Ciąża w Wielkiej Brytanii
-
WIADOMOŚĆ
-
a pewnie nie chcę gardzic, ale chcę swój status tu poprawiać i rozwijać się osobiście.
Nie pomylilam się 130 tyg płacimy. 100 za dwie osoby jest, a my z dzieckiem, dlatego mnie to boli bo w to miejsce miałąbym dom, ale nie mamy na depozyt.
U nas faktycznie domy są za nawet mniejsze pieniądze, ale mówię ten wstrętny depozyt nas wstrzymuje tylko. -
No to kambel cena bardzo przystepna za domek
naprawde
my za jeden bedroom placimy £320
A ile trzeba bylo kasy w to mieszkanie wladowac to juz nie mowie
Co do pracy...zawsze i wszedzie moze byc tak ze zaklad zamkna, zlikwiduja czy nas zwolńia. To nie ma znaczenia gdzie sie mieszka i pracuje
Duzo furtek jednak otwieradobra znajomosc jesyka i tu ńie ma sie co oszukiwac...
-
ale ja nie mieszkam wcale w dużym mieście, tylko żeby dostać chatę trzeba mieć na start oraz agencja z tego co słyszałam chce a to poświadczenia z poprzedniego miejsca zamieszkania, a to za jakies sprawdzenie czy się nie ma długów itd itd, ludzie to wykorzystują i wynajmują pokoje drogo, jedynki są u nas po 50-60, dwójki 80-100 a my z dzieckiem właśnie tyle.
-
Warto iść do collegu, ja po pół roku poytu poszłam, bo ani be ani me, całe życie rosyjki. Pracowałam sprzątając domy i dwa razy w tygodniu wieczorem do collegu na angielski, o jak mi się nie chciało !!!! już sądziłam że etap szkół zakończyłam a tu znów, upierdliwe to było, 2 i pół roku chodziłam, ale dziś jestem zadowolona i dumna, nawet do męża dziś mówiłam że gdybym się nie nauczyła języka nigdy byśmy się nie poznali
Warto. Mam koleżankę, dużo młodszą ode mnie która nie chce, ale jak chciała tax credit czy rozliczyć podatek, to za każdym razem do mnie, nie narzekam, przynajmniej i ja się uczę jak to otworzyć konto online w Revenue, jak zaaplikować o wniosek, jak wypełnić, co mówić przy odnowieniach i jak rozliczać podatek. Ale nie rozumiem że ona nie chce, jeszcze żeby tu przyjechała na jakiś czas, z planem powrotu, ale nie, są tu z chłopakiem i chcą tu żyć, On też marnie z językiem, chociaż w pracy się dogaduje, ale już urzędowo to nie bardzo. Ja jak coś jej załatwiam to za każdym razem mam w sobie taką wdzięczność sobie samej, że jednak podjęłam ten wysiłek, a to było wysiłkiem.
kambel wrote:Ja jeśli nie wrócę do pracy chce iść właśnie do szkoły może colleg na początek by język złapać. -
My mamy z housing Association. Wiec skoro nam się udało dostać to nie ma sensu z niego rezygnować na dobre kilka lat. Pokoje u nas są po 50-60. Ja z moim m tez żyliśmy na pokoju placilismy 100 w pokoju w zimę było 11 stopni bo szkoda gazu właścicielom było a i licznik z prądem 2 razy dziennie spisywali. A jak dogrzewalam farelka to powiedzieli ze mamy do prądu dołożyć ha!
Ap dlatego właśnie ja szukałam ogłoszeń w sklepach czy też od znajomych o prywaciarzach. Jest u was polski sklep? Może powies ogłoszenie ze szukasz mieszkania. My raz tak znaleźliśmySproquette lubi tę wiadomość
-
super Kambel, na moim pierwszym roku lekcje prowadziła Polka, grupa około 15 osób, 60 procent Polaków, ale nauczycielka nawet słowa po Polsku na zajęciach nie powiedziała. Dobra była. Ja zaczynałam od poziomu "0" dla tych co NIC a NIC, dużo się uczyłam i skończyłam z tak dobrym wynikiem że jako jedyna w klasie poszłam od razu na 2 level, ależ byłam dumna. Potem już się trochę mniej przykładałam ale chodziłam jeszcze półtora roku.
-
u nas domy 2bedroom są tak koło 500f.
dla mnie kaucja za miesiąc to jedyna przeszkoda, ale jakże wielka w tym momencie.
wiesz, co Kambel, może też popatrzę, ale jakoś się boje strasznie od Polaków wziąć dom, nie wiem, jakoś tak mam opory, choć szczerze mówiąc jeszcze nie trafiłam na ogłoszenie, pewnie bym po prostu zapytała i by było,
nie mam co wybrzydzać,
W pon się podowiaduję troszkę mam nadzieję,
Może gdybym codziennie pełną parą w to szła to bym teraz siedziała w swoim salonie, a tak się łatwo zniechęcałam, bo ktoś coś powiedział, bo język, bo gdzieś odmówiono, i się bujam jak głupia i liczę na męża i na cud