki...
Lekarz nie bardzo zadowolony z wyniku...
o mnie lepiej nie mówić...
Jedyne co możesz zrobić to czekać... Nie będę pisała żebyś się nie stresowała bo to jest chyba niemożliwe. Dla mnie to był najtrudniejszy moment w całej procedurze...
Pomyśl to nie tylko a AŻ 4 zarodki. Trzeba wierzyć, że dadzą radę.
Trzymam mocno kciuki! Kiedy kolejne informacje o stanie zarodków? -
MagNolia55 wrote:Onia, kochana...17 pobranych tylko 7 było dobrych, tzn. w pełni dojrzałych żeby mogły się zapłodnić. I z tych 7 zapłodniły się tylko 4 i w dodatku nie wiadomo, co dalej będzie...bo ostatnio wszystkie zarodki - a mielismy tylko 2 przestały się rozwijać
rozumiem....
ale nie przejmuj się teraz jest więcej niż ostatnio, musi być dobrze i choć by się 2 rozwinąć miały , to niech to zrobią pięknie trzymam kciuki. Trzymaj się zasady, że ważniejsza jakość a nie ilość, a najważniejsze to nie stresuj się, że jest ich mniej niż się spodziewałaś !
Stres wszystkim nam działa na niekorzyść -
Zizu87 wrote:Jedyne co możesz zrobić to czekać... Nie będę pisała żebyś się nie stresowała bo to jest chyba niemożliwe. Dla mnie to był najtrudniejszy moment w całej procedurze...
Pomyśl to nie tylko a AŻ 4 zarodki. Trzeba wierzyć, że dadzą radę.
Trzymam mocno kciuki! Kiedy kolejne informacje o stanie zarodków?
Jutro...
Tak, jak mówisz....stres ogromny...nie mam siły na nic...
Nie mówiąc o jutrzejszej pracy -
Farelka wrote:Hello dziewczyny ja dziś też po podgladzie. Mam 10 pęcherzyków w poniedziałek kolejna wizyta punkcja prawdopodobnie piątek lub sobota Ale ostatecznie dowiem się w środę
Farelka lubi tę wiadomość
Marmis -
MagNolia55 wrote:Jutro...
Tak, jak mówisz....stres ogromny...nie mam siły na nic...
Nie mówiąc o jutrzejszej pracy
Życzę Ci żeby tym razem było inaczej niż poprzednio. Miałam taką samą sytuację, brak zarodków po pierwszej procedurze. I bardzo boję się że może być tak samo... -
Nuśka82 wrote:Ja dopiero jestem na początku drogi in vitro. Mam nadzieję że uda się szybko. Na razie nie biorę L4 tylko urlop. Ale jak was czytam dziewczyny, zwłaszcza te, które starają się od dłuższego czasu, to bardzo podziwiam jak dajecie sobię radę ze wszystkim. Zwłaszcza stresem i właśnie pracą.
Podobnie jak niektóre z Was mam również odczucie, że ludzie generalnie nie mają złego podejścia do tematu in vitro. Mam w otoczeniu bliskim dwie pary, które zdecydowały się na to i mają dzieciaczki. I nie spotkałam się z niewłaściwymi komentarzami. Wręcz przeciwnie. Wiadomo, że zawsze znajdzie się jakiś tępy umysł, któremu się w głowie nie mieści coś takiego, ale zdecydowanie więcej ludzi popiera.
Jeśli chodzi o grupę krwi, to my z mężem też musieliśmy dostarczyć. To chyba zwykły obowiązek. Nie ma większego znaczenia. Takie standardy.
mi osobiście nie zależy na opinii ludzi w tym temacie , nie przejmuje się też że mogli by coś gadać czy komentować, bo mam duży dystans do siebie.
ale ja mam tak, że jak by np: ktoś dopytywał życzliwie jak było, czy się udało- to daje 90 % że bym się rozkleiła (a u mnie cięzko później opanować tą emocje ;P ), -
Furiatka wrote:Ja badałam w 4 dpt i miałam 10,74, lekarz stwierdził, że to jest dolna granica normy i do duphastonu i luteiny dołączułam prolutex w zastrzykach. 7 dpt poziom miałam ponad 14 i wtedy gin stwierdził, że jest już w normie, ale zastrzyki nadal kazał przyjmować.Marmis
-
Zizu87 wrote:Życzę Ci żeby tym razem było inaczej niż poprzednio. Miałam taką samą sytuację, brak zarodków po pierwszej procedurze. I bardzo boję się że może być tak samo...
Dziewczyny, a lekarze jakoś to tłumaczą - dlaczego u Was się tak podziało ? -
Onia wrote:Rubi27 - super informacje w niedzielny poranek. Powodzenia dalej.
ja we wtorek mam wizytę, w środku dnia i też już nie wiem co mam powiedzieć w pracy.
Jak byłam na wycinaniu mięśniaka - to powiedziałam, bo nie było mnie cały dzień, no i już ze trzy razy byłam na kontroli po tym zabiegu, hahhaha taka ściema.
Na wtorek nie mam jeszcze pomysłu...
Ja nie mówię o tych swoich problemach, bo mąż jest przeciwny- jakoś gorzej to wszystko znosi niż ja, mimo , że to ja jeżdżę załatwiam i dowiaduje się , a on raz na jakiś czas , zazwyczaj jak już jego obecność jest naprawdę niezbędna
Ale zabieram męża ze sobą tylko wtedy kiedy jest to absolutnie konieczne.35 lat
2 inseminacje
2 in vitro:
02.2017 crio transfer
04.2018 crio transfer -
Maggie08 wrote:Jakbym czytała o sobie i swoim mężu. Mój też jest przeciwny aby mówić komuś o naszym problemie. Jedynie parę najbliższych nam osób wie o tym. U męża w pracy wiedzą szefowie, bo musi u nich załatwiać wolne jak jedzie ze mną do kliniki. Ale nie ma z tym nigdy problemu bo to dla nich sprawa priorytetowa.
Ale zabieram męża ze sobą tylko wtedy kiedy jest to absolutnie konieczne.
Mój mąż w pracy też bajki sprzedaje że jedzie z żoną, bo ma mieć zabieg ze znieczuleniem i nie będzie mogła prowadzić itp.
Nie raz się wkurzam , jak widzę w poczekalni wszystkich parami,,, ale z drugiej strony jego stres by mi się udzielał, więc czasem wole ogarniać to sama -
nick nieaktualnyOnia wrote:mi osobiście nie zależy na opinii ludzi w tym temacie , nie przejmuje się też że mogli by coś gadać czy komentować, bo mam duży dystans do siebie.
ale ja mam tak, że jak by np: ktoś dopytywał życzliwie jak było, czy się udało- to daje 90 % że bym się rozkleiła (a u mnie cięzko później opanować tą emocje ;P ),
Paulaa25 lubi tę wiadomość
-
Rubi27 moje gratulacje!!! Pięknego przyrostu bety życzęDiagnoza:Azoospermia
3x ICSI (2018/19). 6 zarodków
3x crio , 1 świeży transfer
29.3.18 😞 26.4.18 😁(12*)
13.09.18😞15.03.19😭
-12/19 naturalny cud- cb
-Aniołki (8*)2015 (12*)2018
-Amh 2,74
-Tsh 1,30 L-Thyroxin 25 mg
21.10.19 histeroskopia
-Zespół Ashermana
-Usunięty polip
9.11- histero , drożność i laparoskopia 😁😁😁
Zero zrostow, jajowody drożne
Torbiel 😬
02.2022 rozwód i początek nowego życia...
Może kiedyś uda mi się spełnić marzenie o macierzyństwie ale póki co czas zacząć żyć dla siebie -
Onia wrote:Mój mąż w pracy też bajki sprzedaje że jedzie z żoną, bo ma mieć zabieg ze znieczuleniem i nie będzie mogła prowadzić itp.
Nie raz się wkurzam , jak widzę w poczekalni wszystkich parami,,, ale z drugiej strony jego stres by mi się udzielał, więc czasem wole ogarniać to sama35 lat
2 inseminacje
2 in vitro:
02.2017 crio transfer
04.2018 crio transfer