NOVUM Warszawa
-
WIADOMOŚĆ
-
Bobby29 wrote:Majek czy w waszym przypadku było jakieś szczególne zalecenie żeby mrozić plemniki? Z moich lektur i doszkalan wynika że mrozić oczywiście warto, ale duże ilości, wtedy nie ma strachu że plemniki źle zniosoa rozmrożenia a wiadomo kiedy uzyskuje się w ilości naście sztuk to nie ma co porównywać do milionów - w takich milionach to niech i 50% się nie rozmrozoi, to z pozostałych się coś wybierze zdalnego do zapłodnienia. Mrożenie mimo że bardzo dobry sposób konserwacji jednak ma wpływ na jakość gamet, zwłaszcza gdy już na starcie nie są super świetnej jakości. Tak samo przy mrożeniu komórek jajowych. A przy azo nie ma wyboru, kilka sztuk i się nie wybrzydza przecież, bo to i tak sukces.
U nas Wolski w ogóle nie proponował mrożenia, od razu mówił tylko i wyłącznie o opcji pobierania na świeżo. Czyli ja przygotowuje się do punkcji, normalnie stymulacja itp, w tym samym dniu co punkcja biopsja, wtedy od razu świeże komórki jajowe są zapładnianie świeżymi plemnikami . U nas znaleźli raptem kilka sztuk zdolnych do zapłodnienia. Wystarczyło. Mieliśmy dużo szczęścia oczywiście, ale myślę że z tych kilku sztuk po zamrożenia lubi rozmrozeniu mogło by i nic nie być!
Macie za sobą trudne doświadczenia i to obciąża, bo nie dość że z plemnikami u was niełatwo to i stymulacja nie idzie pomyslnie. Ale probowalabym jeszcze że swoimi plemnikami, głównie dlatego - że są! Że tyle o nie walczyliście. My braliśmy pod uwagę dawce jakby nie wyszło. To jest oczywiście rozwiązanie, dobrze że je mamy. I jeżeli nie macie siły - to oczywiście bierzcie pod uwagę.
Co do lekarzy i stymulacji. Jeżeli czujesz się zaopiekowana u zygler to myślę że warto zostać, a długi protokol myślę że mógłby u ciebie pomóc, ponieważ jest bardziej hmm nie wiem jak to określić, kontrolowany, wycisza się jajniki i można trochę z większą precyzją sterować hormonami. Natomiast co mogę ci jeszcze doradzić, to spróbuj uczepić się próby znalezienia przyczyny dlaczego pęcherzyki u ciebie pękają. Jeżeli zygler nie będzie chciała iść tym tropem tylko po prostu próbować dalej, no to powiedzmy ok, ale zawsze możesz ten konkretny problem skonsultować z kimś innym, w klinice lub nawet poza. Stymulacja i procedura to jedno, ale jednak jest problem który może dało by się wyeliminować przy odrobinie wysiłku. Z lekarzy w klinice ktorze wiem że się angażują to mogę ci polecić dr Łukasiewicz i Langner.
Życzę ci powodzenia i wytrwałości!
EDIT tak jak pisze mvm, każda próba jest niestety tylko próba i wyciąga się wnioski na przyszłość. Nie ma jednej uniwersalnej recepty na stymulację. Zorientowalabym się natomiast w opcji użycia świeżych plemnikow, według mnie to może zwiększyć szansę. -
Majek 84 wrote:Dziękuję za miłe słowa. U nas Wolski nie chciał żebym się przygotowywała dopóki nie pobierze plemników. Od początku mieliśmy powiedziane że jak się okaże że w ogóle będą to da nam zielone światło. Bo np w dniu zabiegu męża mtese tego co jądra są przecinane to powiedział że na pierwszy rzut oka nie widzi plemników. Dopiero pod mikroskopem znaleziono i zabezpieczono. Może każdy przypadek inny. Wy mieliście tylko biopsje igłowa? Może u nas było jednak trochę więcej tych plemników. Może Wolski nie chciał mnie narażać że pobiera mi świeże komórki a nie będzie z czym łączyć i trzeba będzie mrozic. Podobno większe szanse są z niemrozobymi komórkami.
Możliwe że zależy od przypadku właśnie. Skoro już wiadomo, że są, to może pozyskanie świeżych coś da. Z drugiej strony także słyszałam że mimo wszystko to plemniki lepiej znoszą mrożenie niż komórki, ale w przypadku azo to jednak taka biopsja mtese to mega obciążenie, mimo wszystko, no i pomimo że stymulacja też jest wyczerpująca i obciążająca.
Jestem ciekawa skąd u nas taka decyzja, może intuicja Wolskiego? My w badaniach nie mieliśmy wcale plemników, ale też przyczyny azo nie znaleźliśmy.. hormony dobre, obraz USG dobry, genetyka ok. po wielu miesiącach kuracji pojawiły się raz pojedyncze ale martwe plemniki w nasileniu, chyba to było dla Wolskiego znakiem, ok martwe są to może i żywe się znajdą. W dzień punkcji obydwoje byliśmy na czczo - przygotowywaliśmy się do opcji że najpierw iglowa a jak nic nie znajdą to mtese. U nas zdarzył się swoisty cud można powiedzieć, bo w pro forma oddane nasieniu przed zabiegiem znalazło się kilka sztuk plemników, chyba nawet się nie ruszały ale były żywe. Jak wyszła pani embriolog z laboratorium z informacją że zaplodnili te 6 komórek świeżymi które znaleźli to myślałam że umrę że szczescia, a przecież to dopiero pierwsza część sukcesu - jeszcze trzeba uzyskać zarodki, muszą się odpowiednio dzielić, musi być transfer, zarodek musi zostać i jeszcze się rozwijac. Wszystkie dobrze wiemy ile rzeczy może pójść nie tak..
Wiadomo że gwarancji nikt nie da, ale próbować można , a na wet trzeba, do momentu kiedy psychika pozwala. Ja nigdy nie traktowałam opcji dawcy jako tragedii czy problemu ( no pewnie że szkoda ale nic nie można poradzić, wykorzystaliśmy możliwości), skorzystanie z dawcy to szansa na to żebyśmy zostali rodzicami. Mój partner był również tego samego zdania choć wiadomo reakcje i podejście do takiego rozwiązania mogą być u różnych mężczyzn różne. Tego się nie przeskoczyć, to musi wyjść od faceta. A jak jest u was z tym?
Dodatkowo u was jeszcze problem ze stymulacją, którego bardzo wam współczuję bo wierzę że czujecie jak życie rzuca wam tylko kłody pod nogi, i jak nie urok to sraczka, za przeproszeniem. W ogóle w in vitro Tak Chyba ciągle jest, bo jak już wszystko idzie ok to nagle się dzieje coś co blokuje, że trzeba leczyć, czekać i końca nie widać. Ale stymulacja to bardzo bardzo losowa sprawa, tu się naprawdę po prostu próbuje i trzyma kciuki. Raz tych komórek będzie kilka, raz żadnej - i tak niestety też się zdarza ale u ciebie te pęcherzyki pękają mimo leków, tu jest ewidentnie jakiś chochlik i warto go poszukać, bo przecież komórek mogło być u ciebie więcej, gdyby pęcherzyki nie pękły, więc sama stymulacja była w miarę sensowna - w końcu wyrosło i kilka sztuk, prawda?
Czy ktokolwiek ma jakieś teorie na ten temat? Lub może sama szukalas dlaczego może się tak dziać?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 czerwca 2019, 20:31
♥️ Matylda jest z nami od 15.08.2019 ♥️
Novum ICSI
Czynnik męski (azoospermia -> cryptozoospermia)
Punkcja 17.06.2017 -> 6 zapłodnionych komórek = 6 zarodków
ET 20.06.2017
Crio 31.10.2018
Crio 01.12.2018 Beta - 9dpt 109 - 11dpt 370 - 26dpt Harmony OK. Dziewczynka
2 mrożaki -
Dziewczyny czy przed crio bada się też progesteron? Jeśli tak to w którym dniu - w tym samym co transfer czy jakoś wcześniej.Kariotypy ok, Mthfr +v (R2) heterozygotyczne
Nk - 13%, kiry AA/hlac c1,
Allo 28,5%, Ana - ujemne
Starania od lipiec`18
AMH 4,63 ng/ml
Euthyrox 75mg
Nasienie:
styczeń'19- morfologia 0%
marzec'19 - morfologia 8%
CB - wrzesień'18 (6t*), kwiecien'19(5t), kwiecien' 20(5t)
ICSI maj' 19 (14 pobranych i zapłodnionych, jeszcze 4 ❄️)
1 transfer 27.07.19 - 4.1.1 -złe przyrosty bety. Mały pęcherzyka do tygodnia ciąży. Aniołek (8t*).
2 transfer 26.10.19 - 4.1.1 9dpt - 241,5/11dpt - 478/14dpt - 1260 (2x9t*)
3 transfer 18.06.20- 8dpt beta 0,2
Ciąża naturalna czerwiec'20 - pusty pęcherzyk (9t*)
4 transfer 21.11.20- pusty pecherzyk (9t*)
5 transfer 07.04.21 - 10t*
To nie walka to wojna, a ja już się poddaje... -
Bobby29 wrote:Możliwe że zależy od przypadku właśnie. Skoro już wiadomo, że są, to może pozyskanie świeżych coś da. Z drugiej strony także słyszałam że mimo wszystko to plemniki lepiej znoszą mrożenie niż komórki, ale w przypadku azo to jednak taka biopsja mtese to mega obciążenie, mimo wszystko, no i pomimo że stymulacja też jest wyczerpująca i obciążająca.
Jestem ciekawa skąd u nas taka decyzja, może intuicja Wolskiego? My w badaniach nie mieliśmy wcale plemników, ale też przyczyny azo nie znaleźliśmy.. hormony dobre, obraz USG dobry, genetyka ok. po wielu miesiącach kuracji pojawiły się raz pojedyncze ale martwe plemniki w nasileniu, chyba to było dla Wolskiego znakiem, ok martwe są to może i żywe się znajdą. W dzień punkcji obydwoje byliśmy na czczo - przygotowywaliśmy się do opcji że najpierw iglowa a jak nic nie znajdą to mtese. U nas zdarzył się swoisty cud można powiedzieć, bo w pro forma oddane nasieniu przed zabiegiem znalazło się kilka sztuk plemników, chyba nawet się nie ruszały ale były żywe. Jak wyszła pani embriolog z laboratorium z informacją że zaplodnili te 6 komórek świeżymi które znaleźli to myślałam że umrę że szczescia, a przecież to dopiero pierwsza część sukcesu - jeszcze trzeba uzyskać zarodki, muszą się odpowiednio dzielić, musi być transfer, zarodek musi zostać i jeszcze się rozwijac. Wszystkie dobrze wiemy ile rzeczy może pójść nie tak..
Wiadomo że gwarancji nikt nie da, ale próbować można , a na wet trzeba, do momentu kiedy psychika pozwala. Ja nigdy nie traktowałam opcji dawcy jako tragedii czy problemu ( no pewnie że szkoda ale nic nie można poradzić, wykorzystaliśmy możliwości), skorzystanie z dawcy to szansa na to żebyśmy zostali rodzicami. Mój partner był również tego samego zdania choć wiadomo reakcje i podejście do takiego rozwiązania mogą być u różnych mężczyzn różne. Tego się nie przeskoczyć, to musi wyjść od faceta. A jak jest u was z tym?
Dodatkowo u was jeszcze problem ze stymulacją, którego bardzo wam współczuję bo wierzę że czujecie jak życie rzuca wam tylko kłody pod nogi, i jak nie urok to sraczka, za przeproszeniem. W ogóle w in vitro Tak Chyba ciągle jest, bo jak już wszystko idzie ok to nagle się dzieje coś co blokuje, że trzeba leczyć, czekać i końca nie widać. Ale stymulacja to bardzo bardzo losowa sprawa, tu się naprawdę po prostu próbuje i trzyma kciuki. Raz tych komórek będzie kilka, raz żadnej - i tak niestety też się zdarza ale u ciebie te pęcherzyki pękają mimo leków, tu jest ewidentnie jakiś chochlik i warto go poszukać, bo przecież komórek mogło być u ciebie więcej, gdyby pęcherzyki nie pękły, więc sama stymulacja była w miarę sensowna - w końcu wyrosło i kilka sztuk, prawda?
Czy ktokolwiek ma jakieś teorie na ten temat? Lub może sama szukalas dlaczego może się tak dziać?
Z kolei ta druga punkcja była 17 czerwca, czyli dwa tyg temu. Ale dzięki Waszym radom podraze. Choć z drugiej strony parę osób wcześniej mi radzilo że być może tym razem powodem pęknięcia było że za późno miałam punkcje. Dostajemy leki na niepekanie a z drugiej strony sama lekarka kazała mi leżeć te ostatnie dwa dni. Tak jakby sama uważała że mogą nie dotrwac, miały 20 i 21 mm w dniu wyzwalania. A Twoje ile miały?one nie są niestety niezniszczalne.
Tylko jak ktos np ma 20 a pęknie kilka. A jak masz tylko 7 a pękna 4 to robi to wielka roznice.
A sprawa z dawca to bardzo ciężki temat dla mojego męża. Chyba na razie ja bardziej to rozważam niż on. Ale musiałaby to być jego świadoma decyzja. Chciałabym żeby tak samo kochał to dziecko. Gdybysmy mieli z dawca spróbować to ja chyba bym spróbowała z inseminacja kilka prob. Nie mam powodów uważać żeby mi się miało nie udać choć życie często wszystko weryfikuje. Nie ma co się na nic nastawiac niestety. -
Majek 84 wrote:O czyli podobne giganty miałaś w dniu wyzwalania. A też tak bardzo czulas te jajniki? I brzuch Ci się powiększył?
Ale rozumiem że Tobie mimo wszystko one dotrwaly do punkcji? Kurcze może jakimś cudem ten lek na wyzwalanie tak na mnie działa
Tak,dotrwały ale nie wiem czy wszystkie. Na USG miałam 10 pęcherzyków a ostatecznie miałam 5 komórek z czego 4 dojrzałe."Nie da się przyśpieszyć biegu rzeki lub wschodu słońca ani sprawić, aby drzewa rosły szybciej niż rosną. Wszystko wydarza się wtedy, gdy jest na to gotowe." -
A życie jest przewrotnie, bo ja z kolei przez wiele lat nie chcialam słyszeć o dziecku. Mąż mnie namawiał nawet jeszcze nie wiedząc jakie będziemy mieć problemy. Wiedziałam zawsze że chciałam mieć rodzine ale ciągle nie byłam gotowa i tego nie czułam. Dzieci mnie przerażaly. Teraz z kolei kiedy czuje się psychiczne gotowa to mamy pod górkę.
Ale nie mogę tego żałować że wcześniej nie byłem gotowa, po prostu nie byłam więc wtedy bym raczej nie dała dziecku szczęścia. Musiałam wiele rzeczy przepracowac najpierw w sobie by np nie popełnić błędów swoich rodziców i nie skrzywdzić dziecka swoją niedojrzaloscia. -
Arcola wrote:Dziewczyny czy przed crio bada się też progesteron? Jeśli tak to w którym dniu - w tym samym co transfer czy jakoś wcześniej."Nie da się przyśpieszyć biegu rzeki lub wschodu słońca ani sprawić, aby drzewa rosły szybciej niż rosną. Wszystko wydarza się wtedy, gdy jest na to gotowe."
-
Majek 84 wrote:Hej Dziewczyny.
Jestem tu nowa i chciałam się podzielić moim doświadczeniem, może ktoś ma podobne w staraniach się o dziecko i może bym się zainspirowała.
Mam 35 lat o dziecko staramy sie od 3 lat. Bardzo szybko odkryliśmy, że mąż ma asospermie i 0 plemników w nasieniu. Dr Wolski najpierw zrobił mężowi jedną biopsję (igłową) i udało się pobrać koło 10 ale stwierdził, że mogą być słabe i stare, a potem drugą biopsje (Mtesa) bardziej inwazyjną po leczeniu hormonalnym gdzie ponoć udało się pobrać więcej plemników. Generalnie powiedział, że powinniśmy mieć łącznie koło 40 plemników zamrożonych, więc byłam szczęśliwa na tym etapie i pełna nadziei.
Więc na początku tego roku (a wynik biopsji był w grudniu) miałam robioną histeroskopię a potem przystąpiłam do pierwszej stymulacji (AMH 1,35). Bardzo ją źle zniosłam, może to przypadek ale na samym jej początku się zatrułam i spędziłam na izbie przyjęć kilka godzin a potem tuż przed punckją miałam silne zapalenie pęcherza. Generalnie słabo się też stymulowalam bo rosły by tylko 2 pęcherzyki (1500 Estradiol), które w dniu punkcji okazało się że pękły. Pobrali tylko jeden niedojrzały oocyt który nie dojrzał w inkubatorze.
Na drugą próbe zdecydowaliśmy się teraz na początku czerwca bo bardzo długo psychicznie dochodziłam do siebie. Postanowiłam spróbować na cyklu delikatnie stymulowanym: doktor A Zygler zaproponowała Clostibegit przez 5 dni oraz 3 razy 75 ml Menopuru.
Na wizycie kontrolnej w 7 dniu cyklu (wtorek) okazalo się ze super zareagowalam na taki protokół bo zaczelo mi rosnać lacznie 6 pecherzykow w jednym jajniku 4 a w drugim 2 (kiedy wczesniej tylko jeden jajnik tylko wspolpracowal). Więc lekarka zaproponowala mi zeby zwiekszyć dawkę hormonów i dała lek na niepękanie (by tego nie zaprzepascic.)
Dalej przez 7-9 dni cyklu bralam Menopur 150 i lek na niepekanie. W czwartek w 9DC mialam 9 pecherzyków z czego 6 o wielkosci 15, i 3 mniejsze, ale podobno tylko jeden tego dnia nadawał się na wyzwalanie. Lekarka podjela decyzję o punkcji w poniedzialek w 13 DC i mówiła się mam mieć jeszcze wizyte kontrolną w 11 DC. Kontynuowalam Menopur 150 od 9 do 11 DC wraz z lekiem na niepękanie.
W sobote 11 DC okazało się ze mam 7 pechęrzyków ale są bardzo duże, mają nawet 21 rozmiaru i polecono mi by leżeć cały weekend. Estradiol 6400. Przeleżałam cały weekend bardzo bojąć się nawet kichnąć (czułam że mam powiększony brzuch i tkliwe te jajniki) Generalnie strasznie się meczylam bo wlasnie w ten weekend 2 tyg temu był największy upał. Ledwo dotrwałąm do punkcji z powodu strasznego pragnienia i na punkcji okazało się ze znów mi część pękła ( mimo ze tak pięknie sie zapowiadało) Pobrali mi 3 oocyty z czego jedna byla dojrzała od razu a druga dojrzała na drugi dzien. Obie probowali zaplodnic z plemnikami męża. Niestety żadna się nie zapłodniła. Embriolog poinformowała mnie, że bardzo ciężko było znaleźć jakiegokolwiek żywego plemnika. Rozmrozili 2 porcje nasienia i w każdym po jednym który niby rokował, że może się zapłodnić. Powiedziała, że wg niej tutaj nie udało się przez słabe parametry nasienia.
I teraz mam dużo pytań i wątplliwości.
Czy po pierwsze ktoraś z Was miała tak, że jej pękały pecherzyki mimo brania leku na niepekanie (bralam za pierwszym razem lek na C a za drugim na O)?
Czy mogly mi popekać za pierwszym razem przez infekcje a teraz przez upał i to, że np za pozno mi zrobili punkcje? Jak ogólnie sobie z tym poradzić na przyszlość, że np przez to ze dana klinika nie robi punkcji jednego dnia moze być już dla Ciebie za późno i marnujesz pecherzyki ? Przecież nigdy tego nie przewidzisz.
Będę wdzieczna za rady i przepraszam za długie wypracowanie ale chciałam dokladnie opisać nasz przypadek.
Hej. Mi przy pierwszej stymulacji pękły pecherzyki przed punkcją. Zlapalam wtedy infekcje, przeziebienie, cholera wie co. W każdym razie miałam gorączkę i w tym upatruje przyczynę przedwczesnego pekniecia pomimo przyjęcia leku.
Lekarzem nie jestem ale byc moze u Ciebie tez problem był w ppdwyzszonej temperaturze. Za pierwszym razem przez intencje a za drugi razem przez afrykanskie upały?
Sam transfer tez jest loterią. U mnie zaskoczył dopiero 3 transfer. 2 najlepsze zarodki nie przyniosly ciąży. Dopkero za 3 razem mialam podane 2 zarodki: 1 ladny i 1 kiepski. Jak widać z niczym nie ma reguły. -
amica wrote:Ja na sztuczny cyklu nigdy nie badałam.Kariotypy ok, Mthfr +v (R2) heterozygotyczne
Nk - 13%, kiry AA/hlac c1,
Allo 28,5%, Ana - ujemne
Starania od lipiec`18
AMH 4,63 ng/ml
Euthyrox 75mg
Nasienie:
styczeń'19- morfologia 0%
marzec'19 - morfologia 8%
CB - wrzesień'18 (6t*), kwiecien'19(5t), kwiecien' 20(5t)
ICSI maj' 19 (14 pobranych i zapłodnionych, jeszcze 4 ❄️)
1 transfer 27.07.19 - 4.1.1 -złe przyrosty bety. Mały pęcherzyka do tygodnia ciąży. Aniołek (8t*).
2 transfer 26.10.19 - 4.1.1 9dpt - 241,5/11dpt - 478/14dpt - 1260 (2x9t*)
3 transfer 18.06.20- 8dpt beta 0,2
Ciąża naturalna czerwiec'20 - pusty pęcherzyk (9t*)
4 transfer 21.11.20- pusty pecherzyk (9t*)
5 transfer 07.04.21 - 10t*
To nie walka to wojna, a ja już się poddaje... -
Yellowberry byłam u dr A.L. nie wiem czy mam przodozgięcie, bo dr nic nie powiedziała. W sumie o wszystko sama musiałam się pytać.
MWM u badanie również na pustym pęcherzu, 2 dni bolało na 3 już ok, ale najbardziej zmartwiły mnie te plamienia.
Na następnej wizycie zapytam, czy to normalne.👨🏻35 l. :
2011 Kryptozoospermia
07.2018 Azoospermia
07.2019 0,3 mln ruchliwych plemników (po operacji żpn)
👩🏻32 l. :
niedoczynność tarczycy
07.2019 I ICSI- 9 komórek- 6 zarodków- 2 przestały się rozwijać
18.07.2019 transfer dwudniowego zarodka
11 dpt beta 159,4 prog 154
13 dpt beta 379,2 prog 214
15 dpt beta 744,5
18 dpt beta 2578 prog 215
26 dpt mamy serduszko ❤️
👶 03.2020
Wracamy po rodzeństwo
28.02.22 transfer ❄️ 4.1.2
8 dpt beta <0,1 🥺
26.04.22 transfer dwudniowego zarodka
9 dpt beta <0,1 🥺
10.23 histeroskopia: cd-138, usunięty polip
31.10.23 transfer trzydniowego zarodka
9 dpt beta <0,1 -
Majek 84 wrote:Hej Dziewczyny.
Jestem tu nowa i chciałam się podzielić moim doświadczeniem, może ktoś ma podobne w staraniach się o dziecko i może bym się zainspirowała.
Mam 35 lat o dziecko staramy sie od 3 lat. Bardzo szybko odkryliśmy, że mąż ma asospermie i 0 plemników w nasieniu. Dr Wolski najpierw zrobił mężowi jedną biopsję (igłową) i udało się pobrać koło 10 ale stwierdził, że mogą być słabe i stare, a potem drugą biopsje (Mtesa) bardziej inwazyjną po leczeniu hormonalnym gdzie ponoć udało się pobrać więcej plemników. Generalnie powiedział, że powinniśmy mieć łącznie koło 40 plemników zamrożonych, więc byłam szczęśliwa na tym etapie i pełna nadziei.
Więc na początku tego roku (a wynik biopsji był w grudniu) miałam robioną histeroskopię a potem przystąpiłam do pierwszej stymulacji (AMH 1,35). Bardzo ją źle zniosłam, może to przypadek ale na samym jej początku się zatrułam i spędziłam na izbie przyjęć kilka godzin a potem tuż przed punckją miałam silne zapalenie pęcherza. Generalnie słabo się też stymulowalam bo rosły by tylko 2 pęcherzyki (1500 Estradiol), które w dniu punkcji okazało się że pękły. Pobrali tylko jeden niedojrzały oocyt który nie dojrzał w inkubatorze.
Na drugą próbe zdecydowaliśmy się teraz na początku czerwca bo bardzo długo psychicznie dochodziłam do siebie. Postanowiłam spróbować na cyklu delikatnie stymulowanym: doktor A Zygler zaproponowała Clostibegit przez 5 dni oraz 3 razy 75 ml Menopuru.
Na wizycie kontrolnej w 7 dniu cyklu (wtorek) okazalo się ze super zareagowalam na taki protokół bo zaczelo mi rosnać lacznie 6 pecherzykow w jednym jajniku 4 a w drugim 2 (kiedy wczesniej tylko jeden jajnik tylko wspolpracowal). Więc lekarka zaproponowala mi zeby zwiekszyć dawkę hormonów i dała lek na niepękanie (by tego nie zaprzepascic.)
Dalej przez 7-9 dni cyklu bralam Menopur 150 i lek na niepekanie. W czwartek w 9DC mialam 9 pecherzyków z czego 6 o wielkosci 15, i 3 mniejsze, ale podobno tylko jeden tego dnia nadawał się na wyzwalanie. Lekarka podjela decyzję o punkcji w poniedzialek w 13 DC i mówiła się mam mieć jeszcze wizyte kontrolną w 11 DC. Kontynuowalam Menopur 150 od 9 do 11 DC wraz z lekiem na niepękanie.
W sobote 11 DC okazało się ze mam 7 pechęrzyków ale są bardzo duże, mają nawet 21 rozmiaru i polecono mi by leżeć cały weekend. Estradiol 6400. Przeleżałam cały weekend bardzo bojąć się nawet kichnąć (czułam że mam powiększony brzuch i tkliwe te jajniki) Generalnie strasznie się meczylam bo wlasnie w ten weekend 2 tyg temu był największy upał. Ledwo dotrwałąm do punkcji z powodu strasznego pragnienia i na punkcji okazało się ze znów mi część pękła ( mimo ze tak pięknie sie zapowiadało) Pobrali mi 3 oocyty z czego jedna byla dojrzała od razu a druga dojrzała na drugi dzien. Obie probowali zaplodnic z plemnikami męża. Niestety żadna się nie zapłodniła. Embriolog poinformowała mnie, że bardzo ciężko było znaleźć jakiegokolwiek żywego plemnika. Rozmrozili 2 porcje nasienia i w każdym po jednym który niby rokował, że może się zapłodnić. Powiedziała, że wg niej tutaj nie udało się przez słabe parametry nasienia.
I teraz mam dużo pytań i wątplliwości.
Czy po pierwsze ktoraś z Was miała tak, że jej pękały pecherzyki mimo brania leku na niepekanie (bralam za pierwszym razem lek na C a za drugim na O)?
Czy mogly mi popekać za pierwszym razem przez infekcje a teraz przez upał i to, że np za pozno mi zrobili punkcje? Jak ogólnie sobie z tym poradzić na przyszlość, że np przez to ze dana klinika nie robi punkcji jednego dnia moze być już dla Ciebie za późno i marnujesz pecherzyki ? Przecież nigdy tego nie przewidzisz.
Kolejną watpliwosc jaka mam to czy nadal probować z plemnikami męża czy np probować go przekonać odnosnie dawcy? Bardzo chcialabym mieć z nim dzidziusia, ale nie chcialabym by okazało się ze nic z tego sie nie udało a ja już zuzylam swoje komórki i nic z tego jeszcze wiedzac ze mi pekają . Tymbardziej jest mi szkoda ze teraz nie pobrali mi wiecej komorek gdyz przy wiekszej ilosci bysmy mieli jasną sytuację.
Jestem zdołowana i w kropce
Nie wiem też czy przy procedurze tesa (czyli przy pobraniu z jader) oni tez tak badaja te plemniki jak przy zwyklym pobraniu nasienia ? Czy zamrazaja je cieszac sie ze jest cokolwiek co przy azospermii nie jest oczywiste.
Będę wdzieczna za rady i przepraszam za długie wypracowanie ale chciałam dokladnie opisać nasz przypadek.
Mi przy ostatniej (drugiej) stymulacji tez popekalo duzo pęcherzyków i mimo ze moja sytuacja zupełnie inna bo ja stymuluje sie bardzo dobrze to z efektu koncowego bylam juz malo zadowolona.
Pierwszą stymulacje nie w Novum mialam zakonczona wczesnie bo mialam bardzo duzo pecherzykow, bardzo wysoki estradiol i ryzyko hiperki. Najwiekszy pecherzyk dwa dni przed punkcja mial 18mm reszta 17,16,15 i mniejsze. Pobranych 14, dojrzalych 10.
Druga stymulacja w Novum dwa dni przed punkcja na usg okolo 14-18 pecherzykow dobrych do pobrania najwieksze 22mm. Pobranych 8, 5 dojrzalych. Reszta popekala.
Nie bylam chora ani nic takiego. I mysle ze poprostu bylam za dlugo stymulowana. Jeden dzien mniej moze zrobilby roznice.
Mysle ze u mnie pecherzyki ogolnie pekaja wczesnie. Ostatnio na monitoringu przed crio na jednej wizycie pecherzyk mial 17mm a za dwa dni na wizycie juz go nie bylo.
U Ciebie tez moze jakby byl dzien krócej to byloby ok? Ale wtedy nie wiadomo czy bylyby dojrzale?
Mozna tylko gdybac...
-
U mnie nici z transferu. Endo zamiast rosnąć to zmalało. Kolejny cykl podchodzę na własnym. Póki co czekam - może jeszcze się ułoży tak ze pod koniec miesiąca będzie. Boję sie jednak ze ja chyba mam problemy z endo i ono raczej takie małe może byc.
A na dodatek po przyjsciu do domu okazało się ze dostałam za mało luteiney mam brać przez 7 dni 3 x 2 pod język a mam opakowanie 30 sztuk. Może cos mi podpowiedziec jak to zmodyfikować bo powiem szczerze, że nie będe jechać do novum po recepte ( chyba ze e-recepty wystawiają). A lutke i tak i tak mam brac żeby wywołac @Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 lipca 2019, 16:25
Kariotypy ok, Mthfr +v (R2) heterozygotyczne
Nk - 13%, kiry AA/hlac c1,
Allo 28,5%, Ana - ujemne
Starania od lipiec`18
AMH 4,63 ng/ml
Euthyrox 75mg
Nasienie:
styczeń'19- morfologia 0%
marzec'19 - morfologia 8%
CB - wrzesień'18 (6t*), kwiecien'19(5t), kwiecien' 20(5t)
ICSI maj' 19 (14 pobranych i zapłodnionych, jeszcze 4 ❄️)
1 transfer 27.07.19 - 4.1.1 -złe przyrosty bety. Mały pęcherzyka do tygodnia ciąży. Aniołek (8t*).
2 transfer 26.10.19 - 4.1.1 9dpt - 241,5/11dpt - 478/14dpt - 1260 (2x9t*)
3 transfer 18.06.20- 8dpt beta 0,2
Ciąża naturalna czerwiec'20 - pusty pęcherzyk (9t*)
4 transfer 21.11.20- pusty pecherzyk (9t*)
5 transfer 07.04.21 - 10t*
To nie walka to wojna, a ja już się poddaje... -
Arcola ja jakby coś to mam do odstąpienia luteine dopochwowa.
W domu mogę sprawdzić ile jej mam, ale z tego co pamiętam to z jednego listka ledwo co ruszyłam, bo dostałam po punkcji a ja wolę prolutex i Crinone.
Jak coś to priv."Nie da się przyśpieszyć biegu rzeki lub wschodu słońca ani sprawić, aby drzewa rosły szybciej niż rosną. Wszystko wydarza się wtedy, gdy jest na to gotowe." -
amica wrote:No i przykro mi że to Twoje endo nie chce z Tobą współpracować. Do tej pory też tak było?Kariotypy ok, Mthfr +v (R2) heterozygotyczne
Nk - 13%, kiry AA/hlac c1,
Allo 28,5%, Ana - ujemne
Starania od lipiec`18
AMH 4,63 ng/ml
Euthyrox 75mg
Nasienie:
styczeń'19- morfologia 0%
marzec'19 - morfologia 8%
CB - wrzesień'18 (6t*), kwiecien'19(5t), kwiecien' 20(5t)
ICSI maj' 19 (14 pobranych i zapłodnionych, jeszcze 4 ❄️)
1 transfer 27.07.19 - 4.1.1 -złe przyrosty bety. Mały pęcherzyka do tygodnia ciąży. Aniołek (8t*).
2 transfer 26.10.19 - 4.1.1 9dpt - 241,5/11dpt - 478/14dpt - 1260 (2x9t*)
3 transfer 18.06.20- 8dpt beta 0,2
Ciąża naturalna czerwiec'20 - pusty pęcherzyk (9t*)
4 transfer 21.11.20- pusty pecherzyk (9t*)
5 transfer 07.04.21 - 10t*
To nie walka to wojna, a ja już się poddaje... -
amica wrote:Arcola ja jakby coś to mam do odstąpienia luteine dopochwowa.
W domu mogę sprawdzić ile jej mam, ale z tego co pamiętam to z jednego listka ledwo co ruszyłam, bo dostałam po punkcji a ja wolę prolutex i Crinone.
Jak coś to priv.
Jakby co to sie będe odzywac - chociaz ja bym wolała nie miec wkładanej luteiny.Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 lipca 2019, 18:04
Kariotypy ok, Mthfr +v (R2) heterozygotyczne
Nk - 13%, kiry AA/hlac c1,
Allo 28,5%, Ana - ujemne
Starania od lipiec`18
AMH 4,63 ng/ml
Euthyrox 75mg
Nasienie:
styczeń'19- morfologia 0%
marzec'19 - morfologia 8%
CB - wrzesień'18 (6t*), kwiecien'19(5t), kwiecien' 20(5t)
ICSI maj' 19 (14 pobranych i zapłodnionych, jeszcze 4 ❄️)
1 transfer 27.07.19 - 4.1.1 -złe przyrosty bety. Mały pęcherzyka do tygodnia ciąży. Aniołek (8t*).
2 transfer 26.10.19 - 4.1.1 9dpt - 241,5/11dpt - 478/14dpt - 1260 (2x9t*)
3 transfer 18.06.20- 8dpt beta 0,2
Ciąża naturalna czerwiec'20 - pusty pęcherzyk (9t*)
4 transfer 21.11.20- pusty pecherzyk (9t*)
5 transfer 07.04.21 - 10t*
To nie walka to wojna, a ja już się poddaje... -
No i mój cud prysl...
Wczoraj wieczorem zaczęłam krwawic. Dzisiaj beta 463.7 - przyrost nieprawidłowy.
Człowiek to się jednak może przyzwyczaić do porażki..."Nie da się przyśpieszyć biegu rzeki lub wschodu słońca ani sprawić, aby drzewa rosły szybciej niż rosną. Wszystko wydarza się wtedy, gdy jest na to gotowe."