In vitro start w 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
akilegna♥ wrote:Opiszę bo wspomnienia już się pomalutku zacierają.
Tak jak piszesz aziledo 5.07 cisza i spokój, żadnych skurczy, żadnych objawów, położyłam się spać około północy a o 2.00 obudziło mnie mokro. Myślałam, że się posikałam. Wstałam z łóżka i chlusnelo jak w filmach. Szłam do łazienki znacząc drogę wodami. Pojawiły się jakieś lekkie nieregularne skurcze. O 4.00 byliśmy w szpitalu. Położyli pod ktg, pobrali krew. Na ktg żadne skurcze się nie pisały mimo, że czułam już je mocniej, ale jeszcze bezboleśnie. Wiedziałam, że to może jeszcze długo potrwać. W pewnym momencie podczas kolejnego skurczu małemu zaczęło spadać tętno. Włączył się alarm, lekarze szybko dali coś na zatrzymanie skurczy i zaczęli obserwacje. Mąż czekał na zewnątrz i nie wiedział co się dzieje. Dopiero po dobrej godzinie ktoś mu powiedział co i jak, że prawdopodobnie będziemy ciąć. Około 7.00 zrobili próbę, jak młody reaguje na kolejne skurcze i było ok. Więc mogłam pójść na śniadanie i trochę się przewietrzyc. Wrócić na ktg za jakiś czas lub kiedy pojawi się regularna akcja. I tak chodziłam co 2-3 godziny bo żadnych skurczy nie miałam, nic nie bolało i nic nie zapowiadało, że to już niedługo.
Około 15.00 dostałam pierwszą dawkę na wywołanie I dalej spacery I ktg i nadal nic. O 21.00 dawka druga i polozyli mnie na oddział żebym odpoczęła. Mąż pojechał do domu bo prawdopodobnie do rana nic się nie zadzieje. Około północy znów miałam mieć ktg, zeszłam na porodówkę, musiałam chwilę poczekać bo babka właśnie rodziła, druga darła się pod ktg a trzecia właśnie przyjechala po odejściu wód. Pod ktg wylądowałam około 0.30 i coś się zaczęło dziać. Lekkie skurcze ale regularnie co 3 minuty. Wygonili na spacer. Poszłam, niedaleko, bo po kilkuset metrach zaczęło boleć, skurcze jeden za drugim. Wróciłam na porodówkę prawie że na czworakach bo cholernie bolało. Pod ktg, skurcze na poziomie 30, rozwarcie na 1 cm. Ja już przerażona, że jak to teraz tak boli, to co będzie później? Do pełnego rozwarcia może być jeszcze nawet 10 godzin!
Z porodówki już mnie nie wypuścili, zostałam podpięta pod ktg I na przemian z inną rodzącą darłyśmy się w nieboglosy. Dostałam coś przeciwbolowego i chyba na chwilę zasnęłam. Bo nagle zrobiła się 3.00. Położna mnie zbadała, bo ktg nadal pisało skurcze na poziomie 30-40. Na szczęście tętno małego było ok.
Podczas badania mówi, że urodzę. A ja do niej, że najpewniej jeszcze dziś, ona na to, że zaraz, za chwilę!. Zaczęły się krzątać jak mrówki. Pytam się czy mój stary już jedzie, a one na to że nikt po niego nie dzwonił. Bo myśleli, że to jeszcze potrwa. Zadzwoniłam ja i między jednym a drugim skurczem wydyszałam że ma się zbierać. Zaczęły się parte i po 5 skurczach (na szczęście już bezbolesnych) o godzinie 3.53 Leo przyszedł na świat. Mąż nie zdążył. Położyli mi go na klacie, zakwilił, i odjechał. Potrzebował pomocy w oddychaniu przez około 5 minut i szybko wrócił do sił. Prawdopodobnie tak szybki poród to był dla niego szok, dla mnie zresztą też. Dojechał stary i podczas szycia przynieśli nam małego na tulenie. Wszystko z nim było ok, dotleniony na 100%.
Położne nie mogły się nadziwić, że między pierwszym skurczem i 1cm rozwarcia do pelnego rozwarcia i porodu minęło tylko niecałe 3 godziny, mimo że rodziłam sn pierwszy raz.
W piątek mogliśmy pójść do domu. Uczymy się siebie nawzajem.Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 lipca 2021, 09:03
akilegna♥ lubi tę wiadomość
Corka - 2018
Syn - 2021 -
Akilegna, szybko sie zacieraja! Ja to jeszcze ze szczegolami pamietam porod Mii🤣
Swietny opis! I zazdroszcze mega tak szybkiej akcji! Szkoda, ze maz nie zdazyl, ale ekstra, ze tak sprawnie poszlo!akilegna♥ lubi tę wiadomość
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Mialam wrzucic na bloga, ale nie pamietam na jakiego dokladnie maila bylam zalogowana, musze na poprzednim tel sprawdzic, wiec wrzucam tutaj jak to u mnie bylo...
A bylo to tak...
11.06 mialam sie stawic w szpitalu na kontrole i byc moze juz wywolanie... z racji, ze wszystko bylo ok, lekarka powiedziala, ze moge weekend jeszcze spedzic w domu, moze samo ruszy, a w ponedzialek mam dzwonic, jak sytuacja na porodowce... w poniedzialek bylo pelno i powiedzieli, zeby dzwonic we wtorek, vo jak mnie nawet przyjma, to i tak dopiero we wtorek zaczna dzialac przy takim tloku na porodowce... we wtorek okazalo sie, ze jeat luzno i mam przyjezdzac i tal oto 15.06 zostałam przyjęta do szpitala na wywołanie porodu, słuchając z kazdej strony, ze z drugim szybciej blablabla, mialam nadzieje, ze faktycznie pojdzie szybciej jak z Mia...
Nic bardziej mylnego🙈 ja, od momentu pierwszych konkretnych skurczy po podaniu tabletki na wywolanie urodzilam po 26h, Nathana po 32🙈
Ogolnie poczatki nie byly zle, tabletka zadzialala blyskawicznie, tak samo jak przy Mii, krotko po podaniu zaczely sie regularne, ale rzadkie skurcze, jeszcze niespecjalnie bolesne, co 2h chodzilam na ktg, wieczorem z racji tego, ze skurcze byly mniej regularne dostalam druga tabletke i mialam sie wyspac, a rano kolo 7 przyjsc na ktg, chyba, ze cos by sie dzialo, to w kazdej chwili... juz nad ranem z wtorku na srode skurcze byly bardzo mocne i co ok 3 minuty srednio wedlug aplikacji, z którą je liczylam...
Na ktg niestety pisaly sie rzadziej niz ja je odczuwalam... ok 10 rano mialam juz takie prawie 4cm rozwarcia, ale skurcze jeszcze nieregularne tak jak byc powinny, wiec zapadla decyzja, ze nie podadza wiecej tabletki, w zamian zrobia lewatywe, zeby pobudzila bardziej skurcze, bo kolejna tabletka moglabu spowodowac, ze skurcze bylyby nadal nieregularne ale duzo bardziej bolesne... po lewatywie mialam isc do pokoju sprobowac zjesc obiad i wrocic na porodowke...
W miedzyczasie skurcze robily sie coraz mocniejsze, wiec zaraz po powrocie pierwsze o co zapytalam, to kiedy dostane znieczulenie 😅
Przyszla tez popoludniowa zmiana poloznych, ktore mnie przejely... byly naprawde swietne i czulam sie, jakbym z jakimis znajomymi rodzila... fajne mlode dziewczyny... zaproponowaly, ze zanim bedzie znieczulenie moze sprobuje wanny i przygotowaly mi kapiel... w międzyczasie kazaly zadzwonic po meza, zbadaly rozwarcie, bylo juz miedzy 5-6cm i stwoerdzily, ze moze sie stac tak, ze urodze nim zdazy przyjechac...
Jednakze ja kazalam mu najpierw odebrac na spokojnie Mie z przedszkola, odwiezdz ja do cioci i przyjechac, bez pospiechu...
W wannie bylo mega milo, cieplutka woda po sama szyje, lezalam sobie i niemalze przysypialam, a jak maz dzwonil to mi odbieraly i na głośnomówiący dawaly🤣 bol faktycznie lagodniejszy niz poza wanna, ale nie na tyle, żebym na rzecz porodu w tej wannie zrezygnowala ze znieczulenia... jedna z poloznych powiedziala, ze juz poinformowala lekarza i wszystko do znieczulenia gotowe, wypelnila tez za mnie caly formularz kiedy ja lezalam w wannie, tylko zadajac mi pytania... w tym czasie przyjechal maz, ja wyszlam z wanny i ponowne badanie wykazalo porzadne 6cm... podlaczyli mi bezprzewodowe ktg, zebym mogla chodzic, skakac na pilce i ogolnie nie byc ograniczona i czekalismy na lekarza... skurcze byly juz wtedy mega bolesne, ze zagryzalam zeby i zapieralam sie w momencie jak nadchodziły...
I wtedy weszla ONA... lekarka, ktora przyjmowala mnie z hiperka w procedurze, z ktorej mam Mie i obiecala, ze postawia mnie na nogi i transfer sie odbędzie, lekarka, ktora odbierala moj porod z Mia, czym mnie totalnie wtedy wzruszyla... jak moj aniol stroz i teraz byla akurat ona...
Kiedy polozna powiedziala, ze myslala, ze do tej pory (bylo juz kolo 17) bede po wszystkim, ale nasz synek sie nie spieszy, az zazartowalam, ze czekal na nasza ukochana lekarke i jak jej przypomnialam "nasza znajomosc" to az sama sie wzruszyla...
Zalozyla mi znieczulenie i wtedy nastala blogosc! Zaraz po podaniu znieczulenia, podpieli mi rowniez oxy, zeby rozkrecic bardziej skurcze... ja w tym czasie cudownie znieczulona aktywnie chodzilam, krecilam biodrami, skakalam na pilce i robilam co moglam, zeby sie ruszylo... nie czulam nic poza spinaniem sie brzucha i czasem potrzeba parcia i wykorzystywalam to na maxa... w miedzyczasie zmienilismy tez sale porodowa bo byla wolna, a tam gdzie ja bylam (swoja droga juz z Mia mi sie marzylobtam rodzic) bylo koszmarnie goraco...
Po ok.2h od podania znieczulenia, mialam juz pelne rozwarcie i przebili mi pecherz w nadziei, ze teraz ruszy juz na calego...
Niestety polozne o 21 skonczyly prace, a ja nadal nie urodzilam i zostalam przejeta przez nocna zmiane (tak zaliczylam wszystkie zniany poloznych z calej doby🙈)... przywitały mnie mowiac, ze slyszaly, ze rewelacyjnie mi idzie😂 ja oczywiscie caly czas stalam i krecilam biodrami... az nagle zaczelam czuc coraz mocniej mega bol, mimo, ze dopiero dostalam kolejna dawke znoeczulenia... nie czulam skurczy, a mimo to rozpierajacy bol, ze jak polozylam sie do badania, to juz nie bylam w stanie wstac i mimo, ze proponowaly inne pozycje, ja chcialam juz zostac na lozku... okazalo sie, ze maly wstawil sie juz w kanal i stad ten bol... niestety na to znieczulenie nie dalo rady... zaczelam na kazdym skurczu przec, w nadziei, ze pojdzie szybko... niestety glowka byla na odleglosc polowy palcow od wyjscia, a bol coraz bardziej koszmarny... po ok godzinie polozna powiedziala, ze sprawdzi teraz jak sytuacja i beda sie naradzac zeby mi pomoc jak najszybciej urodzic bo to juz za dlugo trwa...
Ja blagalam wtedy juz o cc, ale odrazu powiedziala, ze nie ma szans, bo glowke od wyjscia dzieli juz dlugosc paznokcia i moge poczuc glowke jakbym tylko minimalnie palec wsadzila, zezaraz urodze, stad ten koszmarny rozpierajacy bol...
Po chwili juz wszyscy byli przy mnie, maz, dwie polozne i.lekarka... powiedzialy, ze podczas parcia musze glowe dociskac do klatki, a nie odchylac i nogi szeroko (ja podczas parcia mimowolnie je zaciskalam)... maz siadl kolo mnie, wzial mnie w objecia i na kazdym skurczu jak parlam to podnosil mi plecy, zeby boda stykala sie z klatka, polozne trzymaly moje nogi zgiete ku gorze i na kazdym parciu rozszerzaly jak najbardziej, zeby maly mial jak najszersza drogę, a lekarka zajmowala sie ochrona krocza, przy wychodzacej glowce i masowala caly czas...
W pewnym momencie skurcze przepadly, a ja lezalam tam i czulam bol, pieczenie krocza, wrecz palenie w kroczu, jakby mi je rozrywalo podczas lania spirytusem i uslyszalam jak polozna mowi do meza "zobacz, juz probuje z nami dysutowac"...
Okazalo sie, ze wyszla glowka i skonczyly sie skurcze i tak utknelismy w tym miejscu... ja probowalam przec, ale caly czas powtarzaly, ze bez skurczy nic to nie da i mam chwile odpoczac, jak nadejdzie skurcz to mi powiedza i jak dobrze popre, to bedzie to ostatni party... pamietam jak uslyszlalam, ze teraz i nagle poczulam jak wypada reszta cialka, cieply plyn i jednoczesnie poczulam olbrzymia ulge oraz uslyszalam placz synka, ktory natychmiast wyladowal na mojej klatce, ubrali mu czapeczke i ponakrywali... to byla 22:34... moj maz sie poplakal, ja poczulam ogromną ulge, ze to juz koniec, a polozne i lekarka gratulowaly i powtarzaly, ze bylam mega dzielna i swietnie sobie poradzilam...
W międzyczasie urodzilam lozysko, które podobno tez bylo bardzo duze i w super stanie, bez cech starzenia sie jeszcze... maly zostal przystawiony do piersi, maz zrobil pelno zdjec, tez nasze wspolne w trojke, pozniej przecial pepowine i polozna zrobila ogledziny krocza... po tym bolu, jaki czulam kiedy skurcze ustaly, bylam pewna, ze jestem popekana we wszystkie strony swiata, a okazalo sie, ze uszkodzen jest zero... jedynie malenka ryska w srodku na jeden szew, ale nawet nie krwawi, wiec nie wiedzą czy jest sens szyc (ostatecznie zalozyli dla pewnosci dwa szwy)...
No i zostalismy w trojeczke na godzine, po czym przyszla polozna, przyniosla dwie strzykawki mojej siary, która sciagalam jeszcze w ciazy i kazala podac malemu jak juz skonczy ssac piers i powiedziala, ze za 20 minut przyjdzie na wazenie, mierzenie itp... w oddali bylo slychac odglosy grozy, maz stwierdzil, ze sa pewnie przy innym porodzie teraz, a ja tylko pomyslalam jak ta biedna kobieta musi cierpiec🙈
Po wazeniu i mierzeniu, zmierzyli tez cukier oraz zrobili odbitki stopek... ja sie umylam, wyciagneli mi tez znieczulenie i kolo 1:30 odwiezli nas na sale, a maz pojechal do domu do naszej coreczki...
Jestem wdzieczna, ze moj maz mogl przy mnie byc, bo bez niego i bez wspanialej ekipy szpitalnej nie dalabym rady...
Rano jak maz przyjechal po odprowadzeniu Mii do przedszkola, powiedzial mi, ze w trakcie partych 2x zemdlalam, czego ja kompletnie nie pamiętam...
Ale.powiedzial, ze w zyciu nie bal.sie tak jak wtedy i jak w czasie, kiedy maly z glowka na zewnatrz czekal na skurcze...
Przy wypisie nasza lekarka zrobila mi koncowe badania, oraz powiedziala, ze jak bysmy sie na trzecie zdecydowali, to mamy sie z nia bezposrednio na termin umawiać, bo teraz glupio, zeby sie u inngo lekarza urodzilo😂
Po porodzie malo nie zaliczylam depresji z racji tego, ze bardzo zle znioslam rozstanie z Mia... wiedzialam, ze bedzie ciezko, ale nie myslalam, ze az tak bardzo to przezyje... 90% czasu przed i po porodzie plakalam za nia, a jak wyszlam i pojechalismy ja odebrac do przedszkola, to tam sie tak rozplakalam, ze slowa wydusic z siebie nie moglam... pozniej caly wieczór przeplakalam patrząc na videonianie jak spi... gdyby nie moj maz, na bank skonczylabym z poważna depresja...akilegna♥, Mum2b lubią tę wiadomość
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Mum2b wrote:Akilegna super historia! a Ty mialas 1 cc? I ile mialas cm szyjki w 30 tc?
Tak, pierwsze cc w 35+0 bo bardzo słabe przepływy. Wtedy nie wiedziałam co to skurcze.
Tu nie mierzą szyjki w cm, tylko palpitacyjnie i wyraźnie się skróciła i zmiękła bo mały mocno napieral główka. Miałam dużo leżeć ale wiadomo jak to jest, starszy się sam nie ogarnie. I zobacz, jeszcze dobre 8 tygodni chodziłam z brzuchem. Mam nadzieję, że i Ty jeszcze pochodzisz aż Ci zbrzydnie heheMum2b lubi tę wiadomość
-
Cccierpliwa wrote:Akilegna, szybko sie zacieraja! Ja to jeszcze ze szczegolami pamietam porod Mii🤣
Swietny opis! I zazdroszcze mega tak szybkiej akcji! Szkoda, ze maz nie zdazyl, ale ekstra, ze tak sprawnie poszlo!
No szkoda, że nie widział jak cierpię Nawet nie mogłam go zwyzywać za ten ból 😂 -
ccierpliwa drugi raz czytam Twój opis i drugi raz mi łzy poleciały. Współczuję tak długiego okresu w bólu. Mój był krótki ale intensywny i nie wyobrażam sobie żebym musiała się godzinami jeszcze męczyć. Ja popękałam trochę więcej, mam 4 szwy ale i tak nie było tragedii.
Rozłąka z Benem nie bolała tak mocno, starałam się nie myśleć o tym, wiedziałam, że jest dobrze zaopiekowany przez moją mamę i tatę. Już przed porodem tłumaczyłam, że niedługo pojadę po jego braciszka a on razem z tatą będzie mógł nas odebrać ze szpitala. Dzwoniłam przez WhatsApp codziennie żeby mógł mnie i Leo zobaczyć. No i ja byłam spokojna widząc, że świetnie sobie radzą beze mnie. -
Akilegna, u mnie oba porodu intensywnie i dlugo... ze teraz nie popekalam to szok! Ja widzialam to moje uszkodzenie i to serio ryska moze 4mm jest jakbym sie przy goleniu zaciela... ale dalej nie pojmuje jak taka dziurka moze wyjsc dziecko😅
Z Mia tez na whatsappie rozmawialam, ale szczerze mowiac to bylo wtedy jeszcze gorzej ledwo sie powstrzymywalam od placzu zagryzajac wargi jak tylko ja widzialam...
I nawet swiadomosc, ze jest super zaopiekowana, bo chodzila do przedszkola, popoludnia spedzala z moim mezem w ogrodku albo na wycieczkach rowerowych, pozniej opowiadala gdzie byli i w ogole... a mi serio serce co minute na nowe milion kawalkow pekalo...
Znioslam to tysiac razy gorzej niz ona, bo ona tylko pytala czy jestem juz gotowa, ale zadnego placzu itp z jej strony nie bylo, to tylko ja sie tak zafiksowalam...
Ale to tez bylo moje pierwsze rozstanie z nia na dluzej niz 4h przedazkola🙈
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
akilegna♥ wrote:Tak, pierwsze cc w 35+0 bo bardzo słabe przepływy. Wtedy nie wiedziałam co to skurcze.
Tu nie mierzą szyjki w cm, tylko palpitacyjnie i wyraźnie się skróciła i zmiękła bo mały mocno napieral główka. Miałam dużo leżeć ale wiadomo jak to jest, starszy się sam nie ogarnie. I zobacz, jeszcze dobre 8 tygodni chodziłam z brzuchem. Mam nadzieję, że i Ty jeszcze pochodzisz aż Ci zbrzydnie heheCorka - 2018
Syn - 2021 -
Może któraś z Was chciałaby wesprzeć moją zrzutkę?
https://zrzutka.pl/v9cc6cKuczka, akilegna♥ lubią tę wiadomość
-
Mum2b, jak tam w dwupaku?
Cierpliwa, synek ma już ponad miesiąc! Kiedy to zleciało? Jak się czujesz w roli mamy dwójki?
Akilegna, docieracie się? Braciszek nie jest zazdrosny o maluszka?
Aziledo, pół roku od porodu. Kuźwa, ale te Wasze dzieciaki pędzą!
Kuczka, chwila moment a i Ty będziesz na półmetku😍akilegna♥ lubi tę wiadomość
-
Bella u mnie jeszcze spora chwila 😂 ale naprawdę- druga ciąża jest dla mnie totalnie inna 🤭 zero stresu, nawet zapominam momentami, ze w ciąży jestem (aż mi głupio 🙈)
U genetyka było wszystko ok, ryzyka niskie w czw kolejna wizyta ciążowa :p tak jak z Karolą chciałam mieć wizyty jak najczęściej, to teraz raz na 4 tygodnie jakoś mi ciężko się zorganizować na wyjazd :p ale pewnie dlatego, ze nie lubię zostawiać mojej kruszyny 🤭 od września pójdzie do żłobka to tez pewnie będzie inaczej, aż mi dziwnie, ze moje dziecko jest na tyle duże, ze będzie codziennie poza domem, bez mamy…
Bella a jak sytuacja u Was? Mam nadzieję, ze zrzutka zakończy się uzbieraniem ładnej kwoty, która wspomoże Was w tej nierównej walce 😘Bella93, akilegna♥ lubią tę wiadomość
-
Oj tam, oj tam spora chwila. Dopiero co napisałaś, że jesteś w ciąży a to już 2trym. Super, że tym razem masz spokojną głowę😊
Cały czas czekamy. Niedługo mz powinna zacząć nowy cykl.akilegna♥ lubi tę wiadomość
-
O to super, ze już kogoś macie i niedługo znów wracacie do walki 💪 niech się w końcu uda, bo mam już odciski od zaciskania za Ciebie kciuków 😂
U nas po wizycie ok, prawdopodobnie będzie druga córka 🤭 ale jakoś nie do końca w to wierzę 🤭 zobaczymyBella93, akilegna♥ lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Bella93 wrote:Mum2b, jak tam w dwupaku?
Cierpliwa, synek ma już ponad miesiąc! Kiedy to zleciało? Jak się czujesz w roli mamy dwójki?
Akilegna, docieracie się? Braciszek nie jest zazdrosny o maluszka?
Aziledo, pół roku od porodu. Kuźwa, ale te Wasze dzieciaki pędzą!
Kuczka, chwila moment a i Ty będziesz na półmetku😍
U nas wszystko ok. Starszak trochę upierdliwy ale nie zazdrosny. Młody w porównaniu do brata jest spokojny, dużo śpi I dużo je. Aż się dziwię jak różne może być macierzyństwo
A jak u Ciebie? Coś już ruszyło?Kuczka lubi tę wiadomość
-
Jak tam? Co tak ucichło?
Mum gotowa na poród? Jak się czujesz?
Bella jakie wiadomości dla nas masz? Siedzisz cicho a to u Ciebie zazwyczaj znaczy, ze akcja trwa 🤭
U mnie druga córka na pokładzie! Będzie w przyszłości pokój księżniczkowy, różowy to chyba będzie moj znienawidzony kolor a kłótnie codziennie rano, która chce warkocz a która kitka już mi dźwięczą w głowie 😂😂😂Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 sierpnia 2021, 20:37
-
Kuczka wrote:Jak tam? Co tak ucichło?
Mum gotowa na poród? Jak się czujesz?
Bella jakie wiadomości dla nas masz? Siedzisz cicho a to u Ciebie zazwyczaj znaczy, ze akcja trwa 🤭
U mnie druga córka na pokładzie! Będzie w przyszłości pokój księżniczkowy, różowy to chyba będzie moj znienawidzony kolor a kłótnie codziennie rano, która chce warkocz a która kitka już mi dźwięczą w głowie 😂😂😂Corka - 2018
Syn - 2021 -
Macie już ustalony konkretny termin? Po porodzie to już inny rodzaj „ciężaru”, nieporównywalny z niczym innym Twoja trzylatka gotowa na nadejście braciszka?