inseminacja 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Wczoraj natrafiłam na artykuł 'Inseminacja a kościół'. Jakież było moje zdziwienie, kiedy przeczytałam, że IUI jest grzechem - bo dziecko poczęte z masturbacji. No matko! Łatwo pisać, że nie każdy musi zostać rodzicem, że dzieci w domu dziecka czekają. Mi aż serce pękało.
I na puentę ks napisał, że on też cierpi świadomą decyzję o braku posiadania rodziny. Ale czy tylko ja myślę, że to zupełnie co innego? Para ślubując przeważnie ma w zamyśle chęć posiadania dzieci, a niepłodność to taki psikus z którym można sobie radzić.
Z resztą ja myślę tak - jeśli Bóg miałby coś przeciwko to nie pozwoliłby człowiekowi na wynalezienie takich technik.3 x IUI
06.18 - I PICSI, z 14 pobranych żadnej zapłodnionej komórki
08.18 - II PICSI, z 15 pobranych żadnej zapłodnionej komórki
03.19 - start III procedury,
19.06.19 - IMSI + Fertile Chip, 21 pęcherzyków/10 komórek, w pierwszej dobie zero zapłodnień... I nagle cud! Transfer w 3 dobie zarodka 8a, beta 9 dtp 1,97; 10 dpt 1,34
08.06.20 - transfer AZ
07.07.20 - transfer AZ, 7dpt - beta 75.05, 9dpt - 188.06, 13dpt - 1115
10 tc 💔
KD - zero zapłodnień
KD - świeże komórki - 3 blastki z czego mamy ciążę 🥰 -
nick nieaktualnyDużo osób zachwyconych jest księdzem Szostakiem. Obejrzałam z ciekawości jeden filmik na YT o niepłodności... W ogóle do mnie nie trafił. Nie mogę pogodzić się, że nie mam dziecka, gdy inne bez problemu zachodzą i rodzą. Nigdy się nie pogodzę z myślą, że taka moja droga, że stworzona jestem do czegoś innego. A ten filmik miał właśnie taki przekaz, że skoro nie możemy mieć dzieci, to Bóg ma dla nas inny plan, np. adopcję. Jeśli nie będziemy mogli adoptować, to znaczy, że mamy pomagać.
Zabawne, że ksiądz cierpi, że dzieci nie może mieć. To świadoma decyzja... Taką jaką my podjęłyśmy biorąc ślub z myślą o powiększeniu rodziny.
No i gdyby wszyscy zagorzali przeciwnicy inseminacji i in vitro, zwolennicy adopcji wiedzieli jak długą, ciężką drogę trzeba przejść, aby dostać dzieciaczka. Bo tak, domy dziecka są przepełnione... Ale dziećmi, do których wciąż mają prawo rodzice biologiczni.Maoladkazjablka1986 lubi tę wiadomość
-
Czara wrote:Dużo osób zachwyconych jest księdzem Szostakiem. Obejrzałam z ciekawości jeden filmik na YT o niepłodności... W ogóle do mnie nie trafił. Nie mogę pogodzić się, że nie mam dziecka, gdy inne bez problemu zachodzą i rodzą. Nigdy się nie pogodzę z myślą, że taka moja droga, że stworzona jestem do czegoś innego. A ten filmik miał właśnie taki przekaz, że skoro nie możemy mieć dzieci, to Bóg ma dla nas inny plan, np. adopcję. Jeśli nie będziemy mogli adoptować, to znaczy, że mamy pomagać.
Zabawne, że ksiądz cierpi, że dzieci nie może mieć. To świadoma decyzja... Taką jaką my podjęłyśmy biorąc ślub z myślą o powiększeniu rodziny.
No i gdyby wszyscy zagorzali przeciwnicy inseminacji i in vitro, zwolennicy adopcji wiedzieli jak długą, ciężką drogę trzeba przejść, aby dostać dzieciaczka. Bo tak, domy dziecka są przepełnione... Ale dziećmi, do których wciąż mają prawo rodzice biologiczni.
Nie zrozumie ten, kto nie doświadczy....3 x IUI
06.18 - I PICSI, z 14 pobranych żadnej zapłodnionej komórki
08.18 - II PICSI, z 15 pobranych żadnej zapłodnionej komórki
03.19 - start III procedury,
19.06.19 - IMSI + Fertile Chip, 21 pęcherzyków/10 komórek, w pierwszej dobie zero zapłodnień... I nagle cud! Transfer w 3 dobie zarodka 8a, beta 9 dtp 1,97; 10 dpt 1,34
08.06.20 - transfer AZ
07.07.20 - transfer AZ, 7dpt - beta 75.05, 9dpt - 188.06, 13dpt - 1115
10 tc 💔
KD - zero zapłodnień
KD - świeże komórki - 3 blastki z czego mamy ciążę 🥰 -
Maoladkazjablka1986 wrote:Kurczę ,ja po IUI dostałam luteinę dopochwowo 200mg. Lekarz mi mówił, że to standard postępowania po technikach wspomaganego rozrodu.
Ja dostałam na własną prośbę, tak to nie dawaliCzyli z tymi standardami też różnie...
9 tc (*) 24.01.2016
3 córki
06.11.2017
01.07.2020
07.01.2023 -
nick nieaktualny
-
Mnie pomogły po poronieniu wielkopostne wykłady Szostaka, parę rzeczy do mnie trafiło. Natomiast o niepłodności wolę chyba nie sprawdzać
Wkurza mnie,osobę wierzącą, że w takie sprawy wwalają się faceci, którzy świadomie zrezygnowali ze związków i ojcostwa.
Zawsze mam ochotę powiedzieć wszystkim takim, co wmawiają że "bóg tak chciał", żeby się nie leczyli na grypę, raka, cokolwiek - bo pewnie bóg chciał żeby byli chorzy
Dziwi mnie to stanowisko dotyczące IUI, bo przecież w masturbacji grzechem jest marnowanie nasienia, a tu do tego nie dochodzi - nawet powiedziałabym, że przeciwnie
Czara, np.moja matka nie wie, że mamy dziecko po 6 latach nie dlatego, że tak wybraliśmy, ale dlatego że mamy problemy. Nie wie o IUI. I nie raz od niej słyszałam, że ludzie tak czekają czekają jak my, muszą się dorobić, a potem jest IVF bo mają kasę i mogą sobie tego ZAŻYCZYĆ. Ręce mi opadły, kiedyś mało się nie poryczałam i zrobiłam jej wściekły wykład o tym, jak wygląda dojście do tematu IVF, że to NIE JEST kaprys bogatych (bo tak dokładnie to nazwała!), tylko ciężka droga, okupiona cierpieniem fizycznym i psychicznym, i że niestety większości nie stać na ten "luksus". I że w klinikach nie spotka tylko bogatych czterdziestoparolatków,co się zagapili w życiu. Nie wiem czy cokolwiek zrozumiała.9 tc (*) 24.01.2016
3 córki
06.11.2017
01.07.2020
07.01.2023 -
Ja też po IUI przez 12 dni na duphastonie - do testu. A później się zobaczy.3 x IUI
06.18 - I PICSI, z 14 pobranych żadnej zapłodnionej komórki
08.18 - II PICSI, z 15 pobranych żadnej zapłodnionej komórki
03.19 - start III procedury,
19.06.19 - IMSI + Fertile Chip, 21 pęcherzyków/10 komórek, w pierwszej dobie zero zapłodnień... I nagle cud! Transfer w 3 dobie zarodka 8a, beta 9 dtp 1,97; 10 dpt 1,34
08.06.20 - transfer AZ
07.07.20 - transfer AZ, 7dpt - beta 75.05, 9dpt - 188.06, 13dpt - 1115
10 tc 💔
KD - zero zapłodnień
KD - świeże komórki - 3 blastki z czego mamy ciążę 🥰 -
wichrowe_wzgórza wrote:Mnie pomogły po poronieniu wielkopostne wykłady Szostaka, parę rzeczy do mnie trafiło. Natomiast o niepłodności wolę chyba nie sprawdzać
Wkurza mnie,osobę wierzącą, że w takie sprawy wwalają się faceci, którzy świadomie zrezygnowali ze związków i ojcostwa.
Zawsze mam ochotę powiedzieć wszystkim takim, co wmawiają że "bóg tak chciał", żeby się nie leczyli na grypę, raka, cokolwiek - bo pewnie bóg chciał żeby byli chorzy
Dziwi mnie to stanowisko dotyczące IUI, bo przecież w masturbacji grzechem jest marnowanie nasienia, a tu do tego nie dochodzi - nawet powiedziałabym, że przeciwnie
Czara, np.moja matka nie wie, że mamy dziecko po 6 latach nie dlatego, że tak wybraliśmy, ale dlatego że mamy problemy. Nie wie o IUI. I nie raz od niej słyszałam, że ludzie tak czekają czekają jak my, muszą się dorobić, a potem jest IVF bo mają kasę i mogą sobie tego ZAŻYCZYĆ. Ręce mi opadły, kiedyś mało się nie poryczałam i zrobiłam jej wściekły wykład o tym, jak wygląda dojście do tematu IVF, że to NIE JEST kaprys bogatych (bo tak dokładnie to nazwała!), tylko ciężka droga, okupiona cierpieniem fizycznym i psychicznym, i że niestety większości nie stać na ten "luksus". I że w klinikach nie spotka tylko bogatych czterdziestoparolatków,co się zagapili w życiu. Nie wiem czy cokolwiek zrozumiała.Ale dobrze powiedziałaś, może dało jej to trochę do myślenia...
Ja na szczęście w mojej mamie mam ogromne wsparcie.3 x IUI
06.18 - I PICSI, z 14 pobranych żadnej zapłodnionej komórki
08.18 - II PICSI, z 15 pobranych żadnej zapłodnionej komórki
03.19 - start III procedury,
19.06.19 - IMSI + Fertile Chip, 21 pęcherzyków/10 komórek, w pierwszej dobie zero zapłodnień... I nagle cud! Transfer w 3 dobie zarodka 8a, beta 9 dtp 1,97; 10 dpt 1,34
08.06.20 - transfer AZ
07.07.20 - transfer AZ, 7dpt - beta 75.05, 9dpt - 188.06, 13dpt - 1115
10 tc 💔
KD - zero zapłodnień
KD - świeże komórki - 3 blastki z czego mamy ciążę 🥰 -
nick nieaktualnyMoi rodzice wiedzą, że mamy problemy, że być może czeka nas in vitro, ale nie opowiadam o szczegółach. O inseminacji też nie mówiłam. Ale tylko dlatego, że oni bardzo to wszystko przeżywają. Powiedziałam o HSG i to był błąd, bo nawet tym się bardzo martwili. Wolę im oszczędzać emocji
Z kolei teściowa prawie nic nie wie. Po moim drugim poronieniu wypaliła, że u niej koleżanka z pracy poszła na zwolnienie lekarskie, gdy nawet nic nie było widać na USG, że w dupach się ludziom przewraca. Nie wie, że się leczymy, że połowę wypłat wydajemy na: wizyty, badań i lekarstwa. Ciągle słyszymy, ze się bawimy co jest bardzo krzywdzące. Wie o poronieniach, ale nie zasługuje, by wiedzieć więcej -
U nas nie wie nikt. Ani o staraniach,ani o problemach. Wiem jak moja mama przezywalaby to wszystko. Teraz chyba myślą,ze nie decydujemy się na dziecko z wyboru,ale oprócz delikatnych sugestii nikt nie naciska. Nie jesteśmy po ślubie,więc to też hamuje domysły i pytania. Wspieramy sie wzajemnie,jak się uda(niezależnie od tego jakim sposobem),to powiemy dopiero w drugim trymestrze.
Biorąc pod uwagę koszta i przede wszystkim ciężar psychiczny,to na prawdę nie jest miło słuchać różnych komentarzy, ale nie przejmujcie się Dziewczyny! Jeszcze zaświeci dla nas słońce.tolerancyjna lubi tę wiadomość
wrzesień 2017, teratozoospermia, lewy jajowód niedrożny, pierwsza IUI. -> SYN! 06.2018r. -
My też nie mówimy nikomu ani o IUI ani o szczegółach leczenia. Jesteśmy już kilka lat po ślubie więc wszyscy domyślają się że jest coś nie tak. Przestali już nawet przygadywać o tym że nie mamy jeszcze dzieci - spisali nas już na straty
. Mąż powiedział swoim rodzicom i braciom że u niego jest problem. Podeszli do tego całkiem ok ale tematu już dalej nie poruszają. Z mojej rodziny nikt nie wie co i jak. Mama wie że się leczymy ale mam wrażenie że wcale mnie nie rozumie i nawet nie zapyta o przyczynę czy ewentualne postępy.
starania od ok 2015
Ja: Usunięta przegroda, PCOS?/ Wysokie androgeny
M: Mała ilość żołnierzyków
1 IUI - 26.09.2017
7.2020 - ❄️❄️
8.09.2020- transfer 💪
30.05.2021- 👶 -
W moim przypadku i rodzice i teście byli wtajemniczeni w problem. Moi nigdy nie pytali, nigdy nie dociekali, ale sama potrzebowałam się nieraz mamie wygadać, wyryczeć... I zawsze mi było lepiej, bo moja mama twardo stąpa po ziemi, nie jest z takich rozczulających się nad byle czym (jak np. ja i mój tata
) i zawsze mnie uspokajała, podchodziła do sprawy rzeczowo i co było dla mnie najważniejsze - brała pod uwagę, że może faktycznie się nie udać, co mnie strasznie uspokajało na tamten moment. Byłam na takim etapie, że każde "uda się, zobaczycie, wreszcie się uda" jeszcze pogarszało sprawę - jak sie kolejny raz jednak nie udawało to czułam się wręcz jakbym zawiodła bliskich, że oni tak czekają itd a tu dalej nic. Głupie, ale tak wtedy miałam. A mama wprost mi kiedyś powiedziała, że nawet jak się nie uda to przecież mam ich, mam rodzeństwo i nic się złego nie dzieje, takie czasy, że większość par ma problemy i nic na to nie poradzimy. To było dla mnie naprawdę kojące. Za to tata zawsze mnie pobudowywał, pocieszał, ale jak widziałam jak strasznie chciałby wnuka to przy kolejnych niepowodzeniach serce mi pękało podwójnie...;/
A co do księży, kościoła - jestem wierząca, słowa o. Szostaka na temat niepłodności bardzo mnie podbudowały. Żyłam nadzieją, że po prostu jeszcze nie czas albo, że mam jakąś inną "misję". Nie rozumiem natomiast stanowiska Kościoła w związku z inseminacją. Tak jak piszecie - to nie jest zabawa, kaprys, masturbacja dla przyjemności tylko szansa na to, żeby mieć dziecko. I fakt, wypowiedź księdza na temat tego, że on też cierpi, bo nie będzie miał dzieci - jest żenująca. Czara trafiła w sedno - co tu porównywać rezygnację z założenia rodziny z wyboru a małżeństwo, które z założenia "ma się rozmnażać"...;/
-
Totoro wrote:W moim przypadku i rodzice i teście byli wtajemniczeni w problem. Moi nigdy nie pytali, nigdy nie dociekali, ale sama potrzebowałam się nieraz mamie wygadać, wyryczeć... I zawsze mi było lepiej, bo moja mama twardo stąpa po ziemi, nie jest z takich rozczulających się nad byle czym (jak np. ja i mój tata
) i zawsze mnie uspokajała, podchodziła do sprawy rzeczowo i co było dla mnie najważniejsze - brała pod uwagę, że może faktycznie się nie udać, co mnie strasznie uspokajało na tamten moment. Byłam na takim etapie, że każde "uda się, zobaczycie, wreszcie się uda" jeszcze pogarszało sprawę - jak sie kolejny raz jednak nie udawało to czułam się wręcz jakbym zawiodła bliskich, że oni tak czekają itd a tu dalej nic. Głupie, ale tak wtedy miałam. A mama wprost mi kiedyś powiedziała, że nawet jak się nie uda to przecież mam ich, mam rodzeństwo i nic się złego nie dzieje, takie czasy, że większość par ma problemy i nic na to nie poradzimy. To było dla mnie naprawdę kojące. Za to tata zawsze mnie pobudowywał, pocieszał, ale jak widziałam jak strasznie chciałby wnuka to przy kolejnych niepowodzeniach serce mi pękało podwójnie...;/
A co do księży, kościoła - jestem wierząca, słowa o. Szostaka na temat niepłodności bardzo mnie podbudowały. Żyłam nadzieją, że po prostu jeszcze nie czas albo, że mam jakąś inną "misję". Nie rozumiem natomiast stanowiska Kościoła w związku z inseminacją. Tak jak piszecie - to nie jest zabawa, kaprys, masturbacja dla przyjemności tylko szansa na to, żeby mieć dziecko. I fakt, wypowiedź księdza na temat tego, że on też cierpi, bo nie będzie miał dzieci - jest żenująca. Czara trafiła w sedno - co tu porównywać rezygnację z założenia rodziny z wyboru a małżeństwo, które z założenia "ma się rozmnażać"...;/
Nie chcę wywoływać zbytnio dyskusji...ale
Skoro ktoś deklaruje się jako osoba wierząca, chodzi do kościoła i realizuje naukę kościoła, to według kościoła to jest grzech, bo to Bóg daje dziecko...
Trochę mierzi mnie hipokryzja katolików, którzy wybierają sobie z wiary, przykazań, to co im pasuje...
Ja nie mam problemu, bo ja nie wierzę. Dziecko powstaje z plemnika i komórki jajowej. Natura. ewentualnie przy pomocy medycyny i lekarzy.
Ale nerw mną szarpie za każdym razem jak słyszę te bzdurysrebrzysta lubi tę wiadomość
-
Betti37 ja sobie nic nie wybieram. Akceptuję zasady Kościoła, chociaż nie ze wszystkimi się zgadzam. I gdybym podeszła do inseminacji pewnie bym się z tego wyspowiadała jak i z innych grzechów, które popełniłam. Można by było mówić o wybiórczości, gdybym stwierdziła, że moim zdaniem to nie jest grzech, nie zgadzam się z tym, nie będe się z tego spowiadać. To jest wybiórczość.
-
Ja też jestem osobą wierzącą ale nie rozumiem podejścia kościoła do wielu rzeczy także jeżeli mam ochotę się pomodlić czy iść do kościoła to idę nie słucham tych księży i tego co oni wygadują. Praktykuje po swojemu ... To jest paskudne co oni mówią o iui o ivf wystarczająco się w życiu nacierpimy i na czekamy na ukochane maleństwo !
Nie raz sobie myślę dlaczego tak jest dlaczego my jaki plan ma na nas Bóg
Ale dziewczyny nie podajemy się i walczymy!!
Nas też w końcu spotkają te lepsze dni!!!srebrzysta lubi tę wiadomość
IVF - IMSI 03.2018 - 1 zarodek
2 IVF - IMSI - 08.2018 - 1 zarodek ❤
2024-powrót do gry
09.2024 1 procedura z programu - 3 transfery, 1cb
Kir - Bx -
nick nieaktualnyBetti, nie zgadzam się. To nie Bóg a kościół wymyśla zasady. Kiedyś przeszczepy były niezgodne z nauka kościoła, dziś są już Ok bo ratują przecież życie. W wigilie nie można było jeść mięsa, teraz to się zmieniło. To kilka osób ustala jakieś zasady w imię Boga czy kościoła i reszta ma się dostosować. Niepłodność jest coraz szerszym zjawiskiem, z roku na rok problem się pogłębia. Dziś inseminacja jest grzechem, za 5 lat kilka osób zdecyduje, ze już nie będzie.
Bóg dał nam pomoc w postaci inseminacji czy In vitro i tak na to trzeba patrzeć.
Ja się codziennie modlę, ale potrafię krytycznie spojrzeć na kościół. I pragnienie dziecka jest tak silne, ze nie będę zważać na słowa księży.vaola86, Totoro, sylwia80, annana88 lubią tę wiadomość
-
Czara wrote:Betti, nie zgadzam się. To nie Bóg a kościół wymyśla zasady. Kiedyś przeszczepy były niezgodne z nauka kościoła, dziś są już Ok bo ratują przecież życie. W wigilie nie można było jeść mięsa, teraz to się zmieniło. To kilka osób ustala jakieś zasady w imię Boga czy kościoła i reszta ma się dostosować. Niepłodność jest coraz szerszym zjawiskiem, z roku na rok problem się pogłębia. Dziś inseminacja jest grzechem, za 5 lat kilka osób zdecyduje, ze już nie będzie.
Bóg dał nam pomoc w postaci inseminacji czy In vitro i tak na to trzeba patrzeć.
Ja się codziennie modlę, ale potrafię krytycznie spojrzeć na kościół. I pragnienie dziecka jest tak silne, ze nie będę zważać na słowa księży. -
no i ta logika mnie rozwala...
Dobry Bóg nie daje dziecka tyle lat ale łaskawie pozwolił wymyślić in vitro...
Organizacja jaką jest Kościół ma swoje zasady. Nie będę pisać czy słuszne czy nie. Jesteś członkiem tej organizacji powinieneś stosować jej zasady...
Inaczej to dla mnie hipokryzja...no sorki
Moi znajomi nie mogą mieć dzieci. Są katolikami.
Uważają że Bóg ma dla nich inny plan. In vitro wg nich to sprzeciw wobec jego woli.Zaadoptowali. I tu mam szacunek do konsekwencji w ich postępowaniu.
Ale nie wchodzmy już lepiej na tematy wiary czy nie wiary.
I tak każdy ma swoje sumienie. I nikt za niego życia nie przeżyje.