In vitro start wrzesień 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
bonnie1234 wrote:To znalazłam jeszcze informację o hodowli do stadium blastocysty z kliniki Invicta:
https://www.klinikainvicta.pl/nieplodnosc-faq/hodowla-do-stadium-blastocysty/
Chociaż wydaje mi się, ze nie ma co patrzeć na procenty. Wg mojej kliniki powodzenie transferu to ponad 50%, a jakoś ostatnio mam wokół siebie przykłady, które przeczą tej statystyce
Poza tym powodzenie transferu a urodzenie dziecka to tez dwie inne sprawy. Ja wiem ze dla mnie statystyki nie sa laskawe. W moim wieku statystycznie powodzenie IVF to mniej niz 10%. Mowiac powodzenie IVF mam na mysli wlasnie urodzenie dziecka. Tak wiec narazie przecze statystykom I mam nadzieje ze tak pozostanie ale starch jest ogromnyVeri, njut, NadiaaL lubią tę wiadomość
-
Zelda wrote:Poza tym powodzenie transferu a urodzenie dziecka to tez dwie inne sprawy. Ja wiem ze dla mnie statystyki nie sa laskawe. W moim wieku statystycznie powodzenie IVF to mniej niz 10%. Mowiac powodzenie IVF mam na mysli wlasnie urodzenie dziecka. Tak wiec narazie przecze statystykom I mam nadzieje ze tak pozostanie ale starch jest ogromny
-
bonnie1234 wrote:ja tak samo od 2016 r. leczysz się u niego?Starania od 2016. Laparoskopia w 2018-niedrożne jajowody. Partner nasienie ok. AMH-3,27.
- 04.09-punkcja
- 09.09- transfer (mamy jeszcze dwa mrozaczki)
- 19.09 - beta
- 09.11-II transfer(mamy jeszcze jednego mrozaczku)
- 16.11. 2018 beta 83, 19.11 beta 407, 26.11 beta 4637
- 2019 na świat przyszła nasza córka
- czerwiec 2020 - ciąża pozamaciczna -
nick nieaktualny
-
bonnie1234 wrote:Ostatnio czytałam jakiś wywiad z którąś z klinik i było tam napisane, że pacjentki po potwierdzeniu ciąży często znikają albo są odsyłane do swoich lokalnych ginekologów i w wielu przypadkach klinika już nie ma danych, czy to było żywe urodzenie, czy dziecko było zdrowe itp. Zastanawiam się, jak liczą te statystyki, bo jeśli na podstawie pozytywnego wyniku bety to jest to mocno zakłamane...
W moim przypadku nie ma opcji kontynuowania opieki ginekologicznej z moim lekarzem prowadzacym IVF bo mieszkam zagranica a IVF mialo miejsce w Polsce. Kontaktowalam sie z nim telefonicznie I ostatnie zmiany dotyczace lekow wprowadzil ale juz powiedzial zebym od kolejnego USG konsultowala sie z lekarzem lokalnym I on zadecyduje o lekach I kolejnym postepowaniu. Tak zrobie chociaz jest to tyle skomplikowane ze w UK zaden lekarz nie oglada ciezarnej tylko ciaze prowadzi polozna. W ramach opieki publicznej nikt nawet nie umowi na USG I nie bedzie monitorowal zadnej ciazy bo do 8 tygodnia ciaza de facto nie istnieje. A nawet po 8 tygodniu nic sie robi wiec o przepisaniu na przyklad progesteronu nie ma mowy.
Na szczescie istnieja polskie przychodnie wiec zrobilam tam USG I dostalam recepte ale przy okazji pan doctor mocno naciskal na L4 czego zupelnie nie rozumialam. Nie chce zadnego L4, nic mi nie jest, mam prace biurowa I w ogole moim zdaniem lepiej dla mojej psychiki jesli sie czym zajme podczas tego calego procesu. Nie rozumiem dlaczego w Polsce wszystkim kobietom w ciazy daje sie L4. -
bonnie1234 wrote:Dzisiaj mam 3 dpt i czuję się mega okresowo, tak jakbym miała dostać jutro okres Ćmienie w brzuchu, tkliwe piersi.... ehh. Ostatnio też tak było i klapa...
Obserwowanie objawow na tym etapie nie ma zadnego sensu. Siedz spokojnie I czekaj. Ja bym sie tez nie spieszyla z beta bo jeden dzien czesto robi roznice ale wiem ze latwo powiedziec bo sama polecialam na USG baaardzo wczesnie bo nerwy mnie zzeraly. Trzymam kciuki za powodzenie! -
Zelda wrote:W moim przypadku nie ma opcji kontynuowania opieki ginekologicznej z moim lekarzem prowadzacym IVF bo mieszkam zagranica a IVF mialo miejsce w Polsce. Kontaktowalam sie z nim telefonicznie I ostatnie zmiany dotyczace lekow wprowadzil ale juz powiedzial zebym od kolejnego USG konsultowala sie z lekarzem lokalnym I on zadecyduje o lekach I kolejnym postepowaniu. Tak zrobie chociaz jest to tyle skomplikowane ze w UK zaden lekarz nie oglada ciezarnej tylko ciaze prowadzi polozna. W ramach opieki publicznej nikt nawet nie umowi na USG I nie bedzie monitorowal zadnej ciazy bo do 8 tygodnia ciaza de facto nie istnieje. A nawet po 8 tygodniu nic sie robi wiec o przepisaniu na przyklad progesteronu nie ma mowy.
Na szczescie istnieja polskie przychodnie wiec zrobilam tam USG I dostalam recepte ale przy okazji pan doctor mocno naciskal na L4 czego zupelnie nie rozumialam. Nie chce zadnego L4, nic mi nie jest, mam prace biurowa I w ogole moim zdaniem lepiej dla mojej psychiki jesli sie czym zajme podczas tego calego procesu. Nie rozumiem dlaczego w Polsce wszystkim kobietom w ciazy daje sie L4.
Kiedyś myślałam, że w trakcie ciąży będę chodzić jak najdłużej do pracy (jeśli będę się dobrze czuć), żeby nie zostawiać pracodawcy w trudnej sytuacji, ale niestety ostatnio mam same przykłady, że taka ,,wierność'' czy ,,lojalność'' często nie ma znaczenia dla pracodawcy niestety (np. w temacie zwolnień, czy podwyżek). Natomiast wydaje mi się, że w korporacji, czy w dużych firmach sytuacja kobiet na pewno jest lepsza.Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 września 2018, 13:16
-
Zelda wrote:Obserwowanie objawow na tym etapie nie ma zadnego sensu. Siedz spokojnie I czekaj. Ja bym sie tez nie spieszyla z beta bo jeden dzien czesto robi roznice ale wiem ze latwo powiedziec bo sama polecialam na USG baaardzo wczesnie bo nerwy mnie zzeraly. Trzymam kciuki za powodzenie!
-
bonnie1234 wrote:Dzisiaj mam 3 dpt i czuję się mega okresowo, tak jakbym miała dostać jutro okres Ćmienie w brzuchu, tkliwe piersi.... ehh. Ostatnio też tak było i klapa...Starania od 2016. Laparoskopia w 2018-niedrożne jajowody. Partner nasienie ok. AMH-3,27.
- 04.09-punkcja
- 09.09- transfer (mamy jeszcze dwa mrozaczki)
- 19.09 - beta
- 09.11-II transfer(mamy jeszcze jednego mrozaczku)
- 16.11. 2018 beta 83, 19.11 beta 407, 26.11 beta 4637
- 2019 na świat przyszła nasza córka
- czerwiec 2020 - ciąża pozamaciczna -
bonnie1234 wrote:Słyszałam o tym, że w Anglii tak niestety jest Jak masz pracę biurową i się nie stresujesz w pracy to szkoda brać L4. Więcej szkody zrobi Ci siedzenie w domu (pewnie będziesz rozmyślać). U mnie koleżanki wszystkie brały L4 w zasadzie od samego początku. To była ich decyzja, że wolą w domu siedzieć, zawsze znalazł się jakiś powód poza medyczny: przypilnowanie remontu, opieka nad starszym dzieckiem itp.
Kiedyś myślałam, że w trakcie ciąży będę chodzić jak najdłużej do pracy (jeśli będę się dobrze czuć), żeby nie zostawiać pracodawcy w trudnej sytuacji, ale niestety ostatnio mam same przykłady, że taka ,,wierność'' czy ,,lojalność'' często nie ma znaczenia dla pracodawcy niestety (np. w temacie zwolnień, czy podwyżek). Natomiast wydaje mi się, że w korporacji, czy w dużych firmach sytuacja kobiet na pewno jest lepsza.
Wiesz ja jestem zdania ze kobiety same sobie szkodza chodzac na L4 keidy nie mia koniecznosci medycznej. Szczegolnie jesli komus zalezy na pracy I nie chce byc osoba siedzaca z dziecmi w domu. Same ograniczamy swoje mozliwosci rozwoju a potem sie dziwimy ze pracodawca wzdraga sie na mysl o zatrudnieniu kobiety w wieku w ktorym jest prawdopodobne ze urodzi dzieci. Jesli ma w perspektywie 9 miesiecy L4 a potem gwarantowany rok macierzynskiego a potem kolejne L4 itd... Same sobie to robimy a potem sie dziwimy. Nie mowie o sytuacjach gdzie L4 jest wskazane ale wsrod moich znajomych w PL to naprawde moge policzyc te ktore naprawde mialy wskazanie lekarskie do L4. Wiekszosci nie chcialo sie pracowac. W UK sytuacja ma sie troche inaczej bo zaleznie od tego gdzie sie pracuje chorobowe moze byc znacznie nizsze niz normalna placa (tzw minimum socjalne) a jesli jest sie na L4 zwiazanym z ciaza to pracodawca ma prawo zaczac wczesniej urlop macierzynski wiec wszystkim odechciewa sie wczesniejszego chorowania.
Jesli wszystko dobrze pojdzie to chce chodzic do pracy ile sie da ale niekoniecznie dlatego ze boje sie zostawic pracodawce w trudnej sytuacji. Po prostu mysle ze dobrze to robi byc aktywnym tak jak bylo sie wczesnie o ile to mozliwe.
-
bonnie1234 wrote:Wiem, że nie ma sensu szukać objawów na siłę, ale rozum jedno, a wrodzone panikarstwo drugie.... ;p Jak czekałam na telefon w sprawie zarodków to jakoś mi to szybciej zleciało. Teraz się dłuży się strasznie...
Zajmij sie czym. Ja na przyklad pierwszy raz w zyciu posprzatalam w pudelku z guzikami I przyborami do szycia W szafach tez mam aktualnie dosc poukladaneBerbeć lubi tę wiadomość
-
Powiedzcie mi,kiedy dzwonią żeby podać godzinę transferu?Starania od 2016. Laparoskopia w 2018-niedrożne jajowody. Partner nasienie ok. AMH-3,27.
- 04.09-punkcja
- 09.09- transfer (mamy jeszcze dwa mrozaczki)
- 19.09 - beta
- 09.11-II transfer(mamy jeszcze jednego mrozaczku)
- 16.11. 2018 beta 83, 19.11 beta 407, 26.11 beta 4637
- 2019 na świat przyszła nasza córka
- czerwiec 2020 - ciąża pozamaciczna -
Kobietki ja jeszcze wrócę do tematu ilości pęcherzyków podczas stymulacji a końcowego efektu w postaci zarodków
Na moim przykładzie z ubiegłego miesiąca.
Pierwszy podgląd, 18 pęcherzyków i mega radość.
Po dwóch dniach szybkie zakończenie stymulacji, bo 2 z tych 18 były już bardzo duże... no i strach, że pozostałe nie zdążą dojrzeć.
Podczas punkcji pobrano 9 dojrzałych pęcherzyków a 7 nadawało się do zapłodnienia - przerażenie, bo to mniej niż 50% tego co miałam.
1 doba info, że zapłodniły się 4 - płacz, bo odpadło kolejne 50%
3 doba okazuje się, że rośnie 7! zarodków, bo 3 którym nie dawno szansy w 1 dobie ruszyły - szok i szczęście, mrozimy 2
5 doba pozostałe 5 zarodków żyje - mrożą 2, słabszym dają jeszcze 1 dzień
6 doba - mrożą 2 i tylko jeden przestał się rozwijać
Tak więc u mnie zapłodniło się "4" a zamrożonych mam 6
Więc mam takie przemyślenia:
1. nie ważna ilość pęcherzyków podczas stymulacji
2. ważne czy są zbliżonej wielkości
3. zawsze warto zamrozić choć jeden w 3 dobie
4. nie przejmować się tym co się dzieje w trakcie i czekać na info z 6 dobyEm11, Berbeć, Ciasteczko77 lubią tę wiadomość
STARANIA ZAKOŃCZONE BEZ SKUTKU
3 poronienia naturalnych ciąż: 2011 5+6tc, 2013 7+1tc, 2019 8+2tc i 1CB po CT
2 IVF > 11 zarodków > 2013 8A+8A, 8A+6B, 2015 8B, 2018 3BC, 2019 3BB, 3AB (CB, beta max 17,18), 2020 4AB, 8A... czeka 8A, ❄️
A1298C hetero, PAI-1 4G/5G hetero, APA +, endometrioza II (zatoki), KIR AA, NK 21% > 17% > 15%, aktywność NK 58,9%, MLR 0% > szczepienia mężem > 0% mąż, 0% dawcy > 4 mc > 0% mąż, 33,6% dawcy > szczepienia pulowane > 91,2% mąż, 0% dawcy > 4cs CB, 5cs poronienie 8+2tc > 45,3% mąż, 55,5% dawcy > 7 mc > immunosupresja > cdn
on: FDNA 22%, HLA-C C1
moja historia leczenia -
nick nieaktualnyEm11 wrote:Powiedzcie mi,kiedy dzwonią żeby podać godzinę transferu?
Do mnie dzwonili tak średnio dobę po punkcji tzn embriolog żeby powiedzieć co się dzieje z komórkami, potem decyzja w której dobie transfer, za pierwszym razem miałam w piątej dobie to dzwonili w trzecim dniu i podali datę, godzinę transferu ale to pewnie zależy od zarodków, czasem zarodkimają opóźnienie to później decydują co dalej. Ale pierwszy telefon tak doba po punkcji.Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 września 2018, 17:36
Em11 lubi tę wiadomość
-
njut wrote:Widzę, że masz w stopce problem immuno a nie kojarzę Cię z osobnego wątku. Co jest nie tak?
Ja się nie udzielałam w wątku o immunologii Zainteresowałam się tym po poronieniu i pojechałam do dr Paśnika - część badań zrobiłam sama: ASA, ANA, profil limfocytarny i przeciwciała przeciw antygenom łożyska. Wyszły mi podwyższone komórki NK i i obniżone limfocyty. Doktor zlecił jeszcze badanie na helicobacter pyroli (okazało się, że mam) i ocenę cytokin i współczynnika Th1 i Th2 (tych wyników nie rozumiem). No i zalecił wlwey z intralipidu i encorton.4 lata starań i jedna ciąża biochemiczna i jedno poronienie,
mutacja MTHFR,
niedoczynność tarczycy,
leczenie immunologiczne
IFV ICSI w Fertimedica Warszawa,
punkcja 29.08, 2 blastocysty, 2 nieudane transfery -
Em11 wrote:Powiedzcie mi,kiedy dzwonią żeby podać godzinę transferu?