Ciąża w USA
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyLaurka wrote:Ja to jak slucham i czytam jak ludzie sie staraja to az mi sie glupio robi.
Trochę to trwało, ale teraz się skupiam na tym, że się udało i już. Cieszę się strasznie, że moje problemy zdrowotne (odpukać!) jakoś zastopowały na czas ciąży. W ogóle spodziewałam się, że będę w gorszej formie. Teraz tylko cierpliwie czekam, żeby finał był równie pomyślny i (najważniejsze) żeby dzieciaczek był całkiem zdrowy. Naprawdę niczego więcej nie pragnę.
Czasem sobie myślę, że przylot do USA, gdzie opieka medyczna jest tak strasznie droga, to szaleństwo. Ale paradoksalnie mnie to chyba jakoś pomogło. Przeprosiłam się z medycyną naturalną i zaczęłam się mniej wszystkim przejmowaćWiadomość wyedytowana przez autora: 24 stycznia 2017, 20:40
Behemottka lubi tę wiadomość
-
Impresja mam podobnie. Medycyna naturalna uratowala mnie... 10 lat leczyli mnie w polsce i mowili ze nigdy nie zajde naturalnie... tu poznalam doktorka medycyny naturalnej... w rok postawil mnie na nogi... z druga ciaza nie mialam juz w ogole problemu zeby zaskoczyc. Ale fakt faktem coraz wiecej par ma problemy z zajciem. Za duzo chemi i smieci teraz wokolo...
Impresja lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNiby to u mnie praktycznie końcówka, ale jakoś trudno się i tak nie stresować. Właśnie przeczytałam, że kolejna dziewczyna z innego wątku, na którym się udzielam, straciła dziecko Nie potrafię sobie wyobrazić takiej tragedii. Najpierw Kate55 (28tc), której kibicowałam z całego serducha, bo poznałyśmy się na jesiennym wątku, a po wielu miesiącach obie w tym samym momencie zaszłyśmy w ciążę, a teraz Mitonia (40tc) Chyba jednak zamówię detektor tętna, żeby nie osiwieć w III trymestrze.
-
Impresja nie wiem co powiedziec, straszne sa te historie, serce sie kraja. Ale nie sadze, zeby Ci ten detektor w czymkolwiek mogl pomoc.
Moja znajoma z ktora kiedys pracowalam byla w pierwszej ciazy z terminem na druga polowe stycznia. Nie mamy czestego kontaktu, tak kilka razy do roku tylko. Ale odwiedzila nas kiedys w domu i bylam zaproszona na jej baby shower (nie pojechalam, ale wyslalam prezent poczta). Dostalam od niej przedwczoraj wiadomosc, ze sa z maluszkiem tu w szpitalu na oddziale intensywnej terapii noworodkow i zebym odwiedzila. Poszlam wczoraj ich zobaczyc zachodzac w glowe co sie stalo, bo wczesniakiem to on nie byl - urodzil sie 3 dni przed terminem! Okazalo sie, ze w trakcie porodu on zrobil kupke i zachlysnal sie tymi wodami z odchodami i bach, infekcja tego i smiego! Od tygodnia tam sa, dzidzius karmiony przez rurke, ale wygladal dobrze. No normalnie nie wiem. Strach. Nigdy nic nie wiadomo Tak im wspolczuje, nie chcialabym byc w takiej sytuacji.Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 stycznia 2017, 18:15
08.02.2015 Luna
28.07.2017 Gaja
21.09.2019 Enya -
nick nieaktualnyZ tym detektorem to taka sprawa, że mam łożysko z przodu i często godzinami nie czuję ruchów, nawet dobę. Nie pomaga leżenie, jedzenie, picie, słodkie. W takiej sytuacji lekarz normalnie kazałby mi przyjechać, ale nie chcę wariować. Koszt detektora to $40, więc bez szału, a pod koniec będzie mi jeszcze trudniej cokolwiek wyczuć, bo jednak dziecko mniej miejsca ma. A tak można sprawdzić w domu szybko co i jak i nie rozważać telefonów do lekarza czy jazdy do szpitala. Każdy mnie uczula, żebym ruchy liczyła, ale w mojej sytuacji ta aktywność jest bardzo zmienna.
Już po tym jak wylądowałam przed świętami na ER mój luby kazał mi detektor wybrać, ale jakoś zwlekałam. Wczoraj wieczorem to już kategoryczny nakaz dostałam, z dodatkowym przypomnieniem o 6 rano, że mam go dzisiaj zamówić z szybką dostawą i nie dyskutować -
nick nieaktualnyEhh, ja już po USG i wizycie. Niestety grozi nam małowodzie. AFI tylko 7, więc jeszcze w normie, ale niziutko. Najgorsze, że mamy breech presentation i przy takiej małej ilości wód córcia może nie mieć szans na obrót Boję się, że wizja c-section się kroi, a ja sama z maluszkiem później zostanę. Dodatkowo przy mojej endometriozie w jamie brzusznej cięcie to też nie jest ta dobra opcja W sobotę kolejne USG z oceną AFI, a w niedzielę czwarty test glukozowy, czyli czeka mnie weekend w szpitalnych murach.
-
Grozi Wam malowodzie? A kiedy sie oficjalnie mowi o malowodziu? Na tym etapie to ona ma jeszcze mase czasu, zeby sie obrocic. Tylko pytanie o to miejsce na obrot.
Jesli trzeba CC to trzeba. Skoro to nie jest widzimisie, tylko powazne wskazanie. Nie zrozumialam o co chodzi z tym, ze sama z maluszkiem pozniej zostaniesz.
A czemu Ty masz tyle tych testow glukozowych?08.02.2015 Luna
28.07.2017 Gaja
21.09.2019 Enya -
nick nieaktualnyO małowodziu mówi się przy AFI <5-6, a ja mam 7, czyli już na dolnej granicy. W grudniu wylądowałam na ER z mega wymiotami, przy których nagle ze mnie chlusnęło płynem (siedzenie w aucie zalałam, spodnie prawie do kolan mokre). W szpitalu na USG stwierdzili, że wód w normie, szyjka zamknięta, więc obstawiają, że to nie wody, tylko z wysiłku się posikałam. A mnie to spokoju nie dawało, bo miałam po fakcie nadal pełen pęcherz, a to, co ze mnie pociekło było bezbarwne i bezwonne jak wody płodowe. W ostatnich dniach zauważyłam też, że od tamtej pory moje przybieranie na wadze bardzo przystopowało, czuję, że dziecko rośnie, brzuch coraz okrąglejszy, a waga stoi. Cały czas z tyłu głowy miałam, że może wtedy to jednak był płyn owodniowy, a nie mocz. A teraz na USG wychodzi, że płynu maleńko, praktycznie nie ma pól z płynem wokół dziecka, więc babeczka od USG od razu powiedziała, że w tej sytuacji marne szanse na obrót. Mała już 4lbs 4oz ma. Za to mój ginekolog uspokaja, że jeszcze jest czas, ale tak naprawdę nic nie mogę zrobić, jedynie czekać. Trochę już znam jego podejście i wiem, że mnie stresować nie chce. Ale skoro już za 3 dni kazał na USG przyjechać, to znaczy, że go sytuacja jednak martwi.
Mojego w domu od lutego znowu nie będzie praktycznie całymi dniami plus soboty, bo wraca na zajęcia. Opieka nad dzieckiem będzie po mojej stronie, a po cc na początku to może być spore wyzwanie samej.
A krzywych tyle, bo wg glukometru cały czas mam jak nie hipoglikemię to hiperglikemię, pierwsza krzywa 1-godzinna wyszła zła, a jak na złość te 3-godzinne z większą dawką glukozy (na których podstawie stawia się diagnozę), wychodzą w normie, czyli brakuje papieru na potwierdzenie cukrzycy. W sumie w tych ryzach trzymam się tylko dzięki diecie cukrzycowej, inaczej wyniki na co dzień mi szybują (szkoda, że nie w labie). Ostatnio kompletnie wyniki z krzywej nie grały z tymi z glukometru, więc w ogóle jakoś dziwnie. Hemoglobina glikowana też nie daje diagnozy, bo pokazuje średnie cukry, a ja mam ciągle spadki i skoki, więc średnia w tym wypadku daje błędny obraz. Cyrk z tym cukrem, a lekarz się upiera, że skoro są takie problemy i mam bardzo duże rodzinne obciążenie, to on to musi sprawdzać. -
nick nieaktualnyMyślę, że realnie M. tak ze mną tydzień będzie mógł być, z czego 2-4 dni odejdą na szpital. Jakoś sobie będzie trzeba radzić, powoli się poukłada. Na dobrą sprawę są jeszcze teściowie w odległości 10 min jazdy autem. Ale ten fakt raczej na mnie działa mocno motywacyjnie, żeby sobie samej radzić
Jak pierwszy test glukozowy wyszedł zły i teściowa akurat o tym wiedziała, to mnie uraczyła tekstem: "Ale wiesz, że cukrzyca powoduje zespół Downa u dziecka?" Już na początku ciąży się nasłuchałam, że dzieci rodzone przez cc to chore, źle się rozwijają i takie tam inne Więc jestem w stanie sobie wyobrazić ten potok "wsparcia" i "dobrych rad" po porodzie. Dla zdrowia psychicznego całej naszej nowej małej rodzinki wolimy ograniczyć taką pomoc do minimum.
Byłyście nacinane przy porodzie?
Stosowałyście coś wcześniej, żeby uniknąć pęknięcia/nacięcia?
Czytałam o masażu krocza na kilka tygodni przed porodem, że niby dobre efekty daje.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 stycznia 2017, 16:16
-
Wow, to fajna masz tesciowke. Litosci.
Nie bylam nacinana. Peklam naturalnie, zszyli mnie i bylo i jest wszystko cacy. Szwy sie bardzo szybko rozpuscily.
Pytalas na wizytach czy nacinaja rutynowo krocze? U mnie w szpitalu nie ma takich praktyk.
A masaz krocza brzmial mi tak okropnie i strasznie, ze daj spokoj.
Ja wszystko co robilam, to cwiczylam miesnie Kegla.08.02.2015 Luna
28.07.2017 Gaja
21.09.2019 Enya -
nick nieaktualnyMoże myślisz o masażu krocza na wywołanie porodu, który położna wykonuje? Ten ponoć nieźle boli
Mnie chodzi o perineal massage - wykonywany samej lub przez partnera codziennie przez 10 min na kilka tygodni przed terminem porodu, żeby uelastycznić tylną ściankę pochwy. Ponoć dobrze działa
Mogłabym książkę wydać z tekstami mojej przyszłej teściowej -
nick nieaktualnyTeraz to mi nieco motywacja spadła przez to ułożenie Małej
Wcześniej chciałam próbować wszystkiego, byle sobie poród sn ułatwić. Czekałam tylko na to USG w 32tc, żeby lekarz dał zielone światło na jakieś zabiegi/ćwiczenia. A tutaj ułożenie pośladkowe i mało wód. Zrezygnowana się czuję i nie mam jakoś pewności, czy powinnam cokolwiek ruszać ze względu na te wody -
nick nieaktualnyLaurka wrote:Tego to ja Ci nie powiem, bo sie nie znam. Powinni Ci byli powiedziec na wizycie jak Ci oznajmili zagrozenie malowodziem.
-
Prawda. Ja tu w szpitalu mam wysyp ciezarnych, ktore beda rodzic w przyszlym miesiacu: pielegniarki, lekarki, ludzie tacy jak ja. Wszystkie pracuja do konca, czesto caly dzien na nogach i zyja. Teraz przy drugiej ciazy nadal nie przestaje mnie to szokowac jak odmienna mamy culture w Polsce i jak babki juz na L4 po zrobieniu pierwszej bety, bo one sie oszczedzac musza i miec swiety spokoj.08.02.2015 Luna
28.07.2017 Gaja
21.09.2019 Enya -
nick nieaktualnyTylko to działa w obie strony - badań jest mniej, rzadziej, więc i nieprawidłowości trudniej wykryć. W sumie u mnie by nie było wiadomo, że wód mało, gdyby nie fakt, że jednak mi lekarz wpisał to USG dodatkowo. Wcześniej po połówkowym chciał mnie dopiero na końcówce zbadać. Gdyby nie te wymioty i wizyta na ER, to środowego USG bym nie miała. Szyjki nikt nie ogląda, nie wiadomo więc czy się nie skraca a kobiety nieświadome śmigają ze wszystkim do końca. Siłą rzeczy, jak pracujesz, dojeżdżasz do pracy, to nie da się tak naprawdę nie dźwigać. Współczuję tym, co mają fizycznie ciężką pracę, a muszą do samego porodu być na pełnych obrotach. Ani przed porodem nie odetchną, a po porodzie to już w ogóle.
-
Ja tez nie bylam nacinana i tez peklam. Szwy sie troche utrzymaly ale nie bylo z nimi problemu. Nie czulam nic. W szpitalu bardzo dobrze zadbali o to zeby nie bolalo tam za mocno heh.
A co do polski to fakt jak czasem sie poslucha ze dziewczyny naprawde z lekka praca ida na l4 to tak jakos nie tak... ale przeciez to ich czas na wakacje hehe. Ja bym duzo dala zeby pojsc do pracy... i jakos nie sadze zeby tu tak zaniedbywali z badaniami. Jak jest ok to jest ok ale jak tylko cos zaczelo sie u mnoe dziac od razu polecieli z badaniami i czestrzymi wizytami. Ogolnie to ostatnio lekarka mowila ze jak nie znajda powodu moich problemow to wyladuje w szpitalu na obserwacji... moze wszystko zalezy od lekatza