Ciężarówki po IVF 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Ciasteczko77 wrote:U nas niewiadomo - u każdego z nas są problemy...
Ale ze względu na chorobę M i leczenie nie mogliśmy próbować dalej inaczej...a czas leci moje amh i jajniki nie będą czekać - i tak zobaczcie jaki koszmar ze stymulacja (konskie dawki) i jaki słaby wynik - to serio była ostatnia szansa....
Jednak nie mówimy innym o tym - niestety ludzie potrafią być wredni i nie rozumieją ... a po co słuchać głupot?
Odnośnie relanium - próbuje póki co melisa i rumiankiem ... nie chce chemii
Ja jednak 10 lat choruje na nerwice - oczywiście dawno odstawiłam leki i lekko nie jest - a po tych hormonach i stresie z IVF wyobraźcie sobie co przechodzę ... dlatego też jestem taka .. inna .. ale choroby niestety się nie wybiera ...
Natręctwa mnie trochę też męczą - ale staram się walczyć z nimi czasem śmiesznie jak przez 10 min wychodzę z domu ech
Gratulki Rubi - bardzo sie cieszę
Morgana - kciukasy za jutro !!!!
ja mam nerwice, stany lękowe i zagrożenie depresją, ale u mnie wystarczy terapia na którą grzecznie raz w tygodniu chodzę czuję się dużo lepiej -
U mnie w sumie też pierwszy transfer ale w drugiej procedurze, bo w pierwszej nie uzyskaliśmy żadnego zarodka. Mam jeszcze 4 blastocysty zamrożone, a 3 komórki jajowe, które mi zostały oddałam jako KD, ja już ich nie wykorzystam a mam nadzieję że pomogą komuś spełnić marzenie o posiadaniu dziecka. Wiem, że nie wszyscy to popierają ale ja uważam że podjęłam dobrą decyzję.
Figa88, klamka lubią tę wiadomość
-
Też oddałam nadmiar komórek (mogłam zaplodnić tylko 6)nawet nie miałam wątpliwości, może komuś pomogły.
Dziękuję dziewczyny, nie mogłam się na patrzeć na małego, choć spał podczas badania mam jedno zdjecie na którym sie uśmiecha, nie samowitę jak można już kochać takie maleństwo.Ciasteczko77, Figa88 lubią tę wiadomość
-
U nas udał się pierwszy transfer, ale podobnie jak u Skórki w drugiej procedurze
My o in vitro mówimy otwarcie, nigdy nie musiałam tego ukrywać. Mamy oboje to szczęście, że zarówno wśród przyjaciół jak i znajomych z pracy spotkaliśmy się tylko ze słowami wsparcia. Wszyscy razem z nami się cieszą, że się udało
Jeżeli chodzi o najbliższą rodzinę (rodzice i rodzeństwo) to wiedzą dokładnie jaki jest problem i bardzo nas wspierali. Byli obok kiedy trzeba było, a jednocześnie wycofywali się w chwilach kiedy potrzebowaliśmy pobyć z tym wszystkim sami. Wiem, że nasze leczenie było również dla nich bardzo trudne, przeżywali wszystko bardzo. Mieliśmy momenty, że odcinaliśmy się od bliskich, ja wolałam sama we własnych czterech ścianach wszystko przeżywać. I nasi bliscy to rozumieli, szanowali.
Moja mama potem się przyznała, że przeczytała pół internetu o tym jak wygląda in vitro i bardzo się bała o moje zdrowie. Kiedy dzwoniliśmy z informacją o ilości zarodków to obie mamy się popłakały. A na wieść o ciąży to już było istne szaleństwo. Bo mąż mimo moich obaw dzwonił już do wszystkich po pierwszej becieklamka lubi tę wiadomość
-
skórka33 wrote:U mnie w sumie też pierwszy transfer ale w drugiej procedurze, bo w pierwszej nie uzyskaliśmy żadnego zarodka. Mam jeszcze 4 blastocysty zamrożone, a 3 komórki jajowe, które mi zostały oddałam jako KD, ja już ich nie wykorzystam a mam nadzieję że pomogą komuś spełnić marzenie o posiadaniu dziecka. Wiem, że nie wszyscy to popierają ale ja uważam że podjęłam dobrą decyzję.
zdobyłaś się na odwagę, ale ktoś kto nie doświadczył problemu niepłodności mógłby tego nie popierać. Ktoś to tak jak my, wie jaki to ból dawstwo komórek myślę, że rozpatruje jako nieocenioną pomoc drugiej nieznajomej kobiety. u mnie np. z mnóstwa pęcherzyków wyhodowano tylko 3 komórki z czego jedna zdatna do zapłodnienia, także nie wiem czy gdyby się nie udało to sama nie byłabym w gronie kobiet potrzebujących komórek. Ja się swego czasu zastanawiałam czy mogłabym oddać zarodek do adopcji, ale los zdecydował za nas.Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 września 2018, 19:56
klamka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnymorganaa wrote:ja mam nerwice, stany lękowe i zagrożenie depresją, ale u mnie wystarczy terapia na którą grzecznie raz w tygodniu chodzę czuję się dużo lepiej
cały czas chodzisz ? Od dawna?
Rubi - jak cudownie - aż mnie ścisnęło serce
Rubi27, klamka lubią tę wiadomość
-
Ciasteczko77 wrote:Ja chodziłam na terapie / pomogło bardzo długa behawioralna ... ale wiem z czym walczę i tylko kwestia żebym potrafiła zastosować metody walki ... nie zawsze wychodzi... bez leków wiadomo trudniej - ale trzeba bez...
cały czas chodzisz ? Od dawna?
Rubi - jak cudownie - aż mnie ścisnęło serce
chodzę do marca, ja od samego początku wyraźnie zaznaczyłam, że nie chcę żadnych leków. Po transferze pani psycholog zmieniła profil terapii na wspierający bo nie chciała wywoływać u mnie stresów i teraz też terapia polega na wsparciu i tak raczej będzie do porodu ja sobie wiele rzeczy w głowie poukładałam i lepiej funkcjonuje, ale też zastosowałam nową "filozofię życia" fuck itRubi27, Ciasteczko77 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyU mnie udało się wyhodować ponad 20 komórek, zapłodniono 6 ale do blastocysty dotrwały 2 w tym mój synuś kilka komórek mam zamrożonych a 6 poszło do dawstwa. Mam nadzieję,że komuś pomogą
Ciasteczko mam nadzieję,że teraz w ciąży odzyskasz spokój, pamietaj, że to bardzo ważne dla dziecka ale również dla Ciebie.
Ja przez problemy z zajściem w ciążę chodziłam do psychologa i bardzo mi to pomogło, bo w pewnym momencie już miałam wszystkiego dosyć.Ciasteczko77 lubi tę wiadomość
-
Ja o in vitro nie chciałam mówić tylko w pracy, stwierdziłam że nie ich sprawa. Więc mega był szok jak sie spotkałam z szefem i jego dziewczyną na korytarzu kliniki!
SynuśWiadomość wyedytowana przez autora: 5 września 2018, 20:32
Ciasteczko77, morganaa, agaaa90, inka2707, klamka, Nie_mam_cierpliwości_do_nicków, Olciaaa, Paulaa25, MagNolia55, Marin lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Było w cenie usg, nawet nic nie mówiłam, doktor sama powiedziała że nagra badania a poźniej film dla nas w 3D.z tym że u nas w klinice badania czy to prenatalne czy połówkowe 300zl.ale chodze tam bo mam do nich zaufanie.
Ciasteczko77 lubi tę wiadomość
-
inka2707 wrote:Rubi, jak wklejasz zdjęcia?
inka2707 lubi tę wiadomość
-
Rubi27 wrote:Wrzucam je na fotosik.pl i tam wyskakuje link poniżej zdjecia i wklejam go tutaj już normalnie jakos wiadomość. I to wyskakuje jako zdjęcie.
DziękiRocznik 83, starania od początku 2016 r., AMH 6,07
2.05 - crio ,8 dpt 128,8;12 dpt 918,8 zostały 3 mrozaczki
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKlamka - aż mnie serce ścisnęło ... kochana ile Ty żeś przeszła
Rozumiem Cię- ja też chłodno podchodzę- póki co...
A nie ma tam opcji oddania do adopcji ?
My też mamy jeszcze jeden zarodek - póki co nie myślimy co z nim.. to 3 dniowy szanse marne - patrząc na pozostałe które umarły... ale nawet rozważamy opcje oddania do adopcji. Ale o tym będziemy myśleć za jakiś czas...
Szanuje pary, które oddają do adopcji - to piękny gest. Martwi mnie tylko kwestia prawna tego...klamka, Inkaa85 lubią tę wiadomość