In vitro start w 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Witam Was,
nie udzielałam się na forum za bardzo ale często szukałam informacji dotyczących in vitro w internecie i tak trafiłam jakiś czas temu na to forum. Za każdym razem jak podchodziłam do kolejnych transferów brakowało mi konkretnych informacji od dziewczyn które już pewne etapy mają za sobą. Obiecałam więc sobie, że jak już zobaczę te dwie kreski na teście to opiszę najbardziej nurtujące mnie kwestie
Więc od początku. Do in vitro podeszliśmy w sierpniu 2017 roku. Miałam bardzo dużo pęcherzyków z czego pobranych zostało 21, dobrych 13 zapłodnionych w sumie 7 (pozostałe nie rozwijały się poprawnie).
Do pierwszego transferu nie mogłam podejść po pobraniu oocytów ponieważ miałam hiperstymulację. Trzeba było więc odczekać miesiąc. Problem był ze słabym nasieniem męża, u mnie wszystko ok. Lekarz twierdził, że w moim wieku (wtedy 29 lat) zarodki się przyjmują i wystarczy podać jeden i powinno być wszystko ok.
1 transfer - przygotowałam się tak jak należało. Wypiłam litr wody przed samym podaniem zarodka. Po transferze myślałam, że zesikam się pod siebie wzięłam 2 tygodnie l4. Dużo leżałam, odpoczywałam - nawet z psem nie wychodziłam żeby wszystko było ok - nie było. Transfer nieudany.
2 transfer - lekarz zalecił badanie homocysteiny. Wynik 16 umol/l - zdecydowanie za wysoki (powinno być przy staraniach poniżej 7). Zalecenie to duża dawka witaminy B12 i kontrola po 2 tygodniach. W efekcie spadła do poziomu 10 umol/l i lekarz zdecydował się na transfer stwierdziwszy, że do dnia transferu na pewno jeszcze spadnie. Jeżeli chodzi o pozostałe kwestie przygotowania do procedury to j.w. Odżywiałam się zdrowo, piłam wodę, ograniczyłam cukier, białko zwierzęce (przy wysokim poziomie homocysteiny nie jest wskazane). Transfer nieudany
3 transfer - znowu dwa zarodki. Wszystko j.w. Transfer nieudany.
I tutaj nastąpiło STOP. Ile można żyć tylko dla kolejnych transferów? Przez kolejne zwolnienia lekarskie mało co nie straciłam pracy. Mój nastrój był lekko mówiąc zły. Miałam jeszcze zamrożone dwa zarodki i postanowiłam wrócić do pracy i cieszyć się życiem. Pewnego dnia mojej sielanki zadzwonił do mnie lekarz z kliniki zapytać co u mnie słychać. Zepsuł mi trochę humor bo szczerze mówiąc zapomniałam o tym wszystkim... Oczywiście mogłam sobie dalej żyć w swoim małym poukładanym świecie ale z drugiej strony te dwa zarodki mnie nie miną. Prędzej czy później trzeba będzie się z tym wszystkim zmierzyć ponownie. Decyzja zapadła taka, że podejdziemy do kolejnej próby ale na jednym zarodku i zwolnienie tylko na tydzień (prace mam taką, że nie powinnam pracować od transferu do testu).
4 transfer - sama zrobiłam wyniki homocysteiny - wynik 13 umol/l - za wysoki ale nie brałam witamin a jedyne co zrobiłam to przeszłam na semiwegetarianizm. Oczywiście jeżeli postawiono przede mną tatara to nie mogłam się powstrzymać Fakt faktem, że mięso jem rzadziej niż raz w miesiącu. Lekarz zalecił znowu witaminę B12 i kontrolę po 2 tygodniach - efekt żaden!!! Transfer byłby odwołany gdyby nie moje samozaparcie Miałam 4 dni na zbicie homocysteiny poniżej 10 umol/l. Wyczytałam, że sama b12 może nie działać w przypadku mutacji genu (nie pamiętam jakiego). Żeby zbić poziom homocysteiny trzeba więc brać B12 aktive z metylokbalaminą. Znalazłam taką i brała 6x większą dawkę niż zalecana (oczywiście uzgodnione to było z lekarzem) - wynik po 4 dniach 9 umol/ml!!! lekarz zalecił również scratching endrometrium i to był strzał w 10.
TUTAJ CZAS WIĘC NA LICZBY I FAKTY
transfer odbył się 6.07.2018 r. Transferowana była 5-dniowa blastocysta. Przed zabiegiem w pracy było urwanie głowy nie miałam więc czasu na jedzenie śniadań w domu, jadłam więc "na mieście" (w McDonaldzie - dla jasności). Lekarstwa popijałam Colą, oczywiście nie regularnie ponieważ pracuje w terenie dużo więcej niż 8h dziennie (uprzedzając pytania: nie mam nadwagi )
1,5 godziny przed transferem wysikałam się a bezpośrednio przed zabiegiem wypiłam 0,5 litra wody, mówiąc do męża, że "mam to gdzieś - potem chce mi się sikać i mnie to męczy". Do całości podchodziłam bardziej niż sceptycznie. Po transferze poleżałam regulaminowe 20 minut i uciekłam z kliniki. Zamiast szybko do domu jak było poprzednio, pojechaliśmy sobie na obiad. Obżarłam się strasznie aż miałam wyrzuty sumienia bo brzuch mnie bolał z przejedzenia ale nic to. Wieczorem był mecz więc wróciliśmy do domu i zamiast mojej ulubionej whisky z colą, mąż mi nalał colę z cytryną (jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma). Przy wcześniejszych transferach cola była nie do pomyślenia.
8.07 wieczorem na papierze toaletowym zobaczyłam dwie plamki czerwone - bardzo malutkie, następnego dnia tak samo - razem cztery kropki wielkości główki od szpilki.
11.07 wyskoczyło mi zimno na ustach i pies mi śmierdział
12.07 rano zrobiłam test "pepino" - zobaczyłam drugą kreskę ale przy poprzednich transferach też robiłam testy i widziałam dokładnie taką samą. Z objawów doszła zgaga.
13.07 kolejny test "pepino" - druga kreska wyraźniejsza , Zgaga paliła mnie straszenie, na śniadanie zjadłam jedną kromkę. Poszłam więc na betę i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu po 7 dniach od transferu wynik 45!!!
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jeszcze czekają mnie przyrosty i nic nie jest jeszcze pewne ale jest to już coś więcej niż do tej pory. Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogę Pozdrawiam Was cieplutko!!! Powodzenia!Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 lipca 2018, 10:15
klamka lubi tę wiadomość
Bardzo słabe nasienie męża
08.2017 punkcja 13 oocytów prawidłowych; 4 zapłodnione ICSI; 2 zamrożone
10.2017 transfer 1 zarodka -
ECK odrośnie kciuki za ładne przyrosty mnie od 2 dni tez zgaga meczy :p w poniedziałek idę na betę- zobaczymy co będzie
-
Kuczka kciuki trzymamy z mala caly czas zacisniete za male kukuczatko w brzuszku!
Kuczka lubi tę wiadomość
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Moj magiczny kalendarz pokazuje mi ze za 4 dni okres i tak właśnie się czuję, jakby czaił się tuż za rogiem
-
nick nieaktualny
-
Kuczka uczucie jak na @ to na dwoje babka wrozyla ja sie tak i w nieudanych cyklach czulam i w udanych
W poronionej ciazy w dniu bety obudzilam sie z takim bolem brzucha ze bylam pewna ze krew sie poleje i beta to czysta firmalnosc a tu 273! No a teraz jak sie udalo to robilam test dla pewnosci ze poki w domu na zwolnieniu jestem to moge pomyc okna bo brzuch cmi wiec pewnie @ bedzie a tu bladzioch sie pokazal a teraz wypina pupuline i spac nie daje hehe...
Ja tam wciaz zaciskam kciuki bo wiem ze ten objaw moze znaczyc wszystko
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Wiem, ze na dwoje babka wróżyła, ale same wiecie, jak to na pewnym etapie się człowiek filmuje :p brzuch dalej mnie naparza, ale dałam radę pojechać do przychodni. Myśle, ze wyniki około 16 powinny już, ale już pisałam do męża, ze zaczekam aż wróci z pracy, bo ja nie chce ich ogladac :p
-
Kuczka lepiej się przyzwyczaj bo stres nie minie po pozytywnej becie będziesz stresować się innymi rzeczami. Ja to chyba jestem najbardziej zestresowana ciężarna na świecie która powinni odciąć od internetu. Mój M cały czas grozi że to zrobi i skończę swirowac ale i tak dzielnie znosi te humory.Endometrioza IV st.
ICSI - 06.2018 - 2 zarodki, 5 dpt - 3, 11 dpt - 325, 23 dpt- >10000 mamy dwa ♥️♥️ -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Dziewczyny wiem, ze tonący brzytwy się chwyta, ale w wyniku jest adnotacja, ze w próbce wystąpiła hemoliza- czy myślicie, ze mogło to zafałszować wynik?
-
Hemoliza w badanej próbce krwi może zakłócić wyniki badań laboratoryjnych.
W pierwszym artykule na ten temat to znalazłam. Więc powinnaś powtórzyć badanie.Endometrioza IV st.
ICSI - 06.2018 - 2 zarodki, 5 dpt - 3, 11 dpt - 325, 23 dpt- >10000 mamy dwa ♥️♥️ -
Pojechałam do szpitala, rano będzie wynik, ale na sikaczu nawet cienia drugiej kreski nie ma, wiec nadzieje moje umarły śmiercią naturalna
-
Cześć dziewczyny,
Jestem po 3 IUI w macierzyństwie w Krakowie, szukam kliniki do procedury IVF. Przede wszystkim skutecznej i niedrogiej, zastanawiam się nad Gyncentrum w Katowicach, czy któraś z Was robila tam in vitro?Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 lipca 2018, 20:35
moja historia
"Gdy nie mamy w sobie gniewu, nie mamy też wrogów, gdy pożera nas nienawiść, widzimy wrogów wszędzie"