🍀 Udane IVF - ciążowe rozważania - edycja III 🍀
-
WIADOMOŚĆ
-
Nadzieja25 wrote:Hej!
Też podczytuje raczej wątek bo czasu mam zdecydowanie mało.
W fajnym momencie zadałaś to pytanie.
Może ktoś mnie zlinczuje, bo może tego nie zrozumieć.
Wreszcie zaczynam cieszyć się (bardzo nieśmiało i jeszcze z lękiem) macierzyństwem o które tak dzielnie walczyłam.
Wreszcie tak prawdziwie zaczynam kochać moje dziecko.
W życiu bym nie pomyślała że te uczucia nie będą tak oczywiste, bo przecież tak bardzo go chciałam i myślałam, że ta strzała amora mnie uderzy z wielką siłą, a tak nie było.
Czułam się przez to zepsuta, że coś jest ze mną nie tak, bo przecież powinnam go kochać od samego początku...
Ciągle czuję niesprawiedliwość za sytuację w której się spotkaliśmy na początku ale przepracowuje to.
Po przeżyciach jakie nas spotkały, myślę że duży wpływ na stłumienie uczuć miał OIOM i rozdzielenie nas po porodzie. Nie boje się tego powiedzieć, że też depresja poporodowa.
Później wiele komplikacji z karmieniem.
Niepotrzebnie sama sobie wchodziłam na głowę z upartością maniaka na kp. Skończyłam z kpi o które się biczowałam, a nie powinnam. Nawet gdybym skończyła na mm to też byłoby ok. Najważniejsze jest tylko to żeby dziecko nie było głodne, nie na wszystko mamy wpływ.
Cisnęłam moje dziecko o osiąganie nowych umiejętności w terminie. Porównywałam go do innych dzieci.
Nie powinnam.
Teraz to wiem, że każde dziecko ma swój czas i ok, są jakieś normy czasowe, ale trzeba wziąć na nie poprawkę. Ja jej nie wzięłam. Nie wzięłam pod uwagę tego ile moje dziecko musiało przejść.
Podczas ciąży dużo stresu, zmarł mój Tata, sama byłam dwa razy w szpitalu, martwiłam się całą ciążę o niego.
On to czuł i to na niego miało wpływ.
Potem OIOM, on na start dostał antybiotyk. Sam, beze mnie podpięty do sprzętu, rączki miał sine od ilości pobranej krwi do badań.
Potem miał problemy z jedzeniem.
Potem kolejne nieprzyjemności o których nie chce już wspominać. Dopiero fizjoterapeutka sensoryczna dała mi strzała na łeb, że to dziecko wiele przeszło i przez to potrzebuje więcej czasu, ale on to wszystko wyrówna i robi to i żebym chociaż ja dała mu spokój bo jest dzielny i silny.
I dziękuję jej, bo ciągle było coś nieprzyjemnego, powodującego strach i lęk.
A teraz widzę że mam bardzo fajnego syna, że zaczynamy się rozumieć.
Wspieram jego rozwój, bo to nie tak że przestałam robić wszystko, cieszę się kiedy osiąga nowe umiejętności ale nie mam już takiej presji na tym dziecku i na sobie.
I chciałabym powiedzieć każdej Mamie, jeżeli taka tutaj jest.
Teraz może jest ciężko, myślisz że już nigdy nie będzie dobrze, ale będzie. To wszystko co złe kiedyś się skończy. Może teraz w to nie wierzysz ale tak będzie. Chciałabym móc powiedzieć to sobie sprzed 3 miesięcy.
Mam nadzieję dziewczyny ze Wy też możecie cieszyć się macierzyństwem i Waszymi pociechami.
Jesteśmy wszystkie wojowniczkami, zdecydowanie ☺️
A dwa dni temu była rocznica pierwszego pozytywnego testu ciążowego i bety.
To jest super czas i nie mogę się doczekać każdego kolejnego dnia który niby jest taki sam, a jednak inny.
Pozdrawiam Was wszystkie ♥️
Nadzieja, wszystkiego dobrego dla Was, cieszę się, że powoli patrzysz do przodu pozytywnie. Ja karmilam piersią a raczej próbowałam przez jakieś 2 tygodnie, ale od początku tego nie czułam i moje dziecko też. Z jednej strony jak myślałam o karmieniu to włączał się u mnie stres i niechęć a z drugiej starsznie mi było źle z tym, że nie jest tak jak powinno, że nie karmie normalnie piersią. Pewnego dnia stwierdziłam, że przechodzę na mm i uważam, że to była najlepsza decyzja. Odczułam dużą ulgę, ja jestem szczęśliwa i moja córeczka też. Także mm to nic złego. Co do rozwoju to moja córeczka też była z tym trochę do tyłu, do tego doszła asymetria ale teraz już jest super, z każdym dniem mnie zaskakuje czyms nowym. Poza tym kiedyś w ogóle nie zwracano aż takiej uwagi na to i dzieci się rozwijały wszytskie we własnym tempie i żyją. A co do miłości do dziecka, u mnie akurat się pojawiła od razu, ale teraz jest ona jeszcze większa, kocham moja córeczkę bezgranicznie pomimo tego, że nie jest ona naszą biologiczna córka ale na codzień w ogóle o tym nie myślę, jest nasza i już 😉 Trzymaj się kochana 😘Wiadomość wyedytowana przez autora: Dzisiaj, 10:16
Nadzieja25 lubi tę wiadomość
-
Teraz już jest serio dziewczyny bardzo fajnie, dziękuję Wam za dobre słowo ♥️😘
Wiadomość wyedytowana przez autora: Dzisiaj, 10:42
ZAJĄCZEK94, najra88 lubią tę wiadomość
-
Hej hej! Ja też podczytuję z doskoku, bo dziewczyneczka jest jednak mocno absorbująca i oczywiście do wszystkiego musi być matka. Jasne, że czasem zostanie z tatą, ale no, średnio im razem idzie 😂
Raz udało mi się wyjść z domu, na 1,5h i jak wracałam to już były płacze i żale, bo dziecko szukało piersi. No cóż, często je, a ja nie mam żadnych zapasów, więc jestem lekko uwiązana. Mm już teraz nie zje, bo beee, a że ja tak długo i mozolnie rozkręcałam laktację to nigdy nie miałam więcej pokarmu niż trzeba, stąd też nie było możliwości odciągania na zaś.
Teraz robię co mogę, bo mam 12.08 umówionego fryzjera, a że trochę to potrwa to jestem zmuszona jej odciągnąć na dwa karmienia na wszelki wypadek. No rodzi się to w bólach powiem Wam. Znowu staram się trochę rozkręcić z tym pokarmem, żeby coś poodciągać, a nie po 10ml, bo bym zwariowała. 😂
Mała rośnie jak na drożdżach. Obraca się z pleców na brzuch i próbuje pełzać. Czasem się obraca w okół własnej osi. Wyciąga ładnie ręce po zabawki. No idzie nam dziewczyna do przodu. Przy tym jest mega pogodna i super kontaktowa. Aż nasza pediatra się zdziwiła ostatnio na szczepieniu, że ona taka agentka do przodu. 😂😂
Ale oprócz blasków są też i cienie. Nadal śpi ze mną w nocy. W ciągu dnia na drzemkach też często muszę się położyć z nią żeby spała. No taka mała przylepa. Sen nocny jest taki sobie. Zasypia nam cały czas późno, na ogół 23:00. Śpi w nocy, budzi się średnio co 2h na jedzenie, natomiast nad ranem, różnie, czasem od 5, czasem od 6 już zaczyna popłakiwać i jęczeć. Brzuszek daje o sobie znać. I tak się potem bujamy do rana, na ogół śpi na mnie do tej 8/9, ale raczej niespokojnie. Potem robi kupę i już jest okej.
Ciekawa jestem kiedy zaczną nam się pojawiać jakieś pierwsze zęby, bo Miele mi w tej buzi ostro. I oczywiście wiem, że to normalne, że dziecko tak uczy się świata, ale ewidentnie widać, że gmera ciągle w tych dziąsłach.
W piątek zaliczyliśmy wesele. Całe częściej przy sali było super obejście, bo prawie cały ten czas spędziłyśmy na dworze. Nie pobawiłam się, nie powiem, ale mój chłop był świadkiem, więc musieliśmy być. 😂 Mała nie polubiła się ze słuchawkami, więc nie było opcji, żeby siedzieć z nią na sali. Ale i tak, było w miarę przyzwoicie. Dobrze, że była pogoda, to jakoś przetrwałam. 😂 Ale na całe szczęście, żaden imprezy już nam nie grożą. Ogólnie to nie lubię z nią nigdzie jeździć, ani przyjmować u siebie ludzi. Wolę mieć święty spokój. Bo wiecznie trzeba latać z tym cyckiem, zabierać pół domu. Nadal jesteśmy na nakładkach, więc to dodatkowa trudność. Jednak co u siebie to u siebie.
Mnie spuchły lub przytyły (trudno powiedzieć) palce już przed ciążą, w trakcie stymulacji. Tak mi zostało do teraz. Już przed ciążą nie mogłam nosić obrączki i nadal nie mogę.Wiadomość wyedytowana przez autora: Dzisiaj, 13:23
👱♀️ 88'
PCOS i IO na pokładzie
Mutacje - brak
Zespół Antyfosfolipidowy - brak
Toczeń - brak
KIR Bx
SonoHSG ❌ 2x wynik wątpliwy
👱♂️ 86'
Zdrowy 👀
INVIMED KATOWICE dr C. 🍀 🍀 🍀
❄️ 4AA, ❄️ 4AA, ❄️3AA
11.06 FET I ❄️ 4BB ❌
12.07 FET II ❄️ 4AA
betaHCG w mIU/ml: 33,3 (6dpt), 80,9 (8dpt), 208,8 (10dpt), 567,2 (12dpt),
1471,7 (14dpt), 5053,9 (17dpt), 11806 (20dpt), 42657,9 (26dpt)
20.08 💖 CRL 1,89cm
05.09 💖 CRL 3,5cm
18.09 💖 CRL 7,2cm
20.11 💖 456g
27.11 💖 500g
19.12 💖 851g
13.01 💖 1300g
22.01 💖 1677g (30+3)
12.02 💖 2150g (33+4)
19.02 💖 2290g (34+4)
10.03 💖 2880g (37+2)
12.03 💖 2900g, 52cm, CC (37+4) Dianka na świecie
-
Panna_Melodia wrote:W piątek zaliczyliśmy wesele. Całe częściej przy sali było super obejście, bo prawie cały ten czas spędziłyśmy na dworze. Nie pobawiłam się, nie powiem, ale mój chłop był świadkiem, więc musieliśmy być. 😂 Mała nie polubiła się ze słuchawkami, więc nie było opcji, żeby siedzieć z nią na sali. Ale i tak, było w miarę przyzwoicie. Dobrze, że była pogoda, to jakoś przetrwałam. 😂 Ale na całe szczęście, żaden imprezy już nam nie grożą. Ogólnie to nie lubię z nią nigdzie jeździć, ani przyjmować u siebie ludzi. Wolę mieć święty spokój. Bo wiecznie trzeba latać z tym cyckiem, zabierać pół domu. Nadal jesteśmy na nakładkach, więc to dodatkowa trudność. Jednak co u siebie to u siebie.
Właśnie miałam Cię pytać o to wesele bo pamiętam, że miałyście w planach. My mamy 9 sierpnia, mały będzie miał 11 tygodni. Powiedzieliśmy, że będziemy na ślubie, obiedzie i deserku i zwiniemy się na chatę. Ale teraz mam wyrzuty sumienia, że potwierdziłam przybycie bo boję się, że muzyka huknie nieoczekiwanie, nie będziemy w stanie znaleźć jakiegoś cichego kącika albo cały czas będzie płacz. Sala weselna jest ładnie położona przy jeziorze i terenach zielonych więc miałam wizję spacerów ale mały nie lubi gondoli. Poza tym nie wiadomo jaka będzie pogoda.👩🏻
36 lat, PCOS; AMH 6.82; niedoczynność tarczycy
🧑🏻
40 lat, problem z morfologią plemników; ruchliwość i ilość poniżej normy
2021 - rozpoczęcie starań
2.2024 - punkcja (27 🥚 -> 8 ❄️)
❄️2 zdrowe 6AB & 5AB
❄️4 nieprzebadane, 1 nieinformatywny
4.2024 - transfer ❄️ 6AB - beta 0 💔
7.2024 - transfer ❄️ 4AB - cb 💔
28.08.2024 - transfer ❄️ 5AB (acard, neoparin, encorton, intralipid, accofil, relanium, UTM):
6 dpt bHCG 42,2; 8 dpt bHCG 99,1;
10 dpt bHCG 269; 12 dpt bHCG 869;
14 dpt bHCG 2352; 26 dpt CRL 0,73cm, jest 💓
1. prenatalne - ryzyka niskie, CRL 6,74cm
~ it's a boy! ~
2. prenatalne - 390g
3. prenatalne - 1560g
🩵 23.05.25, CC, 3350g, 54cm 🩵
-