INVIMED POZNAŃ
-
WIADOMOŚĆ
-
dobuska wrote:
Takich historii jest na pęczki i chociaż one mówią: dobrze Cię rozumiem, to moje wewnętrzne ja krzyczy, bo one mimo najszczerszych chęci nie mają pojęcia jaka to jest ciężka droga i ile musimy znieść.
I to nie chodzi o licytację, kto ma gorzej, bo przyjdzie kobieta, która po dziesięciu latach starań powie mi, że nadal nie jest w ciąży i wiadomym będzie, że jest w gorszej sytuacji.
Chodzi o to, że zachodzenie w ciążę to często nie jest jeden cykl czy dwa. I taka naprawdę przy dobrych wynikach może to zająć nawet rok. Problemy, większe lub mniejsze, dzieją się dopiero później.
A dojście do In vitro zawsze było dla mnie ostatecznością i odsuwałam to od swojej myśli przez rok, dwa, trzy, cztery...
Tu też kolejny problem, bo ludzie myślą, że jedziemy do kliniki i od razu się udaje...
"Jak się Wam nie uda, to najwyżej zrobicie In vitro i będzie dobrze" - ile razy ja tak słyszałam...
I wiem, że jestem w ciąży, więc po części potwierdzam tę teorię, ale ja jestem w ogromnej mniejszości i Wy dobrze o tym wiecie.
Wiesz, każda z nas przeżywa to na swój sposób. Wszystko zależy nie tylko od czasu starań, ale od wielu różnych czynników, o których możemy nie wiedzieć o innych osobach (ja na początku starań o dziecko straciłam w krótkim czasie mamę, babcie i dwóch dziadków oraz dzieciątko w 8tc). To wszystko złożyło się na gorszy stan, niż jestem obecnie, po 3 latach.
Wiadomo, że jak staramy się np 3 lata a ktoś stara się pół roku i mówi że jest ciężko, to sobie myślimy, "co ty wiesz o staraniach, ja staram się już 3 lata".
Ale prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy indywidualnymi przypadkami i każda historia jest inna. Każda porażka boli i każdy kolejny mc niepowodzeń jest ogromnie ciężki.
Musimy wierzyć, że każda z nas doczeka się wymarzonego dzidziusia czy to przez IUI, IVF czy adopcje czego życzę nam wszystkim 🤗🤗
Nerwusek92, Sosenka lubią tę wiadomość
Nat. ciąża - Poronienie 8 t.c. 09.2018
PCOS, nied. tarczycy, IO
PAI1 hetero, MTHFR homo
Od 2018 dalsze starania, IUI, bez skutku
2021 InVitro IMSI uzyskano 2 blastki
Transfer świeży 2.06.2021 4AA c.bioch.
Transfer 2.07.2021❄️ 4BA 🙏
6 dpt ⏸️
10.03.2022 Wiktor 3825 g 🥰
03.2023 walczymy o rodzeństwo 💪
Pobrane 18 🥚11 dojrzałych
Mamy 6 ❄️
3x 4ba, 4bb, 3aa, 3ba
25.04 transfer ❄️ 4ba
6 dpt ⏸️, 7 dpt beta 64, 9 dpt beta 194, 11 dpt beta 542, 13 dpt beta 1299 , 20 dpt beta 10734, 27 dpt ❤️ 0,75 cm, 30 dpt ❤️ 0,94 cm
9+4 🖤 dziewczynka. łyżeczkowanie -
Moją receptą na nie-zwariowanie były podróże, różne przyjemności, no i praca, praca, praca. Starałam się tak zbudować sobie świat wokół mnie, żeby ten czas bez dziecka służył mi jak najlepiej. Ja jestem bardzo odporną osobą, ale też miałam kryzysy i załamki, do końca nie wierzyłam, że to może się uda. Teraz jak na to patrzę z perspektywy czasu to uważam, że dobrze robiłam - podczas leczenia męża nie mogłam nic więcej zrobić niż dbać o siebie i jego, ale niestety nie raz kończyło się na wieczorze oglądania 10 filmów na YT o in vitro, bezpłodności itd....
Najważniejsze to jest to, żeby faktycznie pamiętać, że to jest długa droga,a nie sprint. Tak to widzę po czasie.Nerwusek92, Sosenka lubią tę wiadomość
Danadana -
plinka2017 wrote:Wiesz, każda z nas przeżywa to na swój sposób. Wszystko zależy nie tylko od czasu starań, ale od wielu różnych czynników, o których możemy nie wiedzieć o innych osobach (ja na początku starań o dziecko straciłam w krótkim czasie mamę, babcie i dwóch dziadków oraz dzieciątko w 8tc). To wszystko złożyło się na gorszy stan, niż jestem obecnie, po 3 latach.
Wiadomo, że jak staramy się np 3 lata a ktoś stara się pół roku i mówi że jest ciężko, to sobie myślimy, "co ty wiesz o staraniach, ja staram się już 3 lata".
Ale prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy indywidualnymi przypadkami i każda historia jest inna. Każda porażka boli i każdy kolejny mc niepowodzeń jest ogromnie ciężki.
Musimy wierzyć, że każda z nas doczeka się wymarzonego dzidziusia czy to przez IUI, IVF czy adopcje czego życzę nam wszystkim 🤗🤗
Ojej, ale ja to wszystko rozumiem i nikomu nie umniejszam. Po prostu ja mam chyba inny charakter, bo ja jak sie starałam i ktoś mi mówił, że jest w upragnionej ciąży to byłam szczerze szczęśliwa. Mi to dawało nadzieję i po prostu po ludzku cieszyło mnie czyjeś szczęście. Nigdy nie uważałam, że powinnam umniejszać czyjemuś szczęściu, bo mi jest źle. A jeśli już, to płakałam sama z żalu, że mi nie wychodzi tak, żeby tej osobie nie było smutno. To niesprawiedliwe.
Chodzi mi tylko o to, że reakcja tej dziewczyny mnie zasmuciła i sprawiła, że żałowałam, że się odezwałam.
I tyle.
A co do tej koleżanki, trudno jest przedstawić czyiś obraz w kilku zdaniach, więc pewnie dlatego trudniej Wam zrozumieć, co mam na myśli. Niepotrzebnie w ogóle ruszyłam ten temat.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 czerwca 2021, 13:16
Sosenka lubi tę wiadomość
-
Danadana wrote:Moją receptą na nie-zwariowanie były podróże, różne przyjemności, no i praca, praca, praca. Starałam się tak zbudować sobie świat wokół mnie, żeby ten czas bez dziecka służył mi jak najlepiej. Ja jestem bardzo odporną osobą, ale też miałam kryzysy i załamki, do końca nie wierzyłam, że to może się uda. Teraz jak na to patrzę z perspektywy czasu to uważam, że dobrze robiłam - podczas leczenia męża nie mogłam nic więcej zrobić niż dbać o siebie i jego, ale niestety nie raz kończyło się na wieczorze oglądania 10 filmów na YT o in vitro, bezpłodności itd....
Najważniejsze to jest to, żeby faktycznie pamiętać, że to jest długa droga,a nie sprint. Tak to widzę po czasie. -
nick nieaktualnyDanadana wrote:Mi bardzo często twardnieje brzuch, ale zazwyczaj jest to popołudniu, jak zjem obiad. Więc to na pewno nie B-H. Ja wczoraj na szkole rodzenia o to pytałam i mi powiedzieli, że może być tak, że ich się nie czuje. Mówiły też babki, które już rodziły, że nic a nic nie czuły. Ja na przykład też tak mam, że dziecka nie czuję, żeby się ruszał cały czas... To mnie martwi. Czuję go zazwyczaj jak leżę wieczorem albo jakieś pojedyncze puknięcia w ciągu dnia. Na ktg jest wszystko ok, co mnie uspokaja...także może faktycznie sobie pójdź na ten zapis i będziesz spokojniejsza robi to każda szkoła rodzenia odpłatnie, niektórzy ginekolodzy, no i oczywiście szpitale.
Nerwusek92, Night, kate2friend, katrinka2609 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnydobuska wrote:Ojej, ale ja to wszystko rozumiem i nikomu nie umniejszam. Po prostu ja mam chyba inny charakter, bo ja jak sie starałam i ktoś mi mówił, że jest w upragnionej ciąży to byłam szczerze szczęśliwa. Mi to dawało nadzieję i po prostu po ludzku cieszyło mnie czyjeś szczęście. Nigdy nie uważałam, że powinnam umniejszać czyjemuś szczęściu, bo mi jest źle. A jeśli już, to płakałam sama z żalu, że mi nie wychodzi tak, żeby tej osobie nie było smutno. To niesprawiedliwe.
Chodzi mi tylko o to, że reakcja tej dziewczyny mnie zasmuciła i sprawiła, że żałowałam, że się odezwałam.
I tyle.
A co do tej koleżanki, trudno jest przedstawić czyiś obraz w kilku zdaniach, więc pewnie dlatego trudniej Wam zrozumieć, co mam na myśli. Niepotrzebnie w ogóle ruszyłam ten temat. -
Ula30 wrote:Dziękuję Ci za odpowiedź . Ja te skurcze i czuję i widzę. Bo wtedy brzuch tak jakby opina mocno małego i wygląda to cudacznie. Wrzucam fotkę (mam nadzieję, że nikogo nie obrzydzę)- to nie jest ruch małego, wtedy był spokojny, tylko brzuch go tak "objął"🙈. Masakra ta ciąża. A z ruchami to u mnie też różnie. Np wczoraj był spokojniejszy dzień więc już schizowalam, ale w nocy nadrobił. Jak się zacznę mocno niepokoić, to na pewno gdzieś się pojadę skonsultować. Dziś póki co jest w miarę.
Ula30 lubi tę wiadomość
Danadana -
Ula30 wrote:Dziękuję Ci za odpowiedź . Ja te skurcze i czuję i widzę. Bo wtedy brzuch tak jakby opina mocno małego i wygląda to cudacznie. Wrzucam fotkę (mam nadzieję, że nikogo nie obrzydzę)- to nie jest ruch małego, wtedy był spokojny, tylko brzuch go tak "objął"🙈. Masakra ta ciąża. A z ruchami to u mnie też różnie. Np wczoraj był spokojniejszy dzień więc już schizowalam, ale w nocy nadrobił. Jak się zacznę mocno niepokoić, to na pewno gdzieś się pojadę skonsultować. Dziś póki co jest w miarę.
Ula30 lubi tę wiadomość
-
mo_Nika wrote:Bądź dobrej MYŚLI Ile zapladnialiscie komórek? Będziesz miała transfer 3dniowego czy 5 dniowego zarodka?
5 dniowego zarodka , pisząc do koordynatorki odpisała mi tylko że hodowla trwa i tylko to , muszę poczekać do wtorku , wiem że dla osób które podchodzą kolejny raz już więcej wiecie , więc dziękuje za odpowiedzi.
-
Ula30 wrote:Dziękuję Ci za odpowiedź . Ja te skurcze i czuję i widzę. Bo wtedy brzuch tak jakby opina mocno małego i wygląda to cudacznie. Wrzucam fotkę (mam nadzieję, że nikogo nie obrzydzę)- to nie jest ruch małego, wtedy był spokojny, tylko brzuch go tak "objął"🙈. Masakra ta ciąża. A z ruchami to u mnie też różnie. Np wczoraj był spokojniejszy dzień więc już schizowalam, ale w nocy nadrobił. Jak się zacznę mocno niepokoić, to na pewno gdzieś się pojadę skonsultować. Dziś póki co jest w miarę.
Ula30 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Rymika wrote:5 dniowego zarodka , pisząc do koordynatorki odpisała mi tylko że hodowla trwa i tylko to , muszę poczekać do wtorku , wiem że dla osób które podchodzą kolejny raz już więcej wiecie , więc dziękuje za odpowiedzi.
Dla każdej z nas, czas hodowli zarodków był mega strsujący, więc rozumiem co teraz czujesz, ale niestety musisz uzbroić się w cierpliwość i wytrzymać do wtorku -
Ula30 wrote:Dziękuję Ci za odpowiedź . Ja te skurcze i czuję i widzę. Bo wtedy brzuch tak jakby opina mocno małego i wygląda to cudacznie. Wrzucam fotkę (mam nadzieję, że nikogo nie obrzydzę)- to nie jest ruch małego, wtedy był spokojny, tylko brzuch go tak "objął"🙈. Masakra ta ciąża. A z ruchami to u mnie też różnie. Np wczoraj był spokojniejszy dzień więc już schizowalam, ale w nocy nadrobił. Jak się zacznę mocno niepokoić, to na pewno gdzieś się pojadę skonsultować. Dziś póki co jest w miarę.
Ula! Przecież to cudny widok, zazdro max 😍Ula30 lubi tę wiadomość
-
Rymika wrote:5 dniowego zarodka , pisząc do koordynatorki odpisała mi tylko że hodowla trwa i tylko to , muszę poczekać do wtorku , wiem że dla osób które podchodzą kolejny raz już więcej wiecie , więc dziękuje za odpowiedzi.
Myślę jednak, że przy transferach dzwonią szybciej jeśli dzieje się coś złego, żeby nie było sytuacji, że jedziesz do kliniki niepotrzebnie. Spokojnie, będzie dobrze. -
Nerwusek92 wrote:Dokładnie.
Chciałabym, żeby każdej z nas się udało. Wiem, jak co miesiąc jest cholernie ciężko ;(
Z drugiej strony załamuje mnie też podejście ludzi, że nie wiedzą o takich problemach i myślą że każdemu do ciąży wystarczy jeden raz...
Moja teściowa ostatnio usłyszała od pewnego starszego pana, że w tych czasach kobietom się po prostu nie chce rodzić i dlatego nie mają dzieci. Teściówka w 5 minut postawiła go do pionu opisując naszą historię i jeszcze kilku osób z naszego otoczenia. Ja dopiero zdałam sbie sprawę jaka jest skala tego problemu jak sama zaczęłam się starać.
Trzymam kciuki za nas wszystkie.
Dobuska, jak koleżanka Cię zasmusciła, to wczytuj się w nas. My tu wszystkie kibicujemy Tobie i Kajtkowi. Prawdą jest też, że nie wsyscy potrafią się cieszyć cudzym szczęściem.Nerwusek92, dobuska lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny