Kto stara sie o pierwsze dziecko i jeszcze nie ma?
-
WIADOMOŚĆ
-
hannah_92 wrote:Witam w klubie, mam tak samo;(( Jestem już tak zmęczona tym wszystkim😔😭 nie mam już siły. Na szczęście z dziećmi znajomych czy w rodzinie lubię przebywać, ale mam problem nadal z cieszeniem się ciąża innych, czuję klucie w sercu;(
Staramy się z mężem ponad 3 lata, miliony badań i nigdy nie zobaczyłam II kresek. Zaczęłam psychoterapie, bo już wariuje, mam stany depresyjne, nic mnie nie cieszy
Staram się, są lepsze i gorsze dni, ale po skończeniu 30 lat parę dni temu znowu zaczęły się zjazdy emocjonalne. Tak bardzo do 30 chciałam mieć dziecko i nie rozumiem dlaczego akurat ja i dlaczego my go nie możemy mieć 😭💃 32 lat
🕺 29 lat
Starania od 2 lat, niepłodność nieokreślona
Oviklinika
02.2022 - protokół krótki- 4🥚, 3 padły w 3 dobie, transfer w 5 dobie zarodka kompaktującego Beta 0 ❌
05.2022 - protokół długi - 5 🥚 - 2 padły w 2 dobie, 2 padły w 5 dobie
10.05 transfer zarodka 3dniowego 8A
20.05 beta 100.48
21.05 beta 159.12 prog 23,20
23.05 beta 446.80 prog 54,70
25.05 beta 901.48
27.05 beta 2099.99
13.06 CRL 1.04 ❤️
16.09 chłopiec!
36t Jest z nami synek♡
Nie mamy żadnych ❄️ -
Zmeczonazameczona i hannah_92 łącze się z Wami w smutku 😞 tak bardzo wiem, co czujecie. U mnie też codzienność wypełniona frustracją, smutkiem i myśleniem, co jeszcze można zrobić. Lekarze działają sztampowo, nie mają na nas pomysłu. Prawda taka, że ostatnie 2 lata to sami zalecamy sobie badania i potem konsultujemy je z odpowiednim specjalistą. Większość niestety nie wychodzi dobrze 😔.
Trzymam za wszystkie z nas kciuki 🤗 Ufam, że w końcu i u nas zaświeci słońce. -
Kochane czytam Wasze wiadomości i serce mi się kraje... ja też nie widziałam od 3 lat ani razu II kresek i w sumie lekarze nie widzą medycznych przeciwskazań... immunologia super wszystkie kiry implantacyjne, badania przeciwzakrzepowe idealnie, allo mlr po szczepieniach wzrosło do ponad 50 % i ciąża miała zaraz być no a jednak... zresztą widzę, że ta metoda jednym pomaga innym nie, nawet takim co osiągnęli nie całe 20 % i jakoś w pierwszym cyklu się udało.. też często zadawałam i zadaje mimo podjętej decyzji o adopcji , pytanie czemu akurat Ja ? całe życie starałam się odżywiać zdrowo, aktywnie spędzać czas.. jak postanowiliśmy z Mężem że zaczynamy się starać to odstawiliśmy % , wjechała dieta dodatkowo i co ? nie udało się ..niektóre pary nie dbają o siebie, papierosy , alkohol i jakoś ciąże są.
Także ja już doszłam do takiego wniosku , że jeśli ta ciąża miała by być to by się pojawiła i zaczynam się godzić że nigdy nie nadejdzie.. Oczywiście nie jest to łatwe i nie chce żebyście pomyślały że się wymądrzam , ale zauważyłam , że im częściej myślę , że to może nie nadejść nigdy , pozwala mi to działać dalej, nie czekać na @ i nie załamywać się kiedy ona przychodzi...
Rozmawiałam też ostatnio odnośnie takiego ośrodka adopcyjnego z dziewczyną która od 6 lat się stara o dziecko (inseminacja, in vitro - ciąży brak) - też wg lekarzy konkretnej przyczyny brak , zmieniła klinikę i jej lekarz powiedział wprost że aż 40 % par spośród par walczących z niepłodnością to pary które nigdy nie widziały II kresek - i jest ich coraz więcej że to jakaś plaga .. i że nie mają jeszcze konkretnych badań , które by potwierdziły czemu tak się dzieje , ale możliwe że jej komórka nigdy nie spotkała się z plemnikiem Męża i może nigdy się nie spotkać... Powiem Wam że jak w pierwszej chwili to usłyszałam to łzy w oczach, roztrząsłam się i w głowie milion myśli jak to ? ! ale potem jak na chłodno zaczęłam o tym myśleć to kurczę jest jakiś w tym sens .. no właśnie, ile nas jest gdzie nigdy nie widziało tych II kresek ? mnóstwo.. bo co innego gdyby się raz chociaż udało ale byłaby strata , a tu jednak nic przez ileś lat ?
Piszę Wam to nie żeby Was załamywać mi ta informacja jakby troszku pomogła zacząć się godzić , że to może nie nadejść.. nie jest to dla mnie też łatwe i pewno nigdy do końca się z tym nie pogodzę.. Piszę Wam to żeby się z Wami podzielić jakimiś doświadczeniami .
Mimo wszystko trzymam za każdą z Was kciuki i modlę się żeby każdej z Was udało się zobaczyć chociaż raz w życiu II kreski to będzie wtedy najpiękniejszy dzień w życiu
Pozdrawiam Was gorąco -
MISIA88 wrote:Kochane czytam Wasze wiadomości i serce mi się kraje... ja też nie widziałam od 3 lat ani razu II kresek i w sumie lekarze nie widzą medycznych przeciwskazań... immunologia super wszystkie kiry implantacyjne, badania przeciwzakrzepowe idealnie, allo mlr po szczepieniach wzrosło do ponad 50 % i ciąża miała zaraz być no a jednak... zresztą widzę, że ta metoda jednym pomaga innym nie, nawet takim co osiągnęli nie całe 20 % i jakoś w pierwszym cyklu się udało.. też często zadawałam i zadaje mimo podjętej decyzji o adopcji , pytanie czemu akurat Ja ? całe życie starałam się odżywiać zdrowo, aktywnie spędzać czas.. jak postanowiliśmy z Mężem że zaczynamy się starać to odstawiliśmy % , wjechała dieta dodatkowo i co ? nie udało się ..niektóre pary nie dbają o siebie, papierosy , alkohol i jakoś ciąże są.
Także ja już doszłam do takiego wniosku , że jeśli ta ciąża miała by być to by się pojawiła i zaczynam się godzić że nigdy nie nadejdzie.. Oczywiście nie jest to łatwe i nie chce żebyście pomyślały że się wymądrzam , ale zauważyłam , że im częściej myślę , że to może nie nadejść nigdy , pozwala mi to działać dalej, nie czekać na @ i nie załamywać się kiedy ona przychodzi...
Rozmawiałam też ostatnio odnośnie takiego ośrodka adopcyjnego z dziewczyną która od 6 lat się stara o dziecko (inseminacja, in vitro - ciąży brak) - też wg lekarzy konkretnej przyczyny brak , zmieniła klinikę i jej lekarz powiedział wprost że aż 40 % par spośród par walczących z niepłodnością to pary które nigdy nie widziały II kresek - i jest ich coraz więcej że to jakaś plaga .. i że nie mają jeszcze konkretnych badań , które by potwierdziły czemu tak się dzieje , ale możliwe że jej komórka nigdy nie spotkała się z plemnikiem Męża i może nigdy się nie spotkać... Powiem Wam że jak w pierwszej chwili to usłyszałam to łzy w oczach, roztrząsłam się i w głowie milion myśli jak to ? ! ale potem jak na chłodno zaczęłam o tym myśleć to kurczę jest jakiś w tym sens .. no właśnie, ile nas jest gdzie nigdy nie widziało tych II kresek ? mnóstwo.. bo co innego gdyby się raz chociaż udało ale byłaby strata , a tu jednak nic przez ileś lat ?
Piszę Wam to nie żeby Was załamywać mi ta informacja jakby troszku pomogła zacząć się godzić , że to może nie nadejść.. nie jest to dla mnie też łatwe i pewno nigdy do końca się z tym nie pogodzę.. Piszę Wam to żeby się z Wami podzielić jakimiś doświadczeniami .
Mimo wszystko trzymam za każdą z Was kciuki i modlę się żeby każdej z Was udało się zobaczyć chociaż raz w życiu II kreski to będzie wtedy najpiękniejszy dzień w życiu
Pozdrawiam Was gorąco
Dziękuję Ci bardzo za Twoją wiadomość<3 Wzruszyłam się bardzo, ale nie sprawiła żadnej przykrości. Wprost przeciwnie, wiem o co ci chodzi. Ja już tez dopuszczam powoli do siebie myśli, że ciąża może nigdy się nie wydarzyć. Z tyłu głowy to sie pojawia, ale nie potrafię jeszcze tego zaakceptować i co najgorsze, nie potrafię ruszyć dalej i przestać myśleć o staraniach:( Nienwidze np. swojej pracy i zamiast wziąć się w garść i ją zmienić to tkwię w niej od kilku lat, bo przecież zaraz może być ciąża... Ta nasza głowa jest niemożliwa:( Nie mam nawet sił i motywacji na rozwój itd. To jest smutne, że teraz taki wysyp par walczących z niepłodnością jest. Co będzie za 10-15 lat???!!! Chyba, że będą nowoczesne i wnikliwe badania badające przyczynę, ale czarno to widzę. Najgorszy jest ten brak ciąż, jeszcze jakby jakiś biochem był czy jedna strata na wczesnych etapie (jakkowliek to brzmi), a tu za cholerę nic się nie dzieje:( i tak jak wspomniała wojaniela lekarze nie mają pomysłu, tylko zlecają na oślep kolejne badania bo a nuż coś tam wyjdzie.MISIA88 lubi tę wiadomość
"Cierpliwy do czasu dozna przykrości, ale później radość dla niego zakwitnie". -
wojaniela wrote:Zmeczonazameczona i hannah_92 łącze się z Wami w smutku 😞 tak bardzo wiem, co czujecie. U mnie też codzienność wypełniona frustracją, smutkiem i myśleniem, co jeszcze można zrobić. Lekarze działają sztampowo, nie mają na nas pomysłu. Prawda taka, że ostatnie 2 lata to sami zalecamy sobie badania i potem konsultujemy je z odpowiednim specjalistą. Większość niestety nie wychodzi dobrze 😔.
Trzymam za wszystkie z nas kciuki 🤗 Ufam, że w końcu i u nas zaświeci słońce.
Możesz napisać co np nie wychodzi wam dobrze? U nas właśnie większość badań jest ok, ostatnio robiłam badanie KIR, to brakuje mi dwóch implantacyjnych, ale pytanie czy to aż taki wpływ by miało na ciążę?"Cierpliwy do czasu dozna przykrości, ale później radość dla niego zakwitnie". -
hannah_92 wrote:Dziękuję Ci bardzo za Twoją wiadomość<3 Wzruszyłam się bardzo, ale nie sprawiła żadnej przykrości. Wprost przeciwnie, wiem o co ci chodzi. Ja już tez dopuszczam powoli do siebie myśli, że ciąża może nigdy się nie wydarzyć. Z tyłu głowy to sie pojawia, ale nie potrafię jeszcze tego zaakceptować i co najgorsze, nie potrafię ruszyć dalej i przestać myśleć o staraniach:( Nienwidze np. swojej pracy i zamiast wziąć się w garść i ją zmienić to tkwię w niej od kilku lat, bo przecież zaraz może być ciąża... Ta nasza głowa jest niemożliwa:( Nie mam nawet sił i motywacji na rozwój itd. To jest smutne, że teraz taki wysyp par walczących z niepłodnością jest. Co będzie za 10-15 lat???!!! Chyba, że będą nowoczesne i wnikliwe badania badające przyczynę, ale czarno to widzę. Najgorszy jest ten brak ciąż, jeszcze jakby jakiś biochem był czy jedna strata na wczesnych etapie (jakkowliek to brzmi), a tu za cholerę nic się nie dzieje:( i tak jak wspomniała wojaniela lekarze nie mają pomysłu, tylko zlecają na oślep kolejne badania bo a nuż coś tam wyjdzie.
Cieszę się kochana
tak z tymi lekarzami to ja już też parę razy się przejechałam na ich prowadzeniu.. wiele rzeczy jak się okazało po czasie robiłam niepotrzebnie, lub np. nikt Nas nie poinformował że mogą przynieść odwrotny skutek jak np. te szczepienia..
Tak nas to wszystko wkurzyło wewnętrznie że z Mężem daliśmy sobie spokój z lekarzami a zmieniałam ich trochę i co nowy to "lepszy" .. i kolejny niby nowe rozwiązania ale miałam wrażenie że na ślepo..
Pieniędzy wydane w brud - chociaż wiadomo że tu kasa to niby drugorzędna kwestia, ale z drugiej strony jak zaczynasz swoje dorosłe życie, masz kredyt , remonty , najlepszy czas np. na podróże to kasa na lekarzy idzie tak ogromna że odbiera Ci to taką radość z życia codziennego zwłaszcza jak się nie udaje
Co do pracy to mogę Ci podpowiedzieć jedno ze swojego przykładu - nie zwlekaj ze zmianą jeśli jest źle, bo złe samopoczucie i nerwy jakie masz w związku z obecną pracą też dobrze nie wpłyną na powodzenie w staraniu.
Ja też tak nie zmieniałam pracy przez ponad rok od starań no bo jak to , mam umowę na czas nieokreślony, dobre zarobki - więc będzie super zasiłek i przecież zaraz będę w ciąży.. i co ? i powiem Ci że w sumie wszystko mnie jeszcze bardziej dobijało - bo praca mnie wkurzała już chciałam odejść ale tu ciąży brak i tak się koło zamykało a moje samopoczucie było tragiczne.. bo każdą @ przeżywałam podwójnie- nie dość że nie udało się to dwa myśl że muszę chodzić do tej pracy , której już później nie znosiłam..
W końcu postawiłam na jedną kartę - odeszłam , znalazłam inną - jestem już 1,5 roku w nowej , jest mi tu dobrze. Co prawda ciąży nadal brak ale już jakby kwestia pracy , która też mnie przytłaczała się rozwiązała
Więc zastanów się dobrze nad tym , może Ci to też pomoże wyjść z takiego marazmu w którym tkwisz.. tez na chwilę zajmiesz się czymś innym, wejdziesz w nowe towarzystwo i a nóż się coś wydarzy -
Łącze się z wami dziewczyny ! U nas też zdrowia dieta, nie paliliśmy, zero% i też nigdy nie było dwóch kresek. Mam poczucie niesprawiedliwości bo widzę ludzi, którzy nie dbają o zdrowie a w ciąże zachodzą. Cały czas czytam co jest niezdrowe, szkodliwe i to wykluczam. Kiedyś myślałam, że to cukier ale wykluczenie nie pomogło, teraz obstawiam gluten mimo, że nie mam genów odpowiedzialnych za celiakię ale co tam spróbuje.
Doprowadza to wszystko do paranoi. Lekarz już mi powiedział, że mam sobie nie szukać chorób na siłę i chyba to dobra rada. Może kiedyś będą metody pozwalające lepiej diagnozować niepłodność bo ludzi z tym problemem jest coraz więcej.
Tak jak Misia88 napisała trzeba iść do przodu Ja też rozważam adopcje ale już się naczytałam, że to długa droga i wcale nie łatwa. Jakiś kurs, potem testy- nie wszyscy je zdają. -
Karolina9 wrote:Łącze się z wami dziewczyny ! U nas też zdrowia dieta, nie paliliśmy, zero% i też nigdy nie było dwóch kresek. Mam poczucie niesprawiedliwości bo widzę ludzi, którzy nie dbają o zdrowie a w ciąże zachodzą. Cały czas czytam co jest niezdrowe, szkodliwe i to wykluczam. Kiedyś myślałam, że to cukier ale wykluczenie nie pomogło, teraz obstawiam gluten mimo, że nie mam genów odpowiedzialnych za celiakię ale co tam spróbuje.
Doprowadza to wszystko do paranoi. Lekarz już mi powiedział, że mam sobie nie szukać chorób na siłę i chyba to dobra rada. Może kiedyś będą metody pozwalające lepiej diagnozować niepłodność bo ludzi z tym problemem jest coraz więcej.
Tak jak Misia88 napisała trzeba iść do przodu Ja też rozważam adopcje ale już się naczytałam, że to długa droga i wcale nie łatwa. Jakiś kurs, potem testy- nie wszyscy je zdają.
To prawda nie jest to łatwa droga i nie wiadomo jaka będzie ona dla Nas , czy docelowo się uda zostać rodzicami - tego nie wiemy ale próbujemy to prawda są testy, kwalifikacje z jednej strony rozumie ale z drugiej - czytałam kiedyś taki fajny blog dziewczyny , która już miała dziecko z adopcji , że właśnie biologicznych rodziców nikt tak nie sprawdza czy się naddają i jest przekonana że co najmniej połowa , której się udało mieć biologiczne dzieci nie przeszłaby kwalifikacji i tym samym nie naddawali się na bycie rodzicem - wiecie o czym mówię - wszechobecna patologia.. i to prawda - to jest niesprawiedliwe.. bo ogólnie życie chyba takie jest
Także My żyjemy swoim życiem , już teraz bez lekarzy ale z poczuciem że coś robimy żeby kiedyś być w 3
Mam cudowny przykład dobrej znajomej , 3 lata starania się o ciąże, też nigdy II kresek - adopcja i po 2,5 roku ma 8 miesięcznego Synka i sama czasem żartuje że chyba lepszego by sobie nie urodziła dziecka
także takie historie mega podnoszą na duchu
Zoja101 lubi tę wiadomość
-
Nikt nas tak nie zrozumie jak my siebie tutaj nawzajem, naprawdę. Mega to czuję, gdyby nie to miejsce to bym chyba zwariowała.
MISIA88 lubi tę wiadomość
Do tej pory łącznie 8 transferów ivf
2021r. - 3 nieudane IUI, laparoskopia
2022r. - 1 procedura: 4 transfery (2 przebadane zarodki, bardzo niskie lub zerowe bety)
W międzyczasie histeroskopia, antybiotyki, scratching
2023r. - 2 procedura: 4 transfery
1 transfer, zarodek przebadany - CP z wycięciem jajowodu
2 transfer, zarodek przebadany, immunoglobuliny - CB
3 transfer z dwoma zarodkami - beta nie drgnęła
Kolejna histeroskopia (mechaniczna), 3 miesiące sztucznej menopauzy
4 transfer 21.12.2023 - immunoglobuliny, tona leków - 6dpt beta 26, 8dpt beta 60, 10dpt beta 166, 12dpt beta 442 18dpt beta 7700 -
Hej dziewczyny Czytam Wasze historie i myślę również o swojej. Wiem co czujecie bo gdy usłyszałam od 4 lekarzy z rzędu, że przy moich wynikach nie mam szans na ciążę ani nawet in vitro i jedyne co mnie czeka to KD lub adopcja to mój świat legł w gruzach. Na pewnej wizycie lekarz spojrzał na wyniki i nawet mnie nie zbadał.. Bardzo ciężko przeszłam przez te wszystkie wizyty i tak na prawdę tylko dzięki mojemu mężowi mam siłę by się nie poddawać. Nie wiem w czym dokładnie u Was jest problem, ale ja znalazłam lekarza któremu bardzo ufam i który jako jeden jedyny widzi nadzieję i szansę. Myślę, że kluczowe jest znalezienie lekarza, który nie wybiera prostej drogi i łatwego zarobku, a lekarza z prawdziwą pasją. Od niedawna chodzę do lekarza bez drżącego serca na ramieniu i bez łez. Mam nadzieję, że dla nas wszystkich jeszcze będzie szczęśliwe zakończenie.
Zoja101, Trinity_Nea lubią tę wiadomość
-
Ja już tego próbowałam zawsze na wakacjach pozwalam sobie na mniej zdrowe jedzenie. Jakiś kieliszek winka też się przydarzy i do tego różnego rodzaju słodycze i lody. Chociaż może jestem za mało szalona 😁 a tu trzeba tak na maksa alkohol, dużo cukru, jakis fast food 😂😂. Ja też jak zjem coś niezdrowego to od razu mam myśli jak to sobie pewnie zaszkodziłam teraz. Lekarz zalecił mi pozytywne myślenie i nie szukanie chorób na siłę, słodycze z umiarem jak wszystko - trzeba sobie pozwalać na przyjemności. Takie żelazne ograniczenia nie prowadzą do celu.
-
Milady92 wrote:Hej dziewczyny Czytam Wasze historie i myślę również o swojej. Wiem co czujecie bo gdy usłyszałam od 4 lekarzy z rzędu, że przy moich wynikach nie mam szans na ciążę ani nawet in vitro i jedyne co mnie czeka to KD lub adopcja to mój świat legł w gruzach. Na pewnej wizycie lekarz spojrzał na wyniki i nawet mnie nie zbadał.. Bardzo ciężko przeszłam przez te wszystkie wizyty i tak na prawdę tylko dzięki mojemu mężowi mam siłę by się nie poddawać. Nie wiem w czym dokładnie u Was jest problem, ale ja znalazłam lekarza któremu bardzo ufam i który jako jeden jedyny widzi nadzieję i szansę. Myślę, że kluczowe jest znalezienie lekarza, który nie wybiera prostej drogi i łatwego zarobku, a lekarza z prawdziwą pasją. Od niedawna chodzę do lekarza bez drżącego serca na ramieniu i bez łez. Mam nadzieję, że dla nas wszystkich jeszcze będzie szczęśliwe zakończenie.
Tak, odpowiedni lekarz to połowa sukcesu! Lekarz, który wierzy w swoje metody leczenie i przelewa optymizm na pacjentkę Super, że takiego udało Ci się znaleźć. Ja też mam nadzieje w końcu takiego znalazłam.Milady92 lubi tę wiadomość
-
hannah_92 wrote:Możesz napisać co np nie wychodzi wam dobrze? U nas właśnie większość badań jest ok, ostatnio robiłam badanie KIR, to brakuje mi dwóch implantacyjnych, ale pytanie czy to aż taki wpływ by miało na ciążę?💃 32 lat
🕺 29 lat
Starania od 2 lat, niepłodność nieokreślona
Oviklinika
02.2022 - protokół krótki- 4🥚, 3 padły w 3 dobie, transfer w 5 dobie zarodka kompaktującego Beta 0 ❌
05.2022 - protokół długi - 5 🥚 - 2 padły w 2 dobie, 2 padły w 5 dobie
10.05 transfer zarodka 3dniowego 8A
20.05 beta 100.48
21.05 beta 159.12 prog 23,20
23.05 beta 446.80 prog 54,70
25.05 beta 901.48
27.05 beta 2099.99
13.06 CRL 1.04 ❤️
16.09 chłopiec!
36t Jest z nami synek♡
Nie mamy żadnych ❄️ -
MISIA88 wrote:Kochane czytam Wasze wiadomości i serce mi się kraje... ja też nie widziałam od 3 lat ani razu II kresek i w sumie lekarze nie widzą medycznych przeciwskazań... immunologia super wszystkie kiry implantacyjne, badania przeciwzakrzepowe idealnie, allo mlr po szczepieniach wzrosło do ponad 50 % i ciąża miała zaraz być no a jednak... zresztą widzę, że ta metoda jednym pomaga innym nie, nawet takim co osiągnęli nie całe 20 % i jakoś w pierwszym cyklu się udało.. też często zadawałam i zadaje mimo podjętej decyzji o adopcji , pytanie czemu akurat Ja ? całe życie starałam się odżywiać zdrowo, aktywnie spędzać czas.. jak postanowiliśmy z Mężem że zaczynamy się starać to odstawiliśmy % , wjechała dieta dodatkowo i co ? nie udało się ..niektóre pary nie dbają o siebie, papierosy , alkohol i jakoś ciąże są.
Także ja już doszłam do takiego wniosku , że jeśli ta ciąża miała by być to by się pojawiła i zaczynam się godzić że nigdy nie nadejdzie.. Oczywiście nie jest to łatwe i nie chce żebyście pomyślały że się wymądrzam , ale zauważyłam , że im częściej myślę , że to może nie nadejść nigdy , pozwala mi to działać dalej, nie czekać na @ i nie załamywać się kiedy ona przychodzi...
Rozmawiałam też ostatnio odnośnie takiego ośrodka adopcyjnego z dziewczyną która od 6 lat się stara o dziecko (inseminacja, in vitro - ciąży brak) - też wg lekarzy konkretnej przyczyny brak , zmieniła klinikę i jej lekarz powiedział wprost że aż 40 % par spośród par walczących z niepłodnością to pary które nigdy nie widziały II kresek - i jest ich coraz więcej że to jakaś plaga .. i że nie mają jeszcze konkretnych badań , które by potwierdziły czemu tak się dzieje , ale możliwe że jej komórka nigdy nie spotkała się z plemnikiem Męża i może nigdy się nie spotkać... Powiem Wam że jak w pierwszej chwili to usłyszałam to łzy w oczach, roztrząsłam się i w głowie milion myśli jak to ? ! ale potem jak na chłodno zaczęłam o tym myśleć to kurczę jest jakiś w tym sens .. no właśnie, ile nas jest gdzie nigdy nie widziało tych II kresek ? mnóstwo.. bo co innego gdyby się raz chociaż udało ale byłaby strata , a tu jednak nic przez ileś lat ?
Piszę Wam to nie żeby Was załamywać mi ta informacja jakby troszku pomogła zacząć się godzić , że to może nie nadejść.. nie jest to dla mnie też łatwe i pewno nigdy do końca się z tym nie pogodzę.. Piszę Wam to żeby się z Wami podzielić jakimiś doświadczeniami .
Mimo wszystko trzymam za każdą z Was kciuki i modlę się żeby każdej z Was udało się zobaczyć chociaż raz w życiu II kreski to będzie wtedy najpiękniejszy dzień w życiu
Pozdrawiam Was gorąco
Dzięki MISIA88 za Twoją wiadomość. Przeczytałam ją rano w pracy. Ale nie byłam w stanie odpisać. Łzy leciały mi jak grochy... Przez cały dzień wracało do mnie to, co napisałaś. W mojej głowie też zaczyna pojawiać się taka myśl - co jeśli to właśnie my nigdy nie doczekamy się biologicznego dziecka? Za nami ponad 6 lat starań. Zaczynaliśmy gdy miałam 24 lata. Słyszałam wiecznie, że jestem młoda, mam się nie przejmować, mam czas. Czas, który mijał. My mieliśmy jedną ciążę biochemiczną po ok. roku starań, a potem dwie ciąże pozamaciczne w ciągu trzech lat. Pierwszej ciąży pozamacicznej test nie wykrył. Przyszedł okres (tak mi się wydawało), potem cykl mi się rozjeżdżał, trwał długo, jakieś plamienia itp. Miałam nawet umówiona laparoskopię na kolejny miesiąc. Coś mnie tknęło i zrobiłam betę "w środku cyklu" - ponad 40 tys. I niestety ciąża jajowodowa. Jeszcze tej samej nocy miałam laparoskopię, bo zaczął pękać jajowód.
Wiele przykrych wydarzeń za nami. Wspomnienia są bolesne. A najgorsze, że nie widać perspektyw na szczęśliwe zakończenie.
Co do Waszej decyzji o adopcji, gratuluję! Wierzę, że szybko przejdziecie procedury. My pozwoli też zaczynamy dojrzewać. Walczymy, ale już ostatkiem sił.MISIA88 lubi tę wiadomość
-
hannah_92 wrote:Dziękuję Ci bardzo za Twoją wiadomość<3 Wzruszyłam się bardzo, ale nie sprawiła żadnej przykrości. Wprost przeciwnie, wiem o co ci chodzi. Ja już tez dopuszczam powoli do siebie myśli, że ciąża może nigdy się nie wydarzyć. Z tyłu głowy to sie pojawia, ale nie potrafię jeszcze tego zaakceptować i co najgorsze, nie potrafię ruszyć dalej i przestać myśleć o staraniach:( Nienwidze np. swojej pracy i zamiast wziąć się w garść i ją zmienić to tkwię w niej od kilku lat, bo przecież zaraz może być ciąża... Ta nasza głowa jest niemożliwa:( Nie mam nawet sił i motywacji na rozwój itd. To jest smutne, że teraz taki wysyp par walczących z niepłodnością jest. Co będzie za 10-15 lat???!!! Chyba, że będą nowoczesne i wnikliwe badania badające przyczynę, ale czarno to widzę. Najgorszy jest ten brak ciąż, jeszcze jakby jakiś biochem był czy jedna strata na wczesnych etapie (jakkowliek to brzmi), a tu za cholerę nic się nie dzieje:( i tak jak wspomniała wojaniela lekarze nie mają pomysłu, tylko zlecają na oślep kolejne badania bo a nuż coś tam wyjdzie.
Ten sam przypadek z pracą był u mnie. Jejku, niepłodne głowy są tak do siebie podobne... Ja w końcu zdecydowałam się zmienić pracę. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Praca zmieniona, a dziecka cały czas się nie doczekaliśmy. Nie warto męczyć się jeszcze w pracy. I tak masz dużo stresu. Wiem, że łatwo jest doradzać. Zastanów się, co możesz zrobić w kwestii zmiany pracy. -
U mnie było tak.. krótki protokół 5 jajeczek. Jedno odpadło przez morfologię. 4 na 4 się zapłodniły. I nagle ruszyły jak szalone 3 razy za szybko się rozwijały i nagle w 3 dobie zaczęły padać... Do 5 doszedł jeden ale nie było blastocysty. Oczywiście żadnego ❄️. Potem długi protokół. 7 jajeczek.. 1 niedojrzale odpadło a drugie znowu morfologia odpadło. 5 na 5 się zapłodniły. I znowu ta sama historia jak powinny być 4 to były 10 czy 11 a nawet 13.. tylko jedno jedyne było 4a a w 3 dobie 8a więc idealnie i mi je podobało. Reszta padła i jedno 5 do od też padło żadnej blastocysty. Oczywiście żadnego ❄️. Każda procedura to wszystko od początku bo nigdy nie mieliśmy blastocysty. Nie wiem dlaczego one tak idą szybko.. co się dzieje.. to musi być coś i nie mogę znaleźć co.. z zapłodnieniem nie mam problemu tylko one się nie rozwijają prawidłowo.. męczy czy mnie czy ta 8a doszła do blastocysty czy nie.. jak czytam u dziewczyn że mają po 20 jajeczek czy naście to zastanawiam się jak? Jak one to zrobiły co ja robię nie tak.. potem czytam że ta ma transfer ta ma ❄️❄️❄️❄️❄️❄️+ to też myślę jak? Czemu ja nie mogę mieć chociaż jeden.. żebym miała szansę żeby się zadomowiła.. wiem że każda idzie ciężka drogę i cieszę się że nie muszą przechodzić ciągle przez stymulację jak ja.. ale dręczy mnie to że nie mam rozwiązania żebym też miała blastocyste podana i jakieś ❄️ żebym też mogła przyjść tylko na transfer.. mam strach przed stymulacja kolejna czy znowu nie będzie kilka tych jajeczek i potem cała drżę po zapłodnieniu.. co dalej.. żyję myślą że ten jeden było dobry chociaż w 3 dobie.. może powoli coś ruszy ...💃 32 lat
🕺 29 lat
Starania od 2 lat, niepłodność nieokreślona
Oviklinika
02.2022 - protokół krótki- 4🥚, 3 padły w 3 dobie, transfer w 5 dobie zarodka kompaktującego Beta 0 ❌
05.2022 - protokół długi - 5 🥚 - 2 padły w 2 dobie, 2 padły w 5 dobie
10.05 transfer zarodka 3dniowego 8A
20.05 beta 100.48
21.05 beta 159.12 prog 23,20
23.05 beta 446.80 prog 54,70
25.05 beta 901.48
27.05 beta 2099.99
13.06 CRL 1.04 ❤️
16.09 chłopiec!
36t Jest z nami synek♡
Nie mamy żadnych ❄️ -
hannah_92 wrote:Możesz napisać co np nie wychodzi wam dobrze? U nas właśnie większość badań jest ok, ostatnio robiłam badanie KIR, to brakuje mi dwóch implantacyjnych, ale pytanie czy to aż taki wpływ by miało na ciążę?
Ostatni czas to głównie właśnie immunologia u nas na tapecie. U mnie niestety wszystkich kirów implantacyjnych brak, mam KIR AA. Do tego wyszło nam niskie allo MLR mimo dwóch ciąż pozamacicznych, po szczepieniach niewiele podskoczyło. Więc robiliśmy cross match i test cytotoksyczny - wyniki złe, nie powinnam być szczepiona. Mam wysokie komórki NK, dodatnie ANA, wysokie TNF alfa, IL 2 i IL 10 poza normami. Wyszły mi nietolerancje pokarmowe.
A z takich "podstawowych" wyników, to mam cały czas niskie żelazo i ferrytyne. Niskie poziomy estradiolu chociaż do owulacji dochodzi.
I standardowy pakiet pcos, insulinuopornosc, endomerioze i adenomioze, hiperprolaktynemie, niedoczynność tarczycy. Do wyboru do koloru 😔.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 maja 2022, 23:08
-
Zmeczonazameczona wrote:U mnie było tak.. krótki protokół 5 jajeczek. Jedno odpadło przez morfologię. 4 na 4 się zapłodniły. I nagle ruszyły jak szalone 3 razy za szybko się rozwijały i nagle w 3 dobie zaczęły padać... Do 5 doszedł jeden ale nie było blastocysty. Oczywiście żadnego ❄️. Potem długi protokół. 7 jajeczek.. 1 niedojrzale odpadło a drugie znowu morfologia odpadło. 5 na 5 się zapłodniły. I znowu ta sama historia jak powinny być 4 to były 10 czy 11 a nawet 13.. tylko jedno jedyne było 4a a w 3 dobie 8a więc idealnie i mi je podobało. Reszta padła i jedno 5 do od też padło żadnej blastocysty. Oczywiście żadnego ❄️. Każda procedura to wszystko od początku bo nigdy nie mieliśmy blastocysty. Nie wiem dlaczego one tak idą szybko.. co się dzieje.. to musi być coś i nie mogę znaleźć co.. z zapłodnieniem nie mam problemu tylko one się nie rozwijają prawidłowo.. męczy czy mnie czy ta 8a doszła do blastocysty czy nie.. jak czytam u dziewczyn że mają po 20 jajeczek czy naście to zastanawiam się jak? Jak one to zrobiły co ja robię nie tak.. potem czytam że ta ma transfer ta ma ❄️❄️❄️❄️❄️❄️+ to też myślę jak? Czemu ja nie mogę mieć chociaż jeden.. żebym miała szansę żeby się zadomowiła.. wiem że każda idzie ciężka drogę i cieszę się że nie muszą przechodzić ciągle przez stymulację jak ja.. ale dręczy mnie to że nie mam rozwiązania żebym też miała blastocyste podana i jakieś ❄️ żebym też mogła przyjść tylko na transfer.. mam strach przed stymulacja kolejna czy znowu nie będzie kilka tych jajeczek i potem cała drżę po zapłodnieniu.. co dalej.. żyję myślą że ten jeden było dobry chociaż w 3 dobie.. może powoli coś ruszy ...
-
nick nieaktualnyZmeczonazameczona wrote:U mnie było tak.. krótki protokół 5 jajeczek. Jedno odpadło przez morfologię. 4 na 4 się zapłodniły. I nagle ruszyły jak szalone 3 razy za szybko się rozwijały i nagle w 3 dobie zaczęły padać... Do 5 doszedł jeden ale nie było blastocysty. Oczywiście żadnego ❄️. Potem długi protokół. 7 jajeczek.. 1 niedojrzale odpadło a drugie znowu morfologia odpadło. 5 na 5 się zapłodniły. I znowu ta sama historia jak powinny być 4 to były 10 czy 11 a nawet 13.. tylko jedno jedyne było 4a a w 3 dobie 8a więc idealnie i mi je podobało. Reszta padła i jedno 5 do od też padło żadnej blastocysty. Oczywiście żadnego ❄️. Każda procedura to wszystko od początku bo nigdy nie mieliśmy blastocysty. Nie wiem dlaczego one tak idą szybko.. co się dzieje.. to musi być coś i nie mogę znaleźć co.. z zapłodnieniem nie mam problemu tylko one się nie rozwijają prawidłowo.. męczy czy mnie czy ta 8a doszła do blastocysty czy nie.. jak czytam u dziewczyn że mają po 20 jajeczek czy naście to zastanawiam się jak? Jak one to zrobiły co ja robię nie tak.. potem czytam że ta ma transfer ta ma ❄️❄️❄️❄️❄️❄️+ to też myślę jak? Czemu ja nie mogę mieć chociaż jeden.. żebym miała szansę żeby się zadomowiła.. wiem że każda idzie ciężka drogę i cieszę się że nie muszą przechodzić ciągle przez stymulację jak ja.. ale dręczy mnie to że nie mam rozwiązania żebym też miała blastocyste podana i jakieś ❄️ żebym też mogła przyjść tylko na transfer.. mam strach przed stymulacja kolejna czy znowu nie będzie kilka tych jajeczek i potem cała drżę po zapłodnieniu.. co dalej.. żyję myślą że ten jeden było dobry chociaż w 3 dobie.. może powoli coś ruszy ...
Hej.. a może w tej klinice coś nie gra ? My leczymy się w pewnej klinice juz ponad rok czasu i też jakoś żadnych efektów:( i od przyszłego miesiąca mamy zamiar zmienić lekarza " póki co " ...... może warto zastanowić się nad zmianą kliniki lub lekarza... ja też mam naprawdę dość, miesiąc w miesiąc to samo.... te same leki te same zalecenia....I dlatego mam dość, bo dr nie przemówisz że może warto by było zastosować coś innego....moja mała nadzieja jest taka ze w przyszłym miesiącu coś zmieni cóż ruszy:) .Pozdrawiam