Ciężarówki po IVF 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Figa88 wrote:Bardzo Wam współczuję... to straszne, ze tak mozna traktowac swoich bliskich.
Takie przekonanie w spoleczenstwie, ze brak dzieci jest wina kobiety... u nas moj m.a slabe nasienie a ja jestem w zasadzie zdrowa i tez sie spotkalam z takim podejsciem. Moj m. Bardzo sie tego wstydzi, dlatego nie mowiliy o ivf prawie nikomu. A po ślubie jak dalej dzieci noe bylo to slyszal od kolegow np. Co ty tam masz, piasek? Ze ona jeszcze nie w ciazy... ludzie nie rozumieją
niestety od zawsze tak było, że kobietę obwiniano, dlatego też diagnostyka i leczenie czynnika męskiego w zasadzie kuleją, bo przez lata skupiano się na kobietach, a też faceci byli wychowywani w przekonaniu, że z nimi wszystko ok. kobiety dla kobiet też potrafią być okrutne, tak jakby kobieta miała rodzić i tylko taka jej rola, mnie na maksa wkurwiało jak ludzie pytali rodziców przede wszystkim czy mam dzieci, a nie jak mi w pracy idzie, co robię itd., nawet dyrektor mojego liceum pierwsze pytanie do mnie czy ja mam dzieci, nie co w życiu robię, a facetów to nie pyta czy mają dzieci tylko gdzie pracują... takie postrzeganie roli kobiety, teraz się niektórzy dziwią, że ja po macierzyńskim wracam do pracy, a teściowa mi raz już radziła żebym w domu siedziała z dzieckiem, bo dziecko potrzebuje matki, a tak na prawdę chodziło jej o to, że jak pójdę do pracy to mój mąż bedzie miał więcej obowiązków domowych i mniej czasu dla niej taka cwaniara
masz racje ludzie nie rozumieją i nawet nie chcą zrozumieć, a ja myślę, że Ci nasi faceci nawet ze swoimi "problemami" są 1000 razy bardziej męscy niż te cwaniaki co dogadywali twojemu M.; kiedyś pod gabinetem mojego lekrza słyszę jak facet do niego mówi, a też był problem męski, czy może zacząć brać leki po barbórce, bo impreza, alkohol a lekarz do niego, że zrobi jak zechce, ale chyba prawdziwego mężcyzne to nie poznaję się po ilości spożytego alkoholu ale priorytetach - koleś się już nie odezwał tylko podziękował i wyszedł 100% racji lekarza -
Własnie zapisałam się na szkołę rodzenia gdzieś w październiku się zacznie
a w ramach buntu wobec postrzegania roli kobiet i własnych ambicji postanowiłam w nadchodzących wyborach samorządowych kandydować na radą u nas w mieście będą latać z brzuchemOlciaaa, Figa88, Rubi27, Marin, Ciasteczko77, klamka, Nie_mam_cierpliwości_do_nicków lubią tę wiadomość
-
Olciaaa wrote:No właśnie, WINA KOBIETY - nie cierpię tego określenia!
Po 1 to nie żadna wina ale choroba, po 2 u nas akurat problemem była moje endometrioza i niedrożny jajowód, natomiast jak gadałam z dziewczynami w klinice większość IVF było z powodu problemów z nasieniem. Ale ogólnie dla facetów jest to ciężki temat, my kobiety jednak jesteśmy silniejsze emocjonalnie
z tego co widziałam na forum to sporo in vitro to czynnik męski. u nas zawsze było, że to jest nasz problem, a nie wina mojego męża czy moja, także leczenie nigdy nie było dla nas tematem kłótni, wręcz przeciwni mąż zgadzał się na wszystko bez marudzenia nam też w tym wszystkim pomogło to, że dużo żeśmy się z tego śmiali, do tej pory w mojej rodzinie się nabijamy, że my we dwoje to dziecka nie mogliśmy zrobić, dopiero podczas orgii w klinice się udało, bo in vitro to jak "seks grupowy": ja, on, pielęgniarki, lekarze, embriolodzy itd. i się udałoFiga88, klamka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnymorganaa wrote:Własnie zapisałam się na szkołę rodzenia gdzieś w październiku się zacznie
a w ramach buntu wobec postrzegania roli kobiet i własnych ambicji postanowiłam w nadchodzących wyborach samorządowych kandydować na radą u nas w mieście będą latać z brzuchem -
Poczytałam dziewczyny o Waszych sytuacjach więc powiem też o sobie. U nas o ivf nie wie absolutnie nikt, tylko ja i mąż, i nikt się nigdy nie dowie. W naszych rodzinach nie było przypadków trudności z zajściem w ciążę więc też nikt się za bardzo nie orientuje w kwestii leczenie niepłodności. Owszem wiadomym było że mamy problemy i że się leczymy ale ja nie czułam potrzeby opowiadania o tym. W najbliższej rodzinie mieliśmy oparcie, najbardziej doceniam ich takt że nie dopytywali i nie drążyli tematu, bo chyba rozumieli że ja tego nie potrzebuję. Ale mimo wszystko uznaliśmy że nie powiemy nikomu. Dlaczego? Głównie ze względu na dziecko, bo społeczeństwo mamy jakie mamy, jedna osoba zrozumie ale inna już niekoniecznie. Uznaliśmy że jeśli nawet jedna osoba będzie wiedzieć to wcześniej czy później się rozniesie. A ja bardzo obawiam się że nasz syn mógłby mieć z tego powodu przykrości np. w szkole, niestety nie każdy zna pojęcie tolerancji. A reszta rodziny? Mało obchodzi mnie ich opinia, tym bardziej że nie utrzymuję z nimi bliskich kontaktów, niech sobie myślą co chcą. Nasi najbliżsi bardzo cieszą się że synek w drodze, a ja jestem tak szczęśliwa że będę mamą, że podobnie jak Olciaaa nie myślę o tym w jaki sposób zostało poczęte. Kocham tego Maluszka najbardziej na świecie i może to zabrzmi trochę wyniośle, ale jestem dumna z siebie i męża, że podjęliśmy tak trudną walkę o to, aby mógł być z nami.
Dziewczyny bądźcie dumne z tego, że wytrwałyście w tej walce, nie przejmujcie się tym, co inni mówią.Olciaaa, morganaa, Figa88, Zizu87, Marin, Ciasteczko77, klamka, Paulaa25 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnymorganaa wrote:z tego co widziałam na forum to sporo in vitro to czynnik męski. u nas zawsze było, że to jest nasz problem, a nie wina mojego męża czy moja, także leczenie nigdy nie było dla nas tematem kłótni, wręcz przeciwni mąż zgadzał się na wszystko bez marudzenia nam też w tym wszystkim pomogło to, że dużo żeśmy się z tego śmiali, do tej pory w mojej rodzinie się nabijamy, że my we dwoje to dziecka nie mogliśmy zrobić, dopiero podczas orgii w klinice się udało, bo in vitro to jak "seks grupowy": ja, on, pielęgniarki, lekarze, embriolodzy itd. i się udało
-
Olciaaa wrote:Kochana ciągnięcie to normalna sprawa, teraz zachodzi sporo zmian w Twoim brzuszku. Postaraj się odpoczywać więcej i nie noś ciężkich rzeczy.
morganaa lubi tę wiadomość
-
To fakt, że coraz częściej mamy do czynienia z męską nieplodnoscia i o tym się nie mówi. Co gorsze, tego się w zasadzie nie leczy. Leki, suplementy i zdrowy tryb życia - u nas dały małą poprawę. Jedyna szansa, że znajdą kilka zdrowych plemnikow w milionie, które nadadzą się do in vitro.
-
U nas wszyscy co mają wiedzą, że było in vitro i nie spotkałam się z negatywnym gadaniem...niechby tylko ktoś spróbował. My z M nie robimy żadnej tajemnicy z tego jak nam się udało, ale też nie mówimy o tym na lewo i prawo. Ludzie, którzy nie mieli problemów z zajściem nawet nie zdają sobie sprawy ile to wszystko kosztuje nerwów i jak mocną trzeba mieć psychikę bo szczerze to, że nam udało się za 1 razem uważam za większy cud niż 6 w totka. Jedynie co to niektórzy dziwili się, że od razu poszliśmy w in vitro a nie próbowaliśmy jeszcze dalej ze stymulacją albo podejścia do inseminacji... ale ja już nie miałam ani siły ani ochoty "bawić się" tak dłużej i zarówno z M jak i lekarzem podjęliśmy decyzję ivf w naszym przypadku będzie najlepszym rozwiązaniem i tak też się właśnie stało
Za chwilę trzeba się szykować bo na 18 lecę na szkołę rodzenia dzisiaj ma być mowa o pielęgnacji i ubieraniu noworodka także całkiem praktyczny temat a na koniec ćwiczenia dla ciężarnych co jak co ale troszkę ruchu (jeśli można) na pewno nie zaszkodzi
-
agaaa90 wrote:U nas wszyscy co mają wiedzą, że było in vitro i nie spotkałam się z negatywnym gadaniem...niechby tylko ktoś spróbował. My z M nie robimy żadnej tajemnicy z tego jak nam się udało, ale też nie mówimy o tym na lewo i prawo. Ludzie, którzy nie mieli problemów z zajściem nawet nie zdają sobie sprawy ile to wszystko kosztuje nerwów i jak mocną trzeba mieć psychikę bo szczerze to, że nam udało się za 1 razem uważam za większy cud niż 6 w totka. Jedynie co to niektórzy dziwili się, że od razu poszliśmy w in vitro a nie próbowaliśmy jeszcze dalej ze stymulacją albo podejścia do inseminacji... ale ja już nie miałam ani siły ani ochoty "bawić się" tak dłużej i zarówno z M jak i lekarzem podjęliśmy decyzję ivf w naszym przypadku będzie najlepszym rozwiązaniem i tak też się właśnie stało
Za chwilę trzeba się szykować bo na 18 lecę na szkołę rodzenia dzisiaj ma być mowa o pielęgnacji i ubieraniu noworodka także całkiem praktyczny temat a na koniec ćwiczenia dla ciężarnych co jak co ale troszkę ruchu (jeśli można) na pewno nie zaszkodzi
co to tej 6 w totka u nas też udało się za pierwszym razem z tylko jedną komórką jajową i jak wychodziłam z powtórki bety przechodziłam koło totka i puściłam zakład - stwierdziłam, że trzeba korzystać póki szczęście sprzyja i skoro udało się przy tak małych szansach w pierwszym podejściu to co tam idę za ciosem i może od razu milionerką zostanęagaaa90, klamka lubią tę wiadomość
-
Nam też udało sie za pierwszym razem. Co do rodziny. U nas o in vitro wiedzą wszyscy i trzymali za nas kciuki. A jak ktoś ma z tym problem to mam go gdzieś.dzisiaj było połówkowe, mały zdrowy waży 475g,dostaliśmy też film z całego badania
morganaa, Marin, Olciaaa, Ciasteczko77, Zizu87, agaaa90, inka2707, MagNolia55 lubią tę wiadomość
-
Rubi27 wrote:Nam też udało sie za pierwszym razem. Co do rodziny. U nas o in vitro wiedzą wszyscy i trzymali za nas kciuki. A jak ktoś ma z tym problem to mam go gdzieś.dzisiaj było połówkowe, mały zdrowy waży 475g,dostaliśmy też film z całego badania
super my mamy jutro połówkowe - może w końcu dowiem się kto mi w brzuchu takie koziołki fika -
Ale z Was szczęściary my mówimy, że też wygralilismy 6tke w totka, bo nasz Kropek to 6ty transferowany zarodek. I ostatni. I jest z nami
My też od razu poszliśmy w in vitro - lekarz powiedział nam, że to jedyna szansa przy tak słabym nasieniu. Przynajmniej nie musieliśmy przechodzić przez nieskuteczne leczenie i inne metody. Każda porażka zostawia otwartą ranę...Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 września 2018, 18:22
-
nick nieaktualnyRubi27 wrote:Nam też udało sie za pierwszym razem. Co do rodziny. U nas o in vitro wiedzą wszyscy i trzymali za nas kciuki. A jak ktoś ma z tym problem to mam go gdzieś.dzisiaj było połówkowe, mały zdrowy waży 475g,dostaliśmy też film z całego badania
Ja mam plowkowe 14 września
U nas też udało się za 1 razemagaaa90 lubi tę wiadomość
-
My na początku starań, choć nie wiedzieliśmy że będą tak długie i ciężkie, stwierdziliśmy że nie jest to wina żadnego z nas. Tak po prostu jest i już. Ale żeby uniknąć właśnie jakiegoś piętnowania któregbędziemy, JEŚLI KTOŚ ZAPYTA o przyczynę powiemy że leży po obu stronach.
A przyczyną u nas jest jakość nasienia. Ale tak jak któraś pisała nasi faceci są bardziej męczy niż inni, niż nie jeden co spłodził 5 dzieci i nie potrafi się nimi zająć.Olciaaa lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyU nas niewiadomo - u każdego z nas są problemy...
Ale ze względu na chorobę M i leczenie nie mogliśmy próbować dalej inaczej...a czas leci moje amh i jajniki nie będą czekać - i tak zobaczcie jaki koszmar ze stymulacja (konskie dawki) i jaki słaby wynik - to serio była ostatnia szansa....
Jednak nie mówimy innym o tym - niestety ludzie potrafią być wredni i nie rozumieją ... a po co słuchać głupot?
Odnośnie relanium - próbuje póki co melisa i rumiankiem ... nie chce chemii
Ja jednak 10 lat choruje na nerwice - oczywiście dawno odstawiłam leki i lekko nie jest - a po tych hormonach i stresie z IVF wyobraźcie sobie co przechodzę ... dlatego też jestem taka .. inna .. ale choroby niestety się nie wybiera ...
Natręctwa mnie trochę też męczą - ale staram się walczyć z nimi czasem śmiesznie jak przez 10 min wychodzę z domu ech
Gratulki Rubi - bardzo sie cieszę
Morgana - kciukasy za jutro !!!!Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 września 2018, 19:22