MedArt Poznań
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
W medarcie progesteron i estradiol o ile pamiętam to po 30 zł każde chyba . Zadzwoń do kliniki i zapytaj ja zawsze robiłam po wizycie by niepotrzebnie kasę wydawać jak coś by było nie tak .Starania od 2008 roku 07.02.14 aniołek 13tc
3 IUI
03.2016 I procedura krótki protokół ICSI
05.2016 II procedura krótki protokół ICSI
Zmiana kliniki MedArt
09.2016 długi protokół 21.09 punkcja mamy 3 zarodki
29.11.2016 crio 4AA cb
Mrl 0% szczepienia -> 26,1 ( X)-> doszczepianie (I)
08.2018 IV IVF cykl naturalny transfer 17.08 7tc
V IVF grudzień 6 zarodków 4 prawidłowe genetycznie
10.04. 2019transfer -
Hej,ja nadal z dodatkowym bagażem
Zacznę może od początku...
W poniedziałek wieczorem postanowiliśmy z partnerem wywołać Małą w wiadomy sposób.Po zbliżeniu na papierze zobaczyłam kropkę krwi, oczywiście wpadłam w panikę i bez zastanowienia od razu szpital Św.Rodzina, w której jak wiadomo, żeby być zbadaną musieli mnie przyjąć na oddział i tu zaczęły się schody... Na badaniu wszystko idealnie, żadnej krwi rozwarcie na pół opuszka palca. Położyli mnie na przedporodową tam przeleżałam do 6 rano pod KTG, na którym oczywiście nic nie wyszło.Decyzja idę na patologię.
Po obchodzie oznajmiłam lekarzowi, że chce się wypisać skoro nic się nie dzieje i wszystko jest ok, dostałam oczywiście opieprz i info, że na następny dzień (środa 40tc) będą mi wywoływać poród, no to super zgodziłam się zostać. Dzień później wzięto mnie na badanie, tam szyjka twarda 2 cm rozwarcia i WPISANO MI W KARTĘ, że w piątek zakładają balonik i w sobotę jakby nic się nie zadziałało jadę na porodówkę na oxy. Super w końcu jakiś konkret te 2 dni jeszcze jakoś przeżyje, choć bez wizyt 3 razy dziennie mojego Ł. umarłabym z głodu
Czwartek: na porannym obchodzie szanowny pan ordynator oznajmił mi z głupkowatym uśmiechem patrząc na moją KARTĘ, że skoro nic się nie dzieje należy czekać mówię mu, że mam mieć w piątek wywoływany poród usłyszałam "to się zobaczy" szlag mnie trafił w tym momencie, bo jeden lekarz zapisuje mnie na wywoływanie, a przychodzi drugi i mówi co innego. Wzięłam dupę w troki i się wypisałam na własne żądanie co było bardzo dobrą decyzją. Nie wspomnę, że nie podawali mi Clexany ani Letroxu, które muszę przyjmować ! Dobrze, że zabrałam z domu. Piguły potrafiły się ze mną kłócić, że nie mam bolesnych skurczy
W piątek pojechałam do Ż powiedział, że bardzo dobrze zrobiłam, bo to za wcześnie na wywoływanie i koniec końców i tak by mnie trzymali do 42 tc. i dopiero wtedy zaczęliby coś działać. Marcelina ma się dobrze w brzuchu, skurcze stają się coraz bardziej bolesne, szyjka miękka 1 cm Jeśli nic się nie wydarzy do 12.11 wtedy mam się zgłosić do szpitala.
Teraz pozostaje mi tylko czekać na odejście wód, albo na regularne skurcze -
nick nieaktualnyKornel 3mam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie. Najważniejsze ze z bobaskiem wszystko ok. Co do szpitala to mnie tez tam strasznie głodzili. Prawie 3 dni nic niejedzenia. W życiu nie byłam taka głodna, i sucharki nigdy nie smakowały tak dobrźe.
Próbowałaś bawić się sutkami na wywołanie ? U mnie po dostałam bardzo regularnych skurczy ponad 100. -
nick nieaktualny
kornelkornel wrote:Hej,ja nadal z dodatkowym bagażem
Zacznę może od początku...
W poniedziałek wieczorem postanowiliśmy z partnerem wywołać Małą w wiadomy sposób.Po zbliżeniu na papierze zobaczyłam kropkę krwi, oczywiście wpadłam w panikę i bez zastanowienia od razu szpital Św.Rodzina, w której jak wiadomo, żeby być zbadaną musieli mnie przyjąć na oddział i tu zaczęły się schody... Na badaniu wszystko idealnie, żadnej krwi rozwarcie na pół opuszka palca. Położyli mnie na przedporodową tam przeleżałam do 6 rano pod KTG, na którym oczywiście nic nie wyszło.Decyzja idę na patologię.
Po obchodzie oznajmiłam lekarzowi, że chce się wypisać skoro nic się nie dzieje i wszystko jest ok, dostałam oczywiście opieprz i info, że na następny dzień (środa 40tc) będą mi wywoływać poród, no to super zgodziłam się zostać. Dzień później wzięto mnie na badanie, tam szyjka twarda 2 cm rozwarcia i WPISANO MI W KARTĘ, że w piątek zakładają balonik i w sobotę jakby nic się nie zadziałało jadę na porodówkę na oxy. Super w końcu jakiś konkret te 2 dni jeszcze jakoś przeżyje, choć bez wizyt 3 razy dziennie mojego Ł. umarłabym z głodu
Czwartek: na porannym obchodzie szanowny pan ordynator oznajmił mi z głupkowatym uśmiechem patrząc na moją KARTĘ, że skoro nic się nie dzieje należy czekać mówię mu, że mam mieć w piątek wywoływany poród usłyszałam "to się zobaczy" szlag mnie trafił w tym momencie, bo jeden lekarz zapisuje mnie na wywoływanie, a przychodzi drugi i mówi co innego. Wzięłam dupę w troki i się wypisałam na własne żądanie co było bardzo dobrą decyzją. Nie wspomnę, że nie podawali mi Clexany ani Letroxu, które muszę przyjmować ! Dobrze, że zabrałam z domu. Piguły potrafiły się ze mną kłócić, że nie mam bolesnych skurczy
W piątek pojechałam do Ż powiedział, że bardzo dobrze zrobiłam, bo to za wcześnie na wywoływanie i koniec końców i tak by mnie trzymali do 42 tc. i dopiero wtedy zaczęliby coś działać. Marcelina ma się dobrze w brzuchu, skurcze stają się coraz bardziej bolesne, szyjka miękka 1 cm Jeśli nic się nie wydarzy do 12.11 wtedy mam się zgłosić do szpitala.
Teraz pozostaje mi tylko czekać na odejście wód, albo na regularne skurcze
Szczerze,
Nie mam pojęcia dlaczego polecają sw. Rodzinę.
To co mówią lekarze na obchodzie to jedno a co innego mówi ordynator.
I faktycznie z głupim uśmieszkiem.
Jedzenie masakra.
Wiem ze na Polnej jest często oblężenie ale ja trafiłam na bardziej ogarniętych lekarzy.
No i pyszne jedzonko.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/624ea3470e57.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/3220d72243c8.jpgWiadomość wyedytowana przez autora: 4 listopada 2018, 17:42
gabrysia111 lubi tę wiadomość
-
kornelkornel wrote:Hej,ja nadal z dodatkowym bagażem
Zacznę może od początku...
W poniedziałek wieczorem postanowiliśmy z partnerem wywołać Małą w wiadomy sposób.Po zbliżeniu na papierze zobaczyłam kropkę krwi, oczywiście wpadłam w panikę i bez zastanowienia od razu szpital Św.Rodzina, w której jak wiadomo, żeby być zbadaną musieli mnie przyjąć na oddział i tu zaczęły się schody... Na badaniu wszystko idealnie, żadnej krwi rozwarcie na pół opuszka palca. Położyli mnie na przedporodową tam przeleżałam do 6 rano pod KTG, na którym oczywiście nic nie wyszło.Decyzja idę na patologię.
Po obchodzie oznajmiłam lekarzowi, że chce się wypisać skoro nic się nie dzieje i wszystko jest ok, dostałam oczywiście opieprz i info, że na następny dzień (środa 40tc) będą mi wywoływać poród, no to super zgodziłam się zostać. Dzień później wzięto mnie na badanie, tam szyjka twarda 2 cm rozwarcia i WPISANO MI W KARTĘ, że w piątek zakładają balonik i w sobotę jakby nic się nie zadziałało jadę na porodówkę na oxy. Super w końcu jakiś konkret te 2 dni jeszcze jakoś przeżyje, choć bez wizyt 3 razy dziennie mojego Ł. umarłabym z głodu
Czwartek: na porannym obchodzie szanowny pan ordynator oznajmił mi z głupkowatym uśmiechem patrząc na moją KARTĘ, że skoro nic się nie dzieje należy czekać mówię mu, że mam mieć w piątek wywoływany poród usłyszałam "to się zobaczy" szlag mnie trafił w tym momencie, bo jeden lekarz zapisuje mnie na wywoływanie, a przychodzi drugi i mówi co innego. Wzięłam dupę w troki i się wypisałam na własne żądanie co było bardzo dobrą decyzją. Nie wspomnę, że nie podawali mi Clexany ani Letroxu, które muszę przyjmować ! Dobrze, że zabrałam z domu. Piguły potrafiły się ze mną kłócić, że nie mam bolesnych skurczy
W piątek pojechałam do Ż powiedział, że bardzo dobrze zrobiłam, bo to za wcześnie na wywoływanie i koniec końców i tak by mnie trzymali do 42 tc. i dopiero wtedy zaczęliby coś działać. Marcelina ma się dobrze w brzuchu, skurcze stają się coraz bardziej bolesne, szyjka miękka 1 cm Jeśli nic się nie wydarzy do 12.11 wtedy mam się zgłosić do szpitala.
Teraz pozostaje mi tylko czekać na odejście wód, albo na regularne skurczePelna nadziei -
A powiedzcie mi św. Rodzinę polecają nasi lekarze? Bo raczej żaden z nich tam nie pracuje... bo klinika jest tak oblegana, że nie mieliby czasu.. Mają tam znajomych? Czy ich zdaniem jest na chwile obecną tam najlepiej?
W ciąży jeszcze nie jestem, ale chociaż obeznam się, gdzie rodzić jak się w końcu uda
-
W świętej rodzinie ten ordynator to ich przyjaciel, ale jest też co najmniej jeden lekarz tam, który nie trawi pacjentek z medartu i ja niestety miałam nieprzyjemnosc na niego trafić. Jedzenie w świętej jest ohydne - ja nawet nie brałam tych obiadów jak nosili, tylko mąż mi przywoził.
Co do wywoływania porodu to jak leżałam na pato to były 2/3 dziewczyny na wywołanie to najlepsze było pytanie ordynatora 'a Pani jest na pewno pewna że jest w 41 tc...'?
Czy rodzilabym ponownie w świętej? Nie wiem, jeśli miałabym rodzic w świętej to niestety musiałabym zmienić lekarza prowadzącego ciążę na dr Olejniczaka, czy Jachowskiego, bo jak któraś z położnych mi powiedziała są tam lekarze i LEKARZE i właśnie ta dwójka należy do grupy lekarzy, którzy mają 'lepsze chody'.
Jeśli z kolei miałabym być pod opieką kliniki to u dr Kru i już z nim umawialabym się konkretnie na cesarkę na Polnej, z tym że ja byłam w ciąży jak dr Kru miał jakąś taką nieokreśloną sytuację bo niby miał już przestawać pracować na Polnej a jak widać nadal pracuje
W każdym razie jedno jest pewne - w świętej na pewno żarcie jest totalnie i absolutnie niejadalnemao lubi tę wiadomość
M&K 2017
M 😍 2020 -
Ja słyszałam dużo pozytywnych opinii o Raszei... a o Polnej to zależy.. jedni zachwyceni, a inni nie...
Może rzeczywiście zależy na jakiego lekarza się tam trafi.
A czemu w św Rodzinie nie lubi ten durny lekarz pacjentek Medartu? Nie nasza wina, że potrzebujemy pomocy w zajściu w ciąże.
Ja u mojego poprzedniego gina zmarnowałam kilka miesięcy... bo każdy wynik jaki na własną rękę robiłam (bo wg lekarza wszystko Ok i ciąża pojawi się lada moment), mówił, że jest prawidłowy... a jak poszłam do dr K od razu właczyła mi Bromergon i Letrox.
-
Ja byłam na Polnej na ginekologicznym i sam pobyt nie był najgorszy - lekarze całkiem mili, pielęgniarki na oddziale do rany przyłóż, ale chyba nie chciałabym tam rodzić po tym, co zobaczyłam podczas czekania na izbie - podejście do ciężarnych i rodzących niedopuszczalne moim zdaniem. Naprawdę nie wiem jak kobieta może nie zrozumieć drugiej kobiety w tak kryzysowym momencie.
-
Nowa38 poród prywatny najbliżej w Łodzi medart coś niby kombinował z prywatną porodówką ale chyba nie wypaliło, ale to może już trzeba pytać dr
A po co chcesz chodzić do dwóch lekarzy? Możesz chodzić do swojego jeśli masz zaufanie ale nie bardzo rozumiem po co latać do kliniki i do swojego?M&K 2017
M 😍 2020 -
Imbirek91 wrote:Nowa38 poród prywatny najbliżej w Łodzi medart coś niby kombinował z prywatną porodówką ale chyba nie wypaliło, ale to może już trzeba pytać dr
A po co chcesz chodzić do dwóch lekarzy? Możesz chodzić do swojego jeśli masz zaufanie ale nie bardzo rozumiem po co latać do kliniki i do swojego? -
W Poznaniu nie ma póki co no to po prostu nie możesz zmienić na lekarza, który wzbudzi twoje zaufanie a będzie stamtąd gdzie chcesz rodzic? Bo po co równolegle chodzić do dwóch? To czyje zalecenia i badania będziesz robić? MałaHD w którym ty tyg ciąży zmieniłaś lekarza na takiego który pracuje w szpitalu?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 listopada 2018, 21:21
M&K 2017
M 😍 2020 -
Dziewczyny, może któraś się orientuje. Od września urosło mi TSH,z 2,2 do 3,7 (norma do 4,2), natomiast FT4 1,63(norma do 1,71). Gdzieś słyszałam, że jeśli ft4 podczas starań jest przy górnej granicy to dobrze. Nie wiem co z tsh? Powinno się obniżać? Wizytę mam dopiero w piątek, na własną rękę raczej nie będę kombinować, ale chociaż chcę się zorientować w temacie9 V 2019 - transfer 5.1.1 NGS 🍀 7dpt beta 67 🥰
5t5d - mamy serduszko 😍 🙏
❄️❄️❄️
12.2019 - 👧🏼 ❤️❤️❤️ -
Dalia tsh przy staraniach musi być jak najniższe, no koło 1 wystarczy ale ja miałam jeszcze niższe (na tabletkach) i dr K dawek mi nie zmieniała plus jest taki że jak dostaniesz letrox/euthyrox to tarczyca szybko reaguje - aczkolwiek na czas starań i późniejszej ciąży będziesz musiała brać leki zapewneM&K 2017
M 😍 2020