IVF
-
WIADOMOŚĆ
-
Suplementy diety, są tylko suplementami diety..
W odróżnieniu od leków - nawet takich sprzedawanych bez recepty - suplementy działać nie muszą. Wręcz- nie powinny działać, bo nie mogą zawierać substancji aktywnych.
Nie są więc remedium na żadną chorobę.
Efekt kuracji może, ale wcale nie musi być obojętny dla naszego zdrowia.
To wszystko jest całkowicie zgodne z obowiązującym prawem.
Anuszka, shooa lubią tę wiadomość
-
Konwalia wrote:Wombi mojemu M tez po leczeniu pogorszyły się parametry nasienia. Tez lykal profertil. Szczerze? To ja nie wierzę, że morfologie można jakoś poprawić.Nasza Marcysia jest już z nami
-
_cherryLady wrote:U nas akurat wlasnie morfologia skoczyla z 4 do 7%. Nie ruch, nie ilosc, a morfologia. Tak pokazywaly dwa czy trzy nastepujace po sobie co dwa miesiace badania.
No właśnie tylko nikt Ci nie potwierdzi, że to jest zasługa leczenia czy kwestia przypadku. Mojemu M skakaly wyniki morfologii a akurat nie brał żadnych "narkotyków".Mimbla lubi tę wiadomość
-
Dziękuję Wam wszystkim bardzo za wsparcie i miłe słowa :*
Modlę się, żeby z maluszkiem było wszystko dobrze.
Trzymam kciuki ogromne za Was i życzę abyście jak najszybciej zobaczyły dwie kreski na teścieBeata.D, Milkowiec, Mimi86, lilou, Konwalia, zizia_a, gosia81, Joanna85 lubią tę wiadomość
-
Milkowiec wrote:oby to był mały leń
10 dp crio małej blastki beta pokazała 34... 4 dni temu było tylko 2
a teraz oddychamy spokojnie
tylko jak tu być spokojnym kiedy mieli dzwonić dziś po 3 weryfikacji i nie zadzwonili... leki mam do poniedziałku tylko!
jeeeeeeeeeeeeeee a nie mówiłam, że Cię leniuszek zaskoczy
trzymam kciuki &&&&&&&&&&&Milkowiec, gosia81 lubią tę wiadomość
Anielka & Antek ♥
Aniołek ♥
"Nie warto uciekać przed nieuniknionym, gdyż wcześniej czy później trafia się w miejsce, gdzie nieuniknione właśnie przybyło i czeka."
-
No dziewczyny - stymulacja rozpoczęta. 1-szy zastrzyk z Puregonu zrobiony.
Kiedyś mdlałam na pobieraniu krwi a teraz sama robię sobie zastrzyki:-)
Wizita w klinice w piątek i już nie mogę się doczekać!lipa, Vaina, Gallina, asia-m-b, Mimi86, nika03, Konwalia, Madzik_6, Tosia 1981, Opium, Beata.D lubią tę wiadomość
-
A ja jutro mam pobranie! Boję się, trzymajcie kciuki:)
asia-m-b, Mimi86, Gallina, Vaina, nika03, Tyszanka81, Madzik_6, Tosia 1981, Opium, Joanna85 lubią tę wiadomość
Starania 4 lata
09. 2012 laparoskopia prawego jajnika - torbiel
03.2015 HSG
06.2015 HSC
02.2016 Sono-HSG
Test po stosunku - negatywny
05.2016 stymulacja do I in vitro
11dpt beta 0,2 - nie udało się
-
Powiedzcie mi czy to normalne, że jestem 2 dni po punkcji i dalej mam tak duży brzuch jak w dzień punkcji i tuż przed nią (na moje oko jak w 3 miesiącu ciąży). Z dnia na dzień coraz mniej boli, ale napięcie w dole brzucha non stop odczuwam, piję dużo wody, to też mi się wtedy wiadomo powiększa brzuch na chwilę. Jak u Was było po punkcji? Ja dzień punkcji miałam ciężki, ledwo chodziłam, nie wiem czy się martwić06.2016 I IMSI -> 03.2017 nasz urwis jest już z nami
12.2018 -pICSI -> 08.2019 nasz drugi urwis jest z nami
-
Vaina mnie brzuch bolal przez cztery dni po punkcji, jajniki bolaly kiedy szybko chodzilam, siadalam, siusialam, kaslalam itd. Bierzesz nospe lub paracetamol? Ja przez ten bol myslalam ze odwolaja mi transfer, ale usg tuz przed pokazalo, ze jajniki juz sie ladnie obkurczyly, choc nadal bolaly. Dzien po transferze bol praktycznie ustal. Trzymam mocno kciuki, pij duzo wody i obserwuj sie uwaznie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 czerwca 2016, 22:51
Vaina, Opium lubią tę wiadomość
pcos + teratospermia
4 IUI
I ICSI VI 2016
crio wrzesień 2016 r.
II ICSI I 2017 -
Gallina uspokoiłaś mnie, mnie bolało przy sikaniu tylko w pierwszym dniu. Ale jak szybko idę tez czuję brzuch. Już nic nie biorę. W dzień punkcji brałąm bo bardzo bolało, a teraz to taki lekiki ból i to od czasu do czasu że szkoda mi się faszerować06.2016 I IMSI -> 03.2017 nasz urwis jest już z nami
12.2018 -pICSI -> 08.2019 nasz drugi urwis jest z nami
-
hej dziewczyny w sobotę miałam transfer 2 zarodków : 2EB i 3/M + AH. Czy maja jakieś szanse? (co oznaczają literku EB) W styczniu też miałam podane 2 zarodki Morule i nic z tego. w tej chwili biorę tylko Luteine 3x 200 mg i Folik 1x1tab.
Vaina lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCześć dziewczyny. Jak to jest z badaniami przed in vitro? Jakie nalezy wykonac? Ja i mąż? W tej chwili jestem na antykach, dopiero 23 dnia cyklu mam wizyte ze wzgledu na urlop dr, a w nastepnym cyklu chcialabym juz podejść do procedury. Obawiam się ze mozemy z badaniami sie nie wyrobic. Zastanawiam się nad wizytą u innego dr w sprawie badań, ale tez nie chciałabym byc prowadzona przez kilku lekarzy.
iga 79 lubi tę wiadomość
-
lady_pink wrote:Hej dziewczyny
piszecie o bólu i powiększonym brzuchu po punkcji i aż zastanawiam się czy ze mną wszystko ok - nic a nic mnie nie boli, po punkcji od razu wstałam, zjadłam pyszną tortille w macu, potem pojechaliśmy do znajomych na grilla i bawiłam się z ich 8-mio miesięczną córeczką - zero bólu, zero niczego. Brzuch wcale nie urósł, nie mam plamień i gdybym nie spała przy punkcji to bym się zastanawiała czy napewno mi pobrali komórki. Po punkcji wzięłam zapobiegawczo jedną no-spę bo się bałam że będzie bolało a tu nic.
-
Vioris, Twoja historia jest niesamowita. Dużo przeszłaś. Cieszę się, że masz swoją największą nagrodę pod sercem
Lady_pink, mnie też ominęły wszelkie niedogodności związane z punkcją. Miałam punkcję już dwa razy, po obu brzuch bolał tylko przez 1 dzień i to na tyle łagodnie, że wystarczył paracetamol + NoSpa. Drugą punkcję miałam w sobotę rano, tego samego dnia po południu bawiłam się na weselu. Myślałam, że nie dam rady tańczyć, ale po w/w zestawie leków tańczyłam na równi z innymi i nic mi się nie działo, ani wtedy ani później. Chociaż tyle dobrego z tego wszystkiego, choć nie powiem, wolałabym przeżyć to co Vioris ale być w ciąży
Mam lekki spadek nastroju jak myślę o naszych staraniach, znowu kiepskie wieści... We wtorek byliśmy u wysoko ocenianego urologa. Ja też oceniam go bardzo na plus - poświęcił nam dużo czasu, przejrzał wyniki, zbadał męża i pogadał z nami jak psycholog. Doradził, żebyśmy poczekali z kolejną procedurą dłużej niż "tylko" do sierpnia, bo z takimi wynikami raczej nie mamy szans na powodzenie, a 3 miesiące to trochę mało żeby cokolwiek zdziałaćPatrząc na parametry nasienia stwierdził, że nie dziwi się, że dwie procedury nam upadły i że nie ma sensu dobijać mojego organizmu kolejną stymulacją dopóki coś nie drgnie u męża... Ale niestety nie dał nam wielkich nadziei że cokolwiek się poprawi, bo u nas nie ma się czego uczepić - hormony w normie, budowa narządów w normie (w naszym przypadku operacja żylaków powrózka nie ma sensu zdaniem lekarza - już od kilku specjalistów to słyszeliśmy), mąż prowadzi zdrowy tryb życia, nie pali, nie ma nawet kilograma nadwagi... Dostał zalecenia:
- zwiększenie ilości ruchu, który ma być jednostajny, minimum 45 minut ciągiem dziennie spaceru / marszu / pływania czy czegokolwiek innego, byleby się ruszać - dzień w dzień,
- częstsze współżycie, żeby często "wymieniać" nasienie,
- zjadanie codziennie łyżeczki mielonego ostropestu (w koktajlu, jogurcie itp.), oprócz tego zdrowe, porządne odżywianie się ale tu akurat nie ma problemu bo od dawna o to dbam,
- zdaniem tego lekarza nie ma potrzeby łykać drogich suplementów typu FertilMan, wystarczy kilka tanich, już nie pamiętam co tam dokładnie zapisał ale na pewno cynk, selen, wit. E, muszę w końcu pójść do apteki...
- codziennie minimum 3 litry płynów.
Do tego mamy zlecenie dla lekarza pierwszego kontaktu na wypisanie skierowania do poradni genetycznej na NFZ, żeby zbadać się pod kątem mutacji. To da nam informację czy możemy jeszcze próbować z własnymi komórkami, czy może to już nie ma sensu i lepiej od razu skorzystać z dawcy... bo prawdopodobnie właśnie tak się to skończy. Doktorek nas nie straszył, rozmawiał z nami delikatnie, ale powiedział że szanse powodzenia mamy małe i żebyśmy już układali sobie w głowie plan B - dawca / adopcja / bezdzietność... Dla mojego męża to był wstrząs. Jak ja kiedyś napomknęłam coś o dawcy to się zirytował i w ogóle nie chciał o tym słyszeć, teraz chyba dotarło do niego że być może trzeba będzie schować dumę do kieszeni i jednak skorzystać z tej opcji... Jeszcze z nim o tym nie rozmawiałam tak na serio, ciągle oboje mamy nadzieję że uda się z naszych komórek, ale już sobie przemyślałam że jeśli faktycznie zostanie nam opcja z dawcą nasienia, to na 99% skorzystamy też z komórki dawczyni. Myślę, że to byłoby łatwiejsze emocjonalnie dla mojego męża, że mamy "adoptowane" dziecko, nieposiadające ani jego ani moich genów, a nie, że "ja mam dziecko z innym facetem", bo poniekąd tak by było gdybyśmy zapładniali moje komórki... Zupełnie nie mam parcia na przekazanie genów, dla mnie najważniejszym jest żebym mogła sama nosić to dziecko pod sercem, urodzić i kochać od pierwszej sekundy jego istnienia, a nie żeby miało moje geny... To na pewno byłoby dla mnie łatwiejsze niż adopcja dziecka już urodzonego, tego z kolei ja nie potrafię sobie wyobrazić, jak tylko spróbowałam to się popłakałam mężowi w samochodzie i tyle z tego było... No ale czas pokaże, on weryfikuje wszelkie poglądy jak widać na naszym przykładzie. Rok temu inseminacja była dla mnie końcem świata, no bo jak to, ja chcę spłodzić dziecko w łóżku a nie u lekarza. A teraz robię ivf bez mrugnięcia okiem i rozważam dawcę. Echhh... Wybaczcie ten wywód, musiałam się wygadać.3.5 roku ciężkiej walki, 3 pełne procedury IVF, 4 transfery, 1 ciąża... 8 tc -
V. dobrze Cię widzieć
fajnie, ze trafiliscie na konkretnego, ale spokojnego i szczerego lekarza. Może faktycznie nie ma się co tak szarpać.
I zgadzam się z tobą, tu nie chodzi o przekazanie genow, ale o miłość do istoty która rodzisz i wychowujesz. Wierze że wam się uda, prędzej czy później, w taki czy inny sposobV. lubi tę wiadomość
-
Jeszcze odnośnie tej poradni genetycznej na NFZ - doktorek polecił nam jechać do jakiejś starej poradni do Łodzi, ponoć są tam świetni specjaliści, ale nazwa mu umknęła. Ktoś kojarzy?3.5 roku ciężkiej walki, 3 pełne procedury IVF, 4 transfery, 1 ciąża... 8 tc